Rodzicielstwo w czasach zarazy

Kochamy się ponad wszystko, to jasne i wyznajemy to sobie co wieczór. Prawie. Często. Przeważnie. Chyba, że akurat puszczają nerwy, kończy się cierpliwość, dziecko usypia głupia bajka albo jego własny szloch. To już dwa miesiące. Wiem tylko dlatego, że zerknęłam na kalendarz w laptopie zdziwiona, że to już maj.

Stoję w rozkroku pomiędzy „nie wolno kłamać i ukrywać przed dzieckiem swoich emocji” a „ja pierdolę zaraz wystrzelę w kosmos i uduszę gołymi rękami”, bo emocje, które rzekomo powinnam okazać, nie przyniosą nic dobrego. Raczej spowodują więcej złego – bo jak nie bać się i być beztroską ma być mała dziewczynka, kiedy mama co drugą noc zasypia z Alpramem i dziwnie często wymiotuje z nerwów? Jestem oparciem z przeceny, niewiele wartym.

Wpis3
Wpis3

Stanęłam na rzęsach: zanim obostrzenia rozpętały się na dobre, spakowałam zapasy na tydzień lub pół roku, bo w głowie przewijały się najgorsze scenariusze i wywiozłam tam, gdzie możemy cieszyć się swobodnym spacerem, placem zabaw, oddychaniem bez maseczki i myciem rąk z normalną, a nie popieprzoną częstotliwością. Przekonana, że na medal, dostałam medalem w łeb. Własne dziecko ze łzami w oczach zapytało, czemu ciągle krzyczymy. I czy moja mama też nigdy nie miała ochoty się ze mną bawić.

Mamy za sobą nerwowe oglądanie każdego wydania wiadomości, porównywania danych i brania tabletek na sen, potem stopniową ignorancję aż po udawanie, że nic wielkiego się nie dzieje, to tylko taki prank od losu, zaraz będziemy się z tego śmiać jedząc lody w ulubionej kawiarni, haha.
Zamknęli firmę męża, ja straciłam większość zleceń, a cała energia szła na wymyślanie coraz to bardziej niedorzecznych scenariuszy, które nie raz na łeb pobiła rzeczywistość. Ostatni raz spędzaliśmy tyle czasu razem, kiedy była mała, a ja rozczulałam się, że niedługo nie będę jej potrzebna.

Bezczelnie przywykłam – do swoich spraw, swobody, możliwości negocjowania i oddechu, bo rodzicielstwo jak nic udowodniło, że nie nadaję się do spędzania 24 h na dobę z kimkolwiek, nawet siebie mam dość.
Karcę się w myślach, bo przecież są mamy, które nie mają wyjścia, nie mają możliwości, a ja trzaskam drzwiami po zaledwie kilku dniach, z jednym, zdrowym dzieciakiem na pokładzie, na kompletnym odludziu, gdzie zawsze mogę wyjść na szczere pole i bez żenady poryczeć lub powrzeszczeć. Przecież dla wielu to jak luksus. I wstyd mi, wstyd. Potem smażę naleśniki, skaczę na trampolinie, przytulam absurdalnie często i modlę się, żeby zapamiętała właśnie to, nie tylko to, czego sama się wstydzę.

Wpis7
Wpis7

Jeśli jeszcze raz ktoś wyślę mi propozycje na wspólne spędzanie czasu, pomysły na zabawę, inspiracje na kreatywne prace ręczne, rozbiję sobie łeb o ścianę. Poproszę coś o trzymaniu emocji na wodzy, nie odpuszczaniu aż tak. Przypominaniu, że lampka wina nie jest wyjściem z sytuacji, bo po niej boli głowa, a i tak trzeba wstać o szóstej.

Jestem mamą, jaką nigdy nie chciałam być. Nerwową, odpuszczającą, gotową na wiele, by uzyskać chwile spokoju. Mamą, która przekupuje paczką chipsów, lodem i sama ładuje tablet, żeby zawsze czekał w pogotowiu. Mamą, która nie tylko pozwala na oglądanie bzdur, ale sama polubiła Sponge Boba i serial o magii dla dzieci. Brawo Aleksandro, ciekawe co dziś spieprzysz przed 12!

To jest jak pieprzone rodeo. Jednego dnia ścigamy się w dmuchaniu latawców, robimy karmnik dla ptaków i zamki z piachu, a innego spławiam paczką chrupek i gotowym krokietem warcząc, kiedy się zbliża.

Wpis2 2
Wpis2 2

W chwilach rozckliwiającego uniesienia myślałam, że kwarantanna nas umocni i pokaże, że jesteśmy drużyną. Dowcipkowałam, że dołączy do nas mały napastnik i nawet przygotowywałam plan, jak przeforsować wybrane dla niego imię tak, żeby stary sądził, że to jego pomysł.Tymczasem wróciły wspomnienia o pierwszych miesiącach i latach rodzicielstwa, które nauczyło pokory, ale i frustrowało.
Niemal czuję jak brakowało mi wtedy powietrza, a dni zlewały się w bezkształtną masę. Nie pamiętałam, po co szłam do kuchni i kiedy brałam prysznic, a bombelek jakoś nie uśmiechał się na tyle chętnie i często, by to wszystko wynagrodzić. Coraz częściej myślę, że się nie nadaję, że inne mamy chętniej bawią się na dywanie i uśmiechają rano, że jestem wybrakowanym egzemplarzem, który poza myśleniem o swoim marnym macierzyństwie, myśli o tym wszystkim, co może się wydarzyć, na co nie jesteśmy gotowi, tak jak utrata normalności.

Wściekam się, kiedy wstaje zawsze-za-wcześnie, kiedy mam być tą, która ponownie wyczaruje obiad i podejmie decyzję, czy dziecko może przyjąć tonę cukru lub obejrzeć gówno na youtubie, żebym mogła napić się kawy. Czuję, że zawodzę i czuję się winna, kiedy ona jednak mówi, że jestem super. Bardziej niż wtedy, kiedy z krzykiem zamyka się po pokoju i informuje, że ma dość.

Bo ma. Nie jestem aż tak krótkowzroczna. Od tygodni nie widziała nikogo z przyjaciół, nie odwiedziła dziadków. Ona już też przywykła do życia, w którym ważne role odgrywają inni ludzie, a nie tylko, marudna i niewyspana mama. Jest moja, ewidentnie też nie lubi przebywać z kimś całą dobę, tydzień, miesiąc i skoro ja drę mordę, to jakim prawem mogę oczekiwać, by była cicho?

Zdecydowanie za często słychać wrzaski, których w moim domu miało nie być…

Wpis6
Wpis6

Bywa pouczająco. Wszystkie panie z przedszkola mają u mnie zapas wina za robotę, której nie doceniałam, a której nie udaje mi się wykonać nawet w marnym stopniu. Samotny, wyrwany spacer smakuje jak urlop na Hawajach. A przeprosiny i tulenie to jedyne, co powstrzymało mnie przed ucieczką do lasu i poszukaniem dla niej lepszej matki. Wśród jeleni i bobrów znalazłabym sporo lepszych kandydatek.

Bywa strasznie. Nie daje rady z uśmiechem dosypywać kulek do mleka. Czuję się winna, że znów wydarłam mordę, włączyłam bajkę, zaproponowałam tablet. Winna, że miałam ją chronić i przygotować do życia, a tymczasem ręce opadają mi z bezradności i sama nie wiem co robić. Najchętniej przespałabym to wszystko i obudziła się, kiedy minie. Tylko – czy i kiedy minie? Frustruje mnie to, co ważne, jak nasza przyszłość i bezpieczeństwo, ale i głupoty. Bo chciałabym pobyć sama, obejrzeć film, pójść spać, nie musieć być dorosła, rozsądna i udawać, że wiem i się nie martwię, co wychodzi mi tak marnie, jak gra aktorów w serialu na kanale z kreskówkami, którego wyczekuje co wieczór.

Ona usypia po 22 – po bajce, czytaniu, odśpiewaniu 43 wersji kołysanki i 15 groźbach, że jeśli nie zamknie oczu to wychodzę, bo zasrany dzień trwa od siódmej i chcę pobyć sama zanim zacznie się kolejny. Odwraca się smutna, a ja z obrzydzeniem patrzę w lustro. Potem wracam. Patrzę jak śpi. Sprawdzam, jak bardzo urosła jej stopa i czy głowa mimo to, pachnie tak samo. Przykrywam, całuję i nie pamiętam, czym zdążyła mnie wkurzyć zanim zaszło słońce. I obiecuję sobie, że jutro postaram się bardziej, będę mniej nerwowa, za to uśmiechnięta i cierpliwa, zrobię pyszne śniadanie i pójdziemy na spacer. Czasem się udaje, naprawdę.

No chyba, że akurat nie, znów dosypuje do mleka płatków, których składu nawet nie chce czytać i upewniam się, że tablet jest naładowany. Czuję na sobie pogardliwe spojrzenie Super Niani, która jednak nie zjawi się, by zrobić to lepiej. I ryczę.

A moja córka odkłada tablet, przytula się, mówi, żebym się nie martwiła, bo jest ze mną. I że ona w sumie lubi tego wirusa, bo w końcu spędzamy razem czas i mama nie siedzi ciągle przed komputerem, a na obiad częściej są gotowe pampuchy. Tęskni za babcią, przyjaciółką i przedszkolem, ale nikogo nie kocha i nie potrzebuje bardziej niż mamy. Takiej zasmarkanej i marudnej, nie tej od borów i saren.

Czy tylko ja tracę zmysły i jeżdżę na emocjonalnej karuzeli od której chce mi się rzygać? Czy są tu jacyś rodzice, którzy wykrzyczeli, że pierdolą odrabianie lekcji, a dziecko ma sobie znaleźć zajęcie, bo trafi Was szlag, a potem przepraszali i tulili czując się jak kupa?
Halo?

Wpis5
Wpis5
171 komentarzy
  1. Booże, mam zupełnie tak samo!!! Bajka zeby mieć chwile spokoju, krzyki nerwy bo nie chce spać, bo akurat nie ma ochoty robić tego co ja chce a później mój wstyd, żal, poczucie winy i WYCIE…

  2. Poryczałam się. Mam 2 dzieci jedno w szkole drugie w przedszkolu. Nie wyrabiam… Nie ma czasu samej że sobą. Płacz, krzyk to u mnie standard… Buziaki

  3. Spokojnie. Jesteś tylko człowiekiem, najlepszą mamą jaką możesz być. A sytuacja przerasta nas wszystkich. Nikt nie wymaga żebyś była naj…

  4. Dzięki za to wszystko co napisałaś, jakbym czytała o sobie ?? jeszcze będzie pięknie zobaczysz. Sama sobie to powtarzam ?

  5. Tule mocno ? U mnie na szczęście trójka i fajnie spędzają czas razem,bawiąc się czy nawet kłócąc?. I wiecie co? A co się stanie jak te dzieci spędzą te 2 czy 4h przy tablecie? Czy komuś głowę urwie? Czy coś się takiego stanie że będziemy mogły w spokoju ugotować dla nich obiad bo on też jest ważny żeby nakarmić te brzuszki?NIE! Nie oznacza to że jesteśmy beznadziejne! My mamy nie potrafimy często złapać dystansu. Jesteśmy ciągle bombardowane jak to wszystkie dzieci są czyste,mądre,najlepsze najukochansze. Popatrzyłam wśród znajomych… w 95% nigdzie tego nie ma a w pozostałej piątce to właśnie flustracja i złość bo chce się byc idealnym jak w gazecie czy na necie a nie wychodzi. Balans kobietki,balans nas uratuje.

  6. Halo, nie napisałaś nic nowego, czego byśmy nie przeżyły ? nic strasznego, szokującego, czy przerażającego. Ja akurat nie mam kwarantanny i mam 16 latka a to całjiem już inna bajka, ale pamiętam jak niecierpiałam bawić się na dywanie, jak nienawidziłam dotykać piasku przy robieniu zamków, jak spałam do 9 a dziecko piłowało bajki … po latach nie wydaje się to takie straszne … a jednak nie zdecydowałam się na drugie dziecko … ja lubię swoje sprawy, spokój, dziecko kocham nad życie ale wiem, że bycie mamą to wyrzeczenie się siebie samej, a mnie to słabo wychodzi… płakać mi się chce jak pomyślę o wstawaniu w nocy, o braku czasu dla siebie … wiem że to egoistyczne ale tak jest ?‍♀️
    Acha, młody nie pamięta tych gorszych rzeczy. Twierdzi, że miał super dzieciństwo! Tak, że głowa do góry! Lenka nie miała lepszej mamy! Ty jesteś najlepsza!

  7. Chyba większość tak ma,tylko niektórzy nie potrafią sie przyznać…Staram się jak mogę ale tez jestem tylko człowiekiem,czasem myślę że wymaga sie ode mnie za duzo,A potem robie tak samo,tule najmocniej, i kocham calym sercem.Wytrwalosci i zrozumienia dla nas wszystkich,ściskam ❤

  8. Dziękuję za ten wpis myślałam,że tylko ja wariuje i zawodze dzieci. W domu 5 latka i 3 latek z niepełnosprawnościa mam dość małej ciągle coś wymyślać ogarniać zadania z przedszkola, z młodym robić terapię których nie chce robić. Ciągle chodzę nerwowa zła na siebie że nie ogarniam tego co inni ode mnie oczekują. Nie mam chwili dla siebie. Krzyczę wnerwiam się daje bajki i słodycze żeby wypić ciepła kawę

  9. Halo, a po co od razu wbijać się w poczucie winy? Po co od razu ryczec I nie moc patrzeć na siebie w lustrze? Czy my jesteśmy robotami, czy ludźmi? Z całym ich wachlarzem uczuć. Czy to jest nasza wina, że zamknięto nas w domu? Czy mamy na to jakiś wpływ? Czy to my rozwleklismy zarazę na świecie? Halo. Jest jak jest. Sytuacja inna niż zwykle, gorsza, duszaca I strach myśleć co dalej. Ciężko przywyknac, ale zobaczcie ile już czasu dajemy radę? Człowiek wiele zniesie (oprócz jajka oczywiscie), a ci wszyscy wyidealizowani rodzice to są w necie I w tv tylko przez chwilę. Nie wierzę,że od rana do wieczora uśmiechają się I wymyślaja zabawy dla dzieci. Ja jestem w sytuacji, gdzie praktycznie dzień nam ucieka na.zdalnej nauce i pracy. Ale mamy też dni, w których siedzimy z nosami w telefonach lub oglądamy seriale. Mam to w nosie, ten czas jest INNY niż zwykle I my też sobie na to pozwólmy. Ja też czasem klne od rana, nauka w piątej klasie mnie przytlacza. Dobrze, że mnie nauczyciele nie słyszą. Kwiaty i bombonierki należą się nam w tym roku 🙂

  10. Dasz radę. Wpis jest super, aż naszła mi wena na napisanie czegoś fajnego. Trzymaj się, nikt teraz nie ma łatwo ❤️

  11. Czasami tak szczerze to wkurzaly mnie te rozkminy że masz jedna córkę o tak Ci ciężko. Ale rozumiem doskpnale to co napisałaś. Mam trójkę maluchów w domu, strach przed jutrem, męża w robocie bo za coś trzeba żyć, póki można musi pracować. A ja wysiadam psychicznie. Maluchy to też przeżywają, a ja wymagam od nich ciszy i spokoju. Od prawie 7 tygodni cały czas w domu, bez wychodzenia dalej niż do płotu. Dzieci 24/7. A ja pragnę ciszy i spokoju przez chwilę 🙁 i czuje się z tym źle że nie radzę sobie z ttm

  12. Ja mam to szczescie ze moja cora jest nastolatka hehhe czy ja powiedzialam szczescie? Wszyscy jestesmy ludzmi i potrzebujemy odrobiny „odpierolcie sie wszyscy ode mnie”. Wszyscy przechodzilismy przez momenty w zyciu kiedy myslelismy ze jestesmy najgorszymi rodzicami na swiecie. Moze niektorzy sa w takim momencie teraz ale nie mozemy tak myslec! Jestesmy najlepszymi i jedynymi rodzicami dla naszych dzieci i mimo ze czasami myslimy ze one tego nie rozumieja MYLIMY sie bo rozumieja wiecej nuz nam sie wydaje ?

  13. Czytając Twój wpis czułam się jakbyś ubrała moje buty i maszerowała w nich od kilku miesięcy. Uczucie frustracji, bezradności oraz wyrzuty towarzyszące od dłuższego czasu „bo przecież też chcę odpocząć i czego oni znów chcą?!”.Mam dwójkę dzieci, małych dzieci, ale czasem mam wrażenie, że to one są bardziej empatyczne niż ja.

  14. Ja matką nie jestem, ale tez mam dość obecnej sytuacji i narzeczony obrywał najbardziej. Obrywał – czas przeszły bo aktualnie wyjechał w poszukiwaniu pracy, której u nas nie ma i Dopiero teraz doceniam to, ze był mimo wszystko… jak Go nie ma tęsknota ogromna. Ps. Bywają takie dni, ze sama ze sobą nie mogę wytrzymać a co dopiero z innymi. Kochana więcej wyrozumiałości dla samej siebie ?❤️

  15. Czy tylko ja tracę zmysły i jeżdżę na emocjonalnej karuzeli od której chce mi się rzygać? – Nie Kochana, nie tylko Ty, wszystkie My ? no dobra większość z nas.
    Czy są tu jacyś rodzice, którzy wykrzyczeli, że pierdolą odrabianie lekcji, a dziecko ma sobie znaleźć zajęcie, bo trafi Was szlag, a potem przepraszali i tulili czując się jak kupa? – Jak wieeeellllka kupaaaa!!!!
    Halo?
    Tak, właśnie tak u mnie jest. Chłopak – klasa 5 – przeksztalcenia korzeni i liści, średniowieczna wieś, metrum, w-f, breloczek z filcu, faktury papieru – wszystko to w jednym paluszku mam….. Dziewczynka – lat 3- „Mamo pomozes mi się bawić?” ? 1000 razy dziennie, „Mamo siiikuuu” , „Kuuppppaaaa” , „Piciuuuuu”. O ja pierdol…..
    Krzyczę i mam ciśnienie kiedy o 5:30 młoda oświadcza, że już skończyła spać ?
    Potem przychodzi chwila jak się tulą, bawią razem, a mała pyza przychodzi i pyta „Mamusiu jesteś scęśliwa?” Tak, oczywiście, że tak. Uśmiecham się do nich i myślę, że nic innego im nie trzeba tylko szczęśliwego rodzica. Pozwalam sobie na błędy, a dzieci (mam taką nadzieję) nauczą się, że to nic złego je popełniać. Przepraszam, tulę, płaczę i śmieję się razem z nimi na maksa.
    A bym zapomniała, jeszcze pranie, sprzątanie zabawek, gotowanie, dwa koty, mąż ?…. w bloku, na szczęście z balkonem….

  16. Hej Olinku, mam trójkę dzieci, ostatnie ma już matkę wystarczająco dobrą, wczesniejsze miały jeszcze sflustrowaną. Wiesz, skorzystałam z pomocy fachowców i zapisałam się do tzw „Szkoły dla rodziców” to są grupowe spotkania chyba 10. Program stworzony przez Faber i Mazlish, one napisały też pozycję pod tyt. Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” polecam. A Warsztaty mega mnie wzmocniły, dostałam masę wsparcia od innych mam biorących udział i wiele przydatnych wskazówek. Jestem od tego czasu lepszą mamą, bynajmniej nieidealną ale bardziej lubię siebie w tej roli. Pozdrawiam serdecznie

  17. Dobrze to napisałaś. …bo tak właśnie jest….dziękuję. ..bo chyba wszyscy tak się czujemy ..i ..oby nadzieja nas lepsze jutro nas wszystkich nie opuszczała.

  18. Oj wiem doskonale o czym piszesz ja mam 3 Corki ktore kocham nad życie ale juz mnie z rownowagi wyprowadzaja i krzykne zero ciszy spokoju maz caly tydzien pracuję po 12h dziennie w szpitalu…tu juz jest lekki stres plus 8latka ktora caly czas gada….5latka ktora jest gorsza od chlopaka i 2 latka ktorej nic nie pasuje ? moim córka caly dzien leca bajki na tv czasami sie zapatrza i jest spokój ale niestety malo takich chwil….nawet maja telefon ktory zazwyczaj im wieczorami daje by miec chociaz wieczor w ciszy… musimy niestety to przetrwać albo spotkamy sie w psychiatryku ? jedno z dwoch na pewno ? siły życzę ?

  19. Nie jestem matką, mam 19 a jednak płakałam przez cały Twój wpis myśląc tylko o tym ile zawdzieczam mamie, jak silna jest matczyna miłość.
    Piekny wpis, nie martw się, moja mama też nie jest idealna, a mimo to kocham ją najmocniej. Twoja córka też Cię bardzo kocha mimo błyskawic przelatujących jej nas głową.

  20. Nie mam dzieci. Za to wszyscy inni wokół mają – moje siostry, przyjaciółki, znajome. Spoglądam sobie z boku i widzę, ze ideał, do którego tak kompulsywnie dążysz w poczuciu winy – nie istnieje. Na codzień (normalne codzień) gdzies tam na horyzoncie ten ideał się tli, podtrzymywany przez babcie, opiekunki i wszelkiego rodzaju instytucje edukacyjno – opiekuńcze. Ciężar właściwy bycia z i dla dziecka rozklad się. Czyż nie zawsze tak było? Nie jedną z ważniejszych ról rodzin wielodzietnych i wielopokoleniowych było odciążenie matek, ich ciał, dusz i umysłów? Teraz tego, co było dawno, nie ma i tego, co było całkiem niedawno, też nie ma.
    Jestes prawdziwa, i to jest wartościowe. Tylko się nie bój. Że coś Cię omija, coś bezpowrotnie ucieka, coś teraz przegapisz, bo musisz, a potem szansy już nie będzie – tak nie jest. Wszystko, co wydaje Ci się, ze tracisz, wróci ze zdwojoną siłą. I nie mówię o macierzyństwie 🙂

  21. Dzisiaj poraz pierwszy nie wytrzymałam,poszlam wynieść śmieci i nie było mnie godzinę. Czułam, ze jak za chwile nie wyjdę to się uduszę albo wybuchnę. Nastroj teraz wcale nie lepszy, ale trzymany na wodzy póki młody nie zaśnie, później niech się dzieje co chce. Nie jesteś sama, myśle, ze teraz wielu z nas nawala i nie ma co się obwiniać. Ciężko być super dla kogoś kiedy samemu ze sobą się nie wytrzymuje. Dziękuje i ściskam wszystkie mamy w kryzysie ?

  22. Nie jesteś sama kochana ❤
    Odpuść sobie i Malutkiej. Dla zdrowia psych.
    Popłyń z prądem, który Cię niesie.
    Nie obwiniaj się.
    Nie każ się.
    Nie miotaj.
    Nie linczuj.
    Nie myśl.
    Nie masz wpływu.
    Nie obwiniaj się.
    Ty jesteś najważniejszym, największym, najwspanialszym darem dla swojego Lutka.
    Nie płacz! Jesteś kochana przez małego diabełka, który jest tylko twój i tylko dla Ciebie

  23. Dziękuję Ci dziewczyno. Myślałam że tak jest tylko u mnie. Trzymajcie się ciepło. Jutro będzie piękny dzień ? Pozdrawiam

  24. Między innymi dlatego nie zdecydowałam się na drugie – nie dałabym rady z własną głową. Chcę być najlepszą matką z możliwych dla swojego dziecka, a czasem jest to tak cholernie trudne, tak bardzo ciężko jest sprostać tym wymaganiom, które ja, społeczeństwo, wszechświat…sobie narzuciłam.
    Dzięki Olinku.

  25. Ja siedzę z 3 dzieci 9 do 6 lat na pełnym remoncie. Pierwszy miesiąc kwarantanny spłat w gabinecie na materacach. 2 tygodnie temu udało mi się je wprowadzić do swoich pokoi znów bez drzwi jeszcze ale z podłoga i łóżkami. Jest ciężko ale mamy ogród, mamy tablety o Xbox. I tak krzyczę, wyje przytulam i głaszcze, buduje z kartonów na środku placu budowy wehikuł czasu, zaraz potem próbując zrobić zdalne zakupy i tort na urodziny. Ogarniam lekcje i wogole. Jednocześnie cieszę się że żyje zwolniło, mamy przestrzeń bo ogród ale remont i 3 dzieci plus 2 koty swinke morksa i chorego na raka tatę w domu. Tęsknię za znajomymi, normalnymi zakupami, kawą, szkoła i przedszkole. Mam wachania nastrojów, zabawa przez łzy i krzyk a potem corka napisze wiersz dla mnie pomoże wyjąć naczynia że zmywaki zrobi kawę z eksprwuu nawet i wymiękam. Tak mam wyrzuty sumienia przeplatane duma i radoscia codzień. Mamy tak wszystkie bo na szczęście są telefony i ona ratują od wariatkowa czasem, że pogadam z przyjaciółka okazuje się że wszyscy siedzimy teraz w tym samym bagnie ?

  26. u mnie to samo, tak samo. Nie wiem czy mam pomyśleć „uf” czy razem z Tobą (i resztą świata?) wstydzić się siebie…. jesteśmy ludźmi, nie aniołami. Ściskam, rozumiem, nie potępiam.

  27. Czytam twój wpis i zastanawiam się czy to Ty czy to ja? Płacze niemal każdego dnia myśląc o sobie wyrodna matka. Staram się jak mogę ale mój mózg się pali . Co minutę pytanie , przeplatane z marudzeniem, że skarga na rodzeństwo. Jak jedno się czymś zajmie to drugie lazi mi koło dupy. Tak kolejny dzień. I przestałam być żonę, kochanką, przyjaciółką, siostra ,córką, pracownikiem… pełnię tylko jedna rolę. Matki. Kocham ponad wszystko te dwa potwory ale nie chce ograniczać się tylko do tej jednej roli. Nie wiem czy powinnam za to przepraszac ale czuję się źle. Teraz dzięki tobie jest mi trochę lepiej. Dziękuję

  28. Ja NIE mam dzieci, ale chyba Cie bardzo rozumiem, i wiem ze jestes zajebista Mamá, kazda ma chwile, no dobra dni, kiedy wszystko jest NIE tak, ale to ludzkie! Tuli, tuli!

  29. „Zdecydowanie za często słychać wrzaski, których w moim domu miało nie być…” – tak dobrze mi to znajome, a potem wyrzuty sumienia i obiecywanie sobie, że od tej pory już będzie bez krzyku, bo przecież to nikomu nie służy. Przytulasy, śmiechy, spacery. A na drugi dzień to samo. Jak jakiś pieprzony dzień świra… I nie ma wytłumaczenia że przy 4 dzieci to mogą Ci puszczać nerwy… Troszkę pociesza fakt że nie jestem sama. Nie chciałabym tylko żeby własne dzieci mnie kiedyś znienawidziły…

  30. Myślę że tym wpisem pokazałaś innym rodzicom że nie są osamotnieni w tym wszystkim. I że inni też czyha się jak k.. a. Usciskuje Cie mocno. ?

  31. Jakbym czytała o sobie… Są tylko dwie różnice… Ja mam syna i od 2 lat nie mam męża. I o wyjściu samej choćby na spacer zostaje mi teraz pomazyc. Nigdy nie myślałam, że prócz zdrowia, którego tak bardzo mi teraz brakuje, będę marzyła o tym, żeby przejść się w koło domu sama… Sama bez „Mamo idę z Tobą…”

  32. Czyli wszystko w porządku ? mam podobną sytuację tylko z pietnastolatką po 5 miesięcznym pobycie na terapii uzależnień. Jesienią problem ze szkoła w grudniu udało się praktyki załatwić w cukierni , teraz te dziadostwo i znowu siedzi i nic nie robi … myślę że dzieci też czasem potrzebują zająć się same sobą i rozumieją że matka czasami też tego potrzebuje. Ja swojej corce mówię jak jest naprawdę a wszelkie nieścisłości próbuje wytłumaczyć jak opadną emocje . Daje sobie prawo do słabości jak i jej . IDEALNE MATKI I DZIECI NIE ISTNIEJĄ . Utulam

  33. Jestem .
    Tak bardzo widzę i czuje siebie w twoim opisie … co tydzień mam sesje z psychoterapeutka… świadomość schematów które rządzą – (inacZej tego nie mogę nazwac – jebany totalitaryzm automatyzmow wyrytych od maleńkich lat) się zwiększa ale niestetey wraz proporcjonalnie narazie z poczuciem winy – oczywiście sama sobie dopieprzam , wiem … ale coz …
    Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć nam wyłapywania jak najwiecej tych chwil ktore rozchodzą sie po ciele dreszczem przyjemnosci i wybuchają w ekscytacji i radości albo chociaż spokoju nie zakrapianego alkoholem ❤️

  34. Ej Radomsko, co mam ci powiedzieć. Przeczytaj te 30 komentarzy. Jest nas więcej takich prawie nie chujowych matek.
    Ja mam tak: uwielbiam być sama. Od 9 tygodni nie jestem. Potrzebuje tych kilku godzin ciągiem raz w tygodniu i dziennie 1 godziny, żeby się zregenerować. Od 9 tygodni walczę każdego dnia o te 1 godzinę na spacer w samotności. Kończy się tym ze ja biegnę, a młoda jedzie przy mnie na rowerze. Chuj nie regeneracja. Mam wyrzuty sumienia. Kocham strasznie. Może nie krzyczę aż tyle ale pozwalam na oglądanie, grę w tetrisa i jedzenie parówek z ketchupem. I obiecuje sobie: jutro nie. Jutro idę po medal matki stulecia. I co? Nic kurna. Telepie się w końcówce tego biegu. Nie stanę na podium. Coś mi jednak podpowiada, ze i tak na nim stoję. Córka mnie tam stawia pomimo wszystko. Tak jak ja. Pomimo wszystko. I szczerze: te medale z tektury, upaprane klejem i posypane brokatem (sic! Mikroplastik) jakoś więcej mi daje.
    Pozdrawiam. Jedna z wielu Prawie-Nie-Chujowych-Matek

  35. Melduje sie i ja – been there, done that!!! Olinek, dziekuje za ten wpis i za te komentarze pod nim. Jakoś tak raźniej wiedząc ze nie tylko ja dzis obiecuję sobie, ze jutro będzie inaczej, że bedę usmiechnięta i ze zrobie naleśniki na sniadanie …. no chyba ze rano na librusie zobaczę polecenie aby zrobic pieprzony teatrzyk cieni, plakat ekologiczny, karmnik dla ptaków, dom dla jeża, wieże z zapałek albo inne dziadostwo… 😉 Trzymajmy sie dziewczyny, jeszcze będzie normalnie :*

  36. Mam tak samo codziennie . A moje dzieci i tak mówią ze jestem najlepszą mamą ma świecie !
    Dzięki za ten wpis – myślę, ze każda mama choć raz w tygodniu ma takie przemyślenia nad sobą ? a dzięki Tobie trochę będzie umiała się rozgrzeszyć !!!
    Dużo sił, cierpliwości a przede wszystkim … miłości – która jest czasem … paczką chipsów !!!!
    Zdrowia !!!!

  37. Dziękuję?, z tak wieloma opisami mogę się utożsamić, jeszcze dochodzi do tego podjadanie i ciągłe wyrzuty sumienia że nie jestem taka mamą jaką chciałam być. Dzień w dzień stres bo ciężko dziecko do lekcji zagonić i pogodzić to jeszcze ze zdalną pracą, którą muszę wykonać, w międzyczasie odpowiadając na ciągle pytania, na które trzeba odpowiedzieć w tym momencie–już natychmiast, bo dziecko chce wiedzieć, lub coś akurat pokazać w najmniej odpowiednim momencie…. Jest mi teraz trochę łatwiej, wiedząc, że taka super babka jak Ty ( i z tego co widzę w komantarzach nie tylko ?) ma takie dni, że chciałaby pieprznąć drzwiami nie mówiąc za ile wróci

  38. Olu, po raz pierwszy zdecydowałam się skomentować, bo poruszył mnie Twój wpis bardzo. Nie mam dzieci, więc nie chcę się mądrzyć, ale myślę, że w obecnej sytuacji każdy ma prawo do lęku, nerwów i bezsilności. Nie jesteś ze stali… A gdybyś była, to czy umiałabyś okazywać te dobre uczucia i emocje…? Przypomnę Ci Twoje własne słowa, które wypowiedziałaś kiedyś tam… Każdy z nas ma prawo i do tych dobrych i do tych złych emocji i do przeżywania ich w swój własny sposób. A Lenka z pewnością puści w niepamięć, to co trochę „gorsze”. Pozdrawiam ciepło…

  39. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak płakałam …. Twój tekst rozebrał mnie do naga… stoję i się wstydzę … zostałam obnażona ….

    Wyjęłaś mi ten obraz z mojej głowy i ten ból wyrwany prosto z serca niewystarczająco dobrej matki …

    Przed przeczytaniem tekstu wyszłam do pokoju dzieci zamykając się i krzycząc przez drzwi „zostawcie mnie proszę na 10 minut samą!!!” właśnie weszła córka w z łzami w oczach pytając mnie „mamuś uciekłaś od Nas??” ……

  40. A mój pasożyt po pół godzinie bajek ma dość i gówno, znowu karuzela, a tu jeszcze robota zdalna…

  41. Jasne, że tak, jestem.
    Tylko, że ja mam więcej nerwowych sytuacji w normalnym życiu. Kwarantanna mi służy, Może dlatego, że jestem introwertykiem. I nadmiar bodźców płynących z codziennych zajęć i życia w biegu – rozwala mi mózg.
    Teraz mam więcej sił.
    Lubię być w domu. Choć brakuje mi chwil sam na sam.
    Pozdrawiam.

  42. Piszę tu pierwszy raz, ale ktos wreszcie opisał dokładnie to co czuje. Na składzie mam 4.5 latka plus 5 miesięczne ząbkujące niemowle. Mam dość, chce wyjść i nie wrócić. Ciągle krzyczę, bajka leci non stop a do tego paskudne gry, bo poprostu nie wyrabiam. Mam własną firmę, która muszę ogarniać, sypiam po 3h na dobę i wiem, że jeszcze chwila i mogę zwarjowac. Płacze codziennie, wyrzuty sumienia wygryzły już dziurę na wylot, serce pęka a głupia głowa podpowiada, że tylko ja taka jestem, że każda mama daje rade, tylko ja jakaś taka nieudolna i ciągle niezadowolona, nie potrafiącą zapewnić własny dziecku odpowiedniej dawki rozrywki i edukacji. Chcę wykrzyczeć jedno, niech ten pieprzony syf już się skończy, bo mogę znienawidzić wszystko co do tej pory tak bardzo kochałam. Nie daje rady. Przepraszam za brak ładu i masę błędów, ale pisze z mloda na rękach, sama bedac zalana łzami.

  43. Ja też uwielbiam być sama i nigdy się ze sobą nie nudzę. Co prawda jestem mama jednego dziecka więc nie ma takiego roller costera jak przy kilku dzieciach. Ale dużo mi dała zmiana sposobu myślenia. W momencie gdy chce krzyknąć fuknac liczę do 5 i patrzę na tego małego człowieka który też jest pogubiony w nowej dla niego rzeczywistości, jak on nie chce nic tylko mamę czy tatę i wtedy cała złość schodzi. Ale mam też sposób taki, że każdy zajmuje się swoimi sprawami ale np przy jednym stole. Co prawda nie można się wtedy maximum skupić, ale maly człowiek ma namiastkę bycia razem. I nie chce się wymadrzac bo ani ze mnie wielce doświadczona matka ani wybitny pedagog czy psycholog- ale im mniej bajek tym spokojniejsze dziecko. Ja swojemu włączam jakaś dziecięca muzyczkę jako synonim bajki. Bo nie chce żeby wyłączało się całkowicie z zycia, jakąkolwiek sytuacja by nie była. A bajki, jednak odłączają myślenie podczas oglądania, dziecko nie ogarnia co się dzieje poza światem bajki. To trochę jak taka hipnoza. A czy my chcielibyśmy ,żeby ktoś nas w taki stan wprowadzał bo mu przeszkadzamy? Jesteśmy w tym razem, tak się złożyło i na nic się zdadzą gorzkie żale i rozkminy nad rzeczami na które nie mamy wpływu. Bardzo mi zależy żeby moje dziecko nie zapamiętało tego, że wypicie w spokoju kawy było dla mnie ważniejsze niż jego potrzeby. Aczkolwiek uczę go ze mogę pić kawę i np. on opowiada mi książkę. Niekoniecznie slucham ?Wiesz, to trochę tak jak z partnerem, zwyczajnie przykro by było gdyby chodził na ciągle „zygał” na ciebie, z powodu który nie do końca rozumiesz. Reasumujac mój wywód. Spokój rodzica przekłada się na spokoj dziecka. Warto w małym człowieku dostrzec też partnera a nie głównie przeszkodę.

  44. Jakie to quva niesamowite, ze wszyscy jestesmy inni a przy tym.tak podobni.
    Uryczalam sie…bo mam.podobnie.Wszystkiego po kokardy a zycie sie toczy,zycie wymaga.Dzieciory swiruja a ja z nimi.Maz utknal w Uk…ale mam wrazenie,ze to wszystko czegos nas uczy i tego sie cholerka trzymajmy.

  45. Chyba każdy tego czasem doświadcza, potem że jesteś coraz mniej potrzebna aż wreszcie głupia i nic nie rozumiesz…
    Może nie powinnam tak pisać, lecz ciesz się że nie drzesz się przynajmniej na dzieci bo się właśnie kłócą i biją… To jest dopiero „wychowawcze”. ????

  46. Widzę, że ktoś mi zamontował kamerę w domu ? jak ja to dobrze znam… za kazdym razem gdy kładę się wieczorem caluje jedno i drugie i obiecuje, ze jutro będzie lepiej. Więcej zabawy, mniej nerwow. Czasami wychodzi… a jak nie wychodzi wyrzuty sumienia i to straszne poczucie winy.

  47. Hej, moje dziecko ma 14 mies. I tez ogląda bajki w tv , podrzucam jej ulubione zabawki, albo daje ulubione chrupki tylko żeby przez chociaż 20 – 30 min się sobą zajęła. Żebym mogła wypić choć jedna ciepła kawę w ciągu dnia. Czasem zamiast się z nią bawić siedzę z telefonem albo oglądam tv. I tez czasem krzyczę – szczególnie jak mam PMS, bo wtedy mnie wszystko wkurwia, a potem siedzę w łazience i rycze bo mam wyrzuty sumienia. Ja jestem z nią w domu od kiedy się urodziła, wiec dla mnie ta kwarantanna wiele nie zmieniła. Coraz rzadziej ale czasem wciąż czuje się jak w zamknięciu, często nawet w kiblu nie mam czasu dla siebie bo Ida stoi pod drzwiami i ryczy jakby ja ktoś zarzynał wiec ja wpuszczam żeby przestała. Prawie 24/7 to dziecko jest przyklejone do mnie. Ona jeszcze nie rozumie tego ze np jest już 23 i czas spać bo wstaliśmy o 6:30 i miła tylko 20 min drzemki w ciągu dnia i ze ja padam na ryj bo wiem ze za kilka godzin muszę wstać. Miałam nawet taki okres ze jak zasypiałam to widziałam jej twarz 🙂 czasem boje się co będzie dalej jak będzie starsza i bardziej wymagająca. Czasem sobie myśle ze Ida zasługuje na lepsza mamę…

    Ale potem przychodzi taka refleksja ze nie ma się co biczować. Ze każdy ma prawo do błędu, do tego żeby jebnac wszystko i iść na pole.( mój „stary” mi to zawsze powtarza)

    Dla Luntka jesteś super mama i ona to mówi z głębi swojego małego serduszka. Jestem tego pewna. Trzymaj się Olinek!

  48. Mamą nie jestem, ale córką i siostrą juz tak. Pamietam jak moja Mama byla nisprawiedliwa, wykrzykiwała ze ma nas dość, czepiała sie, nie miała czasu. Jednak to były tylko momenty. Teraz gdy mam 30 lat myśle sobie jak jej nie raz musiało być ciężko, jak nie miała za wiele wsparcia od Taty. A bilans jej macierzyństwa zawsze bedzie na plus bo choćby nie wiem co – zrobiłaby dla nas wszystko i kocha nas nad życie, toleruje, akceptuje i docenia. Na swój sposób, ale takiej drugiej nie ma.

  49. Ależ of kors i to razy 3, mało tego, nie od dwóch miesięcy a od ośmiu, gdyśmy się przeprowadzili do Danii. Siedemnastolatka z permanentnym fochem, piętnastolatek nienawidzeciemamo bo zmarnowałaś mi moje proste nastoletnie życie i pięciolatek, który po 3 miesiącach w przedszkolu musiał iść do szkoły i ni ch…a nic nie kuma co do niego gadają. I ja z mega poczuciem winy, że nie nauczyłam lepiej angielskiego, że ten cholerny YouTube za często, uśmiecham się rozpakowując McDonalds piąty raz w miesiącu (ostatni oczywiście w tym roku, życiu) z nerwowym tikiem na prawym oku. Także ten. Nawet łaski co czuły instynkt macierzyński od trzeciego roku życia często czują, że to chyba błąd i matkami być nie powinny, jednak.

  50. Olinek nie jest łatwo być mama codzienna walka z wiatrakami – Don Kichot lub wspinaczka na Mount Everest … spalanie wypalanie porażka …i słowa dziecka nie lubię cie chce inna mamę … pozdrawiam cieplutko zamknięta w 4 ścianach mama 8 latka i 20 latka !!! ( wiek oby dwóch nie adekwatny do metryki wkurzają wyjątkowo jednakowo )

  51. Radomska jak zwykle w punkt..dobrze że jesteś..dobrze że wspierasz i że pocieszasz :*** jak trzeba to rozśmieszasz 🙂 a czasem to dasz tak niby prosto a jednak mocno do przemyślenia

  52. Nie jesteś sama. To chyba staje się NORMA – NIESTETY. Chciałabym tylko zwrócić na jedną rzecz uwagę. My dorosli, potencjalnie ogarnieci nie radzimy sobie często z dniem wypełnionym po brzegi i emocjami rozwalającymi nam mózgi A CO DOPIERO TEN MALY CZŁOWIEK. PRZECIEŻ TE DZIECI mimo że mają te tablety bajki etc. TO ONE CHCA NAS. NIE NAS W KOMPUTERZE. NIE NAS PRZY GARACH. NAS!!! OBOK. PRZY SOBIE. WIEM TO TRUDNE. ALE NIE ODGANIAJMY SIĘ OD NASZYCH DZIECI JAK OD NATRĘTNEJ MUCHY. POZDRAWIAM.

  53. Olenko nie jesteś sama ?dwoje dzieci 1,5 roku i 3,5 latek. Praca, dom, zamknięte przedszkole, mąż w pracy. Recepta na to żeby ześwirowac ?ona nie kocha nikogo tak ja Ciebie i nawet jak coś zjebiesz to i tak jesteś najlepsza matka na świecie właśnie dla niej?

  54. A wiesz ja mam bombelka lat 17 nowa dziewczyna,nowa szkoła, życie na krawędzi a tu Pam pandemia to dopiero jest szkoła życia. Od stycznia mamy pod górkę bardzo bo tragedia rodzinna,brak najbliższych ale dzięki temu,że jesteśmy w 3 no z synowa prawie w 4 to okazuje się że wszystko razem jesteśmy pokonać choć wk.rwiamy się nawzajem że hoho. Także moja droga każda droga,każdy czas prowadzi nas do czegoś…. Low już Radomska

  55. Olinku, mimo że moje dziecko ma 2 lata to miałam wrażenie, że czytam i sobie.. Nic tak mnie w życiu nie zaskoczyło i nie dokopało mi jak macierzyństwo. Życie nie jest czarno białe a mieni się odcieniami szarości. Każdy dzień to nowa karta, a czasem trzeba sobie odpuścić. Tulę po stokroć i pamiętaj, że jesteś najlepszą Mamą Lenona!!! ♥️

  56. Wracajcie do domu. Nie jest tak źle jak to malują. A ty jesteś git i już. Koniec. Kropka. Finito.

  57. Tylko dzisiaj moja 3,5 letnia córka wystrzeliła mnie w kosmos jakieś 10 razy. Eksplodowałam już w przedbiegach jej występków. Zauważyłam nawet, ze Ci odważniejsi którzy przebywają z nami, zaczęli już zwracać mi uwagę „spokojnie”, „nie reaguj tak gwałtownie”. Pewnie chcieli mi pomoc ale ni chuja nie zaradzili nic a nic. Jedynie kopnęli z drugiej strony dowalając mi jak jestem beznadziejną matką. Krzycze, wiem! Krzycze za szybko i za często. Wstydzę się tego i żałuje jeszcze zanim skończę drzeć ryja. Ale tylko ja wiem co się we mnie dzieje i tylko ja wiem jak bardzo kocham moje dzieci. Jak wiele dałabym żeby być inną, lepsza mamą, ale czy napewno?
    Olu (ze tak sobie pozwolę 🙂 opowiem Ci teraz krótką historie z mojego życia, coś co rozłupało mi kiedyś dusze.
    W ciągu „tego” nerwowego dnia z dzieckiem zbierałam się do wyjscia z domu, córka podeszła i zapytała dokąd idę. A ja, trochę chcąc zażartować (bardzo kurwa śmieszne), trochę chcąc sprawdzić reakcje dziecka, odpowiadam „Wychodzę. Jak tak nie lubisz mamy to może znajdziecie sobie inną, fajniejszą?” Jej reakcja była dla mnie pouczająca. Nigdy wcześniej i nigdy później nie przytuliła mnie mocniej. Zapewniła ze jestem najlepszą mamą! Trzylatka. Było mi cholernie wstyd. Nawet teraz kiedy o tym myśle wstydzę się tak bardzo… za to, ze mogłam zagrać tak na jej emocjach – to było cholernie złe.
    Mamy jeden ważny przywilej którego na codzień nie doceniamy, otóż dzieci kochają nas bezwarunkowo. Nie spierdolmy tego.
    Ktoś już bardzo dojrzały, kiedyś powiedział mi „moja mama zawsze dbała o to żebyśmy mieli ugotowane, posprzątane ale nigdy nie poszłyśmy razem na spacer”.
    To najważniejsza wskazówka w mojej macierzyńskiej podróży.

  58. Olinku… Jak bardzo Ci dziękuję za ten tekst… Często zastanawiam się nad sobą i ubolewam nad moim dzieckiem… Ze ma TAKĄ mamę… Od 2 lat 24h z dzieckiem… Po 4 pobudki w nocy na mleko… Od 2 lat nie przespałam całej nocy… Rano wstaję, muszę być uśmiechnięta, promienna i cieszyć się kolejnym Q#wa takim samym dniem… I pierwsze co myślę… Co dziś będę robić z moim ukochanym dzieckiem, które niczemu nie jest winne… Po raz który w tym miesiącu przeczytam Pucia, którego znam na pamięć…
    Teraz w czasach ?, jest jeszcze gorzej, bo facet w domu… 24h…
    Również ostatnio doszłam do wniosku, że ja jestem stworzona, do bycia sama że sobą… Niech to się już skończy… Bo skończę albo w więzieniu albo w psychiatryku…
    A Ty Olu, jesteś zapewne najlepszą Mamą na świecie, nie raz słyszałam jak Luntek Ci to mówi ? tak trzymaj Matka, wszystkim nam się w którymś momencie „ulewa”…

  59. Ola pierdole te lekcje. Właśnie odeszliśmy od nich. Wczorajsze emocje podczas ich odrabiania nadają się do sprawy dla reportera albo dlaczego ja. Nie jesteś wyjątkiem. Może mi lepiej bo wychodzę do pracy na 10h ale potem niestety czas spędzam na lekcjach a nie rozrywce z dzieckiem. Taki los:(trza to przetrwać:(

  60. Co tu dużo pisać. Ja 24 na dobe żyje z poczuciem winy. Że jestem złą matką i że jak moje dzieci zjebią sobie życie to przeze mnie. Krzyki…dzieci …i dorosłych…a przecież tak nie miało być. Nie miało. Przysiegałam to sobie 13 lat temu kiedy 1wszy raz urodziłam…później urodziłam znowu….krzyki są…z dołem ide spać i wstaje. Radomska, uwielbiam ciebie słuchac i oglądać!

  61. Pani Olu
    Ja mam (jeśli mogę tak powiedzieć ) tyle szczęścia że ja i mąż pracujemy, ale mam takie same rozterki bo nie mam siły nawet na to żeby jej bajkę przeczytać jak wracam siedzę na tele a ona ogląda jakieś durne bajki a ja odpoczywam a ona mamusiu pobawimy się bo siedzę cały dzień bez ciebie i bez taty (pracuje w sklepie gospodarczym na brak pracy gam nie narzekam ) a w domu nie mam siły na nic nawet teściowa się nie czepia ale ja nie wiem jak mam to ogarnąć i czuję to co pani odkąd się moje teraz już 5 letnie dziecko urodziło i zastanawiam się czy ja dorosłam do tego żeby być matką nie wiem co mam sobie i pani powiedzieć pozdrawiam :*

  62. Mam fajnego syna. Jaś ma 6 lat. nigdy nie był hiper ruchliwy wrzeszczący i nieogarnięty zawsze spokojny rozsądny wyważony- Czasami myślę że bardziej niż ktokolwiek wi jego najbliższej rodzinie… to bardzo ułatwia sprawę. Zwłaszcza że wychowuje go sama, bez niczyjego wsparcia i pomocy. Pierwszy miesiąc spędziłam z nim zupełnie sam na sam w trzypokojowym mieszkanku na 8 piętrze, musząc jednocześnie pracować zdalni. e po miesiącu przyszedł kryzys płakałam przez telefon jego tacie że nie dam rady już dłuże, j że chcę chociaż pół godziny być sama…. po prostu sama.
    więc tak to normalne! druga sprawa że dzieci w wieku 5 i 6 lat w dzisiejszych czasach są nauczone polegać na tym że ktoś je bez przerwy zabawia – jeśli nie dorosły to telewizor czy tablet zdarza się że muszę prowadzić spotkania online Przez 3,5 godziny bez przerwy, nie mam nawet czasu wyjść i zobaczyć czymlody zjadł śniadanie… ale mój syn naprawdę zaczął sobie radzić. Jest coraz bardziej samodzielny. nuda jest sprzymierzeńcem kreatywności. Nas dorosłych trochę nadmiernie przeraża … dajmy się dzieciom ponudzić! mój syn nauczył się czytać? czyta sam oraz przesłuchał dobrych 20 audiobooków. To również dobry moment żeby nauczyć dzieci iempatii. odrobinkę zawalczyć o siebie, pokazać im że nasze potrzeby też są ważne. Łatwiej wtedy jako nieco starsze istoty zrozumieją że nie są pępkiem świata. To że ktoś potrzebuje spędzić pół godziny sam Jest okej i można to dziecku zakomunikować. Przekonałam się o tym że to naprawdę nic strasznego ani przesadnie trudnego. Trzeba tylko zmienić pewne nawyki- również myśleniowe. U mnie w domu było tak że telewizor w zasadzie należał do młodego ? nie mogłam mu dotychczas wytłumaczyć że mama też lubi coś obejrzeć. Coś co niekoniecznie jest przeznaczone dla dziec. I stało się! w jakiś magiczny sposób mogę od czasu do czasu obejrzeć w telewizji coś tylko dla siebie! No okej ?.. Trzeba mu mocno przypomnieć zasady, nowe zasady. Ta kwarantanna uświadomiła mi że nasze życie stalo na głowie- że najważniejszy był Jaś i jego potrzeby. swoje stawiałam daleko w tyle Nie jestem teraz pewna czy to uczy dzieci dobrych rzeczy…
    po moim kryzysie udało nam się wypracować model współistnienia w którym Jaś rozumie że mama może być zmęczona przygnębiona może się gorzej czuć.. Oczywiście na przemian z wesołymi momentami zabawy, rozmowy wspólnego czytania.
    My jesteśmy tylko ludźmi, naprawdę ? Pozdrawiam! będzie dobrze!

  63. Ej hola a ty przypadkiem w ciąży nie jesteś ??
    A tak serio to całkiem spoko się czyta, jesteś bardzo świadomą osobą no i co z tego, że chyba WWO.
    Wiesz, że inne też tak mają, niektóre tylko udają
    I przecież wiesz, że dajesz radę jak to inne tez dają
    No i przecież wiesz, że wszystko mija- etap przejściowy
    Zaraz się wyśpisz i pójdziesz na długie spacery popracujesz w ciszy, zadecydujesz co będziesz sama robiła. I nie muszę zgadywać, ze kiedyś będziesz z rozczuleniem i tęsknotą patrzyła na te fotografie z dzieciństwa. Niestety człowiek to tylko suma oddechów. Ale za to znalazłaś super sposób na siebie, obyś była większa ! Chce takich ludzi ! Pisz pisz i ratuj naród…! Radomska na prezydenta !
    Dobranoc -Już za pare godz znowu będziesz mogła spróbować uśmiechnąć się z rana .
    Tule Cię mocno do serducha
    Matka polka trójki dzieci rocznik’ 91?

  64. Bardzo dobry tekst jak zwykle. Jesteś człowiekiem, kobieta, żona, mama.. Blogerka, ciężko ogarnąć wszystko z wiecznym uśmiechem na buzi.. Każdy ma lepsze i gorsze dni-nie jestes jedyna! Tylko nie każdy potrafi tak genialnie o tyn pisać. Chwała Ci za to!! Amen

  65. Dziękuję Ci. Po prostu dziękuję. Nie wiem czy poza tym jest sens coś dodawać bo czułam się jakbym czytała poniekąd o sobie. Właśnie dzięki Tobie mimo tego że nie jestem z siebie dumna, zaczynam myśleć że moze jednak jestem normalna matka? Taka jak większość? Nie ta zła. Ściskam Cię mocno! Jeszcze raz dzięki! Piona! ?

  66. Na początku kwietnia był punkt komunikacyjny. Lekcje, śniadanka, obiadki, gierk i zabawy itd… Mąż tak jak u ciebie stracił pracę… Tylko mój Żre, śpi i nic go nie interesuje. Myślałam że wyjdę z domu i już nie wrócę… Mieszkam w Niemczech tu zaostrzenia nie są i nie były tak drastyczne jak w Polsce. I właśnie wtedy zdałam sobie sprawę że moje dzieci nie muszą zrobić w ciągu 3dni materiału rozłożonego na 2 tygodnie, mąż też może pomóc w domowych obowiązkach jeżeli pokaże palcem o co mi chodzi, a ja nie musze wydzierać się i płakać do księżyca również bajki dla dzieci zawsze i mnie bawiły. Odpuściłam, jest mi z tym cudownie a i domownicy mają się lepiej. Jako że jutro otwierają u nas place zabaw moje córki (7 i 8 lat) dziś oświadczyły że jutro wychadza na plac zabaw i że wrócą wieczorem żebym ja mogła odpocząć 🙂

  67. Ja dzisiaj dałam niespełna 4 Latkowo lody na śniadanie. Nawet nie chciało mi się ich nałożyć do miseczki. Prosto z pudełka. Ratuje mnie tylko to, ze były bio…

  68. Ola powiem ci tak. Jestem pedagogiem pracuje w świetlicy. Cholernie tęsknię za pracą i nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić co czują rodzice będąc tak długo w domach z dziećmi. Chyb a nikt nie był na to gotowy. Jeszcze chwila i wszystko wróci do normy zobaczysz. Swoją drogą super że to napisałaś. Pozdrawiam

  69. Kilka razy czytałam Twój tekst… Chciałam bez emocji, bez zalanych łzami oczu napisać, że ubrałaś w słowa to co myślę i jak odczuwam moje rodzicielstwo…
    Potępiam się za to jaką jestem matką. Wiecznie na fochu, wiecznie wkur…na. przekleństwa zaczynają być stałym elementem słownictwa w wzburzeniu. Krzyki, krzywe spojrzenia… brzydzę się sobą! Chodzę tak wkurzona, że czasami mam wrażenie, że unoszę się kilka centymetrów nad ziemią!
    Wstaje rano i boję się siebie! Boję się na ile zniszczę dzień moim dzieciom. Na ile ten dzień będzie ziarenkiem niszczącym dzieciństwo i życie moich chłopaków!
    Nienawidzę się!!!!!!!!!!!!!
    Brzydzę się siebie kiedy kładę się wieczorem do łóżka i analizuję: dlaczego nie mógł obalać brata woda, albo czy ta woda na podłodze w łazience to faktycznie taki koniec świata, że słychać mnie było dwie ulice dalej…
    Nienawidzę się!!!!!!!!!!!!!
    Twój tekst i komentarze od nim pokazały mi, że nie jestem sama! Że mamy tak mają. Ale co z tego… wcale nie poprawiło mi to nastroju. Nie rozgrzeszam się, bo uważam, że powinnam smażyć się za to w piekle!
    Ściskam mocno!!! Chciała bym przesłać pokłady siły i pozytywnego nastawienia, ale nie potrafię… sama dla siebie go nie znajduje!

  70. Boszszsz błogosław konsolę do gier i Youtube. Kocham mojego syns ale siedzę w domu od 10.02 (operacja). Epidemia przyłączyła się dodatkowo. W dodatku u mnie jest remont więc 3 miesiąc mieszkam u rodziców….i czasem mam ochotę wyskoczyć przez okno. Mój syn to już całkiem duży facet ale gadatliwy jak jego matka więc jak pyta „mamo mogę pograc” to się cieszę że przez chwilę nikt nie będzie nic chciał ode mnie. Nikt do mnie nie będzie gadał…choć przez chwilę

  71. Od 2 tyg. Mam tak samo, od tygodnia gorzej, bo nie chce mi się wstawać z łóżka, wstaje tylko dlatego, bo wiem że muszę. Muszę zająć się dzieckiem, mam takie samo poczucie winy, kazdego wieczora i zastanawiam sie, jakim cudem moje dziecko mnie przytula i mówi mi, ze jestem najlepsza mama na swiecie, Kiedy ja sama twierdzę że jestem matką do bani. Na dodatek mój mąż pracuje i mieszka za granicą, miał przyjechać w marcu niestety nie udało się, bo juz loty byly odwolane, teraz miał być 22 maja i już wiem, że znów nie przyleci, nasz syn pod koniec maja kończy 6 lat, nie spędzimy tego czasu razem, na samą myśl chce mi się wyć! ? i ciągle ta myśl, kiedy to wszystko się skończy i kiedy się zobaczymy.

  72. Nie wiem czy to Ci pomoże. Bardzo rozumiem, mam 3 nastolatków i wielu rzeczy nie chce pamiętać. Oni różne wspominają, ale nawet teraz się otuliny, chociaż też 100 razy dziennie nienawidzimy. Dziękuję sobie i Opatrzności że id 3 lat mieszkam w domu, co prawda na kredyt, ale jednak. Gdyby to był blok już dawno ktoś byłby trupem. Jesteś zmęczona i przerażona mama. Na pewno potrzebujesz teraz wsparcia i to zarówno lekarza i terapeuty. Mnie psychiatra zwiększył dawkę leku jak miesiąc temu wpadłam w panikę przed wyjściem do sklepu. Także tego …?. Obyśmy to jakoś przetrwali. Nic co ludzkie…

  73. Olutku…myślałam że tylko ja tak mam… Mam w sobie tak kumulacje emocji. Dziś szczególnie. Ale też chyba zderzylam się ze ścianą i czuję że potrzebuje sięgnąć pomocy…

  74. Tekst tak jakby o mnie. Moje dziecko nigdy nie było z tych łatwych. Jako niemowlę darł się właściwie cały czas, jeśli tylko nie był na rękach. Potem cały czas wymagał uwagi i czekałam na czas kiedy będzie wreszcie potrafił się zająć sobą chociaż na chwilę. Kiedy wreszcie się to udało to po zamknięciu tyle tygodni w domu, słyszę ciągle „mamoooo” i milion rzeczy, które chce mieć natychmiast. Bajki są wybawieniem dla chwili spokoju, a jak wyłączył się pakiet dodatkowych kanałów od razu dzwoniłam, żeby go aktywować. Wiem, że tęskni za przedszkolem, dziećmi i normalnym życiem, ale modlę się, żeby się chwilę sobą zajął, żebym mogła usiąść i napić się kawy w ciszy. Mam fantastycznego, rezolutnego 4latka, ale mam go dość. Jestem zła, zmęczona i sfrustrowana. Dziękuję, za to, co napisałaś, bo poczułam, że nie jestem w tym sama. Nie tylko ja tęsknię za swoim normalnym zyciem i mam gorsze chwilę. Ostatnio coraz częściej. Każdy poranek zaczynam z postanowieniem poprawy, a potem mam po dziurki w nosie wyklejania, rysowania i budowania. Obawiam się, że przeze mnie cofnie się, a tak fajnie się rozwijał. Był samodzielny, a teraz z braku cierpliwości go wyreczam w wielu rzeczach. Totalnie błędne koło. Mam nadzieję, że jakoś to przetrwamy. I nie zwariujemy.

  75. Kuźwa madka? dzięki za to że jesteś!!! Mam tak samo wieczna karuzela. Pracuje w domu z dwójką dzieciorów 2 i 5 lat. Mąż za granicą, opiekunka się boi…. No więc zapierdxielam tu na 15 etatów kucharka, przedszkolaka, pracownik, dostawca, ze wszystkim trzeba dać radę nie ma wyjścia… I to się odbija na naszych nerwach. Ostatnio się ucieszyłam że przedszkola otworzą? A potem nowu dobrze znane poczucie winy ? Kiedy to się skończy ??

  76. Mam w domu 4 letniego energicznego chłopca, mówimy o emocjach, staram się je nazywać i uczuć syna, że każdy ma prawo do nich prawo, kazdy ma swoje potrzeby tak jak dziecko lubi bajki tak ja mama lubię pobyć sama. I to jest ok. Większość dnia spędzamy sami, mąż pracuje a ja łączę opiekę nad małym z pracą zdalna, bywam nerwowa bo czasem cholernie ciężko to połączyć, ale plan dnia w tym trudnym dla nas czasie pomaga, ustalamy razem kiedy co kazde z nas musi zrobić, mały ma czas dla siebie ja w tym czasie robię swoje i wracamy do siebie spędzając ten czas na 100 procent, nawet jeśli to jest tylko godzina. Stawiam granice ale uczę tym dziecko że w jakiekolwiek relacji się znajdzie on dla siebie musi być dobry, i to Ty mnie tego nauczyłaś.. Kiedyś odważyłam się napisać do Ciebie, pisząc że znalazłam odwagę by pozbyć się ciemnych ubrań i kupiłam czerwona spódnicę, to był dla mnie symbol, ukochania siebie bo jak napisałaś siebie będziesz miała do końca życia i musisz się pokochać. Więc Olu więcej ciepła dla siebie, daj sobie możliwości popełniania błędów, ale ucz się na nich, a zasada policzenia do 10 przed wybuchem czasem pomaga. Z tego co piszesz, masz bardzo mądre dziecko i będzie Cię kochać bezwarunkowo, to jedyna taka miłość jaką zaznasz w życiu, miłość swojego dziecka. I wiem że jest ciężko, nie licytuje się kto ma ciężej ale przeżyjmy ten podarowany w pewnym sensie czas najlepiej jak potrafimy bez narzucania sobie zbyt dużych wymagań. I gdybym mogła podarowałabym Ci teraz czekoladę ? i wszystkich mamom, jesteście super ?

  77. Olinku rozpłakałam się… Napisałaś dobitnie to co teraz przeżywam. Poziom frustracji na maksymalnej granicy. Mam rocznego synka w domu i wkurzam się że niekiedy niczego go nie uczę, albo idę na łatwiznę i daję mu jakiegoś gotowca do zjedzenia. Chwila spokoju to przekupstwo czekoladą i piosenkami. Nie krępuje się że życzę przy dziecku… Staram się ukryć łzy a mój mały pocieszacz zawsze próbuje mnie rozweselić.
    Nie ma idealnych matek. Każda z nas przechodzi kryzysy wychowacze i macierzyńskie. Nie ważne w jakim wieku są dzieci. Pamiętajmy, że dla naszych dzieci zawsze będziemy idealne…

  78. Myslalam dotychczas, że tylko ja to przeżywam. Mam 2 corki rok po roku jedna 3 druga 4 letnia. Kocham całym sercem❤️ dzis wysiadłam. Staram się chce być che jak najlepiej ale nie zawsze to wychodzi. Mam też młodszego brata, którego traktowałam jak syna, bronilam etc jeszcze przed córkami.. Teraz w czasie epidemii jest z nami ponieważ Mama nie zna się na internecie e lekcjach itp więc chcialam mu pomuc.. Teraz wysiadam… Codzien kłuci się z moją 4 letnia corka. Ma 12 lat… Pomagam mu nadrobić materiał ponieważ był chory przed epidemia, staram się nadrobić z córkami materiał corki.. Ale oni razem tworzą taki chaos że mam chęć wyjść i nie wracać.. Naczynia myje co chwile.. Co chwile w nauce pomagam.. I czuję że dzieci smutne.. A i co najgorsze przeklinam przy malych za bardzo.. Co nigdy mi się nie zdarzało… Mam ostatnio dość.. One tez… I on.. Ehhh

  79. Olka, zupełnie jakbyś napisała o mnie! Krzyki już coraz częściej, potem wyrzuty sumienia, wszystko drażni… Mam 3 letniego synka, maksymalnie żywotnego, ewidentnie już też nie może usiedzieć 24h w tej samej codzienności, gdyby nie spacery i ogród to chyba bym oszalała:/ To wszystko już za długo trwa i głowa pęka od tych wszystkich myśli… Trzymaj się, nie jesteś sama. Buziaki i tulaski dla Was?❤

  80. Lzy mi stoją w oczach. Olinko moim zdaniem mama która przejmuje się tak bardzo tym jaka ma relacje ze swoją córką to najlepsza mama jaka można mieć. Odczuwam Ciebie jako osobę która zawsze stara się naprawić błędy, zrobić coś lepiej, ok, nie zawsze wychodzi, ale widzisz realia i jesteś człowiekiem, robisz tyle na ile Cię stać w danym momencie. Ja nie mam dzieci i czasem czuje się winna, ze nie jestem w tej „trudnej” sytuacji jak inne kobiety, cóż nie było mi dane, ale jestem córka. Uwierz, ze najbardziej mnie bolało gdy moja mama w przeszłości nie widziała problemu w naszej relacji. Nie chciała wziąć pod uwagę, ze może popełniła gdzieś błąd. To było bardzo niszczące. Teraz po zmianach, które narzuciło nam życie, mama zmieniła swoją postawę, a tym samym moje wszystkie pretensje zmieniły się w pył. W mgnieniu oka byłam w stanie jej wybaczyć i nie osadzać . W moim odczuciu Olinko nawet w tak obecnie bolącej sytuacji robisz wielki krok jako mama! tylko się nie poddawaj! Miłość do mamy jest prawie nie do zniszczenia, wiec bądź dobrej myśli. Kocham ludzi jak Ty, szczerość zawsze wygrywa w życiu! ❤️
    Ps. Gdyby to było możliwe zamieniłabym się z Tobą jutro!

  81. U mnie też tak. 3-miesięczniak, który do tej pory był słodkim bobaskiem, nagle potrzebuje, by go na każdą drzemkę usypiać na rękach. Jedyne zdanie do 4-latka przez cały dzień, to „Nie teraz, nie mogę”. Wynagradzam, zabierając go na bieganie po kałużach, gdy młodsze śpi. Dwie godziny bajek to standard, czasem jeszcze dodatkowo 2 wieczorem. Je co popadnie, głównie słodkie, bo nie mam siły prosić, żeby wcisnął w siebie coś sensownego. Czuję się jak przegryw – zapierdalam cały dzień, w nocy nie śpię, a i tak dzieci głównie marudzą. Jestem gotowa oddać starszego do przedszkola zanim otworzą, żeby mieć choć odrobinę więcej luzu.

  82. Co prawda nie mam dzieci, ale pamiętam jak to było z moją mamą. Też kiedyś była bardzo nerwowa i zestresowana. Ale wiesz co, z czasem pamiętam tylko te miłe rzeczy i teraz kiedy jestem już dorosła uważam że lepszej mamy nie mogę mieć, bo ta jest najlepsza na świecie 🙂 Trzymaj się Olinek, będzie lepiej 🙂 :*

  83. Boże ile w tym artykule kobiecości…Zobaczcie jakie my jesteśmy do siebie podobne…Buntujemy się przeciwko naszym matkom, gdy dorastamy, a później wchodzimy w ich role z pełnym zrozumieniem tematu. Dzięki za ten upust emocji. Każda z nas ma ochotę wykrzyczeć twoje słowa i myśli. Ja też uwielbiam zapach główki mojej 4 letniej córki. Trzymaj się KOBIETO !

  84. Jak zawsze w punkt. Dziękuję za to.
    Nie jesteś sama, chociaż wyrzuty sumienia żrą, zawsze staram się być lepszą matką niż wczoraj, ale różnie to wychodzi.
    Tekst : „Zdecydowanie za często słychać wrzaski, których w moim domu miało nie być…” zapiszę sobie na kartce , bo wżarł się w moje serducho i da oparcie kiedy zmów będzie gorszy dzień.

  85. U mnie wcale nie jest lepiej. Dzieci 8 (skończone, bo to ważne teraz 🙁 lat) starsze 13 ( o przepraszam „już prawie 14”). Pracuje, wreszcie studiuje i do tego dom i budowa piętra nad głową. Uwierz, że miałam już nieciekawe myśli. Mam normalnie w życiu dość!!! Do 15 praca, po pracy lekcje z córką (uwierz 2 klasa to jakaś masakra… wytłumacz jednego dnia jak mnożyć a za 3 dni jak dzielić…. Ja nie potrafię mimo, że uważam się za inteligentną kobietę). Po Twoim tekście widzę, że nie tylko tak ja mam, że nie mam już sił, że mi się nie chce. Dziewczyny dzięki za wasze komentarze. Uwierzcie, że z każdym kolejnym jest mi lepiej i mam większą ochotę na sporządzenie raportu miesięcznego ( mimo, że już widzę, że wyniki będą hu….) Dziękuję Olinku TOBIE i dziękuję WAM DZIEWCZYNY. W kobietach siła 🙂

  86. jakie to prawdziwe,ostatnio sama przegladalam literature jak panowac nad emocjami i nie dac sie wyprowadzic z równowagi(w domu dwie dziewczynki 9 i 7 lat).

  87. Potrzebujesz wina to pij wino, potrzebujesz wyjść sama to wychodź (jest Mariusz o Lenka da sobie radę z nim), nie oglądaj wiadomości jeżeli będzie katastrofa to i tak się o tym dowiesz. My żyjemy prawie normalnie, na miękko to bierzemy ale przestrzegamy zakazow i nakazów. Dla mnie najwazniesze jest to zeby nie brać do bani rzeczy na ktore i tak nie mamy wpływu. Może za lekko do tego podchodzę ale martwić będę się jak coś się wydarzy a teraz żyję, trochę inaczej ale żyjemy. No i najważniesze: my dorośli też mamy prawo do nerwów i złych dni a naszym obowiazkiem jes pokazać dzieciom jak sobie radzić(lepiej lub gorzej) z takimi emocjami a napewno nie wolno ukrywać złego świata i wszystko kolorować na różowo. To jest życie i bierzemy je tak jak chcemy.

  88. Wyjęłaś mi to wszystko z ust. Mogę się podpisać pod twoim tekstem rękami i nogami 😉

  89. Olinku, widzisz ile mam wyżej napisało, że mają zupełnie tak samo… Ja do nich dołączę, właśnie teraz kiedy to pisze moje dziecko marudzi, że się zmieniła bajka a jej nie lubi, jest 7.30. Ja siedzę i dopijam kawę… Artykuł próbowałam czytać 3 razy i w końcu dzisiaj się udało. Napisałaś wiele słów, które pokazują, że bycie mamą nie jest proste i że każda z nas ma chwilę lub kilka słabości. Ja też obiecałam sobie ze u mnie w domu nie będzie krzykow I nerwów, prawie codziennie kładę się spać z poczuciem winy.
    Są dni kied uwielbiam bawić się, śmiać, szaleć z córką, a dni kiedy oddałabym dużo by siedziała na kanapie i ogląda bez ruchu cały dzień bajki bym mogła pobyć sama ze sobą.
    Często myślę o mojej mamie, która miała nas 3 w domu, i teraz próbuje ja rozumiec i podziwiać
    Nie jesteś sama, ale czy to pocieszające ?

  90. Jestem mama 16- latki. Jedyne moje dziecię. Do momentu kwarantanny, wydawało mi się ze mamy taki super kontakt. Jedność. Matka i córka. I co? I chuj bombki strzelił nie ma Świąt! Od samego prawie początku skaczemy sobie do gardeł. Wrzaski i kurwy nie przestają wypełniać naszego domu. Docinki, wszystko robimy źle, bolesne komentarze czy ignorowanie. Bo komputera czy telefonu nie zabierzesz bo online jest! Mój konkubent chodzi na palcach bo boi się jednej i drugiej. W końcu odseparowalysmy się od siebie. Ona w swoim pokoju na gorze a ja na dole. Zachodzę w głowę, co kurwa poszło nie tak? Co jest grane? Jakie błędy popełniłam i czy nadal je robię? Nie dojdziesz. A teraz to nawet nie chce mi się dociekać . Ola wyluzuj. To jest życie. Które będzie nas ciagle zaskakiwać. Raz jest lepiej raz gorzej. A jak mnie jest tak bardzo źle to dzwonię do mojej przyjaciolki, która ma 4 dzieci. I nagle jest jakby lżej……..Ściskam.

  91. Wypisz wymaluj, tylko potrujnie…. Mąż pracuje ja sama w domu z 3 dzieci. Czasami wychodzę z domu i nawet niewiem w którą stronę mam iść, bo w takim stanie to i tak nie pomaga, bo wiem ze wrócę i będzie to samo. Wiem że to tylko dzieci i że nie powinnam się denerwować o wszystko i że one też to zamknięcie przeżywają na swój sposób, ale jakoś tak ciężko. Już sama się łapie na tym że czasem wyładowuje nerwy na całym otoczeniu. Jestem sobą rozczarowana, a nie mam sił tego zmienić nie mam chęci ani samozaparcia, jestem jak wydmuszka…..

  92. Kochana, dokładnie opisałaś moje macierzyństwo. Bardzo dziękuję za ten tekst, a dzięki niemu za wszystkie komentarze pod nim? Jak dobrze, że jednak jest nas wiele… poczułam się lżej i wybaczyłam sobie… Dziękuję ????

  93. Nie umiem pisać pocieszajacych, poruszajacych komentarzy… A może sama przed sobą nie chce się uzewnetrzniac… napisze tylko jedno- jesteś najlepsza Mama dla swojego Dziecka. Ty i każda z nas. I jak to powiedziałaś z podcascie (czy jak to tam się pisze)- nikt nas nie nauczył, nie przygotował do najtrudniejszej roli życia. Zdajemy sobie sprawę ze swoich błędów i próbujemy je naprawiać. To się liczy

  94. Popłakałam się, a nawet dzieci nie mam. Ściskam Cię i wysyłam pozytywną energię w zamian za te wszystkie razy, kiedy to Ty mnie podniosłaś na duchu!!!!! ❤️

  95. Kobieto…kochaj siebie… bo mała kocha Cię nad życie, zawsze, niezmiennie. A my się staramy być supermenkami, lepiej lub gorzej… ale dla naszych dzieci wystarczajaco-uwierz w to!!! Dbaj o siebie, reszta się poukłada sama… Ściskam mocno ❤️

  96. Hej wszystkim Tak czytam i sobie myślę kurde Olinek czyta Mi w myślach tylko Ja tchórz i nie umiałam się do tego przyznać Przemyślałam i przyznaję publicznie ze jestem mamą która krzyczy która ma ochotę zostawić to towarzystwo w diabły która płacze nie daję rady która ma ochotę udusić siebie lub moje księżniczki (mam je 3) mamą którą zawodzi która nie ogarnia która nie jest w stanie zapewnić wzzystkiego mamą która zazdrościła tym które są na zdjęciach obrazkach uśmiechnięte tulace bawiące się że swoim dzieckiem i myślałam urwa mac nie nadaje się na mamę Ale wiecie co to nie prawda nadaje się nawet jak nie jestem idealna bo Kocham swoje dzieci najbardziej na świecie i jestem przekonana że Wy wszystkie też Dziękuję za ten tekst Ola Ty i Wy wszystkie mamusie pamiętajmy że jesteśmy Najlepszymi mamusiami dla swoich dzieci a że popełniamy błędy coz jesteśmy tylko ludźmi Ściskam Was mocno

  97. Bozzzzzeeeeeee mam tam samo. Najpierw darcie mordy, a później wyrzuty czy to w ogóle było potrzebne. Moja 5 latka robi wszystko o co poproszę ale tylko wtedy gdy ja albo mąż siedzimy przy niej a ja wtedy najchętniej bym zrobiła coś innego ale ciągle mamo, mamo mamo przyprawia mnie na samą myśl o ból głowy. Tablet i TV to jedny ratunek. Zawsze w gotowości

  98. Been there, done that.. ? mama jedynaka w wieku Lenki, który od prawie dwóch miesięcy nie miał kontaktu z żadnym dzieckiem a my mieszkamy w bloku praktycznie bez balkonu.. nawet przed samą sobą wstyd przyznać ile czasu spędza przed ekranem i ile razy usłyszał: nie lubię, nie teraz, daj mi odpocząć.. już dawno pogodziłam się z tym, że mimo całej miłości, którą mam do mojego dziecka nie nadaję się i nigdy nie będę „matką Polką”, nie każda kobieta musi 🙂 robię tyle ile dam radę, moje ulubione zajęcia z synem to rozmowa i przytulanie i mam nadzieję, że mimo niewielu zabaw „na dywanie” buduję z nim fajną więź. Póki przychodzi się przytulać i mówi, że kocha najbardziej to wyrzuty sumienia zagłusza 😉 trzymaj się

  99. Ola , nie przejmuj się ,jak jak byłam w ciąży to pamiętam jak inne koleżanki , już wtedy mamy , mowily o miłości jaką się rodzi wraz z narodzinami dziecka . Jak to pięknie i teczowo… Ale rzeczywistość okazała się inna , nie było big love po narodzinach , przez miesiąc kochałam ale nie czułam że to do końca to , czułam się zfrustrowana że inni to mają a ja nie …. Big love przyszła po miesiącu , kiedy córeczka ,mam takie wrażenie uśmiechnęła się do mnie pierwszy raz świadomie , wtedy się zakochałam , ale też po tym wszystkim zaczełam głośno mówić jak to było u mnie , i co się okazało u większości tych wszystkich idealnych mam było podobnie , z narodzinami czy innymi rzeczami . Wtedy doszłam do wniosku że my wszystkie mamy takie coś zakodowane że nawet jak jest źle musimy udawać że jest dobrze , nie możemy mówić o ciemnych stronach macierzyństwa – chyba podświadome podtrzymanie gatunku , żeby nie zarazić do tej roli ,innych ,nowych :-p
    Zauważyłam że jeśli samej się mówi że się nie daje rady i się zawodzi jako matka , to innym mamą też rozwiązuje się język i mówią że u nich też nie jest tak idealnie jak ma FB , a inne brną dalej i udają że nie mają pojęcia o czym mówisz , i wtedy zaczynasz czuć się jak gówno 🙁
    Ale ja uważam jedno : jesteśmy tylko ludźmi i manat prawo do emocji -roznych – tak samo jak nasze dzieci .
    Po co udajesz przed swoją córką ? Powiedz jej jak jest ( używając dziecięcego filtra ) powiedz że się martwisz o przyszłość , bo może nie być np pieniążków na wakacje czy jakieś wyjazdy , powiedz że właśnie to cię tak denerwuje i martwi dlaczego czasami krzykniesz, powiedz że chciałabyś mieć chwilę dla siebie – nawet w ciągu dnia ustal z rodziną że teraz jest 1-2 godzin tylko na zabawę własną : że każdy domownik zajmuje się sobą i woła innego tylko wtedy jak krew się leje:-p
    Mnie też krew zalewa jak corka stojąc dłuższy czas obok jakiejś zabawki pyta czy ja widziałam bo ona jej nie widzi … Nosz kurna … Ale wtedy zamiast drżeć się bez sensu, mówię, tłumacze( cała sytuację) troszkę poirytowana że zaraz się zdenerwuje że pyta się mniebo coś z czym doskonale dałaby sobie radę gdyby nie była takim leniuszkiem i rozejrzała się dokładniej wokół siebie …. I tak w ciągu dnia tłumaczeń jest wiele , ale na drugi – trzeci dzień córcia już sama przybiega i mówi : mamo sama znalazłam ta zabawkę , rozejrzałam się i nie musiała Cię prosić i pomoc w tak blachej sprawie ( córa 4,5 roku 🙂
    Kiedyś jedna przycholg mi powiedziała: nie udwaja przed dzieckiem emocji – mów jak jest tylko z filtrem dziecięcym dostosowanym do jego wieku !!! Eh rozpisslwm się , ale mam nadzieję że Ci troszkę pomogłam :-))))))))

  100. Tak bardzo ja… Mamy to szczęście, że oboje z mężem mamy pracę. Mąż wychodzi z domu na 10 godzin, a ja pracuje tyle samo zdalnie. Ostatnio nasze dni wyglądały tak: męża nie ma od 7 do 17, ja pracuje od 9 do 19, dzieci (5 i 7 lat) wstają o 12 i chodzą samopas za ścianą. Bajki do woli, słodycze do woli, lody na śniadanie, zabawki porozrzucane po całym domy – jeden wielki sajgon. Byleby były cicho i nie przeszkadzały mi w pracy. Gdy mąż wraca z pracy wychodzi z nimi na podwórko (mamy ten luksus, że posiadamy duży ogród) i mają godzinę żeby się wyszaleć. O jakiejś 20 jemy „obiad”. Potem muszę mieć czas dla siebie, żeby nie oszaleć, więc dzieci znowu chodzą samopas. O jakiejś 22 jest krzyk na cały dom, żeby posprzątały cały swój sajgon, który zrobiły od rana.
    No i kiedy to w końcu nastąpi o 23 siadamy do lekcji i siedzimy tak do północy. Jak mam siłę to usypiam je, a czasem zdarza się, że zostawiam je same z telewizorem i idę spać… Także tak, matka roku to ja. W weekendy staram się im to wynagrodzić, ale i tak mi mega wstyd..

  101. Boże wkoncu ktoś napisał prawde!
    Wiecznie wszędzie piszą jak to cudownie spędzić tyle czasu razem, jak to wspaniale! Gowno prawda!
    Każdy potrzebuje wyjść do „normalności” tak samo mój syn który ma 5 lat potrzebuje rówiesnikow, placów zabaw, wyjścia na lody, do sklepu! Tak samo ja marze o wyjściu na kawe, do pracy! Marze o chwili w której będę sama chociaż przez pół godziny!!!! Miło mi się zrobiło jak przeczytałam ze nie tylko ja marze o tym żeby dziecko spało jak najdłużej rano ? miałam wyrzuty sumienia . Syn wstaje codziennie o 7 a ja się modlę wstając wcześniej żeby chociaż pospal do 7.30 . 2 miesiące w domu skończy się chyba u mnie choroba psychiczna 😉 pozdrawiam ❤️

  102. Napisałaś to, co siedzi w mojej głowie od dłuższego czasu. Nie wiem nawet, co napisać, poza tym, że dziękuję, że jesteś i że mówisz prawdę o tym, jak jest.

  103. Bardzo słabe jesteście i ty Olu i Mamy, które piszą że mają tak samo. I nie mówię by Cię urazić naprawdę. Lubię Cię słuchać rozbawiasz mnie 🙂 gdy nie miałam dziecka też byłam super. Niezależność . Teraz szpital (jak teraz) i nie zostawiam jej nawet gdy chce kupić sobie buty 🙂 więc robię e- zakupy:) dużo siły! Po prostu musisz być nie do złamania. Bo to o czym piszesz ja o tym marzę. By moje dziecko chodziło spiewalo i bawiło się w domu. Doceniaj ❤

  104. Nie ma znaczenia czy masz dostęp do lasu/ ogrodka/ placu zabaw, czy nie! Nie ma znaczenia czy upiekłas sama chelb na zakwasie czy dałaś dziecku bułkę z Lidla- sprzed 3 dni! Nie ma tez znaczenia czy masz turbo spokojne dziecko czy 2 highneedow! Jeśli mimo ogrodu, spokojnego dziecka i czasu na odpoczynek czujesz się sfrustrowana to nikt nie ma prawa mowic Ci, ze nie powinnaś się tak czuć- bo np. Inni maja gorzej! Bo zawsze znajdzie się ktoś kto ma gorzej i ktoś kto ma lepiej! A Ty masz prawo czuć się tak jak się czujesz!
    Nie chodzi o prześciganie się: kto jest lepszym czy gorszym rodzicem! Chodzi o zrozumienie! Bo chyba wszyscy dajemy z siebie tyle ile jesteśmy w stanie dać! Wszyscy w tym tkwimy! Wszystkim nam ciężko! Wspierajmy się!!! Peace&Love!

  105. Moje szczescie ma 19 lat i 16 lat a ja ciagle obwiniam siebie ze jestem i bylam złą matka.
    A to że się nie bawiłam tylko piłam kawę, a to że czegoś zakazalam i nakrzyczalam ,szału dostaje z powodu wyrzutów. A tak naprawdę wyreczalam we wszystkim twierdząc że kiedyś się napomagaja mamusi A teraz już za późno raczej pomagac niechce im się.Wiem kochają mnie ,dla mnie są całym światem Ale ja ciągle czuje się żle

  106. Kochany Olinku ❤
    Dziękuję Ci że napisałaś ten tekst.
    Mam tak samo jak Ty. Bardzo często czuję się bezsilna bez żadnej kontroli , totalny chaos
    Jak ja tego nienawidzę. Dzieci Wrzeszczu biegają i biją się w domu sajgon obiad nie zrobiony W takich momentach jestem wściekła ale na siebie. Że nie wszystko mogę ogarnąć . Od rana lekcja lekcja lekcje z jednym dzieckiem z drugim. Mam 32 lata. 3 lata temu i przeszłam bardzo ciężki udar mózgu. Uczyłam się umówić pisać i czytać. Jak dziecko. Mieszkaliśmy wtedy w Szkocji od roku. Synek wracał z pierwszej klasy uczył się pisać literek a ja przy nim. Teraz bardzo ciężko mi ogarniać te jego lekcje muszę 500 razy to przemyśleć żeby wytłumaczyć dziecku bo jednak mózg już nie działa tak szybko jak kiedyś.
    Musieliśmy wrócić do Polski to miejsce które go nienawidziłam. 3 lata żyłam w moim własnym koszmarze sama sobie go stworzyłam. Nie potrafiłam się pogodzić z tym że odnalazłam swoje miejsce i przez moją chorobę musiałam zrezygnować naszych wszystkich planów wyrwać dzieci z powrotem do Polski to najgorsza była okropna nienawiść do siebie. Bo przeze mnie musieliśmy wrócić. I mąż znów musiał wyjechać za granicę wtedy kiedy najbardziej go potrzebowałam.
    Teraz dopiero traktują to wszystko jak jakoś tam przeciwność losu Nic się nie stało idziemy dalej. Nie martw się kochana w każdy ma tak jak Ty. A wiesz co jest najważniejsze? Słowa Twojej córeczki . Jeżeli pyzy smakowały córci i powiedziała że jesteś najlepszą mamą to tak jest. Nie zawsze uda nam się to co zaplanujemy zarąbista śniadanie super zabawa lekcje bez żadnej kłótni wypasiony obiad … nie wyjdzie dzisiaj wyjdzie następnym razem. Trzymaj się kochana . Bardzo ci dziękuję za to że jesteś. Dość już mam tych mam które kreują czysty kącik w domu i tak nagrywają że wszystko jest cacy. Wszystko posprzątane idealnie zrobione ugotowane – wpadłam w depresję dlaczego te mamy tak potrafią a ja nie.potrzebowałam posłuchać szczerej mamy która powie jak jest że nie zawsze nie każdego dnia Jest tak idealnie. Nie poczułam się lepiej jak ze łzami w oczach nagrywałas ostatnio- miałam ogromną ochotę cię uściskać raczej przytulić żeby nie było ci smutno.
    Ale powiedziałaś takie rzeczy w którym się utożsamiam. jeszcze będzie dobrze. Aczkolwiek mam taką nadzieję.

  107. Ola!! Jakie to jest prawdziwe!! Dziękuję Ci za ten tekst… Tak bardzo było mi to potrzebne. Myśl że nie tylko ja, nie tylko u mnie… Że jak slysze ” mamo pobawimy się lalkami?” To nie jestem jedyną której cierpnie skóra i w sekundzie wymyślę milion rzeczy które akurat w tym momencie muszę zrobić… Dziękuję naprawdę !!

  108. O kurła, szanuję. Masz jaja. W tym pudrowo-różowym świecie przyznać się do czegoś więcej niż enigmatyczne „bywa ciężko” to jest wyczyn. Been there, done that.

  109. O kurczę ale się nasmialam i nie tylko?? Napisałaś wszystko tak prawdziwie, bez lukru, tak jak jest.. Bardzo sie ciesze( chociaz moze nie powinnam) że są też inne mamy które nie sa idealne..drą mordę, puszczają bajki na tel, karmią słodyczami i których dzieci zasypiają o 22..Bo ja też tak mam. I jestem dumna jeżeli uda mi się pokonać to wszystko i być taką mama jaka chciałabym być.. chociaż mordy nie drzec. Albo dopada mnie kac moralny kiedy jest lipa.. Coś widzę że Twój blog będzie moja obowiązkowa lektura?

  110. Dziękuję! Tak bardzo potrzebowałam przeczytać, że nie jestem „dziwna…wybrakowana…zła matka, która marzy o chwili ciszy i spokoju, o chwili dla siebie. I tak bardzo tęskni za dawną sobą, mimo ogromnej miłości do Dziecka…
    Zrobiłaś mi dobrze w głowie i na sercu, po raz kolejny 🙂 zaraz uciekam na sesję z psycholog z Twojego polecnia – Agnieszką Kaluga. I to też dzięki Tobie 🙂

  111. Dzięki ???normalnie ryknełam?dzieki za ten tekst, bo czuje to samo, że jestem zła matka bo wydarłam się na dzieciaki ponieważ zepsuły ładowarkę, bo nic mi sie NIECHCE i rzygam na te filmy motywacyjne : weź czytaj ksiazki (czytalam) weź ćwicz. DZIĘKI DZIĘKI

  112. Jestem samotna matką z dwójką dzieci : 1 szkoła, 2 zerówka. Zdalna praca codziennie przed kompem, pomoc starszemu w lekcjach, ogarnięciu wszystkich programów by nie przegapił terminów itp. potem z młodszym podręcznik z zerówki, zakupy, i wszystko to co trzeba zrobić w domu. Wszyscy w 3 siedzimy na kupie, w bloku. Więc łatwo nie jest. Nauczyłam się odpuszczać i nie mieć wyrzutów sumienia :często zamawiamy obiady do domu, sprzątam jak już naprawdę trzeba, dodatkowych prac z młodszym nie robimy jeśli nie ma ochoty, no i nie mieć wyrzutów kiedy nie chce mi się po prostu. A już coraz częściej mi się nie chce. Ściskam

  113. Jak to bardzo o mnie. Mam na pokładzie prawie 5cio latkę i prawie dwulatka. 5cio latka chciałaby wszystko, łącznie z gwiazdką z nieba. Przechodzi chyba kolejny okres buntu. Pyskuje, stawia się i jest nieposłuszna, a młodszy ma ten etap że chłonie jej zachowanie jak gąbka… W tej sytuacji tyle dobrego że nie pracuje, więc nie potrzebuje spokoju na pracę, ale czasami potrzebuję by pójść zrobić w ciszy siku. I też lecą całymi dniami bajki, a na pytanie – pobawisz się ze mną kucykami Pony odpowiadam że muszę ogarnąć bałagan byle tylko nie bawić się w te durne odgrywanie ról. Mam czasami dni kiedy chce ją czegoś nauczyć, pokazać, spędzić konstruktywnie czas, ale gdy po 15 minutach tej pouczającej zabawy, mówi że już jej się nie chce, to ręce opadają. I tak, są u nas krzyki, kiedy powtarzam po 10, 20, 30 razy a udają że nie słyszą. Zastanawiam się co o mnie myślą sąsiedzi, bo podobno słychać mnie w sąsiednim domu. A kiedy pójdą spać, albo nawet na drzemke, patrzę i się rozczulam co by było gdyby ich nie było. Nie ma dnia bym nie myślała jaką jestem najgorszą matką na świecie, że zdecydowanie faworyzuje młodszego amanta, a starsza poszła trochę na bakier. I rozumiem jej frustrację, bo na pewno czuje się odrzucona. Staram się jej tłumaczyć że też ja kocham i bardzo często jej to powtarzam, ale najpiękniejsze jest to, że ona powtarza mi to znacznie częściej…. I mam nadzieję, że wie co mówi.

  114. Nie wiem czy przeczytasz moj komentarz, ale tekst napisałaś pięknie, szczerze, prosto z serca ale wydaje mi się że jesteś zbyt krytyczna dla siebie, nie wiem.. Moze myślę tak bo mam o wiele bardziej starsze dzieci, i już się „nauczyłam” że jak zje raz na ruski rok płatki na obiad to nic się nie stanie ?, jak pogra dłużej na ps to świat się nie zawali. Czy jak pospie dłużej w dzien wolny ? jesteś już na takim etapie ale też tak nauczyłam dzieci, są zaradne radzą sobie.. Ja mogę spać do 10 nawet jak oni buszuja od Rana. Mój 10 latek choruje od urodzenia, nauczyłam się również cierpliwości choć zdarza się że się napisze wprost „wkurwię walne ręka w stół rykne na niego, on potem na mnie” dlaczego tak krzyczę „. Potem się uspokajamy rozmawiamy i jest lepiej. Podczas tej kwarantanny nie jest lekko, my na 4 piętrze bez wychodzenia swobodnego, dzieci od marca w domu. Nie raz człowiek dostaje obłędu, ale wtedy mówię” nie mówcie do mnie proszę przez chwilę ” i słuchają się. Są plusy i minusy, ale wiem na pewno że jesteś najlepsza matka dla swojej córki tak jak ja dla swoich synów. Buziaki Olu ??

  115. Nie musimy być idealnymi matkami. Wystarczy, że po prostu jesteśmy. Wiem, że jest ciężko, dlatego nie trzeba mieć wyrzutów, że płatki, że tablet, że nie mamy siły. Przestańmy zgrywać się na perfekcyjne, bobtu nie o to chodzi. Ale uwierz mi, że już niedługo córa nie będzie Cię potrzebowała tak dużo jak teraz. Będziesz miała dużo czasu dla siebie. Tylko wtedy okazać się może, że Ty za nią tęsknisz 🙂 i tak źle i tak niedobrze 🙂 pozdrawiam serdecznie i przesyłam mnóstwo uścisków 🙂 Edyta

  116. Ja krzyczę na dwulatke, która jeszcze nie potrafi mówić i nie do końca rozumie uczucia. Nie jestem pewna, czy wie, że jak później płacze to dlatego, że mi wstyd i żal. Nie jestem pewna czy rozumie przepraszam. Mąż ma działalność, catering do szkół i przedszkoli – ehe…, ja na opiekuńczym wyliczonym na jakieś grosze bo dopiero we wrześniu wróciłam do pracy i zaczęłam jak człowiek zarabiać, nie wiadomo też czy firma przetrwa, bo eventowa. Nerwy napięte jak postronki. Przerwana diagnostyka córki pod kątem dwóch zaburzeń na a, których nazw nawet boję się napisać i wypowiedzieć. Wszystko się wali, a my zamiast być wzajemnie skałami jesteśmy wrakami. Jedyna różnica, że nie biorę nic na sen bo padam jakbym dostała obuchem. Rzyganie z nerwów to domena mojego męża. Ja płacze wieczorami i krzyczę. Nie jestem z tego dumna. Nie jestes sama.

  117. Czytając ten tekst uśmiechałam się do siebie bo TO SĄ MOJE MYŚLI , MOJE PRZEMYŚLENIA …. jesteś fantastyczną matką i całkowicie identyfikuję się z nimi . Bycie żoną, matką , kucharką , sprzątaczką a do tego jeszcze kochanką ….no hello ! to w cholerę dużo jak na jedną osobę !
    Bycie idealną matką to ściema jak w PISTV ! Tylko niewiele z nas ma odwagę napisać szczerze co na duszy leży !
    2 miesiące siedzenia w domu , no a w bloku to już hardcore totalny . Ja osobiście czuje się jak w dniu świra …..w pracy nie byłam od 21 marca , zaległam jak w jakimś letargu , bez światełka w tunelu …. ( dodam ze robota W linii lotniczej , pół życia w kosmosie , gdzie zawsze miałam czas dla siebie , zawsze mogłam opuścić gniazdo , żeby po kilku dniach zatęsknić na domownikami ) I teraz cholera zupełnie nie mogę się zaaklimatyzować do nowej sytuacji …..i kto wie ile to potrwa …….
    Ech …..nie miej wyrzutów sumienia bo jesteś tylko człowiekiem i każda z nas ma chwile słabości i kocham twój blog bo piszesz szczerze bez patosu 🙂

  118. Heh, nie mam jeszcze dzieci, jestem w ciąży z pierwszym, siódmy miesiąc. I boję się tego o czym piszesz. Czy będę musiała 'wyrzec się’ siebie? Czy nie będę miała już ani chwili dla siebie ? I to poczucie winy..musi być straszne. Przecież będę się starała, wszystkie się chyba staramy jak możemy..?Ale i tak nie jest łatwo… Pociesza mnie myśl ,że nie tylko ja mam takie przemyślenia i nie jest ze mną coś nie tak. To rzeczywiście nie jest tak łatwo być Mamą..Dzięki Ola jak zawsze za tekst, trzymaj się.

  119. Mama od 2 miesiecy. Juz dziele dni na „ale dzis fajnie” i „przezyc, tylko przezyc ten dzien! Nic wiecej” 😀 a zaznaczam, ze moje dziecko nie jest placzkiem i raczej spi w nocy ladnie!;)
    Takze matki, ktorych dzieci nie przesypiaja nocek – szacun!;) jestesmy zajebiste – wszystkie!;)

  120. A ja jestem trochę oburzona chociaż staram się zrozumieć bo są różne dzieci, różni ludzie i różne sytuacje. Skoro tak trudno jest być rodzicem 24-7 to jak do tej pory to funkcjonowało? Dziecko całe dnie w żłobku? U babci w weekend? Ja mam w domu 3latka, też ma przerwę od żłobka – przedszkola. Pracuje zdalnie fakt że tylko wtedy gdy jest potrzeba, maz od 5.30do17.30 6 dni w tyg w pracy. I ja znów czuję się jak na macierzyńskim, super strasznie się cieszę z czasu razem, który już nigdy nie wróci. Nie oglądam TV wiadomości poza jedną osobą na insta w sprawie pandemii. Staram się ponad wszystko żyć normalnie. Bajki godzinka co 2-3dzień wpadnie ale widzę tyle radości i nowych słów że nie uważam tego za zlo. Długo śpimy do 9, wkońcu mam czas na przygotowanie porzadnych zdrowych sniadan. Chociaż mam dziecko które je wszystko i dałoby się pokroić za warzywa. Potem Codziennie zaliczany długi spacer niezależne od pogody. Moje dziecko bardzo dużo bawi się samo i przyjemnie się patrzy na taka kreatywnosc.gdy ma drzemke to gotuje obiad, wstawię pranie, ogarne zmywarke, odkurzam, ogarniam koty lub maluch pomaga mi we wszystkim. Potem a to czytamy, trochę pomalujemy lub zrobimy coś zadanego z placówki, układamy puzzle itp jak wraca mąż to idziemy na następny spacer i gdy potrzebuje czasu dla siebie to np robię domowe spa a mąż zajmuje się młodym. Potem kolacja, kapiel, kilka książeczek i misio śpi ok 20.30-21. Jeśli nie ma drzemki to śpi przed 20 do ok 8.30. Także mamy wieczór dla siebie i lub na czytanie filmy .. Śmieje się że codziennie mamy niedzielę. Mimo wszystko życzę spokojnej głowy i na pewno jesteś najlepsza mama na świecie nawet gdy chwilowo masz dosc

  121. Chciałam tylko dodać że nie jestem mama idealna – nikt nie jest ale każda jest najlepsza na swój sposób. I nie nie mamy wielkiego domu z ogrodem i nie mam bogatego meza. Ja po prostu robię wszystko by żyć normalnie i cieszyć się czasem Razem. Raz w tygodniu odwiedzam rodziców wtedy młody jest z dziadkami a ja idę do biura. Pozostaje dni to mnstwo filmów i zdjęć i rozmów z najbliższymi. Mamy przestańcie być wobec siebie takie krytyczne i wymagające. Amen i pozdrawiam oraz wszystkim życzę zdrowia

  122. Nie oceniaj siebie zbyt surowo… dałyśmy sobie wmówić, że jedyna właściwą wizja rodziny, to ta z reklamy nutelli… najważniejsza w życiu jest równowaga…

  123. Olinku dziękuję że jesteś.. Dziękuję że nie jesteś doskonała… Dziękuję że piszesz bo dzięki temu wiem że inni czują jak ja i że nie jestem samotna w odczuciu że bywam do du….. Dziękuję że nie ubierasz problemów w piękne fatalaszki… Mam nadzieję że to że my jesteśmy i często czujemy tak samo daje Ci chociaż odrobinę ulgi. Pamiętaj to jeszcze nie koniec świata. Pozdrawiam

  124. Jasne, że są ! Czytałam twój tekst i często miałam wrażenie że piszesz o mnie… Macierzyństwo to nie jest tęcza ustaną kwiatami.., tak jak mi się kiedyś wydawało ?

  125. Ha jakie to w sedno! I nie tylko podczas kwarantanny i tak ciężkiej sytuacji. Myślę że każdy normalny czlowiek, czytaj matka ma tak codziennie. Przeważnie mam wyrzuty sumienia gdy pracuje 6 dni w tygodniu. Podczas tych dni obiecuję sobie że w dzień wolny spędzę cały swój czas z córką na wspólnych zabawach, grach czy spacerach. A gdy dostaje od losu 4 dni wolnego pod rząd zaczyna się istny roller coster moich uczuć. Kocham a i chętnie w rakietę bym wsadziła by w kosmos wysłać. Kocham nad życie. I uważam że los jest niesprawiedliwy a czas gna za szybko. Ale co poradzić – nic co ludzkie nie jest mi obce. Codziennie powtarzam sobie ze będę lepsza, że mniej mordę drzeć będę, że zamiast tableta zagram w gry, które uginają każda półkę w jej pokoju, ale wiem to i czuję to w sercu że jestem w jej oczach najlepsza matką, bo przecież mimo wszystko ja tak bardzo się staram. Trzymacie się tam ❤️

  126. Strasznie dołujący, (chociaż doskonały) tekst jeszcze bardziej dołujące, przerażajace komentarze… Czytam i dziękuję Matce Naturze za to ze nie obdarowała mnie ani odrobiną instynktu macierzyńskiego. Swoją drogą ciekawe czy ojcowe maja podobne rozkminy, wątpię…

  127. O matko!! Jakby ktoś wszedł mi do głowy i opisał moje myśli, słowa, czyny???? mam dwójkę dzieci córka 10 lat i syn 3 lata.. Kiedyś laptop i bajki były w nagrodę, ewentualnie 3O min w ciągu dnia..teraz wolę nie liczyć ? i paterze czy jest naładowany? podziwiam te mamy które lubią bawić się ze swoimi dziećmi, ja się staram, czasem daje radę? ale ile mnie to kosztuje siły to żaden trening tak mnie nie męczy ?? traningi są dla mnie odskocznią-ale wtedy też w tych idą bajki? lekcje mnie wysysają, dzieci mnie ,,atakują”
    jak tylko wracam z pracy-na szczescie pracuje na pół etatu i wtedy odpoczywam??

  128. Napisałaś wszystko co czuje, aż dziwnie się czytało, jakby swoje myśli napisane przez kogoś innego, oczywiście ładniej napisane, niż ja bym potrafiła. Mnie najbardziej zżera to poczucie winy, że znowu się nie udało, znowu coś poszło nie tak, znowu była awantura, był płacz. Kładę się z myślą, że jutro będzie lepiej, wstaje z myślą, że dzisiaj się postaram bardziej, a i tak to cholerne koło zamknięte, nie chce się otworzyć i wieczorem znów mam poczucie winy.. I łzy w oczy pieką, kiedy słyszę od męża, że syn lat 3 mu powiedział, że on już nie może tego wytrzymać, że go wyganiam do pokoju jak jest niegrzeczny, że nie może iść do Biedronki i do „baru” na galaretkę. Mam wrażenie, że oblałam ten test.. I nie wiem czy będę umiała to poprawić.

  129. Ten artykuł, gdybym umiała, mogłabym napisać sama. Wszystko co się ze mną dzieje jest w nim zawarte. Ja nie mogę ryczeć, chcę, ale te głupie łzy nie przychodzą. Dre japę, a potem przytulam. Ciągle powtarzam, że nie nadaje się na matkę, a juz na pewno nie na taką siedzącą z dziećmi w domu. Ola dziękuję Ci za ten artykuł. Mariola

  130. nie było lekko ale na szczęście u nas już wszystko w domu wrócilo do normy 🙂 dzieciaki do swoich zajęć a my do pracy i taka zdrowa dalsza relacja jest najlepsza 😀

  131. A mnie ciekawi jak u was wszystkich na dzień dzisiejszy, gdy mija już niemal rok od początku tego cyrku?
    Co do tekstu… Tak cholernie prawdziwy.
    Ja nigdy nie chciałam mieć dzieci, nie lubię ich, nie mam podejścia, poza tym od 9ciu lat choruję przewlekłe na serce i porażenie wiotkie kończyn dolnych. Chodzę o kulach i jeżdżę na wózku. Dałam się mężowi namówić, bo czego się nie robi z miłości, bo obiecał, że będzie mnie na rękach nosił…
    W tej pandemii niewiele zmieniła się dla nas sytuacja, mąż pracuje bez zmian, bo ma poszukiwany zawód, a ja nadal bez zmian siedzę w domu z prawie pięciolatkiem już… Pięć pieprzonych lat ciągiem. Ja- z przewlekłym, bólem, którego nie da się niczym zabić (za to dawno już złamał we mnie ducha) typowy introwertyk, ładujący baterie w ciszy i samotności i on – extrawertyk z ADHD, któremu morda się nie zamyka. Wyobrażacie sobie, co tu się dzieje?
    Od zawsze miałam anielska cierpliwość, ale jak nie rozładuję napięcia na czas, idą kurwy i psychopatyczne wiązki nawet na sąsiadów za to, że za głośno chodzą. A potem pielgrzymki z czekoladkami i przeprosinami.
    Dawno już przestałam mieć wyrzuty sumienia, że moje dziecko w niektóre dni cały Boży dzień ogląda bajki i gra na telefonie. Kiedy wykonam podstawowe czynności wokół niego, siebie i domu – z powodu choroby jestem wyczerpana. Muszę mieć kilka godzin drzemki. Często tarzam się po podłodze z bezsilności, wyrywa mi się z piersi niepowstrzymany szloch i mój syn to wszystko widzi…. Często obwiniam go też za to, że tylko utrudnia mi i tak już ciężkie życie… A on mnie przytula i mówi nie płacz mamusiu… „Wyobraź sobie, że mnie nie ma, zobacz, jak byłoby ci dobrze”… Chyba jest bardziej dojrzaly emocjonalnie, niż ja.
    Nie zawsze tak jest, bywa, że edukujemy się po kilka godzin, wygłupiamy, a jak nalykam się ciężkich medykamentów, to są i dalsze spacery i jakaś namiastka normalności. Dziewczyny, nie chcę pouczać, licytować się, kto ma gorzej. Ale docencie to, że (w większości) jesteście zdrowe. Że ostatecznie macie możliwości (fizyczne) wyjść samotnie na spacer, naładować baterie. Są osoby, dla których to jest wyczyn na miarę wspinaczki wysokogórskiej i nieczęsty luksus…

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.