Dziedziczymy więcej niż nam się wydaje…

Bardzo długo byłam naiwna, że można zamknąć drzwi do pokoju i nigdy do niego nie wracać. Ale to co się z niego wynosi, ma w dupie zamki i kłodki. Potem chciałam się czegoś dowiedzieć, ale wygrała obawa, że nie udźwignę, nie zdążę sobie tego poukładać. A potem skupiłam się na macierzyństwie. A trup w szafie czekał… DZIS VLOG

FOT. PROFILOWE – @PARAAPARATÓW

i CO SĄDZICIE?!

15 komentarzy
  1. Oj tak dziedziczymy. Kiedy miałam 18 lat chciałam prawko ale mamy nie było stać. Jak zaczęłam pracę to wzięłam się za prawko no i pracuję 17 lat prawka nie mam. Zabieram się do tego jak pies do jeża. Też jestem zależna od męża, który pracuje za granicą i mam wyrzuty sumienia, że ja nie jestem mobilna. Co do dziedziczenia to staram się inaczej niż moja babcia i mama. One brak czułości, słowa przepraszam zwaliły na to, że im nikt tego nie pokazał. Ni strasznie brakowało przytulenia się do mamy, usłyszenia Kocham Cię, przepraszam itp. Mam dwójkę dzieci malutkich ale je tulę, mówię Kocham i przepraszam ?. Nie zasłaniam się tym, że mi nikt tego nie pokazał po prostu robię jak mi serce dyktuje. Może ta moja czułość do dzieci bo walczyłam o ich posiadanie( in vitro). Chciałabym by moje dzieci odziedziczyły po mnie i mężu grupę krwi, kolor oczu itp., a nie nasze lęki, zahamowania. Codziennie się staram przyszłość pokaże czy z dobrym skutkiem

  2. Miałam iść spać. Ale…posluchalam i teraz będzie móżdżenie. Oj tak dziedziczymy, nawet nie zdawałam sobie sprawy jak wiele. Do przepracowania mam kolejne tony myśli, doświadczeń, emocji. Może jak to zrobię to i ja wsiądę za kółko? Eeeee, nieeeee. To nie jest mi do szczęścia potrzebne, ale będzie sukcesem nie mieć ataków paniki, strachu przed wyjściem z domu, przed byciem poza własnym podwórkiem. Nie odczuwaniem strachu przed przestrzenią i ludźmi.

  3. A nie tak dawno pytałam się Ciebie jak to się stało że wsiadłaś za kółko…. także dzięki wielkie za vloga? moje lęki do kierownicy trwają 8 lat i swój zalążek znalazły w pracy. Stres,w kij nerwów,dążenie do awansu i dupa,dupa za dupą aż w końcu dopadły mnie lęki,silna depresja,a nawet agorafobia. Dodam że wcześniej jeździłam przez chyba 10 lat i uwielbiałam prędkość.
    Po trzech terapiach, nadal nie wsiadam….
    Praca w której bylam, jest daleko za mną!!!
    Dukan i Możdżę już kilka miesięcy jak znowu usiąść za kierownice,co mnie trzyma i dlaczego? A może zdążyłam się przyzwyczaić …że tak ma pozostać (?)l
    Jedyne co mnie wku…to gdy widzę dziadźków za fajerą i wtedy krew mnie zalewa…..
    Idę spać…buziaki

  4. Tjaaa…. ja stwierdziłam ostatnio, że muszę być stara skoro zbieram plastikowe opakowania jak moja mama. Nie, nie po to żeby je oddać segregacji…. (bo to się dzieje automatem), ja zaczełam myśleć „a może się nam przydadzą” ???‍♀️ Znacie to zbieractwo????, bo może czegoś „zabraknie”? Zdałam sobie z tego sprawę dość szybko, ale złapałam się na gorącym uczynku i to było ????

  5. Ja też zrobiłam prawo kszdy w wieku 18lat. Ale zaczęłam jeździć dopiero po 9 latach. Kiedy to sama kupiłam sobie auto… i wiesz co? Nie jestem jakimś super kierowcą…ale auto dało mi pewną niezależność. Mam nadzieję, że za każdym kolejnym dniem… będę też lepsza w tym, mniej przerażona parkowaniem…

  6. Radomska, miałam bardzo podobnie jak ty-panicznie bałam się każdej nowej trasy ? wyleczyłam się montując GPS ?nie samego prowadzenia autem się bałam, tylko przerażały mnie nieznane trasy ?

  7. Bardzo mocno utożsamiam się z Twoimi samochodowymi odczuciami.Zrobilam prawo jazdy jakieś 15 lat temu,nie jeździłam później, bo nie miałam takiej potrzeby.Kiedy wprowadziłam się 40 km za miasto,siłą rzeczy wsiadłam za kółko,aby dojechać do pracy. I nagle okazało się, że jest to dla.mnie ogromny stres.Za każdym razem gdy miałam wsiąść za kółko,dostawałam rozstroju żołądka i palpitacji serca.No ale jeździłam bo musiałam.Nabrałam tzw.wprawy,doświadczenia czy jak to zwał,bo trwało to 3 lata.Potem wyjechałam z rodziną do Anglii i znowu nie jeździłam 3 lata,bo nie było takiej potrzeby.Za kółko wróciłam niedawno, tak z własnej powiedzmy ambicji po pierwsze,a po drugie żeby zobaczyć czy dam radę psychicznie. I otóż stres związany z prowadzeniem w dalszym ciągu jest,był i chyba będzie. Ja akurat nie mam w tej kwestii żadnych dziedziczonych doświadczeń,prawo jazdy miał tylko ojciec.Nie mam pojęcia skąd pojawił się u mnie ten cholerny,paraliżujący strach.I ja uważam,że nie ma on zupełnie nic wspólnego z umiejętnościami jako kierowca. Życzę Tobie Olu,sobie i innym osobom,które zmagają się na codzień z takim naszym problemem,aby doczekały dnia,że na luzie ,bez spinki pewnego dnia wsiadziemy za kółko i…
    …tak już zostanie.
    Pozdrawiam Olu i dziękuję ogromnie za to,że podzieliłas się tym ,bo myślałam,że jestem jedyną z takimi przeżyciami. Magda

  8. Uwielbiam Cie Radomska… O dziedziczeniu mowisz pieknie i ciekawie.. I masz duzo racji.. ale przede wszystkim jestes taka prawdziwa… Troche dziwna, usmiechasz sie przez zęby, masz odwagę dziewczyno… Pozdrawiam z serducha

  9. Nie czarujmy się. Kiedy w wieku 30 lat miałam pierwszy raz wsiąść za kierownicę,vto całą noc miałam SRACZKĘ. Ale dzięki spędzeniu nocy na kiblu trasę miałam przepracowaną w każdym centymetrze?

  10. Kupiłam jakiś czas temu książkę „Nie zaczęło się od Ciebie”, która jest bardzo w temacie bo porusza temat dziedziczenia traum i zachowań. Dzięki Twojemu vlogowi czuję większą motywację żeby się za nią zabrać i zgłębić temat moich wad i nie moich problemów, które niestety odziedziczyłam i spróbować je jakoś wykorzenić zanim odziedziczy je mój syn ?

  11. Jestem z domu, gdzie ani tata, ani mama czy brat prawa jazdy nie mieli i nie mają. Chopy nie widziały potrzeby, a mama właśnie się bała. Ja jestem wyjątkiem. I choć przyznam, że początki były dziwne to kocham jeździć. Jeżdżę przede wszystkim z głową. Nie lubię się co prawda przesiadać się do czyiś samochodów, ale sama jazda jest dla mnie jak oddychanie. Wszystko zależy od nas samych i jak do tego będziemy podchodzić. Na wszystko trzeba czasu i na Ciebie też przyjdzie pora. Z wiekiem też ciężko się przełamać, bo świadomość jest trochę inna niż za gówniaka, ale dasz radę.

  12. Ja wcześniej nie widziałam w sobie podobieństw do mojej mamy, dopóki nie urodziłam syna i zauważyłam, że mam podobne zwroty jak mama do mnie mówiła. Wiele razy „łapie się” na tym, że podobnie się zachowuje. Wcześniej tego w ogóle nie dostrzegałam, albo i może nie zastanawiałam się w ogóle nad tym. \dopiero jak zostałam mamą mam więcej refleksji o życiu.

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.