Radomskie macierzyństwo 2020 – laurek i owacji nie będzie.

Od co najmniej kilku tygodni zachowuję się jak zakompleksiona małolata, która boi się, że jej chłopak jest z nią przez przypadek, tyle, że adresatem idiotycznego „ale kochasz mnie jeszcze?” nie jest żaden nastolatek, a własna córka. I wiem, że (szczególnie na tym etapie) to absurdalne w to wątpić, ale mijający rok podważył tyle pewników, że w tym tempie utraty punktów podparcia do kwietnia dołączę do płaskoziemców.

Zadaję jej to pytanie nawet kilka razy dziennie i pewnie zastępy psychologów zrugałyby mnie za przerzucanie jakichś swoich lęków na małą dziewczynkę, ale jeśli serio mają potrzebę się zaangażować, to zapraszam do siebie – z realnym wsparciem, nie tylko, kiedy mówię coś niewłaściwego, ale i gdy milczę i kompletnie nie wiem, co powiedzieć.

W tegorocznym macierzyństwie nie były najgorsze te momenty, w których nie wiedziałam, co robić, a te, w których nie miałam wątpliwości, jakiej mamy jej trzeba, a ja nie byłam w stanie nią być. 

Nie tej, która w kilka minut traci cierpliwość i wychodzi z pokoju, bo jej dziecko nie rozumie polecenia albo ma kiepski dzień. Nie tą, która sama się domaga respektowania tego, że kiepsko się czuje lub nie ogarnia, a ruga za cudze trzaskanie drzwiami. Nie tą, która grozi, że zaraz ją udusi jeśli nie uśniesz, a rano – mimo leków – wiecznie niewyspana, wita ją z  grymasem.  Nie tą, która nie daje sobie rady z własnymi problemami i cholernie za często pozwala grać na tablecie, żeby nie musieć udawać, że jest uśmiechnięta.

Tą, która wspiera, daje czas, prawo do błędów, wygłupia się razem w wannie i niespiesznie tuli nawet o 7 rano. Tą, którą tylko ostatnio bywam, a powinnam być.

A mimo to zawsze bez wahania odpowiada, że kocha nad życie.

Przed nami jeszcze kilka lat „nieuzasadnionego bohaterstwa” i wyznań miłości do starych. Niebawem nastoletnie hormony i dorastanie strącą mnie z piedestału i na to upierdliwe pytanie nie uzyskam oczekiwanej odpowiedzi. W tym roku mam poczucie, że sama wysyłam się z tego piedestału windą w przepaść i zupełnie nie wiem, co zrobię, jeśli zapytam czy kocha, a ona nie rzuci się na szyję z zapewnieniami – tak jak zawsze.

Podjęłam kilka decyzji, których żniwo w dużej mierze będzie zbierać ona. I choć w dobrej wierze i z troski  – o siebie i o nią, nie mam żadnej gwarancji, a chwilami nawet nadziei, że zrozumie i nie oceni zbyt surowo.

Miałam być wsparciem i autorytetem, a jestem ochłapem równowagi, który ryczy przy dziecku i wmawia mu, że to cebula, bo prawda jest za ciężka na kilkuletnie barki, a mimo wszystko chciałabym ją chronić.  Zarzekałam się, że może mi ufać i nigdy jej nie okłamię, że nie zawiodę, a teraz z fałszywym uśmiechem opowiadam, że to nawet fajnie -będzie mieć dwa domy i rodziców oddzielnie, każdego tylko dla siebie. Obiecywałam, że zawsze  może do mnie przyjść, a tymczasem robiłam wiele, by tego nie robiła, bo nie czułam się na siłach.

Powinnam być mądrzejsza i dorosła, a tymczasem to ona powtarza mi, że jak jest smutno, to trzeba płakać, każdemu czasem źle, rozumie i nakrywała mnie kocem albo próbowała poprawić nastrój.

W 2020 wydarzyło się wiele, co cieniem położyło się na moim rodzicielstwem, o którym teraz piszę ze wstydem i nadzieją, że świat, a nader wszystko ona, skuma, że matki to nie są nadludzie i naprawdę bardziej potrzebują pokrzepienia niż reprymendy.

***

Zapytana o to, jaką jestem mamą, odpowiedziałabym rok temu, że szaloną, oddaną, zaangażowaną, w tym nie należy mi się żadna laurka. Mam nadzieję, że z czasem zostaną ze mną tylko mądre wnioski i wychuchane, dobre wspomnienia. Niezmącone pozostaje tylko przekonanie,  że to ona uczy mnie najwięcej.

Piszę to wszystko, bo zostałam poproszona o prawdziwą historię o moim rodzicielstwie i przyszło mi do głowy, że ten rok obrzygał je nie tylko mi. Bo może, pomiędzy ckliwymi zapewnieniami, że „rodzina jest najważniejsza” i „jak doskonale wpłynęła na więź z najbliższymi pandemia” oraz zalewem słodko pierdzących zdjęć i opowieści,  ktoś – tak jak ja – ma poczucie, że zjebał. I poczuje się może nie mniej winny, ale może choć trochę mniej w tym samotny.

W ostatnich miesiącach cholernie trudne było to moje rodzicielstwo, ale bez niego życie byłoby zupełnie nie do zniesienia.

A jak Twoje rodzicielstwo 2020…?

– O moją prawdę o rodzicielstwie zapytała marka WaterWipes, znana na rynku z chusteczek nasączone wyłącznie wodą z odrobiną roślinnych ekstraktów, pyta rodziców o prawdziwe doświadczenia bez idealizacji rodem ze spotów reklamowych i okładek. Więcej na temat kampanii, w tym inne teksty, oraz informacje o bezpłatnych webinarach z udziałem specjalistów znajdziecie na stronie kampanii #rodzicielstwobezfiltra.

116 komentarzy
  1. Ehh przeorała nas ta nowa rzeczywistość i czasem czlowiek głupi się łapie, że chyba tylko on nie daje sobie rady i ma dość bycia rodzicem 24h/dobę, wszyscy inni sobie super radzą, wymyślają kreatywne zabawy i limit na elektronikę to godzinka dziennie.. a potem uświadamiam sobie, że to nie tak, że instagram i internet karmi nas słodką papką która ma niewiele wspólnego z rzeczywistością 😉 Ola damy radę, trzeba wierzyć, że dzieci będą dla nas wyrozumiałe i będą lepiej pamiętac te dobre momenty (aha ;))

    1. Maleńka jesteś wielka .
      Postawiłaś krok do przodu, chodz pewnie taki się nie wydawał na początku. Wzięłaś życie w swoje ręce i dajesz radę, chodź latwno nie będzie – zawsze się coś musi wyjebac jak to mówią. Ale nigdy nie daj sobie wmówić ze jesteś chujowa . Ja Cię nie znam prywatnie, ale podjęłam walkę a to już świadczy o tym ze chcesz szczęścia dla siebie i młodej.
      Niestety nie każda tak potrafi, tkwi w związku bez perspektyw z ciągłym bólem istnienia, z bezradnością i coraz mniejszą wiarę w świat a przede wszystkim w siebie .
      Chciała bym wkoncu wsiąść swoje życie w ręce – ale za każdym razem jak zaczynam w to wierzyć to chuj strzela wszystko i przychodzi myśl – może tak będzie faktycznie lepiej, będzie miała dwójkę rodziców, przecież jestem w stanie dużo wytrzymać – nie wiem kogo ja oszukuje…
      w tej chwili chciała bym obwiniać wszystkich o mój hol dupy ale sama sobie go dziennie funduje tylko tym ze nie wierze w siebie .
      Nie mam gdzie uciec… a nawet gdybym to zrobiła to nie będę miała za co żyć – wiec moje dziecko będzie widziało coraz więcej frustracji.
      Moje życie jest na pokaz . Na pokaz uśmiech na pokaz wzorowi rodzicie .
      A ja coraz bardziej czuje się bezsilna. Wiec wspierajmy się ! To my ogarniamy ten świat, wierzmy w siebie i realizujemy nasze cele

  2. Moje rodzicielstwo jest w tym roku jest totalnie pokierane…
    Przy czwórce na zdalnym często staram się unikać, uciekać, pobyć sama…
    Wiem, że robię źle, bo jednak 6, 8, 10 i 12 latek potrzebuje mojego wsparcia…
    Ale jestem czasami tak psychicznie zmęczona, że zamykam się w pracowni z butelką wina i udaję, że mnie nie ma…
    Cieszę się, że zdaża się to tylko czasami i powoli zdenerwowanie zamienia się na bezradność (bo wtedy nie krzyczę..)
    Czekam aż to się skończy, czasami jednak odpoczynek jest potrzebny mimo wielkiej miłości… ?

  3. Jak ja się cieszę, że moja córka jest już dorosła. Nie wiem czy udźwignęłabym. To mogłoby się skończyć morderstwem…

  4. Ehhh wspieram i przytulam… U mnie raz lepiej, raz gorzej. Ale czuję, że często walczę i przegrywam. Chciałam mieć super relacje z córką (lat 10). Czasem jest super. Ale przez to że nerwus że mnie często krzyczę i widzę, że nie chce się zwierzać, pogadać. Jak jej źle to kisi to w sobie. A zaraz będzie nastolatką i wszystko runie.. codziennie sobie powtarzam, że jutro będzie lepiej. Ale ma też młodszego brata z autyzmem i czasem chęci i sił brak. Ale walczę. Słodko gorzkie to moje macierzyństwo. Trzymam kciuki za Ciebie i za Lenkę ❤️

  5. I co ja mam ci powidziec? W tym zjebanym roku podjęłam decyzję o emigracji. Ja i ojczym dziecka wyjechaliśmy. Byc może na zawsze. Syn co prawda dorosły ale raptem mój malutki dwudziestolatek zdecydował że zostaje. Bo praca bo studia ko dziewczyna. Zafundowałam mu dorosłośc w pigułce. A był mój wychuchany co nawet myślał że skarpetki to same trafiają do szuflady a lodówka to samowystraczalna farma żywności. I co? Nie wiem jak on, twierdzi że jest ok i nawet jest szczęśliwy. Choć twierdzi że przyjedzie na stałe po studiach do mnie. Ja? Chilipie w duszy i tęsknię jawnie.

    1. O ja pierdole… ma 20 lat! Jest dorosły!!!!! Boże, robisz mu krzywdę ta swoją nachalnością. Zajmij się ww. ojczymem!

  6. I co ja mam ci powidziec? W tym zjebanym roku podjęłam decyzję o emigracji. Ja i ojczym dziecka wyjechaliśmy. Byc może na zawsze. Syn co prawda dorosły ale raptem mój malutki dwudziestolatek zdecydował że zostaje. Bo praca bo studia ko dziewczyna. Zafundowałam mu dorosłośc w pigułce. A był mój wychuchany co nawet myślał że skarpetki to same trafiają do szuflady a lodówka to samowystraczalna farma żywności. I co? Nie wiem jak on, twierdzi że jest ok i nawet jest szczęśliwy. Choć twierdzi że przyjedzie na stałe po studiach do mnie. Ja? Chilipie w duszy i tęsknię jawnie.

  7. Ten rok wielu nam pokazał, że życie razem jest trudne lub po prostu że się do tego nie nadajemy. Twoja córka będzie Ci wdzięczna że zawalczyłaś o siebie i lepiej jest mieć szczęśliwych rodzicowów osobno niż smutnych i sfrustrowanych razem.

  8. Nikt nie jest idealny. My, kobiety też nie. Ja często powtarzam moim dziecią, że jeśli popełniam jakieś błędy w wychowywaniu, a jest ich mnóstwo, to tylko dlatego, że nikt nas nie uczy jak być dobrym rodzicem. Nie uczy nasz szkoła ani rodzice. Co do tych drugich, to śmię twierdzić, że choć patrzą na nas nie raz z dumą to myślą sobie „mogłam/mogłem wychować inaczej”. Owszem zawsze może być inaczej, lepiej, ale i gorzej. Moim zdaniem to czy jesteśmy dobrymi rodzicami zobaczymy za kilka lat. Jeśli nasze dzieci będą chętnie do nas wracały, choćby na niedzielne obiadki, jeśli będą potrafiły zadzwonić do nas po poradę lub po pocieszenie gdy im będzie źle to uważam, że byliśmy dobrymi rodzicami. Pokazując dziecku, że życie nie jest usłane różami i że każdy z nas może mieć zły dzień lub zły czas w życiu tak naprawdę pokazujemy im jakie to życie wygląda naprawdę. Pokazując im, że my matki też mamy w życiu porażki dajemy im pozwolenie na próbowanie różnych wyzwań i nawet jak coś nie wyjdzie to nic się nie dzieje. Moim zdaniem najważniejsze to być tą mamą. Nie ważne czy ty Olu uważasz, że jesteś nie wystarczająco dobra. Plony swojego wychowania zobaczysz w przyszłości, a mam przeczucie, że za kilka lat jak odszukasz w archiwum swój wpis bedziesz się śmiać, że miałaś wątpliwość.

  9. Będzie dobrze ? nie ma ludzi i rodziców idealnych ? są lepsze i gorsze dni a Luntek jest tak cudną i mądra dziewczynką że dacie radę nawet jak nadejdą ciemne i ponure dni ?? a potem wyjdzie ??? Głowa do góry ??

  10. Łzy mi lecą, czytalam tekt i myslalam sobie „cholera przecież to dokladnie moja historia z dziecmi w 2020r” nie mialam świadomości tego póki nie przeczytałam…. Ola ,jestem mama ktora rowniez wmawiała dzieciom ze mając dwa domy to tez super sprawa , przezylam najgorsze co można w tym temacie, gniew dzieci, bunt 11sto latka krzyczącego ” nie chce tu mieszkać, wyprowadzam się do taty” a ja nie wiedziałam.gdzie robie blad, przecież wszystko co robilam to z myślą o nich …. tak ,praca, praca ,zgubieniem siebie po drodze i przy tym wszystkim zagubione moje dzieciaki, ale stanęłam na nogi ,postanowiłam dac sobie jeszcze jedna szanse ,i wybaczyc sobie nie udana lekcje zyciowa ktora chcialam przekazać dzieciom bo tak na prawdę ten rok wszystkim nam dal po „pupie” ale trzeba iść dalej , dla siebie ,dla dzieci/dziecka ! Trzeba ! Bo poddać się nigdy nie można buziammmmm :*

  11. Ech… Wiem co czujesz i wiem jakie jest po życie winy wobec dziecka/dzieci kiedy mama walczy by rozwieźć się z ojcem tych dzieci, by ona i oni mieli lepsze, nowe życie, a równocześnie walczy nie wiedząc jeszcze wtedy z cholerna depresja, która rozpocznie się takimi lękami, że nie będzie mogła wyjść do sklepu, do lekarza, czy odprowadzić dziecko na balik do przedszkola… Tak było 12lat temu, kiedy mogę dzieci były małe, też ryczałam po kątach, trzaskałam drzwiami bo miałam dość wszystkiego, a one cicha zabawa doprowadzały do szału…. Dziś, kiedy wciąż jestem na antydepresantach i pewnie będę już do końca życia, wiem kiedy trzeba zareagować wizyta u psychiatry, by znów nie wpedzzic się w poczucie winy, że nawaliłam…. Dziś oni już wiedzą co to depresja, że są lepsze i gorsze dni, ale wiem, że jestem dla nich ważna mimo tej niedoskonałości… Mamy mają to do siebie, że dla dziecka zniosą wiele i tak będzie u Ciebie ? zepniesz tylek, podniesiesz garde do góry i wygrasz to lepsze życie dla siebie i dla Lenki
    ?
    Może dziś jest ciężko, smutno i ponuro, że tylko koc i łóżko daje poczucie komfortu, ale tak jak po deszczu przychodzi słońce tak po depresji i ciężkich dniach też przychodzi słońce! ? Ściskam, tulę, rozumiejąc dokładnie to co czujesz ? jesteś dzielna ??

  12. Moje macierzyństwo.. Jeszcze nie jest uciążliwe bo to dopiero 3 miesiące, natomiast 2020 wkurwil mnie na maksa. Nie widziałam się z rodziną od ponad roku, nie widzieli mojego dziecka, nie przytulili, nie przyjechali na poród jak było to zaplanowane. Jesteśmy z tym wszystkim sami, tylko ja i mąż. Na żadnym badaniu czy wizycie lekarskiej nie byłam z kimś, zawsze sama bo partnerom nie pozwalali wejść. 2020 nie obdarł mnie z wizji mojego macierzyństwa, ale całkowicie zniszczył wizję jak w to macierzyństwo weszłam, nie tak miało być. Po prostu nie tak.
    Łącze się w bólu i tulę ❤

  13. Nie jestem Mamą bo boje się nią być, a ten rok (na szczęście kończący się) wpędził mnie w jeszcze większy strach o kolejny dzień. Więc w tym swoim strachu jednocześnie podziwiam każdą Mamę za wszystko. Za bezwarunkową miłość, cierpliwość, walkę, wyrzeczenia ale podziwiam również za chwilę słabości, chęć walki o siebie i świadomość, że nie zawsze da się na 100% ale zawsze robi się najlepiej jak w danym momencie się potrafi. I obserwując Cię Olu, wszystko to właśnie widzę. Ściskam.mocno i trzymam kciuki.?

  14. Moje rodzicielstwo 2020 nie istnieje, bo nie mam dzieci (co jest mi co jakiś czas wypominane). Ale nie przychodzę robić sobie z tego powodu wyrzutów sumienia tylko utulić i zapewnić, że dla mnie i tak jesteś wielka, bo mimo obaw i wątpliwości, potrafisz podejmować często trudne decyzje. Czytając Twoje teksty o rodzicielstwie można naprawdę spojrzeć z nowej perspektywy na swoje własne dzieciństwo… I jestem przekonana, że Lenka kiedyś też doceni i będzie pod wrażeniem Twojej siły, mimo ciężkich chwil i łez. Dziękuję, że w tym lukrowanym, instaświecie potrafisz też pokazać #rodzicielstwobezfiltra … i nie odwracaj wzroku 😉 Wracaj do nas!

  15. Nigdy nie pisze komentarzy choć czytam każdy tekst 🙂 ale tym razem trudno to przemilczeć…dla mnie ten rok to strach że jestem niewystarczająco dobrą matką, żoną, córką siostra itd…raz w miesiącu łza ,że oczekiwano pewnie więcej a ja nie byłam w stanie więcej…po prostu nie dałam rady… W marcu 2020 plan że moje dzieci będą spędzać 1ha dziennie przez elektroniką…mamy grudzień a one siedzą po 4-5ha a ja nie mam ani siły ani pomysłów na to żeby zaproponować im każdego dnia lepszą rozrywkę…ale mam jedno.
    .ogromne poczucie winy, że znów nie było cudownie długiego spaceru w lesie…liczę na ten 2021 rok ale też mam świadomość że ” im mniej oczekujesz tym mniej masz do stracenia” …kochajmy siebie i dajmy innym kochać nas takie jak jesteśmy…uwielbiam słyszeć ” mamo jestes najlepsza” gdy wlasnie mam wrażenie że świat mi się wali 🙂 Olu dzięki za tekst 🙂 ściskam mocno i teraz może być tylko lepiej:)

  16. „Bądź dobra dla siebie i pozwalaj sobie na błędy” to moje motto tego roku.
    Zazwyczaj uczono mas ze porażki są czymś okropnym, nie wolno mówić o porażkach, ukrywać je. Gówno prawda. Porażki są po coś. Tylko to „coś” trzeba sobie uświadomić.

    PS. Ja często mówię, że nie dam rady przeczytać książki, bo za bardzo boli mnie głowa. Ale… nic z tym nie robię. Może czas iść do dobrego lekarza, a nie sięgać po pigułkę która da wytchnienia „do następnego”.
    Uczmy się na błędach i szukajmy tego „coś” !

    PS2. Jak zawsze „lov Olinek”

  17. Olinku,
    czytając Twój tekst tylko kiwam głową ze zrozumieniem i pomrukuje „mhmm” „no tak właśnie” i „dokładnie”.
    Bo byłam w podobnym miejscu. Celowo nie piszę, że w tym samym, bo przecież nigdy nie znamy całej prawdy.
    Na początku 2019 po wielu miesiącach rozmyślań, rozważania za i przeciw, podjęłam decyzję, która, tak jak Twoja, odciśnie ślad na życiu mojej córki.
    Były chwile bardzo złe i te jeszcze gorsze. Miotałam się życiowo, finansowo i mieszkaniowo. O dziwo 2020 przyniósł zmianę pracy, stabilizację mieszkaniową i psychiczną oraz bardziej stabilny poziom serotoniny. Wiem już teraz, że było warto. Jest JAKOŚ a nie byle jako.
    Kiedyś napisałam dla córki :
    Domy mam dwa
    i tak już zostanie.
    Lecz w obu dla mnie
    to samo kochanie.

    Życzę Ci jak najlepiej. Szczególnie stabilizacji psychicznej i zdrowotnej. Stabilizacji w rodzicielskiej miłości nie życzę, bo w związkach matka-dziecko to zawsze rollercoaster (jak to mówią love-hate relationship 🙂 ).
    Dużo ciepła i utulenia!

  18. Hmmm. Przerobiłam to wszystko lata temu. Dzieciaki wiedzą jak to jest mieć matkę z depresją, stanami lękowymi, otumanioną lekami bez emocji. Wiedza też że mimo wszystko, i przede wszystkim dla nich walczyłam i dalej walczę. Wspierają mnie. Mówią że jestem pozytywnie zakręconą wariatką. Mówią że mam prawo do wszystkich emocji, tych dobrych i tych złych, bo skoro ich uczyłam wyrażania siebie i znosiłam każde takim jakim jest (a jest troje) to teraz jest mój czas i mam o siebie dbać. A to że patrzyli na mnie nawalającą, nie dającą rady nauczyło ich że rodzic nie jest robotem, zimna maszyną. Olu nadejdą lepsze chwilę, a Lena jest mądrzejsza od Ciebie i rozumie więcej niż Ci się wydaje. Jeszcze nie raz przegadacie wszystkie syruacje, problemy i jedne opłaczecie a inne obśmiejecie. Jesteś prawdziwa i pamiętaj MASZ PRAWO

  19. Moja córa urodziła się w lutym 2020 roku, ja sama pochodze z rozbitego domu gdzie matka uciekła do innego kraju zostawiając córki lat 5, 10 i 15 z ojcem alkoholikiem, którego mimo jego problemów zdrowotnych szanowałam i kochałam nad życie wlasnie za to, ze sie starał, że był, że robil wszystko najlepiej jak potrafił. Taka sytuacja rodzinna zostawiła mi oczywiście wiele traum i dzis zmagam się z rzeczywistością ktora bywa że przerasta, ale… jako dorosla rozumiem jak ciężko mu było, i mimo wszystko dziękuję, że mialam go takiego i nie zamieniłabym na nikogo innego.

  20. Właśnie siedzę i ryczę bo moja 7latka zasnęła a ze mnie schodzi dzisiejszy dzień, wczorajszy i ten tydzień temu. Schodzą ze mnie bezsensowne krzyki, pretensje, pouczania. Brakuje czasu, siły, zdrowia. Tak bardzo nie chciałabym być jak moja matka te 30 pare lat temu a tak bardzo się boję że zaczynam się nią stawać.
    Dziekuję Ci za ten wpis, w sumie nie tylko ten. Człowiek w świecie pełnym przesłodzonych zdjęć, wpisów i zrobionych na pokaz blogerek od siedmiu boleści może się trochę pogubić. Dlatego dziękuję Ci ze jesteś 🙂 że jesteś prawdziwa

  21. Choć nie jestem jeszcze matką, to widzę i obserwuje najbliższe mi osoby, które mierzą się obecnie z rodzicielstwem. Nie jesteś sama. Tulę Cię ❤️

  22. Chyba pierwszy raz byłaś tak zawstydzona jak mówiłaś do nas na story.. Ale myślę sobie, że naprawdę nie trzeba się wstydzić.. To co Ty przezywasz teraz ja przeżywałam ponad 10 lat temu, nie miałam tylu bliskich co teraz czyli w większej mierze byłam sama ze swoimi uczuciami.. Było obrzydliwie ciężko, wtedy mało płakałam bo nie było czasu bo nie miałam jak i dlatego teraz po tylu latach mam chora głowę.. I wtedy było różnie i były błędy które popełniłam bo byłam sama było mi ciężko ale potem ich już nie powtarzałam. Rodzicielstwo jest zajebiscie trudne!! A w tym roku bardzo trudno jest być rodzicem, dzieci w domu, są dni że szaleją że ja pierdole.. ? Nie czuję się winna gdy oglądaja bajki czy grają dłużej. Bo wiem że nie jest to codziennie, ale wiem wierzę że te nasze starania dzieci docenia i nieraz same mi pokazują, że robimy dobrą robotę i wiem, że Twoja córka doceni ale i pewnie nie raz wykrzyczy że jest źle. Mój młodszy lat 11 zrobił nam teraz laurki na święta, napisał, że dla niego najważniejsze jest żeby w święta było nam dobrze i dla niego święta beda fajne bo będzie z nami.. I ta sytuacja znowu uświadomiła mnie, że jestem fajna mama. Ola czas zły minie za jakiś czas, a ty wierzę będziesz silniejsza ♥️

  23. Na przełomie 2018 i 2019 też podjęłam decyzję o rozstaniu z mężem. Dwoje małych dzieci… W międzyczasie operacja i otarcie się o śmierć młodszej córki. Kiedy mąż się wyprowadził przez kilka miesięcy miałam tak, że tylko czekałam aż będą u taty. Czułam że każdy ich dzień u mnie to przeczekanie, aż znów pójdą do niego. Bolało, ciężko było. Wyrzuty sumienia, pytania samej sobie zadawane… Ale nie wstydzę się tego, i Ty też się nie wstydź tego co czujesz, co robisz. Ja jestem dumna z tego, że pokazałam córce, że można walczyć o siebie i swoje szczęście. Zrobiłam to na co nie odważyła się moja mama i większość kobiet, które znam. I duma z samej siebie mnie rozpiera. I dumna jestem z każdej kobiety, która się odważyła. Dla córki jesteś wzorem. Nie ideałem, narysowanym obrazkiem. Nie ma nic złego w tym, że widzi Twój słabszy czas. Bo zobaczy też, że po każdym upadku można się podnieść! I to poniesie dalej, w swoje życie. Szacunek, podziw, wsparcie dla Ciebie i Lenki. Dasz radę :*

  24. Po Twoim wpisie przypomniał mi się ten czas, kiedy to miałam 9 lat, jechaliśmy do dziadka naszym fiatem 126p, a on… tego dnia popełnił samobójstwo…Tuż przed wjazdem do jego domu zatrzymała nas młodsza siostra mojej Mamy i powiedziała „Zrobił to”… I wtedy zaczął się czas, gdy moja Mama się zmieniła, myślę, że miala depresję. Towarzyszyłam jej, ale Mama nawet nie miała siły udawać tak jak Ty z cebulą. Nie miała siły robić zakupów, nie miała siły jeździć do urzędów. Popadła w marazm. Tata nie umiał sobie z tym radzić, bo nie był dobrym mówcą i kupił jej… Nowe firany na pocieszenie. A ja pamiętam, że tego dnia dorosłam, ale takie jest życie. Towarzyszymy sobie nawzajem. Uważam, że masz mądrą córeczkę, ktora czuje, co się z Tobą dzieje, a widać, że masz mocny niż. Nie martw się, będzie Cię kochać dalej, czy smutną czy wesołą. My z Mamą wyszłyśmy przez ten ciężki czas obronną ręką, to i Wam się uda. Jeśli w jakiś sposób mogłabym pomóc to pisz, mam to gdzieś, że się nie znamy. Ogólnie to polecam też Tobie taki niby kalendarz niby planer „Mój plan na dobrostan” że strony naturalnabogini. (Uwaga, to nie jest reklama, ja to naprawdę szczerze polecam).

  25. A ja znowu nie dopuściłam do siebie nikogo… Co roku obiecuję sobie że po 5 letnim piekle, które przeżyłam w końcu otworze się na miłość ale nadal nie potrafię… Zamiast tego ranie, wykorzystuje i funduje sobie przez to wyrzuty sumienia… Mimo tego że przewróciłam swoje życie w tym roku do góry nogami zawodowo i ’ meldunkowo’ to jakoś nie cieszy to w pełni… Tym bardziej w samotne wieczory.
    Wiesz, że mimo tego, że Cię uwielbiam i jestem twoją wielką fanką nadal nie kupiłam twojej książki ? Powód jest jeden. Boje się, że coś mi uświadomi. A nieświadomość jest taka wygodna…

  26. Właśnie uczysz córkę tego że czasem jest pod górę że ma prawo do gorszych dni i niepowodzeń że troska o siebie jest ok. I że nikt z nas nie jest nieomylny.
    Piszę to ja matka.mam 45 lat 2 rozwody na koncie i dopiero przy trzecim partnerze odnalazłam szczęście (może dlatego że dopiero ten trzeci nie jest alkoholikiem). Tak spieprzyłem dwa razy wdeptyjac w to samo g. Sama jestem totalna abstynentką. Mam dwoje dzieci autystycznego dzisiaj 18 letniego syna i 14 letnia cudowna córkę. Tak to ona s chwilach dołów mówiła mamo kocham i mówi nadal ( to czy ten etap się skończy zależy poniekąd od ciebie od tego jak ukształtujesz wasza relację. A s niej najważniejsze jest to by być prawdziwym i szczerym.)
    I dzięki tym wszystkim przeżyciom mam cudowne dojrzałe dzieci uważne i wspierające. Kiedy mówię uda święta potrzebuje waszego wsparcia wiem że będą na każde polecenie nie dlatego że mama kazała ale dlatego że chcą mamę wspierać i być pomocni. Dialog to najważniejsze w rodzicielstwie.!!!
    Ja walczyłam o kontakty z ojcem bo syn zareagował na jego odejście depresją lękową. Dzisiaj moje dzieci mają dwa domy dwa pokoje. Kochają ojca choć bywa trudny ( od 8 lat jest AA). Wspierają go s my cóż spędzamy razem święta przyjaźnimy się i wspieramy. Dzisiaj kiedy któreś z nas ma gorszy czas prosi drugie by zabrakło dzieci.
    To nie jest rak że jest zawsze z górki pandemia daje po kieszeni a i dzieciaki ciężko znoszą izolację.
    Ale dajemy radę wspieramy się troszczymy o siebie. To wykształciliśmy dzięki doświadczeniom. Troskę i więź.
    Wszystko są się poukładać potrzeba czasu i dystansu który wraz z upływem czasu nadejdzie. Najważniejsze jednak to nie ugrzęznąć w nieszczęściu i nie rozkładać wszystkiego na 1000 kawałków. Nie mówię że będzie super mówię że przy sprzyjających wiatrach wszystko się ułoży. Powoli. Nawet jeśli upadniesz wstaniesz otrzepiesz kolana i pójdziesz dalej. I nie mam wątpliwości co do tego że Ci się uda. Bo jesteś matką a to najsilniejsza motywacja.
    Potrzebujesz popłacz poużalaj się nad sobą utul swój ból i siebie. Daj sobie czas.
    I tylko bez przesady bo już się stęskniłam ?
    Wracaj ….

  27. Nie jestem Mamą ale uważm że powinnam się wypowiedzieć… Czuję taką potrzebę.. Jesteś Wspaniałą Matką ❤️ wiem po własnym doświadczeniu jak być dzieckiem na dwa domy… Wspaniale wychowujesz Luntka ❤️ jest pełna pasji radości wsparcia i wrażliwości. Dla mnie nie było dane od rodziców tak dużej miłości… Zrozumiałam że stworzę własną rodzinę przepełnioną okazywaniem uczuć i nauczę rodziców teraz jako dorosła kobieta okazywać większe zainteresowanie nami. Jesteś silną mądra i radosną kobietą która teraz Potrzebuje Naszego Wsparcia ❤️ Pozdrawiam ❤️

  28. Myślę, że jesteś dla siebie za surowa. Rzeczywistość roku 2020 dała nam wszystkim mocno w kość. Niektórzy kończą go silniejsi, inni poszarpani. Obarczanie się winą za niezabezpieczenie bajkowego, beztroskiego dzieciństwa w tym posranym roku swoim pociechom, jest, sorry za szczerość, głupie. Każdy rodzic chciałby chować swoje dzieci w szklanej kuli, ale w ten sposób wychowuje się życiowe kaleki. Twoja córa jest mądrą i wystarczająco dużą dziewczyną, żeby zrozumieć, że nie zawsze życie składa się z samych uśmiechów. Tego tez musimy uczyć nasze dzieci, że życie czasami bywa chujowe i my się albo mu damy, albo, może i z bliznami, wyjdziemy silne. Dzieci są częścią rodziny i mają na jej kształt taki sam wpływ i tak samo muszą wykazywać się zrozumieniem i empatią.
    Życzę Wam w tym roku spokoju i normalności w najlepszym dla Was tego słowa znaczeniu. Wdech , wydech i do dzieła.

  29. Nie jestem Mamą ale uważm że powinnam się wypowiedzieć… Czuję taką potrzebę.. Jesteś Wspaniałą Matką ❤️ wiem po własnym doświadczeniu jak być dzieckiem na dwa domy… Wspaniale wychowujesz Luntka ❤️ jest pełna pasji radości wsparcia i wrażliwości. Dla mnie nie było dane od rodziców tak dużej miłości… Zrozumiałam że stworzę własną rodzinę przepełnioną okazywaniem uczuć i nauczę rodziców teraz jako dorosła kobieta okazywać większe zainteresowanie nami. Jesteś silną mądra i radosną kobietą która teraz Potrzebuje Naszego Wsparcia ❤️ Pozdrawiam ❤️

  30. Nie zebym sie cieszyla, ze komus tez nie idzie, bo to nie jest tak…Mam w domu niespelna 12 sto latka, dorastajacy chlopak, ukochany, a czuje ze totalnie nawalam ?Brak cierpliwosci, nerwowosc, zmeczenie, chore jelita, z ktorymi walcze od ponad 15lat, frustracja… To wszystko przerasta ?Sciskam Cie Ola i Luntka z przepieknej Szkocji ❤️ ?

  31. Nie jestem Mamą ale uważm że powinnam się wypowiedzieć… Czuję taką potrzebę.. Jesteś Wspaniałą Matką ❤️ wiem po własnym doświadczeniu jak być dzieckiem na dwa domy… Wspaniale wychowujesz Luntka ❤️ jest pełna pasji radości wsparcia i wrażliwości. Dla mnie nie było dane od rodziców tak dużej miłości… Zrozumiałam że stworzę własną rodzinę przepełnioną okazywaniem uczuć i nauczę rodziców teraz jako dorosła kobieta okazywać większe zainteresowanie nami. Jesteś silną mądra i radosną kobietą która teraz Potrzebuje Naszego Wsparcia ❤️ Pozdrawiam ❤️

  32. Ja się pogubiłam w błędach. Swoich i tych którzy mnie otaczali. Straciłam równowagę, a przez to obwiniam się za coś, co nigdy nie było wypowiedziane głośno. Zostałam sama z krzyczącą duszą, która nie potrafi złapać wiatru w żagle i bezwiednie jest zawieszona w nicości. Ten, który powinien wspierać-jest już w spokojnej, ciepłej przystani. To trywialne, ale teraz jeszcze bardziej doceniam utulenia samej siebie, słońce które ogrzewa mi twarz przez sekundy, czy spokój, który tak mocno boli ale i oczyszcza. To był ciężki rok, nie można wykluczyć, że następny będzie równie ciężki. Ale zatrzymując się w takich chwilach jak teraz, pomyślmy ile dobra możemy stworzyć w przyszłości, co nam daje choć okruch szczęścia i co możemy zmieniać by rzeczywistość była przestrzenią do generowania energii która nas będzie podnosić w momentach, gdy sił brakuje. Pani Olu-ślę ciepło wprost do Pani serducha.To ciepło gdy w letni leniwy poranek zamykamy oczy i zatapiamy się w śpiewach ptaków, to gdy pokonaliśmy bariery w naszej głowie, które nas hamowały, to gdy dajemy coś od siebie i widzimy wdzięczność drugiej osoby. To ciepło właśnie do Pani wędruje.

  33. Mówią że podobno potem jest lepiej, że człowiek czuje ulgę i zaczyna oddychać pełną piersią. Tego ci życzę. Teraz trzeba przetrwać trudny czas, trudnych emocji. Pamiętaj że nie musisz być cały czas silna, masz prawo do słabości, sama często o tym mówiłaś. Mimo wszystko dużo siły ci życzę!

  34. Wysyłam wiele ciepła i zrozumienia. Ten rok jest na maksa zjebany, dzieci obrywają najbardziej. Rodzicami w nowych rolach bez kompetencji, izolacją od rówieśników, uwięzieniem przed ekranami i wszechogarniającym strachem. Daje z siebie wszystko a poczucie graniczące z pewnością ze to za mało i nie tak jak byc powinno nie odpuszcza. Nie powiem Ci ze będzie lepiej bo ten rok pokazał ze nic nie wiemy. Życzę tego Tobie jak i sobie…

  35. W tym roku, niby nie takim złym, rodzicielstwo przeorało mnie z góry do dołu. Nastoletnia córka, która nastolatka zaczyna być i szuka siebie, zadaje pytania i szuka odpowiedzi u kogoś kto ich nie zna bo sam się gubi. Chcąc być dla niej oparciem, łapie się na tym że za mocno chce, ale później przychodzi Moment że widzę, że za mało zrobiłam. Za słabo. Za mało. Nie do końca. Przeraża mnie to. Mam nadzieję że 2021 będzie łaskawszy dla naszych relacji. Nadzieję, chociaż wiem że pewnie wtym przypadku to początek, i będzie trudniej.

  36. W tym roku chyba wszyscy jakoś dali ciała… Nie wiem … taki rok za którym nikt nie będzie tęsknił. Ja mojej 16sto letniej córce Też zafundowałm rolerkoster. Moje małżeństwo to już przeszłość… niestety mam w tym momencie pod górkę… mieszkamy w Anglii…od 14 lat Więc jej życie jest tu… szkoła. . Przyjaciele .. A moim marzeniem jest wrócić do Polski.. po rozwodzie zostałam tu sama bez rodziny… najbliższych przyjaciół..Nie mogę zafundować dzieciakowi powrotu do Polski tylko dla tego ze jest mi tu nie dobrze.. Więc Olu … doceń to, że masz wkoło siebie najbliższych którzy zawsze Cię wesprą.. Nie na odległość.. Nie przez Skype… Ale obecnością… przytulą albo dadzą kopniaka na rozruch i odwagę żeby przez to wszystko przejść. Każdy ma na swojej drodze górki albo góry.. Ale to zależy skąd się na nie patrzy . Jesteś ambitną ,pomysłową i niewiarygodnie ciepłą osobą… A już napewno dobrą matką… jak my wszystkie… Więc musimy wierzyć , że dzieci kiedyś nam wybacza .. I zrozumieją nasze decyzje .. pamiętaj , że musimy być szczęśliwe same ze sobą…I to nie jest tak, że już nam nie zależy.. że splynelo to po nas jak po kaczce… ból i smutek będą nas długo… Ale dla dzieci musimy to przetrwać… I podnieść się żeby dac im całych siebie. Takie z nas Matki Polki co zrobisz . ?‍♀️ więc na ten 2021 zakładam , że lepiej nie będzie… Ale z całego serca życzę Tobie… sobie .. I wszystkim tu obecnym cierpliwości.. ochoty do życia… rodziny … i zdrowia fizycznego … a i tego psychicznego … bo bez tego poszaleć można… ?? Trzymaj się!!!
    I nie wybiegajmy w przyszłość .. bierzmy dzień po dniu ..

  37. Droga Olu.

    Kumpela zwierzyła mi się kiedyś, że gdy myśli o swoim dzieciństwie i rodzicach, to nie ma wspomnienia, by kiedykolwiek widziała, że jej mama i tata przytulają się do siebie… I z tym weszła w swoją dorosłość.
    I myślę, że to jest o wiele smutniejsze i poważniejsze niż pokazanie własnemu dziecku, że mama nie jest robocopem… Że jest człowiekiem jak każdy inny i też miewa słabsze okresy. A mimo tego walczy o szczęście swoje i córeczki.

    Z tego co pamiętam, to rozwód, zaraz po śmierci najbliższej osoby jest najbardziej stresogennym wydarzeniem w naszym życiu. Masz prawo i proszę… daj sobie prawo czuć się tak, jak się czujesz. Z wszystkimi tego konsekwencjami. Pamiętając, że to minie Olinku. Wszystko mija, nawet najdłuższa żmija 😉

    Lenka sobie z tym poradzi, to mądra dziewczynka. Uważam, że takie (trudne) sytuacje hartują charakter naszych dzieci. Nie możemy przez cały czas usuwać im wszystkich kłód spod stóp. Czasem my się potykamy, czasem będą potykać się same, a czasem razem z nami… I to wzmacnia miłość, przywiązanie, szacunek i… poczucie że jesteśmy sobie potrzebni (potrzebne). A jest ono cudowne, prawda? Tak jak te łapki na szyi i buziaki zapewniające, że kocham kocham kocham najmocniej na świecie…

    Ola będzie dobrze! Całuję Cię i mierzwię czuprynę;)
    Marzena

  38. Mądra, młoda kobieta, matka z Ciebie… Tak fajna, inteligentna osoba nie może być złym rodzicem.. Kochasz najbardziej i samo to jak przeżywasz że nie jesteś cukierkową mamą mówi samo za siebie.. Jesteś najlepszą matką na Świecie… Daj sobie i córce trochę luzu.. Kochacie się i to jest najważniejsze.. Moja babcia mawiała..,, gdy dojdziesz do ściany i nie możesz iść dalej w przód to idź w zdluz tej ściany aż znajdziesz wyjcie by dalej iść do przodu..,,, Mądra kobieta z niej była.. Trzymaj się..

  39. Oj, mnie w ostatnim miesiącu macierzyństwo nieźle przeczołgało. Jeżeli jesteś na etapie „gdybania”, jesteś najlepszą wersją matki. Kiedy jednak to „gdybanie” nieoczekiwanie spojrzy Ci w oczy i mówi „ok, sprawdzam”, wszystko nagle wygląda inaczej. Mam jednak cichą nadzieję, że jako matka, stanęłam na wysokości zadania (choć medalu czy laurki bym sobie nie przyznała).

  40. Tak ten rok ciezki . Zawsze myślałam że twarda ze mnie baba ( też Ola) . Córka dorosła syn 11 lat , fajny mąż , fajna praca . A tu nowotwór złośliwy od tak nigdy nie chorowałam nie chodziłam po lekarzach nie było czasu zadbać o siebie. Myśli powiedzieć dziecią , ukryć , czy będzie mi dane zobaczyć ich rodziny. Potem złość pretensje do wszystkich o wszystko. Ale wiesz są takie dni że to dzieci najbardziej pomogły ,zrozumiały że nie mam siły że teraz one mówiły damy radę. I dałam
    Twoja córka nigdy cię nie oceni tylko zawsze doceni . Damy radę przetrwać wszystko bo mamy dzieci.

  41. Od 16 lat tkwię w związku z narcyzem i manipulatorem… Tkwię ja, a skoro ja to również mój syn… Nie pytaj dlaczego mu to robię… Nie wiem.. Wiem, że każdego dnia strasznie się za to niecierpie, wiem, że on mi nigdy tego nie zapomni, może nawet nie wybaczy… W konkursie na najgorszą matkę mam spore szanse…

  42. Poradzilłaś sobie najlepiej jak potrafiłaś w danym momencie. Na tyle dobrze, na ile pozwoliły Ci Twoje zasoby. Ściskam!

  43. Jakbym czytala własne wyznania i wlasna historie. Tez podjelam decyzje o „dwóch domach” i teraz czwórka oczu co dzień patrzy na mnie z nadzieją ze to byla dobra decyzja. A ja wyje w poduszkę bo kuzwa mie wiem co dalej..jak byc dobra matka jak sama ze soba nie umiem wytrzymać. Calym serduchem jestem z Tobą ..z Wami

  44. Jakbym wlasnie czytala moje mysli,moj syn ma 4 lata a kiedy rycze on przynosi mi swoja poduszke I mowi mama juz dobrze I tuli mocno,bez niego chyba bym tego roku nieprzetrwala.Tule cie mocno ,wiedz ze niejestes sama.pozdrawiam

  45. dziękuję Ci za szczerość – bezcenną. chciałabym napisać, że Twoja historia jest wyjątkowa – ale nie jest, masz wiele sióstr. przytulam wirtualnie i bardzo bardzo mocno.

  46. Zawsze mam wrażenie, że daje z siebie za mało. Kładę się wieczorem obok niej, patrze jak śpi i myślę sobie, że poświęciłam jej za mało czasu, że znów dałam byleco na obiad, że okrzyczałam jak plątała się pod nogami… i tak postanawiam poprawę a rano dopada mnie życie…

  47. Wyjdziesz z tego. Krok po kroku. Powoli. To minie, jak wszystko złe dotychczas – minie. Teraz trzeba tylko zacisnąć jeszcze na chwilę zęby i przetrwać. A potem przyjdzie czas cudownego rozluźnienia, poczujesz, że to już za Tobą, że już jest dobrze, spokojnie. To, co jest dzisiaj, to tylko etap, Ola. Powodzenia dzielna dziewczyno!

  48. „Wszystko!! Trwa dopóki sam tego chcesz!” I radość i smuteki i małżeństwo i rodzicielskie wyrzuty sumienia. Trzeba iść dalej. TRZEBA. A Ty pójdziesz nie dlatego, że jesteś silna, ale dlatego musisz iść. I ja pójdę z Tobą i zostawię ten rok z 2 próbami samobójczymi męża i jego depresją, z rozwodem rodziców, z ich pretensjami, z własną działalnością, dwójką nadpobudliwych dzieci zakmniwtych w domu. Zostawie te wszystkie oczekiwania wobec mnie, to rozczarowanie sobą i światem, te pustkę. Zostawimy to obie i pójdziemy w nowe, lepsze, nasze! Przetrwamy. Bo jesteśmy kobietami….
    Przytulam najcieplej.

  49. 21 grudnia ktoś sobie zakpil, no postanowił wyznaczyć mi sprawę rozwodową, 30 minut i zakończyło się 12 lat życia. Ten rok jest bezdyskusyjnym najgorszym rokiem mojego życia. 1,5 roku czekałam aż to się w końcu skończy a teraz czuję się dziwnie, nie umiem dogadać się z byłym, byly przekłada czas z dziewczyną nad czasem z młodym, ma tysiąc wymówek żeby się nim nie zajmować, na miano shit ojca zasłużył w tym roku zawodowo. A gdy dziś zaliczyłam scenę zazdrości, gdzie sam mieszka z kimś od 3 miesięcy a do mnie nie może nikt przyjść.. Chujowy roku skończ się… Niech w nowym roku sił przybędzie sobie i Tobie życzę, a jak zabraknie to jest cydr i zapraszam po sąsiedzku ???

  50. Od ponad 6 lat nie jestem dla swoich dzieci taką mamą, jaką marzyłam by być. I choć ostatnie 2 lata jest lepsze niż te poprzednie 4, to i tak nie jest to szczyt moich marzeń. Kiedy zawalił mi się świat to dzieci dawały siłę by wogóle żyć, to dzieci wspierały mnie, a nie ja ich, ocierały łzy i mówiły że będzie dobrze. Potem długie 3 lata walki w sądzie, i znowu ja skupiona na walce z byłym, a nie na nich. Często płakałam, irytowałam, krzyczałam albo milczałam, a dzieci… dzieci dzielnie to znosiły, mimo że i ich świat, stabilność też rozpadły się na drobne kawałki. Nie zapomnę nigdy tego kłucia w sercu, kiedy dziecko opowiada jak fajnie spędzało czas z ciocią (nową partnerką taty, która rozwaliła naszą rodzinę). To wszystko jest bardzo ciężkie do zniesienia i do ogarnięcia. Dziś razem z dziećmi podnosimy się z tego wszystkiego, i choć nie zawsze jest idealnie, to wiemy, że kochamy się nawzajem, że jeden za drugiego pójdzie w ogień jak trzeba. I wybaczamy sobie chwilę słabości, irytacji, nerwów czy krzyków. Na szczęście dzieci kochają nas zupełnie bezinteresownie i nie osadzają, jak to robią dorośli. A my rodzice wybaczami im, kiedy robią czy mówią coś, co sprawia nam ogromną przykrość. Nie zawszę będzie kolorowo, ale miłość rodzica z dzieckiem przetrwa wszystko. Jeszcze będzie lepiej Olinku :*

  51. Dziękuję Ci za ten tekst!
    Wstydzę się tak jak Ty… Mimo, że wszyscy wokół powtarzają, że nie powinnam.
    Mój synek też od lutego ma dwa domy.
    Gdzieś tam, głęboko… Wiem, że musiałam tak postąpić j cieszę się, że zdążyłam przed pandemią, bo inaczej dalej tkwiła bym w tym po uszy.
    Codziennie obiecuję sobie cieszyć się małymi rzeczami, tym co jest tu i teraz. Słabo mi to idzie ale spróbuję jeszcze bardziej. Dla siebie, dla synka, dla nas. Ściskam mocno :-*

  52. Mogłabym napisać, że ja już jestem poza… Bo mam 28 córkę. Natomiast jak widzę i slysze ile razy moje dzieko pyta mnie, w zasadzie o wszystko… To sobie myślę, że to już rodzicielstwo do grobowej dechy. Też przeżyłam rozwód Też tak samo lub bardzo podobnie. Oszukiwanie emocje A przecież matka też ma do tego prawo… Tyle, że nam się wydaje, że powinnyśmy być supermenkami. A nic bardziej mylnego. Teraz inaczej widzę pewne sprawy. Choć oczywiście też potrafię sciemić, bo jestem mistrzem kamuflarzu. Natomiast już jest lepiej. Oglądam Ciebie Czytam. Podoba mi się to co mówisz, piszesz. I daj sobie czas lub to, co czujesz, że powinnaś dla siebie zrobić. Bo Twoje szczęście to szczęście Twoich bliskich. I osoby dla Ciebie najważniejszej. Ściskam…

  53. Hej Olu, tu Ola. Ściskam Cię mocno i przesyłam trochę energii i mooorze zrozumienia. Jestem w tym samym momencie. Właśnie kończy się moje małżeństwo i też mam córkę, nieco młodszą niż Lenka, dla której próbuję to dźwignąć. Wylądowałam u psychiatry ze stanem mocno depresyjnym. Jest dla kogo walczyć, ale prawda jest taka, że dopóki sama tego nie przepracuję, nikt mi nie pomoże… Za mną pierwsze święta bez męża i częściowo bez córki. Wyłam i nie potrafiłam niczym zapełnić uczucia pustki, kiedy jej nie było. Cały czas dobiaj mnie to przerzucanie między domami, mam wrażenie, że to ją tak strasznie rani, krzywdzi.. Do tego paraliżuje mnie strach, że tam jej będzie lepiej i przestanie chcieć wracać. Kiedy jej nie ma, mam ataki paniki. Nie mogę się ruszać, wybucham złością albo płaczem. To wszystko jest świeże i w cholere trudne..
    Ale Ty, Aleksandro, jesteś tak mądrą, piękną, kolorową kobietą, że trzymam mocno kciuki, abyś możliwie jak najszybciej odzyskała choć część wewnętrznego spokoju. Bądź dla siebie dobra i wyrozumiała. Tylko czas i praca nad emocjami może nam pomóc. Trzymajcie się dzielnie, Dziewczyny ? jesteście SUPER

  54. Czuje się jak kupa w tym roku. Podupadłam na zdrowiu, niby nic a daje mi tak w kość, jestem non stop zmęczona. Nie mam siły pobawić się z własnym dzieckiem. Jest mi wstyd, że nie jestem tak zaangażowaną mamą jaką chciałabym być, ale po prostu brakuje mi siły. I wiem, że moje dziecko mnie kocha, ale mój brak cierpliwości ostatnio zdarza się często. Czytając ten tekst popłakałam się strasznie, a jeszcze gorzej szlochałam, czytając komentarze. Dostałam leki, zaczęłam się diagnozować. Wierzę, że 2021 będzie już tylko lepszy.

  55. Od jakiegoś czasu mam poczucie, ze nic innego Pani nie robi, jedynie narzeka. Na wszystko. Gdzie Pani nie pójdzie, co nie zrobi, to źle, dramat. Do urzędu – mordega i te ekscentryczne wywody o trudnym losie przedsiębiorcy… Macierzyństwo – jeszcze gorzej. Mam wrażenie, ze jest Pani zadowolona jedynie że swojej książki, która też jest o narzekaniu, napisana podworkowym jezykiem.
    Ma Pani życie i zdrowie, a to najwięcej, na tej podstawie można wszystko zacząć tak,żeby podobało się i nie trzeba było codziennie narzekać i marudzić. Życie ma znacznie więcej odsłon, niż proste żarty i nieustanne zamontowanie niezadowolenia.

  56. Ja dzieci nie mam, sa moim niespelnionym marzeniem. I tak bardzo zadroszcze Wam tego, ze macie na co narzekac. Nie wiem, jak to jest, gdy padasz, bo przeroslo cie zycie, a musisz zyc dla tej malej istoty. Ale z panedemii wynioslam jedno, zyjemy w pospiechu, byle jak, po lebkach i takie same sa nasze relacje z innymi. Gdy mielismy okazje zwolnic, zobaczyc, co nas omija kazdego dnia, to zamiast wynosic z tego tylko pozytywy, placzemy, bo jak nam zle, ze covid wszsytko zaoral. Ja wiem, ze wiekdzosc z nas ma problemy finansowe, z ktorych pewnie jeszcze dlugo sie nie podniesie, ze przechodzi ciezkie rozstania, to sa tragedie, wiem. Ale nie zalapominajny, ze dla dzieci tez jest to ciezki czas, one tez nie maja latwo, sa zamkniete z osobami, ktore powinny byc wsparciem, oswajac im jakos te chora rzeczywistosc, a nie z osobami, dla ktorych sa wieczbym problemem. To nie jest ich wybor, ze siedza w domu i potzrebuja pomocy, bo, system nauki zdalnej jest nieporozumieniem. Dzieci nie stawiaja zbyt wysokich oczekiwan, one chca byc tylko kochane i czuc sie potrzebne. Te wymagania stawiamy sobie sami i sami chcemy byc w ich oczach najlepszymi rodzicami na swiecie, mimo ze wlasnie tak jest….

  57. W tym roku sama mam bardzo podobna sytuacje. Mam dwie córki 12 i 8 lat i nerwice lękowa , ktora w tym roku mna rzucala o ziemie jak po dobrym melanzu. I gdy po kilku dniach placzu i strasznego lęku wybieralam sie na umówiona wizyte u psychologa , chcialam sie ogarnac i pomalowac. Na co moje dziecko mówi ?”mamo ale Ty masz nie udawac, tak jak przed nami. Po co sie malujesz niech lekarz zobaczy jak sie czujesz a nie bedziesz udawac” Tyle mądrosci to ja nie mam. Wiecznie w gotowosci, wiecznie musz to tamto. Nie nie musze……

  58. Przeżyłam to i choć to brzmi kolokwialnie to Wiem co czujesz ?. Moja mądra i cudowna córka miała wówczas 3 latka i choć dla niej byłam twarda (a przynajmniej tak mi się wydawało) to wyłam po nocach w łazience. Minęło parę ładnych lat i dziś wiem, a co najważniejsze moja córka wie, że to była słuszna decyzja. Jesteś wspaniałą osobą i Twoje poczucie humoru, zmagania z rzeczywistością są mi bardzo bliskie?. Trzymaj się siostro ?.

  59. Jako samotna mama trójki cudownych dzieci, wiem jak chwiejne emocje dyryguja naszym życiem. Bywa ciężko, ale wiemy ze damy rade, bo kto jak nie my. Czasem nie lubie kiedy mnie wszystko drazni i denerwuje przez co dzieci widza mnie nerwową, pokrzycze chwile a oni i tak wiedzą ze ich kocham nad życie. Ze wszystko zrobie by mieli dobre dziecinstwo. Dzieci maja prawo widziec ze i my popelniamy błędy, ale podnosimy sie zawsze. Musi nam sie chcieć choc tak czesto nam sie nie chce nic. Życzę Ci Olu duzo wyrozumiałości dla siebie samej i doceniaj sie. Pozdrawiam bardzo ciepło. Mama Żaneta

  60. Każdy czasem czuje, że zjebał. Te małe istoty na szczęście dużo wybaczają a ich miłość jest z innego wymiaru. Trzymam za Was kciuki ❤️

  61. Olinku, kochana Olu… u mnie nie przez pandemię, bo wiele lat temu, odgrywał się Twój aktualny scenariusz. Bo rozstanie z Tatą, bo nowe mieszkanie, bo łzy, bo po jakimś czasie nowy partner… i wtedy ryczałam więcej niż kiedykolwiek w życiu. Z poczucia winy, z beznadziejności i żalu. Teraz moje Dziecko ma prawie 17 lat (w huy trudny wiek, wiemy wszyscy)… ALE… po kilku zjebanych związkach mam przekochanego Męża, który kocha mnie i mojego Syna i którego kocha mój Syn… Wiem, że mój Syn, moje Dziecko kocha mnie bardzo… choć po kilku próbach jest w stanie powiedzieć to słowami raz na pół roku… podczas gdy ja mówię to Jemu nawet kilka razy dziennie… ALE… wiem i czuję, że kocha i jest szczęśliwy, że wszystko ułożyło się tak jak ułożyło… a Tata też jest spoko, choć jako dwaj faceci tego sobie nie mówią, ale widują chętnie. Także wszystko to bywa chwilami trudne, bolesne i niezrozumiałe… ALE sumarycznie potrzebne dla szczęścia i korzystne. I tak będzie u Ciebie i Lenki. Wiem to, bo Ty kochasz Ją a Ona Ciebie i nic i żaden nawet najbardziej pandemiczny i huyowy rok tego nie zmieni. Ściskam mocno, kocham i wspieram. ❤

  62. Ola. Powiem Ci to co zawsze powtarzam mojej dorosłej Córce – tylko szczęśliwa matka może mieć szczęśliwe dziecko. Po co Ci ta wiwisekcja? Masz być matką wystarczającą, a nie idealną. Nie mam cienia wątpliwości, że Lenka Cię uwielbia i to się nie zmieni. Twoja rzeczywistość przybrała chwilowo odcienie szarości. Chwilowo!!! Jestem przekonana, że ta rzeczywistość nie jest w stanie stłamsić Twojej kolorowej osobowości. Ta Twoja osobowość jest tak niepowtarzalna, jak linie papilarne. Tego się nie da nauczyć, wypracować itp. I dzięki temu Twoje dziecko ma matkę debeściarę. A, że chwilowo trochę smutną, zmartwioną, zniecierpliwioną? Tak bywa. Wszystko minie. Uwierz doświadczonej babie.

  63. No nie jest łatwo. Głowa boli od walenia w mur ale są też momenty które przywracają mega radość. I to przeważnie te małe, zwykle czynności czy słowa dają uśmiech. Dzięki za Twoją książkę – też pomogła. Książka Kaśki Nososwskiej też dala dobrego kopa. Powoli odbudowuje swoją pewność w to, że powinnam kierować się sercem lub bardziej tym co czuje w podejmowanych decyzjach bo z ubiegiem czasu okazuje się że były to decyzję najbardziej właściwe. Wszystko jest po coś. Choć z reguły na początku nie wiemy o co chodzi i dlaczego ja, dlaczego mi się to przydarza za jakiś czas wszystko się rozjaśnia. Ważne – karmić odpowiedniego wilka. Ściskam przenajmocniej jak potrafię – też Mama.

  64. Będzie dobrze, zobaczysz ? nawet jak teraz w to nie wierzysz. Ja nie wierzyłam, ten rok był trudny ale dałam radę i jestem silniejsza niż kiedykolwiek. Sama z dwójką dzieci, wieczna sinusoida nastrojowa. Nigdy nie zapomnę jak plakalam w łazience, przyszła do mnie córka, przytuliła i powiedziała „chodź, obejrzymy razem bajkę, żeby już Ci smutno nie było”.

  65. Olu,czytam tekst płacze, czytam komentarze wyje dobrze ,że juz śpia i nie widzą…..
    Tak okropnie jest mi też cebula,wymyślone bóle tego czy tamtego,żeby usprawiedliwic te ciagłe łzy moja 6latka też mówi mamo musisz się wypłakać jeżeli ci źle….przykrywa kocem…mowi odpocznij
    A ja wiem,że nie daje rady być taka super mama bo nie potrafie sie podniesc……
    Chciałabym powiedzieć dziecia macie dwa domy ale maja tylko jeden a tatuś po prostu zapomniał i najgorsze sa pytania na ktore nie znam odp…
    Mamo są Świeta jest wolne dlaczego tatus nie pamieta o nas i to ten moment kiedy dostaje w kolano.. bo nie wiem wiele bym oddała,żeby chciał do nich zadzwonic
    Wiec jeżeli Lenka ma dwa domy to jest wielka szczęściarą,a rozwod nie zawsze oznacza koniec moze Wasza rodzina bedzie ta ktora wroci z Bambuko razem czego Wam życze bo jeszcze nie widziałam tak dobranej pary jak Wy ???❤❤❤❤przytulam,ściskam ❤❤❤ Olinku?

  66. Serio moje doświadczenie jest identyczne jak twoje. Tylko ty już podjęłaś decyzję, ja się nadal waham. Choć wiem, że oddzielnie jesteśmy lepszymi rodzicami niż razem. Razem nerwy i wkurw podświadomie ładuję w córkę, zamiast w starego. Jego chronię, a jej nie. Ale z córką mamy układ między sobą że jesteśmy serio szczere emocjonalnie. Ze starym nie. I ona kocha mnie nad życie a ja się wkurwiam na nie robienie czegoś natychmiast, albo bałagan albo że do mnie mówi, a ja marzę o ciszy. A marzę o niej bezustannie żeby była non stop. A potem wieczorem myślę o tym jaka jestem okropna, co mogłam zrobić inaczej. Co mogłam zrobić razem a nie odesłać do samotnej zabawy. I kolejnego dnia popelniam te same błędy. Ściskam.

  67. Mam wrażenie że już wszystkim jestem zmęczona.Że w sumie tylko mi zależy, ale już nie pamiętam na czym.Ja nawet nie staram się być idealna ,ciągle za czymś biegnę i tak się boję że dzieci tak naprawde nie będą wiedziały jak bardzo je kocham .Ale może jutro będzie lepiej.

  68. Olinku, Olu, Oleńko. Napiszę Ci coś z perspektywy dziecka, ktore miało niedoskonałą matkę z niesamowicie ch***** mężem. (absolutnie nijak się to nie ma do taty Twojej córeczki oczywiście).

    Moja mama zawsze lapala ledwo koniec z końcem. Robila wszystko, żebyśmy miały co jeść, żeby w domu było względnie.. Względnie, bo dobrze być nie mogło. Ojciec przepijał każdą złotówkę, ktora wpadła mu w rękę. Ale co za tym idzie.. Mama nie miala czasu na bycie taką mamą, jaką chciałaby mieć mała dziewczynka. Była nerwowa, nieobecna, niewyspana.. A ja kochałam ją nad zycie. Na początku nie rozumiałam, ale zrozumiałam szybciej niz jej się wydawało. I wspierałam i pomagałam na ile mogą małe dziecięce rączki. I wiesz co? To jest wyjątkowa relacja. Dziś, gdy jestem dorosła (a jesteśmy z jednego rocznika) to wlasnie ONA, moja MAMA jest moim najlepszym przyajcielem, powiernikiem wszystkich sekretów. I mimo, że jest wiele rzeczy, ktorych wtedy nie dostrzegałam, bo dziecięcy umysł wszystko widzi inaczej – doceniam wszystko, co dla nas zrobila.

    Nasze życie nie było lekkie. Ale zawsze byłyśmy RAZEM. Mimo miliona klotni, trzaskania drzwiami, pretensji i wykrzyczanego w twarz żalu zawsze wiedzialam, że mogę na nią liczyć.

    I wiesz, co Ci powiem? Najwspanialsza mama to ta, ktora zawsze JEST. Czasem ma gorszy dzień, tydzień, miesiąc, rok. Ale jest. I kocha. Uwierz, że Lenka to wie i czuje.

    A po burzy zawsze wychodzi słońce, u mnie trwało to troszkę dłużej niż u innych, ale słońce świeci mocniej ❤️ ściskam!

  69. Ja w tym roku straciłam dwoje dzieci, właściwie jak to się mówi dwie ciąże, więc czuję, że zawiodłam na całej linii, do tego swoje nerwy i frustrację przelewalam na 10 latke na zdalnym nauczaniu, wywierałam presję, za mało miałam zrozumienia. Kończę ten rok z poczuciem, że jestem totalnie do dupy?

  70. Jestes przezajebistą mamą i świadomym mega człowiekiem. oczywiscie to tylko opinia i slowa, ale wiem co mowie/pisze. Nasze dzieciaki mają ogromne szczęście ze maja odpowiedzialnych rodziców którzy mają szanse pokazać im swiat inny od tego którym żyje 95% tubylców, martwiących się o to co inni powiedzą. Sciskam mocno i dziekuje Ci za to jaka jesteś. W imieniu swoim i Twojej małej. Pozostaje do dyspozycji w razie czego. Hej.

  71. Nikt nie jest idealny, a jeżeli tak twierdzi to się myli. My, matki jesteśmy bohaterkami, ale chyba niepotrzebnie chcemy być zawsze naj. Jesteśmy ludźmi i nie jesteśmy niezniszczalne, czas się z tym oswoić. Ja jako matka już nastolatki wmówiłam sobie, że w jej oczach muszę być tą twardą, która nigdy się nie poddaje, ale czy to jest tak do końca słuszne? Ja też mam emocje i słabsze dni, mam prawo je przeżywać, czasem okazać słabość. Próbuję złapać balans. Ten rok dał mi lekcję pokory i dał dużo do myślenia, zweryfikował priorytety i czasem mi się wydaje, że może akurat to będzie tym jedynym pozytywem mijającego roku.
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, oby przyniósł nam w końcu równowagę.

  72. Był rok 2015. Odszedł ode mnie mąż. Dla młodszej koleżanki z pracy. Wcześniej zawaliłam ja. Ale do glowy by mi nie przyszło ze skończy się to tym ze z dnia na dzień zostanę sama. A w zasadzie nie sama tylko z 7 letnia córka, ukochana córeczka swojego taty. W ferworze budowania sobie nowego życia moj najbliższy mi dotąd człowiek wpadł na pomysł co by córka zamieszkała z nim i z jego nowa partnerka. Bo ja… po historii depresyjnej przecież mogę nie podołać w wychowywaniu. Rok 2015 to nie tylko odejście męża ale i utrata pracy i smierć ostatniego z rodziców. Cały rok zajęło mi dogadywanie się z osoba która bardzo kochałam nadal aby zostawił przy mnie ostatnia bliska mi osobę która mi jeszcze pozostała. Widząc moja dzika rozpacz a może i mając lekkie wyrzuty sumienia zgodził się. Bo ja nie miałam w tamtej chwili siły walczyć np w jakis tam ponurych sadach. Nawet aby skrocic te męki piekielne i rozpocząć nowe życie z córka u boku wzięłam winę w sądzie na siebie. Głupota.. powie ktoś… a ja mówię święty spokoj…nie było łatwo… młoda niezłe odchorowala cała ta sytuacje. Moj zrywkowy kalendarz wiszący w kuchni zatrzymał się na dniu zamknięcia drzwi przez mojego M i wisiał tak przec dobre 2 lata. Tyle samo przeleżały na półce nieoddane książki do biblioteki. Minęło 5 lat. Zuzka ma dwa domy. Mój M ma już żonę. A ja dopiero teraz nauczyłam się z tym żyć. Przez ostatnie lata coraz mniej płakałam z dnia na dzień. Ale płakałam przy córce. Wyrosła na mądra i może nieco za mądra młoda kobietę, która potrafi mnie przywrócić do pionu. A ja mam poczucie ze nauczyłam ja być kobieta. Taka silna i prawdziwa gdzie łzy to jedna z tych oznak właśnie. A M….? Jest świetnym tata, chociaż już podwójnym… z 13 lat młodsza żona i 45 letnia eks której córka to cale jej alter ego…i to wizualne i charakterologiczne alter ego spędza u niego dużo czasu przypominając fizycznie ze była kiedyś żona nr 1:).

  73. Radomska czy Ty myślisz, że jesteś jedyną nieidealną matką na świecie? NIE JESTEŚ! Jest nas miliony. Ten rok był wyjątkowy i pokazał w całej okazałości jaka jest prawda. I to tylko od nas zależy czy chcemy się z tym zmierzyć. I pamiętaj jesteś człowiekiem i jak każdy człowiek masz prawo do uczuć. Wszystkich uczuć. I jak beczysz bo jest Ci źle to nie wciskaj dziecku, że to cebula. Nie kłam swojemu dziecku. Dzieci są mądrzejsze niż nam się wydaje. Ja swoim zawsze mówię, że to ten gorszy dzień. Zdarza się, że płaczą ze mną. Ale to działa niezwykle oczyszczająco na całą naszą trójkę (na mnie i dwoje dzieci 8 i 11 lat, ojciec dzieci się zakochał i ulotnił). I dodaje niezwykłych mocy ten płacz. Pozwól sobie i swoim bliskim przeżyć to razem z sobą. Bardzo wzmacnia to więzi. Uczy dzieci empatii. I pozwala odnajdywać w nas te uśpione siły i moce. Trzymaj się cieplutko Oluś. Pozdrawiam serdecznie i życzę Ci samych pomyślności, szczęśliwości i morza miłości w Nowym 2021 Roku.

  74. Moje rodzicielstwa……?. Zaczęłam się teraz zastanawiać jaka jestem mama. Mam 2.5 letnia córkę i druga będzie pod koniec lutego. Siedzę w domu z dzieckiem w trosce o moje zdrowie, Nie tylko psychiczne bo te jest na skraju załamania. Mój mąż pracuje w kratkę jak jest możliwość bo co chwilą nas zamykają. Pierdolony rok dał nam wszystkim w dupe. Mam ochotę kląć jak szewc. Ale nie będę Cię obciążać moimi problemami. Dasz radę jak zawsze nawet jak myślisz, że nie dasz. Kobieta ma tyle pokładów cierpliwości, że jak na choleryka to nie wiedziałam, że aż tyle. Mnie pomagało napiprzanie w worek treningowy bo lubię sztuki walki. Tak czasami walilam, że aż łzy szły ale pomagało. Teraz jest w ciąży i nie mogę mieć wysyłku za dużo. DASZ RADE. Naprawdę wszystkie damy radę. Bo musimy,mezszczyzni nie są tacy twardzi jak my kobiety.

  75. Trzeba wysmarkać nos i nie obwiniać się za porażki, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Owszem błędy należy dostrzec, choćby po to żeby być mądrzejszym, choć to też się nie zawsze udaje. Jesteśmy ludźmi, a nie robotami. Macierzyństwo jest bardzo skomplikowane. Pisze to matka pyskatej nastolatki i naprawdę wie o czym gada. Trzeba mimo otaczającej nas rzeczywistości patrzeć z nadzieją w przyszłość, bo inaczej 80 procent z nas wyląduje w psychiatryku, a pozostałe 20 w więzieniu, na skutek morderstw popełnionych w afekcie. Głowa do góry, cycki do przodu i wtedy odważnie damy radę wejść w nowy rok, nowe sytuacje. Pozdrawiam.

  76. Dzisiaj spędzam przedostatni dzień z naszą „strudzoną” rzeczywistością rodziną. Takie decyzje zawsze pozostawiają piętno na dzieciach! Tych dorosłych, też,!
    Kocham moje córki nad życie! Chciałam być dla nich wszystkim: autorytetem, wsparciem, przyjacielem, mamusią, tatusiem, lekarzem, nauczycielem….A one przyglądały się, jak płaczę, spędzam samotnie wieczory, organizuję wakacje, zawsze mam czas na pogaduchy do poduchy, rzucam swoje sprawy, bo potrzebują pomocy… Zwariowałam na punkcie macierzyństwa! Wiem, że nie byłam idealna, że moje łzy łamały im serca, że pomagając padałam na pysk, a podczas rodzinnych wakacji brakowało rodzinności! Ale wiem, że kochają mnie taką prawdziwą, „naturalną” bez makijażu, we wszystkich stanach emocji, które zdążyły poznać.
    Życzę Ci, aby prawda nie była wstydem. Dziękuję za odwagę i przykro mi, że te ostatnie dni były boleśnie trudne. Pamiętaj, że cokolwiek zrobisz, będziesz najlepszą mamą na świecie! I usłyszysz to nie raz!! Mimo wszystko!
    Lepszego roku, Olu!:)

  77. ♥️ Nareszcie coś prawdzwego. Mimo iż ten rok był dla mnie łaskawy ja takie wspomnienia mam z samego początku rodzicielstwa kiedy w teorii powinnam sikać ze szczęścia na widok małego cudu a ja miałam ochotę wyjść z domu i więcej nie wracać. A nocami płakałam za moim dawnym życiem…
    Nie cieszę się ze masz takie wnioski bo życzę Ci Olu jak najlepiej ale cieszę się ze szczerości której mi brakuje

  78. Moi rodzice mimo, że mam 26 lat zaorali w tym roku w macierzyństwo. Znosili mnie przez 6 miesięcy na bezrobociu, mama uruchomiła wszystkie znajomości a tata wspierał żebym się nie poddawała i wysyłała te CV. To ja zajebalam jako córka. Humorzasta rozwydrzona i to wtedy kiedy byłam potrzebna najbardziej, jak mama kończyła chemię, jak tato był po operacji kolana. I nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Nie jestem matką ale na pewno jestem nieidealna córka.

  79. Ośmielę się powiedzieć, że jednak należy Ci się laurka za to, że potrafisz zobaczyć, zrozumieć i przyznać się do tego, że pewne sprawy nie są takie jakie być powinny. Nie zaprzeczasz i nie wypierasz. Dzieci są bardzo mądre i takie rzeczy widzą i czują. Twoja córka ma prawdziwa mamę z krwi i kości a nie wytwór propagandy o udownych matkach czarodziejkach, zawsze uśmiechniętych, pięknych i mądrych. Nawet matka czasem się myli, jest wkurzona, zła na świat eic. Bądź dla siebie tak dobra jak chcesz być dla dziecka. Jesteś super prawdziwa mama ?

  80. Nigdy wcześniej nie wypowiadałam się publicznie na temat tego co wydarzyło się tego roku w moim życiu . Dzisiaj zrobię wyjątek dla Ciebie . Mam nadzieję , że chociaż w maleńkiej mierze pomoże Ci to stanąć na nogi . Nie jesteś sama ze swoimi rozterkami , ze swoim bólem i walką o kolejny dzień .
    Jakie było moje rodzicielstwo w tym roku ? Raczej jakie miało być .. Końcem września miałam przywitać moje wyczekane dziecko razem ze świeżo poslubionym mężem . Miałam się cieszyć i całować maleńkie stopki , zarywać noce na karmienie i płakać że szczęścia patrząc jak pięknie się rozwija . I owszem zarywalam noce , ale wyjac do księżyca ponieważ moje dziecko się nie urodziło , a mój cudowny małżonek postanowił „odreagować” nasza stratę w inny sposób . Nie muszę wspominać w jaki na dodatek w ten sam dzień ,kiedy … chyba się domyślasz . Ile siły musiało mnie kosztować , żeby mimo wszystko ruszyć na przód . Mało tego , przyjaciele którzy byli dla mnie jak rodzina – odeszli . Zaczęły się problemy ze zdrowiem i hormonami również , nienawistne wzroki ludzi dookoła , bo mój biedny mąż tak bardzo płacze i żałuje .
    Ten rok skopał nas wielu i wiem , że każdego w inny sposób .
    Wiem , że mam depresję , wiem , że jestem psychicznie zaorana totalnie .
    Był moment kiedy myślałam ,że wyjścia już nie ma ..
    Chce Ci tylko powiedziec , że nie jesteś sama .. mimo tego ,że w tym roku Twoje plany rodzicielskie nie wyszły tak jak tego chciałaś , ale jestem pewna , że Lenon kocha Cię za Twoją niedoskonałość . Wiesz co jest najpiękniejsze ? Że jesteś matką . Masz ją i możesz . I to ona sprawia , że jesteś silniejsza każdego dnia . Ona ma Ciebie , a Ty masz ją. Chciałabym mieć wspomnienie takiej matki jaka jesteś Ty . Rozstania zdarzają się wszędzie , nawet w moim domu . Typowe dla naszych czasów . Ojciec Tyran, matka wiecznie się boi . Ty jesteś silna ! Jesteś wzorem matki jaka wielu chcialo by mieć . Życie nie jest idealne , a każdy z nas przekonał się o tym na swój sposób w innych momentach życia i to jest to co nazywamy doświadczeniem . Każda kobieta w pewnym momencie przestaje żyć w bajce i wiem, że każda matkę boli to , że dziecko zaczyna widzieć świat taki jakim jest , ale to co przekazałas Lenie wcześniej , zaowocuje teraz . I tak będzie Cię zawsze kochać . Każda córka kocha swoją matkę .
    Badz dzielna i trzymaj się !
    Jestem z Tobą całym ❤️ .

  81. Radomska, przychodzę choć nikt nie prosił z rozgrzeszeniem jako druga strona. Jestem dzieckiem, które wychowało się „na dwa domy”. Moi rodzice rozwiedli się jak miałam 10 lat. I o Boże, to była totalnie dobra decyzja. Pół roku przyzwyczajałam się, ale gdy później widziałam jacy są szczęśliwi osobno to nie było mi smutno. Jeśli tylko rodzice potrafią współpracować jeśli chodzi o wspólne kwestie takie jak np wakacje, problemy w szkole itp to wszystko działa dobrze. Jedynie święta są trochę męczące bo wtedy realnie robi się objazdówkę po całych rodzinach i jednego i drugiego rodzica.
    I choć wiem że może być Ci teraz ciężko, gdy Twoja córka dorośnie podziękuję Ci za tą decyzję. I zrozumie że w życiu różnie się układa, ale zawsze trzeba walczyć o szczęście.
    Bo jesteś silna kobieta i jesteś dla niej dobrym przykładem. Zmiany zawsze są trudne i bolą, ale później uświadamiamy sobie ze były tego warte. Dziecko patrzące na Twoja drogę też uczy się wiele, więc proszę nie samobiczuj się za to! ?

  82. Olu, przytulam do serca na odległość. Jeszcze będzie pięknie, siądziecie z Lenką na tarasie i w pełnym relaksie będziecie pily grzane wino 😉 zobaczysz, wiem co mówię bo jestem taka dorosła Leną 😉
    Tymczasem przytulam ciepło, trzymam za rękę i siedzę cichutko obok, trzymaj się kochana <3

  83. Podłączam się do Twojego komantarza po stokroć ? mam 33 lata i nie jestem mamą z własnej woli. Za bardzo się tego boję, nie czuję tego, brak mi instynktu i czasami mam wrażenie, że jestem totalnym mięczakiem. Jednak zaraz potem zdaje sobie sprawę, że to nie jest nic złego a to durne poczucie bycia gorszą wykształciło we mnie nasze społeczeństwo („jak to nie chcesz?”, „ale z nim nie chcesz, czy tak poprostu?”, „jak urodzisz to poczujesz”). Kto mi da taka gwarancję? A co jeżeli nic nie poczuję? Mam oddać dziecko do domu dziecka czy wcisnąć je tym, którzy tak mnie namawiali do macierzyństwa?
    Jednocześnie tak bardzo podziwiam wszystkie mamy ❤️ za wszystko, również za słabości, bo to dzięki nim jesteśmy ludzcy, tak poprostu. Moim zdaniem nie powinnyśmy się wstydzić o nich mówić i co więcej powinnyśmy otwarcie sobie na nie pozwalać od czasu do czasu, bo nikt nie jest robotem, a życie nas nie oszczędza w trudnych doświadczeniach. Pozdrawiam Cię Olinku i Was wszystkie, dzielne, wspaniałe kobiety! Pamiętajcie, bez względu jakie jesteśmy… jesteśmy WYSTARCZAJĄCE!! ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

  84. Staraliśmy się z mężem o dziecko od lat. W tym roku w końcu się udało. Taki żart od losu. Połowę ciąży spędziłam w domu, bojąc się do kogokolwiek wyjść, a teraz od września mam małą istotę obok i jestem przerażona. Nie potrafię się nazwać na razie rodzicem. Każdy dzień, kiedy kładzie się najedzona i względnie czysta uznaję za udany. Spija ze mnie stres, bo covid zabrał mi babcię, a teraz zabiera tatę, chociaż jest to rak – ciężko o porządną opiekę onkologiczną w czasach pandemii. Boję się nadchodzącego roku. Tego, że mam uzależnionego człowieka ode mnie, kiedy sama jestem jakby na pół, a nie całą sobą… Dziwnie. I bardzo samotno w tym wszystkim.

  85. Wspieram, tule!
    Naprawdę nikt nie jest idealny… Motto tego roku. Dzieci więcej w domu niż w przedszkolu, w listopadzie zerwanie wiezadla które usidlilo mnie z moimi potworami w domu… Mieszkamy w Niemczech a dziadkowie w pl więc nie mam opcji „odpocząć” od dzieci. Czasem mówię, że spakuje ich i wyślę kurierem do dziadków. Mąż jest super tata ale niestety pracuje na pełen etat i w tygodniu mało go mamy. Jednak te słodkie przytulasy wynagradzają wszystko. ? Damy radę, pomimo wszelkich trudności – kto jak nie my.

  86. Kochana. Głowa do góry ?. Nikt z nas nie jest idealny. Mamy swoje słabości, gorsze dni częściej a niestety dzieci, choć najcudowniejsze stworzenia potrzebują zbyt dużo atencji na która bywa ze nie mamy siły. Lepszy czas nadchodzi, wszyscy czekamy na niego z utęsknieniem.
    Ściskam serdecznie???

  87. To bardzo potrzebne, co piszesz. Rodzic też człowiek. Czasem sam ma gorsze dni/miesiące. Świadomość tej dodatkowej odpowiedzialności za małego człowieka i wyidealizowany obraz rodzica w głowie często potrafi przytłoczyć. Nie ma ludzi ze stali. Przytulam Cię mocno wirtualnie i wiem, że Lenka rozumie Cie jak mało kto. Jesteś najlepszą mamą jaką możesz być na te czasy i możliwości ?

  88. Bardzo szanuję za ten szczery tekst. Życzę Pani dalszych pokładów energii do walki o dobro swoje i swojej córki. A sama – jako ta, która wychowała się tylko z mamą i dopiero po 11 latach rozłąki jako już 18-latka odzyskała kontakt z ojcem – zapewniam, że wszystko jest możliwe do przepracowania. Dla rodzica, dla dziecka… choć u mnie wciąż nie jest tak „pieknie” jak może bym mogła pomarzyć i wciąż są to grube pieniądze związane z terapią, to z wiekiem coraz bardziej zdaję sobie sprawę z tego, że rozłąka rodziców była z korzyścią dla nich obojga i… najprawdopodobniej również dla mnie! Co się stało, to się nie odstanie. Grunt, to nie pozostawać w nieprzebaczeniu – innym, a przede wszystkim samej sobie.

  89. Tak właśnie wygląda rodzicielstwo zadajemy sobie pytania czy dobrze robię lub odstawiamy to na później . Nie rozumiem czemu to tylko matka jest odpowiedzialna i na niej spoczywa wszystko często i rola ojca. A też inne problemy zmartwienia targaja każda mamę. Ja jestem osobą chora na reumatoidalne zapalenie stawów od 26 lat mam 2 dzieci i choć jedno oddalił się i żyje nie tak jak ja wymarzylam sobie by żył i mam pretensje sama do siebie a drugie dziecko jest młodsze i zaczyna dojrzewać to dzięki nim mam jeszcze siły by żyć, daje mi pęd do działania . Pozdrawiam gorąco

  90. „Odbiło ci, zbzikowałaś, dostałaś fioła. Ale coś ci powiem w sekrecie: tylko wariaci są coś warci”.
    Dziękuję ci za kolejny mega tekst mimo że okupiony wieloma emocjami. Ale to co naprawdę cenne musi kosztować. Uwierz- jeszcze będzie śmiech, jeszcze będzie radość. Tego ci życzę na ten nowy rok 2021

  91. Czytam i rozumiem ,czytam i zazdroszczę bo jednak słyszysz odpowiedz ja jej nigdy nie uzyskam slowami bardziej gestem choć sa momenty ze ta okazywana milosc boli, ale kocham tak jak chce być kochana, w każdej depresyjnej sytuacji szukam małego blasku słońca i tak jak kiedyś powiedzialam zawsze dam rade bo kto jak nie ja ?

  92. Cóż mam Ci powiedzieć, kolorowo jest u wszystkich tylko na zdjęciach na insta. Jak się bliżej przyjrzeć u każdego są wzloty i upadki. U mnie praca zdalna plus nauka zdalna 7 latka a do tego zbuntowany 3 latek. Bez przerwy mam wyrzuty sumienia jak na nich nakrzycze, panicznie się boje, że usłyszę od nich „a jak jestem u taty to on nie krzyczy” mimo to cały czas daje się wyprowadzić z równowagi. Ja jestem z nimi 24h a tatuś co drugi weekend jest ekstra bo ma siłę się bawić i wygłupiać a ja tylko do nauki gonie. I ostatnio 7 latek wygadał mi że ciągle jestem zmęczona i nie mam siły się z nim bawić. Jeżu jak mi było przykro. I teraz jeszcze wybrałam się na studia z jednej strony czując że spełniam marzenie a z drugiej czując się jak wyrodna matka która wybiera uczelnie niż czas z dziećmi. Nikomu nie jest lekko. Chciałabym mieć siłę i więcej chęci do wygłupów. Ale przygniatająca rzeczywistości i ciągle sprawy sądowe z byłym nie ułatwiają udawania beztroskiej radosnej mamuśki. Nic to, też pomarudzilam a teraz heja przed siebie. Trzymaj się Olinek i nic się nie martw. Przecież nie może być do cholery cały czas pod górkę, w końcu musi być łatwiej ? Dziękuję Ci za szczery wpis i za to, że jesteś, publikujesz i nawet jak Ci ciężko pomagasz swoimi wpisami innym w takiej lub podobnej sytuacji.

  93. Ten rok jest koszmarny dla większości matek. Ja popełniłam MNUUUUSTWO błędów wychowawczych. Powiedziałam do swoich dzieci za dużo (czego nigdy nie powinny odemnie usłyszeć) żałuję tego każdego wieczoru kiedy klada się spać. Mam nadzieję,że następny rok będzie lepszy/łaskawszy. Próbuje naprawić wszystko. Ale to nie będzie takie łatwe. Pozdrawiam cię cieplutko. Trzymaj się

  94. Nie jestem specjalistą i nie dam dobrej rady, bo sama cały ten rok spędziłam w towarzystwie niechcianego lokatora (raka piersi) i o ile ja się szybko pozbierałam psychicznie, żeby podejść do tematu zadaniowo, o tyle nie wiedziałam jak moje córki 3 i 6 lat mają do tego podejść. Zupełnie nie spodziewałam się reakcji starszej córki, gdy mąż golił mi głowę na zero. Zafundowalam jej jazdę bez trzymanki, bo młodsza śmiałam się, że wyglądam jak chłopak. Starsza za to wpadła w histerię i zabroniła mi przychodzić do przedszkola i nie daj boże chodzić do sklepu. Bardzo długo zajęło jej przyzwyczajenie się do „nowej” mamy. Gdy wchodziła do kuchni lub sypialni a ja siedziałam tyłem miała wrażenie, że w domu jest ktoś obcy. Ciągle pytała mnie dlaczego jestem chora i czy ona też może się zarazić. I jak tu wytłumaczyć dziecku że to gen BRCA1, który być może i jej sprzedałam w genach i jest takie prawdopodobieństwo , że ona zachoruje. Dopiero na końcu leczenia zaczęłam się zastanawiać czy ona się boi mojej śmierci, bo widziała mnie w stanie wręcz agonalnym. Nie chciałam by była obok i nie chciałam jej trzymać z daleka od choroby, bo właśnie przez takie podejście moich rodziców dopiero w trakcie mojej choroby dowiedziałam się, że jestem siódmą kobietą w rodzinie chorą na raka. Mam im za złe, że to przede mną ukrywali. I na koniec wiem, że jestem chujową matką ale jestem jedyną matką jaką ma.

  95. Ola! Mój 2020- w lutym dostałam prawomocny rozwód. Jak się domyślasz, już 2019 był zadbany pełen nerwów, stresu, rozkminek czy robię dobrze itd. I zagubienia starszej córki która mimo że wiele widziała, która mimo że sama przyszła proszac- może lepiej żeby tata z Nami nie mieszkał… bardzo słabo radziła sobie z naszym rozstaniem. W lutym odetchnelam- teraz już się poukłada… W kwietniu, w niedzielę Wielkanocną już były mąż zginął w wypadku. Szczyt lockdownu. Pogrzeb w tych warunkach zostanie ze mną na zawsze. Ja w czarnej dupie- no nic człowiek nie załatwi bo przecież już była żona…. dzieci dostały opiekę psychologiczną. PRZEZ TELEFON! zero normalności, brak szkoły, treningów, rówieśników. Ja licząca ile złotych zostało na koncie. W całym stresie udało mi się rozbić samochodem. Matka dzieci które dopiero co straciły tatę w wypadku. W czerwcu udało mi się wrócić do pracy, w dniu w którym na koncie było 117zl… alleluja, mogę pracować. Wydawało mi się że idzie lepsze. Od j3sieni znów obostrzenia. Moja 11latka która dalej nie wyszła z żałoby spędza całe dnie sama. Ja do pracy, młodsza w przedszkolu. A starsza coraz bardziej wycofana, zamknięta w swoim świecie. Ale pracować muszę. Młodsza miała 4 lata kiedy tata umarł, myślałam że nie wiele rozumie, że zapomni. Z tygodnia na tydzień coraz więcej płaczu tęsknoty histerii. Ja z piorkiem w dupie- praca dom dzieci milion innych spraw. Porwalam się na remont mieszkania. Miał się skończyć w październiku, modlę się o marzec. Święta bez choinki, bez kuchni, z dużą ilością placzu- bo bez taty. Dziś to mam ochotę się pociąć i zasnąć. Walczymy codziennie o przetrwanie firmy w której pracuje. Nie wiem co będzie jeśli się nie uda. Nie jestem sobą. Tonę. Stres mnie zżera. Nie mam cierpliwości do dzieci. Warczę krzyczę albo zamykam się w innym pokoju. Wszyscy wokoło pierdolą o mojej siłę, jak dobrze sobie radzę. A dupa, mimo że ogarniam przydział problemów dla armii A nie jednej osoby to jedyne co czuje to że daje ciała. Bardzo. Bo matką jestem do niczego… Nie jesteś sama.

  96. Moj 2020 i jego rodzicielstwo które dzień dnia przy 2latce uczy pokory bo jednak mam świadomość że nie wszystko rozumie nie zawsze chce słuchać jak tłumacze gdzy się buntuje na dźwięk słowa nie… Nie raz brakuje mi oddechu i jie raz mi go zabraknie wiem że nie jeden płacz i krzyk przede mną ale nie oddam się dla niej i będę walczyc i pracować nad sobą dla niej stawiać granice wymagać a także kochać i tulić wiem że łatwo nie będzie… Wszystko przede mną… Trzymaj kciuki i pamiętaj że Tobie też się uda.

  97. Nie pozostaje nic jak wiara w ten 2021 że bedzie lepszy,a my świadome mamy wspaniałych dzieci bedziemy pracować nad tym żeby błedów było mniej a taki podły jak 2020 niech nigdy nie wraca,utulam ściskam każda mame ❤❤❤❤

  98. Sama nie jestem mamą, na nawet nie jestem żoną. Jestem jednak dorosła już kobieta, która od maleńkości wychowywała tylko mama. Ojciec niby gdzieś był, ale raczej nie był mi zbyt bliski… A mama… Dopiero teraz. Będąc dorosła kobieta. Wiedząc jak smakuje życie rozumiem, że dawała z siebie milion % żebym była szczęśliwa i czuła się kochana. W dobrej wierze popełniła masę błędów, za które przyszło jej zapłacić, ale wtedy to ja starałam się zrobić wszystko żeby nie czuła się samotna i gorsza. Do dziś mama to moja najlepsza przyjaciółka. Dzwonię do niej z płaczem, z wkurwem, ale też w momentach radości. Nigdy nie podcinała mi skrzydeł, zawsze mocno wierzyła we mnie i moje Marzenia. Dodawała mi otuchy kiedy brakło sił w dążeniu do celu. Ona też próbowała ukrywać płacz i smutek. Też puszczały jej nerwy bo jako nastolatka z rozbitej rodziny dawałam ostro popalić. Ale od początku byłyśmy w tym razem. Myślę, że okazując prawdziwe emocje budujemy zaufanie, że zrozumiemy kiedy to dziecko przyjdzie z płaczem. Pamiętaj tylko, że to jak ona to przeżyje nie zależy tylko od Ciebie, ale też od jej taty. Mój zawalił na całej linii przez co zniszczył mnie trochę od środka, ale nigdy, ale to nigdy nie miałam za to wszystko pretensji to mamy bo wiem, że zrobiła wszystko co tylko mogła, żeby dać mi mimo wszystko szczęśliwy dom pełen miłości

  99. Radomska, przechodziłam przez to co Ty teraz. To co czułam, moje myśli, emocje, odczuwałam wszystko wręcz fizycznie. Mój stan z najgorszego okresu mojego małżeństwa…nie potrafię opisać słowami, nie da się. Pamiętaj, że nie jesteś sama. Jest nas wiele. Niestety. Każda z innymi doświadczeniami, ale tak samo mocno pokiereszowana. Staraj się przetrwać dzień po dniu, nie wybiegaj za daleko do przodu…czas zleci czy tego chcesz, czy nie. A któregoś dnia powiesz, że to była jedna z lepszych lekcji życia dzięki której jesteś szczerze szczęśliwa i SPOKOJNA!!! Dużo można by napisać…trzymaj się kochana, czytam cię i oglądam zawsze, jesteś moim lustrzanym odbiciem! Kocham cię Olu!!!

  100. Pamiętam, ja również gdy się rozwodziłam przytulam moje córy jak nigdy, wtulam się w nie tylko poto aby je o chornic ale żeby dać pocieszenie samej sobie, też tłumaczyłam że dwa domy będą fajne, że dzięki temu będzie miała więcej itp itd sama byłam przerażona bardziej niż kilkuletnie dziecko, miała poczucie że dałam ciała po całości, że nie tak to miało być… Tłumacząc dziecku przekonywałam sama siebie i chciałam w to wszystko uwierzyć… Też mówiłam prawda ale taka prawdę jaka ten kilkuletni łepek był wstanie zrozumieć i kilkuletnie serducho i barki udźwignąć… Wszystko skończyło się dobrze, przynajmniej tak mi się wydaje… Po rozwodzie byłam na 100% albo i 200% szalałam i wygłupiłam się z dziecmi ile się dało żeby zrekompensować, żeby nie odczuły… Bałam się cholernie tak naprawdę, że nie dam rady… Dałam… Chyba… Teraz mam nowa, cudowna rodzinę z mężczyzna którego jestem pewna jak nigdy, który jest wspaniałym ojcem i partnerem i którego dziewczynki kochają i uwielbiają. Mam dom i rodzinę o której marzyłam. Ale żeby nie było tak kolorowo ten rok dał nam popalic też nie tylko z powodu covid choć to dolał i przelalo też i mimo że mam wspaniały dom i wspaniałego partnera i ojca dla naszych córek to mamy dość czasem.. Nie czujemy się oboje w tym roku rodzicami roku, przerosła nas niejednokrotnie zdalna szkoła i bycie z dziećmi 100% czasu no stop. Ten rok był trudny dla każdego rodzica i można mówić że byl czas spędzić więcej czasu w domu z dziećmi, razem grać w planszowki i wygłupiać się… Też mamy poczucie że nie wykorzystaliśmy tego właściwe, nie mieliśmy dość czasu i siły psychicznych na to bo inne problemy nas przytloczyly…tlumaczmy sobie ze nie ma rodziców idealnych.. Każdy daje trochę ciała jako rodzic… Bo oprocz tego że jesteśmy rodzicami jesteśmy też ludźmi… Kobieta, mężczyzna, człowiekiem… I czasem jest za dużo.. Nie ma ludzi idealnych ani rodziców idealnych choćbyśmy bardzo tego chcieli… Ale ten ludzki czynnik choć odbija się na dzieciach, wpływa i kształtuje ich chyba też jest potrzebny te wady… Taką mam nadzieję…ten rok był do dupy choć można było też coś z niego wykorzystać to był do dupy i nie da się tego ukryć… Czy będzie lepiej nie wiem…mogę mieć tylko nadzieję… Bądźmy sobą poprostu, uczciwie sobą… A będzie co ma być…

  101. Moi zdaniem, chociaż to ciężkie, zwłaszcza dla mamy, która chce byś wsparciem i wzorem dla swojego dziecka/dzieci, to normalne, że jest też człowiekiem i może mieć gorsze chwile. A to, że Lenka też potrafi odwdzięczyć się ciepłem i miłym gestem, to dobry znak, że ma odpowiednią osobę do naśladowania, skoro przechwyciła takie kwestie 🙂
    Sama nie planuję mieć dzieci (nie mówię nigdy, ale średnio wierzę, że to się zmieni), ale bardzo bym chciała, żeby i dzieci i rodzice pamiętali o tym, że wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, a życie bywa ciężkie i to, że mamy gorsze chwile, nie oznacza, że nawalamy na całej linii.

  102. Rok 2020 przeorał mnie całkowicie, psychicznie czasami już nie daję rady, jestem w trakcie rozwodu który trwa i trwa i będzie trwał. Rodzicielstwo… Mam dwójkę dzieci i w 2020 widziały mnie częściej zapłakaną niż roześmianą, czasami całkowicie zrezygnowaną niż radosną, nie popisałam się, jest mi z tym źle że brakowało mi sił i chęci na zabawy z nimi, na wygłupy, to ja powinnam być dla nich wsparciem a to one mnie tuliły w czasie kryzysu. Mam nadzieję że ten rok będzie szczęśliwym rokiem dla mnie i dla nich.

  103. „zupełnie nie wiem, co zrobię, jeśli zapytam czy kocha, a ona nie rzuci się na szyję z zapewnieniami – tak jak zawsze.”

    Mam taką zasadę – jak nie chcę poznać odpowiedzi, to nie zadaję pytania. Oczywiście zbyt często ja łamię 😉

    Moje rodzicielstwo? Nijakie, miałkie… Standard. Ale ja wiem, że jestem chujowym ojcem, więc nie mam wobec siebie jakichś wielkich oczekiwań.
    Nie to co moja Ola, która sama sobie stawia wysoko poprzeczkę, która przejmuje się oceną opiekunek że żłobka i przedszkola, nawet taką, której w żaden sposób nie wyraziły, ale ona jest pewna, że pomyślały.
    I sama sobie żyły wypruwa w imię własnych wyobrażeń o cudzych wyobrażeniach o idealnym macierzyństwie…

  104. Muszę Cię zmartwić Oleńko nigdy nie ma laurek i owacji.Choćbyś była mamą stulecia.Mam syna -starszego od Ciebie,bardzo go kocham.Kocha go również mój opiekuńczy,rodzinny,histeryczny i wybuchowy mąż.Zawsze kochaliśmy go gorąco i wspieraliśmy ile się dało.A łatwo nie było. Cierpiał w dzieciństwie na nowotwór na szczęście łagodny,Wskutek radioterapii przyplątał się zespół obniżonej odporności a co za tym idzie częste infekcje i nauczanie indywidualne.Brak kontaktu z rówieśnikami spowodował szereg trudności społecznych.Nie było łatwo dla niego i dla nas też.Ale razem daliśmy radę.Nasz syn skończył studia,szczęśliwie się ożenił i jest tatą dwóch ślicznych i mądrych dziewczynek.Staramy się nienachalnie uczestniczyć w jego życiu.Jednak…krótko mówiąc jest tak-że my mamy syna,synową i wnuczki a mój syn….nie ma rodziców.Nie pamietam żeby zadzwonił lub wpadł do nas bez istotnej dla siebie potrzeby,Nie interesuje się nami,nie traktuje nas jak osoby bliskie
    Moja przyjaciółka,która jest psychologiem,próbowała mi kiedyś wyjaśnić,że pewnie jesteśmy dla niego uosobieniem trudnego dzieciństwa.Cóż-możliwe,jednak i tak,uwierz mi to bardzo przykre
    Staraj się wychowywać swoją malutką najlepiej jak potrafisz.Z miłością i łagodnością.Nie ubiegaj się o laury,bo życie bywa przekorne i często daje w nos.Dbaj o to,żeby córka Cię szanowała.Miłośc i wzajemny szacunek tworzą najtrwalsze relacje.I trzymaj się,życie trwa i może być jeszcze dla Ciebie bardzo szczęśliwe

  105. Siedzę nad tym wpisem i płaczę. Też jestem po terapii. Też jestem matką, tyle że dwulatka… i już czuję, że nawalam. Że powtarzam to co robił mój ojciec, któremu dzieci przeszkadzały. A przecież mój synek był tak wyczekany. Był wiele lat mglistą nadzieją, która w chwili poddania się, stała się rzeczywistością. Jest wymagający, jest bardzo mądry, ja mam tyle na głowie i tak się wkurwiam, tak naprawdę nie na niego tylko na siebie, że sobie nie radzę. Ze nie mam podzielności uwagi, ze jestem agresywna. Po chwili patrzę na niego anielską buzie, dziarski i mądry wzrok… i nienawidzę siebie. Przez głowę przelatują miliony myśli, mój partner też nie jest łatwym człowiekiem, ale kocha nas i jest dobrym ojcem. Tylko ostatnio jak o nas myślę, przychodzi mi na myśl „nie wiem”. Nie wiem…

Napisz komentarz: Anuluj pisanie

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.