Próbowali mnie ostrzec

Próbowali mnie ostrzec. A ja próbowałam słuchać, bo chciałam wiedzieć, co mnie czeka, przygotować się, nastawić, ale wszystkie głosy zlewały się w bełkot. Pamiętam pojedyncze, ale dość wyraźnie.

Jedna z pań zareagowała na wieśmyyyć, że jestem w ciąży, kondolencjami. Zamęczała mnie prywatnymi wiadomościami, komentarzami i mailami, które ponoć wyrażały sympatię i troskę. Że niby to fajnie, ale trochę szkoda zmarnować potencjał kogoś takiego jak ja na macierzyństwo, bo mam talent, osobowość, tyle mogłabym osiągnąć, a zagrzebę się w pieluchach i będę paradować w obrzyganej bluzce i niczego już nie zrobię dla siebie. Że ona to wie, bo ma córkę i mimo, że kocha ją nad życie, to drugi raz nie wydałaby na  świat albo przynajmniej zrobiłaby to dużo później.

Wiesz Córuś, w życiu jest tak, że ktoś inny może nas zranić i przestraszyć tylko tym, co nas samych w środku boli i przeraża. Jeśli będziesz wiedziała, że mądra z Ciebie dziewczyna, wyśmiejesz przytyki podważające Twoją inteligencję. Jeżeli natomiast sen z powiek będzie spędzał Ci jakiś kompleks, z uważnością perszinga wyłapiesz każde, nawet wyimaginowane dowody na to, że przeszkadza także innym i tak naprawdę jest istotny. Dlatego się bałam, bo ta obca kobieta nazywała słowami te emocje, których ja nazywać się jeszcze bałam. Przerażenie, strach, być może rozczarowanie. Poczucie, że nie tak miało być, że mogło być lepiej, łatwiej, lżej.

IMG_20141001_034220Dziś jestem już o te ponad dwa lata mądrzejsza, Córeńko. Tamtej Pani nie mam nic do powiedzenia, może poza życzeniami, aby przestała się karmić frustracjami. Mam za to sporo do zadeklarowania Tobie.  Bałam się, jak nigdy i niczego. Zupełnie jednak nie tego, co potrzeba. 24 miesiące temu uczyniłaś mi zaszczyt zostania swoją Mamą. I od tamtej pory ja uczę się tej roli, by umieć Cię uszczęśliwić, a Ty… Ty uczysz mnie jeszcze więcej. Nie jestem tylko Mamą, DSC_1023jestem innym człowiekiem.

Dziękuję Ci Córeczko, za te wszystkie leniwe poranki bez pośpiechu, w czasie których tulimy się w piżamach i w bazie  z kołdry udajemy, że wcale nas nie ma, nic nie musimy. Za te wszystkie lekcje uważności: przypomnienie mi, że na świecie istnieją mrówki i biedronki, różne rodzaje i kolory liści, a każdym z nich można się zachwycić. Za wszystkie pokazy na temat tego, że dobra zabawa wymaga tylko dobrego pomysłu, albo tego, byśmy były razem. A czasem, o dziwo, odkrywanie, że zabawą może być także spuszczanie wody w toalecie.

 

IMG_20150707_181037 (1)Dziękuję za możliwość przeżywania dzieciństwa na nowo, tym razem zupełnie świadomie. Za to, że potrafię się śmiać w głos i cieszyć jak durna, kiedy tylko wypowiesz nowe słowo. Za zachwyt, nawet jeśli po prostu udało mi się uczesać Cię w pierwszy warkocz. Za to podniecenie i radochę, które mi się udzielają, kiedy pozwalam Ci na dorosłe rzeczy i z dumą pakujesz skarpetki do pralki.  I za te ciężkie chwile, kiedy wydawało mi się, że padnę i nie wstanę, ucieknę, a nadal stałam, ba, kołysząc Cię na rękach i powtarzając najczulej jak umiem, że kocham Cię, nieznośną, marudną, złą i chorą też. Przede wszystkim wtedy, bo to żadna sztuka kochać swoje dziecko, kiedy jest grzeczne.Dziękuję za nieustające testowanie mojej cierpliwości, która nigdy nie była zbyt duża, a teraz potrafi imponować mi samej.

Zanim się urodziłaś, wiedziałam, o co mam żal, do ludzi, którzy mnie kochają, wiedziałam, czego chcę uniknąć, nie miałam jednak pojęcia, co robić, by kochać Cię najlepiej jak umiem, a jednocześnie wystarczająco. Dobrze i mocno. Uczysz mnie tego.

Uczysz mnie pokory wobec tego, na co nie mam wpływu. Tego, że egoizm był stratą czasu, bo to, co robię dla Ciebie i z myślą o Tobie, sprawia o wiele więcej radości. Uczysz szacunku wobec czasu – tego nieśpiesznie spędzanego z Tobą na dywanie, kiedy lepimy z plasteliny i tego, który mam tylko dla siebie. Nigdy wcześniej nie sądziłam, że cisza, samotność, wyjście do ludzi, czytanie książki, ćwiczenia czy po prostu nierobienie absolutnie niczego mogą być aż tak przyjemne!

Za wzbudzenie we mnie sympatii wobec mnie samej sprzed kilku lat. Nie lubiłam siebie, czułam się zagubiona, popełniałam błędy, krzywdziłam ludzi. Dziś mam wobec tamtej Oli morze życzliwości. Dzięki jej chwiejnym krokom, jestem tu gdzie teraz, z tymi, których kocham. Bez tamtej Oli nie poznałabym Twojego taty ani Ciebie, a to dla mnie niewyobrażalne i potworne.

Za wzbudzenie we mnie wiary i pewności siebie, tu i teraz. Na co dzień. W walce o Ciebie, o mnie samą, o to,co dla mnie ważne. Dzięki Tobie zrozumiałam, że nie dam rady wychować Cię na szczęśliwego człowieka nie dając Ci po prostu przykładu.

Dziękuję za Twoje „mama moćno opsia!” kiedy ćwiczę, bo dodaje mi sił.  Za „mama, nie ić, tu ziośtań!” teżDSC02023, bo uczy mnie nie ulegania i pamiętania także o sobie. Dziękuję za te nieskończone ilości wzruszeń, z powodu każdego nowego ruchu, zęba, słowa, umiejętności, uśmiechu. Za smak tej dumy, której nie zaznałam nigdy, nawet w chwili osiągania tego, co wydawało
mi się ważne i piękne. Tej dumy, która zalewa mnie całą, kiedy sama zakładasz skarpetkę, jesz, śpiewasz nową piosenkę, na moich oczach wyrastasz na mądrą i empatyczną dziewczynkę zatroskaną o smutne misie z książek.

20141106_192326(3)

Dziękuję za to, że uczyniłaś mnie po prostu fajniejszym człowiekiem. Takim, który naprawdę docenia, potrafi zwolnić, a nawet się zatrzymać i wie, że tak naprawdę zyskuje dużo więcej, niż Ci, co pędzą i gonią. Takim, który jest uważniejszy i wrażliwszy. Bardziej cierpliwy, mądrzejszy. I szczęśliwy.

Nie wiem, jak to się stało, ale mam w domu dwulatkę. Z chomika w brzuchu, z nieporadnego oseska, wyrosła dziewczynka w dwóch kitkach, która uwielbia tańczyć bawić się lalkami, rozlewać sok na panele, wsmarowywać serek w rajstopy, która wyrzuca mnie z łazienki w czasie kąpieli bo „jeś duzia i siama myj myj!”i rozbraja jedną miną, jednym gestem, jednym całusem.

Kocham Cię, jak nikt nigdy nikogo nie kochał. Kocham, nawet kiedy mozolnie przygotowany zestaw śniadaniowy numer 3 nie jest w stanie sprostać Twoim oczekiwaniom, a pomidorówka okazuje się hitem, ale z zeszłego miesiąca. Kiedy wyciągniętą gąbką do mycia zlewu robisz sobie sama myj, myj, kiedy doprowadzasz mnie do zawału przynosząc małe przedmioty i monety trzymając je w buzi. Kocham, nawet kiedy dyskutujesz, choć nie umiesz wypowiedzieć przecież wszystkich słów, na temat tego, że bluzka z motylkiem jest nunu, że „nie cesz do dzjeci”, „nie cesz niam niam”, ani „na spacej”. Kocham, cały czas, choć czasem już koło 9 rano nie mam siły

.zabka zjablkem lelus

Za wszystkie całusy o które nie prosiłam, wszystkie spontaniczne utulenia, każde noski miłoski.

Jeżeli dziś ktoś kazałby mi przekazać coś przyszłym rodzicom, nie zgodziłabym się. Niech wyruszą w tą podróż sami, z szeroko otwartymi oczami, czujni i uważni. Bez kalek cudzych ludzi nakładanych odruchowo na własne przeżycia, bo  na to nie zasługują. Z tym strachem i radością. W drodze po tą miłość, która nie ma definicji.  Poprosiłabym ich tylko o jedno. O to, by postarali się przed narodzeniem dziecka spełnić wszystko to,o czym wydaje im się, że marzą. Nie dlatego, że  z dzieckiem to niemożliwe.Tylko dlatego, że te marzenia przestaną być aktualne, a skala radości z rzeczyIMG_20150906_162930 codziennych zwyczajnie je przerośnie.To pisałam ja, mama Lenki, dziewczynki, która 2 lata temu uczyniła mi ten zaszczyt i została moją córką. Ja, która nie pojedzie już raczej do Paryża, bo Lenka wdrapie się na wieżę i dostanę zawału, a jak nie pojedzie ze mną, to będę za nią tęsknić i żałować, że nie mam jej przy mnie. Mózgu nie ma, wydalony z łożyskiem. Czysta miłość.

Próbowali mnie ostrzec. jednak nie da się przygotować na taki ogrom miłości, dumy, przejęcia, strachu i szczęścia.

Spełnienia Marzeń, Córeczko. Dzieciństwa, które będziesz wspominać do końca świata i tej radości z każdej, nowo poznanej rzeczy. Nie daj w sobie zgasić tego zdziwienia, spontaniczności i pokładów energii, bo ludzie, którzy tego nie docenią, to idioci.

Kocham. Najdumniejsza na świecie Mama, która narodziła się wraz z Tobą 25.10.2013 na nowo. Dziękuję za to,że jesteś.

P.S. Przesypiaj częściej te cholerne noce, żebym miała siłę codziennie to doceniać!

36 komentarzy
  1. Radomska, jak Ty to robisz kobieto, że wypowiadasz moje myśli i opisujesz moje uczucia? ! Tekst – jak zwykle – doskonały. Dzięki za wzruszenie na koniec dnia. 🙂

  2. Jestem przyszła mama. Cudownie było to przeczytać. Cudownie wiedzieć, ze w świecie, kobiet które dążą do zdobywania kariery jest ktoś kto potrafi się zatrzymać! Szczerze liczę na to, że będe mama podobna do Ciebie! Oczy Leny hipnotyzuja! 🙂 jest boska :*

    1. będziesz mamą podobną do siebie, i to zrób najlepiej i najfajniej 🙂 nic się nie bój, poradzisz sobie ze wszystkim, a jak sobie nie poradzisz to i tak rpzeżyjesz ;-)))

  3. u nas są noski eskimoski 🙂 i głupia ja myślałam, że tylko moje dziecię te pieniądze w buzi…wiesz, ja tak samo jak Ty ..doceniam każdą chwilę, każdy liść, skok w kałużę jak Peppa, każdy uśmiech i każdą łzę, skok ze stołu „hopsia za lącki” i rzut na ziemię, bo „nie dala lady”. choć u mnie punkt krytyczny oscyluje około godz 12 :))) kocham najmocniej sztuk dwie – 13 lat i właśnie 2 latka (choć uparcie twierdzi że „tsy”)..a czas gna jak szalony, zapisuj, nagrywaj..bo potem ulatuje z pamięci. i życzę duuużo miłości, uśmiechu i śmiechów dla Malutkiej, niech pewnym krokiem kroczy przez świat 🙂

  4. Lepiej tego nie można być opisać. Czasem doprowadzają mnie moje dzieci to szewskiej pasji, ale nigdy nie sądziłam, że można kogoś tak mocno kochać. Świetny tekst Lenka mam nadzieję, ze jesteś mega dumna z mamy ☺

  5. Próbowali i robią to nadal…. Najpierw straszyli ciążą, poporodowymi depresjami i kryzysami w związku, następnie nieprzespanymi nocami przez „najgorsze pierwsze miesiące”. Jesteśmy na początku drogi-7 miesiąc z małymi rączkami i uśmiechniętą buźką, a ponieważ nadal jesteśmy szczęśliwi….. Straszą nas ząbkowaniem. Dzięki Tobie dziś pojęłam, że to „ich” lęki, żale, a może jeszcze coś na z… Z niecierliwoscią czekam na więcej, wciąż mam niedosyt tej małej istotki. Ja kocham jak nigdy dotąd i w końcu rozumiem, jak mnie kochano 🙂

    1. spotkałam ostatnio ciężarną sąsiadkę, z dużym brzuchem już, widać, że umordowaną już spotykaniem ludzi i głupimi pytaniami. Aż sę skuliła i spuściła wzrok. Zagadałam, że fajnie, że przybędzie nowy sąsiad albo sąsiadka. Zdziwiona odparła, że wszyscy straszą. Powiedziała jej, że są idiotami. Wszystko było trudne zanim stało się łatwe, a to,co trudne uczy nas najwięcej, o tym też najwięcej się gada. Nikt jednak nie zwerbalizuje drugiej strony medalu, powiedziałam jej, że będzie tak zajebiście, że sama będzie w szoku 🙂 uśmiechnęła się nawet!

  6. Jeszcze pojdziesz do Paryza. Jesli nie bez Lenki (da sie tak i tesknota wcale nie przycmiewa radosci z wyjazdu), to z Lenka. Pisze to ja, mama 5-letniej corki i 3-letnich blizniakow. Marzen nie trzeba spelniac zanim urodzi sie dzieci. Marzenia mozna spelniac razem z nimi. A czasem i bez nich 😉

  7. Autentycznie się wzruszyłam. Nie czytałam wcześniej niczego bardziej spontanicznego i prawdziwego.
    Najlepsze rzeczy przytrafiają się nam wtedy, gdy są niespodzianką.
    Lentolku, śpij w nocy ładnie bo wtedy dzieci szybciej rosną i nabierają sił do poszybowania. Dobrze wiedzieć, że uniosłaś swoją mamę tak wysoko, że żaden super-wypasiony samolot nie dałby rady.Tak potrafia tylko anioły:)
    A rodzicom Lentolka życzę udanej podróży w uważne, mądre rodzicielsktwo, pełne dalszych zachwytów, zadziwień i nieśpiesznego odkrywania, że to, co nas kształtuje niekoniecznie musi odbywać się spektakularnie.
    Z przyjemnością udostępniam ten post.

  8. Proszę zachować ten tekst dla córki, na 18 urodziny nie będzie lepszego prezentu;) Dziękuje za cudowne słowa, w 19 tygodniu ciąży z małą Hanią szczególnie wzruszające. Zresztą tych prawdziwych, szczególnie ciepłych i mądrych szukam tylko tutaj;) pozdrawiam Panią z całego serducha a nawet dwóch !

    1. zachowam, mam ciążowe, urodzinowe i będę mieć masę innych 🙂 i nie jestem żadną Panią na litość boską! Ola, jestem Ola! Tyle tu piszę o sobie, że znacie mnie naprawdę dobrze, nie musimy paniować 🙂

  9. Ola, mózg jest – nikt inny nie byłby w stanie tak pięknie ubrać w słowa tego wszystkiego, co czuje serce. Cudne to wszystko, co napisałaś. Cudne, bo prawdziwe.
    Ja też jestem Mamą – mój Adaś ma 1,5 roku. Gdy się urodził, założyliśmy mu z Mężem maila i piszemy do niego/wysyłamy zdjęcia, filmiki w ważnych dla nas momentach. Kiedyś damy mu hasło 🙂
    Pozdrawiam i ściskam!

  10. Olu, czytam Cię już od kilku lat, ale dopiero dzisiaj zdecydowałam się skomentować Twój tekst. Jesteś wspaniałym człowiekiem. Obserwowałam Twoją ewolucję – z Radomskiej rzucającej ostrymi uwagami do Oli – pełnej wrażliwości mamy Lenki. Dzisiaj po raz pierwszy doprowadziłaś mnie do łez.
    Serdeczne życzenia dla Twojego Szkraba – jeśli wda się w Mamę… to strach pomyśleć co z niej wyrośnie 😉 . Pozdrawiam 🙂

  11. Najlepszego dla Lenki, Ciebie Olu i Mariusza, bo to Wasze wspólne i piękne święto. Jesteście świetni, zakochani jedno w drugim, szczęśliwi i oby tak zawsze 🙂

  12. Bardzo ładnie powiedziane. Doczekać się nie mogę, co nam opowiesz przy drugim. albo trzecim potomku 🙂 Zauważyłam, że ludzie na ogół dzielą się na dzieciolubnych i niedzieciolubnych przy czym jedni i drudzy miewają własne dzieci. Niedzieciolubni będą ostrzegać, wieszczyć zagładę, współczuć i dołować. Lepiej nie słuchać. Dzieciolubni myślą tak, jak Ty. Cieszę się, że macierzyństwo okazało się dla Ciebie takim fantastycznym doświadczeniem (czytałam Twoje przemyślenia z okresu ciąży i… różnie bywało 🙂 ) Ale patrząc na zdjęcia Lenki jakoś mnie to nie dziwi. Wszystkiego najlepszego dla waszej trójcy. Aha! Te pogłoski o wydalaniu mózgu razem z łożyskiem są przesadzone 🙂

  13. Nigdy nie miałam wątpliwości, że chcę mieć dzieci… Ale po tym tekście nie mogę się doczekać, niesamowicie mnie ten tekst wzruszył. 🙂

  14. Piękny tekst, bardzo mi bliski. Ja dopiero 7 miesięcy zachwycam się Córeczką i mam nadzieję, że ten szczery zachwyt i radość z obserwowania tego, jak zdobywa świat, nigdy mi nie minie. Będąc w ciąży i przygotowując się do przyjścia na świat Małej miałam mnóstwo wyobrażeń i lęków, które zawdzięczałam innym i ich gadaniu w stylu „zobaczysz, jak będziesz miała swoje dziecko….”. Że niby tylko krew, pot i łzy i niespełnione marzenia. Może to kwestia mojego wieku, bo najmłodsza już nie jestem, ale niczego mi nie żal, nie mam wrażenia, że coś mnie omija, a „siedzenie w domu z dzieckiem” niezmiernie mnie raduje 🙂
    A przyszłym mamom daję tylko jedną „radę” – żeby miały odwagę zaufać sobie i własnemu instynktowi i nie dawały się ogłupiać dobrym radom atakującym z każdej strony.

  15. „24 miesiące temu uczyniłaś mi zaszczyt zostania swoją Mamą” wskazuje na to, że została Pani własną matką 😀 Ale dość czepiania o pisownię 😉 Ładnie napisane, mam nadzieję, że kiedyś córka to przeczyta. Mój syn urodził się dzień później 🙂 Też otworzył mi oczy na wiele, nie potrafię już sobie wyobrazić życia bez niego.

  16. Czytając na zmianę uśmiechałam się i roniłam łzy….przed urodzeniem bliźniaków tylko jedną radę koleżanki wzięłam sobie do serca….”choćbyś nie wiem jak się przygotowywała i nasłuchała od innych to i tak nie spodziewasz się tego co Cie spotka” i to prawda, urodziłam bliźniaki…ogrom obowiązków czasami mnie przerastał…ale miłość jaką od nich dostałam jest nie do opisania. W życiu nie spodziewałam sie takiej mieszanki wybuchowej uczuć i reakcji. Zmieniły mnie,moje życie, spojrzenie na wiele spraw. Przewartościowały wszystko. Jestem dziś inną osobą,bogatszą i dumną mamą dwójki łobuziaków. Piękny tekst?

  17. 25-10-2013 zostałam prawdziwą babcią dziś już dwulatki która tak bardzo mnie odmłodziła.obserwując ją myślę że mam 23 lata bo tyle miałam jak urodziłam jej mamę.wspomnienia wracają 🙂

  18. Cudownie,wspaniale,przepięknie!Napisałam bym to samo gdybym umiała tak pięknie pisać :)Moja córeczka też uczyniłami mi zaszczyt zostania jej mamą i pozwoliła narodzić się „na nowo” 13.10.2013 czyli całkiem podobnie jak twoja,i też ma imię na L,Lilianka :)Pozdrawiamy was serdecznie naszymi przepełnionymi miłością i szczęściem serduchami 🙂

  19. Oooo…. A wiesz, ze ja tez kocham tak mocno jak nikt nigdy nikogo nie kochał ?:) nawet dwa razy! To jest dopiero moc ! I nigdy, przenigdy nie przyszło mi do głowy straszyć macierzyństwem ….bycie mamą to nie kara to błogosławieństwo !

  20. Kochana…. pięknie ujęłaś w słowa wszystkie odczucia, emocje i przemyślenia, które i mi towarzyszą każdego dnia, obserwując jak rośnie mój dwulatek. Życzę Wam przespanych nocy 🙂 (też o tym marzę 😉 ), zdrowia, tyle samo radości i miłości jak teraz, żeby starczyło na kolejne lata. Ja również czerpię ogromną siłę od mojego synka. I mnie zbudował na nowo, i jako matkę, i jako człowieka. Cudowne doświadczenie! Życzę Wam wszystkiego najcudowniejszego. A Lence życzę zachwytu nad otaczającym światem, radości z samodzielności i dużo miłości wokół. Pozdrawiam

  21. „Mózgu nie ma, wydalony z łożyskiem. Czysta miłość.” <3 Uwielbiam 🙂
    Jeden z niewielu tekstów, jakie miałam okazję przeczytać w internecie, nie silący się na prawdy objawione. Gratulacje! Mądrze piszesz, nie ma co opowiadać i radzić, bo każde dziecko jest inne. Każde ma inne potrzeby, tak samo jak rodzice. Nawet w jednej rodzinie 🙂 Mnie bardzo frustrują teksty (niestety) bliskich mi osób, które zawsze mają swoje zdanie, jak to się powinno szkrabem zajmować. Ile karmić piersią, jak powinno zasypiać, co ja powinnam myśleć i co robić… Ale cóż, zaciskam zęby i potakuję, a robię to co mi w sercu gra 🙂

  22. Czuję dokładnie to samo do 10-miesięcznego synka. To zaszczyt być jego mamą. Przed jego urodzeniem nie wiedziałam, co to jest miłość, choć wydawało mi się, że kocham. Pozdrawiam Was obie 😉

  23. Kurna chata, no! Właśnie mam zaczynać pracę i się popłakałam. Dobrze, że dzisiaj pracuje z domu, bo byłoby niezłe zamieszanie w biurze jakby mnie widzieli i słyszeli. Genialny ten list!
    Pozdrawiam serdecznie!

  24. Z jakimś super opóźnieniem tu dotarłam. Bardzo fajny tekst na 2 lata Mamy i Lenki. Jesteście super dziewczyny 🙂 Uściski.

    Ps. Choć ja chyba wciąż najbardziej uwielbiam tekst o na rok z Lenką. O górze 🙂 Jest moim mottem, hasłem przewodnim i hymnem macierzyństwa, jako jednego wielkiego zaskoczenia 🙂

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.