Życie ponad stan

Na Instagramie opalona, smukła łania pręży się na leżaku, na zdjęciu oznacza luksusowy hotel, drinka, sklep z którego bikini ozdabia jej ciało, a pod niby przypadkiem zrobioną nad basenem fotografią na wdechu, dodaje kilka zdań o celach i marzeniach. Marta ogląda i nie wie, czemu ma być gorsza.

Jakby luksusowo

Marta też chciałaby żyć luksusowo i lekko, bo o taki lajfstajl posądza swoją idolkę ze zdjęć o której nie wie za wiele, poza tym, gdzie bywa, co nosi, że kocha zwierzaczki i życie na bogato. Marta oficjalnie się nie przyzna, ale dałaby wiele, by być na miejscu Pani z internetu, choć nie ma pojęcia, jaka jest tego miejsca prawdziwa lokalizacja i  cena. Na Ibizę ma za daleko, ale może bluzeczka ze sklepu X albo staniczek z Y przybliży ją do celu?
Może sama bardziej uwierzy, ktoś uwierzy, może się spełni i jakoś to będzie?

***
W drodze ku doskonałości

Tomek od zawsze miał kompleksy. Nie był orłem, nie ganiał najszybciej na boisku i choć mieszkał w Warszawie, czuł, że ma trudniej, niż rówieśnicy z małych miast. Na jakimś Pcimiu łatwiej być zauważonym, mieszkania są tańsze, utrzymanie też. No ale nie da się tam robić kariery, być kimś. Kim konkretnie? Tomek nie wiedział.
Przeczytał kilka psychologicznych książek, zaczął zgłębiać coaching i pracować nad sobą, a raczej nad klatką, bo z tak suchą i wątłą nie rokował na nikogo, kogo warto by pożądać, podziwiać i słuchać. Siłownia zapełniła wolny czas, była odskocznią, a zmieniająca się sylwetka  pozwalała mu łaskawiej na siebie spojrzeć. Markowe ciuchy na wyprzedażach – czarna Puma na wyraźnie zarysowanym pod koszulką torsie, to było to, co dawało Tomkowi poczucie satysfakcji. Prawdopodobnie, bo sam nie miał zbyt wiele czasu na refleksję, biceps sam się nie zrobi.

***
M jak miłość, K jak kredyt

Kasia i Piotrek poznali się na jakieś domówce, połączyło ich poczucie beznadziei i pragnienie czegoś więcej od życia. Uwielbiają wspólne wypady do kina, orientalne żarcie i podróże. Kasię kręci moda i zdjęcia, a każdy spontaniczny wyjazd to pretekst: do zakupów i fot, którymi później zaleje profile społecznościowe, żeby zupełnie mimochodem, przez pryzmat  artystycznych filtrów  pokazać: jak się żyje, co ogląda, jak schudło i jaki odniosło sukces.

Piotrek jest początkującym informatykiem, nocami – graczem.  gadżeciarzem. Nie rozumie fascynacji Kaśki ciuchami, ale sam nie pogardziłby nowym ajfonem. Weźmie zlecenie, sprzeda stary, pożyczy od matki i uzbiera. Jakoś to będzie.

Myślą o wspólnej przyszłości – domu za miastem, gdzie Kaśka będzie odpoczywać, a Piotrek realizować intratne zlecenia i spokojnie sączyć modną, boliwijską kawę z najlepszego ekspresu. Tą samą, za którą kilka razy w tygodniu płacą teraz po 20 zł na głowę. Kochają to! I nie mają wątpliwości, że inwestycja we własny ekspres i ziarna się zwróci. A potem? Potem się zobaczy. w razie czego mama Piotrka nie odmówi dzieciom pomocy, tak trudno teraz poradzić sobie na swoim.

***
Brokat szczypie w oczy i łzawią

Anka nie przyzna się nikomu, że realna wizja rodzicielstwa nieco ją rozczarowała. Chciała dziecka, bo uważała, że to ją dowartościuje i natchnie. Od roku zapełniała tablicę na swoim pinterście słodkimi zdjęciami dzieci w przebraniach dyni i koali, które śpią i tak cudownie prezentują się w mini sportowych bluzkach czy modnych stylówkach.

Miesiącami gromadziła niezbędną wyprawkę: modny kosz do spania dla dziecka, wiadro do kąpieli, stylowe dodatki: turbaniki, sukienki, kocyki. Mała Matylda urodziła się zupełnie bez respektu do matczynej wizji.

Darła się jak tylko mama próbowała wsunąć jej turban na łeb, kupę robiła mało estetycznie i zawsze uwaliła przy tym te modne, grubo dziergane rajstopy. A kocyk? Anka sprzedała. Nie mogła znieść wizji, że Matylda i tak go obrzyga. Życie.

***

To nie My?

Nie wiem, kto płaci Pani z pierwszego akapitu za podróże, rzeczy być może dostaje za darmo i nie moją rolą zastanawiać się, czy szczęśliwsza jest z tym, co sobie wstrzykuje w twarz. Tomka mogłabym podziwiać za wytrwałość albo zapytać, czy będzie wyglądał i ćwiczył, czy może pożyje, ale kim ja jestem, żeby wysnuwać pytania?

Kasia i Piotrek jeszcze nie wiedzą, ile kosztuje ziemia pod miastem i że nie dowożą tam żarcia. Ania narobi córce pięknych zdjęć, żeby osładzać nimi trudy macierzyństwa i lukrować backstage – oby mała nie stroiła fochów przy ząbkowaniu i ładnie się uśmiechała. Nadal będzie w stanie kupować małej drogie sukienki wierząc, że tak pokazuje, że kocha.

Matylda nie rozumie, co z miłością ma wspólnego sztywny materiał z falbanką, ale od tego ma socjalizację, by pojąć, ile znaczy mieć i wyglądać i czemu bije na głowę być.

***
Życie na chwilę, na kredyt, przyjemności, tu i teraz, celebracja, wartki strumień hajsu, na który jednak większość nas musi pracować. Pracować, żeby zarobić, zarobić, żeby wydać, wydać, żeby kupić, Kupić, żeby się pokazać, pokazać, żeby nadać sobie większą wartość?

Nie wiem. Gdybam. Postaci uprościłam i zmyśliłam.
Mam nadzieję. Ty też.
Przede wszystkim,że „to nas nie dotyczy” i „jak tak można”.

Ile razy kupiliśmy coś, co miało dać nam szczęście i przyrzekliśmy, ze bylibyśmy szczęśliwi nie będąc sobą albo że szczęśliwi  „będziemy na pewno, kiedy…”?

Doskonały filmik Ajgora z Cezarym Pazurą w roli głównej:

25 komentarzy
  1. To prawda. Wchodzę codziennie na insta i oglądam zdjęcia z podróży. Później przypominam sobie wakacje na Cyprze. O jakie piękne zdjęcia były w ofercie a rzeczywistość już taka piękna nie była. Później oglądam zdjęcia jedzenia. Ba sama próbuje swoich sił, lubię gotować, lubię jeść ale niestety mi takie zdjęcia nie wychodzą. Folołersi przybywają ale skromnie. Nie zazdroszczę ale przyznam, że fajnie byłoby czasami coś dostac od kogoś kto cię docenia. Ja dostaje od męża i synka i to lepsze niż tysiące folołersów. Pozdro Radomska jesteś spoko

    1. Z wakacji na Cyprze przywiozłam głównie wspomnienia o uśmiechniętych i komunikatywnych ludziach,którzy żyją inaczej niż my.Nie ma pędu,nie ma przepychu.Jest spokój i minimalizm. I zdałam sobie sprawę,jak bardzo męczy mnie ta nasza cholerna cywilizacja.

  2. Oj Radomska Radomska … Znowu mądrze coś napisałaś. Nawet bardzo. IMHO lepiej być, niż mieć. Ale co tam kto woli.

  3. Nieraz widząc na Insta zdjęcia z ładnych miejsc wzdycham, jak to by było super. Jakby było super mieć taką figurę i nosić takie ciuchy. I ten rasowy kot, borze szumiący, cudo. A potem wracam do tego, że jestem leniwą bułą która kocha swoją kanapę i dwa dachowce, i dobrze czuje się w tym miejscu gdzie jest. Z wyjazdem w pobliskie góry na dwa weekendy w roku i dłuższym urlopem również w polskich górach. Dalsza wycieczka kusi, ale co będzie, gdy cel okaże się mniej piękny niż na tych wszystkich instafotkach z milionem filtrów? Czy jedząc zdrowo na pewno muszę się tak martwić tym, że kilogramów więcej niż każe BMI? Czy siłownia na prawdę musi być moja droga do szczęścia i prestiżu?
    Szpanersko idę na matę na chwilę jogi. Ale nie stanąć na rękach czy wykonać inną dziwną asanę, ale żeby pobyć z sobą, złapać oddech i uszczęśliwić zmęczony pracą przy komputerze kręgosłup. Bo nie o to chodzi, żeby robić to co wszyscy bo trzeba być cool, ale żeby znaleźć w tym wszystkim swoje miejsce. Lub poszukać go w zupełnie innym miejscu.

  4. A ja się zastanawiam, jakie ludzie oznaczników mają zaplecze? Faje teraz jest być na topie, trendy – dużo w darze w zamian za reklamę, promocję. A to wczasy, a to supermodne bodziaki dla dziecka. Kiedyś piękno przeminie, a pomarszczuchy nie sprzedają się tak dobrze na instagramie.
    No tak — zostanie blaszane czoło i usta użądlone przez pszczołę.

  5. O ironio – Pazura o zachłannosci, a sam nie tak dawno wystepowal dla firmy wciagajacej starszych ludzi w spirale zadłużenia (słynne garnki). Komentarz na jego oficjalnym kanale jest taki, ze nie weryfikuje firm dla ktorych wystepuje i nie czuje sie odpowiedzialny za to, ze swoim wizerunkiem daje im wiarygodnosc. Wystepowal tez dla firmy zbrojeniowej i nie ma wyrzutow sumienia. Wiec sam dla pieniedzy i wystawnego zycia zrobi naprawde wszystko.

    1. A jak weganie pracuja w masarni żeby się utrzymać? A jak mnie firma xyz prosi o występ to odpowiadam za to co ta firma robi? Nie znam sprawy, ale za latwo w tym Internecie się kogoś kanonizuje i skreśla..

      1. Przecież dopiero co była drama na twoim instagramie, bo firma sprzedajaca okulary zachowala sie…….. no właśnie. Mam takie same odczucia co do Pazury, jakie ty masz w stosunku do tej firmy. A co do twoich współprac nigdy jako twoja czytelniczka nie miałam zastrzeżeń (o ile przysluguje mi takie prawo), a czytam cie od 2011 roku. I wiem na 10000%, że gdybyś popełniła bład współpracowania z beznadziejna firma, dymajaca twoich czytelnikow, to umialabys sie do tego bledu przyznac i przeprosic – czego nie umial zrobic wyzej wspomniany pan.

  6. Niby to tak łatwo powiedzieć, że lepiej być niż mieć, ale człowiek i tak ulega tym podprogowym reklamom z soszjal mediów i kupuje sobie kolejne modne pierdoły, na które tak na prawdę go nie stać. Nic to, trzeba pracować nad sobą i iść dalej jak widzi się kolejny super gadżet „zmieniający życie”. Dzięki Radomska za kolejne otrzeźwiające przypomnienie.

  7. Dlatego insta nie mam, choć przez sekund kilka mialam. Jak chce pooglądać egzotyczne kraje to czytam o nich książki itp.
    Dziś siedząc przy mężu patrzyłam na nasze małe srajątko, drugie juz 5-letnie oglądało bajkę i czułam się tak zmeczona i szczęśliwa, że aż trudno to opisać. Mam zmarszczki, wałeczki i mam kochającą rodzinę i to mi starcza.

  8. A ja się dałam złapać w pułapkę instagramowych obrazków.. co sobie tam obejrzałam, to zaraz miałam w głowie…że to właśnie tego ciucha mi brakuje, żeby zmotywować się do ćwiczeń, że to właśnie ten balsam do ciała sprawi, że zacznę i polubię się z pielęgnacją skóry.. że to właśnie ta butelka sprawi, że w końcu zacznę pić wodę… ocknęłam się, z szufladą shakerów, półką pięknych, lecz mało używanych legginsów i szafką pełną napoczętych balsamów, kremików, olejków i innych pierdolników 😉 i chociaż uważam że nauczyłam się filtrować informację i że teraz przeglądam ten instagram bardziej pod kątem inspiracji, a nie tak jak wcześniej, szukając kogoś do kogo mogę się porównać, kogo mogłabym może naśladować, żeby wyglądać tak jak ten ktoś? To jednak nauczyłam się tego ponosząc spory koszt… straciłam sporo czasu, trochę kasy, kilogram nerwów, cząstkę mózgu niestety, straciłam też kawałek pewności siebie, której i tak nigdy nie miałam za wiele…i uwaga! Straciłam wiele fajnych relacji międzyludzkich… bo ideały pokazywane w internetach styrały mi głowę na tyle, że zamiast myśleć o spotkaniu z koleżankami, zastanwiałam się czy może nie przełożyć spotkania na „jak schudnę”… ilość obserwowanych profili zmalała, a więc nawet jak przeglądam instagram, to wyskakują mi tam treści które chce i nie trwa to tyle ile trwało na początku..

  9. Kochana Radomska,
    Niezwykłe jest to, co zaprząta głowy jednych, a kompletnie nie dotyczy innych 🙂 Nie mam instagrama i nigdy mnie nie ciągnęło, żeby go mieć. Śmieszą mnie prężący się ludzie na „ściankach”, a nazwiska i twarze osób „Tańczących z gwiazdami” od wielu lat mnie zaskakują (bo ich nie znam). Ale pierwsze dwie-trzy edycje jeszcze oglądałam. A potem coraz bardziej było mi szkoda czasu. To chyba wiek i dojrzałość, że przed jakimkolwiek zakupem ciucha czy rzeczy do domu pytam siebie i najbliższych: czy ja (my) tego naprawdę potrzebuję, czy to tylko kaprys…?
    Najczęściej niewydane w ten sposób pieniądze (niestety niemałe) znikają w księgarniach 🙂 to jest moja słabość, ale… ani trochę nie chcę się z niej leczyć.
    Czy to snobizm? Cholera wie, może tak. Żal mi ludzi żyjących na kredyt i nie umiejących się cieszyć tym co już mają. Ta pogoń za kolejnymi rzeczami musi być potwornie męcząca i frustrująca. Wywalcie tego instagrama (czy wynika z niego cokolwiek dobrego?? Serio pytam!), a zacznijcie bardziej żyć i obserwować SWÓJ świat 🙂
    Pozdrawiam!

  10. Pamiętam, że kiedyś już o tym mówiłaś. Zrobiłam wtedy rachunek sumienia i się okazało, że zakupy spożywcze ze mną robi zachłanność (szkoda, że nie Czarek Pazura), a połowę wyrzucam do śmietnika. Że kupuje spodnie, bo wyglądają ładnie, ale ja się w nich nie czuję dobrze i nigdy je nie założę. Sporo krytyczniej podchodzę teraz do wszelkich zakupów, a mój portfel już się nie chowa z lekiem na dno torebki.
    Zajebiście doceniam, że czasem nam pokazujesz, co możemy zrobić lepiej, co by wypadało jeszcze raz przemyśleć. Lubię, że nam pokazujesz, że życie jest dla nas, a nie my dla życia

  11. Dziękuję za ten tekst i te spostrzeżenia. To lukrowane życie internetu bardzo mnie czasem dobija. Gdy kolejny raz widzę tę samą koleżankę na wakacjach w Tajlandii a ja znowu w robocie, a pensja starczy najwyżej na Mazury raz w roku. W tej sytuacji tak trudno docenić to co się ma. I trzeba się zatrzymać i sobie tłumaczyć, że ta zazdrość do niczego dobrego nie prowadzi li tylko do swojej obniżonej samooceny i nienawiści swojego życia. Pytanie tylko jaka jest recepta na to? i jak sobie to przetłumaczyć wszystko? i jak znaleźć zadowolenie w swoim życiu, nie porównując się?

  12. Kuwa jakie to prawdziwe, i tekst ukazujący prawdę… Mam znajomą która ma męża lubiącego alkohol bardzo ale nie lubi też bardzo pracować… Jej życie to ciągle nerwy stres rozstania i powroty . Epizod z niebieską kartą na policji. Uderzył ją nie raz. Trójka dzieci która na to patrzy!tak wygląda jej prawdziwy żywot. Ale za to kuwa w sieci miłość aż kurwa sie wylewa w słowach typu kocham cię. Dziękuję za cudowne lata np z okazji rocznicy ślubu… Ja i moji inni znajomi którzy wiemy jak to wygląda od środka myślimy wtf???. Cudowne lata??? Jpr Zdjęcia na których dają sobie całusy. No kurwa nie pojmuję tego świata… Kolejna moja udana kuzynka. Życie prywatne rozjebane mąż soki w bok zlewka na rodzinę… A na insta córeczka ubierana jak młoda stara w sklepie Zara ? nie mogę tego pojąć jak można mieć takie rozdwojenie osobowości. Nie wiem może to jest ich wymarzony świat jaki by chcialy mieć. Nie mogę pojąć. Dlaczego ?

  13. Jestem Karolina.
    Nie kupuje czegoś, bo u kogoś to widziałam. Kupuje, bo mi się podoba, bo jest potrzebne. Moje dzieci mają ubrania zarówno z Lidla, jak i firmowe i modne, bo akurat matka miała okres i włączył jej się tryb „ojojoj jakie to ładne”,kupuje pod wpływem hormonów. Albo syna, który uwielbia firmy sportowe. Niech ma. Wyrośnie to mu te bluzy zabiorę.
    Mam 8 par butów pod łóżkiem. Nigdy nie wyjetych z pudełka. Bo były tanie i ładne. I nie mam kiedy ich założyć. Mają 12 cm obcas. A ja mam 1,5 roczna córkę…
    Palmy i oceany mnie nie ruszają. Rusza mnie mój las za oknem. Codziennie inny.
    Mam 30 lat. I chciałabym tylko, żeby kremy działały. Ale one nie dzialaja, kiedy dziecko zabkuje.
    Mam 2 koty (jedno dziecko przypada na jednehlgo kota, trzeba było się futrem pocieszyć) Burdel w domu. Siedzę w szlafroku pijąc kawę o 10.11 i… Jestem szczęśliwa.

  14. Żeby było na tym padole więcej takich osób jak Ty ❤️ Ja nie chcę by mój syn dorastał w świecie iluzji, przekłamania i ukrywania bekstejdża? Czasem czuje się tak bardzo bezradna. Dlaczego coraz mniej normalności dookoła?

  15. Dziś takie dziwne mamy życie, wszystko na pokaz, a w duszy cierpimy. Moralność, dobro, chęć pomocy, ale tez nie ma pokaz już się nie liczą. Oczywiście na każdy taki jest i to całe szczęście, ale naprawdę jesteśmy dla siebie coraz gorsi. Ludzie parszywieją i to jest straszne. Mnie przeraził ten film, bo to jest prawda. Ciągle czegoś pragniemy, potrzebujemy, nie doceniamy co mamy. Znów podkreślam, nie wszyscy!

  16. Ty tak piszesz Radomska, że ja to widzę jak film. Masz wspaniałe, lekkie pióro. No ale nie o tym miał być ten komentarz. Bardzo dziękuję Ci za ten tekst i za Twoją obecność w internecie, robisz świetna robotę.

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.