Mamo, jesteś?!

W ciągu doby nie spędzamy razem może godziny, jeśli skumuluję wszystkie wyjścia do toalety i spacery z psem. Ja- człowiek wpadający niegdyś w furię, kiedy ktoś zaplanował mu dzień bez uprzedzenia lub za często dzwonił, dziś z mniejszą lub większą pokorą, uzależniona od uzależnionego od siebie niemowlęcia.

24 godziny, 7 dni w tygodniu. Od bladego świtu, bez przerwy, bo nawet po zaśnięciu muszę być w zasięgu krótkiej kończyny Lentola. Ja, Radomska, człowiek, który kiedyś mógł się nie budzić, dziś uważam, że najpiękniejsze rzeczy dzieją się o 6 nad ranem, bo Lentoś budzi się rumiana jak sołtys po imieninach i przez bite dwie godziny suszy dumna dwie dostojne jedynki krztusząc się własną śliną z radości. Ja, która oczekiwała od życia ciągle czegoś więcej i karmiła się frustracjami, bo piękne marzenia zawsze  były niemożliwe do zrealizowania, bo chcieć to nie móc, bo… Wpadam w euforię nad przewijakiem z 5 razy dziennie.

Ja, która potrzebowała ciszy spokoju, samotności, prywatności, zagryzam zęby, kiedy nie mogę wyjść do toalety, pielęgnując w sobie dumę z faktu, że jestem komuś niezbędna.Zmęczona całodobowym dyżurem bez możliwości wyjścia z domu na dłużej niż 2 godziny, stwierdzam, że…

Jeszcze fajniejsze od poranków są wieczory, choć Lenon wraca do bycia moją hubą drzewną czy innym bardziej natrętnym pasożytem i nie pozwala na spokojny prysznic, a mi się zdarza pod nosem powiedzieć coś brzydkiego do czego się nie przyznam, bo przecież nie jestem, kurwa mac, wulgarna. Mimo to kocham ten rytuał. Jej histerie, kiedy ktoś próbuje ją uspokoić, moment  w którym nagle przestaje, bo wchodzę. Bo wtedy nie liczy się nic więcej. Tylko ona, ja. No dobra, jeszcze cycek.

Leżymy wtulone wzdłuż siebie, Lenon ssie jakby nie jadła tydzień i nie widziała mnie z godzinę. Rękami, niezdarnie, wwierca mi się w brzuch, wydłubuje oko, zaplątuje w stanik. Uspokaja się dopiero, kiedy przylgnie całą powierzchnią ciała, dopiero wtedy jej oddech zwalnia, ruchy stają się bardziej flegmatyczne. Zasypia wtulona w piersi, przytrzymując ręką rękaw piżamy, żebym przypadkiem sobie nie myślała, że mogę odejść,tylko dlatego, że usnęła. Patrzę na nią jeszcze długo po tym, jak zaśnie i miliard razy całuję w czoło. Potem próbuję odsapnąć i zrobić coś dla siebie.

Ale jeżeli nie jestem blisko dłużej niż kwadrans, Lenka się budzi i w panice zaczyna mnie szukać. Rozgląda się nerwowo, coraz bardziej przerażona i niezdarnie próbuje złapać mnie machając rękami. Przekręca się półprzytomna na brzuch i kiedy nie ma mnie obok, żeby ją odwrócić, nazwać Głuptasem,  powiedzieć, że przecież jestem i będę, nawet jeśli wyjadę lub umrę to nigdy nie będzie musiała się bać, bo będę czuwać choćby z kosmosu, to kończy się aferą i awanturą.A ta  kończy jak tylko się zjawię, powiem, że nie odeszłam i pocałuję w czoło.

Ona staje się coraz bardziej mobilna. Jara się własnymi rękami, papierem do pieczenia, plastikową butelką. Podnosi pupę i ręcę do raczkowania na przemian, lada moment nauczy się jednocześnie i pójdzie w świat, a przynajmniej pod łóżko. Potrafi ją zająć mata, huśtawka, bajka, kiedy jest w obcym miejscu z wrażenia potrafi zastygnąć na godzinę i raczyć posadzkę wyciekającą z wykrzywionej w zdziwieniu japki śliną.  Bawi się z dziadkiem, szaleje z tatą, babcia umie ją już uspokoić.

Ale kiedy zasypia, wtulona, wplątana we mnie, sprawdzająca co kwadrans po zaśnięciu, czy na pewno jestem to… ta  świadomość, że jestem niezbędna i niezastąpiona i że będę z czasem niezbędna i niezastąpiona w coraz mniejszym stopniu, bije na łeb całe zmęczenie, zniecierpliwienie i złość.

A Wasze ulubione momenty to..? Czekam na Komentarze.

I czekam Na Fb: Radomskie Macierzyństwo

16 komentarzy
  1. Uwielbiam moment, kiedy moja córka rozświetla się jak słonko jak tylko mnie widzi. Pokazuje swoje dwa kły i resztę dziąseł, zaśmiewa się i wyciąga do mnie rączki czasem mówiąc mam albo mama. Albo kiedy wstaje rano i daje mi buzi jeszcze taka zaspana i się przytula mocno do mnie. Albo zamiast walnąć mnie w pysk np pogłaska. Albo czyta książkę siedząc w łóżeczku. I mogłabym tak bez końca. Czasami wysłałabym ją w kosmos albo do babci na 6 tygodni, ale uwielbiam generalnie wszystko związane z moją córką- tak już mają matki psychopatki. Pozdrawiamy Lenona ja i mój mały smrodek 🙂

  2. Piąta rano. Pobudka. Wstaję zła, bo to przecież nie pierwsza tej nocy. Wystarczy kilka kroków, jeden pięciozębny uśmiech i już po wszystkim. Jaka złość? Ja tu mam swoje małe Szczęście, które śmieje się zawsze i wszędzie, często tak głośno, ze następnego dnia ma chrypkę. Nie wiem, kto kogo bardziej potrzebuje. Chyba jednak ja Jego 🙂

  3. Wieczorny rytuał. Kąpiel, pluski, krzyki w wannie. Po kąpieli leżymy wszyscy w jednym łóżku. Maluch pociska butlę z mlekiem a starszak się tuli mimo, że w przedszkolu już buziaka nie da (no weź mamo, ja już mam 4 lata). Czytamy bajeczkę. Zerkam kątem oka jak zasypiają. Wstaję po cichutku i mogę patrzeć godzinami jak śpią, jacy są niewinni i piękni. Moi…

  4. Pięknie piszesz i znajduję w tym własne odczucia, a to o co pytasz? Chwile wtulone nosem w Jego włosy , gdy śpi, zapach całowanych ciepłych policzków, Jego oddech na moim dekolcie. Godzinami patrzyłabym na linię brwi i rzęs myśląc, że są niesamowicie łagodne i równomierne. Myśl o tym, że to chwila tylko, zakochania, zamyślenia, oddania. Absolutnej prawdy i szczerości między ludźmi, że to tak święte jak nic wcześniej. I momenty, gdy wierci się przez sen a uspakaja Go tylko dotyk mojej ręki. I słowa szeptane między przyłożeniem ust do czółka „już dobrze, Maleńki”.

  5. Ulubiona chwila to chyba taka jak wczoraj: Hanka wraca z nianią z trzygodzinnego spaceru, wyciąga do mnie ręce, przytula mocno i kładziemy się razem na łóżku. Leży mi na brzuchu, twarz opiera na moim policzku i otwartą buzią celuje w mój nos albo usta – pierwsze niezdarne próby oddania całusa 😀

    Generalnie najfajniejsze są takie chwile, kiedy zdążę za nią zatęsknić. A po dwugodzinnym rozstaniu spotykamy się jak para kochanków po latach 😉

  6. Mój ulubiony moment… Kiedy młoda wciska mi się za oparcie krzesła, przytula się i mówi „chodź pogadamy” a potem opowiada o pierwszych przyjaźniach, który chłopak jest głupi, dlaczego nie lubi pana z zerówki, a potem dodaje „ale nie mów tacie, to są nasze sprawy” 🙂
    I wtedy wiem, że choć nie wisi już przy mnie 24h (w sumie nigdy nie wisiała), lata gdzieś tam, coraz mniej czasu ma dla mnie bo odkrywanie świata ją pochłania bez reszty, to jednak kurde, wciąż jestem potrzebna 🙂

  7. jak już ochłoną emocje nerwowe, bo czasmi cierpliwości brakuje :/ i te podnosowe „ku…mać, wyjdźcie juz gdzieś sami na dyskoteke czy cos!” (2 i 4l. , więc chyba jeszcze troszkę poczekam hehehe) pójdzie sobie hen…uwielbiam:
    – te mięsiste ciałka moich synków, tą miękką, pachnącą aksamitną skórę bez ani jednej skazy
    – …stopy 😉 mam taki maminy fetysz, i uwielbiam całować, masować stopy dzieci, i co najlepsze mój 2 letni synio także to uwielbia, więc skubaniec ku mojej radości sam sobie ściaga skarpetki i matce pod nos girki do masowania wystawia (jestem w niebie wtedy;))
    -ubieranie w piżamkę po kąpieli i przytulanie się gdy ich usypiam,
    – gdy starszy przynosi mi świeżo urwane stokrotki i mówi „wiesz ładna jesteś i Cię kocham mamo” chlip chlip najlepsza chwila ever!!
    …bo my ogólnie jesteśmy bardzo emocjonalni, dużo się przytulamy, całujemy, po prostu się kochamy i widze, że taka bliskość procentuje…czasami nie chce, aby dorośli, oj będę za tym tęskinć 🙂

  8. Mój trzylatek dostarcza mi masę ulubionych momentów. Te jego gadki! Można się udusić ze śmiechu ( np.” Mamo idą Swięta, będziemy wieszać jajka na choince i śpiewać sto lat!!!”). Bardzo też lubie jak widzę w nim siebie. Nawet te wnerwiające cechy np. nabzdyczenie po przebudzeniu 😉 Ciągle nie mogę uwierzyć, że jest mój, że to ja go urodziłam. To jakiś kosmos jest 😉
    pozdrawiam!

  9. Też uwielbiam ten moment, kiedy córka zasypia przy piersi, łapie za bluzkę i trzyma. Robi milion minek wtulona w moją pierś. I jak boga kocham mogłabym czas zatrzymać i tak ją wiecznie trzymać.
    To najpiękniejsze chwile, choć czasem są o 4 nad ranem 🙂

    To że tylko ja , tylko dla niej i tylko my…tylko matka to zrozumie 🙂

  10. Mój ulubiony moment? Gdy mój syn zdobywa świat, stoi przy szybie.. tłucze w nią łapkami… i krzyczy podekscytowany tym co widzi za oknem… Ale przez chwilę ogląda się na mnie.. z niepewnością… ja się śmieję do niego.. on, zachęcony moim uśmiechem.. odwraca się z powrotem do szyby.. jakby z moją akceptacją.. Idź synu… świat należy do Ciebie. Po to Cię urodziłam.. by dać Ci cały świat.

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.