Bardzo, a na pewno zbyt, długo mieszkałam w takiej ciemnej jaskini. Nie mam tu na myśli wyposażenia wnętrz, co mentalność. Była absolutnie nieprzytulna, ale moja – własna, a ja zawsze wolałam wróble w garści, a nie polowania. Tak mi mówili: po co ganiać, czego więcej do życia potrzeba?
Miałam tam dach nad głową, ściany w których mogłam się schronić no i towarzystwo, z którym fałszowałam dziwnie równo wersy oczywiste, jak teksty kołysanek.
„Nie może się udać”
„Nie masz pleców”
„Gdzie się będziesz wychylać”
„Dostanie Ci się”
„Nie dasz rady”
„A co jak się nie uda?”
„A jeśli to nie to?”
„Jeszcze wrócisz z podkulonym ogonem!”
„Ale będzie wstyd”
Miałam co jeść, gdzie spać i co robić. Wszystko, razem z ambicjami i lękami, które powinno zaprzątać mi głowę – wyłożone na tacy. A jednak ciągle kusiło, żeby z tej jaskini wyleźć. Chociaż już przy zwracaniu wzroku ku wyjściu paraliżował strach albo ciało zaczęło dygotać, potwierdzając znane wersy:
„No widzisz, to nie dla takich jak ty, zostaw…”
Chciałabym powiedzieć, że trzasnęłam drzwiami i z impetem i poszłam po swoje nowe „swoje”, ale prawda jest taka, że po prostu dyskomfort sprawiał, że stopniowo przesuwałam się do wyjścia. A wspólne wersy jakby grzęzły w gardle.
Bo może się nie udać, ale jak się dowiem, jeśli nie spróbuję?
Nie mam pleców, ale ręce i nogi i głowę na karku owszem, może wystarczy?
Niewychylanie jakoś nie przynosi ukojenia.
Pewnie będą kopać, ale poćwiczę refleks i uniki.
Nie udało się tyle razy, zniosę jeszcze – to mam ogarnięte, bo za często dybałam na to, co cudze, a nie moje.
Skąd mam wiedzieć, że to nie to, skoro nie spróbowałam.
Wstyd nie przynosi nic dobrego, bez niego chyba będzie lżej.
A jak wrócę z podkulonym ogonem, a Ci zamiast wysłuchać opowieści o tym, co widziałam, wzgardzą, to tylko się dowiem, że trzeba było ruszać, może po prostu w inną stronę.
Dziś chciałabym powiedzieć wiele: że inaczej sobie wyobrażałam spełnianie marzenia i sam finał. Że jestem oniemiała pod wpływem szumu, jakiego narobiłam. Że nie tak wyobrażałam sobie swoją pierwszą książkę i pewnie wiele, wiele bym zmieniła – począwszy od wywalenia prywatnych informacji, by móc być jeszcze w Waszych oczach autorką książki, a nie dziewczyną z „Mam Wątpliwość”.
Jednak nie zrobię tego.
Słowo się rzekło, kobyłka u płotu, książka w księgarniach. Wrodzone niezadowolenie z siebie zamykam w wersalce i knebluję.
Zrobione jest lepsze od doskonałego – jak mawia Budzyńska. A ja się w pełni z nią zgadzam. Gdybym miała czekać aż książka spełni moje, zmienne i podatne na emocjonalną sinusoidę, oczekiwania, nie ukazałaby się nigdy. Ja sprzed lat sama zbiłabym sobie krzyżyk i rzemyki do chłosty, bo nawet na podium zawsze czułam się jak na liście przegranych. Już wystarczy.
Niech książka utuli te, które wciąż potrzebują utulenia i przypomnienia, że mogą.
Mam nadzieję, że jednak kiedyś nie będą potrzebować do tego ani książki ani innych ludzi i choć negatywne recenzje, o tym, że książka to zbiór truizmów i metoda leczenia moich kompleksów, bolą mnie-autorkę to cieszą mnie-kobietę, którą wzmacnia otaczanie się sprawczymi kobietami. Tymi, co w siebie wierzą i zdają sprawę ze swoich ogromnych/ sporych/ nawet najmniejszych możliwości.
Niech rozbawi tych, którzy lubią moje poczucie humoru
I tęsknili za radomskim piórem w wydaniu z początków bloga, które tak zdominowały social media i wszystkie „ważniejsze sprawy”.
Niech trafi tam, gdzie czytelniczkę/-a nie obchodzi, kim jestem i co robię
Po prostu uruchomi własne wspomnienia, wywoła uśmiech, wzruszy i sprawi, że przypomni sobie, że to, że nie jest dobrze, nie znaczy, że tak jak jest nie wystarczy.
Dziękuję za udział w tej przepięknej przygodzie, z której staram się czerpać – radość, dumę, pokorę, ale także to, co w drodze po rozwój bezcenne: doświadczenie. Słucham, czytam, wyciągam wnioski i jestem bardzo wdzięczna za zaufanie.
Bez względu na wszystko uprzejmie donoszę – spełnianie marzeń jest cudowne. Trudne, bolesne, wyczerpujące, zaskakujące, ale jednak przede wszystkim CUDOWNE.
Wyłaźcie z jaskiń albo czym prędzej meldujcie o swoich wyprawach w nieznane, bo potrzebuję mieć z kim dzielić emocje, wrażenia i szukać adekwatnych słów do nazywania zupełnie nieznanych mi dotąd odkryć i stanów!
Ściskam,
Radomska.
Ola.
Olinek.
P.S. Książka niemal od premiery jest numerem 1 w kategorii „literatura piękna, polska” rankingu TOP100 sprzedaży Empiku. W dniu publikacji tego wpisu zajmuje także 2. pozycję w ogólnym rankingu wszystkich gatunków.
Autor zdjęć: Michał Szubert – Szubert Photography
Piszesz, że pewne rzeczy byś zmieniła, ej Laska kolejne książki do napisania czekają ?
Bardzo dziękuję ze Jesteś. Wszystko się dzieje po coś i to ze natrafilam na Ciebie tez. Dziękuję
Utulona książką melduję, że rżałam jak koń i wyłam jak bóbr. Dziękuję! <3
Po prostu dziękuję i życzę Ci odwagi, aby iść tam, gdzie chcesz :*
Moj egzemplarz leży w Polsce, w domu mojej przyjaciółki i czeka aż po niego przylecę. Jeśli książkę będzie czytało mi się równie dobrze co dzisiejszy wpis to nie będę żałowała. Szkoda, ze kupiłam ją pierwszego dnia przedsprzedaży a dotknę (o ile COVID nie przeszkodzi) dopiero z końcem września, ale na dobro podobno warto czekać.
Odkąd siedzimy w domach, tak – niektórzy nadal siedzą! Skrobię nieśmiało bloga. Niedawno znajoma napisała do mnie, że powinnam publikować na FB bo taka Ola, która od dawna prowadzi blog teraz wydała książkę i mnie też na pewno to czeka ? Jakie było zaskoczenie tejże koleżanki kiedy wymieniłam Cię z nazwiska.
Fantastycznie, że spełniłaś marzenie i że zrobiłaś to z całkiem niezłym „pierdolnięciem”. Gratulacje! I dziękuję. Za to, że przetarłaś szlak wszystkim kobietom zamkniętym w ich własnych jaskiniach.
P.S. fenomenalna sesja zdjęciowa.
„Niewychylanie jakoś nie przynosi ukojenia”… Czemu zawsze w punkt ? dzięki, że jesteś. Bądź z siebie dumna, bo zrobiłaś coś, o czym pewnie większość nawet nie odważy się śnić… A te Twoje „wątpliwości” są skuteczniejsze niż każdy kołcz zgarniające tysiące za wystąpienie – pokazują, że nie wystarczy sobie powtarzać „do it”, że spełnianie marzeń to niekoniecznie gwiazda z nieba, a często ciężka praca. I naprawdę zaczyna się chcieć, a napotykane trudności nie zapędzają do łóżka na kolejne miesiące…
Olinku Kochany! Bardzo się cieszę, że wydałaś książkę. Zadowolona z tego, że miałam szansę Cię poznać na pierwszym zlocie Czarownic Radomskiej ? Będąc szczerą, miałam z Tobą kryzys. Przez jakiś czas przerzucałam w lewo Twoje stories (mimo tego, bloga czytalam). Ale każda miłość ma swoje kryzysy. Książka uleczyła i pokazała mi, że nadal jesteś Olinkiem z Magellana -pełnym ciepła,sarkazmu, radości, przepełniona pozytywną energią…a nie taką, jaką wydawałaś się być przez chwilę – pozbawiona tego wszystkiego i skupioną na kasie (przepraszam! Teraz wiem, że to było absolutnie źle odebrane z mojej strony – każdy musi zarobić na chleb, a to jest właśnie Twoja praca).
Jeszcze raz gratuluję! Płaczę na Twoich stories, bo odważyłaś się zawalczyć o siebie i zwyczajnie podziwiam i zazdraszczam!
Ściskam mocno!!! Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś napijemy się shotow, albo po prostu kawy ?
Mam nadzieję, że koncepcja zjazdów wróci. A i że ja będę mogła zarabiać inaczej niż na reklamach, bo teraz covid mi to zaorał na jakiś czas..
Akurat jutro do mnie przyjdzie.
Właśnie po to ją kupiłam, bo potrzebuję tego utulenia, przywołania wspomnień, rozgrzebania sentymentów, zabawienia, a także skłonienia do rozważań nad ciągłymi wątpliwościami.
I ani przez chwilę nie miałam najmniejszych wątpliwości co do tego, że ta książka jest tym wszystkim czego aktualnie potrzebuję.
Olinku, osiągnęłaś wielkie rzeczy, zarówno jako kobieta (jesteśmy w jednym wieku, a Twoja córeczka jest już taka duża, podczas kiedy ja nawet nie potrafię sobie wyobrazić, że mogłabym mieć dziecko), jak i twórca.
Gratuluję spełnienia marzenia, odwagi i wytrwałości i trzymam kciuki za kolejne Twoje everesty na ścieżce istnienia. Radzisz sobie świetnie! Dziękuję, że tyle z siebie dajesz i czekam by móc już przytulić się tą książką. ♡
Boooziuuu…ja tez mam takiego stracha…chce zrobic sobie nowa szkole..chce zostać doradca podatkowym…ale nigdy nie bylam dobra z matmy…bo nigdy nikt nie potrafił mi pomóc…teraz wiem ze moge wsztstko…sle czy dam rade? Czy nie będzie wstydu? Czy nie wroce do obecnego zawodu z podkulonym ogonem? Jak nie spróbuję to sie nie dowiem …ale boje sie..i tak bardzo tego chce…te uczucia sa okropne..targaja moja duszą…ehhh..
Mam wątpliwość…
Uwielbiam Cię ?? dodajesz mi skrzydel Olinku, dziękuję ???
Jesteś piękną kobietą!
Uwielbiam Cię słuchać i czytać.
Dzięki Ci wielkie za to, czym się z nami dzielisz ?
Książkę kupiłam ja, bo Cię znam jako dziewczynę z „Mam Wątpliwość” i lubię twoje poglądy i poczucie humoru. Moja mama ją teraz czyta…i w jej oczach jesteś „tylko” autorką.
Przeczytałam tą ksiazke jakiś tydzień temu, ale dalej o niej myślę i na pewno do niej wrócę.
Uderzylaś we wiele punktów które mnie samej dotyczą. Ta książka jest potrzebna!!
Mam nadzieję, że napiszesz ich więcej.
Życzę Ci samych sukcesów i dużo odwagi i siły żeby po nie iść. ❤️
Dopiero Ciebie odkryłam..późno a może tak miało być? Obejrzałam kilka filmików i…może to zabrzmi samolubnie…wierzę, że dzięki Tobie wyjdę na prostą..
Dziękuję, że jesteś..a książka już na mnie czeka..
Twoja książka jest jak przyjaciółka która mówi mi że jestem najważniejsza najlepsza . Dokładnie taka, jaka powinnam być. Po lekturze jestem jak przytulona ukojona i dziarsko kopnięta w dupę, że Mogę to co chcę, Jeśli chcę. Dziękuję , bo odseparowana od przyjaciół ze strachu już pomału umierałam w wieku 38lat. Olu! Robisz DOBRO
Bardzo się cieszę, że Cię znalazłam. Żałuję, że dopiero teraz ?
Dobrze, że jesteś. Że popełniłaś tę książkę! Dzieki Tobie wierzę, że można! 🙂
Odkryłam Ciebie nie dawno..a już dziękuję..bo stałaś się iskierką nadziei w moim posypanym życiu..
Książkę oczywiście kupiłam i już nie mogę doczekać się kiedy ją przeczytam.
Dziękuję, że Jesteś..
Kiedy zaczęłam Cię obserwować to pomyślałam „ooo super heheszki” z czasem poznałam Cię przez Twój profil lepiej (wiadomo, jak na internety) i zrozumiałam jaka z Ciebie z złożona i skomplikowana postać. Weszłam w to totalnie. I teraz jestem w połowie książki gdzie nagle poczułam jakby ktoś mi w łeb przywalił i powiedział „ej ona jest 90 rocznik a Ty 91 jesteście w tym samym wieku, to samo dzieciństwo te same czasy” i dlaczego to był taki szok a dlatego, że zawsze byłaś dla mnie w tym internecie kimś wszechogarniającym, serio. Myślałam o Tobie, że masz etat, bloga, rodzinę, potem rzuciłaś etat spełniałas marzenia a nadal przecież rodzina! Mega podziwiałam i podziwiam bo Ty czasem mówisz o sobie ze nie ogarniasz a musisz wiedzieć, że dla kogoś kto też nie bardzo w dorosłość (a pewnie nie ja jedna) jesteś taka inspiracją i kimś kto pokazuje, że się kurczę da!!!! Olu R. jako Ola M. Uwierz, że wiele osób Cię podziwia i kibicuje. Bo jesteś prawdziwa i masz dużo odwagi by się z nami dzielić sobą i swoim życiem nie każdy to ma zwłaszcza w necie! Buziaki.
PS : ja handlowalam koralami z jarzębiny też nie wypaliło ?
Piękna, mądra i rozsądnie zwariowana. Czysta przyjemność Cię czytać i słuchać. Dziękuję!!! Nie wiem czy masz świadomość, że uświadamiasz wielu kobietom jakie są naprawdę … i podpowiadasz jak można działać.
Dziękuję, że jesteś.
Bądź sobą, nie poddawaj się nędznej krytyce, słuchaj tylko tej konstruktywnej, nie łam się i brnij do celu
Kupiłam. Przeczytałam. Mogłaby mieć tytuł ” Nie musisz” 🙂 Widać doskonale, że jesteś przemaglowana przez psychologa i mówisz jego słowami, ale to nie zarzut. Bo to, co piszesz, jest prawidłowe i pomocne. Zazwyczaj, by popuścić wewnętrzne gumy wystarczy pogadać z mądrą, dojrzałą kobietą, która to wszystko daaaaawno wie. Bardzo bardzo bardzo Ci kibicuję, żebyś dała czadu w stand-upie lub kabarecie, a na pewno będziesz co najmniej na miarę Adrianny Borek :)) Mam nadzieję, że pokażesz swoje własne przemyślenia (masz przekomiczne wnioski, porównania, genialną mimikę i głos) bez mądrości z kozetki. Telewizja CZEKA na Ciebie a na Twój występ ja pierwsza kupię bilety ??? Acha, podrzucam pomysł na wyśmianie nazw kosmetyków : te wszystkie ultra strong mojszczer hialuron wajtamin buster dajmond iluminator antidandruf szampuuuuuu ?