Moja znajoma jest jedynaczką. Taką przekonaną o tym, że brak rodzeństwa naznaczył całe jej życie. Posiadanie rodzeństwa, a najlepiej siostry, to dla niej niespełnione marzenie dlatego planując swoją rodzinę od razu wiedziała, że będzie miała dwoje dzieciaków, bo bycie jedynakiem jest straszne i swojemu dziecku nigdy by tego nie zafundowała. Według niej dzieciństwo z bratnią duszą połączoną więzami krwi, z która dzieliłaby wszystkie radości i troski, rozumiała bez słów i była najlepszym przyjacielem, byłoby o wiele lepsze. A ja słucham tych argumentów, analizuję i co? Mam wątpliwość, a jakże.
Mam rodzeństwo i to siostrę, jednak za cholerę nie mogłam odnaleźć ani jednego wspomnienia, które miałoby coś wspólnego z wizją kreowaną przez znajomą jedynaczkę. Słuchając jej opowieści odniosłam wrażenie, że i w tym przypadku sprawdza się powiedzenie o jabłkach, które dorodniejsze rosną za płotem u sąsiada i kiedy próbowałam jej powiedzieć, że jej postrzeganie posiadania rodzeństwa jest mocno polukrowane, żeby nie powiedzieć naiwne, ale ona swoje wie.
Swoje wie na temat posiadania jednego dziecka większość ludzi. Ja się miotam, a wiedzieć powinnam, bo jakby nie było, na ten moment mam jedno dziecko i w najbliższym czasie (który ucieka oczywiście) to się nie zmieni. Podjęcie decyzji o tym, czy rodzinę powiększać, jest cholernie trudne i nie dla każdego oczywiste. Wielu boryka się z dylematem pomiędzy własnym wyborem, a presją.Bo przecież posiadanie jednego dziecka jest „złe”. Nie znam nikogo kto przynajmniej raz w życiu nie słyszał, że:
– „Bycie jedynakiem to jak bycie sierotą /kaleką”
– „Jedynak to egoista”
– „Jedynak jest niezaradny”
– „Jedynak nie potrafi pracować w zespole”
– „Jedynak rozwija się gorzej”
– „Jedynak ma problem z nawiązywaniem relacji i więzi”
O książce, która zrównuje streotypy z ziemią i przywraca rodzicom jedynaków uśmiech na japach – JEDNO I JUŻ – Lauren Sandler
Ja swoją decyzję chciałabym podjąć samodzielnie (naiwnie zakładając, że matka natura będzie jej sprzyjać). I mieć oręż w dyskusji z wszystkimi wszechwiedzącymi. Dlatego taką frajdę sprawiła mi lektura książki „Jedno i już” Lauren Sandler.
Autorka jest córką i matką jedynaczki, ale wbrew pozorom nie próbuje na siłę wyjaśniać ludziom, że posiadanie jednego dziecka jest super, bo uważa tak ona i jej mama. Autorka też miewa wątpliwości (co mnie akurat uspokaja i wzbudza zaufanie 😉 ). W swojej książce Sandler dokonuje jednak szeroko zakrojonej analizy badań – jakościowych i i ilościowych, które… Obalają w zasadzie każdy stereotyp dotyczący jedynaków. Przytacza mnóstwo naukowych badań, ale za pomocą bardzo przyjaznej i lekkiej dla czytelnika formy.
Jakie mity?
– że posiadanie rodzeństwa pozytywnie wpływa na rozwój dziecka
– że posiadanie jednego dziecka jest niedobre dla gospodarki
– że jedynak nie radzi sobie w życiu społecznym
i wiele, wiele innych- i tych odnoszących się do jednostki i tych mówiących o wielkich społecznościach.
Lektura nie pozbawiła mnie wątpliwości ( nie nie!), ale otworzyła oczy i uspokoiła. Każdy z jej rozdziałów mierzy się z innym stereotypem i problemem związanym z rodzicielstwem jednego dziecka.
W dużej mierze dzięki niej będę potrafiła jakoś uporać się z poczuciem winy, że drugiego dziecka nie sprowadziłam na ten świat, jeśli się okaże, że tak się stanie.
Wszystkie ciocie i babcie zwalające winę na jedynactwo Leny, kiedy nie zachowuje się według nich właściwie, troska obcych ludzi pt. „a kiedy braciszek albo siostrzyczka dla Lenki?” i presja społeczna na posiadanie więcej niż jednego dziecka, mogą po mnie spłynąć.
W swoich rozważaniach wezmę pod uwagę przemyślenia swoje, męża, analizę sytuacji. I albo posłucham rozsądku albo serca – nie mając pojęcia, co to w tej chwili znaczy. Niemniej jednak książkę polecam!
Komu?
- Tym, którzy czują presję „drugiego dziecka”, ale nie czują sami takiej potrzeby
- Dla tych, którym się wydaję, że wiedzą, a ich wiedza to tzw. Obiektywna prawda tj. troje albo żadnego, jedno i ani połowy więcej!
- Dla tych, którzy drugiego dziecka mieć nie mogą i martwią się, że wyrządzą tym krzywdę jedynakowi.
- Dla tych, którzy są rodzicami jedynaka, bez względu na jego wiek, i borykają się z poczuciem winy.
- Dla wszystkich, którzy gadają bzdury, bo wydaje im się, że jak 4 osoby wokoło powtórzą to samo, to jest to prawda absolutna i obowiązująca wszystkich.
Książka w każdym rozdziale stara się rozprawić z konkretnym problemem/mitem dotyczącym rodzicielstwa jedynaka. I absolutnie go nie gloryfikuje! Przedstawia dowody na to, że ma zalety oraz daje do zrozumienia, że wiele wad, które upatruje się w jedynactwie ma swoje źródło zupełnie gdzie indziej.
Jak to jest z tym jedynakiem? I rodzeństwem?
Nie sposób streścić całości książki w kilku akapitach, bo i tak mam obawę, że ten tekst jest już przydługi, ale w skrócie – nie, bycie jedynakiem nie jest karą, nie skazuje człowieka na bycie dziwiakiem i egoistą. Nie, posiadanie rodzeństwa nie gwarantuje lepszej socjalizacji i wypracowaniu właściwych mechanizmów funkcjonowania w grupie – wiąże się z całą listą nowych wyzwań, dylematów i problemów, bo w życiu nic jest czarno-białe. A jeśli chcesz wiedzieć – skąd te wnioski i przekonać się, że Radomska tylko, z ulgą, je przytacza, sięgnij po książkę.
Nie bez wad!
Niech nie zwiedzie Was jednak pozytywna wymowa mojej recenzji – nikt nie twierdzi, że posiadanie jednego dziecka to recepta na jego życiowy sukces tudzież przepis na wychowanie szczęśliwego człowieka. Życie jest bardziej skomplikowane, a to kim, jacy jesteśmy i czy uważamy się za szczęśliwych jest zależne od bardzo wielu czynników. I nas samych, co często zdarza się nam zlekceważyć szukając uzasadnień gdzieś… poza nami. Dlatego wszystkim jedynakom gloryfikującym wyimaginowane życie z rodzeństwem oświadczam – luzujcie gacie, wcale nie byłoby tak słodko, jak sądzicie, a odpowiedzialność za swoje spełnienie ponosimy my sami, dorośli ludzie, a nie Ci, którzy… Nie istnieją. 😉
Książkę możecie znaleźć w wielu księgarniach, na przykład TUTAJ.
A ja mam kilka pytań:
1. Macie jakieś własne przekonanie, jaka ilość dzieci jest najlepsza?
2. Czy Waszym zdaniem bycie jedynakiem to „dramat”?
3. Dlaczego zdecydowaliście się na więcej niż jedno dziecko?
A jeśli sięgniecie po książkę KONIECZNIE napiszcie o swoich wrażeniach, bo kilka gorących dyskusji na instagramie mam już za sobą i uważam, ze to cholernie ciekawe, jak się różnimy i jak wiele nas łączy.
____________
P.s. Siostrę swoją kocham okrutnie, choć władamy zupełnie innymi językami i za nic nie zamieniłabym jej na inną. Szerzyłam co prawda pogłoski, że rodzice wymienili mi ją w lesie na rudą wiewiórkę, bo nikt jej nie chciał, ale miałam wtedy z siedem lat i dostawałam w łeb tak mocno (tylko nie w okulary, wiadomo), że odpokutowałam. I choć nasze dzieciństwo nie było różowe razem to… Fajnie, że lała mnie tak mocno, że na wypadek gdyby ktoś mnie tknął, to bym nie poczuła. A nie tknąłby, bo ona by go zabiła, ha.
Ja mam siostrę o 13 lat ode mnie starsza. Chyba się nie liczy bo siostra stała się dopiero kiedy ja miałam 17 lat. Tyle ze nigdy nie miałyśmy jakiegoś super kontaktu. Moim przyjacielem, najlepszym, był pies; i koleżanka. Teraz mając już 36 lat, przyjaciółkę mam jedna, z siostra się spotykam od wielkiego dzwonu, wiec jakoś nie mogę się ustosunkować. Jeśli chodzi o ilość dzieci, to mam jedno, i ciąża i poród był na tyle traumatycznym przeżyciem, ze rękami i nogami się opierałam przed nawet rozmowa na ten temat. A teraz to już mi się nie chce, córka ma 10 lat. Mloda nie chce ani siostry, ani brata, tylko kucyka…
Dziekuje za ten tekst a książkę przeczytam na pewno bo po takiej recenzji nie mam innego wyjscia ?? Temat akurat jest mi bardzo bliski bo mam tylko jedno dziecko i nie chce na razie wiecej i moze tsk pozostanie wiec czesto borykam sie z komentarzami ze skrzywdze moja Zosie brakiem rodzeństwa… ale to jednak jest moje zycie i moje decyzję mam nadzieje ze sluszne ? dziekuje Olinku za to ze jesteś i czesto starasz sie rozwiewać wątpliwości innych kobiet ???
Mam trójkę rodzeństwa i nie wyobrażam sobie dzieciństwa bez nich !! tak na prawde nie tylko dziecinstwa… Moja córka jest jedynaczka i oczywiście marzy mi sie drogie dziecko, a ponieważ mój mąż zapiera się rękami i nogami taka książka mogłaby rzeczywiście pomoc mi wyluzować ;P
wątpliwości to chyba mnożyć 😉 ale przynajmniej jakoś próbuję je okiełznać. powodzenia, książkę bardzo przyjemnie się czyta.
A jaka masz roznice wieku z siostra bo mysle ze to tez ma znaczenie pozdrawiam
4 lata
Mam 7 rodzeństwa, a posiadam jedno dziecko. Czy chce jeszcze ? Tak. Macierzyństwo okazalo sie bardzo trudne, ale i jest cudowne, to sklania mnie do myslenia o drugim dziecku. Jeszcze nie teraz, za jakis czas. Ale mozliwe ze na jednym tylko poprzestane. Nie wiem nic na pewno.
Bardziej martwi mnie kwestia, co bedzie jak zabraknie rodzicow, w moim przypadku, dzieki duzej rodzinie, moj syn bedzie mial cioteczne rodzenstwo, z ktorym staram sie by mial bliskie kontakty. Wiec nigdy nie bedzie sam, zalozy swoja rodzine i nawet jak rodzicow zabraknie to dalej bedzie mial rodzine.
Ja również 4 lata i dopiero jak się wyprowadziła na studia, zaczęłyśmy że sobą rozmawiać. Kocham Ją na życie, ale jeszcze w wielu kwestiach to ja jestem tą młodszą i głupszą
Mam jedno dziecko i żyje w strasznym dylemacie. Bo z jednej strony czuje, że jedno w zupełności mi wystarczy. Nie chce powtarzać tego wszystkiego, nie chce znowu rezygnować z pracy. Z drugiej jednak strony czuję jakaś dziwną, nieokreślona presję czy niepewność. Sama jestem jedynaczką i nigdy za rodzeństwem nie tęskniłam. Miałam mnóstwo kolegów i koleżanek. nie musiałam z nikim dzielić matczynej miłości ani pokoju 😉 Moja mama zmarła gdy Mialam 22 lata i czułam się samotna ale nie wiem czy mając rodzeństwie przezylabym to łagodniej. Inna praktyczna strona tej sytuacji (aż głupio, że o tym mówię ale to jest życie) nie musiał z nikim dzielić spadku czyli mieszkania. Poza tym obserwuje rodzeństwa w około i na prawdę rzadko widzę to mityczne połączenie dusz. Często rodzeństwa żyją osobnymi życiami, w innych krajach. Często kłócą się o opiekę nad rodzicami, o majątek, czy w ogóle o pierdoły. To żadna sielanka tylko życie. Najbardziej śmieszy mnie argument „jak umrę to przynajmniej będą mieli siebie”. Będą mieli jak się nie pokłócą co się komu należy, albo kto był ulubieńcem rodzica. Póki co mój syn zostanie jednak jedynakiem, jeśli życie zadecyduje kiedyś za mnie inaczej, to też ok. Tyle nieskładnych skrótowych wypocin 🙂
na podstawie książki i badań w takim razie: ciężar opieki i tak w 90% spoczywa na jednym z rodzeństwa. Na podstawie swojej: rodziców na szczęście mam, ale się rozwodzili. To jak kolosalnie inaczej to z siostrą przeżyłyśmy, obie będąc dorosłe, to kosmos. Ja na spokojnie wręcz z uśmiechem, siostra wylądowała u kardiologa. Niby ta sama rodzina, dom, krew, a…
O, to bardzo ciekawe badanie z tymi 90%. Generalnie sprawdza sie zupelnie w moim otoczeniu. Chcialabym jeszcze dodac, ze mimo iz jestem jedynaczka, nie jestem jakas egoistyczna wariatka, umiem sie dzielic, jestem empatyczna i zupelnie normalna. Radze sobie w zyciu i odnajduje w spoleczenstwie (jestem tez bardzo skromna ;)). Znam wielu skrajnych egoistow i narcyzow, ktorzy maja rodzenstwo, takze stereotyp jedynaka jest po prostu stereotypem. Mimo tego, ze nie mam rodzicow nie jestem samotna. Zawsze bylam otoczona wspanialymi przyjaciolmi, a teraz mam swoja rodzine. (sorka za brak polskich znakow, ale pisze z angielskiego kompa i nie chce mi sie zmieniac slownika ;P)
Mam siostrę.4 lata młodszą. Niestety rodzice zaszczepili w nas tyle konkurencji, że ja byłam nie starszą siostrą, tylko tyranem. Co ojciec mi, to ja jej. Dużo wysiłku nas pojednanie kosztowało. W tej chwili, a mamy po 40 lat( ja naturalnie więcej), jesteśmy przyjaciółkami. Moje dzieciństwo, i jej pewnie też, byłoby szczęśliwsze, gdyby każda z nas była jedynaczką. Z perspektywy czasu, całe szczęście, że mam moją młodszą siostrę.
Ps. Oboje rodzice żyją. Nie posiadam dzieci.
1. Pytanie 1 jest głupie, bo racja jest jak dupa, kazdy ma swoją. 2. Tak, dramat. Jesteś potem stara, rodzice umierają, a Ty spędzasz święta sama, ewentualnie ze swoją rodziną jak ją masz. LUB nie, nie dramat. Mam siostrę, z którą nie czuje żadnej więzi, więc i tak jestem jedynakiem. 3. Mam jedno dziecko i chce mieć 2, ale chcę najpierw skupić się na 1, poświęcić mu czas i doprowadzić do takiego poziomu samodzielności, żeby się nie zaorać z dwójką. Kiedy to będzie – życie pokaże. ****** Drogi Olinku. Rozumiem bardzo Twoje rozkmniny. Ja non stop słyszę od matki, że muszę szybko robić drugie, żeby były w zbliżonym wieku. Ja mam zaraz 31 lat. Ja też mam wątpliwość. Ale życie pisze swoje scenariusze i znam rodzeństwa z kolosalną różnicą wieku, które świetnie się dogaduje i takie rodzeństwa jak moje… Rok różnicy i g…. Pozdrawiam
Długo zwlekałam z drugim dzieckiem bo zawsze coś. A to mieszkanie nie takie, a to Syn za mały, a to do pracy warto by pójść. Po 9 latach w końcu się zdecydowałam. Wszyscy pukali się w głowę, że bez sensu bo taka różnica wieku, że kontaktu nie będą mieć. I co? I moim zdaniem to najlepsza różnica wieku dla Mamy ? Syn niesamowicie pomógł gdy Mała była mała, sam o siebie zadbał a i nie rzadko o starą Matkę też ? Teraz siostra ma 19m i jest złem wcielonym a on ją kocha jak nikt inny. Pięknie się z nią bawi, fakt jakieś 5 min tylko ale nie wymagajmy za dużo od 11 latka. A ona do nikogo się tak w głos nie śmieje jak do niego. Może nie będzie między nimi porozumienia dusz ale mam nadzieję, że zawsze będą dla siebie ważni. I choć czasem zastanawiam się, wstając miliardowy raz nocą, co mi odbiło żeby po 30 robić sobie drugie to nie żałuję.
Z drugiej strony nie zawsze jest tak fajnie. Mam młodszą siostrę o 7 lat i też pomagałam mamie w zmienianiu pieluch. W wakacje byłam najlepszą opiekunką i nie jeździłam ze znajomymi na żagle. Wyjechałam na studia i w sumie nie miałyśmy kiedy tej relacj zbudować. Obecnie ciężar opieki nad samotnym ojcem też spadł na mnie bo ona jest młodsza, bez rodziny, wiecznie nie ma czasu. Są też oczywiście zalety ale nie jest to cukierkowy świat
Kiedy miałam 13 lat, to moja 3-letnia siostra często doprowadzała mnie do furii… Trudno dziecku się solidnie opiekować drugim dzieckiem, więc ostrożnie z zaufaniem do starszego, że zawsze będzie się umiał młodą zająć 🙂
Ja mam sporo rodzeństwa – była nas trójka co dwa lata, a gdy skończyłam 10 lat, urodziła się siostra. Po pięciu latach druga. Teraz dorosłe rodzeństwo ma swoje życie i własne dzieci, a dwie nastolatki jakoś się dogadują i cieszą, że mają się nawzajem 🙂
Czasem łatwiej było mi dotrzeć do dużo młodszych sióstr niż rodzicom, gdyż rodzice są już nieco staroświeccy, a poza tym nie dzieli nas relacja rodzic-dziecko, więc mogłam je czasem pouczać, a czasem można było zrobić razem coś głupiego w tajemnicy przed mamą 😛
Jeszcze przed ciążą miałam poczucie, że chcę mieć jedno dziecko. Miałam rodzeństwo, ale też kiepskie dzieciństwo, bałam się, że nie podołam jako matka jedynaka, a co dopiero dwójki, wychodziłam z założenia, że wolę mieć jedno dziecko, które wychowam na normalnym poziomie finansowym, niż dwójkę, która będzie chodzić w dziurawych butach zimą, jak ja naście lat temu. I mając rocznego syna utwierdzam się w tym przekonaniu, mąż popiera i ma takie samo podejście, tym bardziej, że pracuje po 14 godzin na dobę, żebyśmy żyli trochę lepiej niż od pierwszego do pierwszego, choć wakacje to 3 dniowe max, w motelu 40-50 zł za osobę na dobę. Jesteśmy świadomi tej decyzji na tyle, że jak uzbieramy troszkę gotówki, umawiamy męża na wazektomię. Mamy po prostu całą masę argumentów, mówiących „nie” kolejnym dzieciom. Niby nasza decyzja, ale… „Osierocicie dziecko, zrobicie z niego kalekę życiową, rozpieszczonego jedynaka” pojawia się mega często w rozmowach z rodziną, znajomymi, obcymi nawet. Teściowa idzie w zaparte, że ” dwójka to minimum, trójka optymalnie, a czwórka to idealnie”, zaś szwagierka przestała nam życzyć wpadki dopiero, kiedy jej powiedziałam, że jak wpadnę, to usunę. Oczywiście pomocy z nikąd, wtrącania zewsząd. A my mamy plan wychować syna po prostu na dobrego człowieka wiedząc, że rodzeństwo czy jego brak niczego nie gwarantuje.
Jestem „jedynaczką wrórną”, moja siostra zmarła gdy miałam 9lat a ona 6. Tłukłyśmy sie niemiłosiernie, ale i kochałyśmy. Nie wiem jak wyglądałyby nasze relacje później ale jedno wiem- przeraża mnie wizja tego, że gdy zabraknie mojej Mamy ja zostaję sama. ZUPEŁNIE SAMA. Dlatego zdecyduję się na dwoje dzieci lub więcej, jednocześnie walcząc o takie ich relacje, żeby nigdy nie czuły, że zostaną kiedyś same. Pozdrawiam!
I tu Cię rozumiem.Mam dwóch braci i zawsze mogę i będę mogła na nich liczyć a oni mają mnie.
A ja siostrę mam i dogadujemy się tylko jak jesteśmy daleko od siebie. Mam też syna i już tydzień po porodzie każdy pytał kiedy następne. Młody ma już 5 lat i na rodzeństwo się nie zanosi, ale pytania i życzenia „następnego” są przy każdej możliwej okazji.
Presja społeczeństwa jest od zawsze wpisana w klimat naszego życia. A bo musisz być szczupła, ale nie za szczupła, ładna ale nie za ładna, a bo taka, a bo sraka. Żyć też wypada wedle schematów przyjętych przez większość, bo jak na tym przykładzie dzieci – to dwójeczka jak nic, najlepiej chłopczyk i dziewczyna, parka – jak gołąbki srające ludziom na głowy 🙂
To co napisałam na grupie powtórzę i tutaj – bycie jedynakiem czy też posiadanie rodzeństwa to wybór rodziców (o ile nie dyskutujemy o wpadce). Dla każdego wymarzony schemat rodziny jest inny, dla jednych jest to 2+2, dla innych 2+6, 2+10 a dla jeszcze innych subtelnie, skromnie 2+1 🙂 nie lubię kiedy ktokolwiek wygłasza w moim kierunku swoje wizje macierzyństwa i na siłę próbuje udowodnić swoje rację, które de facto są jego racjami, nie moimi. Bycie jedynakiem nie gwarantuje sukcesu ale z kolei posiadanie rodzeństwa także nie. Sukcesy na każdym polu odnosi się poprzez ciężką pracę i przez trochę szczęścia. Ważne aby realizować siebie dla siebie a nie po to aby udowodnić komuś że „o patrz! udało mi się a rodzeństwa nie mam!” albo na odwrót…
I wiesz co Olinku? Warto mieć wątpliwość, a nawet całą masę wątpliwości 🙂 Otwierasz oczka na z pozoru tak błahe sprawy, które przy głębszym zastanowieniu nabierają wagi i stają się czymś nad czym zastanowić się warto 🙂
To żem się się rozpisała 😀
Pozdrawiam 🙂
Ja mam czworo dzieci bo tak chciałam i uważam że właśnie do rodzenia i wychowywania dzieci nadaję się najlepiej(jakkolwiek by to nie zabrzmiało?)serio.
Mam dwóch osobistych braci?i nie wyobrażam sobie innej mnie…nie znam innego ,,układu,,w sensie bez rodzeństwa,ale tak samo mają pewnie jedynaki.Oni też nie wiedzą jak to jest z bratem czy siostrą.
Ja jestem szczęśliwa że nie jestem jedynaczką.A moje dzieci?Cóż.Czas pokaże ale oni są za sobą tak bardzo,że ja już widzę że miałam rację tworząc taką dużą rodzinę.
Pozdrawiam Cię Olinku?
Ja mam przekonanie, że dla mnie i mojego partnera najlepszą ilością dzieci są 2-3 sztuki. Aktualnie za 4 miesiące pojawi się pierwsze dziecię ?
Bycie jedynakiem jest spoko, praktykowałam przez 12 lat! A później pojawił się mój najukochańszy na świecie brat, który zaraz będzie pełnoletni! ? A na trzecie pytanie odpowiadam w pierwszym zdaniu ? pozdrawiam Olinka i mamę i babcię i wujka Staśka spod Łodzi ?
Mam jedno dziecko. Też ma na imię Lenka i ma 5 lat. Czułam presję posiadania drugiego dziecka, ale już mi przeszło. Kochamy naszą córkę nad życie i poświęcamy jej mnóstwo czasu. Ona to czuje i wie, że ma nas tylko dla siebie. Tworzymy w trójkę silną więź i na tą chwilę nie czujemy potrzeby, żeby mieć rodzeństwo dla Leny. Jak natura zadecyduje za nas, to zaakceptujemy to. Na tą chwilę jest dobrze tak jak jest teraz. I ja i mój mąż mamy po trójkę rodzeństwa. I tak na dobrą sprawę, tylko ja i mój brat trzymamy się dosyć blisko, a jeśli chodzi o resztę rodzeństwa mojego i mojego męża to podsumowując: mamy o niebo lepsze relacje z naszymi przyjaciółmi niż z nimi 😉 Wręcz z niektórymi jesteśmy na ścieżce wojennej, z uwagi na to, że wbili nam głęboko nóż w plecy, więc dobrze napisałaś, że posiadanie rodzeństwa jest trochę za bardzo polukrowane 😉
Ja mam dwoje dzieci. Od zawsze od kiedy chcialam je mieć chciałam żeby była to dwójka. Udało się. Moim zdaniem to jest absolutnie indywidualna sprawa każdej pary. Rozumiem ludzi którzy mają jedno, dwoje, czworo. I również tych którzy nie maja wogole I co więcej nie czują potrzeby żeby je mieć. Każdy ma związek kierują się różnymi kwestiami w planowaniu rodziny. A jak świat światem ile bys dzieci nie miała zawsze znajdzie się ktoś kto będzie pytak kiedy następne sprowadzajac to conajmniej do kupna marchewki w Supermakecie.
jako osoba, która wychowala (wychowuje się? mam 19 lat) z dwójką starszych braci, zdarzalo mi się wrzucać gdzieś fotę, puszczac snapa z którymś z rodzeństwa z podpisem „it sucks to be an only child”. wg mnie.rodzeństwo to super sprawa. są spory, bijatyki, ale również wsparcie, wspólne przechodzenie przez trudne momenty, dużo fajnych wspomnień. gdyby mój brat, chyba nigdy nie zdalabym poprawki z matmy! ogólnie nie widzę nic złego w byciu jedynakiem poza faktem, że im może być zwyczajnie nudno 😀
gdyby nie mój brat* 😉
Temat u mnie na czasie że tak powiem. Jestem obecnie w 37tc i jest to moje pierwsze dziecko i razem z mężem nie planujemy mieć więcej dzieci. Ale oczywiście jeszcze nie urodziłam a już zarzucają nas pytaniami o drugie dziecko… To jest chore, mam 4 rodzeństwa i nasz kontakt jest naprawdę sporadyczny.
Nie wiem czy jedno czy dwoje czy troje czy cała drużyna piłkarska, byle były szczęśliwi i rodzice byli szczęśliwi.
Chciałabym drugie. Mąż nie. Jest wiele argumentów za, ale dla niektórych to zbyt bolesne żeby o tym mówić. Mama jedynaczki
Olinku, lubię Twoje insta, lubię Twoje unboxingi, lubię jak dzielisz się sukcesami i porażkami, codziennością i niecodziennością, ale Twoje teksty ubóstwiam! I cieszę się, że nie porzucasz pisania, wręcz przeciwnie – chcesz, by to była Twoja główna forma przekazu.
Zgadzam się z Twoimi słowami – jako siostra starszego brata, niedoszła siostra-bliźniaczka i dziewczyna chłopaka-jedynaka.
Też nie pamiętam, bym miała ze starszym bratem jakiekolwiek wspomnienie, kiedy to łączyła nas niezwykła więź z tego powodu, że mamy tę samą pulę genetyczną i tę samą grupę krwi. Uważam, że bratnia dusza to niekoniecznie musi być ta zrodzona przez tę samą kobietę, co ja i spłodzona przez tego faceta, co ja. Bratnia dusza wcale nie musi być stricte…. bratnia. 🙂 Może być po prostu przyjacielska i wtedy też jednorożce latają i jest słodko aż mdli z powodu tej niewyobrażalnie silnej więzi. Mi z bratem relacje poprawiły się już w naszym dorosłym życiu i to tak naprawdę, gdy na rodzinę spadło trochę trudności. I to właśnie one nas spoiły jako rodzeństwo, a nie sam fakt, że tym rodzeństwem jesteśmy.
Jako baczna obserwatorka mojego chłopaka-jedynaka stwierdzam, ze jest to najbardziej zaradna, towarzyska i na pewno nieegoistyczna osoba, jaką znam, więc argumenty „speców od prokreacji” są trochę wydumane.
Myślę, że raczej nie ilość dzieci definiuje, jaki z tego dziecka dorosły wyrośnie, a samo wychowanie i czas poświęcony na rozwój psychiczny i emocjonalny dziecka. 🙂
Chociaż i tak najgorzej obrywa się parom, które w ogóle nie chcą mieć dzieci. To juz prawie podlega pod publiczny lincz, jakby posiadanie dzieci było obowiązkiem.
Mam jedynaka i ze względu na problemy zdrowotne pewnie tak już zostanie choć jakiś czas temu staraliśmy się o drugie dziecko, bo „to już czas” „będzie lepiej dla niego jak będzie miał siostrę/brata” „rodzina wierci dziurę w brzuchu” no i sami chcieliśmy drugie dziecko, choć nie bez wątpliwości 😉 ale natura splatała figla i ze starań nic nie wychodziło (choć o jedynaczka nie staraliśmy się kilka lat temu wcale 😉 ) i gdy po prawie roku przez chwilę myślałam, że jestem w ciąży to.. zrozumiałam, że tak naprawdę tego nie chce, że jest mi dobrze tak jak jest, że nie jesteśmy idealnymi rodzicami dla jednego dziecka i nie poświęcamy mu tyle czasu i energii ile tego wymaga A porwalismy się na powoływanie drugiego życia.. wrzucilismy na luz, pogadaliśmy szczerze, że to zdecydowanie nie jest ten moment, że w takim temacie nie wolno ulegać presji i schematom i, że jest nam po prostu dobrze i szczęśliwie we trójkę 🙂
Ja mam brata, starszego, najlepszego na świecie. Ale nie uważam, że to jedyna słuszna opcja. Mam w rodzinie siostrzyczki z piekła rodem, których życie (mimo ponad 30 lat na karku) skupia się wyłącznie na rywalizacji- kupiła mieszkanie? to ja zbuduję dom, skończyła studia ze średnią 4,5? ja skończę z 5,0, zaprosiła rodziców na obiad i zrobiła 3 dania? ja jebnę co najmniej 4 i deserek. Wszystko zależy od mądrości rodziców 🙂 ja i mój brat jesteśmy z innych bajek, ale rodzice traktowali nas równo wg zasług i potrzeb. Wiadomo, że jakieś konflikty się zdarzają i dyskusje, ale w tym wszystkim nie gubimy wzajemnego szacunku do siebie i swoich przekonań
Hmm ciężka sprawa, osobiście uważam , że każdy sam powinien decydować w swoim ogródku ile dzieci, czy jedno czy dwoje czy żadnego. To są decyzje na całe życie, a podejmowanie ich pod wpływem ludzi według mnie jest nieodpowiedzialne i nie dojrzałe. Bo Ci ludzie ich nie będą wychowywać tylko my , a jest jedną prawda -moze banał- ale szczęśliwy rodzić to szczęśliwe dziecko. Ja osobiście chciałabym mieć dwójkę, i mój partner też , także nie mamy dylematu,? i nawet ząbkowanie Antka jeszcze nas nie odstraszyło ?a jest grubo… serio! I cieszę się że nie mam wątpliwości, nie wiem czy to dobrze czy nie ale tak się akurat złożyło. A czemu podejmuje taką decyzję, kurcze , wiesz że nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć? Nie wiem, poprostu czuję to że to będzie takie nasze dopełnienie , dopełnienie naszej rodziny, że znajdziemy brakujące ogniwo ? I absolutnie nie uważam że bycie jedynakiem to dramat, i nawet uważam że wychowanie jednego dziecka jest trudniejsze niż dwójki! I myślę że w takich sytuacjach to rodzice muszą wykazać się dużą dawką mądrości. ? Może nie powinnam się wypowiadać bo mam brata, i mam wielu kuzynów i kuzynek, więc nas zawsze była spora gromadka i świetnie wspominam ten nasz czas, kiedy mogliśmy razem popsocic. Zresztą z moim bratem jesteśmy naprawde dobrymi kumplami i wiem że jak coś się będzie dziać w moim życiu to on będzie w gotowości. I mam z kim się kłócić także równowaga zachowana w przyrodzie. ? A wszysttkim przyszlym rodzicom życzę mądrych i przemyślanych decyzji. I myślę że powinniśmy zawsze pamiętać że bierzemy odpowiedzialność za te małe stwory? Olu kolejny świetny tekst, czekam na więcej ! ??
Ja się na drugie nie zdecydowałam. Zrobił to za mnie mój mąż 🙂 Mam dwójkę w chwili obecnej. Różnica między nimi 8 lat. Więc 8 lat moja córka była jedynaczką. I tak : umiała dzielić się zabawkami, myślała o innych dzieciach… Nijak ma się więc teoria jedynaków.
Teraz moja dwója kocha się, nie lubi, kłoci ile wlezie… Włażą na głowę byle fajniej i weselej było. Nie zawsze jest różowo, więc trawa nie jest bardziej zielona u sąsiadów 🙂
Zasada jest prosta – jak dziecko wychowasz tak będzie się zachowywać. Nie ważne czy jedno dwoje czy pięcioro. To Ty odpowiadasz za jego stan ducha (stan ciała to rzecz oczywista i rozumiana samo przez się)
Mam jednego syna,chciałabym mieć więcej dzieci niestety nie możemy,już się z tym pogodzilismy. Nigdy nie uważałam,że mój syn jest gorszy ,bo jedynak i nigdy tak uważać nie będę. Sama mam 5 rodzeństwa i jest fajne,ale mój syn będzie sam i też jest Fajnie,bo dbamy o to żeby tak było. Miłego wieczoru.
i brawo! 🙂
Sama mam rodzeństwo, ale zarówno mój tata, jak i mój mężczyzna są jedynakami. I obserwując ich po tym wszystkim czego się nasłuchałam o jedynakach, dochodzę do wniosku, że to jacy jesteśmy nie zależy od tego czy rodzice sprowadzili nam na świat brata czy siostrę, ale od tego jak rodzice nas wychowali. Mój tata ma w sobie coś ze stereotypowego jedyna, nie dlatego, że nim był, ale dlatego, że moja babcia delikatnie mówiąc trzymała go pod kloszem. Mój chłopak za to strasznie szybko stał się samodzielny i jest jedną z najmniej egoistycznych osób jakie znam! Dlatego nie wiedząc jak ułoży się moje życie, nie zakładam od razu, że będę mieć gromadkę dzieci, bo może i tego będę chciała, a może zadowolę się i spełnię wychowując jednego szkraba na porządnego człowieka 😉
A ja jestem jedynaczką i nigdy nie uważałam tego za wadę. Jak myślę o tym ile chcialabym mieć kiedyś tam dzieci to od razu przychodzi mi na myśl że dwójkę, ale raczej nie ma to związku z tym ze mi samej jest źle jako jedynaczce… moze po prostu ciekawa jestem jak wygląda posiadanie rodzeństwa. Nie jestem pewna jednak, czy dałabym radę przy dwójce… ale i tak zawsze będę uważać, że jedynaki są spoko!
Pozdrawiam 🙂
Dla wszystkich jedynaków którzy chcą jednak rodzeństwa. Oddam brata! Tanio! (Oczywiście żartobliwie (bo po miesiącu każdy by oddał 😉 ))
Sądzę że każdy powinien mieć tyle dzieci ile chce i sądzi że da radę wychować dobrze. Znam jedynaka rozpieszczonego do granic możliwości, znam też jedynaka wychowanego rozsądnie i myślę że to jaki jedynak będzie, zależy także od wychowania. Ja „dostałam” brata w wieku 6 lat i dalej nie umiem się z nim dogadać, dalej nie jest różowo, a o jakimkolwiek zwierzaniu się mu to nawet nie myślę. Może w przyszłości będziemy ze sobą rozmawiać, może nie, bo to że jesteśmy zupełnie inni jest niezaprzeczalne. Dzieci nie planuje, ale koty chciałabym dwa, nie wiem czy się liczy 😀
Ja mam brata, takiego o którym nie pamiętam do puki mama mi nie przypomni. Od zawsze byliśmy wrogami. On najukachanszy i zawsze ktoś koło niego skakał, a ja choć młodsza radź se sama i tak mi zostało. Zosia samosia i nie tęsknię za bratem. Może to nie po ludzku, ale… Tak jest.
Sama już od pół roku mam 2 dzieci, dziewczynki. Nie byłam przekonana za 2, choć jest najukachanszm skarbem na świecie. Mój mąż parł na mnie by było 2 dziecko i oczywiście miało być cudownie. W tym momencie ja siedzę w domu, a mąż się realizuje, a ja pracuje z domu (bo prowadzę działalność gospodarczą i to kawiarnia na Piotrkowskiej) bo nie mogę inaczej. Dziewczynki starsza 5latka owszem bardzo pomocna i kocha swoją siostrę i chce się z nią bawić. Ale ile wyrzeczeń dla matki, to tylko one wiedzą. Jak bym miała podejmować decyzje jeszcze raz wyraziła bym ogromny protest przeciwko. Nie dla mnie rola matki polki. Jedyne co ciesz mnie to to że to siostry i się dogadaja. Ja marzyłam o siostrze… Ale kto wie jak by to było…..
Mam troje rodzeństwa. Z jednymi mam lepszy kontakt z innymi mniejszy A najlepszy mam z najstarszą siostra różnica wieku 9lat. Zawsze chciałam mieć 2-3dzieci. Mamy 2dzieci mimo mojej choroby i niekiedy myślę o trzecim ale już chyba za Stara jestem (29lat) A i z moja choroba jest inaczej niż parę lat wcześniej. Nie wyobrażam sobie nie mieć rodzeństwa. A i moim dzieciom zawsze mówię gdyby się posprzeczaja że muszą się szanować i kochać mimo wszystko…
29 i za stara?
Ja mając 30 lat urodziłam córkę a dziś w wielu 34 lat jestem w 13 tyg ciąży i zastanawiam się nad 3 jak wszystko będzie ok.
Także 29 to proszę nie za stara!
Serdecznie pozdrawiam
P.S. Ola dobry tekst!
Ania Pe pisząc za Stara miałam na myśli wiek gdy urodziłam poprzednią 2 dzieci zyli 20 i 24lata A zarazem to że te X lat temu moja choroba była uśpione tak jakby. Choruje na epilepsje i niestety pod koniec drugiej ciąży dostałam ataku. I ogólnie doszły stany lękowe teraz więc ciąża to za duże ryzyko. Pozdrawiam
Mam brata dużo starszego jakiejś super ekstra więzi między nami nie ma ale to przez wiele czynników z kilku i kilkunastu lat wcześniej… Staramy się relacje odbudować, mogę na brata liczyć jak i on na mnie mogę się zwrócić z problemem. Sama mam na chwilę obecną jedno dziecko rozważamy powiększenie rodziny lecz na chwilę obecną się wstrzymujemy. Ja w Polsce z synem partner na granicą więc sytuacja średnia do powiększania rodziny na ten moment. Chcę żeby syn miał rodzeństwo, chce żeby była między nimi lepsza u mocniejsza więź niż między mną a bratem i żeby zawsze mogli na siebie liczyć jak nas zabraknie.
Zdecydowałam się na drugie dziecko po 7 latach, bo byłam gotowa podjąć to „wyzwanie” po raz drugi 😀
Nikt za nikogo nie podejmie takiej decyzji, więc nie rozumiem troskliwego wtrącania się wujków i ciociów w kwestię dzietności.
Sama jestem „na nie” jeśli chodzi o dzieci, ale od wlasnego dzieciństwa mowilam, że jak już, to tylko jedno.
Na relacje rodzeństwa ogromny wpływ mają rodzice i relacje w domu. Znam osoby, które są bardzo zżyte ze swoim rodzeństwem (głównie siostry), znam takie, co wiecznie dra koty, ale i tak żyć bez siebie nie mogą. Sama mam brata, z którym niestety niewiele mnie łączy, w dzieciństwie i tak nie miałam się z kim bawić, a do dziś mam problem z dzieleniem się.
Znam też jedną dorosłą, potwornie rozpieszczoną jedynaczkę i wielu innych jedynaków, którzy doskonale potrafią żyć z innymi ludźmi.
Tak więc dla mnie popularne argumenty za wielodzietnościa, można rozbić o kant tyłka.
Jestem jedynaczką, a mój syn na pewno jedynakiem nie będzie. Już się o to postaram. I nie z powodu stereotypów! Nie jestem aspołeczną egoistką. A dzieciństwo spędziłam na trzepaku z przyjaciółkami. Wydaje mi się, że rodzeństwo się docenia jak się jest dorosłym a najbardziej wtedy gdy rodziców już zabraknie. I fajnie mieć ciocie i wujków, a tak lipa!
Od zawsze chciałam mieć trójkę dzieci. Bo tak i już. Sama jestem „jedynaczką”. Mam dwójkę rodzeństwa, ale jest między nami ogromna różnica wieku. Siostra wyprowadziła się z rodzinnego domu, gdy byłam mała, a z bratem nigdy nie mieszkałam. Dlatego zawsze miałam mamę i tatę tylko dla siebie i nie czuję się przez to jakaś gorsza, czy upośledzona społecznie. A z moich planów posiadania dużej rodziny wyszło tyle, że obecnie nie chcę mieć w ogóle dzieci. Mój bardzo silny niegdyś instynkt macierzyński nagle całkowicie zniknął i nic na to nie poradzę. A odnośnie jedynaków – wiadomo, że to kwestia wychowania, a nie ilości posiadanego rodzeństwa.
Mam siostrę 2 lata młodszą i 7 lat starszego brata. Z siostrą tłukłyśmy się całe wczesno-dorosłe życie, a brat przysięgam kilka razy chciał mnie zabić. Po latach dzwonimy do siebie często, co weekend się widzimy… jest zgoda. Sama mam dwóch synków. Starszy 7 lat młodszy kilka miesięcy.. czyli starszy przez kilka lat był jedynakiem – nie znam bardziej wrażliwego dziecka, nigdy nie miał problemów z dzieleniem się czy nawiązywaniem przyjaźni – jest teraz świetnym starszym bratem.
Ja mam rok starsza siostrę z którą po latach kłótni i nienawiści przeplatanich wspólnymi imprezami mam wręcz telepatyczną więź. I młodszego o 6 lat brata który już zawsze będzie tym małym?Uważam że posiadanie rodzeństwa dużo wnosi w życie …moje bo nie mogę stwierdzić że u wszystkich tak jest ale czy można powiedzieć że jednak będzie miał mniej ?czego? Wspomnień? Kłótni o głupoty? Ma rodziców będą go wkurwiać jak siostra czy brat w pewnym czasie? Czy coś traci?Jak to stwierdzić? N ie można mieć jednocześnie rodzeństwa i być jedynakiem?Zresztą jeden ma szczęście ze ma siostrę do zabawy a drugi że ma rodziców tylko dla siebie. A czy będzie szczęśliwym człowiekiem to się okaże w przyszłości…bo nie rodzeństwo nie rodzice nie drogie zabawki o tym decydują w 100% ważne żeby to dziecko było chciane i kochane…a nie z musu bo wypada bo trzeba. Nic nie trzeba?Ja mam dwójkę dzieci 14 i 12 i jest dobrze.Siostra ma jedno i tez jest dobrze.Cala trójka takie same czubku i warianty wiec co za roznica?
„Zresztą jeden ma szczęście ze ma siostrę do zabawy a drugi że ma rodziców tylko dla siebie. ” – świetnie powiedziane. Drukuję wieszak i wbijam do głowy 🙂
Ja mam dwie wspaniałe siostry jedna starsza o 6, a druga o 5 i bez nich sobie życia nie wyobrażam myślę, że wszystkie czujemy to samo chociaż nie zawsze było kolorowo ?
Samo posiadanie rodzeństwa nie gwarantuje szczęścia. Ja mam rodzeństwo i polecam. Ale nie wystarczy mieć, najważniejsze są fajne relacje. Mam to szczęście, że trzymamy sztamę. Dlatego też mam dwoje dzieci, żeby one też mogły „siebie mieć”. Wygląda na to, że też się lubią i stoją za sobą murem, mimo sporej różnicy wieku.
A co jeśli ktoś nie chce mieć w ogóle dzieci? Ani ja ani mój partner nie planujemy bo nie chcemy. Razem 8 lat. Minęło nam już 25 lat a instynktu macierzyńskiego jak nie było tak nie ma. Dziwaki? Będziemy żałować? Różnie rodzina mówi. Ale jaki jest sens robić dziecko jak się go nie chce?
Ja za to życiowo raczkuje i mam coraz więcej wątpliwości!
Jestem (god damn!) nauczycielką. W tej chwili pracuje w przedszkolu. Kocham swoją pracę! (Tak, można kochać dwadzieścioro obcych dzieciaków 😉 )
I uwielbiam dzieci od niemowlaczków do „starszaków” ale im więcej się dowiaduje, tym mniej wiem.
Jestem na etapie „przeprowadzam się na wynajem ze swoim chłopakiem” , mamy po 25 lat i zawsze oboje chcieliśmy mieć dzieci. No właśnie. Zawsze chciałam je mieć i to minimum 3! Ale.
Ale ale ale. Dwudziestodwuletnia ja, mając lat 22, zderzyłam się ze światem, rzeczywistością, „dojrzałością”, pracą… PODATKAMI I ZUSEM. I mam wrażenie, że posiadanie chodź jednego dziecka jest jak wyprawa na giewont w japonkach-łatwo sobie głowę rozbić, tyle, że z dzieckiem to raczej tak od strony mentalnej. Na ten moment wizja posiadania dziecka mnie przeraża! Widzę w tym moim przedszkolu rodziny 7 dzietne (!) I jedynaków. Widzę siostrę, która jak tylko widzi swojego brata biegnie go przytulić i innego brata, którego starsza siostra udaje, że nie zna. Słyszę moją mamę, która, cwaniara, urodziła mnie mając 20 lat i „ona chce wnuczkę!”. Słyszę swój zegar biologiczny, czuję, że serducho chcę kochać jakąś małą istotkę własnej produkcji, a później… widzę mamę jednego (trojki, siódemki) dzieciątka, sunącą w moją stronę jak zombie z pytaniem „czy ja mam coś na jutro przynieść bo już Psze Pani nie wiem…” a zaraz za nią mamę jednego (trójki,siódemki) na szpilkach, z fryzem i uśmiechem i radością pytającą jak tam Synuś…
Ja już, Prze Pań, nie wiem. Dlatego na pewno sięgnę po tą książkę. Żeby ta moja „niewiedza” stała się trochę mniej „nie”.
Zawsze marzyłam o siostrze, najlepiej w zbliżonym wieku. W udziale przypadł mi brat o trzy lata młodszy, który szczerze mówiąc był mi kulą u nogi w dzieciństwie, wszystko psuł i ograniczał moją swobodę.
Moja mama zaszła w ciążę po raz trzeci, miałam już 10 lat i zdramatyzowałam, że stracę pokój, że zburzy ład i porządek, jak ja jej nie chciałam… Mama poroniła, czułam się okropnie winna. To była dziewczynka.
Potem przyszedł czas dorastania i panicznego lęku, by nie wpaść. Tak bardzo bałam się w ciąży, że jak biologiczny zegar zaczął bić na alarm, to zaczęło się staranie i leczenie i co? I dupa. Tak jak przedtem nie chciałam, tak teraz nie marzyłam o niczym innym, tylko o dziecku.
W końcu po 5 latach się udało. I żeby było śmieszniej to 3 miesiące po porodzie zaszłam w kolejną ciążę, mogłam spełnić dla córki moje marzenie o siostrze, tego szczęścia nie da się opisać. Trwało krótko. Poroniłam.
Potem już postanowiłam niczego nie chcieć, nie planować. Może mogłam powalczyć. Nie wiem. Liczyłam, że znów się trafi. Nie trafiło się.
Kłuje mnie w dołku czasem. Martwię się, że wszędzie wokół wszyscy mają rodzeństwo. Stosunkowo mało tych jedynaków jest. Ludzie do mojego życia przychodzili i odchodzili, a brat zawsze w nim jest, chociaż wiele nas nie łączy. Ale… jest coś takiego, dla obcej osoby nie oddałabym nerki, a dla niego tak, bez chwili wątpliwości. A moja dziewczynka nie będzie miała kogoś takiego.
Najgorsze jest dla mnie to, że czegoś nie wiem i nie umiem sobie wyobrazić. Kocham mojego brata i jak coś się u niego dzieje to jestem zawsze w gotowości, ale jakby to było gdyby go nie było nigdy i wcale? Nie umiem sobie wyobrazić.
Tak samo nie umiem sobie wyobrazić, że mogłabym mieć inne dziecko. Inaczej wyglądające, z innym charakterem, może innej płci. I strasznie mnie to wkurwia! No strasznie! Ale jednocześnie uświadamia, że chyba nigdy nie byłabym zadowolona.
Trzeba doceniać jak jest. Zabawa w „co by było gdyby” tylko nas niepotrzebnie nakręca i dołuje.
W końcu mogłam nie mieć brata, z którym jednak kilka fajnych rzeczy się zdarzyło. Mogłam mieć naprawdę wredną siostrę. Mogłam nie mieć dziecka wcale, a mogłam mieć drugie chore lub mogłabym nie móc dać dwojgu tyle co jednemu.
Myślę tylko, że wychowując jedynaka rodzic narzuca sobie większą odpowiedzialność. Z obserwacji wynika, że przy drugim, czy kolejnym łatwiej się odpuszcza.Ta odpowiedzialność mi ciąży i luzu w pośladkach brakuje.
Bardzo ciekawy tekst. Szczególnie mi bliski, ponieważ sama jestem jedynaczką. I dobrze mi z tym 😉 Pamiętam jak zawsze wszystkim odpowiadałam, że ja wcale nie chcę ani brata, ani siostry. Możliwe, że taka moja wewnętrzna decyzja jest związana z moim imieniem. Monika to przecież z greki jedyna/jedyny 🙂 Jednak w życiu spotkałam się też z wieloma krzywdzącymi opiniami, np. że jako jedynaczka jestem NA PEWNO egoistką i nie umiem się dzielić. Paradoks polega na tym, że zawsze potrafiłam się podzielić wszystkim, łącznie z jedzeniem, a znam kilka osób z rodzin wielodzietnych, które nie mają tego we krwi, są bardziej zachłanni. Kolejny mit- „Ty masz wszystko, co tylko sobie wymarzysz. Rodzice Ci kupią tak naprawdę za nic”. Nie trafiały żadne argumenty, że jest inaczej. Przecież ludzie wiedzą lepiej, a szczególnie Ci, którzy znają nas najmniej.
Teraz model 2+1 jest już mniej piętnowany przez społeczeństwo. Może dlatego, że coraz częściej występuje. Mimo to budzi wiele kontrowersji. Kiedyś natomiast odnosiłam wrażenie, że była tak silna presja na to, aby posiadać więcej dzieci, że nawet rodzina wielodzietna i patologiczna byłaby pod mniejszym odstrzałem niż kochająca się rodzina, aczkolwiek z jednym potomkiem. Przecież nie liczy się jakość, a ilość. Należy jednak pamiętać, że nie sztuką jest urodzić drużynę piłkarską, a wychować ją całą na porządnych ludzi. Na porządnych, ematycznych, potrafiących się dzielić i wszystko załatwić ludzi, którymi jedynacy przecież nigdy nie będą (sic!). Dlatego trzeba pamiętać, aby żyć tak, jak się chce samemu i nie zwracać uwagi na te głosy gdzieś zza mgły, które próbują się przebić i układać nam życie. Pozdrawiam, wierna fanka ???
Ad.1 Najlepsza liczba dzieci to taka, która jest ok dla danej pary. Każdy ma inne tło, w którym żyje, inne priorytety, poglądy, oczekiwania. Nie ma jednej właściwej odpowiedzi. Szczególnie nie powinno się mówić o jedynej prawdzie w tej kwestii skoro jest tyle par, które mają problemy z realizacją marzenia o dziecku. Niestety „wyrocznie” mają mało empatii.
Ad 2. Znam większe dramaty. Każda sytuacja ma plusy i minusy. Ja doceniam, że mam rodzeństwo. Choć często 2/3 ekipy wysłałabym na księżyc 😉
Ad 3. Mam dwoje. Dlaczego? Bo chciałam i mogłam. Kropka
Mam brata o kilka lat starszego i nigdy nie potrafiłam się z nim dogadać, jesteśmy dwoma różnymi światami…nawet gdy jesteśmy w tym samym pomieszczeniu to nie rozmawiamy ze sobą…nie mamy o czym…bardzo mi przykro, ze tak jest…ale bez chęci z drugiej strony nic się nie zmieni nigdy.
Mam brata i wcale nie radzę sobie z ogólnie pojętym życiem w społeczeństwie czy nawiązywaniem bliskich relacji w dorosłym życiu. A z drugiej strony wiem, że zawsze, co by się nie stało, mam oparcie, głównie jeśli chodzi o problemy z rodzicami. Jedynakowi będzie pewnie jednak trudniej poradzić sobie chociażby ze starością rodziców i zajmowaniem się nimi, gdy zaniemogą. Ale to tak naprawdę tylko jedna kwestia z wielu. Moje dwie najlepsze przyjaciółki to jedynaczki i wcale nie uważam je za rozpieszczone bachory 😉
Dobry tekst, pozdrawiam!
Jestem jedynaczką i powiem szczerze, że bardzo mi z tym dobrze 😉 Zawsze miałam przyjaciolki i brak rodzenstwa w ogole mi nie doskwieral. Lubie tez spedzac czas sama ze soba, wiec nawet bylo mi na reke, ze nikt mi nie zawraca w domu glowy, kiedy nie chce 😛 A moze wlasnie dlatego lubie spedzac czas sama, bo jestem jedynaczka i do tego przywyklam? Tak tez moze byc. Mimo to sama zawsze chcialam miec 2
dzieci. Przy pierwszym dziecku sprawy sie jednak skomplikowaly. Moja starsza corka jest niepelnosprawna, a pierwszy rok jej zycia spedzilismy glownie w szpitalach. Ominely mnie wszystkie standardowe chwile „normalnego” wczesnego macierzynstwa. Zamiast tego musialam sie martwic, czy moje dziecko przezyje. Potem tez nie bylo (i nie jest) latwo. Na jakis czas odlozylam marzenia o drugim dziecku – zbyt duzo bylo do ogarniania z pierwszym i balam sie oczywiscie powtorki z rozrywki, chociaz to losowy przypadek. Myslalam przez
dlugi czas,ze raczej sie nie zdecyduje. Dojrzalam do tej drcyzji po ponad 6 latach. Mam druga corke i uwazam, ze to byla najlepsza decyzja w zyciu. Jest cudownym, wesolym promyczkiem (ktory co prawda nie spi ale po tym co mialam z pierwsza wydaje mi sie to niewiele znaczaca pierdola 😉 ) i dala
mi szanse na przezycie tego pierwszego etapu
macierzynstwa dokladnie tak jak sobie wymarzylam. Oczywiscie bede musiala sie bardzo starac, zeby mlodsza nie miala wrazenia, ze urodzilam ja po to, zeby byla kiedys opiekunka starszej, bo absolutnie nie bylo to moim celem i w zadnym wypadku nie bede tego od niej wymagac.
Ja mam siostre i brata. Fajnie jest mieć 2 rodzeństwa bo jak się z jednym poklocisz na „śmierć i zycie” to masz jeszcze drugie w zanadrzu do sojuszu 😉 zawsze mówiłam, że będę miała trojke, bo nas było troje i było zaje….fajnie. Niestety juz po drugim zabraklo mi samozaparcia, a lęk przed siwym wlosem spowodowanym BardzoWażnymiProblemamiDzieci nie ulatwil mi decyzji o kolejnym słodkim niemowlaczku. Muszę powiedzieć, że wręcz zaczynam doceniać obce dzieci, które wraz z pierwszym płaczem/smrodem można oddać rodzicom 🙂
Natomiast bycie jedynakiem to na pewno dramat. Mam bratową, która jest jedynaczką i ona jest dramatem, jest podsumowaniem wszystkich stereotypów, NIE jest wyjątkiem potwierdzającym regułę, ona jest tą pieprzoną regułą, która potwierdza wszelkie wątpliwości dotyczące jedynakow… także tak, jeśli dzieci to tylko w liczbie mnogiej 😉
Temat który wzbudza pewnie wiele kontrowersji i to się napewno nie zmieni. To ważny temat. Mam dwie siostry. Jedną starszą o 3 lata, drugą młodszą o 6 lat. Czy jakoś mi źle było w dzieciństwie? Owszem ale nie za sprawą rodzeństwa. Siostry często wywoływały na mojej twarzy uśmiech. Wspólne zabawy, plucie płatkami zbożowymi przy śniadaniu, wybijanie szyb w domu, wspólna zabawa w „słowo na ostatnią literę” przed snem. Jednak nie było też tak kolorowo… biłyśmy się. Nie raz. Nie dwa. Tego było więcej. Wieczna afera kto co sprząta, kto przekopie ogródek A kto wybiera chwasty? Wieczna kłótnia jak któraś chciała gdzieś wyjść, bo przecież ona może dłużej bo jest starsza. I ja jako dziecko odczuwałam różnicę w traktowaniu. To nie chodzi o to że starsza siostra to ta najstarsza, ta odpowiedzialna. I to nie chodzi o to, że zaś ta najmłodsza to taki słodziutki bobasik tititi. Nie. Chodzi o to, że to wiecznie ja miałam ciuchy po siostrze ( swego czasu nawet chodziłam z nią i mamą na zakupy wybrać sobie coś w swoim stylu bo przecież i tak później to nosiłam) wiecznie dostawalam gorsze zabawki (starsza siostra dostała barbie, prawdziwą barbie która miała szampon co zmieniał kolor włosów- przepraszam Paulina ze obciełam lalce włosy z zazdrości). Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność ale uważam że siostra to dar. Niby osoba której niecierpisz ale kochasz zarazem. Jak ktoś ją skrzywdzi to masz ochotę skrzywdzić tę osobę dwa razy bardziej!
To ta osoba która będzie rozumieć Twój ból nad grobem rodziców. Będzie wsparciem dla Ciebie i Ty dla niej.
Nie ma drugiej takiej osoby na świecie jak ja. Nie ma. Jestem tego pewna. Nie ma takiej osoby która boi się śmierci tak jak ja. Z tego powodu nie chciałam mieć dzieci bo przeraża mnie, że kiedyś umrę, a dzieci zostaną na tym świecie. Wiem wiem, każdy z nas umiera.
Jednak los zesłał mi wspaniałego człowieka. Mojego męża. Mamy dwie córki. Starsza 5 lat, młodsza rok. I cieszę się z każdego dnia kiedy spędzamy razem.
Kłócą się. To chyba naturalne. Wiem że po mojej śmierci będą miały siebie. Pewnie będą miały swoje rodziny będą mieć dla kogo żyć. Jednak ja się cieszę, że je mam, oby dwie. I cieszę się że mam siostry.
Choć każda z nas mieszka bardzo daleko od siebie to zawsze łączy nas serce.
Mam brata młodszego o 2,5 roku. Nasza relacja jest świetna, to mój najlepszy przyjaciel, o wszystkim mogę mu powiedzieć, zawsze na niego liczyć, motywuje mnie do pracy nad sobą. Mam też dwie córki (niecałe 3 lata różnicy) planowane, bardzo wyczekiwane, różnica wieku zaplanowana. I chce kolejne dziecko! Zawsze marzylam o dużej rodzinie. Uważam, że to jaki mamy kontakt z rodzeństwem zależy nie tylko od cech charakteru, ale w dużym stopniu od rodziców – jak tą relację poukładają na początku. Jestem też spełniona zawodowo, prowadzę przedszkole i pełnię w nim każdą możliwą funkcję 😉 jedynacy, których znam niestety doskonale wpisują się w stereotypy o których piszesz
Ja jestem siostra ( o 4 lata młodszej siostry i o 16! Lat młodszego brata – i to z jednych rodziców ?). Kochamy się bardzo choc bywa / bywało różnie. Ale jestem tez mama – póki co jedynaczki Michaliny – i z jednej strony „chciałabym a boje się” a z drugiej nie wyobrażam sobie ze nie będzie miała rodzeństwa. Liczeń na to ze mam jeszcze jakieś 3/4 lata w zapasie na podjęcie decyzji i wierze w to ze jesli podejmiemy ja wspólnie z mężem / corka – jakby nie była , będzie najlepsza i właściwa.
Każdy powinien mieć tyle dzieci ile tylko chce. To jest klucz. Wszystkie trzeba kochać.
Ja zaraz będę miała trzecie Chciałam tyle, potem mi przeszło i wolałam zostać z dwójka ale tak wyszło i dobrze bo świadomie to trudno podjąć decyzje o więcej niż jednym dziecku.
Jestem jedynaczka, rodzice sie rozwiedli kiedy jeszcze robilam pod siebie, mama pozniej musiala wyjechac za chlebem. I ja, jak na zlosc(;)) otoczona bylam cudownymi rodzenstwami, przyjaznilam sie z dziewczynami ktore mialy siostry i poza tym ze powyrywaly sobie kilka wlosow to sa dla siebie do tej pory czyms bardzo waznym. I teraz w tym wszyskim bylam ja…. Tato tak bardzo nie vhcial miec corki, ze spierdolil jak udalo mu sie splodzic innej syna. Mama dawala wszysyko vo mogla zebym nieodczuwala dokuczliwie tego co przyniosl mi los juz na starcie. Dzis pisze sie o tym ze swieczka w oku, ale wtedy bylam bardzo szczesliwym dzieckiem, ktore cieszylo się z tego co mialo i znalo tego wartosc. Chcialam miec rodzenstwo… Ale wiedzialam ze go miec nie bede, mama zwiazala sie z mezczyzna kiedy ja juz zakladalam swoja rodzine. Wczesniej na 1500% poswoecila sie wychowaniu mojej skromnej geby.
Mam 3 dzieci. Wiedzialam ze nie chce jednego. Moze to zaczarowane jablko u sasiada mialo tu duze znaczenie. Place duza cene za to jaka rodzine zalozlam. Ale czuje się w poczuciu ze moze uszanuja sie na tyle ze beda sie z posiadania siebie cieszyc, tak jak to robia moje przyjaciolki z dziecinstwa do dzis dnia.
Czasem z szacunku do swojej psychiki przepraszam sama siebie za hardcore, ktory sobie zafundowalam posiadajac taka bande. To jaka rodzine chcecie miec powinno byc jedynie WASZA, DOJRZALA decyzja. Dobranoc
A ja mam dwoje bo byłam wtedy młoda (pierwsze urodzone przed 22 a drugie przed 26 urodzinami) i to było ponad 20 lat temu. Nie zastanawialismy się wtedy aż tak bardzo nad tym czy finansowo, mieszkaniowo podołamy. Jakoś się udało.
Gdybm pewnie zaczęła kalkulować to byłoby tylko jedno. Ale naprawdę może głupio zabrzmi ale ponad dwadzieścia lat temu było prościej decydować się na dzieci. I teraz mamy dwoje dorosłych, prawie dzieci a my jeszcze młodzi ?.
o Matko , a ja bez dziecka to muszę być w ogóle kaleką — ale wcale nie jestem singielką bez dziecka czy dziecek w liczbie mnogiej, bo byłam jedynaczką 😉 czy cos. Ludzie są dziwnie przyzwyczajeni do stereotypów i frazesów… ta małostkowość natury ludzkiej mnie przeraża …więc Radomska weź pomyśl czy .. a właściwie co Ty myślisz — reszta to tylko tło 😉
Jestem jedynaczką nigdy nie czułam się gorsza od innych. I może powiem brzydko Ale w dupie mam te stereotypy że jedynak jest rozmieszczony samolubny itd itp. Moja mama urodziła mnie mając 35 lat będąc Panna z dzieckiem w tamtych czasach to było coś złego wręcz gorszącego (Mam 33 lata) mój ojciec nie chciał mnie znać nigdy. Nigdy nie czułam się źle nigdy nie miałam problemów z nawiązaniem kontaktów z ludźmi i nie mówię tylko o ludziach w moim wieku. To jest wybór każdego z nas ile chce mieć dzieci i NIKT niema prawa mówić że robi się krzywdę dziecku dlatego że jest jedno. Sama mam dwie córki i cieszę się niesamowicie z tego że są dwie mimo tego że drugiego dziecka nie planowałam (między dziewczynami jest rok i dwa miesiące różnicy) po prostu tak wyszło ??? Niema recepty na idealną rodzinę czy będzie w niej jedno dwoje a może więcej dzieci każdy ma tyle ile uważa za słuszne i nikogo nie można osądzać pod względem ilości posiadanych pociech. A bycia jedynjedynakiem nigdy mnie uważałam za dramat. Wychowuje dwie córki (sama bo się rozwiodłam) mam pracę mam przyjaciół jakoś ogarniam ten świat mimo to że jestem jedynaczką.
Jestem mama jedynaka K czuje presję. Bardzo często mierze sie z tymi idiotycznymi dla mnie komentarzami kiedy następne, itd. Sugestiami ze nie jestem dość dobra mama bo nie poświęcam sie by urodzić kolejne itd itd…. niekończąca sie opowieść do pozygu! I wiesz co jest najbardziej przytłaczające? Taka wewnętrzna panika. A moze faktycznie powinnam cos z tym zrobic, to problem? To moze adopcja, albo rodzina zastępcza. Muszę zrobic przysłowiowe „ dobrze” synowi bo inaczej go skrzywdzę. Wiem ze nie chce to na pewno! Ale ale włącza sie zabawa w ale – ale moze powinnam ?
Książka wpisana na listę do zdobycia i przeczytania!
Dzieki za temat i literaturę !
Mam dwójkę rodzeństwa i mimo, że bywało różnie obecnie nie wyobrażam sobie że mogłoby ich nie być. Należą do najważniejszych osób w moim życiu. Fajnie mieć kogoś kto pójdzie za Tobą w ogień 🙂 To samo chce dac mojemu pierworodnemu 😉
Siostrę mam jedną, z którą wprost się biłyśmy za czasów dzieciństwa. 5 lat temu zostala moją druhną, matką chrzestną mojej jedynaczki. W tę sobotę druhną na jej slubie byłam ja. Po burzliwych latach dziecinstwa i tych wszystkich klotniach odnalazlysmy wspolny język. Jest moją najlepszą przyjaciółką. Moj Mąż ma brata.i 5 sióstr i z żadnym nie utrzymuje bliskiego.kontaktu. Posiadanie rodzenstwa nie jest receptą na szczęście i dobre relacje. Chcialabym zeby moja Oliwka miala rodzenstwo, ale się boję. Po tylu latach stałam się najzwyczajniej w świecie wygodna z tym całym nie wstawaniem w nocy, brakiem pieluch, zarwanymi.nocami… pragmatyzm? Czy strach przed tym, czy sobie poradze?
Mam 6 rodzeństwa i powiem że jako dziecko czasami bywało ciężko nam się dogadać. Z biegiem czasu jednak cieszę się że Ich mam?. Nasi rodzice wcześnie odeszli z tego świata i nie wiem jak wtedy potoczyło by się moje życie gdyby nie Oni. Każdy z nas ma swoje życie ale wiemy ze zawsze na siebie możemy liczyć. Nie wyobrażam sobie zycia bez Nich. Nie twierdzę jednak ze jest coś złego w byciu jedynakiem. To na kogo człowiek wyrośnie nie jest kwestią braku lub nadmiaru rodzeństwa a wartości jakie przekazują rodzice. Każdy powinien sam decydować o tym ile i czy w ogóle będzie mieć dzieci. Ja dzieci nie mam ale bardzo często słyszę od znajomych ze ”juz najwyższy czas”. Sama zadecyduję kiedy i ile….?(chyba ze matka natura zadecyduje za mnie??)
Pozdrawiam?
Między moimi synkami jest 1.5 roku różnicy wieku (aktualnie prawie pięciolatek i niespełna 3.5latek) i właściwie ich wychowanie traktują jako jeden ciąg (aktualnie prawie już jak bliźniaki wyglądają- można nie integrować w bójki bo siły wyrównane ). To była świadoma decyzja że skoro nie wracam do pracy to przy jednym „siedzeniu” w domu odchowam dwójkę. Rozważałam kiedyś tak czysto hipotetycznie że może jeszcze trzecie ale ….. i tu właśnie pojawia się sto powodów na nie , właściwie tych samych jakich używają rodzice którzy zatrzymali się na jednym dziecku. Wiec tak naprawdę każdy rodzic który postanawia w którymś momencie z jakiegokolwiek powodu że stop – wystarczy mi dwójka, trójka, siódemka dzieci powinien zrozumieć osoby które to stop mówią po pierwszym dziecku (albo i przed pierwszym dzieckiem).
A ja mam 3 starsze siostry,na ktore zawsze moge liczyc.Jak ktoras w klopotach to 10 min pozniej siostry sa z odsiecza.I dlatego boli mnie ze moja corka bedzie jedynaczka.Moj instynkt macierzynski krzyczy o kolejne dziecko,niestety nie jest to realne.Staram sie myslec ze zdrowe dziecko to i tak wielkie szczescie,ciesze sie nim,ale serce troche boli.
Mam osiemnastoletniego jedynka…Czy żałuję? Czasami tak, trochę… Częściej jednak, z perspektywy czasu, to jestem zadowolona ?
Mam dwa lata młodszego brata, z którym nie jestem tak blisko, jakbym chciała, bo jednak jeszcze ma chłopak siano w głowie i średnio ceni więzi rodzinne. Mam też córkę, która za kilka dni będzie miała dwa miesiące. Już w ciąży mówiłam, że decyzja o drugim dziecku raczej nie zapadnie. Mój mąż natomiast od początku powtarzał, że to dziecko będzie pierwsze i ostatnie. Po porodzie z przygodami, niekoniecznie przyjemnym, przyznałam mu rację. Jeszcze nikt nas nie naciska, ale wiem, że przyjdzie ten czas, teraz to dopiero sugestie o tym, jak dobrze, żeby między dziećmi nie było zbyt dużej różnicy wieku. Jako starsza siostra w rodzinie z niewydolnym wychowawczo ojcem pamiętam bardziej, niż wspólna z bratem zabawę – wspólne z mamą martwienie się i dbanie o niego. Pamiętam, że byłam za niego odpowiedzialna w wielu kwestiach. Pamiętam też, że mama czasem, zupełnie nieświadomie, traktowała mnie bardziej jak partnera w wychowaniu mojego brata, niż jak drugie dziecko, które należy wychować. Nie zawsze rodzeństwo, nawet z niewielką roznica wieku, będzie przyjaciółmj na całe życie.
Ja jestem jedynaczką ale według mnie to duże nieszczęście. Nie uważam żebym była nieprzystosowana społecznie ani egoistyczna. Nie brakowało mi też nigdy rodzeństwa w dzieciństwie, wręcz przeciwnie byłam z tego powodu zadowolona. Tragedią stało się to dla mnie dopiero w dorosłym życiu. Uświadomiłam to sobie dopiero jak zachorował i zmarł mój tata. Bo niestety w trudnych sytuacjach zostaje się samemu, nie mam wsparcia w rodzenstwie przy chorym rodzicu. Cała opieka spoczywa na mnie. Przeraża mnie również to że jak odejdzie również mama to zostanę całkiem sama ?. Oczywiście to nie jest tak że nie mam nikogo ale jak to mówią, mąż to nie rodzina (zresztą nawet najlepszy może się okazać że zostawi) dzieci (A mam ich trójkę) nie będę obciążać dorosłymi problemami. I dlatego w razie trudnych życiowych sytuacji, jakiś tragedii i nieszczęść z rodzeństwem zawsze wiążą więzy krwi.
Moim dzieciom zawsze powtarzam, szanujcie się bo macie tylko siebie. I wiem że jakby nas z mężem zabrakło to będą wsparciem dla siebie A jedno dziecko nie zostałoby samo na świecie.
Pozdrawiam wszystkich
Mam troje rodzeństwa i ciężko opisać więź jaka nas łączy, bo to jakiś level nie do ogarnięcia. Kocham ich tak bardzo, że wzruszam się za każdym razem kiedy myślę o naszych relacjach. Są dla mnie wszystkim, wyciągali mnie z niejednego bagna, przeżywaliśmy wspólnie tragedie i wiem, że bez ich obecności nie poradziłabym sobie. Dziewczyny wybrały życie w świecie słońca (dzięki czemu spędzam fajne wakacje za darmoszkę ;)) ale tęsknię za nimi okrutnie, brata mam na szczęście obok. Siostry mają po jednym dziecku, tak wybrały. Ja czasami im trochę marudzę i przypominam o tym, co nas łączy, wbijam małe szpileczki i daję do zrozumienia że odbierają dzieciom coś cennego. One to rozumieją, ale zawszę znajdą jakieś „ale”, no cóż, jakoś się z tym pogodzę ;). Sama nie chcę mieć dzieci, ale jeśli pojawi się jedno, to na pewno na jednym się nie skończy , może na trójce się zatrzymam. Absolutnie nie uważam jedynaków za gorszych, bo jak pisały dziewczyny wcześniej, wszystko zależy od wychowania.
Zastanawiając się nad tym wszystkim bycie jedynakiem raczej chyba nie ma znaczenia kto jakim jest człowiekiem i jak się odnajduje w społeczeństwie. Jeden będzie czuł się samotny mając siostrę czy brata A drugi będzie miał na tyle dużo koleżanek, kolegów że nawet nie odczuje braku rodzeństwa. Mam siostrę o 3 lata młodsza i brata młodszego o lat 16 nie wyobrażam sobie życia bez nich zarówno siostra z którą niejednokrotnie kłóce się nawet teraz albo nie do końca rozumiem jej zachowanie i brat w chwili gdy moje małżeństwo rozpadło się na kawałki A raczej usiadłam i powiedziałam że koniec więcej ręki na mnie nie podniesiesz pomogli mi na swój sposób doceniam wtedy że nie tylko przyjaciółki Ale czasem ktoś w domu moze tylko przytulić A pomoże bardziej niż rozmowa. Póki co mam jedno dziecko poród miałam bardzo traumatyczny i może właśnie dlatego póki co boję się mieć drugie dziecko Ale marzy mi się czworo … zobaczymy co los przyniesie i jak to będzie kiedyś w przyszłości póki co mam jednego przystojniaka A on nie czuje się gorszy że nie ma rodzeństwa (często o tym rozmawiamy)
Pozdrawiam.?
Mam 1 siostrę i 4 braci. to najlepsze co mogło mnie spotkać bo teraz kiedy już prawie wszyscy są dorośli możemy na siebie liczyć. Jeśli zabraknie rodziców wiemy że nie zostajemy sami i to jest piękne:) wspominając nasze dzieciństwo to było wyzwanie dla naszej mamy ale dla nas wspomnienia jak na wiecznych koloniach (mieszkamy na wsi) zawsze była ekipa do zabawy. Jeden drugie czegoś uczył, za coś krzyczał:p Rodzeństwo jest najlepszym co mogłam w życiu mieć. nie wyobrażam sobie że było by mas mniej. Tak samo myślę o swojej rodzinie może nie 6 ale wesola trojeczka czemu nie ?;) POZDRAWIAM 🙂
Mam 12 lat młodszą siostrę. Nigdy nie byłam dzieckiem, które chodziło za rodzicami i prosiło o siostrzyczkę czy braciszka. Po prostu przyjęłam do wiadomości fakt, ze nie mam rodzeństwa i tyle (mimo, ze większość rówieśników miała choć jednego brata albo siostrę.). Jedyne co mnie do tej pory „uwiera” to fakt, ze rodzice wyszli z założenia, ze ja mam obowiązek opiekować się siostrą. A taka postawa jest według mnie niesprawiedliwa bo to dorośli decydują się na kolejne dziecko i na nich powinien spoczywać całkowity obowiązek opieki a nie na rodzeństwie. Argument o byciu starszym tez tu według mnie nie pasuje bo żadne dziecko nie ma wpływu na to, które się rodzi. Poza tym rodzicom powinno się uświadamiać, ze oni maja wpływ na relacje między rodzeństwem i więź między nimi.
Mam dwóch braci, 9 i 14 lat różnicy- jestem najmłodsza. Przez nich zawsze byłam oceniana jako rozpieszczony bachor, ktory nie poradzi sobie w zyciu 🙂 do tej pory ciezko znalezc wspolny jezyk bo mam wrazenie ze dalej sa zazdrosni o wiele rzeczy. Przykre ale prawdziwe … Nie mamy super wiezi i nie wiem czy zawsze mogła bym na nich liczyć. Takze z posiadania rodzenstwa niestety ja wielkich plusow nie mam. Malo tego jest mi przykro,strasznie przykro, że właśnie ten stereotyp super rodzinnej więzi sie u mnie nie sprawdza i chyba jest to gorsze rozczarowanie niz bycie jedynakiem…
Jestem jedynaczką. Zawsze miałam mnóstwo kuzynostwa, koleżanek i znajomych, nie brakowało mi rodzeństwa. Dopóki nie poszłam do szkoły i Mama nie zaczęła wywierać na mnie mocną presję o bycie najlepszą. Do dzisiaj została mi niewypracowana trauma i wszystko co robię poddaję mocnej krytyce. Nie wiem czy rodzeństwo coś by tu zmieniło, nie czuję się skrzywdzona. Mam najlepszą przyjaciółkę, która doskonale zastępuje mi rodzeństwo.
Narzeczony jest najmłodszym dzieckiem, jedynym synem… I widzę jak l bardzo zepsuło go wychowanie samych kobiet. To ja nauczyłam go prać, sprzątać i gotować. Dopiero teraz, kiedy cała trójka jest dorosła mają w miarę poprawne relacje, wcześniej nie było tak różowo.
Nasz pierworodny jest high need’em, nie wiem czy kiedykolwiek zdecydujemy się na drugie. Chciałabym, ale zwyczajnie boję się, że nie podołałabym. Do tego lęk o sytuację materialną, która niestety nie jest taka fajna, jak byśmy chcieli. Może jak Synu podrośnie, nasze finanse się ustabilizują, a nam się jeszcze raz będzie chciało bawić w pieluchy i nocne wstawanie ;). Nie uważam żeby był przez to pokrzywdzony, w naszym otoczeniu sporo dzieci w zbliżonym wieku, będzie miał z kim się bawić, bić i nawiązywać więzi.
Halo a gdzie w tym całym „musisz mieć milion dzieci żeby być szczęśliwa” JA – jako osobna jednostka a nie tylko matka ?! Ja siostrę mam a i owszem, ale córkę mam jedną i raczej tak zostanie. Nie umiem się zdecydować na kolejne bo szkoda mi swojego ułożonego już życia. Nazwijcie mnie egoistka ale inkubatorem nie będę. Przy jednym dziecku ciężko znaleźć czas na swoje pasje i nie mieć poczucie winy, że jednak mogłam ten czas poświęcić córce ? w kwestia bycia jedynakiem tym stereotypowym to nas nie dotyczy. Dzielić się umie, w grupie przedszkolnej jest bardzo lubiana i świetnie się odnajduje w każdym towarzystwie, jest wygadana i ma duże pokłady empatii, nie rzuca się na glebę z rykiem gdy usłyszy że czegoś nie dostanie. Ciągle słyszę, że jest pogodnym dzieckiem, zawsze uśmiechniętym. To moja ciężka praca, że taka jest a nie kwestia posiadanie rodzeństwa.
A ja mam 3 starsze siostry i w życiu bym się nie zamieniła 🙂 jesteśmy bardzo zżyte, rozmawiamy codziennie, spotykamy się minimum raz w tygodniu i kiedy czegoś potrzeba to jest cała armia pomocników, bo jedna za drugą skoczyłaby w ogień 🙂 i sprzeczki są, wiadomo, ale generalnie jest super mieć dużą i zgraną rodzinkę 🙂 pozdrawiam serdecznie 🙂
Moim zdaniem każda ilość jest odpowiednia, jedni chcą mieć drużynę piłkarską, a innym wystarczy tylko sędzia ??
My mamy tylko córkę i nie czujemy ciśnienia na więcej. Co ma być to będzie.
Nie uważamy że jedynactwem robimy jej krzywdę.
Oboje z mężem mamy rodzeństwo, i szczerze podziwiam rodziców że dali radę.
Najgorsze w posiadaniu jednego dziecka są ciągłe pytania kiedy następne, dlaczego tylko jedno itp. Serio rodzice posiadający większą ilość powinni wyluzować…
A ja mam 4 siostry i brata więc się wypowiem jako opozycja wśród wypowiedzi jedynaków 😉 Jestem na etapie zakładania swojej rodziny i jest mi tak strasznie dziwnie, cicho i niestety smutno kiedy przychodzi mi spędzać święta z rodzicami narzeczonego. Mój osobisty dramat, i płacze po kątach (jawnie nie mogę robić przykrości przyszłym teściom i mężowi, starają się ale to nie to). Nic mi nie zastąpi rodzinnej atmosfery, tego radosnego gwaru który zawsze był w domu. Może z jedną siostrą można nie mieć kontaktu, ale zapewniam że przy 4 zawsze z jakąś mam bliższy kontakt. Fakt, że czasem relacja słabnie ale równocześnie nabiera w siłę z inną siostrą. Na brata też zawsze mogę liczyć. Uważam, że więzi pomiędzy rodzeństwem nie zastąpi żadna przyjaźń, choćby trwała od urodzenia. Miłość do siostry jest często trudna, wymaga wiele poświęcenia, cierpliwości i ogromu odpowiedzialności za siebie nawzajem i właśnie przez to jest tak piękna i silna. Może to wynika z mojego opiekuńczego charakteru, może z tego jak moi rodzice nas wychowywali, w duchu odpowiedzialności za siebie, podkreślając jak ważne są więzi pomiędzy nami. Potrafili spoić rodzinę i są niesamowicie dobrymi ludźmi, ich przykład jest bardzo ważny. Bywały w domu awantury pomiędzy nami, a jakże, nawet sporo całkiem ciągań za włosy i szczypań do krwi w dzieciństwie. Niezliczona liczba awantur o pożyczone bluzki, podkradzione kosmetyki 😉 Ale jak przychodzi czas „pokoju” jest cudownie! Teraz same się tym wszystkim między sobą dzielimy, no i nic tak nie ciągnie do rodzinnego domu jak wizja spędzenia wspólnych chwil razem, a teraz dodatkowo każdy w towarzystwie własnych rodzin. Bo się powiększamy 🙂 nie wiedziałam że można kochać aż tak bardzo zanim urodzili się moi bratankowie (dopiero później pojawił się obecny narzeczony, ale to inny rodzaj miłości). Podsumowując, bo można dużo pisać. Nie wyobrażam sobie nie mieć tych wspomnień i wspólnych przeżyć. Jedynak będzie o to uboższy. Będzie miał wspomnienia z relacji ze znajomymi, przyjaciółmi, ale dla mnie to duża różnica. Nie zamieniłabym moich sióstr, brata i mojego dzieciństwa (czasem ciężkiego bo brakowało atencji rodziców, nie na wszystko wystarczało pieniędzy, wiele rzeczy było „wspólnych”, podróżowanie autem tylko na raty – tu muszę dodać że to stymulowało do marzeń 🙂 np. o wieloosobowym busiku 🙂 teraz niestety często dzieci nie mają o czym marzyć bo wszystko mają, wszystko o czym my marzyliśmy za młodu, startują z wyższego poziomu więc być może trudniej im będzie o realniejsze marzenia) wracając nie zamieniłabym tego na brak rodzeństwa, za to z wszystkim tym czego mi przez „nadmiar” rodzeństwa brakowało. Ktoś może zapytać jak rodzice dali radę przy tylu dzieciach. Moi rodzice odpowiadają zawsze że gdyby nie tyle dzieci nie doszliby do tego co mają. Zostali by na wsi, w gospodarstwie. Potrzeba gotówki na wykształcenie nas pobudziła ich do szukania nowych rozwiązań i dziś prowadzą dobrze prosperującą firmę. Założoną od podstaw, bez żadnej wiedzy ekonomicznej, ze skończonymi jedynie technikami. Dzieci motywują do rozwoju. Jednak 6 dzieci to naprawdę sporo, myśląc o swojej rodzinie marzy mi się trójka, oby zdrowie pozwoliło 🙂
Mam dwóch braci i jedną siostrę (siostra z innego związku mojego taty). Między mną a pierwszym bratem niecałe 2 lata różnicy, dwa różne charaktery, dwa światy. Całe dzieciństwo się tłukliśmy. Między drugim bratem a mną – 8 lat różnicy. Przez większość czasu czułam się tak jak bym była jego opiekunką. Ja, wchodząc już w poważniejszy wiek miałam inne zainteresowania ale często zdarzało się, że brałam młodszego brata razem ze sobą na zabawy z rówieśnikami na boisku szkolnym. Taki prawdziwy kontakt złapaliśmy dopiero kiedy on miał 15lat. Między siostrą a mną jest 18lat różnicy. Wiadomo, inne światy. Mogłabym być jej matką. Nie ma wspólnych tematów i z nią czuję jakaś taką najmniejszą więź. Dziś ma już 11 lat i z trudnymi tematami przychodzi bardziej do mnie niż do swojej mamy i wiem, że bierze ze mnie przykład bo jestem w jakiś sposób dla niej autorytetem. Siostra jakby by nie patrzeć wychowuje się jak jedynaczka i widzę pewne zachowania „samolubstwa”. Nigdy nie miała problemów z dzieleniem się ale wchodząc w wiek nastoletni zaczęła żyć w przekonaniu, że to ona jest najważniejsza bo wszyscy skakali w okół niej. To tylko jej rodzice poświęcali czas i kiedy raz przyjechałam z moim małym synkiem i uwaga skupiła się na nim to ona siedziała obrażona i płakała bo nagle jej mama zwróciła uwagę na kogoś innego a nie na nią. Takie sytuacje dość często się zdarzają. Nie potrafi zaakceptować ludzi, którzy odwracają od niej uwagę. Można tłumaczyć ale ona tak poprostu ma i nie ma co się dziwić jak poprostu jest jedynym dzieckiem, któremu rodzice poświęcają uwagę.
Między moim rodzeństwem bywało różnie a najgorzej między mną a najstarszym bratem. Do tej pory kłócimy się, nie rozmawiamy czasem ze sobą tygodniami bo się na siebie gniewamy ale zawsze się godzimy, zawsze możemy na siebie liczyć i jeden stoi murem za drugim mimo wszystko… bo jesteśmy RODZINĄ. Można mieć wielu przyjaciół ale dzisiaj oni są a jutro ich nie ma. Rodzina zawsze jest. Najciężej było kiedy zmarł tata. Czułam straszną pustkę ale wiedziałam, że nie jestem sama. Wiedziałam, że mamy siebie i potrafiliśmy siebie wspierać w trudnych chwilach.
Kiedyś stawiało się na rodzinę. Rodziny były z reguły wielodzietne. Wszyscy utrzymywali bliskie stosunki z wujkami, ciotkami, kuzynami i dalszą rodziną. W dzisiejszych czasach jest pogoń za pieniądzem i stawianie na komfort życia a relacje utrzymuje się z najbliższą rodziną. Smutne to ale w moim przypadku prawdziwe. Gdybym nie miała rodzeństwa naprawdę czułabym się sama. Przyjaciele są ale mają swoje rodziny i to ich własna rodzina jest dla nich priorytetem i to z nią spędzają święta itp.
Nie było idealnie ale wiem, że moje życie bez rodzeństwa byłoby nudniejsze a ja pewnie byłabym najbardziej „wychuchanym” dzieciakiem na świecie.
Sama mam teraz 1,5 rocznego synka i stoję przed dylematem czy będzie drugie dziecko. Było i jest mega ciężko, mnóstwo wyrzeczeń, poukładany dotąd świat obrócił się o 180 stopni a moje życie w tej chwili to haos tym bardziej, że syn ciągle choruje i biedgamy ciągle po specjalistach. Macierzyństwo to harówka. Wiem, że zdecydowanie się na jedno dziecko byłoby pewną wygodą (nie oszukujmy się) ale znam tę stronę posiadania rodzeństwa i szczerze, nie uśmiecha mi się przechodzić ponownie przez te trudy ale myślę, że zdecyduję się na drugie dziecko i tak jak w moim przypadku wiem, że różnica wieku gra tutaj dużą rolę jeśli chodzi o relacje między dziećmi. Mój próg to max 5 lat różnicy. Jak się nie uda to trudno ?
Oczywiście to tylko moja subiektywna opinia.
Także koniec moich wypocin ?
Olinku, nikt za Ciebie życia nie przeżyje. Więc nie pozwól żeby ktoś decydował za Ciebie i nie rób sobie z tego powodu wyrzutów.
Ja mam 3 rodzeństwa i dałabym się za nich pokroić, choć czasem mam ochotę wyzabijać. Ale nie jest powiedziane że muszę mieć tyle dzieciaków. Z jednego bym się cieszyła ? a to czy Lenon będzie mieć rodzeństwo to jest wyłącznie Wasza sprawa. Buziaki dla całej rodzinki.
Jestem jedynaczką i odpowiadając na 2 pytanie powiedziałabym fifty fifty. Zawsze miałam poczucie, że czegoś (kogoś) mi w życiu brakuje, zazdrościłam (chociaż chyba czas przeszły jest tu nieuzasadniony) koleżankom, które rodzeństwo posiadają. I bardzo chciałabym rozumieć, czym jest więź między rodzeństwem. Z drugiej strony miałam od rodziców 100% uwagi, wiem, że dali mi maksymalnie dużo i dzięki nim jestem, kim jestem dzisiaj.
Jestem mamą dwóch synów (2,5 i 5 lat) z zapędami na kolejne dziecko. Dlaczego? Patrz punkt drugi. Zawsze wiedziałam, że chcę mieć dużą rodzinę.
Czy posiadanie rodzeństwa to zawsze stan idealny? Ano niekoniecznie. Niestety znam braci, między którymi nie ma za grosz relacji, ale tu wina jest zdecydowanie po stronie rodziców, którzy stworzyli między nimi poczucie wiecznej rywalizacji, preferowali jednego, podkreślali jego wyższość nad drugim.
Więc moim celem jest budowanie więzi między moimi dziećmi, aby zawsze mogli na siebie liczyć, aby wiedzieli, że są dla siebie mimo wszystko.
Pytanie pierwsze właściwie nie ma dobrej odpowiedzi – każdy wie, czego chce i co jest dla niego dobre.
Można mieć wspaniałe jedno dziecko, można mieć wspaniałą trójkę dzieci itd. itp. Wszystko zależy od relacji w rodzinie.
Jestem jedynaczką i mam syna jedynaka. Kiedy byłam gówniara chciałam mieć starszego brata. Bardzo. To mi się wydawało takie ekstra. Moje siostry cioteczne takich posiadały, więc to pewnie dlatego.
Nie odczuwam teraz, czy to jakoś negatywnie wpłynęło na moje życie. Raczej nie. W szkole miałam przyjaciół, znajomych. Kiedy poszłam do pracy stałam się bardziej śmiała, odważna i tam również nie miałam problemu z zawieraniem znajomości. Tak, kiedyś słyszałam że jedynaczka to egoistka i samo zło, Ale jakoś mnie to nie ruszało i nie rusza do tej pory.
Dzieci nie planowałam, ale wiadomo. Plan planem, a życie życiem ? Staram się syna wychować tak, żeby umiał sobie w życiu poradzić, sprząta, pomaga mi w zakupach, nie oczekuje, ze ja wszystko zrobię. Nie chcę, żeby wyrósł na roszczeniowca, który siedzi z dupą na kanapie.
Nikt nigdy nie trul mi, ze przydałoby mu się rodzeństwo. Nie wiem, może mam wokół siebie wyjątkowych ludzi, jakoś nikomu to nie przeszkadza ?
Młody nie ma problemu z zawieraniem znajomości, jest otwarty. Ma młodszych i starszych kolegów.
Mam nadzieje, ze nie będzie słuchał gadania innych tylko robił swoje i starał sie żyć dobrze. Ze będzie szanował siebie i innych. Rozmawiam z Nim o wszystkim i tłumaczę wszystko, co wydaje mi się tak bardzo oczywiste. Dla Niego nie jest. Myślę, ze też wiele zależy od nas, od naszego podejścia.
To tak jak z dentystą, jeśli dziecko nie słyszy w domu od małego, ze dentysta to sadysta, ze strach tam iść to idzie przejrzeć paszczę i nie ma tragedii.
Jeśli będzie słyszeć o jedynakach historie nacechowane negatywnie to może mieć takie podejście i traktować innych jednakow i siebie w ten właśnie sposób.
Mam brata starszego o 8 lat. Przez większość dzieciństwa i nastoletniego życia czułam się i byłam traktowana jak jedynaczka. Posiadanie brata było wtedy tylko umowne. W teorii był, w praktyce właściwie nie istniał. Dopiero w „dorosłym” życiu pojawiły się między nami jakieś relacje. Dopiero jak byłam po 20stce, brat zaczął mnie zauważać. Aktualnie mieszka za granicą, a mamy lepszy kontakt niż kiedy mieszkaliśmy pod jednym dachem. Mimo wszystko doceniam posiadanie rodzeństwa. Tego samego chciałam dla swojej córki. Ma teraz prawie 4 lata, a brat lub siostra jest właśnie w drodze. Choć powiem szczerze, dopóki to były plany, nie chciałam niczego więcej. Teraz kiedy stały się rzeczywistością – mam wątpliwość ? pozdrawiam!
To takie powielanie mitów mnie denerwuje. Znam jedynaczkę, która faktycznie jest okropna i egoistyczna i znam taką która jest do tańca i do różańca. Sama mam 4ro rodzeństwa. Jestem „bejbi suprajs” bo ostatnia, najmłodsza ( kolejno 14,13,10 i 8 lat starsi) i podobno rozpuszczona oraz bardzo bardzo niewdzięczna, na tyle, ze dzisiaj utrzymuje kontaktu tylko z dwojgiem braci i od czasu do czasu siostrą. Brak rodzeństwa może w jakiś sposób skrzywdzić, ale i posiadanie go może napsuć psychikę. Powiem Ci, ze krytyka rodziny, szczególnie braci czy sióstr siada na sercu mocniej niż ci szkolni hejterzy. Przeszłam dużo przez moje rodzeństwo, które udaje, ze nigdy nic się nie stalo, a w sumie może i nawet tak uważa i czasami myślę, ze gdybym mogła się nie pojawić to bym się na tym świecie nie pojawiła – problem z głowy. Żyje teraz od nich daleko i mam święty spokój. Względnie. Bo piekiełko które miałam do 18 roku życia zostało w głowie. Zawaliłam szkole, życie i marzenia. Naprawiam wszystko powoli mając kochającego narzeczonego i dwa koty, a dzieci w planach totalny brak. I kto wie, czy 18 lat życia z „kochającym” rodzeństwem nie wpłynęło na decyzje o byciu mama bądź tez niebyciu 😉
Taka tam, moja opinia, osoby pochodzącej z wielodzietnej familii. Na szczęście wiem, że każda rodzina jest inna, i wiem, że powiedzenie „z rodzina najlepiej na zdjęciu” u nie których nie ma nawet bytu. Nie powielam stereotypów tylko dlatego, że miałam peszka. Buźka!
A ja sama jestem jedynaczką i z perspektywy 24 letniego życia – jest mi dobrze tak jak jest i w chwili obecnej nie zamianilabym się z nikim. Pewnie, do któregoś momentu, jako dzieciak – w przypływie nudy i nie posiadania kompana do zabawy po zmroku w domu – męczyłam rodziców o to, że chciałabym mieć rodzeństwo. Ale bardzo szybko mi przeszło. Myślę, że to kwestia charakteru i wychowania. Mam najwspanialszych rodziców na świecie, którzy nauczyli mnie budować takie relacje z rowiesnikami, że już nie odczuwam braku rodzenstwa. Otacza mnie przecież masa wspaniałych ludzi.
Jestem wdzięczna moim rodzicom za to, że jestem ich jedynym dzieckiem.
Ja jedynaczką byłam przez blisko 11 lat. Czy to jakoś specjalnie boleśnie odczułam? Raczej nie, bo mialam dwa lata młodszą psiapsiółę w tej samej klatce – byłyśmy w zasadzie jak siostry. Mimo tego czułam, że czegoś (a raczej kogoś) mi w życiu brakuje. Nawet nie wyobrażacie sobie mojej radości, kiedy dowiedziałam się, że moje największe marzenie się spełni – że będę miała rodzeństwo. I choć na początku nie miałam z siostrą jakiegoś super kontaktu (w końcu różnica wieku jest dość spora) to dziś, kiedy ja mam lat 30, a moja siostra 19, ta różnica się zatarła, a ja nie wyobrażam sobie życia bez niej.
Sama nie mam jeszcze dzieci, ale marzę o dwóch lub trzech potomkach. Bo, mimo wszystko, mimo różnych sytuacji, dobrze żyć ze świadomością, że mamy na świecie tak bliską osobę, jaką jest siostra 🙂
Przez 6 lat życia byłam jedynaczką. Długo i nie długo. Jednak byłam już na tyle świadoma, że pamiętam wiele z tego okresu. Byłam rozpieszczana i (dosłownie i w przenośni) noszona na rękach. W końcu przyszedł czas, że to ja sama zaczęłam wywierać presję na rodzicach. Oczywiście jak na popraną sześciolatkę przystało- w bardzo poprany sposób 😀 powiedziałam rodzicom, że chcę starszego brata albo psa. Bardzo szybko dotarło do mnie, że życie to dziwka, ale z poczuciem humoru. Do naszej rodziny dołączyła moja młodsza siostra, nijak nie wpisująca się w moje potrzeby. Potem poszło już z górki: walki do krwi, podrapane twarze, donoszenie na siebie rodzicom, największe złośliwości jakie można sobie wyobrazić. Normalka. Przez pewien czas uważałam, że młodsza siostra to największe zło tego świata i że wszyscy źli ludzie są źli, bo mieli młodsze siostry. Moja historia nie różni się niczym od innych i też jest zakończona hepiendem. Siostra jest moją przyjaciółką i mimo tego, że mieszkamy w różnych częściach Europy nie wyobrażamy sobie, że mogłybyśmy zrezygnować z tej relacji.
Sama też niedawno zostałam mamą po raz pierwszy. 2 tygodnie po porodzie pytałam partnera kiedy następne (sic!), przybierał wtedy enigmatyczną minę i nabierał wody w usta. Teraz trochę zluzowałam i szczerze mówiąc, nie wiem czy zdecyduję się na drugie. Emocje już opadły i dopiero teraz zaczyna docierać do mnie, że jestem matką. Otoczenie na razie daje nam spokój i nie słyszymy zewsząd, że czas na drugie. Jednak argumenty typu: bo będzie pokrzywdzony, bo będzie egoistą, bo urodź sobie córkę. Kurwa. Serio? Sprowadzasz na świat nowe życie. Nie dla siebie, nie dla dziecka, tylko na niego samego. Nowe, zupełnie autonomiczne życie. To nie produkcja, więc moim zdaniem przy takiej decyzji należy się zastanowić nad pobudkami, które nami kierują.
Ja mam trzy lata starszego brata i uważam że to najlepsze co mama mogła nam dać. Nas sobie nawzajem.
Czasem mnie wkurza ale i tak go kocham najmocniej. U mnie będzie też trzy lata różnicy i zobaczymy jak chłopaki się ze sobą dogadają. Ja zawsze chciałam mieć liczną rodzinę Boni też myślę że jak nas zabraknie to zawsze będą mieli siebie.. ?
1. Od zawsze nie chciałem mieć w ogóle dzieci, więc żadne. Ale na to już za późno. 😉
Życie jest pełne paradoksów, więc każde dziecko było planowane.
2. Czy Waszym zdaniem bycie jedynakiem to „dramat”?
To nie ma znaczenia ile jest dzieci, ważne jest jak z wychowaniem sobie radzą rodzice. Oraz kwestia charakteru dziecka.
Syn bez problemów umie się dzielić, pomagać, a do niedawna był jedynakiem. Jest lepszy od znajomych dzieci z rodzeństwem, które głównie się tłuką i walczą o zabawki, uwagę rodziców (bądź jej brak, jeśli ktoś cierpi na nadmiar uwagi).
Ja mam rodzeństwo, jestem środkowym, brat z siostrą się dogadują bez problemu, a ja jakoś po każdym kontakcie z nimi jestem podminowany. Żona ze swoim rodzeństwem ma tak samo. (dobraliśmy się w korcu maku ;)).
I znowu – choć rodzice też nas w dużej mierze irytują, to wiemy, że opieka nad wszystkimi teściami spadnie na nas. Bo tak się nam ułożyło, że ze wszystkich rodzeństw jesteśmy najbliżej i z każdym problemem dzwonią przede wszystkim do nas.
Także jeśli będziemy mieć jakiś wpływ na nasze życie na starość, to ani żona ani ja nie chcemy być dla dzieci kulą u nogi. Bo wbrew temu co uważa większość społeczeństwa – dzieci nie są nam nic winne za sprowadzenie ich na świat. To była nasza czysto egoistyczna decyzja i to my mamy wobec nich zobowiązanie (żeby nie rzec – dług), które staramy się realizować (spłacać) przez jak najlepsze wychowanie.
3. Dlaczego zdecydowaliście się na więcej niż jedno dziecko?
W sumie – żonie zależało na większej ilości dzieci, i zależeć przez lata nie przestało. A ja wiedziałem, że inaczej będzie się czuła nieszczęśliwa. Z resztą – wiem, że gdybyśmy żyli tak jak ja uważam za najlepszy wybór – będzie nieszczęśliwa.
Więc jej powiedziałem – zapomnij o rozsądku, zapomnij o moich argumentach.
Wczuj się w swoje uczucia – w obecne i przyszłe. Czy z jednym dzieckiem będziesz czuła, że Twoje życie jest wybrakowane? Bo wiem, że choć umie sobie rozsądkowo wiele spraw ułożyć, to jest zbyt uczuciowa, by takie życie było dla niej satysfakcjonujące, by nie czuła pustki w głębi swego jestestwa.
I te wszystkie teksty społeczne o posiadaniu parki, o tym, że jedno będzie przez nas nieszczęśliwe, bo samotne, że jak nam się coś stanie, to będą mieć chociaż siebie (na to mówiłem – taa, a jak będzie dwoje – będą dwie sieroty. Nie ma to jak mnożyć nieszczęście:>)…
One mnie wkurwiały i nadal wkurwiają. I są chamskim włażeniem z butami do naszego życia, są próbą pozbawienia nas samodzielnego wyboru drogi życiowej. I oczywiście nikt z takimi radami nie zamierza poczuwać się do pomocy, nawet finansowej w wypadku posłuchania takiej rady.
Ale żonę bolały, bo trafiały ją prosto w serce.
***
A na koniec przypomnę dowcip:
„Na łożu śmierci leży 80-latek kochany mąż, ojciec i dziadek. To jego ostatnie chwile przy życiu. Dokoła zebrała się cała rodzina. Żona, wszystkie dzieci, wnuki oraz kilka prawnucząt. Wszyscy w milczeniu wpatrują się w sufit, tudzież w podłogę, czekając na zbliżającą się chwilę… Aż nagle cisze przerywa dziadek i rzecze:
– Zdradzę wam swój największy sekret. Ja naprawdę nie chciałem się żenić i zakładać rodziny. Miałem wszystko. Szybkie samochody, piękne kobiety, sporo przyjaciół i kasę na koncie. Ale pewnego wieczora znajomy rzekł do mnie: Ożeń się i załóż rodzinę. Bo nie będzie ci miał kto podać szklanki wody, kiedy będzie ci się chciało pić na łożu śmierci Od tego momentu słowa te nie dawały mi spokoju. Postanowiłem radykalnie zmienić swoje życie i ożenić się. Skończyły się wyskoki z kolegami na piwo. Teraz wyskakiwałem tylko do nocnego po gerberki dla was, dzieci moje. Wieczorne dyskoteki z dziewczynami, zamieniły się w wieczorne oglądanie seriali w żoną. Pieniądze z konta zostały poszły na fundusze inwestycyjne dla was kochane dzieci. Tamte dni sprzed małżeństwa odeszły jak wiatr. I teraz kiedy leżę na łożu śmierci, wiecie co??
– Co? – wszyscy zdumieni wpatrują się w staruszka
– No, nie chce mi się kurwa pić!!”
1. Najlepsza taka ilość dzieci na jaką Rodzice czują, że mają chęć,siły, energię, czas, możliwości.
2. Jestem jedynaczką i to nie dramat. Co prawda w dzieciństwie czułam brak takiej więzi z siostrą czy bratem, ale nie czuję się skrzywdzona. Szanuję rodziców za ich wybory. Nie jestem egoistką.
Jestem Mamą jedynaka Synka. Ma blisko 4 lata. Nie zapowiada się na egoistę, ale nie pyta jeszcze o rodzeństwo. Póki co dramatu nie widzę.
3. Tak, zdecydowałabym się jeszcze na dziecko, ale pensja na poziomie najniższej krajowej mnie ogranicza i małe mieszkanie. Robię co mogę, by zmienić pracę, szkolę się, szukam gdzie się da, ale porażka na razie. Na zmianę mieszkania też nie mam szansy przy takich zarobkach. Także względy typowo materialne mnie ograniczają bardzo.
Olu napisz coś proszę o braku chęci posiadania dzieci… Chętnie poczytam bo mimo wieku blisko 30 lat nie czuję takiej potrzeby. Chciałabym wiedzieć jak Ty sama „uzryzłabyś” ten temat. Wiem doskonale co na to wpływa, dzieciństwo itp. itd, troszkę też uczestniczyłam w terapii, ale dotyczącej innych problemów i mam w sobie wiele przemyśleń bo życie to jedna wielka psychologia., Każdy Twój tekst napisałabym tak samo, ale czy czujemy to samo co piszemy… Łatwo jest nam pisać tak jak być powinno i doradzać innym owszem, ale sami w tym pogubilibyśmy się tak samo,. Pozdrawiam.
Oboje moi rodzice mają rewelacyjne relacje ze swoim rodzeństwem. W takim samym duchu wychowywali mojego starszego brata i siostrę. Jestem od nich sporo młodsza, byłam bardzo udaną wpadką 😉 Brat – agresywny schizofrenik i choć dopiero we wczesnej dorosłości zaczęły się jego poważne problemy, to jest tyle starszy, że w mojej pamięci zawsze był zły i praktycznie nie funkcjonował jako starszy brat. Siostra – dla całej reszty świata osoba przemiła i życzliwa. Do rodziców zawsze miała żal, że pojawiłam się na świecie. Przez to nie miała własnego pokoju i była o mnie ogólnie bardzo zazdrosna. Relacje trochę nam się poprawiły, gdy wyjechała do innego miasta na studia, ale chociaż zawsze marzyłam o zażyłości i zabiegałam o jej względy, nigdy mnie nie polubiła.
Od rodziców otrzymuje każdą pomoc, wszelkie objawy wielkiej miłości i nienachalnego wsparcia, jakie tylko dorosłe dziecko może sobie wymarzyć od rodziców. Nie mam im nic do zarzucenia. Każde ze swoich dzieci kochają równie mocno, nie mam najmniejszych wątpliwości, że nie tu jest przyczyna tego stanu rzeczy. Mimo to porównywaniu się i mniej lub bardziej skrywanej niechęci mojej siostry do mnie nie ma końca. Nie szuka kontaktu ze mną, a o ważnych wydarzeniach w jej życiu dowiaduję się na końcu. Sama ma wspaniałe córki i chlubi się ich siostrzaną miłością (podkreślając, jak je to ubogaca i nie widząc, jak sama odcina się ode mnie). Gdyby nie to, że walczę o kontakt z siostrzenicami, praktycznie bym się z nią nie widywała. Ja ją po prostu okropnie wkurzam. A Bóg mi świadkiem, robię co mogę, żeby zaskarbić sobie jej sympatię.
Dzielimy te same przekonania, mamy podobne zainteresowania, jest rówieśniczką mojego męża. Ale po prostu nie wyobrażam sobie np. wspólnych wakacji. Bardzo mnie to rani, zwłaszcza gdy patrzę na autentyczne przyjaźnie moich przyjaciółek ze swoimi siostrami i widzę, ile tracę.
Myślę, że różnica wieku nie ma tu nic do rzeczy, to raczej kwestia charakteru.
Kiedyś mi ktoś powiedział własnie ten tekst, ze jedynak to kaleka (jestem jedynaczka i mam jedynaczke) odpowiedziałam ze znam wiele przypadków gdzie dwoje dzieci to kaleki a i wiecej temat wyczerpalam w jedenj chwili :-p poniewaz ta osoba miala 2 dzieci i generalnie chciala mi tylko rozgryźć to się obrociło przeciwko niej.
Oo tak tego mi było trzeba! Mam 5 letnią córkę i przez te ciągłe pytania o drugie dziecko zaczęłam mieć wątpliwości czy nie zacząć starać sie o drugie. Ale teraz już wiem, że decydując sie na drugie dziecko uszczęśliwie babcie, ciocie, wujkow,sąsiadki ale nie siebie….
Ja się mogę ustosunkować do bycia jedynaczką, byłam nią 16 lat 😉 Nie czułam się absolutnie pokrzywdzona przez to, że przez naście lat nie miałam rodzeństwa. Pamiętam moment, że bardzo chciałam mieć starszego brata 😉 Myślę, że ogromnym plusem było to, że miałam rodziców tylko dla siebie, byłam ukochana córeczka tatusia ;)co w
zasadzie się nie zmieniło 😉 Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że jedynacy to egoiści, że nie radzą sobie w grupie. Uważam, że to jakimi będziemy ludźmi w przyszłości w duzej mierze zależy od wychowania, od rodziców. Moi wykształcili we mnie umiejetność współodczuwania, empatię, uwielbiam ludzi, dobrze się pośród nich czuję, lubię pracować w grupie. Wiadomość o pojawieniu się brata była ogromnym zaskoczeniem, ale jak już się urodził, to jakoś naturalnie fo wszystko przebiegło. Natura 😉 zadecydowała za moich rodziców, a Kuba pojawił się w bardzo dobrym momencie. Kiedy ja poszłam na studia i wyprowadziłam się z domu, rodzice mieli nadal „pelny” dom w postaci 3latka 😉
Fenomenalnie Pani pisze. Uwielbiam Pania czytać.
Sama nie mam jeszcze dzieci, ale mam trójkę rodzeństwa. Najwspanialszych przyjaciół, za którymi skoczę w ogień. Mój facet natomiast ma brata, z którym kontaktu nie utrzymuje prawie w ogóle. Ba, na Święta ograniczają się do powiedzenia sobie jedynie „cześć”.
Ogromnie szanuje Pani decyzję odnośnie kolejnego dziecka. Obserwuję Pania już od dłuższego czasu i uważam, że Lenie niczego nie brakuje. Ma ocean miłości od Pani i Pani męża, a widać też, jak bardzo jest w Panią wpatrzona. Za przyjaciółkę ma Panią 🙂
Moc buziaków!
Mam dwójkę rodzeństwa i choć nasze relacje nigdy nie były idealne z różnych przyczyn to wiem, że każdy z nas pomoże sobie nawzajem w trudnej sytuacji. Mam brata i siostrę i obie relacje są tak różne.. Dlatego teraz w tym momencie mając jedno dziecko marze o jeszcze dwójce, ale ciągle wygrywają wątpliwości.. Czy podolamy finansowo, czy zmieścimy się w mieszkaniu, i najważniejsze czy będę umiała ich wychować tak żeby nie czuły obowiązku bycia non stop dla siebie, ale jednocześnie żeby umieli się wspierać i pomagać. Książkę na pewno przeczytam!
Pozdrawiam
To jedna z cięższych decyzji jakie podjęłam, czy zdecydowac się na kolejne dziecko. Fajnie ze powstają takie ciekawe lektury obalajace mit jedynak-rozpieszczony egoista.
Z mojego doświadczenia wiem tyle, że nieważne, że z jednej mieszanki genów, wychowane w tym samym domu, ona podobno przecierala szlaki, bo starsza więc miała ciężej[tak mówi]…nawet fizycznie nie jestesmy do siebie podobne! Jedyne co nas niedlugo połączy to siostrzany tatuaż…ona Pinki, ja Mózg…zgadnijcie dlaczego ;] i jak słyszę z głośnika Chylińską śpiewającą „Kocham Cię, ale Cię nie lubię” to myślę o niej czule ;]
Mam brata starszego o 7 lat. W zasadzie jakis wiekszy kontakt zlapalismy dopiero gdy mialam juz 20 lat. Wczesniej bylam wiecznie za mala. Marzylam o rodzenstwie w moim wieku albo mlodszym.Sama mam 2 synow, miedzy nimi jest 2 lata 3 mce.
Tluka sie i kochaja. Maja bardzo fajna wiez i mam nadzieje tak pozostanie.
Zawsze chcialam miec 2-3 dzieci ale z 3 niestety nie wyszlo.
Na szczescie juz przestali pytac “ kiedy coreczka?”
Moja najlepsza przyjaciolka jest jedynaczka, jest jak siostra, cudowna i kochana. Jej pierwszy maz byl jedynakiem i chodzaca katastrofa.
Wszystko zalezy od wychowania.
PS
Przepraszam za brak polskich liter
Na to, jacy jesteśmy ma wpływ zdecydowanie więcej czynników niż posiadanie rodzeństwa. Daleka też jestem od generalizowania i wydawania zdecydowanych osądów, że taka droga jest jedyną słuszną, a inne są „bee” 😉
Ja sama mam dwójkę rodzeństwa i dziękuję losowi, że ich mam. Nie wyobrażam sobie życia jako jedynaczka. Co prawda dzieli nas duża różnica wieku, więc wychowywaliśmy się jakby „osobno”, ale bardzo ich kocham i myślę, że oni mnie też 😀 Świadomość, że mogę na nich liczyć jest dla mnie bardzo ważna. Zawsze doceniałam posiadanie rodzeństwa, ale chyba najbardziej w momencie, gdy zmarła nasza Mama. W tych okropnych chwilach byliśmy bardzo sobie bliscy – w końcu wszyscy czuliśmy to samo. Ciężko mi to opisać, ale powiedziałabym, że to trudne doświadczenie sprawiło, że jakieś niewidzialne więzi nas łączące jeszcze bardziej się zacieśniły.
Czy bycie jedynakiem to dramat? Na pewno nie. Znam takich jedynaków, którzy jako dzieci sprawiali wrażenie takich, którzy wyrosną na egoistów, ale po drodze różne sytuacje życiowe, odpowiednie towarzystwo i inne czynniki sprawiły, że stali się fajnymi, wrażliwymi dorosłymi ludźmi 🙂 Tak jak pisałam, nie można wszystkiego tłumaczyć ilością posiadanego rodzeństwa. To jeden z wielu czynników.
Jestem jedynaczką i uważam, że wszystkie te stereotypy to jedna wielka bujda, nie jestem ani rozpieszczona, ani samolubna, nie jestem dziwakiem i egoistką, nie mam problemu z pracą w grupie ani nie jestem niedostosowana społecznie ;). Także potwierdzam, że jedynacy rozwijają się w zupełności normalnie (a potwierdzam to też jako pedagog).
Natomiast całe dzieciństwo (a nawet teraz w dorosłym życiu też często tak mam) czułam wielką potrzebę posiadania rodzeństwa. Przez to, że jestem jedynaczką zawsze czułam się trochę samotna, a już wszelkie imprezy rodzinne to istna katorga i nuda (nie mam niestety też bliskiego kuzynostwa, a z tym dalszym to jednak widujemy się od wielkiego dzwonu). Oczywiście w domu rodzice się ze mną bawili, ale nie zawsze mieli tyle czasu i sił, ile ja bym potrzebowała, a z czasem bardziej potrzebowałam towarzystwa kogoś w zbliżonym wieku. Jasne, miałam koleżanki, odwiedzałyśmy się często, zresztą większość dzieciństwa spędziłam z nimi na dworze, ale jednak rodzeństwo to co innego, bardziej rozumie twoje problemy „domowe”, no bo ma tak samo itp.
Teraz jestem starsza i choć moi rodzice są jeszcze dosyć młodzi i w pełni sił, to jednak trochę przeraża mnie myśl, że kiedyś, kiedy już trzeba będzie się nimi opiekować, zostanę z tym wszystkim sama… Także może miałabym fatalne rodzeństwo, może w ogóle byśmy się nie dogadywali, może tak czy siak zostałabym sama do opieki nad rodzicami, bo rodzeństwo by nie podołało, ale naprawdę, mimo wszystko wolałabym mieć jakiekolwiek – być może to wynika po prostu z mojego charakteru. Ciężko mi to jeszcze inaczej wytłumaczyć za pomocą racjonalnych argumentów, ale naprawdę dużo bym dała, żeby jednak to rodzeństwo mieć.
Ja mam siostre 7 lat starsza i brata o 5 lat starszego. Cenie to ze zawsze moge się do nich zwrócic po pomoc i ze jest opcja składania się na drogi prezent dla mamy 🙂 ale przyjaciół też mam i to nie mało. Super mieć siostrę ale moja córka jej mieć nie będzie i nie będę robić sobie z tego powodu wyrzutów 🙂
Nie wiem czy lepiej jest mieć jedno czy dwoje dzieci, może warto mieć ich tyle, żeby człowiek jak pójdzie na macierzyński to juz przez kolejne 18 lat nie musiał wracać do roboty (będąc na kolejnych macierzyńskich…)? Biorąc pod uwagę mój obecny wiek i fakt, że pierwsze przede mną, to jakbym się postarała, dotrwałabym tak do emerytury? Może dzieciaki się zrzucą i bedzie pokaźna sumka na starość.
Wiem za to, że jeśli nie stać cię na buty i książki do szkoły dla pierwszego, to drugiego lepiej nie rób. Jeśli nie masz czasu dla jednego, to po co ci nastepne? W sytuacji braku czasu polecam 1+n kotów, one lubią żyć w stadzie, choć mój koci jedynak wcale sobie rodzeństwa nie życzy. Koty zresztą bierz od razu dwa a dzieci nie krzwdź w liczbie mnogiej.
Nigdy nie byłam jedynaczką, zawsze byłam siostrą, 7lat młodszą od tej „mądrzejszej”. Różnica duża, wiec nasza relacja na różnych etapach życia wyglądała inaczej. Bez siostry moje życie byłoby inne. Była inspiracją, wsparciem, irytującym człowiekiem, wrzodem na dupie, brzytwą której się chwytalam w potrzebie.
Dramat wynikający z bycia jedynakiem wg mnie wynika z tego, że nie masz od kogo podkradać kosmetyków i ciuchow, kiedy jeszcze nie zarabiasz tyle żeby wpaść w zakupoholizm. Tak,to byłoby bardzo bolesne. W moim przypadku bolesne były krzyki siostry za kazdyme razem, kiedy odkrywala że ciuch, który planowala nałozyć tego dnia…ja już miałam na sobie.
A planuje mieć dwojke dzieci. Bo liczba dwa jest dobra. Bo moje doświadczenia z rodzeństwem mówią, że możesz przejść żywa przez dziecinstwo. Siostra jest moją najlepszą i najjblizszą kobietą, pierwszą do ktorej zwracam siee w smutku i radosci. Ostatnio mierzyłam się ze straszna sytuacja dotycza ciezkiej choroby rodzicow,i gdybysmy nie miały siebie nawzajem, to wyladowalabym pewnie w szpitalu z zawalem albo zalaniem nerwowym.
Mądrze wychować, dać wszystko, ale nie dać wszystkiego żeby nie rozpiescic… sama mam młodszego brata, który jeździł ze mną na wszystkie wyjazdy studenckie, na zakupy, imprezy i który dla wielu był moim bratem bliźniakiem. Sama mam jedno dziecko i nie wiem czego w tym wszystkim boje się najbardziej- ze nie wystarczy mi dla dwojga, ze nie będę miała czasu na małżeństwo, ze nie dam wszystkiego i nie zapewnię wszystkiego. Albo po prostu, ze druga będzie córka, a tak bardzo chciałabym dwóch chłopców 😉 ech i bądź tu mądra. A Nunus odchowany, mądry i taki, ze aż szkoda tego czasu dzielić na pół.
Witam
Chcialam (po krotce,mam nadzieje,bo sama lubie sie czasem rozpisac?) do temamtu '1+’.
Jestem matka od 7 lat 2mies. i 21dni. Od tego tez czasu nie przespalam zadnej nocy (tzn.dluzej niz 4-5godz.,wiec juz nawet przestalam blagac Mloda o to,zeby w koncu 'poszla spac’) I choc nigdy nie mialam parcia na macierzynstwo,to nie zamienilabym tego na nic w swiecie. Kocham Mloda nad zycie?Los okazal sie przewrotny I obdarowal mnie corka. A moze to 'klatwa’,ktora rzucila’ na mnie kolezanka?Bo jesli ktos by mnie pytala i gdybym miala mozliwosc wyboru,to wolalabym chlopca. Mloda doskonale o tym wie i poki co nie ma mi tego za zle?Spineczki,gumeczki,a zwlaszcza roz w jego 'lukrowej’ postaci,sa nie dla mnie. Ale mam JA (I 7 lat nieprzespanych nocy?) I nie zamienilabym tego na tabun chlopcow,o czym rowniez Mloda wie?
A skoro juz Los, Bog czy raczej jej Ojciec? (bluznie???) obdarowal mnie Nr 1,to niech pozwola mi zdecydowac o tym,czy na jednym skonczy,czy nie☺Decyzje wiec podjelam jeszcze za nim ten 'cud’ sie stal. Jesli ma byc,to jedno I basta (choc sama siostre posiadam?). Zadnych typowych przypadlosci jedynaka u niej nie zdiagnozowalam. Nie ma problemow z socjalizacja, ma dobry kontakt z kolezankami,a ostatnio nawet poinformowala mnie,ze jest szczesciara, bo… nie ma rodzenstwa???Juz nasiaknela ideologia swej rodzicielki,choc od ziemi ledwo odrosla?Powiedziala tez,ze poza nia w klasie takim samym szczesciazem,jak ona jest jeszcze tylko Kevin. Reszta juz posiada rodzenstwo. Mieszkamy w kraju bardzo plennym,wiec zazwyczaj ilosc rodzenstwa to od dwoch w gore?. Malo tego. Jej Ojciec (uprzedni zwolennik min. 2?) tez zdanie swe zmienil I stal sie wyznawca mojej filozofii ??
Tak wiec dziecie moje wzrasta w samotnosci,bez klutni I faworyzowania z bratem/siostra o cokolwiek. A ja nie musze sie zamartwiac tym,czy aby przypadkiem nie stawiam jednego nad drugim (przynajmniej po latach nie bedzie mogla mi tego wygarnac??).
Pozdrawiam serdecznie
Cinnamon
Matka Jedynaczki
Sama jestem jedynaczką i całe to gadanie o egoizmie, o byciu nieudacznikiem i ofermą strasznie wkurza nie tylko mnie, ale i moich rodziców. Wkurzało mnie zawsze też pytanie rodziców o to „kiedy dostanę braciszka ” bo ani ja braciszka nie chciałam, ani rodzice nie mieli środków, żeby wychować i utrzymać dwójke dzieci. Nie jestem wstanie nawet policzyć ile razy słyszałam jaka to biedna jestem, jak mnie ci strasznie rodzice skrzywdzili. Szkoda, że niektóre nigdy nie zapytał o nasze relacje. O to jaką rodziną jesteśmy, a jesteśmy taką, która kocha się mimo wszystko i która się przyjaźni. Musimy się kochać i przyjaźnić bo w jakiś sposób mamy tylko siebie.
Szkoda, że nikt nigdy*, autokorekto spłoń w piekle
Jestem jedynaczka i jako dziecko bylo bardzo dobrze wszystko moje 😉 ale teraz chciałabym miec rodzeństwo bo jeśli rodzicow zabraknie to chociaz brat czy siostra zostanie. Pozniej nie masz rodzicow nie masz juz nikogo zostajesz sama. Maz, przyjaciele wiadomo różnie bywa… ja w przyszłości chciałabym miec dwójkę dzieci zeby nie bylo jedno samotne… takie moje zdanie 😉 póki sa rodzice jest super!
Mam 4 rodzeństwa ( jedno już w niebie) i słaby kontakt z większością z nich!
Moi rodzice nie byli odpowiedzialnymi rodzicami i nie mieli dla nas czasu, pieniędzy i byli emocjonalnie niedojrzali.
Z tego powodu wszystkie dzieci wychowały się z olbrzymim deficytem emocjonalnym itp.
Uważam, że ktoś kto nie ma pieniędzy na utrzymanie swoich dzieci – nie powinien mieć tak dużo dzieci!
To kto ile ma dzieci – to jego osobisty wybór. Tak. Ale kiedy dzieci są niedopatrzone i nie zatroszczone, to to już nie jest fair dla dzieci.
Zawsze marzyłam o swoim pokoju…
Marzyłam, aby mieć ładne ubrania, chodzić na dodatkowe zajęcia itp….
Ale przez to, że były to marzenia nie do spełnienia, to napawało mnie to smutkiem, rozgoryczeniem i tłamsiło moje poczucie własnej wartości. Zawsze innym zazdrościłam.
Pamietam, że w myślach ,,gardziłam” jedynakami, bo mieli wszystko i rodzice ich rozpieszczali …..
Z czasem zrozumiałam, że ja im po prostu zazdrościłam…..
Oczywiście, to jak ktoś ma tylko 1 dziecko i słyszy stałe uwagi otoczenia na ten temat – to to już jest tak przykre, że szok!
Irytuje mnie, że ktoś ma czelność wtrącać się do życia osobistego innych!
Uważam, że nie ilość dzieci, ale to jak rodzice wychowują swoje pociechy, wpływa na to jakimi są potem ludźmi.
Dobrzy rodzice, z finansami, pragnący wiele dzieciaków, niech takie mają!
Ale uważam, że nie wszyscy nadają się ma rodziców. I jak ktoś nie jest na siłach lub po prostu nie chce, to nie powinien zmuszać się do dużej ilości dzieci…
U mnie jest dość nietypowa sytuacja- jest trzech jedynaków pod jednym dachem – ja, mój mąż i nasz synek, który ma 7 lat. I powiem wam, że wszystko co mówią o jedynakach, to bujdy 🙂
Niech każdy ma tyle dzieci na ile go stać przede wszystkim. Ja mam 5 rodzeństwa. Moi rodzice nie postępowali odpowiedzialnie bo w biedzie się wychowaliśmy. Myślę że to było też źródłem konfliktów między nami bo kiedy jest mało „zasobów” do podziału to łatwiej o kłótnie. Ja byłam przedostatnim dzieckiem i byłam czasem tresowana przez starsze rodzeństwo które wiedziało zawsze lepiej. Bawiłam się tylko z młodszym bratem, tylko pomiędzy nami nie było dużej różnicy wieku. Do dziś nie mam wsparcia w nikim z rodzeństwa. Każdy żyje swoim życiem. Jak rodzice odejdą będzie konflikt o spadek. Jedna z sióstr wbiła mi kiedyś nóż w plecy swoim zachowaniem i powiedziała matce że nie żałuje tego. Starsze rodzeństwo bardzo negatywnie przeżywa każdy mój sukces życiowy bo oni są starsi i im się wszystko od życia należy. Jest to przykre ale taka jest rzeczywistość. Kiedy byłam w liceum jedna z sióstr wypłakała u mamy 400 zł na buty będąc już na swoim podczas gdy ja nie miałam za co opłacić studniówki. takich przykładow można mnożyć mnóstwo. Wiem że w potrzebie byłabym sama tak jakbym nie miala rodzeństwa a mam aż pięcioro. Przykra rzeczywistość. Każdy niech ma tyle dzieci na ile go stać i potrafi je w miłości i szacunku wychowac
Mam 1 corcie I tez boje sie co bedzie jak nie bedzie juz nas. Wspominam cudnie dziecinstwo z bratem chodz byly klotnie. Teraz jednak posmierci rodzicow nie mamy duzego kontaktu bo sie zawiodlam. zycie nie jest tak piekne jak pisza o nim w ksiazkach. moja corcia lubi sie dzielic I uwielbia byc z dziecmi. jest penna siebie. bycie kochanym jest najwazniejsze czy jest rodzenstwo czy nie to nic nie zmienia.