Wszystko zależy od przyjętej perspektywy

chrzestLentka1

W życiu wszystko zależy od przyjętej perspektywy, moje morze łez to jedynie cudza kałuża. Ktoś pozornie dzielny i niezniszczalny topi się w szklance wody z bólu i niemocy.

Siedzę przy swoim tanim stole z ikei. Nie ma ósmej, ale dzień trwa już zdecydowanie za długo. Lenka dobrodusznie pozwala mi wypić, już zimną,kawę. Na chwilę zajęła się sobą. I smyczą psa, odkurzaczem, szufladą z bielizną oraz paprochami na dywanie. Cały dzień przed nami, a ja już nie mam siły. Mój kolejny prywatny Dzień Świstaka- odkurzanie, spacer, „nie wychodź z wózka, nie, nie wezmę Cię na ręce, nie wymuszaj”, zakupy, obiad, „no już nie płacz, już tulę”, potem ni stąd ni zowąd  22:05 i nawetniewiemkiedyusnęłam. W ubraniu, bez kolacji. W czasie entego karmienia.

***

Córka W. nigdy nie będzie próbowała zjeść przewodu od pralki i napić się płynu do płukania tkanin, nie pokaże, jak Lenka, gdzie jest ucho, gdzie piesek i oko, jak się robi pajaca i papa. Zjawiła się dużo za wcześnie i tylko na chwilę. U W. żadnego, monotonnego dnia świra nie będzie. Tylko rozpacz, pustka i głupie pytania na które nikt nie odpowie. Niezręczna cisza, bo nikt nie wie,co powiedzieć, nie da się znaleźć słów. Bo słowa, które pomogą, nie istnieją.

***

Mały M., zwany małym księciem, jest wcześniakiem. Spośród wszystkich chorych dzieci wyróżnia się tym, że prawie go nie widać. Sypia w najmniejszej kołysce, która i tak jest na tyle duża, że mógłby się w niej zgubić. Tym bardziej, że nie ma z nim mamy, która pilnowałaby jego spokojnego snu. Mama jest w szpitalu, leczy się na paraliżujący ból duszy, zachorowała nagle. Kiedy okazało się, że malutki M. jest, do tego chory i to śmiertelnie.
Siedzę obok niego, odciągam pokarm, bo przeciwciała z mleka kobiety mają wielką moc. Wiem też jednak niestety, że nie czynią cudów. Mały M. nie wyzdrowieje. Już zawsze będzie małym księciem. I jego zawsze potrwa za krótko. Głaszczę go po maleńkiej główce i nie myślę, jak wtedy, kiedy głaszczę główki córki, o czym śni i kim będzie. Tylko czy w ogóle może śnić i jak długo będzie tutaj…

On też nigdy nie pobawi się na dywanie. Jego głowy nie będzie zaprzątać żadne pragnienie, ani smutek – niemal w całości zajmuje jej wnętrze schorzenie, które wkrótce każe się nam pożegnać. Jego mamie nie dane będzie podziwiać tego małego odkrywcy znad kubka zimnej kawy, rano, przy swoim stole.

***

Odkąd wróciłam do pracy na pół etatu, każdy dzień z Lenką, choćby kopiowany z największą starannością, zadziwia. Praca w fundacji, która zajmuje się dziećmi z onkologii i prowadzi hospicja dziecięce… przywołuje mnie do porządku. Nie jest mi wstyd, że bywam przemęczona i smutna, to ludzkie. Bardziej doceniam. I sie boję, ale nad strachem staram się panować, nie przyda się ani w domu, ani w pracy. W pracy zajmuje się pisaniem i promocją, w międzyczasie poznaje dzieciaki i pytam Boga dlaczego jest taką świnią i pozwala,żeby dzieci dźwigały na swoim małych barkach ciężar tak ciężkich chorób. Tym bardziej, kiedy, tak jak w przypadku hospicjum stacjonarnego, często nie ma obok nich rodziców, które razem z tym ciężarem zechcieliby wziąć je po prostu na ręce.

***

Kocham siedzieć przy tanim stole z Ikei, dopijać swoją zimną kawę. Tarzać się w pościeli bez pośpiechu i wyostrzać zmysły w obawie przed tym, co znów wykombinuje mój mały, niegrzeczny, pomysłowy Lelolek. Lubię to, że jedyne, czym dziś muszę się martwić, to to, jak dam radę zrobić z nią zakupy i ugotować obiad, a jedyne,co mnie boli, to ślad po jej pierwszych mleczakach na przedramieniu.

Ciałem i sercem jestem z Lenką, bardziej niż wcześniej i paradoksalnie dzięki temu, że wyszłam z domu. Więcej milczę i ważę słowa,obserwuję i doceniam. W szkicach widzę roboczy tekst o tym, że jestem zmęczona i chcę uciec. Kasuję go. Jestem zmęczona, ale zawsze już chcę mieć gdzie wyjść i do kogo wrócić. Wracać do Lenki.

Teoretycznie chciałam napisać, że wróciłam do pracy i że czasu mam jeszcze mniej. W praktyce, że od dwóch tygodni nawet na pół sekundy nie zapominam, jak bardzo kocham swoje dziecko i doceniam, że je mam. Nieznośne, głośne, absorbujące, zdrowe, najwspanialsze na świecie. Moje.

W życiu wszystko zależy od przyjętej perspektywy, czyjeś morze łez to być jedynie Twoja kałuża. Ktoś pozornie dzielny i niezniszczalny topi się w szklance wody z bólu i niemocy.

Utulcie swoje cudowne, śpiące dzieci. Dobranoc.

Pamiętać. Cenić. Doceniać,

49 komentarzy
  1. Oj Pani Radomska… Dużo dużo siły daje taki tekst. Też czasami to widzę, kiedy padam wieczorem i nie mogę w spokoju wypić zimnej kawy. I bardzo jestem wdzięczna za to. Lecę ucałować moje, zdrowe, ukochane.

    1. Piękne…ja już w pracy, a moje dwuletnie maleństwo śpi jeszcze w łóżeczku …ale nie dałam całuska perzed wyjsciem w obawie przed zbudzeniem…

  2. Czy tylko ja tak mam, że, odkąd jest Ono, On, malutki, cudowny…Radomska wciąż mnie wzrusza. Ucałowane moje, zdrowe, ukochane.

  3. Zdecydowanie zbyt często topię się w szklance wody. Praktycznie pierwszy rok życia syna to było nieustanne tonięcie. Gdy trafiłam do lekarza po receptę na codzienne migreny, i rozpadłam się w gabinecie, zaskakując siebie też.. doktorka zapytała: co pani bierze na depresję? Ja zdziwiona: nic… Ona: dlaczego?? Ja… No właśnie. Bo ja z tych dzielnych i niezniszczalnych.

    I ci ludzie wkoło, którzy mówią.. że mam zdrowe, grzeczne, śliczne dziecko… nie mam prawa być tak permanentnie nieszczęśliwa. A ja, nie umiem wtedy przyjąć tej perspektywy o której piszesz Radomska.. egocentrycznie wtedy skupiam się na bólu który czuję w duszy, nie cieszy mnie nic, a gdy przytulam wtedy to moje dziecko to ryczę nad nim.. że ma taką matkę, co tylko płacze…
    A potem zwykle jest tekst o chorych dzieciach, o tych co głodują w Afryce.. a Ty masz depresję?? Weź się w garść!! Znienawidzony tekst…

    Jest lepiej, po tabletkach, ale wiem że to wróci, zawsze wraca.
    No nie pójdę ucałować, bo jak wlezę do pokoju to się obudzi 🙂 Śpi jak zając na miedzy.
    Dobranoc.

    1. Doskonale Ciebie rozumiem! u mnie po ciąży wykryto komórki rakowe a miałam 27lat, nikt mi nie pomagał a ja głupia nie prosiłam o pomoc bo sama, sama… aż wyglądałam jak trup, aż nie schudłam 14kg, aż tylko płakałam, aż nabawiłam się zespołu jelita drażliwego… a usłyszałam: tyle się starałaś o dziecko, masz zdrowe, śliczne to po co się tak martwisz i denerwujesz bo to przez nerwy chorujesz!

  4. Chciałam napisać parę mądrych słów, ale ni cholery mi nie wyszło. Żem się tylko spłakała. Ale mimo wszystko – dziękuję. To bardzo, bardzo tekst.

  5. Nie wiem co napisać, ściska mnie w gardle, po policzkach płyną łzy. Ja, która dziś psioczyłam na synka bo nie chciał kolacji śmiem myśleć, że kilka łyżek niezjedzonej kaszki jest problemem? Idiotka. Niby oczywiste, że najcenniejsze co mamy to zdrowie nasze i naszych bliskich, a tak często o tym zapominamy, skupiajac sie na drugoplanowych rzeczach bez najmniejszego znavzenia.

  6. Wooooo.. Moje szczeście tylko 2 dni starsze od Twojego i jak Was czytam to w 99% widze nas… Dziś pisze pierwszy raz… Serce się ściska… Wzruszyłam się.. Swoje ucałowałam, Twoje też wirtualnie i wszystkie te ktore by chciały być ucałowane także.. Dobrej nocy..

  7. Od roku mieszkam 100m od hospicjum dla którego pracujesz i codziennie bije sie z myślami… tak bardzo bym chciała przyjść i pomoc tym dzieciom choćby odrobiną swojej uwagi ale boje się, tak bardzo boje się ze zamiast im pomóc tylko pogorsze sytuację. Ze sie rozkleje rozpadne na kawałki i juz nie pozbieram. Radomska jesteś mega silna i coraz częściej myślę ze twoja depresja to raczej objaw nadmiaru czasu 😛

  8. wszystko zależy od perspektywy…
    Moje dziecko urodziło się o czasie niestety z komplikacjami, przez niedotlenienie walczymy z wzmożonym napięciem coś co dla zdrowego dziecka jest kolejnym etapem rozwoju dla nas jest osiągnięciem na miarę zdobycia najwyższej góry świata. Oprócz tego ma wrodzona wadę krtani, jest stale pod opieką świetnych lekarzy. Gdyby nie operacje, które przeszedł mógłby się nam udusić. Codziennie dziękuje Bogu, że oddycha, w nocy już się tak często nie budzę z przerażeniem czy wszystko ok, czy słychać jak charczy. Właściwie zerwałam kontakty z koleżankami, które mają dzieci w wieku mojego synka, nie chce mi się słuchać, że ich dziecko jest za grube, za chude, że źle sypia w nocy itd
    I dziękuję Bogu też za to, że to tylko takie choróbska nas spotkały! Mój syn to wojownik i wyrośnie z tego szybciej niż myślę, nie każde dziecko ma taką szansę!

  9. Depresja …. coś o tym wiem. 2009 r. poronienie w 13 tyg. ciąży – upragnione wyczekiwane dziecko – smutek, płacz i jak się okazało depresja, nie chciałam się leczyć bo przecież zasłużyłam na to cierpienie. W 2010 r. urodziłam córeczkę i wszystko wydawało się dobrze aż znowu mnie dopadło, nie mogłam zająć się małą nie wiedziałam co się ze mną dzieje, strach płacz płacz i jeszcze raz płacz. Niemoc. Diagnoza depresja. Tułaczka po specjalistach. Wreszcie udało się. Przechodzi. Proszki pomagają. 2014 r. na świecie pojawia się synek i znowu mnie dopada. Już lepiej. Już wiem co mi jest. Od razu proszki i trudna decyzja o zaprzestaniu karmienia piersią. Ale to dla niego, aby miał zdrową śmiejącą się mamę. Znowu pomogło. Ile jeszcze razy mnie to dopadnie…. Kto tego nie przeżył nie zrozumie ……………

  10. Jedyny sposób na zdrowe odchudzanie i długotrwałe wyniki jest zmiana nawyków żywieniowych. Po co całe życie się odchudzać, to jest bardzo męczące dla naszego organizmu.
    Ja już z tym nie mam problemu, zmieniłam nawyki żywieniowe, ale pomógł mi w tym polecając mi świetny program konsultant Wellness(idealnafigura.com/gberes), schudłam zdrowo, bezpiecznie, co najważniejsze utrzymuje już ponad rok świetną figurę.Każdemu to polecam

    1. Jak można mieć taki zryty łep, żeby pod takim tekstem mieć czelność zamieścić reklamę diety… Ręce opadają.. A tekst cudowny, dziękuję autorce i pozdrawiam cieplutko.

  11. Po przeczytaniu zrobiło mi się lepiej i gorzej zarazem. Moje Potwory są teraz zdrowe, ale bywało różnie. w szpitalu zawsze najbardziej bolało mnie kiedy widziałam jak Dzieci, czasem takie maleńkie są same. Ja się nigdy nie dałam wyrzucić, jak nie mogłam być w nocy z dzieckiem to spałam pod drzwiami oddziału. Mam wrażenie, że jestem coraz mniej niezniszczalna i coraz gorsza dla moich Potworów, które są Aniołami tylko jak śpią, ale kocham Ich nad życie.
    Dziękuję za ten tekst, będę śledzić.
    Autorkę szczerze podziwiam!

  12. Zdecydowanie warto mieć kogoś do pomocy na początek, poza tym co ta mała księżniczka ma na głowie? Wygląda koszmarnie, brakuje jeszcze tylko kolczyków, tak, żeby każdy wiedział, że to dziewczynka,

    1. Czy naprawdę z tego tekstu najbardziej interesujące dla Pani jest to jak wygląda dziewczynka na zdjęciu? Czepia się Pani pierdół, zupełnie pomijając to o czym pisze autorka tekstu. Tak jakby choroby czy śmierć tych najmniejszych była niczym w porównaniu z wyglądem dziewczynki. Gratuluję priorytetów w życiu.

  13. Moj szczescie ma teraz 8 m-cy i jest skrajnym wczesniakiem wazacym po urodzeniu mniej niz przyslowiowa torebka cukru. Byl malutki taki patyczak jak mowily pielegniarki podlaczony do tylu urzadzen. Mial tylko albo az 75% na przezycie. Na cale szczescie udalo sie i przezyl. Codziennie jezdzilam 30 km do IMiDz w Warszawie zeby moc Go przytulic do piersi a jak nie moglam wziac na rece to chociaz chcialam popatrzec i tak przez 2,5 m-ca (a w domu starsze dziecko). Teraz te nieprzespane noce, kolki, placz sa czyms pieknym. Ciesze sie ze moge tego doswiadczac bo malo brakowalo zebym…. Cieszmy sie z kazdej chwili spedzonej z naszymi skarbami bo zycie jest okrutne.

  14. Dzisiaj po raz pierwszy trafiłam na Twój blog, pewnie dlatego, że internet jest dla mnie tak niewyobrażalnie trudny jak macierzyństwo. Jestem w 32 tygodniu ciąży i po przeczytaniu tych wszystkich wpisów zastanawiam się czy kiedykolwiek będę tak szczęśliwa jak Ty. Będę samotną matką. Tatuś Młodego od razu poinformował mnie, że nie będzie wychowywał dziecka razem ze mną. Bo nie. Czasami dzwoni, twierdzi, że chce uczestniczyć w jego życiu, że trochę mi pomoże, może nawet kupić parę rzeczy dla dziecka, ale jak do tej pory, na deklaracjach się kończy. Jestem zmęczona, wykończona, mam chyba totalnie zryty mózg i depresję, bo nie wiem co dalej. Zazdroszczę Ci wsparcia partnera, tych wszystkich emocji i radości, która wprost tryska z każdego wpisu. Podobno życie jest nieprzewidywalne i zawsze może nas spotkać coś dobrego, tylko jak w to uwierzyć…życzę Ci dalszego optymizmu i cieszę się, że o tym wszystkim piszesz, bo Twoje teksty pozwalają oderwać mi się od całej chujni, która mnie otacza i przez sekundę pomyśleć, że może jednak nie będzie aż tak źle…

  15. …. ” pytam Boga dlaczego jest taką świnią i pozwala,żeby dzieci dźwigały na swoim małych barkach ciężar tak ciężkich chorób. ” Pozwoli pani , że kilka słów wyjaśnienia w tej kwestii .Nie ulega wątpliwości, że istoty stworzone przez Boga były doskonałe. Ale czy mogły obrać niewłaściwe postępowanie? Otóż Bóg nie chciał, aby Jego stworzenia przypominały zaprogramowane roboty. Dlatego obdarzył je wolną wolą — zdolnością dokonywania świadomych wyborów. Doskonałe, inteligentne stworzenie — człowiek bądź istota duchowa (aniołowie)— może wybrać dobro lub zło. Gdyby ktoś taki był zdolny podejmować tylko słuszne decyzje, jego czyny nie miałyby prawdziwego znaczenia moralnego.
    Skoro Bóg dał swym stworzeniom wolną wolę, to logika podpowiada, że gdyby skłaniały się w niewłaściwą stronę, nie zamierzał interweniować, by uniemożliwić im popełnienie zła.Odziedziczyliśmy choroby po Adamie i Ewie. jest to skutek ICH NIEPOSŁUSZEŃSTWA. A w jakim celu Bóg stworzył Adama I Ewę ? Miały się od nich wywodzić rozumne istoty ludzkie, obdarzone wolną wolą. Każdy, kto chciałby pielęgnować miłość do Boga i Jego dróg, mógłby to pokazać dobrowolnym przestrzeganiem Jego praw. Posłuszeństwo nie zostało w ludziach zaprogramowane, lecz miało wypływać z serca . Gdyby Adam nie mógł wybrać nieposłuszeństwa, to byłby ułomny — niedoskonały. Biblia opisuje sposób, w jaki skorzystał on z wolnej woli — poparł bunt żony, która złamała prawo Boże dotyczące „drzewa poznania dobra i zła” Była to prosta próba. Jehowa zabronił Adamowi spożywać owoce tylko z jednego spośród wszystkich drzew rosnących w owym ogrodzie. Drzewo to symbolizowało prawo wszechmądrego Stwórcy do decydowania o tym, co dobre, a co złe. (Rodzaju 2:17 –„Z każdego drzewa ogrodu możesz jeść do syta.+ 17 Ale co do drzewa poznania dobra i zła — z niego nie wolno ci jeść…”) 6 Niewiasta zatem zobaczyła, że drzewo to jest dobre, by mieć z niego pokarm, i że jest czymś upragnionym dla oczu — tak, to drzewo miało ponętny wygląd.+ Wzięła więc jego owoc i zaczęła jeść. Potem dała też trochę swemu mężowi, gdy był z nią, i on go jadł.+ 7 Wtedy im obojgu otworzyły się oczy i zaczęli sobie uświadamiać, że są nadzy.+ Toteż pozszywali liście figowe i sporządzili sobie okrycia bioder.+
    8 Później usłyszeli głos Jehowy Boga, chodzącego po ogrodzie o wietrznej porze dnia,+ i mężczyzna oraz jego żona ukryli się przed obliczem Jehowy Boga wśród drzew ogrodu.+ 9 A Jehowa Bóg wołał na mężczyznę i mówił do niego: „Gdzie jesteś?”+ 10 W końcu ten rzekł: „Usłyszałem twój głos w ogrodzie, lecz się zląkłem, gdyż byłem nagi i dlatego się ukryłem”.+ 11 Na to on rzekł: „Kto ci powiedział, że jesteś nagi?+ Czyżbyś zjadł z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?”+ 12 A mężczyzna odezwał się: „Niewiasta, którą dałeś, by była ze mną — ona dała mi owoc z drzewa i dlatego jadłem”.+ 13 Wtedy Jehowa Bóg rzekł do niewiasty: „Cóżeś to uczyniła?” Adam i Ewa wydali na świat potomstwo będąc już grzesznikami, nie mogli więc przekazać dzieciom czegoś, co sami utracili. Wszystkie one urodziły się w grzechu, obarczone skłonnością do zła i podatnością na choroby — dziedzictwem prowadzącym do śmierci.Dlaczego Bóg nie uczyni czegoś, aby sprawić ludziom ulgę? Dlaczego wszyscy musimy cierpieć za to, co zrobił Adam? Bóg poczynił odpowiednie kroki, żeby położyć kres wszelkim cierpieniom.NIE JEST ODPOWIEDZIALNY ZA ICH WYBÓR. ALE TEŻ NIE ZOSTAWIŁ NAS LUDZI Z TYM PROBLEMEM.

    1. Ja nie płacę za grzechy swoich dziadków,Mateusz umrze bo w jego głowie nie rozwija się mózg.nie przekonują mnie biblijne przypowieści i metafory. Niewielu znam takich ludzi którzy patrzaf jak umiera dziecko są wstanie na chłodno stwierdzić że Cóż,sami są sobie winni bo są potomkiem grzeszników. Żaden biblijny cytat nie koi bólu.i nie likwiduje goryczy.

    2. nawet nie dałam rady doczytać do końca tego biblijnego bełkotu. a jeśli ktoś mi wyraźnie przedstawi, nawet w tej 'świętej’ książce, czemu i po co dzieci cierpią… czemu w ogóle niewinne istoty cierpią, wtedy może uwierzyłabym, że O ILE jest jakiś bóg, to może rzeczywiście jest dobry?

  16. A moja córeczka ma 26 lat. Pamiętam wszystkie chwile od porodu do dzisiejszego dnia, chociaż mieszka bardzo daleko.
    Pamiętam momenty, podczas gotowania obiadu (ona spała w pokoju, w łóżeczku) kiedy biegłam zobaczyć czy oddycha, bo wydawało mi się, że jak mnie przy niej nie ma w tym momencie, to ona się dusi.
    Pamiętam jej małe rączki, ten słodki uśmiech, czasem zatroskaną minkę bo” lalka zachorowała nagle i coś jej się stało w usta”(dorysowała jej uśmiech bo była smutna).
    Pamiętam pierwszą 4+ z matematyki w klasie drugiej podstawówki i ten okropny płacz, że nie wyszło.
    Pamiętam pierwsze papierosy znalezione w jej pokoju i pierwszą dyskotekę , na którą poszła i ….chłopaka, którego kochała w liceum.
    Pamiętam jej wyjazd do Anglii na rok, potem rozstanie z ukochanym .
    Pamiętam jak po 20 latach odeszłam od jej ojca alkoholika i jej żal, że rodzina się rozsypała.
    Pamiętam jak wyjechała 3000km w świat i rozpoczęła nowe życie, znalazła swoje miejsce na Ziemi.
    Mimo wszystkich zmartwień, chorób, zmęczenia, nieszczęścia powiem Wam Kochane młode Mamy:
    – chore – ból,
    – zdrowe – też ból,
    – małe – zmęczenie (le jakie cudowne),
    – większe – same obawy,
    – dorastające – „Boże, co się z nim dzieje?’
    – dorosłe – dlaczego tak daleko?, kiedy będę babcią?
    żeby tylko było zdrowe…
    Całe życie tak jest. Nie odpoczniemy…

  17. Niezwykle rzadko tekst na blogu wywoluje u mnie ciarki na plecach i moczy oczy. Absolutnie doskonaly.
    Moje cudo chrapie 😉 dobrej nocy. Ide chrapac z nia.
    A adres bloga dolaczam do listy „do zagladania”, jak tylko czas pozwoli.

  18. Jeśli jest trudno w życiu to skupiamy się na sobie i w kółko myślimy jak nam źle – wtedy jesteśmy na prostej drodze do depresji (wiem, o czym mówię, bo to przeżyłam). Nie pielęgnujmy złego samopoczucia i bezradności, kierujmy myśli na to, co dobre i wartościowe. Każdego dnia doceniajmy wszystkie dobre chwile, cieszmy się wszystkim, nawet najdrobniejszymi rzeczami – tym, że mamy co jeść i dach nad głową, że świeci słońce a dziecko się uśmiecha. Wtedy nie będą potrzebne żadne proszki, bo dobry będzie każdy dzień.

  19. Witam.Czytam bloga za każdym razem jak pojawia się coś nowego,ale do tej pory nie wstawiałam komentarzy. Teraz coś w środku każe mi to zrobić.Mam dwoje dzieci, sporo starszych niż Wasze. Syn jest dorosłym,młodym mężczyzną a moja Córcia ma osiem lat. Jest wyczekaną,wymarzaną księżniczką,spełnieniem moich marzeń po urodzeniu chłopca. Zachorowała w wieku 7lat na łysienie plackowate typ totalis. Byłam przerażona jak zaczęły garściami wypadać jej włosy, w głowie przerażające myśli ..nawet że ją stracę.Niewiedza o chorobie jest straszna. Lekarze,badania,pobyt w szpitalu ostateczna diagnoza ….ulga a zarazem żal,złość i ból. Fizycznie poza lekko podwyższonymi hormonami ok, jak to lekarz określił „defekt kosmetyczny” ,nie wiadomo czy odrosną. Dziękowałam Bogu za to ,że to nic niebezpiecznego ale widziałam że moja córcia zamyka się w sobie. Była radosna tylko w szpitalu,tam nie była inna, nie była odmieńcem . Rok zajęło mi dotarcie do jej bólu i ukojeniego z pomocą psychologa . Czasem pada pytanie kiedy odrosną …nie wiem kiedy i czy wogóle. Ale nie mówię głośno , głośno mówię ,że to nie jest ważne, że jest piękna ,mądra i że mądry człowiek zobaczy jej piękne wnętrze ,jej talenty a nie brak włosów. Wtedy boli, wtedy jest nieprzespana pełna łez noc dlaczego ona a nie ja. Mój ból „zaniosłam” do psychiatry i psychologa sama nie dawałam już rady. Mąż zerowe wsparcie, żyje swoim życiem nie obchodzi go to wszystko. Kochajcie swoje dzieci takie jakie są ,a są wspaniałe , piękne i mądre. Niech rozrabiają,bałaganią to nie ważne ważne że są. Dobranoc.

    1. Kochana Ty też zrozumialas ze to tekst dla mam tylko zdroeych dzieci?jak tylko będę miała mozliwosf usiąść do komputera zmodyfikuje to bo absolutnie nie o to Chodziło!każde dziecko powinno być cudem dla swojej matki,a te których wychowanie cudu kosztuje dużo więcej zasługują ma szczególny szacunek.szacunek,nie podziw! Bo to normalne że kochamy swoje dzieci przecież. Znam dziewczynę pozbawiona brwi rzęs włosów -jest cudowna.nic nie od wracs uwagi od energii która wali jej z oczu na kilometr!jeśli chcesz poproszę ja o jakieś namiary i może ona pomoże corce docenić siebie sama

      1. Jeśli mogłabym prosić to chętnie. Wiem, że każdy taki kontakt jest na wagę złota i wiele wnosi do naszej codzienności. Będę wdzięczna.Kochana ten tekst odebrałam nieco inaczej. Odebrałam jako ból w oczekiwaniu na największą stratę w życiu doceniając jednocześnie każdą piękną chwilę . Chwilę obecną bez marzeń i planów. Może opatrznie, ale w taki sposób podeszłam do , pięknego zresztą tekstu.

  20. 🙂
    Czasem kałuże tak trudno przeskoczyc czasem nadal pada czasem najtrudniejsza lekcja jest ta o proszeniu o pomoc…
    Tak łzy… Wzruszenie wdziecznosc zmeczenie codzienna mieszanka doznan…

  21. Masz rację, wszystko zależy od przyjętej perspektywy- ale czasami inaczej, niż myślisz. Ja np. urodziłam się w 29 tygodniu ciąży mojej mamy – i dziś mam porażenie mózgowe (wiem, wiem, że sama nazwa przeraża większość rodziców:)) – kiedy przyszłam na świat byłam tak maleńka, że z łatwością wchodził mi na nóżkę bucik od najmniejszej lalki – mimo to skończyłam studia, mam,męża i dwójkę zdrowych dzieci. W listopadzie oczekiwane jest przybycie trzeciego potomka. Czy chciałabym, żeby był taki jak ja? Nie, oczywiście że nie. Ale nie uważam, żeby moje życie było koniecznie „przegrane i bez sensu”., tak, jak to przedstawiasz. Rodzice niepełnosprawnych dzieci mają nieco inną perspektywę: nie rozpamiętują bez końca tego, czego to ich dziecko „nigdy nie zrobi” (boby zwariowali) – tylko cieszą się własnymi małymi „sukcesami”, których inni być może nawet nie zauważają – „o, uśmiechnął sę, mrugnął, zrobił kroczek, wypowiedział słowo…” Wiesz, miałam znajomych, których dziecko urodziło się bez mózgu – zaraz po urodzeniu łagodnie „zasnęło” w ich objęciach. I wiesz, co? Oni po nim płakali! Jaki z tego wniosek? Twoje życie nigdy nie jest „bez sensu”, dopóki ktoś Cię kocha…

    1. Droga Albo!absolutnie nie chodziło mi o to,że rodzice zdrowych dzieci są bardziejbdumni mocniej kochają i bardziej cieszą się z ich sukcesów!każde dziecko powinno być kosmosem dla swoich rodziców!chodziło mi tylko o przywołanie samej siebie do porządku i.docenianie.przytoczone przeze mnie sytuacje dotyczą.śmierci dziecka oraz dziecka śmiertelnie.chorego bez rodziców! Uwierz ze pisałam tekst w dobrej wierze. O trudqch o sytuacji rodziców dzieci chorych nie mam prawa pisać oceniać porownywac!

  22. Słusznie od początku do końca, z małym „ale” co do świniowatości Boga. Bo to zasadniczo nie do niego trzeba mieć pretensje, że na coś pozwala albo czegoś nie robi tylko do ludzi (pierwszych zwłaszcza!), którzy tak walczyli o wolną wolę, wybijali się na niepodległość żrąc nie z tego drzewa co trzeba i generalnie dostali, co chcieli. Mamy swoją wolność, a Bóg się samoogranicza i nie reżyseruje na bieżąco po uważaniu tylko czasem delikatnie sprząta po ludzkiej bezduszności, okrucieństwie lub zwykłej głupocie. Sama tego niestety nie wymyśliłam tylko wyczytałam, ale mnie przekonuje. Chociaż osobiście aż tak mi na tej wolnej woli nie zależy i wolałabym żeby ograniczał się mniej by mniej było dzieci jak mały książe.

Napisz komentarz: Anuluj pisanie

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.