Te, syneczek, idziemy na ryneczek?

Wielkomiejskim Paniczom i Paniom nie wypada się do tego przyznać. Należą do warstwy zapomnianej szlachty, mieszkają w nowoczesnych rezydencjach z wielkiej płyty i dojeżdżają do pracy mercedesem z szoferem*, ukradkiem kupują dużo i tanio w Tesco, a w domu z rozmachem przesypują tani ryż kupiony na wagę w opakowania tego markowego z Almy, żeby poczuć się odrobinę bardziej prestiżowo. Papier toaletowy kupują najtańszy i szary, bo wiedzą, że życie jest ciężkie i trzeba mieć twardy tyłek, a poza tym słyszeli na kablówce, że trzeba szanować środowisko naturalne i ratować drzewa. Dlatego używają papieru z odzysku i z dobroci serca nie czytają książek.

Używanie  ekologicznego papieru toaletowego to jednak powód do dumy, to jednak nie koniec. Śnią też nocami o zakupach w markowych outletach, o spacerach romantycznych wzdłuż alei galerii handlowej, więc do tego, że zakupy robią na rynkach, papierosy kupują ruskie i bez akcyzy, a od Ukraińców skarpety z frotty par 6 bezuciskowych za jedyne 8 złotych, na torturach by się przyznać nie chcieli… A przecież na rynku można spotkać połowę populacji osiedla. Ba, wszystkich prawie. Wszystkich poza przedstawicielami sanepidu, policji i straży miejskiej.

Radomska jest święcie przekonana, że zakupy na ryneczku są jak szkolna wycieczka, jak branie udziału w misternym, socjologicznym eksperymencie. Szczerze uwielbia i odkąd zapragnęła być fit, co trwa już ze 3 dni i potrwa co najmniej do przyszłej środy, bo Radomska to szalenie konsekwentne i zawzięte zwierzę, codziennie wzdłuż rynku w drodze na uczelnie się przechadza i oddaje się nieustającym spazmom zachwytu. I nie może przestać kupować rzeczy nawet chyba ładnych, a na pewno dziwnie tanich, pozbawiając się wciąż pieniędzy, których nie ma. Jednak kto nie kupił butów zimowych za 40 złotych, ocieplanej bluzy z króóóliiikieeem, z króóólikiem, czaisz?! I to za jedyne 60 złotych oraz nowiuśkiej torby za dych pięć, nie pojmie. I nie mają prawa potępiać i oceniać.

Mam szczęście mieszkać przy najsłynniejszym w Łodzi Rynku Bałuckim, który pokochałam, od pierwszego ujrzenia. Jego struktura przypomina mi mapę Europy. patrząc z góry pośrodku widać Francję i Niemcy, czyli halę full exlusive, w której kupić możesz dokładnie to samo, co na zewnątrz, tylko jakby w innej walucie, dwa razy drożej, ale za to w ogrzewanym boksie, gdzie dostaniesz reklamówkę GRATIS.

Radomska jak rasowa turystka zachłysnęła się tym niemiecko-francuskim dobrobytem, dopóki nie dotarło do niej, że trzeba być kretynem, albo przynajmniej kimś bogatym, żeby za te same zbędne symbole konsumpcjonizmu, lepione przez dokładnie te same małe chińskie rączki za ziarenka ryżu, płacić więcej. Szybko zatem zaczęła podróżować po innych rejonach rynku.

Bo dajmy na to, taka Polska, położona blisko Niemiec czyli stanowiska znajdujące się na zewnątrz, wyglądające zatem o wiele biedniej, ale aspirujące do awansu społecznego i skrycie nienawidzące stanowisk z wnętrza hal, ot tak po prostu, za to, że wiedzie im się lepiej i cieplej, bo to Polska, listopad, jedynie nienawiść wobec innych i wódka jest nas w stanie skutecznie rozgrzewać, ale niestety nie zagrzewać do walki o swoje.

W tej części polskiej rynku dostaniesz, co dusza zapragnie. A nawet jeśliTwoja dusza nie pragnie, to przekupki z charyzmą premiera będą wygłaszać przy Tobie orędzia, zachwalając, jak w tej durnej reklamie internetu: majteczki, staniczki, ciasteczka, guziczki…

Pani weźmie Pani kupi!”

„Pani się przyda Pani zobaczy!”

„Pani nigdzie indziej nie kupi! ”

„Pani patrzy, jakie to porządne, A na hali trzy razy droższe!”

„Normalnie to 10 złotych, ale dla Pani to 9 jak nic, niech stracę!”

„Pani koleżankom powie, niech przyjdo!”

 

Aż zapragniesz!

I ten harmider nieznośny, przekrzykiwania, muzyka disco-pop-dance gawiedź z samochodów zabawiająca! I ten poruszający widok  przegranych, co to na rynek wpadli tylko po ekologiczne pomidory, przez rynkowych sprzedawców zwożone skoro świt z samego Makro, sprzedawane drożej niż w markecie, a wracających do domu na tarczy, z kalesonami i paczką skarpet bezuciskowych z frotty par 6 za 8 złotych zakupionych.

Radomska ma autyzm, więc błądzi między straganami ze wzrokiem zafascynowanego embrionu. Zachwyca się foliowym namiotem z profesjonalnymi banerami i hasłem ” Kiszonki u Iwonki” z rzędem ludzi stojących przy wielkich plastikowych beczkach (które przecież tak niekoniecznie dobrze się w Łodzi kojarzą z utraconym dzieciństwem martwych noworodków) i profesjonalnie, choć ciut niehigienicznie kapustę, ogórki kwaszone, małosolne, wymarzone oferując niezdecydowanej klienteli.

Patrzysz na to z boku i nie wierzysz i zaczynasz się zastanawiać, czy ktoś Cię z istnieniem tych bakterii, wirusów i drobnoustrojów najzwyczajniej w konia nie robi, czy to nie medialna propaganda, bo nikt poza Tobą na rynku najzwyczajniej o nich nie myśli i się nie boi. Ale toż my dzielna ludność, Rodacy! Zabory nas nie zniszczyły, PRL zahartował, to zagrozi zagilany, śmierdzący sprzedawca  z żałobą za paznokciami, przy otwartej beczce z kapustą charkający?

Mimo wszystko, nie przerywajmy tej podróży w nieznane, kierujmy się ku obrzeżom!A tam?!

Rumunia sprzed lat 30 w najbrudniejszej postaci! Rzeczy, o których Ci się nawet nie śniło, których tak się brzydzisz, że bałbyś się wyrzucić, a tu możesz kupić i to naprawdę za nieduże pieniądze. Kurtki ze skajki-niepękajki, trochę przez czas naruszone i stęchlizną kufrów, w których jak skarby były przechowywane, zalatujące. Śrubki, używane buty bez podeszew, stare meble, własnoręcznie przez dzieciątka sprzedawcy naklejkami z gum turbo 15 lat temu oblepione, pantofle do chodzenia po domu robione ręcznie ze skrawków materiałów i tektury za jedyne 10 złotych, hand made vintage w czystej postaci! Po co nam w Łodzi metro, jak jest tak retro!?

Oczy, pary obie, Radomska przeciera i kieruje się w stronę warzyw, przy samej ruchliwej ulicy sprzedawanych, ekologicznych, zdrowych i jak wspominałam, niż w markecie droższych. I kmini niezmordowanie, bo nigdy nie była orłem z ekonomii, rzucając nieśmiałe pytania w przestrzeń, ile kalafiorów trzeba sprzedać, żeby przeżyć? Sądząc po ilościach hurtowych, z brudnych skrzynek się wysypujących, Łodzianie muszą szalenie je lubić. Prawie tak jak pomidory i koper, zapachem spalin przesiąkniętych.

Ale kto by się tu martwił o zdrowie, kiedy tuż za rogiem, przy rozkładanym stoliczku, z łoki toki w dłoni stoi Pan, wyglądający jak rosyjski gangster sprzed 24 lat, co to zagraniczne papierosy bez polskiej akcyzy sprzedaje. O kant dupy rozbić można sobie misterne plany polskiego rządu dotyczące podniesienia akcyzy,  które mają skłonić rodaków do bankructwa lub porzucenia nałogu, kiedy ten pseudo rosyjski rozrabiaka oferuje Ci paczkę Viceroy niebieskich w cenie 7 złotych. O jeżuuuniu!!! I tylko zestaw zębów przerzedzonych gangsterskiego handlarza, pobrązowiałych i pożółkłych, od zakupieniem 4 ryz papierosów skutecznie powstrzymuje, jak nadwrażliwość szkliwa przed jedzeniem lodów.

Dosyć przygód !-myśli Radomska, wykończona i rozemocjonowana.Czas opuścić ten międzykulturowy Disneyland, w którym kupisz imadło dziwadło, lewe dokumenty, a założę się, że i organy ludzkie jeszcze ciepłe i mleko prosto od krowy.

I idzie rozbawiona w stronę Słońca, które dla niej nie wzejdzie, bo już przecież prawie listopad, pogwizdując pod nosem radośnie.

W dłoni paczkę skarpet z frotty bezuciskowych 6 par dokładnie za jedyne 8 złotych zakupionych dziarsko dzierżąc.

 

 

* mercedes z szoferem – autobus miejski tej marki wraz z pracownikiem MPK

___________________________

Zapraszam na fanpage bloga na FB: Mam wątpliwość

234 komentarze
  1. I jeszcze nie napisałaś, że do tego przybytku rozkoszy, zjeżdżają się Łodzianie z najdalszych i najbardziej zapomnianych obszarów miasta. A później wracają, już nie mercedesami z szoferem, bo tam to jedynie KORO-LORO, albo korbelka z nazwą wioski na neonie, obładowani siatami (z kurami, burakami i ziemniakami dla trzech pokoleń o tym samym nazwisku), bo na bałuciaku najtaniej./najlepiej/Pan Heniu gdzie indziej nie występujący/najdalej.

  2. Tam jest jeszcze pani co sprzedaje żółte ręczniki, a w ręcznikach plastikowe butelki z żółtym korkiem. Niełatwo do niej trafić, bo trzeba najpierw zapytać pana od latarek, który skieruje do pani od skarpet i staników, a ta dopiero pokieruje do ręczników :).

    1. Ja myślę, że to strategia przemyślana 😀 Bo jak się jedna zgubi, to i tak będzie można ją dopasować do pozostałych ;D
      Radomska, świetny tekst 🙂

  3. Rynek rynkiem, ale za 3 dychy masz obiad na 5 dni jak dobrze pokombinujesz :]. True story – moja kobieta jest królową tanich zakupów spożywczych na rynku. Nigdy nie narzekałem.

    1. Nie jestem bogata ale i nie biedna..taka sobie. Kupuje tani ryz chociaz go dluzej musze gotowac. Ryz jest ryz..dla mnie kupowanie taniej to inteligencja i sposobnosc gospodarowania. Nie rozumiem dlaczego ludzie zyja na popis? Na sile chca byc lepsi? Przeciez nie sa lepsi tylko smieszniejsi. Bywam u takich i zawsze poprawiaja mi humor. Tak naprawde to jestem od nich o wiele bogatsza ale udaje biedniejsza i poprawiam im humor. Moj syn studiuje w Wiedniu wiec im powiedzialam, ze pojechal tam na zarobek. W ten sposob tlumacze moj standard zycia. Robie notatki co powiedzieli i zrobili. Kiedys wydam ksiazke.

  4. 25 lat mieszkałam między Kleparzem Starym i Kleparzem Nowym (Krakowianie, wiecie o czym mówię, prawda?)
    I teraz w nowym budownictwie na obrzeżach grodu rozpaczliwie brakuje mi takiego wynalazku.
    Ale odkryłam – no dość długi spacer muszę zrobić, ale jest 🙂
    Ja głównie kupuję płody natury 🙂 jakoś moda i design wnętrzarski z „ryneczku” mnie nie porywa 🙂
    Choć niektóre miśki pluszowe pamiętające rówieśników mojego taty, albo lampy, które nie wiadomo, czy jeszcze stoją, czy już leżą, zdekompletowane serwisy do kawy – też przyciągają moje oko. Bo ja sentymentalna jestem strasznie!
    kajapisze.pl

  5. Straż miejska i policja są akurat bardzo częstymi gośćmi na targowiskach. Słynne akcje wymierzone przeciw handlarzom, babki sprzedające pietruszkę ścigane jak groźni przestępcy, mandaty za „zajęcie pasa drogowego” przez dziadków z jabłkami z własnej działki…….dla mnie to żenada.

    1. Jak na bałucki straż miejska wchodzi to w asyście policji, dla własnego bezpieczeństwa i celników -tak na wszelki wypadek.
      A zaglądają tam na tyle „często”, że od razu wszystkie lokalne gazety o tym piszą bo inaczej nikt, kto tam akurat nie był, nie uwierzyłby że się tam pojawili.

  6. Niby, że chodzi… niby, że się przygląda… a tu widzę na zdjęciu przyłapana jak jagody z pobliskiego lasu Markoańskiego sprzedaje!
    Ale na skarpety zarobiła…nice!

  7. ladnie, ladnie, ale dotkliwie wonie „Panem Tadeuszem” o ktorym caly cza myslalam czytajac Twe przemyslenia…

    pozdrawiam i jako ze mnie nie „poruszylo”juz tu nie powroce.

  8. Pani w warzywniaku stwierdziła dziś, że ona mi zawsze umie wcisnąć jakiegoś brokuła, bo ona widzi po moich oczach, że jestem taka prawdziwą wegetarianka (właśnie przed chwila spałaszowałam białą kiełbaskę).

  9. Czy Ty czytasz swoj tekst po napisaniu? Czy wydaje Ci sie, ze piszac w ten sposob jestes oryginalna i brzmisz bardziej inteligentnie? Proponuje powrot na lekcje polskiego bo to co jest wyzej nie nadaje sie do czytania. To ze onet promuje takie rzeczy tylko pokazuje jak zalosny poziom reprezentuje ten serwis.

    1. poziom serwisu, który sam czytasz, a więc jesteś jego częścią, Mój Drogi. A polonistkom się podoba, dziękuję jednak za troskę. Pozdrawiam.

  10. tekst moze i dosc ciekawy ale styl, skladnia tragedia..
    tego nie da sie czytac, tak jak juz ktos napisal az zeby bola od czytania. nic sie kupy nie klei..
    na prawde- lekcje polskiego z glebokiej podstawowki sie klaniaja…

      1. Anno! Szalenie doceniam czas i trud włożony w pouczanie i prostowanie mnie oraz moich czytelników. Niestety – zupełnie na marne. Jak mniemam jesteś smutną, zakompleksioną, również piszącą osobą, której nikt nie chce polecić nawet na stronie domu pogrzebowego. Szalenie mi przykro i współczuje życia pełnego frustracji. A jeżeli obraziłam, pomyliłam się, cóż, mam to szczerze w dupie, gdyż ja obrażanie, poniżanie i wyciąganie kretyńskich wniosków znosić muszę. Co do usuwania – absolutnie moja prywatna sprawa, choć w sumie żal mi czasu. Zajmij się dziewczyno swoim życiem i daj żyć innym.

  11. TEKST Sarkastyczny jest ( to taka nasza natura narodowa u zgorzkniałych ), chwytliwy jest ( bo się załapałam ), czytaty jest ( bo go przeczytałam), tragiśmieszny jest (uniosły mi się kąciki ust w tym jeden ku górze ), ale poza tym wszystkim sensu życiowego brak…Taki pod publiczkę 🙂 Ale serdecznie pozdrówka,żeby nie było…

  12. Jestem Olsztyniakiem ale tekst uniwersalny niemal na całą Polskę.Swietne dostrzeżenie wszechobecnej rzeczywistości.pozdrawiam autorkę.Zyczę jeszcze wielu takich spostrzeżeń.

  13. jak cię zeby bolą to udaj sie do stomatologa bo pod wplywem bólu nie jesteś w stanie pozytywnie ocenić rzetelnego przedstawiania faktów przez autorkę.

    1. Pozytywnie oceniam „rzetelne przedstawianie” jednakże wolę siedzieć u dentysty z gębą pełną gazików, niż męczyć się czytaniem takich,jak ten, „hitów Onetu” 🙂

    1. Niestety sie zgadzam, nie dalam rady przeczytac tekstu do konca, mimo ze wierze ze temat moze byc interesujacy.

  14. Swojski jarmark, bazar, placyk, kiermasz, giełda, -….-(wstaw synonim tego słowa w dowolnym języku) który można spotkać od Lisbony po Donieck jest złem wyklętym, a jedynie słuszne miejsce spotkań związanych z nabywaniem wszelakich produktów są galerie handlowe i sklepy wielkopowierzchniowe? Te świątynie międznarodowych dyktatorów miałkiej i sztmpowej estetyki, do której nakłniają kolorowe gazetki? Siedzę w biznesie handlu galeriowego i sam omijam z daleka tego typu atrakcje poza pracą. Dobrze wiem, że w przytłaczającej większośc przypadków para skarpetek za 3 zł i para skarpetek z modnym logo za 49,99zł niczym od siebie się nie różni a milej się sprzedaje i kupuje tą właśnie drugą parę. Siedzimy po uszy w grze, którą bierzemy za rzeczywistość. Zachęcam do złapania dystansu i odkrycia gdzie jesteśmy i co jest dla nas ważne …

  15. „Radomska ma autyzm, więc błądzi między straganami ze wzrokiem zafascynowanego embrionu”
    Zazdroszczę empatii, ogroooomnej empatii ….. i współczuję ograniczonego umysłu

  16. Za dużo tego, tekst nudzi – nie został przeze mnie przeczytany do końca, za bardzo wyimaginowany, męczy. Z tym ryżem i mercedesem się zgadzam, u nas w Sz-nie do sklepu z „oryginalną” odzieżą i torbami z napisem na szybie „od 20 zł” podjeżdżają takie własnie mercedesy itp, ale torbę LV albo Gucci ma? Ma. 🙂

    1. Na okularników mówi się czasem „czteroocy”, dziwne, że tak nieprzeciętnie inteligentna Anna nie połączyła tych faktów 😀

        1. jeśliś usatysfakcjonowana, rozczaruję – nie wyprowadziłaś mnie z równowagi. rozbawiłaś tylko szczeniackim zaangażowaniem. no już, spać kochana, dobranocka niedługo.

  17. „stojących przy wielkich plastikowych beczkach (które przecież tak niekoniecznie dobrze się w Łodzi kojarzą z utraconym dzieciństwem martwych noworodków)” – to miało być, za przeproszeniem, do śmiechu? O_o

  18. Ciekawe jaki ryz przesypuje autorka tekst. Zapewne pochodzi z „Koziej Wolki” i wyparla sie swoich korzeni wiejskich, a na blogu leczy kompleksy. Porywajace „niby smieszne” porownania klada na lopatki tylko burakow. Jak dla mnei slabizna. P.S. Gumy turbo nie mialy naklejek tylko „historyjki”, wiec prosze nie zmyslac:). Pozdrawiam

  19. Tanio w Tesco? Ostatnio kupiliśmy schab bez kości po 23 za kg. gdzie normalnie wszędzie w małych i b. drogich sklepikach- 18 zł. za kg. To jest bandytyzm i złodziejstwo.

  20. Ktoś to przeczytał całe?Sto razy podobne teksty były, do tego styl męczący na dłuższą niż cztery akapity metę. Lipa.

  21. To, to jest nic! Na cyce powalają mnie japiszony, które biedują na studiach i nie mają co do gara włożyć (bo okna plastykowe i kitu już nie ma), ale na lodowiec pojadą, ajfona mają i kalosze Huntera też mają. Długi też mają.

  22. Rzuciło mi się w oczy hasło „autyzm”. Wnikliwość obserwacji, humor i refleksja tekstu, dają mi nadzieję że i moja córka da sobie rade w życiu.

  23. byl taki bazar w moim miescie nad jeziorem ale juz go nie ma , pozostal tylko smak jablek,sliwek,gruszek, serow ,smietany ,jajek i pasztetowej swiezutkiej , podwedzanej,kaszanki , swetrow robionych na drutach , kapci fikusnych ,korali,koralikow ……..pozostal zal ze juz go nie ma.

  24. Wiocha to przemawia przez ciebie… tak „krytykującego” ludzi kupujących szary papier toaletowy…

    Mam dobrą pracę, dobrze zarabiam (dużo powyżej średniej krajowej) i nie widzę potrzeby zwyczajnego wyrzucania pieniędzy na papier który wrzucam po zurzyciu do toalety… naprawdę mam gdzieś czy jest on szary czy mięciutki pachnący i 10cio warstwowy w rózowe misie…
    Dla mnie ważne jest to że za 8 rolek szarego zaplace 2.5 zl a nie 20 za perfumowany….
    Acha i wieśniakowi z wielkimi kompleksami z miasta może się to wydawać śmieszne ale w moim 200 m2 domu leżącym na 5tys m2 dzialce budowlanej… mam szambo – gdy szary pięknie się rozpuszcza w kanalizacji…. ten pachniutki „drogi” 10cio warstwowy potrafi zaczopować rurę kanalizacyjną i trzeba wzywać człowieka do przepchania rur z g…nem, któremu trzeba później zapłacić.

    Co do pieniędzy – to pieniądze których nie wydam na kolorowy papier do dupy wydaje na wakacje po świecie… Ty może lubisz mieć mięciutko podczas podcierania – ja zaś wolę w życiu coś zobaczyć niż oglądać się na swoje 4ry litery.

    1. a ile placisz za dojazd ze swojego pierdziszewa do pracy???
      ja kupuje perfumowany po 7zl i nie mam domu za miastem.
      po swiecie juz nie jezdze bo mi sie to znudzilo.

      1. 15 minut a moje „pierdziszewo” to 150 tysięczne miasto niedaleko innych dużych miast na cywilizowanym Śląsku…

        ps. do centrum mojego miasta mam aż 4 min… – nie wszyscy posiadający duży majątek mieszkają na zabitych dechami wiochach gdzieś w puszczy białowieskiej….

        1. jak kiedys mucha ci narobi na scianie w twojej rezydencji to bedziesz mogl przetrzec gowno tym papierem za 2.5zl bo on robi tak samo jak papier scierny No.160
          zapomnialem sie zapytac czy wieswagena tez masz?

    2. Zużyciu, zużyciu, zużyciu do cholery jasnej gaździno – a nie zu”rz”yciu. A ja mam naprawdę gdzieś, że używasz szarego papieru. Używaj też szarego mydła i szamponu dziegdziowego. Mam też daleko w doopie, iż fakt podcierania tyłka szarym papierem podpierasz, cyt.: „Mam dobrą pracę, dobrze zarabiam (dużo powyżej średniej krajowej)…” oraz „…ale w moim 200 m2 domu leżącym na 5tys m2 dzialce budowlanej… mam szambo…”. To niby poprzez twoje domniemane dobra materialne kreujesz się na jakis bliżej nieokreślony autorytet w kwestii wyższości podcierania miastowej doopy szarym papierem? Nie wiem tylko czy żalisz się czy chwalisz i czy Ja mam śmiać się czy płakać.

      1. ale cie zabolało ROTFL 😀
        Co do treści… chyba nie rozumiesz o czym pisał autor – o „udawaniu” bogactwa przesypując tansze produkty do pudełek z droższych… to jest WIEŚNIACTWO a nie „udawanie bogactwa”.

        GRATULUJĘ znalezienia STRASZNEGO BŁĘDU ORTOGRAFICZNEGO !!!! Który to błąd do końca życia będzie twoim największym sukcesem życiowym – typowy przykład małego człowieczka który zamiast skupić się nad sensem wypowiedzi nie potrafiąc rzeczowo skomentować czepia się dupereli….

        Pozdrawiam wieśniaków – a tym czasem muszę skoczyć do jednego z pobliskich (aż 5 min autem) marketów 🙂

          1. my nie jestesmy wiesniaki kolego „myslacy”…..
            ja jade do marketu 15 minut bo moje miasto ma wiecej niz 3 ulice.. 🙂
            polece ci promocje 48 rolek papieru portugalskiego za 25 zl
            w bdsklep.pl (niedaleko puszczy bialowieskiej..)

      2. sZAMPON dzieGcioWy jest bardzo zdrowy dla skóry człowieka, ma działanie oczyszczające, stabilizujące i przeciwłupiezowe:), łagodzi podrażnienia:)Polecam Ci abyś stosował:)

  25. pseudointelektualny bełkot… pani sie wydaje ze jest fajna bo nie mieszka w bloku od dewelopera ale spłaci mieszkanie za jakieś 30 lat bo ma rodzinę na swoim, jeździ na zakupy do almy a warzywa kupuje te same dziesięć razy drożnej i bo na stoisku pisze ekologiczne”. A nie zapominajmy ze obowiązkowo przynajmniej raz w tygodniu zamawia sushi nie dlatego ze dobre ale takie „’światowe” pozdrawiam

    1. Gdyby to ode mnie zależało za nadużywanie słowa bełkot w komentarzach szłoby się do specjalnego piekła gdzie usmolone diabły dźgałyby pseudointelekualne siedzenie komentatora niesterylizowanymi widłami przez całą wieczność.

  26. Bardzo ciekawy i zabawmy tekst. Tylko tak sobie mysle, ze gangster od paierosow mialby raczej problem ze sprzedaza papierosow na ryzy;) Mysle, ze poszloby mu lepiej gdyby sprzedawal je na kartony, sztangi lub paczki.
    Pozdrawiam 🙂

  27. Mieszane uczucia… Trochę smutnej prawdy w tym na pewno jest. Odwiedzam Bałucki kilka razy w roku, odwiedzałem go również wtedy, gdy jeszcze nie było tam hali targowej, a tylko ryneczek. Jeździłem tam i jeżdżę głownie dlatego, że na obrzeżach rynku w soboty odbywa się giełda akwarystyczna- dla mnie czar dziecięcych lat, miejsce gdzie można było kupić od hodowców ryby akwariowe, których w żaden sposób nie można było dostać w sklepach. Szkoda tylko, że tak dokładnie obserwując handel starzyzną, meble pooklejane gumą turbo nie spojrzałaś na twarze ludzi, którzy próbują je sprzedać. Szare, zniszczone i przede wszystkim smutne… Dla mnie twarze tych ludzi to uosobienie Starej Łodzi, Łodzi peerelowskiej, która odeszła już w przeszłość, a pozostały po niej tylko relikty- opuszczone zakłady, rozsypujące się hale… i twarze tych ludzi, żyjących bez zasiłku, bez emerytury, próbujacych sprZedać stary mebel za 15 złotych, może na wódkę, może na chleb, może na lekarstwa. Może warto czasem spojrzeć w tym kierunku Pani Radomska, a nie tylko poprzez pryzmat własnego, snobistycznego JA !

  28. Ja tylko tylko przelotem (było na głównej, to wpadłem;) Podobny opis można zastosować i do „Warszawiaków z dziada pradziada” (ostatni przykład – narzekają, że metro ich truje – osiedle, w którym mieszkają powstało jakoś 20 lat po wybudowaniu Stacji Techniczno-Postojowej). Byle mieć „warszawskie” blachy (cudzysłów – zwykle to te miejscowości z Warszawą mają tyle wspólnego, że tam jest pętla jakiejś podmiejskiej linii…) i można szpanować

  29. ja, łodzianin z dziada pradziada, przepraszam wszystkich Czytelników Onetu za Radomską. Przepraszaliśmy już kiedyś za Frytkę, teraz przepraszamy za radomską.

    1. A ty pokaż nam swoją fotkę, cwaniaczku :))) Ładna dziewczyna, tylko powinna udoskonalic nieco swój warsztat literacki.

  30. Nigdy tego nie widziałem, ale fajne są nawoływania przekupek-takie naturalistyczne, mają charakter:)
    Anyway-mógłbym coś takiego pisać o Londynie, niestety nikt tutaj tego by nie zrozumiał bo to inny świat, a ja na swoje nieszczeście kocham to miasto 🙁

  31. Boże, co za bełkot. Poziom języka i składni jakiś metr poniżej palety z szarym papierem toaletowym. Jakim cudem Onet coś takiego promuje? Właścicielka bloga pewnie sporo płaci :).

  32. nie mam siły czytać tych „wypocin”. przeczytałem tylko wstęp. Lepiej być „starym” wielkomiejskim. niz „nowym” wielkomiejskim ze wsi: małostkowym, wścibskim, wtryniającm nos w nie swoje sprawy. Bo na wsiach każdy MUSI wiedzieć WSZYSTKO o każdym. „Człowiek ze wsi wyjdzie, ale wieś z człowieka nigdy.”
    A może to tylko stereotypy?

  33. Nie ma to jak ponabijać się z biedniejszych, co? Od razu ego skacze.
    Pewnie, jak się samemu w rezydencji mieszka, to z płyty można szydzić, a mieszkańcami płyty można pogardzić. Tylko warto się zastanowić, czy do szczęścia rzeczywiście spotrzebny jest super samochód i piękny dom. Czy nie jest trochę tak, że autorka nieco zazdrości ludziom, którzy pomimo biedy potrafią się cieszyć drobnostkami, bo sama w konsumpcyjnej pogoni, zapomniała, jak to jest być poprostu szczęśliwym. To nic nie kosztuje.

    1. Nie jestem bogata ale i nie biedna. Stac mnie na wiele ale nie na wszystko. Zrezygnowalam z auta dla zdrowego spaceru. Kupuje na rynku bo tansze i zdrowsze. Szczyce sie swoja gospodarnoscia i smiesza mnie popisywacze. Mam takich znajomych. Gdy bywam u nich zanizam swoje dochody i jestem skromna. Nie nosze ciuchow markowych bo mi szkoda na nich kasy. Czesto robie przerobki lub kupuje tanio. Mam przy tym zajecie. Znajomi robia wrazenie jakby mi wspolczuli i to mnie bawi. Syn moj studiuje w Wiedniu a ja wszystkim opowiadam, ze wyjechal na zarobek by mi pomagac. Najgorsze mam gdy chca go odwiedzic a ja szukam wymowek by prawda nie wyszla na jaw. Moja oszczednosc m.in. jedzenie tanszego ryzu pozwala mi finansowanie jego zycia w strefie euro. Obserwacje zycia i popisywania sie niektorych spisuje bo zamierzam wydac ksiazke.

      1. Jak ja ci biedulko współczuje:P Finansować synka na studiach w Wiedniu:P Dlaczego sam sie nie finansuje?? Mnie nikt nie finansował na studiach w Polsce:P Polacy wyjeżdżają na studia do Londynu, pracują i studiują, biora kredyty-bo teraz koszt studiów to przez rok samego czesnego Ł9000 plus trzeba gdzieś mieszkac i coś jeść/a mieszkania w Londynie są najdroższe/. A synek studiuje i siedzi w kafejkach, chodzi na imprezy i do barów bo mamuśka go finansuje:P Znam takich i w Polsce, a dzieci nieroby i niezaradne sobie studiują latami a ojciec zapieprza, zeby dziecko miało. Zadbaj kobieto o siebie. A dlaczego ładnego ciucha sobie nie kupisz jak ci sie podoba? Bo sie uparłaś że nie kupisz markowego?:P

        1. Bo my zyjemy wlasnym stylem….nie tak jak ci, o ktyrch ty opisujesz.
          A co robi moj syn to ty stworzyles juz sobie bajeczke….fantazja dziala…ja finansuje bo tak chce…twoje rady zachowaj dla siebie. Markowe ciuchy to prestiz dla nedznego Polaka, ktory chce by go wreszcie ktos zauwazyl.

          1. nIE WIDZE NIC ZŁEGO w ciuchu np. SuperDry, które mi sie podobają pomimo, iż są jedynie projektowane w UK a szyte w Azji,ale jak ładne to czemu mam sobie nie kupić jak chce i mam ochote? Tylko dlatego, że w Twoim świecie markowy ciuch to jest jakiś szatan? Tak samo kupiłem niemarkowe spodnie na wyprzedaży, cena z Ł25 spadła do Ł1 a kupiłem bo ładne:) A studentów o których pisałem to widziałem, a nie wymyślałem. Twoja kasa to sobie finansuj, żal mi tylko Ciebie, że sie poświecasz zamiast korzystać z życia, które masz tylko jedno-ale to twój wybór:P Markowy ciuch to dla jednego śmieciówka z H&M dla innego D&G-chociaż nie kazdy ciuch D&G bym kupił, bo w kazdej firmie są rzeczy różne. Kupować to sobie trzeba to co komu sie podoba i z czego bedzie zadowolony. W Londynie tez możesz kupować tnaio np. ładne i porządne rzeczy z Mexx-a albo Bershki, a zarazem ciuch robiony na drutach w charity shopie-i ulica chodzi we wszystkim. Nikt nie szpanuje że kupił takie czy inne, nikt nie zwraca uwagi, kazdy sobie chodzi w czym chce i tak być powinno a nie snobizować sie ze ktoś kupuje markowe albo ktoś kupuje i przerabia bo biedaka udaje. To jest bez sensu-kupuj co ci sie podoba i jak chcesz to kupić a nie żeby komuś pokazać jaka biedna jesteś:P
            Pozdrawiam i zdrowia życze oraz dbania o siebie:)wiekszego.

          2. Ty mnie zle zrozumiales. Ja jestem szczesliwa…markowy ciuch nie kazdego uszczesliwia. Poswiecenie dla innych tez niektorym daje szczescie. Ty dopiero zaczales zyc. Ja zyje na wysokim poziomie ale nie szpanuje. Znam UK lepiej niz myslisz…dbam o siebie lepiej niz ty fantazjujesz…ciuch to nie wszystko….za malo znasz zycie . A mojego syna (podobno) bywanie w kawiarenkach to nie twoj interes….stac go na zabawy i sie bawi. Nie potrafisz czytac ze zrozumieniem…masz comprehension problem. Finansowanie studiow to investycja w mlode pokolenie..lepsza niz investycja w markowe ciuchy.Mnie takie podejscie nie bawi.Dziekuje za zyczenia. Bys zrozumial co mam na mysli musialabym napisac wiecej niz chce. Jestem bardzo zdrowa i zadbana….stac mnie na wiecej niz twoja fantazja o nieznajomych obejmuje. Pokazywanie biedniejszej oszczedza pewnym ludziom frustracji, zawisci.

          3. ale Ty się niczym nie różnisz od tych ludzi…też udajesz tylko w druga stronę…i może to jeszcze gorsza postawa…bo oni ci ( jak sama piszesz) przynajmniej współczują
            Osobiście nie lubię takich dwulicowców. Najpierw może popatrz w lustro a potem oceniaj innych.

          4. „(…) bo tak chce…twoje rady zachowaj dla siebie(…)” – i to powinno pojawić się w glowie kiedy zaczeła Pnai pisać ten tekst. Popełnia Pani szereg błędów wychowawczych – w zasadzie do jednego się przyznaje ale to Pani sprawa, nikt nie ma prawa tego krytykować nie pytany- Pani nie pytana krytykuje i szydzi. Oszukuje Pani – o czym sama wspomina „(…)Syn moj studiuje w Wiedniu a ja wszystkim opowiadam, ze wyjechal na zarobek (…)” a próbuje nas, czytelników zmusić do refleksji i obnażyć nasze słabości . „(…)ciuchy to prestiz dla nedznego Polaka, ktory chce by go wreszcie ktos zauwazyl(…)” – czy pisanie bloga nie jest też wyrazem chęci zaistnienia i pokazania się – prestiżu? Osoby którym nie zależy tak jak niby Pani nie zależy – poprostu wiedzą swoje i nikomu swojego punktu widzenia nie narzucają. Przepraszam jeżeli zrobiłem błędy ort ale jestem tylko plebsem z bloku z wiekliej płyty i… mercedesem z MPK jeszcze nie jechałem.. co najwyzej Solarisem i Volvo.

      2. Jaka ty jesteś typowo polska ;). Kłamstwa, oszustwa i krętactwa. Robienie z siebie biedaka i pokrzywdzonego (niby niskie zarobki i pomoc syna). Pewnie jeszcze o wszystkie zapomogi i dodatki występujesz.
        Zawsze mnie zastanawiało co kieruje ludźmi, że nie mówią prawdy. Po co kłamiesz w sprawie dochodów i studiów syna?? Powiedz znajomym prawdę, tylko tacy oni twoi znajomi jak z koziej dupy trąba ;). A na marginesie z oszczędności na ryżu to może dałabyś radę syna na studia wysłać w mieście w którym mieszka a nie w Wiedniu. Przestań się dowartościowywać głupim blogiem. Żenada!

    2. glupia babo, po co ta powaga? przeciez jestem bezrobotna studentka, ktora sama na rynku zakupy robi i ma z tego dzika radosc. I rozczaruję – jestem bardzo szczesliwa.

      1. Super podejście radomska! Frustrujące jest czytanie niektórych komentarzy, gdzie autorzy wykazują się brakiem umiejętności czytania ze zrozumieniem. Pisz dalej. Ubawiły mnie niektóre impresje na temat.

    3. Autorka ma też problemy ze składnią, szykiem zdania, interpunkcją i logiką, dlatego proponuję jej rezygnację ze zdań podrzędnie i współrzędnie złożonych, na rzecz zdań prostych. Uniknie wtedy takich kwiatków:

  34. Ale Wy tempe ludzie jesteście. Nikt się z biedniejszych nie nabija. Pięknie opisane małomiasteczkowe dulszczyzny polaczków naszych rodaków jedynych. Dobry tekst.

    1. Okazuje się, że Polacy nie mają dystansu do siebie oraz odrobiny poczucia humoru – Wypowiadają się tutaj śmiertelnie poważni inteligentni inaczej…?
      Przecież to sama „święta prawda” opisana z humorem. A skąd niby osoby handlujące na straganach bazarkowych mają te skrzynie kapuchy, pomidorów, bananów, jabłek i czego tam jeszcze chcemy… – przecież nie z własnego ogródka! Wiadomo, że raniutko jadą na giełdę kupić hurtowo dokładnie to samo, co oferują nam supermarkety, tyle że często gęsto zapierają się, że to ekologiczne, ha, ha…
      Radomska-fajnie piszesz 🙂

  35. Mieszkam jeszcze w Anglii, zarabiam naprawdę nieźle ale organicznie nie znoszę podejścia autorki! Jakby konsumpcjonizm określał wartość człowieka? Chociaż mnie stać to nie zwracam uwagi jakiej jest marki koszula czy pomidor… oszczędzam tak jak inni. A do Polski uwielbiam przyjeżdżać i chodzić po tych rynkach. Co za BABSKO!

    Do tego jeżdżę 10 letnim autem, bo? Bo działa… tak samo jak roczne.

    1. ja też uwielbiam. i absolutnie nie obchodzi mnie jakie kupuje Pan pomidory i ilu letnim autem jeździ.

    2. Hmmmm niezle w Angliii no wlasnie starcza na rachunki i troche. Cyba ze mieszkasz jak w komunie. No wlasnie 10 letni samochod. A MOT strasznie duzo wychodzi, ale nie musisz serwisowac.
      Zreszta ten co oszczedza ten ma.

  36. Tekst napisany przez zarozumiałą pańcię usiłującą małpować Wojewódzkiego, ale poziom nie ten. Pozostaje lukrowane minidowcipem pseudointelektualne gówienko ,efekt raczej żałosny, nawet jak na takie pustogłowie.Nastepnym razem pewnie poczytamy o żałosnych kretynach na wózkach inwalidzkich usiłujących pokonac schody w czteropiętrowym bloku bez windy. Ale bendom JAJA!!!

    1. to,co sama napisałaś jest tak żenujące, że nie poświęcę ani jednego zdania, żeby się przed Tobą tłumaczyć. Żegnam. Być może ja pisać nie umiem, ale bez tego da się żyć. bez umiejętności czytania wiedzie się ludziom chyba jednak gorzej. z tego,co widzę.

  37. Tekst idiotyczny. Nie wiem skąd informacja, że wielkomiejscy są zapomnianą, dawną szlachtą. Wprost przeciwnie, bo ta szlachta miała etos, jestem ciekawa skąd te wybujałe tezy, hmm? Autorko jesli nie znasz społecznej historii nie opowiadaj głupot! A poza tym do reszty ciężko się odnieść. Czuć pogardę do ludzi, wcale autorko nie jesteś lepsza od tych, którymi gardzisz.

  38. Lepiej tak jak w tekście, niż kraść i żyć na garnuszku MPOS-u i podatnika z miną wyuczonej bezradności.

      1. po setce wódki. i czymś na uspokojenie. albo najlepiej wcale. lepiej dla nas obu.

        1. najlepiej to jakby wcale takich wypocin nie bylo, bo az mi tania kawa z lidla (oczywiscie przesypana do puszki po lavazzy) stanela w gardle podczas czytania tego wpisu

  39. Wow trafiłam tutaj przez przypadek, a czuję się jak w domu. Podoba mi się Twoje lekkie pióro i to wszystko w jaki sposób opisujesz, niby wszystko Twoim okiem, a mam wrażenie, że jestem częścią tego:)
    co do wpisy u mnie to samo

  40. „Jednak kto nie kupił butów zimowych za 40 złotych…” -wyobraz sobie, perło polskiej literatury, ze są osoby, które MUSZĄ życ w ten sposób i chodzić w takich butach. Smieszne? :/

    1. Nie sądź swoją miarą, Moniko. I następnym razem, zanim sama kogoś ocenisz, zastanów się 6 razy. fragment o kupowaniu był o mnie. ja kupiłam te buty, bluzy i torbę jak i wiele innych rzeczy i jestem dumna, że potrafię kombinować i kupowac za grosze. a polski folklor mnie bawił i bawił będzie.

      Śmieszna to w tej chwili okazałaś się być raczej Ty. A buty polecam, ciepłe, tanie, wygodne.

      1. A, zapomniałam zapytać, czy jestes równie dumna z nich, co ubawiona swoimi żartami na temat noworodków w beczkach i osób chorych na autyzm?

        1. mam autystycznego siostrzeńca, cudny chłopak i ma więcej dystansu do siebie niż Ty. a noworodki łódzkie to taki chory absurd przerażający, że ja mogę się tylko nabijać z tego,bo moja głowa nie ogarnia, że coś takiego mogło się wydarzyć. I jeszcze jedno – absolutnie nie musimy się w niczym zgadzać. A ty czytać i się unosić. nie szkoda czasu na negatywne emocje?

  41. Dziwna kobieta z Ciebie. O ile przesypywanie ryżu jeszcze śmieszy o tyle nie wiem co godnego wyśmiania jest w zakupach na ryneczku. Tak, kupuję warzywa ze spalinowego raju, ponieważ mam na tyle rozumu i jakieś wiedzy, żeby wiedzieć, gdzie warzywa w Polsce rosną. Tak, na polach przy autostradach. I ten rolnik z żałobą za paznokciami, który dzień wcześniej wrócił do domu po 23, bo trzeba było naszykować sobie towar na dzień następny nie myśli o robieniu sobie manicure, bo już o 5 z rana dnia następnego musi być na swoim miejscu pracy. Żeby rozłożyć towar, zjeść coś i zacząć kolejny dzień spędzony na uśmiechaniu się do upierdliwych pań Radomskich szukających nie wiadomo czego. A sprzedać trzeba. Za jedyne 2 złote. I tak cała wiosna siewów, nawożenia i pielęgnacji jest sprzedawana za dwa złote za kilogram. Za to dwa złote od kilograma trzeba żyć przez resztę roku.
    Podziwiam ludzi, którzy decydują się sprzedawać starocie. To jest oznaka zaradności. Czy pani Radomska spisawszy ten tekst pomyślała, że te same dzieci, które obklejały biurka teraz czekają, żeby ojciec przyniósł do domu chleb, po sprzedaniu ich arcydzieła?

    1. o odrobinę dystansu apeluję, bo się własnym jadem potrujecie. ja się nabijam, bawię, a wy doszukujecie głębi i mojego okrucieństwa.

    2. myślała o swoim biurku i o swoim tacie, z którego też się śmieje, bo tak ją wychowano. śmiech pomaga, Tobie też by ulżył. ja się z tych ludzi nie nabijam, opisuje absurdalny folklor miejsca i nie czuję potrzeby uzyskania ogólnospołecznej zgody na to,co robię. Ani szacunku do ludzkiej pracy, ani dzięki bogu poczucia humoru i dystansu mi nie brakuje.W przeciwieństwie do państwa.

      1. A mnie troche negatywnie zaskoczylo to, co przeczytalam w komentarzach. Tekst mi sie jak najbardziej podobal i co najwazniejsze, chyba wiekszosci z tych, ktorzy go przeczytali, brakuje dystansu do samych siebie. Ja tez na ryneczki chodze i tez obserwuje, i tez kupuje.
        Masz racje, chyba wiekszosci z naszych rodakow jad i zgryzota wylewaja sie uszami.
        pozdrawiam i mam nadzieje, ze bedzie wiecej takich tekstow 🙂

  42. ludzie, na serio nie widzicie, że autorka opisując to środowisko, wcale się na tym tle nie wywyższa? obserwuje, bo to dla niej nowe ale nie neguje. To, że wytknie kilka (zgodnych z prawdą)brudów z życia rynku bałuckiego czy jakiego tam sobie wymyślicie nie oznacza, że ją to brzydzi. Nikt nie zauważył, że dziewczę kupiło te „wyszydzone” skarpety ?:) ciężko się czyta ale przesłanie zrozumiałe. Też lubię bałucki:)

  43. Pretensjonalny , bezmyślnie wulgarny tekst ,który dawno temu rozminął się z dobrym smakiem . Nie chodzi tu o tematykę , na którą względnie można machnąć ręką , ale o styl .Styl boli – dosłownie. Za dużo wszystkiego . Monumentalne , upstrzone wszelakiej maści środkami stylistycznymi zdania błagają ,aby je zaszlachtować . Nachalne silenie się na dowcipność . Mniej znaczy więcej , proszę mieć to na uwadze przy tworzeniu kolejnej rubasznej epopei , nota bene słowniki i poradniki gramatyczne tez nie gryzą . Miało być elokwentnie i kąśliwie , a wyszło jak wyszło.

      1. Radomska, błaaaagam!! Jesteś jedyna i wielka i nie łam się, że są tacy, do których to nie dociera!!! Świat jest pełen różnorodności a więc i pojemny na ich niepojmowanie. Głowa do góry bo tekst jest świetny a oko (2 pary) dobrej obserwatorki czujne. Dziękuję za ten tekst i czekam na kolejne!

  44. nie rozumiem lwiej części komentujących, którzy „jeżdżą po autorce” i to w tak nieprzyjemny sposób
    można napisać po prostu „słabe” i nara. po co do wszystkiego teorie dorabiać?

    wg mnie tekst bardzo przyjemny
    fajna narracja 3osobowa, opis rynku w listopadzie tak sugestywny, że poczułem się jak bym na nim był (trochę posiłkowałem się w wyobrażeniu halą targową w gdyni)
    no i tekściory pań ze stoiska.. 🙂

    pozdro dla radomskiej

    1. każdy pretekst dobry w tym kraju, żeby kogoś poniżyć przecież. Dziękuję. 🙂

  45. Ludzie, opamiętajcie się!! Ten tekst jest celowo tak napisany! Nie ma na celu wyśmiewania ludzi, którzy kupują na rynkach, autorka sama przyznaje, ze tam kupuje i wieloma rzeczami się zachwyca! W tym tekście chodzi tylko i wyłącznie o to, że niektórzy ludzie chwalą się tym, że mają markowe rzeczy, najdroższe jedzenie i wszystko z górnej półki, żeby w oczach innych wyglądać jak ta „szlachta”. A w rzeczywistości ci ludzie kupują tak jak większość z nas. Tylko o to chodzi w tekście! To nie wstyd kupować na rynku, nie grzech też kupować w drogich marketach. Ale zaściankowe i zacofane jest podejście „pokażę sobie i sąsiadom, ze mnie stać”, zamiast „jeśli mi dobrze i wygodnie tak żyć to po co mi więcej do szczęścia?”

    Ehhh, ludzie… Ten kraj rychło upadnie…

    1. kurwa mac, myslalam, ze nie czyta mnie juz nikt normalny. Drachu, dziękuję po stokroć za głos rozsądku.

  46. O ile motto słuszne na górze strony każe przypuszczać, że Autor bloga wykazuje się w swych notkach umiarkowaniem wynikających z owej wątpliwości, to treść tego wpisu jednak pokazuje, że tym jedynie chyba dla nadania pozoru sluszności jedynie jest tam zamieszczone. Za daleko zagalopowałaś się, Autorko, w tym wykpiwaniu ludzi.

    1. O tym, czy posuwam się za daleko, pozwolę sobie decydować sama. Owe posiadanie wątpliwości ma się tyczyć trzymania dystansu i przymrużonego oka, a nie karmienie się każdym słowem jak obrzydliwą obrazą majestatu. ja się nabijam, co nie znaczy, ze nie szanuję, a za odmienne poczucie humoru przepraszać nie zamierzam.

  47. Myślałem, że to coś ciekawego będzie, ale niestety. Do końca nie dotrwałem, bo szkoda czasu marnować, są niebo lepsze blogi i o niebo lepsze „wypociny”. Pozdrawiam…

    PS. z początku wnioskować tylko można, że autor/autorka troszke zakompleksieni, albo nie wiedzą co ze sobą zrobić

  48. gratuluje składania zdań tak by były zabawne przykro że nie wyszło odrobina w tym prawdy jest ale tylko odrobina myślę że ktoś tu leczy kompleksy bo problemem nie jest to gdzie się zaopatrujesz tylko co jesz i ile z tego do śmietnika ląduje lepiej kupić mniej choć drożej ale pełnowartościowe i do tego mniej zjemy mniej czasu się odchudzać będziemy a reszta zakupów cóż jak ktoś nie widzi problemu w zakupach bez granic to pogratulować szafy z gumy i zasobnego portfela

  49. A mnie to się wydaje, że ten tekst nie jest po to, żeby atakować kogoś, zastanawiać się nad obrażaniem lub nie obrażaniem innych. Tekst jak tekst, o czymś stanowi, coś przekazuje, kogoś dotyka. Ale jak przeczytałam pełne emocji komentarze pojawiło się przemyślenie, takie pytanie do każdego kto to czyta. Co takiego jest we mnie, że takie emocje ten tekst we mnie wzbudza?

    I w zasadzie jak na języku polskim w szkole. Nie ważne co autor miał na myśli, nie ważne co autor.

  50. Co za kocopoły wypociła ta baba???Snob pewnie sie jak ta „Radomska”włóczy się po nowych galeriach centrum,hahaha!Galerianka może.

    1. opierdalam gały za paczkę fajek, bo na jeansy jestem jeszcze za słaba. rozgryzłeś mnie, szczwany Andrzeju, cholerka.

  51. Mam wrażenie że wielu nadinterpretowuje ten tekst, to nie jest naśmiewanie się z biedniejszych ani krytyka.
    Uderzyło to w Was bo może sami dotkliwie odczuwacie swoją sytuacje ekonomiczną ( jak wielu Polaków) , może dlatego wzbudził takie emocje bo odnieśliście to personalnie.
    Ja odebrałam to jako po prostu opis kolorytu takich miejsc jak ryneczki miejskie, zresztą fajny opis. Przypomniał mi się ten rynek bałucki, jego koloryt i gwar.
    Pozdrawiam.

  52. ps. do Radomskiej:)
    Chociaż mnie nie zachwyciłaś, jednak swój urok tekst ma. Wyżej juz o tym wspomniałem. Ale musze dodać coś jeszcze. Strasznie bluzgasz. Rozumiem, że nauczyłaś sie rzucać miesem i słowem na „k”, ale niektórych może to drażnić. Ja osobiście bardzo nie lubie takiej „polszczyzny”. Mam przyjaciółke, która tez tak kleła, szczególnie w towarzystwie. Wiem czemu kleła, ale to inna sprawa. Przy mnie sie nauczyła, że kląć nie musi i że ja tego nie lubie i ona teraz przy mnie rozmawiając nie klnie. Wcale nie musisz kląć by byc czytaną, a jeśli klniesz w nadmiarze niestety wszystko na tym traci i niestety …Nie musisz zniżać sie do poziomu rynsztoku:P Pozdrawiam:)

  53. Pierwszy raz czytam bloga , ot tak trochę z nudów, bo w pracy oprogramowanie siadło został jeno internet.
    tekst mi się podonał mimo mych 60 lat.
    fajne spojrzenie i prawdziwie opisane. cóż tacy jesteśmy po latach komuny. Zastanawiam sie jesynie ile trzeba miec czasu , zeby napisać a potem odpowiadać na setki zaczepek w niewybradnym stylu. Zgadzam się z ~`gay ,że autor/ka w „dyskusji” za swobodnie urzywa języka…
    Pozdrawiam p. Radomską i życzę sukcesów

    a co to znaczy nie wiem
    Zaznacz, jeśli NIE jesteś spamerem

  54. Olaboga! Ludzie, odrobinę dystansu, błagam! Tekst może się podobać albo nie, tak samo styl, kwestia gustu, wiadomo; osobiście, uwielbiam tego typu teksty. Ale czemu na podstawie własnych, najczęściej błędnych wniosków, dorabianych teorii i zwyczajnego braku zrozumienia sarkazmu niektórzy czytelnicy tak strasznie, nie da się tego mówić inaczej, jeżdżą po autorce? Nikt nie zauważył, że żeby Radomska mogła to wszystko opisać, to musi najwyraźniej regularnie bywać na ryneczku, żeby tak dobrze go znać, i że sama najwidoczniej robi to zakupy, ergo, tekst jest nasycony autoironią, a nie zgrywą z biednych ludzi? Zdaję sobie sprawę z tego, że sarkazm ciężko jest rozpoznać, a czytanie ze zrozumieniem strasznie kuleje w naszym narodzie, ale może wobec tego warto najpierw chwilę się zastanowić, zanim zacznie się wydawać krzywdzące opinie… Koszmar. Koszmar i zakompleksienie – bo w internecie najłatwiej przywalić…

    1. Ostatnie zdanie. Idealnie pasuje… do tego tekstu i Twojego komentarza.
      Jak się coś komuś nie podoba to zaraz brak umiejętności czytania ze zrozumieniem. Ktoś publikuje coś publicznie, musi więc liczyć się z oceną. Mi się tekst nie podoba. Sprawia wrażenie wymęczonego, na siłę humorystycznego. Dlatego ciężko się go czyta.

      1. Kiedy, jak Boga kocham, zakompleksienie wprost promieniuje z niektórych komentarzy! Nie stwierdziłam, ze niektórym komentującym brak umiejetności czytania ze zrozumieniem, bo tekst im się nie podoba – stwierdziłam tak, bo zupełnie źle go zinterpretowali. I to mimo wielu komentarzy tłumaczących, o co tak naprawdę chodzi – vide komentarz Dracha powyżej, na który sama Autorka odpowiedziała, ze jest zgodny z tym, co chciała przekazać. Sam tekst może podobać się i bawić lub nie – masz prawo do tej opinii. Ale trzeba go najpierw zrozumieć.

  55. Ależ ty musisz mieć kompleksy, miernoto, że ci się chciało klepać taki długi, beznadziejny tekst. Teraz na pewno czujesz się Lepsza i Bogatsza. Super. Dowartościowałaś się? To jazda do roboty!

  56. Mam nadzieje ze ksiazki nigdy nie wydasz na swiat. Chociaz ja to wlasnie robie. W przeciwienstwie do ciebie z nikogo nie szydze i tak przy okazji. Nie kupuje na ryneczku tylko na targu albo targowisku 🙂

    1. Hahaha… no błagam, piszesz, że 'w przeciwieństwie do ciebie z nikogo nie szydzę’, a właśnie w tym twoim krótkim, 4 zdaniowym tekście udało ci się to zrobić. Bo jaki ma niby wydźwięk pół twojego komentarza 'Mam nadzieje ze ksiazki nigdy nie wydasz na swiat. Chociaz ja to wlasnie robie.’? Bo ja interpretuję to tak: 'Nie wydasz książki, bo jesteś do niczego, bo nie umiesz pisać, bo jesteś zakompleksioną szmatą, a ja k*wa właśnie wydaję swoją i ch*j ci w dupę k*rwo’. A może zaprzeczysz? Żenada, żenada, żenada….

      1. Poczytaj dokladnie tego bloga i jesli ci sie podoba twoja sprawa , wysmiewac i do tego uzywac wulgaryzmy kazdy z nas potrafi. To zadna sztuka. Napisac cos z sensem z nazwijmy to rowniez ” polityczna poprawnoscia” to juz inna kwestia…z reszta co ja bede tlumaczyla tobie skoro juz moja wypowiedz podsumowales wczesniej.:) prawda?

        1. Apelują o trochę dystansu i czytanie ze zrozumieniem. Autorka faktycznie czasami śmieje się z ludzi, ale czy przesypywanie ryżu chociażby nie jest śmieszne? A może nawet żenujące? Ja też się z ludzi śmieję niejednokrotnie. Śmieję się z tych, którzy piszą pod newsami o smartphonach komentarze, że przecież telefony do dzwonienia służą, a do Internetu to są laptopy (a przecież telefon to nie to samo, co smartphone), śmieję się z tych, którzy czytają tekst bez zrozumienia, a potem jadą po autorze ile wlezie, nie mając przy tym odrobiny racji i śmieję się z tysiąca innych zachowań ludzkich, bo one są ŚMIESZNE. I nie uwierzę, że Pani się nie śmieje. A to, jakim językiem jest to pisane, to inna sprawa. Swoją drogą Autorka mówi nam, że ten blog to pewien eksperyment – eksperymentuje z zarówno z treścią, jak i formą. Szkoda tylko, że nie jest bardziej odporna.
          No, to gdzie te fragmenty, w których Autorka z ludzi szydzi?
          PS. Szydzenie ma dużo bardziej negatywny wydźwięk od 'śmiania się’, więc niech Pani zdecyduje, co Autorka robi.

          1. Dobrze zmienmy slowo na wysmiewa.. I niech tak zostanie. Ile ludzi tyle opinii z reszta przynajmniej kazdy znajdzie cos dla siebie albo go to zdenerwuje:) Ale co do wulgaryzmow to ta Pani moglaby troche przystopowac, jak czytalam komentarze to nikt tak miechem nie rzucal oprocz autorki. W ustach Kuby Wojewodzkiego brzmi to zupelnie inaczej i niestety to nie ten sam poziom niestety, to tylko przyklad…..tak tylko ….albo kabaret No name…tez moze i przeklna ale….nie w taki sposob 🙁 MIlego wieczoru zycze a na bloga bede zagladac bo jestem ciekawa co z tego wyniknie:)

          2. I tu dochodzimy do znanego wszystkim i może trochę wyświechtanego powiedzenia – o gustach się nie dyskutuje. Jednych styl i słownictwo będzie razić, innych nie. Jeżeli Autorka lubi pisać w taki sposób, to niech pisze. Mamy (póki co) wolność i nikt nikomu nie każe niczego czytać, a blogów jest sporo i jeżeli nie ten, to inny może zainteresować. Do Wojewódzkiego się nie odniosę, bo go zupełnie nie znam i nie oglądam, ale, tu moja zupełnie osobista opinia, on chyba musi bardzo uważać, co mówi i co robi, bo musi mówić i robić to, co ludziom się spodoba. Czyż nie? Radomska nie ma, na razie, takich ograniczeń.

          3. te najbardziej wulgarne usuwam. do chamstwa komentatorów brakuje mi lat świetlnych.pozdrawiam.

    2. A tak w ogóle, to przytocz chociaż jeden fragment, w którym autorka z kogoś szydzi. I radzę przeczytać ten fragment ze 6 razy, żebyś przypadkiem na idiotkę nie wyszła.

  57. jeśli mi się nie podoba książka, przestaję ją czytać. Dokładnie tak samo z wpisami na blogach. Ludzie wróćcie do gimnazjum bo tam uczą czytać ze zrozumieniem tekstu. I dziwne,że cieknący wam z ust jad nie przepalił klawiatur.Dziewczę miłe nie polemizuj z trollami, bo szkoda na nich Twojego czasu. Lepiej wykorzystaj go na nowy tekst :-)). Trafiłam na Ciebie z głównej Onetu i dodaję do ulubionych. Niecierpliwie czekam na kolejny wpis:-)))
    PRECZ Z TROLLAMI !!!!! :-)))

  58. Ciekawa forma treści, ale tak jak na bazarach, tak i w supermarketach, wszędzie to samo, chociaż są wyjątki. Bardziej wygląda to na antyreklamę bazarów !!! Ale gdzie kupować ?? Supermarkety kupują takie ilości dla dobrej ceny, że nie wiadomo ile to czasu u nich leży. Niestety, ale naszych, truskawek, czereśni, wiśni czy innych naszych owoców w super w sezonie nie dostaniesz !!! Ale zawsze można inne tropikalne owoce ze smakiem sztucznego plastiku, uprawiane w afryce dla zamożnych klientów wielkich powierzchni.

    Ciekawie piszesz, ale można było by podyskutować.

  59. Tekst słaby, nie mogłam go do końca doczytać… nie wiem, jak ten blog mógł kiedyś coś wygrać… Autorko, daj sobie na wstrzymanie, nie klnij w komentarzach i przestań być arogancka, bo widzę, ze coś Ci do Twej główki uderzyło niedobrego… ;/

    1. mwahahahahahaahahah…uśmiałam się do łez…biedak stracił całe ..o hahahaha ja nie mogę… 5 minut swojego bezcennego życia na czytanie. Jak szukałeś inteligentnej lektury to było nie pchać się przez główną czy raczej gówną Onetu. Jest takie powiedzenie „głupi jak komentarz na Onecie”

  60. Początek tego postu był tak złośliwy i nienawistny, i tak pełen własnych kompleksów, że dalej nie chciało mi się czytać tego bełotu

    1. Proszę, powiedz co w początku tego postu jest tak złośliwe i nienawistne?

      Pss… Tylko przeczytaj ten początek ze 6 razy, żebyś na idiotkę nie wyszła.

  61. Zapraszam na giełde do Jelniej Góry w kazdą niedziele.Tam mozna kupic to wszystko co Niemiec wyrzucił na śmietnik dosłownie.Nigdy nie bedziemy wielkim narodem jak dalej Polacy beda jezdzic na Niemieckie śmietniki i brac do zdezelowanych zardzewiałych aut wszystkiego co mozna spieniężyc dosłownie żałosny widok.Tłumy ca niedziela tam chodza i kupują.

  62. super tekst !!!! tacy własnie jesteśmy , niestety a wpisy w większości o tym świadczą – nawet nie potrafimy się zdystansować – prawda w oczy kole , czyż nie ???? I według mnie tekst nie prawi o biedzie a autorka nie wyśmiewa się z niej !!! warto nauczyć się czytać ze zrozumieniem .

  63. Strasznie to meczące i ciężkie. Kurcze, pomijając już, że w pewnych momentach przeginasz szydząc, ze społeczeństwa, w którym żyjesz, mogłoby być nieźle gdybyś tak na siłę nie chciała wydłużyć owego eposu. Naprawdę trudno dotrwać do końca. Stylistycznie i gramatycznie również słabiusieńko.

  64. Odkąd żyję chodziliśmy na ryneczki, bo taniej, bo dużo, bo markowe ciuchy bywały gorszej jakości. Generalnie bardzo je lubię, bo to taki mikroświat, a człowieka traktuje się indywidualnie. Co innego w galeriach – tam bywasz często numerkiem w przymierzalni. Nie lubię tylko przeładowania na rynkach w okolicach świąt. Tłum mnie przeraża po prostu.

    Przykro mi Ola, że tak ludzie odebrali Twój tekst. Niestety z wyczuciem ironii bywa różnie. Nie łam się, nie warto. Rób swoje.

  65. Mnie sie podoba ten tekst. W zabawny sposob pokazuje jak chcemy na sile sie „pokazac” i zapewne wiekszosc z tych co wpisali sie nade mna jest taka widac po ich powaznych komentarzach..
    Pozdrawiam autorke! 😉

  66. Tak się składa, że pewnych towarów nie kupi się poza rynkiem, np. polnych pomidorów. Tych nie znajdziesz nawet w najdroższym markecie z szynką za 150zł/kg. Między snobizmami i przymusami biedy są tez zdroworozsądkowe wybory, ale podejście jest nuuuudne i nie byłoby o czym poblogować… prawda?

  67. Genialnie opisane polskie realia. Nie wiedziałam, że w PL takie zjawisko społeczne nadal występuje. Chociaż przy tak okazałej Manufakturze, chodzenie na „ryneczek” może być faux pas. Pozdrawiam!

  68. Tekst fajny. Nawet bardzo.

    Zastanawiam się tylko, czemu tylu ludzi niby „marnuje czas na przeczytanie” a potem spędza dwa razy więcej czasu na skrytykowanie ?!? jaki to ma sens?

    Tekst to mała iskierka, która wzbudziła w tak wielu gigantyczne pokłady nienawiści i frustracji…
    Zawsze myślałam, ze Polacy są niesamowicie zdystansowani do siebie i to ceniłam w naszym narodzie, ale dziś się niemile zaskoczyłam… Zero dystansu a za to kilogramy złości i chęci zrobienia komuś przykrości…
    (tu niestety autorka dłużna nie była…)

    1. powinnam kozaczyć i olewać, albo kpić. a ja jak kopnięty pies zaczęłam gryźć. jakie tożałosne i ludzkie. ble. przepraszam, uodpornię się.

    2. oj bo to tak jest z tymi co wpadają skuszeni blaskiem strony głównej…jak mnie kiedyś kopnął ten zaszczyt to wpadli na mój blog z zapiskami tego co mi się śniło dziką hordą, nic nie zrozumieli i też pisali, że zmarnowali czas na czytanie. I jeszcze jakiś debil się podpisał pod snem o tym, że pod biurkiem leżał jęczący trup, słowami „nie rozumiem tego artykułu”.
      Oni w większości (nie wszyscy zapewne) tu z głównej wpadają po oświecenie i yntelygientne artykuły o tym jak dobrze żyć z teściową i jak ugotować zupę z rzepy, a tu nagle tekst za trudny 😀

  69. Pani Olu,
    Pisze Pani o zachowaniu dystansu do tekstu a jednak w niektórych momentach (mam na myśli odpowiedzi na komentarze) tego dystansu Pani brakuje. Popełniła Pani kontrowersyjny tekst i trzeba się liczyć z tym, że zostanie on skrytykowany, wyśmiany a nawet zbluzgany. Widać jak na dłoni, że wszystkie negatywne komentarze bardzo Panią dotykają co świadczy o Pani wrażliwości i na to są dwa rozwiązania: zaprzestać publikacji i nie narażać się na obelgi ze strony anonimowych krytykantów albo uzbroić się we wspomniany już wcześniej dystans i olać wszystkie urągające komentarze bo czy warto przejmować się słowami kogoś kto nie ma odwagi powiedzieć Pani tego samego podpisując się swoim nazwiskiem? Co do tekstu to mam mieszane odczucia i będzie lepiej jeśli w tej kwestii się nie wypowiem bo sama do końca nie wiem co mam myśleć. Mimo to życzę wszystkiego dobrego i proszę się aż tak bardzo nie przejmować, po co dodawać sobie trosk z powodu wirtualnych słów? 🙂
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

      1. nie przejmuj się, mnie jakiś amator artykułów z głównej nazwał „sflustrowaną, zajadzoną pindą” 🙂 Da się żyć.

  70. Mnie sie tekst bardzo podobal – przeczytalam caly:). Mieszkam w Lodzi i dokladnie znam ten obrazek.
    P.S na rynku sama rowniez kupuje i nie czuje sie w zaden sposob obrazona/wysmiana ( jak niektorzy komentujacy sugeruja ) tym tekstem

  71. Parę trafnych obserwacji, ale niestety tekst czyta się dziwnie, może trochę z braku znajomości tematu. – ludzie kupują pomidory na targu bo chociaż wśród spalin to i tak zdrowsze niż te, którym kilkakrotnie przedłużono żywotność w magazynie hipermarketu przy pomocy różnych sprayów. Mnie osobiście nie razi żałoba za paznakciomi bazarowego sprzedawcy, bo trudno nie ubrudzić rąk sprzedając np. ziemniaki, jeśli paznokcie krótkie to OK. Razi mnie natomiast pogarda z jaką osoba poszukująca pracy potrafi wyrazić się o ludziach sprzedających na bazarach. Jako pracodawcę zatrudniającego kilkadziesiąt osób razi podwójnie.

  72. Piszesz, masz grono stałych czytelników. Dyskutujecie sobie. Nagle Onet umieścił Twój tekst na pierwszej stronie. Wlał się tu potok przypadkowych ludzi. No i trochę Ci się dostało. Przypadkowi ludzie przeczytają, wielu spośród nich tylko fragment i osądzą, powierzchnie, lecz stanowczo. Nigdy nie czytałem bloga, Twój jest pierwszy, przeczytałem wiecej niż ten jeden artykuł (wpis) nie wiem jak to się fachowo nazywa. Jest wiele uczuć w Tobie, w środku, starasz się je przelać na papier (na ekran?). Trening czyni mistrza. Podoba mi się – ten o bazarach chyba najmniej, szkoda ze akurat na ten padło (to mój punkt widzenia). Nie stresuj się, przypadkowi ludzie rozdają przypadkowe ciosy :). Jutro już tu nie trafia – nie będzie linka na głównej stronie. Pisz, lubisz to robić. Pozdrawiam przypadkowy ludz Faraday

  73. Radomska, jesteś zajebista i z resztą sama o tym wiesz. Lepiej, że Twoje posty wywołują takie reakcje niż miałyby nie wywoływać żadnych. 😉 Ta fala hejterów świadczy wyłącznie o tym, że uderzyłaś w czuły punkt i znalazłaś dobry temat, a to że ktoś (czyt. plebs zwany Polaczkami) nie ma dystansu do siebie, to już nie Twoja sprawa.

    Do hejterów: wy się bulwersujecie, obrzucacie Radomską błotem, a to ona i Onet zarabiają kasę na wyświetleniach. Taka prawda, robicie jej ruch na stronie (ale czy na pewno potrzebny?) i to chyba najlepsza puenta. Spuście trochę z tonu, bo inaczej ten kraj będzie miał ciężko. Pozdrawiam. 😉

  74. pozornie tekst w porzadku, ale wyziera z niego cos mdlacego, pozowanie na kogos, kto jest „ponad to”, opisy niby barwne, ale mocno subiektywne. dowcip ciezki, historia bez wiekszych emocji. prawie jak „nad niemnem”, rozciagniete opisy przyrody, które i tak kazdy omijal.

  75. Oj ludzie ludzie, wystarczy uderzyć w odpowiednie tony a kompleksy się odezwą… tak tak, większość z was zarabia po 5 tysięcy i tak dalej ale przecież jak można tak perfidnie wyśmiewać się z biedoty… hmmm, strach się bać, tacy oburzeni… bo przecież wszyscy używają szarego papieru, wszyscy robią zakupy na małych bazarach… a jak jest promocja na marchewkę to zapieprzacie przez pół miasta, czyż nie? Tekst dobry, tylko ludzie mają ze sobą problemy

    1. a Ty uwazasz ze 5k PLN to duzo ??? niektorzy wydaja tyle miesiecznie a benzyne, kosmetyki, ubrania, gadzety…. to po prostu u nas pensje sa smiesznie niskie. w takiej np Hiszpanii gdzie jest 20 proc bezrobocie min pensja rzadowa waha sie w okolicak 2k Eur. i co tu porownywac ? nadaj jestesmy zasciankiem europy.

  76. gdzie wy macie ryneczki tańsze niż galerie ? w moim mieście ceny są podobne z jednym ale na ryneczkach wieje tandetą jednorazowego użytku . Nie widzę tu nic śmiesznego .

  77. Trochę to nie tak..
    Dla mnie to takie pie………Żadna to reguła. Mnie to nie przekonuje. Zbyt to uproszczone i chyba jednak nieprawdziwe. Te przesypywanie ryżu..Oszukiwanie samego siebie? Sam jestem pragmatykiem do bólu i jakoś sobie tego nie wyobrażam. Jak mogę coś kupić tej samej jakości za niższą cenę to kupuję. Szpan mam w d….. Chyba kogoś fantazja poniosła i tyle.

  78. Hm… szczerze powiedziawszy odnoszę wrażenie, że poprzez ten tekst leczysz własne kompleksy. Jednakowoż może mi się tylko wydawać. A jeśli chciałaś ironizować w tym tekście, to chyba Ci nie wyszło. Temat sam w sobie jest ciekawy, nie ukrywam, ale może powinnaś wziąć to bardziej żartem? Ciężko się czyta, zdarzają Ci się zbyt długie zdania. Może następnym razem wrzucisz więcej humoru a mniej zgryźliwości i sztucznej jak konserwanty ironii? Pozdrawiam.

  79. Trochę prawdy w tym jest, a może i więcej niż trochę… Każdy przecież orze jak może. Tak, te „wyższe sfery” nigdy by się nie przyznały do tych skarpet frotte, ale czy trzeba pisać o tym z taką złośliwością? Tekst faktycznie ciężki do przyswojenia, ale przeczytać się da. I da się wywnioskować, że autorka faktycznie – jak ktoś wcześniej pisał – chce być ponad to. Zawiść, zazdrość? Co przez Ciebie przemawia, autorko?

  80. właściwie ten tekst jest o niczym. Ani o biedzie, ani kompleksie ani o skarpetkach. I brak spójności i sensu, bo na koniec nie wiemy, czy Radomska wygrywa i daje sobie spokój z bazarem, przecież odchodzi w stronę słońca, ale autorka pisze: „I idzie rozbawiona w stronę Słońca, które dla niej nie wzejdzie, bo już przecież prawie listopad, „. zwykłe babskie biadolenie o niczym, aby biadolić.

  81. Autor realnie oddal atmosfere bazarow gdzie obcokrajowcy sprzedaja co tylko moga. Prawda z reguly denerwuje ludzi co w tym przypadku mozna zauwazyc. Polacy zamiast wsadzac ciezko zarobione pieniadze w kieszenie obcokrajowcow powinni zadac dla nich rynku pracy – Polacy to zdolni i solidni ludzie – zamiast brudnych i tadentnych 'zagranicznych’ produktow, mielibysmy wlasne, solidne produkty. Tak jak to bylo przed laty. Artykul zawiera trafny i obiektywny opis jednego z realiow naszego codziennego zycia. Pozdrawiam!

  82. Popieram…ciężko napisane i ciężko się czyta.Miało być zabawnie-wyszło jak zwykle? Do tego nieudana próba żonglerki słownej-autorka sama się w niej gubi robiąc rażące błędy stylistyczne i językowe : „od zakupieniem 4 ryz papierosów skutecznie powstrzymuje”-takich perełek jest kilka.

    weź na luz i nie spinaj się tak,może wyjdzie coś bardziej naturalnego 😐

  83. a ja zarabiam lacznie z mezem 22000 brutto miesiecznie i tez tak robimy. Kryzys jest, nie mozna byc rozrzutnym.

  84. Bo jestes tępa lub tępy, jak zaczniesz czytac ze zrozumieniem to doczytasz do końca, tak jak reszta imbecyli!!!!

  85. Bardzo przyjemnie się czytało:-) Tekst porusza sprawy tak bliskie każdemu z nas, że już trudno o bliższe, a jest orygialny i bardzo dobrze oddaje rzeczywistość. A co komu przeszkadza prześmiewczość? Wróćcie do rozmów na temat dzieci i mężów z sasiadką spod dwójki i przeglądania katalogu z Avonu, jeśli w mediach poszukujecie jedynie nadętych konwencji.

  86. A mi sę podobało, odniosłem się do swojego rodznnego ryneczku i jest podobnie. A że mieszkałem kiedyś w wwielkeij płycie to to skłoniło mie do przeczytania. Pozdrawiam.

  87. Wstyd… jako tak szczypia mnie zachniete oczy po lekturzxe tego tekstu. Jeszcze 10 lat temu bedac studenciakiem-pierdziakiem pewnie tez bym tak pisal…no moze nie az tak nadenciem nie jestem w koncu grafomanemm ale moje spostrzezenia razily wtedy podobna naiwnoscia,
    Autorka popelnia pewien kardynalny blad, Uwaza sie jak wiekszosc Polakow za specjalistke od wszystkiego. Ufajac swojej zdroworozsadkowej wiedzy i logice ocenia jakis egzotyczny swiat ktorego jest jedynie biernym obserwatorem. Podobny artykul kilka miesiecy temu stworzyl jakis fotografina. Tekst pojawil sie w Angorze i dotyczyl polskich obyczajow zwiazanych z 1-wsza komunia.
    Taki sam blad popelnil znany antropolog Bronislaw Malinowski. Odsylam autorke do wspolczesnych opracowan tego tematu… otwieraja oczy.

  88. Hmm… sam zarabiam 5k z haczykiem, ale nie przesypuję ryżu, ani nie wstydzę się robić zakupów na rynku, włącznie ze skarpetami – przynajmniej posłużą mi dłużej niż niemalże jednorazowe szity z H&M. Tekst sarkastyczny, no ale taka konwencja bloga, więc nie ma w tym wypadku o co kopii kruszyć. Gorzej, że autorka wrzuca wszystkich do jednego tygla, siląc się na zgeneralizowaną ocenę społeczeństwa. Chyba jednak troszkę za młoda jest na podobne osądy, bo brzmi to wszystko okrutnie naiwnie, brakuje polotu, za to wychodzą na wierzch… kompleksy?
    Pozdrawiam

  89. Blog rewelacja – jestem zachwycona. W końcu nie oklepane frazesy, szare i nudne zdania, które można znaleźć wszędzie. Ukłon w stronę Autorki – masz swój styl i tego się trzymaj:) Zgrozą napełniają tylko niektóre komentarze, które próbują prowokować jałową dyskusję. Mili Państwo – krytyka powinna być konstruktywna i coś do tematu wnosić. Jeśli pragniecie dać upust swoim frustracjom to może lepiej założyć własny blog lub poprosić o pomoc odpowiedniego terapeutę? Wiele miejsc usianych jest w sieci głupimi i pustymi komentarzami zdesperowanych ludzi z manią wielkości, może choć tutaj, przez szacunek dla Autorki i Osób chcących cieszyć się Jej tekstami, choć troszkę odpuścicie? Wątpię… ale nadzieję warto mieć zawsze 🙂
    Pozdrowienia Radomska, tylko tak dalej 🙂 🙂 🙂

  90. Teks wygląda pisany na zamówienie dla marketów
    Ja wolę robić zakupy jak i przebywać na ryneczkach niż marketach. Jest tam swoisty specyficzny klimat atmosfera. Ryneczki takie tętnią życiem i duszą czego nie odda żaden market. Możesz tam porozmawiać ze sprzedawcom jak z człowiekiem a nie jak z komercyjnym automatem który musi być miły i ładnie się uśmiechać. Na ryneczkach jesteś traktowany jak człowiek. Ludzie ci nie są uzależnieni tak jak w marketach od pracodawcy. W marketach pracownicy mający słabsze zawory zakładają pampersy żeby zbyt często nie chodzić do WC przez to nie narażać się i nie popuścić albo czekają w wyznaczonym kole na decyzję przełożonego na pozwolenie wyjścia do toalety. Ludzie sprzedający na rynkach prowadzą interes w miarę godnie na swój rachunek dbają i zabiegają w swoim interesie o klienta. Na ryneczku możesz się potargować o cenę a nie sztywna końcówka 99 groszy. O zdrowotności produktów w marketach i panującej higienie w marketach porozmawiajcie z kimś znajomym który tam pracuje.

  91. Czy nie szkoda serwera na takie bezmózgowe wypociny?
    Co nas obchodzi co jedna pani drugiej pani a pan pani i pani panu. Tym blogerom sie wydaje, ze sa wielkimi artystami i pisarzami.

  92. Niczym sie nieróznimy od zachodnich metropolii
    Obok centrów handlowych sklepiki hindusów, którzy wcisną Ci zupełnie wszysko – chleb , mydło i powidło.
    Mamy gorzej jedynie w tej kwestii, iż ktoś nam wiecznie wciska sanepid. Czy ktoś podróżujący ulicami stolic zachodniej Europy, próbujący prosto z gara Chinczyka jego przysmaki,zastanawiał się nad formą higieny.
    NIE
    Jestem za tym aby Polacy zrzucili z trzaskiem jarzmo przysłowioej higieny i promowali to co polskie -zaczynając od ulic swojej ojczyzny mamy swój „bimber”, sławne schabowe i golonkę – a niech wiedzą pozostali co dobre 🙂 pozdrawiam świetnie napisane
    wciągnęło mnie maksymalnie
    zapraszam do siebie
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

  93. Przebrnęłam przez (część) komentarzy pod Pani tekstem i jestem autentycznie przerażona jak również z utęsknieniem czekam na koniec świata.
    Pani blog jest jedynym, który czytam z uwagą. Zdania wielokrotnie złożone, za które niektórzy przypadkowi czytelnicy chcą Panią ukamienować, zmuszają do skupienia się na tekście. Niestety ci pseudo-poloniści wypowiadający się na temat składni czy interpunkcji , najczęściej to właśnie oni nic nie rozumieją z tego co czytają, nie wiedzą co to autoironia, nie potrafią czytać między wierszami, gubią sens wypowiedzi. Przerażający jest dla mnie poziom myślenia, mówienia/pisania, bluzgania/rzygania narodu, z którego się wywodzę. Jest mi po prostu wstyd.
    Któryś z „czytelników” napisał: Łódź przeprasza za Radomską. Ja przepraszam za taką Polskę.

  94. Trafiłem na tego bloga zupełnie przypadkowo, klikając w jakiś odnośnik. Zacząłem czytać powyższy tekst, doszedłem do końca z szerokim uśmiechem 🙂 Będę zaglądał częściej, już nie przypadkiem.
    Gratuluję poczucia humoru, okraszonego nutką ironii i sakrazmu, idealnie wpasowującego się w moje gusta. Pięknie oddana nasza bazarkowa rzeczywistość, aż sobie przypomniałem czasy jak przechadzałem się z mamą po warszawskim „Na Skraju” czy okolicach Hali Mirowskiej 🙂
    Przeczytałem właśnie trochę krytycznych komentarzy do tekstu, i znów się szeroko uśmiechnąłem. Proponuję napisać osobny tekst nt ludzi piszących niektóre komentarze, powszechnie i dość celnie nazywanych „trollami” 🙂 uwielbiają wytykać najmniejsze błędy w tekście (sami przy okazji się ich nie ustrzegając w komentarzach…), wylewać swe kompleksy i zaściankowość popartą nędznym szarym życiem od 1-go do 1-go i najtańszym salcesonem, wyjmując z miednicy rzeczone „frotte 6 par za ósemaka” :)))
    Poczucie humoru, dystans do siebie i otoczenia, uśmiech – tego się nie da kupić, ale można nauczyć – do czego serdecznie i szczerze zachęcam!
    Pozdrowienia dla autorki!