Mimochodem, w czasie zabaw z córką, gotowania obiadu zalewają mnie informacje o tym, co się dzieje w Watykanie. Kanonizacja plus zbliżające się wybory motywuje wielu politycznych pielgrzymów do odhaczenia swojej obecności jak najbliżej epicentrum świętości.
Ludzie walą autokarami i kupują składane krzesła, żeby profesjonalnie opadać z wrażenia, przemęczenia i emocji. Ci biedniejsi, niemniej przejęci, obgryzą jutro paznokcie do samych łopatek i pochłoną ze łzami w oczach kremówkę.
Lubimy wielkie wydarzenia. Jednoczą, albo przynajmniej całą naszą wypełnioną chaosem rzeczywistość dzielą na trzy wyraźnie widoczne grupy- fanów, wrogów i obojętnych. Ci pierwsi tatuują sobie teraz papieża na gałkach ocznych, drudzy milczeli długo, żeby uzbierać w ustach wystarczająco dużo jadu i śliny wybuchnąć teraz, ale ich głosy zagłuszane są przez wiarę, nadzieję, miłość i promocję chorągiewek z papieskim emblematem w Tesco. Ci obojętni, tak chłodni, że prawie martwi, Ci co to już ich nic nie rusza i nie dziwi, spokojnie czekają na koniec szopki bez cienia podniecenia i odruchów życiowych.
Jestem na etapie, może nie walk, ale przekomarzań z instytucją kościoła. Gdybym była jednak nawet największym ateistą czy hejterem nie mogę podważyć faktu, że .. SIĘ DZIEJE.
Jakkolwiek by to nie zabrzmiało – dobrze, że papież już nie żyje, nie tylko dlatego, że to jeden z istotnych warunków kanonizacji. W innym wypadku umarłby w niedzielę widząc, co robi świat z jego imieniem, pontyfikatem i życiem, jak miliony ludzi przypisuje mu cudowność, wynosi na piedestał i głosi cuda, kiedy on głosił normalność (w swoim rozumieniu)
W mojej okolicy jest taki przesąd, że trzeba dopełnić ostatnią wolę zmarłego, bo ten będzie nawiedzał bliskich i straszył. Jeżeli papież, upraszający o to, by nie traktować go jak ludzkiego bożka, wie o tych wszystkich pomnikach, ołtarzach, szkołach,szpitalach i skwerkach nazywanych jego imieniem to pewnie cholernie go mdli, choć nie zjadł ani jednej kremówki. I żałuje, że mocy uzdrowiciela nie odkrył wcześniej, bo głupio tak chyba umieć leczyć, kiedy się nie żyje.
Prawdopodobnie przekraczam delikatną granicę i mogę urazić czyjeś uczucia, ale robię to z dobrotliwym uśmiechem. Bo mnie ten chwilowy propapieski zew naprawdę cieszy. I nieważne, jaka jest moja opinia na temat papieża. Ba, nieważne jaki był.
Ważne, że tłum twierdzi, że był mądry, dobry, czynił cuda, nawracał, jednoczył i zbawiał. Niech sobie idealizują. Niech tworzą legendy, koloryzują fakty, ba, nawet opowiadają bajki. Bo lubię atmosferę tych wydarzeń, które nikomu nie robią krzywdy, a w większości krzepią jakieś takie poczucie przynależności i sensu.
Nie śledzę relacji z tego święta. Wystarczy mi cicha radość, że mi się kraj raduje i skupia nad czymś miłym, skoro już ktokolwiek ma kogokolwiek potrzebę wynosić na ołtarze, co mocno wydaje mi się oderwane od rzeczywistości, to fajno, że to polski papież. Według mnie żaden „nasz”, bo nasze to są pierogi i kiełbasa wiejska, papież nie reprezentuje narodowości, a wyznanie i określoną postawę.
Trochę boli ten polityczny konkurs na najświętszego kandydata do europarlamentu, pozostaje chłopakom życzyć udanych sweet foci z kościołów, może nawet samojebek znad grobu. Szczypie w oczy turystyczny przemysł i gruby hajs koszony przez domy podróży i samo epicentrum wiary i złotych zdobień.
Ale tak sobie myślę… Chyba żadne z historycznych wydarzeń określanych mianem tych najważniejszych i pozytywnych, nie było tak naprawdę jednoznaczne -ot w wykreowaniu pozytywnego wizerunku pomogła ograniczona wiedza i upływ czasu.
Wyjątkowo nie będę pluć jadem i dzielić się wątpliwościami. Przymknę obie pary oczu. Z kanonizacji się nie cieszę, ale cieszę się, że dzieją się jeszcze rzeczy, które zgorzkniały nas i smutny lud cieszą.
Spokojnej niedzieli i kilku kolejnych dni pewnie jeszcze, bez względu na to, jak zdecydujecie się je spędzić.
A Was ten temat odstrzępa, grzeje, brzydzi, czy po Was spływa, hm? Pogadajmy 😉
_______
Mnie w kościele raczej nie spotkacie, ale robię świetne kanapki i ohydną kawę na fejsie, wpadam też do wuja Google.
Przeczytałem z dużym zainteresowaniem i jako, że mam podobny stosunek do opisywanych zdarzeń, zapraszam Cię na
http://optymista13.blog.onet.pl/
Fajny wpis. Jestem z tych, których kanonizacja grzeje.
„W mojej okolicy jest taki przesąd, że trzeba dopełnić ostatnią wolę zmarłego, bo ten będzie nawiedzał bliskich i straszył.”
Tego współczuję. Osobiście nie widzę tu przekroczenia żadnej granicy.
„I nieważne, jaka jest moja opinia na temat papieża. ” Dlaczego nieważne ? 🙂 Ilu ludzi tyle opinii każda jest ważna (choć niektóre ostro uwierają.) Ale zachęcać to uzewnętrzniania nie będę.
Miło poczytać kogoś, kto pisząc z innej perspektywy, jednocześnie nie osądza i nie pluje jadem (jak to bywa zarówno u wierzących jak i niewierzących)
P.S A tak w ogóle to nie wiem dlaczego akurat dziś coś mnie tknęło , żeby z cichego czytelnika bloga przeobrazić się w trochę mniej cichego i zostawić jakiś ślad. Pozdrawiam 🙂
Oczywiście jak zawsze zgadzam się całym sercem, tylko tak patrzę i się dziwię, że nikt nic nie pisze, nikt z błotem nie miesza??!! To wszystko chyba przez tą piękną pogodę za oknem. Pozdrawiam serdecznie!
bo chyba nie wkurwiłam wyjątkowo tym razem o.O
No tym razem nie 🙂 A tak poważnie to nie znam Cię, ale mogę powiedzieć, ze ten blog znam (nie wiem czy jest jakaś notka której nie przeczytałam) i Ty nie masz w zwyczaju pluć jadem tylko obśmiać rzeczywistość, czy też ją przerysować, przejaskrawić. A to jest różnica.
Na wiele spraw mamy inne poglądy, ale naprawdę lubię tu bywać, bo widzę autentyzm, a nie lukrowanie. Odklejanie się od idealności i szukanie dziury w całym, bez obrażania i kopania ludzi (nawet wirtualnie) po kostkach. Niewiele mam wspólnego ze sprawami opisywanymi na drugim blogu, ale to podejście dla mnie, jako osoby z drugiej strony barykady (czyt. bezdzietnej) jest naprawdę spoko. Mogłabym je określić zdaniem: Kocham swoje dziecko nad życie, ale nie kocham idealizowania macierzyństwa i tego robić nie będę.
Sorry za wylewność. Pozdrawiam i na ile Lenon pozwoli – pisz dalej 🙂
!!!!
Chciałam tylko powiedzieć, że jak tylko blog zaczął się rozrastaci docierać trochę dalej niż do znajomych i bliskich, musiałam się pogodzić, że pisałam tekst,a on potem w oczach czytelników mutował w zupełnie inny twór. Tak było z tekstem o ryneczku- ja się zachwycałam miejskim folkiem, a zrobiono ze mnie miejską chamkę itd. Przyjęłam,że lwia część moich czytelników przychodzi tu po przaśne porównania i gry słowne, po jad i zgryźliwości i przestałam walczyć – ot, pięlęgnowałam swoje naiwne założenia,albo częściej wrzucałam coś na poważnie żeby odreagować.
I jednym komentarzem w którym pokazałaś mi, że nie zwariowałam, że to,co chcę przekazać może dotrzeć, dodałaś mi skrzydeł dziewczyno! A to, że dodajesz komciuszka a propos macierzyńskiego bloga tutaj jest słodkie- fajnie, że dla Ciebie to dwie strony niekoniecznie spójnej całości!
Pozdrawiam bardzo ciepło i serdecznie,wiedz, że piszę dla takich jak Ty 🙂 I piszę,kiedy tylko mogę 🙂
Buziaki!!!:))))))))))))))))))
No proszę, nie wiedziałam, że jestem red bullem 🙂 Założę, się, że jakbym chciała wywołać u kogoś taką reakcję, to by się to skończyło żałośnie. Bez kurtuazji – nie spodziewałam się, że moje uzewnętrznienie się może się okazać tak trafne.
W każdym razie dzięki za tę odpowiedź, bo to jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że warto tu wracać zgryźliwa i pełna jadu miejska chamko 🙂
Pozdrawiam 🙂
ze wsi pochodzę, sorry! 🙂 ściskam tak, że podduszam!
Dawno nie wchodziłem na Twojego bloga. Widzę, że nowy szablon. Zmiana na plus! 🙂
w końcu ktoś! ach :*
Witam
Ciekawy tekst, ja uważam, że ludziom w Polsce potrzebne są takie wydarzenia, budzą nadzieję, a może wybacz za idealizm, wiarę, że można inaczej, skąd w Polakach taki pesymizm i skąd taka niechęć do czynienia dobra? są na to różne interpretacje socjologów i historyków. Może wiara coś zmieni ale nie chodzi mi o wiarę deklarowaną lecz prawdziwą opartą na codziennym działaniu np. bezinteresownym pomaganiu innym…
pozdrawiam serdecznie
dobrycoach.bloog.pl
O naszym Papieżu czytałam wiele dobrego, i bardzo dobrego , ale natknęłam się też na wiadomości złe i bardzo złe świadczące tylko o tym że otacza mnie Hipokryzja. Z szacunku dla tych , którzy wielbią Jana Pawła II nie wypowiem się, a dociekliwi sami znajda te gorsze wiadomości o naszym świętym .
Oby były nieprawdziwe
Gosia, ale to chyba.. bez znaczenia. TO jak z zakochaniem- Ty wielbisz i choćby ci tłum wskazywał garba i podły charakter, nie uwierzysz. Możesz takie zjawiska krytykować, albo.. cieszyć się, że w ogóle ktoś jeszcze dzisiaj umie wielbić, a że naiwnie, a że uproszczenie i wyobrażenie, a nie prawdę, oj tam oj tam. 😉
Jaki z niego święty jak przez dobrych kilkanaście lat nie widział lub nie chciał widzieć problemu pedofilii w kościele !!!
zapomniałaś marketingu, bardzo często wystarcza jedna mocna postać, by wypromować miejscowość, region czy kraj, i o tym warto pamiętać. Nie za wiele takich szans mamy, w tym wypadku papież był i papieżem, i człowiekiem, i Polakiem.
Oraz pozdrawiam:)
Genialne. Bo Polak to nie człowiek, tylko menda, a papież to nie człowiek, tylko bóstwo. Logika…!
Nie wiem czy chcę, aby człowiek, który zadbał oto, aby księża pedofile byli jedynie przenoszeni do innej parafii zamiast gnić w pierdlu, promował mój kraj. Nie, chyba nie.
Zdecydowanie nie.