Rezerwat dla Oszołomów

mojżesz

Już w szkole nie może wytrzymać i swędzi go ręka i dupsko. Musi, musi, się ruszyć, odezwać, zanegować, zrobić coś, bo pęknie. I albo zgorzknieje z czasem i dopadnie go stagnacja człowieka obojętnego, albo przerodzi się w Oszołoma.

Oszołom zrobi tyle, ile nie chce się dwudziestu innym. Zorganizuje, załatwi, zrobi, poprawi. Nawet jeśli uważa, że się nie da. Dlaczego? Bo tak powinno być, bo ktoś musi, bo dla innych. Może docenią? Raczej nie docenią, bo nie będą sobie zdawać z osobistych kosztów- poświęconego czasu, zdrowia, nerwów. Oszołom nie rzadko wychodzi na frajera. W tego, kto wychodzi przed szereg najłatwiej przecież wycelować. Tak przyjemnie obrzucać gównem, kiedy nie trzeba podpisywać go nazwiskiem, a kąśliwy głos skutecznie miesza się z, anonimowym przecież, tłumem.W ramach uznania może liczyć na kilka życzliwych klepnięć w ramię, nic tak nie dodaje otuchy jak cudze „cudnie zapieprzasz, ale gdyby mi się chciało, to zrobiłbym to lepiej”.

Oszołom przełknie zniewagę, kąśliwe komentarze, ale przejmuje się, za dużo i za bardzo. Przecież gdyby umiał mieć w dupie, która tak go wiecznie swędzi, to nie robiłby tego wszystkiego, czym zapracowuje na określenie Oszołoma. Powtarza często, że „nigdy więcej”, ale trwa to tylko tak długo, jak długo nie jest potrzebny, dopóki nie zacznie szarpać nim ten wewnętrzny pęd…

Ach właśnie.

Bywają chwile, w których świat przypomina sobie, jakie Oszołom nosi imię. Wykrzykuje je wtedy, już bez cienia szydery. Rozpaczliwie. może nawet byłby zmieszany, przeprosił, ale nie ma czasu, przecież pali się pod nogami grunt. Wtedy właśnie potrzebna jest pomoc. Oszołoma, który może nie potrafi zbawić świata i ugasić pożaru, ale potrafi sprawić, że nawet ci prymitywni, co to nigdy ponoć nie widzieli ognia, przyjdą z wiadrem wody.

Oszołom ma jedno życie. I duży, ale jednak wciąż ograniczony zasób energii. Musi odchorować każde rzeczy niemożliwych i zwykle, nie ma po takiej eskapadzie siły sięgnąć po widelec. Wieczna sinusoida.Kiedy aura mu sprzyja, umie latać i uczy innych. Kiedy odchorowuje, nie pamięta jak się oddycha i stoi. Organizm oszołoma dąży do równowagi.A on dąży do tego, aby ten świat, który zjada go i pogrzebuje żywcem, był odrobinę przytulniejszym miejscem.

Dlaczego o nim piszę? Bo często potrafią ryczeć w imieniu innych i dla innych jak lwy naćpane amfetaminą. A siebie zbywa ciszą. Bo docenieni są dopiero wtedy, kiedy go zabraknie, kiedy uznanie będzie mu potrzebne jak beduinom futra i dupie uszy. A, zaprawdę powiadam Wam, obyście nigdy się nie dowiedzieli, co się dzieje z tłumem, z którego nikt nie wychodzi przed szereg, którego nie ma komu poprowadzić.

***

Pokażcie sobie znanym Oszołomom ten tekst, niech wiedzą, że ktoś ich docenia nawet kiedy leżą i energię wysysa z nich mruganie powiekami…

Opowiedzcie mi o takich, których znacie, potrzebuję wiedzieć, że kiedy ten świat zejdzie na psy, będzie dla kogo tworzyć najprzytulniejsze na psim świecie getto. Rezerwat ludzi, którym się chce i którzy powinni być pod ochroną.

 

 

13 komentarzy
  1. Brak mi tu jeszcze jednej, ważnej cechy Oszołoma (chyba, że ją przeoczyłem), czyli większe zainteresowanie światem niż u przeciętnych ludzi. Oszołomy korzystają z tego wszystkiego co jest dostępne wszystkim, a po co nie chce się sięgnąć wszystkim.

  2. A ja się w piersi uderzam, głośno aż dudni.Bo ja bym pierwsza w oszołomów tym gównem ale odkad zobaczyłam jednego w akcji a zwał się nie inaczej jak wszystkim znany P. Ikonowicz to ja bym mu już teraz ozorem drogę czyściła przed stopami jego.

  3. Znam takiego jednego O. I szczerze jestem dumna, że było mi dane go poznać. Dla zachowania wewnętrznego balansu i odpowiedniej motywacji do pracy, każdemu polecam spotkania z takimi ludźmi zamiast z sesji u psychoterapeuty 🙂

  4. A dla mnie oszołomstwo zaczyna się od własnego podwórka.
    Staram się być oszołomem, dążę do tego. Zaczynam od swojego małego grajdołka, wychodzę czasami gdzieś dalej.
    Każda udana próba przywraca wiarę w to, że warto. Czasami zastanawiam się czy to nie jest mój cel. Ale tak cholernie dużo jest jeszcze do zrobienia…
    Radomska jest dla mnie takim przykładem ( i nie jest to lizustwo…), organizuje nas – swoich fano-czytelniko-maniaków do robienia. Ale ktoś nas w du..e musi kopnąć…
    Jest też takich bliskich mi ludzi w moim mieście… Zbawiają swoje małe i większe światki, wychodzą przed szereg i dostają często po łapach… I tak się zbierają po kawałku, po kawałku…
    Są też tacy których mimo młodości ducha, zapału i „wszędobylstwa” już nie ma. Ale są ludzie którym pomogli i pamiętają o nich. Ich niewiele młodsi ale wychowankowie podświadomie ciągną te sznureczki dalej.

    Przyznam się szczerze że jak za długo „nic się nie dzieje” to aż mierzi człowieka, aby chociaż staruszkę przez ulicę przeprowadzić.

    Bo z oszołomstwem czasami jest jak z głaskaniem kota. Kto odczuwa większą przyjemność i przydatność? Głaszczący czy głaskany? 😉

  5. A co słyszy od innych Oszołom, któremu się chce? „Jak będziesz miała dzieci/psa/działkę itp. tak, jak ja, to Ci się nie będzie chciało”. I taki Oszołom czuje, że raczej się tymi dziećmi/psem/działką powinien zająć, a nie świata ulepszaniem. I gdyby tylko ten tyłek tak nie swędział…

  6. A.ja jestem takim rodzinnym oszołomem… Zawsze wszyscy do mnie a potem „ja byłam/lem, ja zrobiłam /lem, ja zalatwilam /lem „. Od półtora roku odkąd się przeprowadziłam do innego miasta i odkąd mam maleńkie dziecko jest trochę lepiej ale tylko trochę… Chociaż może jednak gorzej bo tu więcej mogę niż tam na zadupiu gdzie nic nie można załatwić.. Źle mi z tym bo potem nikt nie pamięta o przyslugach o tym kto coś załatwił i co musiał zrobić by załatwić ale jakoś ludzka nieporadnosc tak mnie wpienia ze biorę sprawy w swoje ręce…

  7. Kiedys ten tekst dotyczyl wlasnie mnie.Wiecznie zylam dla innych i dla innych w pogoni za zalatwianiem roznych rzeczy innym zapomnialam o tym ze ktos taki jak ja tez czegos od zycia potrzebuje chocby faceta i wtedy uslyszalam cale rzesze ze jestem egoistka i ponad przyjacol cenie sobie faceta bo przeciez oszolom nie ma prawa sie zakochac i miec troche czasu tylko dla siebie.A jeszcze najlep^sze przeciez Ty to robisz tylko dla wlasnego ego i wtedy skrzydla opadaja najbardziej

  8. Jeśli jako dziecko pyta: co?, po co?, na co? dlaczego?, dla kogo? Tyle razy w ciągu dnia aż rzygać się chce…..wszczęcie wsadzi łeb, wszystko wyniucha, do wszystkiego się przyczynia obecnością…. zwiąż i naszprycuj psychotropami. Bo będzie kopane w dupe, wykorzystywane a potem nieszczęśliwe. I nigdy nie usłyszy cichego dziękuje…Będzie samo musiało przeczytać u Radomskiej…jak straci rodzinne, honor wiarę w dalszy sens bycia oszolomem. A innym żyje się łatwo lekko i przyjemnie, tylko niektórzy na psychotropowych wspomagaczach ulatwiajacych walkę z oszołomstwem, dzięki zapobiegliwosci rodziców 🙂

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.