Pół żartem pół sercem.

Jedna z ulubionych zabaw Lenki to ta w doktora. Leżę na dywanie i próbuję brać czynny udział w inscenizacji – ojojciać i ajajciać profesjonalnie, jak każdy pacjent powinien, a jednocześnie nie usnąć, choć pozycja horyzontalna i gumowy osiołek na którym poległam kuszą, by przymknąć oczko. Pół żartem pół sercem.

Między innymi w trosce o oczko zrobić tego nie mogę. Z boku wszystko wygląda bardzo niewinnie, ale… stracisz czujność na chwilę i już masz w nosie dren z długopisu i mimo starań trzyletniego personelu, nie rokujesz tego wieczoru na fajną zabawę. A, jak to mówią, zabawa must go on. Patyk pod pachą mierzy mi temperaturę, a zatroskana sanitariuszka z ciastoliną pod paznokciami mówi mi, że „nie jes dobze, gorączka osiem dziewięć.” Nie ma żartów. W czasie badania stetoskopem okazuje się, że mam chore serce i to na kaszel. Plaster zdaje się być ostatnią deską ratunku. Na szczęście personel nigdy nie traci zimnej krwi, a już na pewno werwy i pomysłów. Chwyta moją dłoń i mówi:

– Nie bój się, dobze? Wezmę tylko z paluska jedną biedroneckę, zeby sprawdzić, czy krewka jest zdrowa.

Szok i niedowierzanie. Nie dlatego, że przypadkiem trafia w tętnice, a ja taplam się w konwulsjach i kałuży z własnej krwi. Chodzi o to, co powiedziała. Zwyczajne zdanie zasłyszane przez dziecko i wykorzystane w zabawie, nic takiego. Tyle, że po raz pierwszy padło ponad półtora roku temu, kiedy bystrzy rodzice nie wpadli na to, że dziecko pije, poci się i jest markotne, bo spędza sporo czasu w fotelu przy włączonym kaloryferze i od razu zrobili wjazd do przychodni na badanie poziomu cukru. Biedronecka nigdy więcej nie była pobierana.

Ona pamięta. Ile rzeczy wsiąknęło w jej głowę nim ja zdążyłam zorientować się, że w ogóle mają miejsce?

Wiem, wiem, trzeba uważać na słowa. Zawsze, bo wrócą i lepiej, żeby nie zwalały z nóg tym bardziej, kiedy wiem, że nie stoję zbyt stabilnie i mocno. Wracają. Czasem piękne i dobre, jak „nie martw się, przecies jestem psy Tobie, nie musis się bać!” czy  „jestes moim skarbem i kocham cię nad zycie„. Czasem gorzkie, za które powinnam się wstydzić. I wstydzę, tylko wstydowi ustępuje miejsce strach. Co będzie, jak to się jednak nie uda? Co jeśli nie wychowam jej dobrze?

***

Kiedy się złości mówi, że mnie nie lubi i chce zostać sama. Często tak robi – w pierwszym odruchu smutku czy niezadowolenia chowa się przed wszystkimi. Jak jej mama…
Pytam raz jeszcze, czy na pewno mam wyjść i próbuję zachować spokój, choć serce się rwie, by ściągnąć jej księżyc z nieba, posmarować masłem i podać z kakao na poprawę humoru. Powtarzam, że może na mnie liczyć i że przyjdę, kiedy mnie zawoła, że zawsze jestem, nawet jeśli mnie zdenerwowała to zawsze może się przytulić.Atak złości czy śmiertelny foch nie trwa dłużej niż kwadrans, ale ten wystarczy by w emocjach porozrzucać kredki i poprzewracać zabawki. Potem widzę, że sobie nie radzi – ze sobą, tym, co ją wyprowadziło z równowagi, tym co czuje. Jak małe, zranione zwierzątko chce odepchnąć, chociaż tak strasznie chce być przytulone. Rozczula mnie to, choćbym nie wiem jak była wściekła i zmęczona. Klękam w pewnej odległości i pytam, czy mogę przyjść, bo bardzo się stęskniłam. Milczy. Mówię, że każdy się czasem złości i jest przygnębiony, że to normalne i nie musi się bać. Ani siebie, ani tego, co się stało, ani mojej reakcji, bo przysięgałam sobie, że nigdy nie ukażę swojego dziecka za jego emocje, bo ma do nich prawo, którego nikt nie może jej odebrać. To przychodzi na myśl, nie uspokoiła się na tyle, by wykładać jej domorosłą psychologię.
Pytam, czy już możemy się przytulić. Pada mi w ramiona z poczuciem winy wyrysowanej na twarzy, twarzy z oczkami jak pięciozłotówki, mokrymi od łez. I noskiem pełnym gilów, kolejnym dowodzie minionej rozpaczy. Już się chyba nie boi, a ja powtarzam te mantry i magiczne hasła, że kocham zawsze, że kocham każdą, że rozumiem i nie jestem smutna ani zła. Na szczęście jest za mała, żeby zapytać, co czuję. Bo musiałabym powiedzieć, że miłość i strach, że wcale nie będzie jej lżej, bezpieczniej i lepiej. I ten znak zapytania, który chce rozłupać mi głowę – czy dam radę ją wychować tak, by nigdy nie dała się wplątać w poczucie winy z powodu swoich uczuć?

***
Na dobranoc opowiadam bajkę o trzech świnkach, a ona na bieżąco nanosi korekty i ubarwia tą nudną i opowiadaną tysiąc razy, historię. Pięciozłotówki mają już kształt szparek, a ich właścicielka ma trudność, żeby unieść głowę. Podnosi ją jednak ostatkiem sił i mówi:

– dzienkunie Mamusiu. śpij dobze, Skalbie, lano się pobawimy. 

I wiesz co, nie wiem jak Ci to wytłumaczyć, bo samej trudno mi uwierzyć, ale… To często działa. Jak magiczny plaster na kaszlące serce.

_______________

[wysija_form id=”1″]

Bądźmy „bliżej” i „bardziej: zapisz się do newslettera 🙂 Obiecuję – ŻADNYCH rozbieranych zdjęć, nie zrobiłabym Ci tego, bo Cię lubię!

12 komentarzy
  1. Wycisnęłaś łezkę… Na dodatek to uczucie pogłębia 8M sysak, który bez „meme” nie jest w stanie wytrzymać 30min… Właśnie przy cycu odpływa, by podładować baterie i od rana tak się uśmiechać, że… No właśnie znów łzy lecą po policzku. Jak to dalej będzie, czy podołamy, czy i gdzie się potkniemy..

  2. „Nigdy nie ukarzę dziecka za jego emocje, bo ma do nich prawo” <3 Tak prosto, tak mocno i prawdziwie, i uniwersalnie też. Dzięki!

  3. Pięknie napisałaś, jak zwykle cudnie się czyta. Ale to niekaranie za emocje wcale nie jest proste. Czasem to najtrudniejsza rzecz jaka robi się danego dnia. I najważniejsza. Warto.

  4. U nas Olu emocje też skrajne raz Antosia mówi – „Wiesz zawsze będę Twoją gwiazdeczką ukochaną” albo przybiega nagle by tak łatwo wypowiedzieć „kocham Cię ” a za chwil parę słyszę w swoją stronę
    „Jesteś wstrętną żabą ” i aż mnie wciska w fotel z zaskoczenia … A ataki złości i poirytowania z krzyczeniem i rzucaniem zabawkami hm … wtedy mi wstyd bo wiem że widzę siebie … I też każdego dnia boję się jak będzie kiedyś kiedy Tośka dorośnie. Czy będziemy dumni z siebie i z niej za to jak Ją wychowalismy czy może będzie nam za Nią wstyd ze coś zrobiliśmy nie tak … Chyba każdy z nas każdego dnia ma wątpliwość; ) ale póki co duma nas rozpiera patrząc jak trzylatka układa bez namysłu nowe puzzle dla 6 plus czy inscenizuje Krainę lodu z przewodnią piosenka Mam te moc łamaną angielszczyzna 🙂 pozdrawiamy i czekamy na kolejne wyciskacze łez

  5. I się poryczałam…nie tylko dlatego, że pięknie napisane. Ileż to razy sama zadaje sobie takie pytanie, czy dobrze wychowam. I choć jedno mam dorosłe i myślę, dobrze wychowane….to te pytania wracają jak mantra. Bo to żadna gwarancja, bo każde dziecko jest inne. Jesteś taką mądrą mamą, Olu.

  6. Bardzo subtelnie napisałaś o tym, przed czym chciałabyś ją uchronić. Wyczuwam w tej notce strach przed samą sobą. Dawno takiej notki nie dałaś. Takiej głębokiej. Mam nadzieję, że masz kogoś, z kim możesz o tym rozmawiać otwarcie. Ale ja myślę, że w tym swoim strachu i niepewności radzisz sobie lepiej niż wielu rodziców, właśnie dlatego, że masz większą świadomość. Umiesz lepiej ocenić destrukcyjność pewnych emocji i zagrożenia jakie niosą ze sobą pewne uczucia.

    1. ja po prostu jestem daleka od wszelkich niepodważalnych prekonań. z otwartymi oczami obserwuje poczynania znajomych-rodziców przekonanych, że ich metody wychowawcze są najlepsze, albo, że momenty w których oni nawalają albo odpuszczają „nic nie znaczą”, bo sama widzę, jak diametralnie różnie odbieram swoje dzieciństwo i jak skrajnie inaczej widzi je moja mama, chociaż uczestniczyliśmy w tym samym. Wbrew pozorom nie przemawia przeze mnie pesymizm, ale drobna asekuracja. Robię, co mogę, przynajmniej najczęściej, ale myśl, że to nie tylko ode mnie zależy kim i jaka będzie oraz czy i jakie błędy popełni, troszkę mnie uspokaja, bo ta odpowiedzialność nałożona z góry na matki mnie przytłacza. Dlatego nie mam pewności, że opowiadanie bajek sprawi, że będzie kreatywną dziewczyną z bogatą wyobraźnią, trzymam się tego, że tu i teraz sprawia nam przyjemność i tyle.

      1. Posłużę się banalną metaforą, ale uważam, że wychowywanie dziecka to takie przygotowywanie go do podróży. Jedni rodzice wyposażają dziecko w dobrze zapakowany, wygodny plecak, a inni nie dają mu nic, albo wrzucają jeszcze kamienie do worka na drogę. Ale to od dziecka (tego już dorosłego) zależy, czy będzie potrafiło wykorzystać kapitał podarowany przez rodziców, albo czy będzie się umiało pozbyć tego co złe. Są ludzie, którzy mieli wszystko co najlepsze, cudownych rodziców, dobre emocje, a i tak nie są szczęśliwi. A inni, mimo złego startu, potrafią odrzucić to co złe i wyjść na prostą. Jako mama możesz cholernie dużo. Możesz sprawić, że pierwsze kilkanaście lat Twojego dziecka będzie najlepszym czasem w jego życiu, do którego będzie wracało wiele razy w ciągu dorosłego życia i czerpało z niego siłę, mądrość, wzmacniało poczucie własnej wartości. Możesz też oczywiście totalnie schrzanić mu dzieciństwo (w co nie wierzę). Ale koniec końców nie ty determinujesz całe życie swojego dziecka. I nawet jeśli boisz się, że czasem błądzisz, to najważniejsze, że szukasz tej właściwej drogi.

  7. Boże, ten tekst jest tak bardzo niesamowity. Tak bardzo wzruszający. Aż mam ochotę iść przytulić się do mamy ;_;

  8. Oj taaak…postrzeganie rodzicielstwa bywa różne, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. I faktycznie, jak patrze na swoje dzieciństwo, pomimo że ogromnie kocham swoją Mamę i jestem jej za wszystko niezmiernie wdzięczna, to wiem, że w wielu przypadkach w swoim macierzyństwie chce postępowac zupełnie inaczej. Czy lepiej, czy gorzej? Inaczej- nie popełniając rzeczy, które z perspektywy czasu widzę jako destrukcyjne, nieodpowiednie. Wiem też, że to na mnie spoczywa ta odpowiedzialnośc, ode mnie zależy jaka będzie w przyszłości: czego będzie się bała, jak radziła z emocjami, pokusami itd. I choc wiem, że nie na wszystko mam wpływ, wcale mnie to nie pociesza. Każdego dnia boję się, że coś zrobię źle, powtórzę błąd którego tak bardzo chciałabym uniknąc. Czasem są słowa czy zachowania, które zapadają w pamięc na długo i kształtują naszą przyszłośc w ten czy inny sposób. Dlatego Tak bardzo sobie i Tobie życzę, żeby były to tylko pozytywne rzeczy, które ukształtują nasze córki na niezależne, mądre, kreatywne, przebojowe i po prostu dobre kobiety.

Napisz komentarz: Anuluj pisanie

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.