Nie oglądaj telewizji!

Idź_na_całość

Włączam, a jakże, szklanego przyjaciela. Stoi taki wielki i w przeciwieństwie do mnie, płaski. Serce mam miękkie jak podróbka Haribo, to i lituję się. Szukam zaczepki i towarzystwa. Patrzę od rana na ładne Panie, które mają problemy z niedoborem magnezu i zakwaszeniem organizmu. Na panów, którym nie staje. W międzyczasie edukuje dziecko swoje po raz enty, gdzie jest nosek i gdzie buzia.

Niezmordowanie pokazujemy gdzie są nasze oczy. Moje jedno,z tęsknoty za światem zewnętrznym, werbalnym kontaktem, głośnym akcentowaniem potrzeb, niezmiennie wlepione w TV. Nawet jeśli zalicza się do nich potrzeba znalezienia chłonnego tampona i sycącego jogurtu.

Na tefałpach wychodzą z założenia, że o tej porze to telewizje oglądają tylko nieroby i debile. No i emeryci oraz młode matki, w sensie ja. Już wiem najlepiej, w których pieluchach moje dziecko będzie najszczęśliwsze. I martwię się trochę o Wojtusia z reklamy Gerbera. To już drugi sezon emisji, on ciągle je i w ogóle nie rośnie.

Na dywanie anatomia misia dopracowana do perfekcji. Płynnie przechodzimy do analizy zawartości nocnika. Obejdzie się bez mocnych wrażeń, w nocniku na razie piłka, łyżka. Ewentualnie głowa, ale kto nie błądził, niech pierwszy rzuca nocnikiem, niech rzuca. Telewizja odmładza. Znów mam naście lat z Hanką Mostowiak, widzę Mroczki młode i jurne. Na Polsacie niezmiennie od 30 sezonów te same hity, zawsze po raz pierwszy w telewizji i tylko u nas. Ciekawe czy sąsiadom nie jest przykro?

Seriali, to wiesz, jeszcze tak nie przeżywam, jakieś dwadzieścia minut trwa w głowie odtworzenie czterystu ostatnich odcinków, których nie widziałam. Dzięki Pierwszej Miłości się uwrażliwiam na naturę- wiem, że nawet drewna mają marzenia i też chcą występować w telewizji.

Dzięki śniadaniówkom dostaję świat w pigułce- dowiadujęo lekach na raka, przepisie na sałatkę, o tym skąd matka umierającego dziecka bierze siły, a celebrytka inspiracje do swoich strojów. I Drzyzga znów dodaje mi otuchy -dobrze, iż są na świecie takie asy jak ja, które, z obrzydzeniem, a jakże, niechętnie och tak, oglądają program o plugawym życiu i głupich ludziach. I karmią słupki oglądalności.

Wszystko jest w porządku dopóki nie trafię na wiadomości i paradokumenty. Chociaż nie, z wiadomościami to się można oswoić- już po tylu latach człowiek jest w stanie przywyknąć, że na całym świecie tylko syf, malaria, korupcja i globalne ocieplenie.

Paradokumenty to jest wymysł szatana. Zaczęło się od tego, że nabijałam się z emerytów ekscytujących się wątkami, a skończyło na doświadczeniu uczucia niepohamowanej radości i ulgi,  kiedy jednak Rafał wybaczył Sabinie. To karmi się rozsądkiem i zjada logikę na śniadanie- ot, idziesz do szpitala z bólem brzucha, spodziewasz się, że wyrostek,a na miejscu okazuje się, że masz brata, matka cię adoptowała, a narzeczony posuwa siostrę. Strach się z domu ruszyć. 

Fikcja, powiesz, bzdura, dodasz. No ale ktoś to przecież wymyśla, jakiś ćpun, alkoholik, czy inny świr. I chodzi po ulicy. Wychodzisz po 20 plasterków sopockiej, pomidory i śmietanę, a wracasz bez portfela i godności. A przecież życie zawsze trudniejsze niż seriale, bez dubli, nie oglądasz, to nie wiesz, jaki barwny szlag cię może w każdej chwili trafić! 

Życie ratuje mi konieczność zrobienia kaszki. I dziecko nurkujące w psiej misce, w ostatniej chwili. Inaczej pogotowie- płukanie żołądka u niej i lobotomia mózgu u mnie.

Wnioski?

Lekcje anatomii misia trzeba koniecznie rozszerzyć. Pokazać córce gdzie jest dupa i co powinno się w niej zmieścić.

Nie dziękuj, że już wiesz, co Ci umyka i co tracisz.

31 komentarzy
  1. Jeśli Cie to w jakimkolwiek stopniu pocieszy to z pierwszej ręki wiem że większość scenariuszy/dialogów do pięknych produkcji „dlaczego ja” itp powstaje w trakcie kręcenia 😀 podobnież sławetny odcinek z Mięsnym Jeżem (Pamiętniki z Wakacji) powstał jak się ekipa nieźle zaciągnęła THC 😉

  2. Nie wiem co gorsze, zdrady czy świnka chudzinka? Słuchanie o tym że nadciąga wojna czy śledzenie losów ekipy z warszawy i zastanawianie się czy ich wątroby jeszcze funkcjonują? Chyba juz wolę radio, najlepiej internetowe gdzie nie ma reklam. A co do nocnika, lepsza jest nakładka na kibelek, przynajmniej dziecko nie ma jak uciec. Siadasz obok kibla i czytasz z dzieckiem książkę. A nóż coś sie zrobi. Wtedy bijesz brawo wyrażasz słowa uznania i miłości a dziecko patrzy na ciebie jak ma debila 😉 ile to ja godzin tak przesiedzialam. A myślałam że po okresie mocnego imprezowania i budzeniu się z głową na desce więcej mi sie to nie przytrafi 😉

  3. kochana Radomska korzystaj z piękniutkiej, złotej polskiej jesieni i wyłącz tv wcale nie „smart” śmigaj na spacerek, bo mózg Ci się zlasuje, pozdrawiam serdecznie:) a jeszcze jedno: uwielbiam Twoje poczucie humoru:)

  4. Może z tą dupą nie tak od razu. Może mózg lepszy na początek. Bo ludzie nie myślą i żyją odrealnieni.
    W tv programy to jedno (zawsze można animal planet pooglądać) ale gorsze są reklamy….
    Oglądasz sobie reklamy aż tu nagle przerywnik na film… straszne, że nie pokażą reszty. Bo przecież jak głowa boli to dupa rośnie to za jednych zamachem można coś na sraczke i na odchudzanie no i lecytyna żeby o tym nie zapomnieć…

  5. Dobrze, że ja nie oglądam, bo mam za krótki kabel od anteny i nie mam BBC in English a tylko 1,2,3… Ale jeszcze mgliście pamiętam, jak oglądałam Animal Planet od rana do nocy, pasjonując się wypadkiem szopa pracza, który nadgryzł szpadel i miał poważną operację pod narkozą. Najgorsze, że to nie był sen.

  6. To nie odkrycie 🙂 seriale porzuciłam ze cztery lata temu, bo myliły mi się wątki – a to były tylko dwa; paradokumenty są wg mnie STRASZNE, na politykę mam alergię więc odpadają też wiadomości, a w ogóle to lepiej mi bez tv 🙂

  7. Kobieto kurna, grzech takie teksty pisać i nic z tym dalej nie robić. Amen.
    P.S Dziękuję za kolejną dawkę dystansu do świata ubraną w niebanalne słowa. I cieszę się, że Ci kaszka uratowała życie.

  8. Normalnie zazdroszczę. Chyba sobie 4 dziecko dorobię żeby te cuda pooglądać. Tyle mnie omija. Jak moje najstarsze dziecko było małe i mogłam sobie w pudełko zerkać to akurat był zamach w NY i obie mało z głodu nie zdechłyśmy przyklejone do ekranu w szoku i zgrozie. Profilaktycznie więc przy młodszych już telewizji nie włączałam tylko drewniane klocki i wydzieranki z szarego papieru. I teraz wiem ile straciłam! Czy jeszcze zdążę to nadrobić?!

  9. Spis inwentarza: syn, 4 koty. Choć gdybym napisała zamiast syna : całe przedszkole, na jedno by wyszło. Ale nie czepiajmy się, podobno ten wiek (15 mies) TAK MA. Więc nagle ma sto rąk, biega jak torpeda i siłę ma małego Herculesa.. no spróbuj mu pilota odebrać.. tylko spróbuj. Dziecko nie lubi oglądać jako tako tv, lubi dusić guziczki, i patrzeć jak się obrazki zmieniają. Dziecko nie lubi jak mama ogląda tv, bo w szczytowym momencie pstryknie wyłącznikiem na pudle i kto zabił pozostanie już tylko moim domysłem. Żelaznym punktem każdego dnia są u nas Fakty o 19ej. Dziecko chyba już czai bazę, bo na dżwięk czołówki zastyga nabożnie przed tv i jesli jest tam pan Durczok to już pełnia szczęścia. Więc mama usiłuje cichaczem posiedzieć przy laptopie.. wtedy zjawia się jak magnesem przyciągany i rzuca zabawkami w monitor. No nic.. miejsce matki jest na podłodze wśród klocków. Nuda… stan rozleniwienia przerywa nagle odgłos kota rzygającego w kuchni.. wtedy i matka i dziecię podrywają się do wyścigu.. kto pierwszy dopadnie miejsca zbrodni. Zdarzyło się już w ostatniej chwili wyciągać z zaciśniętej rączki resztki kociej przemiany materii.. oczywiście rączka wędrowała do ust. Jeść dziecko dostaje. Żeby nie było 😉

  10. Nawet urodzenie dziecka nie skłoni mnie do kupna telewizora:] Internet w zupełności mi wystarczy, jeśli chodzi o pranie łepetyny. A najlepiej to wszystko wyłączyć wpi*du i włączyć muzykę. Pozdrawiam Cię serdecznie, autorko jednego z ciekawszych blogów jakie śledzę:)

  11. „ot, idziesz do szpitala z bólem brzucha, spodziewasz się, że wyrostek,a na miejscu okazuje się, że masz brata, matka cię adoptowała, a narzeczony posuwa siostrę. Strach się z domu ruszyć. ” – leżę i kwiczę :-)))))

    Ola, rządzisz :-))))

  12. Z tą psią misą tragedii nie ma, przecież psy żrą to co do żarcia się nadaje. Mój syn kiedyś skonsumował psiego cukierka, żeby zobaczyć czy dobry. Spoko:)

  13. Chyba sie wyłamie, lubie oglądać tv, zwlaszcza wiadomosci. Potem włączam sobie Maxa Kolonke , weryfikuje i podziwiam psychomanipulacje dziennikarską. Coś niesamowitego jedne wiadomosci z dwóch rożnych perspektyw- polecam, zwłaszcza dla tych co maja sporo czasu , bo tak naprawde do życia to nie jest za bardzo przydatne .
    pozdrawiam

  14. Za każdym razem jak czytam podobne teksty, albo słucham, jaka telewizja jest zła, przypominają mi się moi rodzice. Mówiąc o telewizji nigdy nie zapominają o przymiotniku „głupia”. „Nic nie ma w tej głupiej telewizji”, „Zobaczymy, co tam w tej głupiej telewizji” i tak dalej. Gapią się w ekran, złorzeczą, złorzeczą, złorzeczą i… gapią się dalej. Włączają rano, gra cały dzień, zasypiają przy niej. Nie wiedzą, co ze sobą zrobić, jak się popsuje i życia sobie bez niej nie wyobrażają. Bez „tej głupiej telewizji”.

    Teraz już tylko przewracam oczami, bo cóż innego począć mogę, ale jak byłam mała, miałam poważną zagwozdkę. No bo ok, cały czas mówią, że coś z tą telewizją nie tak, a jednak siedzą i patrzą, ciągle o niej gadają, więc jak to w końcu jest? Normalnie jak ludziom coś się nie podoba, to unikają tego, w miarę możliwości. Skoro oglądają, to chyba im się podoba. Z drugiej strony po co tak wyklinać na coś, co się podoba?! Mózg rozjebany.

    Osoby mówiące o tym, jak to należy mieć telewizję w dupie, dziwnie dobrze wiedzą, co się w tej telewizji dzieje, sypią nazwiskami celebrytów jak z rękawa, orientują się doskonale kto z kim co i dlaczego. Nie jesteś, jak widzę, wyjątkiem.

    Mając dzieci warto z tym uważać. Gdy Twoja córa podrośnie, jej myśli mogą pobiec podobnym torem, jak moje dawno temu – mama bez przerwy nadaje o tej telewizji, gada o postaciach z seriali, wymienia tytuły, pisze o tym teksty i w ogóle, a jednocześnie mówi, że to źle oglądać. Trochę jak siedząc z papierosem w ustach walić dziecku kazanie o szkodliwości palenia. Dzieci uczą się przez naśladowanie. Ważniejsze jest to, co robimy, niż to, co mówimy.

    W polu znaczeniowym wyrażenia „mieć w dupie”, raczej nie mieści się model zachowania polegający na obcowaniu z czymś w celu późniejszego krytykowania tego.
    Może lepszym pomysłem jest po prostu rzadziej włączać, nie rozkminiać, ale też nie demonizować, nie robić z tego zakazanego owocu, ale zająć się czym innym, pokazać dziecku różne sposoby spędzania wolnego czasu, zamiast tłuc do głowy, że koniecznie ma mieć w dupie telewizję. Krytykowanie to doskonały sposób zwrócenia czyjejś uwagi na dane zjawisko. Jeśli mówi się dużo o telewizji, nieważne w jakim kontekście, sprawia się, że tak, czy inaczej jest ona w życiu obecna. Lepiej po prostu samą swoją życiową postawa komunikować, że zwyczajnie nie uznaje się oglądania telewizji za ciekawe i wartościowe. Jak rodzice dają dobry przykład, można w ogóle obejść się bez słów.

  15. Za każdym razem jak czytam podobne teksty, albo słucham, jaka telewizja jest zła, przypominają mi się moi rodzice. Mówiąc o telewizji nigdy nie zapominają o przymiotniku „głupia”. „Nic nie ma w tej głupiej telewizji”, „Zobaczymy, co tam w tej głupiej telewizji” i tak dalej. Gapią się w ekran, złorzeczą, złorzeczą, złorzeczą i… gapią się dalej. Włączają rano, gra cały dzień, zasypiają przy niej. Nie wiedzą, co ze sobą zrobić, jak się popsuje i życia sobie bez niej nie wyobrażają. Bez „tej głupiej telewizji”.

    Teraz już tylko przewracam oczami, bo cóż innego począć mogę, ale jak byłam mała, miałam poważną zagwozdkę. No bo ok, cały czas mówią, że coś z tą telewizją nie tak, a jednak siedzą i patrzą, ciągle o niej gadają, więc jak to w końcu jest? Normalnie jak ludziom coś się nie podoba, to unikają tego, w miarę możliwości. Skoro oglądają, to chyba im się podoba. Z drugiej strony po co tak wyklinać na coś, co się podoba?! Mózg rozjebany.

    Osoby mówiące o tym, jak to należy mieć telewizję w dupie, dziwnie dobrze wiedzą, co się w tej telewizji dzieje, sypią nazwiskami celebrytów jak z rękawa, orientują się doskonale kto z kim co i dlaczego. Nie jesteś, jak widzę, wyjątkiem.

    Mając dzieci warto z tym uważać. Gdy Twoja córa podrośnie, jej myśli mogą pobiec podobnym torem, jak moje dawno temu – mama bez przerwy nadaje o tej telewizji, gada o postaciach z seriali, wymienia tytuły, pisze o tym teksty i w ogóle, a jednocześnie mówi, że to źle oglądać. Trochę jak siedząc z papierosem w ustach walić dziecku kazanie o szkodliwości palenia. Dzieci uczą się przez naśladowanie. Ważniejsze jest to, co robimy, niż to, co mówimy.

    W polu znaczeniowym wyrażenia „mieć w dupie”, raczej nie mieści się model zachowania polegający na obcowaniu z czymś w celu późniejszego krytykowania tego.
    Może lepszym pomysłem jest po prostu rzadziej włączać, nie rozkminiać, ale też nie demonizować, nie robić z tego zakazanego owocu, ale zająć się czym innym, pokazać dziecku różne sposoby spędzania wolnego czasu, zamiast tłuc do głowy, że koniecznie ma mieć w dupie telewizję. Krytykowanie to doskonały sposób zwrócenia czyjejś uwagi na dane zjawisko. Jeśli mówi się dużo o telewizji, nieważne w jakim kontekście, sprawia się, że tak, czy inaczej jest ona w życiu obecna. Lepiej po prostu samą swoją życiową postawą komunikować, że zwyczajnie nie uznaje się oglądania telewizji za ciekawe w żaden sposób. Jak rodzice dają dobry przykład, można w ogóle obejść się bez słów.

    1. miałam pozostawić to bez odpowiedzi, ale skoro nie widać jej w tekście to znaczy, że źle go napisałam. W tym tekście się nabiajm, nie tylko z telewizji, ale iz samej siebie. z tej samej, która mówi, że odchudza się od jutra, albo że kładzie się wcześniej spać. z tej samej, która odkłada wartościową książkę i zagląda na pudelka obruszając się jakie tam pierdoły piszą. ten tekst to wyraz mojego dystansu do samej siebie, a nie hipokryzji. dziękuję za bardzo cenny komentarz, ale nie zamierzałam wywołać powaznej dyskusji, a jedynie uśmiech. I chciałam napisać dobry, dynamiczny, absurdalny tekst. Najwyraźniej nie wyszło.

      Dziękuję za poświecony czas.Pozdrawiam, ciepło! 🙂

  16. Uwielbiam Pani bloga i Pani poczucie humoru 🙂 Ja od jakiegoś czasu, kiedy zakupiłam gotową spółkę i zaczęłam prowadzić własny biznes nie mam czasu na oglądanie telewizji.
    (wklejam link, gdyby ktoś był zainteresowany: mbiuro.com/wirtualne-biuro-za-darmo/ )
    I bardzo dobrze, że nie mam na to czasu, również uważam, że media kłamią a telewizja ogłupia. Zamiast oglądania tych bzdur wolę poczytać jakąś ciekawą książkę lub Pani bloga na poprawę humoru 🙂

  17. ~puella aeterna mądrze pisze, też trochę tak pomyślałam. Staram się jak najrzadziej włączać telewizor, to znaczy TYLKO wtedy kiedy chcę obejrzeć program ,który mnie interesuje. Dzięki temu moje dziecko będzie wiedziało ,że nie trzeba bawic się przy włączonym telewizorze i łypać wzrokiem co chwila w jego kierunku, gdzie akurat leci …. cokolwiek . My słuchamy radia, a tv gra średnio 3 h dziennie. I choć dziwi mnie ta zabawa z dzieckiem przy telewizorze, to świetnie Pani pisze i lepiej bym tego „telewizyjnego g…” nie opisała 🙂

  18. Ludzie sie przescigaja w posiadaniu takiej czy siakiej plazmy a przeciez w takim czy innym modelu tego opakowania to samo gowno w srodku.Uffff jak dobrze moc swiadomie zrezygnowac z posiadania wswoim domu tegop pudla odrazu czlowiekowi lzej na duszy i glowe ma wolniejsza od tych wszystkich dobrych informacji.Od 5 lat nie mam tego grata za to kupilam sobie kominek wole wpatrywac sie w ogien i posuchac dobrej muzy.Kazdy robi to co lubi

  19. Nie wiem, jak to jest. Ale to pewnie bolączka naszych czasów, że wszystkiego jest za dużo i może już nie potrafimy się cieszyć z małych rzeczy tak jak kiedyś. Pamiętam pierwszy kolorowy telewizor, po który mój ojciec stał kilka dni w kolejce pod Unitrą. Były 2 kanały – a człowiek cieszył się każdego wieczora 🙂

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.