Nie da się żyć tak, żeby nikogo nie skrzywdzić

Blog zarósł kurzem, bo niewiele było tematów, którymi chciałabym się podzielić – i chyba żadnego związanego nie z moim życiem prywatnym, który tak bardzo spędzał mi sen z powiek jak ono.

Kiedy to piszę, jest już cicho. Czuję jeszcze swąd zgliszczy i chrupot wszystkiego, co jebło z hukiem, a miało być na zawsze, pod stopami, ale już nie doprowadzają do rozpaczy. Wsluchuję się i wdycham, żeby zapamiętać ten stan, ten stan kiedy wszystko zaczyna się od nowa. Który jest definicją ambiwalencji – mieszanki nadziei, przerażenia w panierce ze zmęczenia.

***

Wiesz, ja bardzo chciałam całe życie wszystkich uszczęśliwić. Szukałam rozsądnych szkół i zajęć, by znaleźć tą „odpowiednią pracę” i uspokoić rodziców, że inwestowanie w moje wykształcenie się opłacało. Móc im się odwdzięczyć za lata wyrzeczeń i stawiania dzieci na pierwszym miejscu.

W pracy nie umiałam pilnować swoich granic i zakresu obowiązków – zawsze chciałam więcej, żeby na każdym kroku udowadniać, że jestem dobrym pracownikiem – nie chciałam wypłat ani premii, tylko docenienia, choć rzadko wykonywana praca miała cokolwiek wspólnego z tym, co gra mi w duszy.

W relacjach dawałam z siebie 200%, udowadniając, że jeśli trzeba, to przyjadę, będę, ugotuję zupę, podniosę na duchu, rozśmieszę, zakopię zwłoki i nie będę zadawać pytań.

W macierzyństwie chciałam wpisać się w kanon – matki z rosołem, która jest troskliwa i czuła i rzadko podnosi głos, pokornie spycha swoje potrzeby na dalszy plan, tak jak trzeba.

Sporo wody musiało upłynąć, by pojąć, że nie jestem odpowiedzialna za niczyje, poza własnym szczęście.

Rodzice od kilku lat układają sobie życie na nowo – są szczęśliwi i nie mają wobec mnie żadnych roszczeń. Nawet nie zdają sobie sprawy ile decyzji podjęłam, by ich zadowolić. Odkrycie, że są zajęci swoim życiem przyniosło i ulgę i strach.

Nawet w tej pracy, w której spijałam z szefowymi kawki zapewniana o dozgonnej sympatii, wychodziłam z rachunkiem, który się nie zgadzał lub wypowiedzeniem, na które nie zasłużyłam. W każdym miejscu, poza którym „miałam sobie nie poradzić”, jednak jakoś sobie radzę.

Zapominam o tych składnikach na rosół, często oglądamy bajki do późna i obiad kleję z półproduktów. Drę się ponad normę i nawet każdorazowe przeprosiny nie gaszą wyrzutów sumienia. Nie nadaję się na matkę męczennicę, której jedynie uśmiech dziecka rozjaśnia dzień. Kocham ponad życie, ale nie chcę się poświęcić w całości nawet dla kogoś, bez kogo moje życie nie ma sensu i nazywa mnie mamą.

Tak bardzo chciałam zawsze żyć, żeby nikt przeze mnie nie płakał. Nie złorzeczył mi, „że karma wróci” i dostanę za swoje.

Musiało upłynąć ponad 30 lat, żeby do szpiku kości pojąć, że tak się nie da. Że życie poświęcone wywoływaniem cudzych uśmiechów jest wykańczające, a wszystko, co robisz ponad normę i siły, tak szybko staję się cudzą rutyną.

Zmagam się z faktami, które każdy interpretuje po swojemu.
Od kilku miesięcy czytam, słucham i dowiaduję się o sobie wstrętnych rzeczy, także od ludzi, z którymi chyba nawet nie rozmawiałam.

Wyszłam z roli dobrej Oli, która się ukłoni, przeprosi, wybaczy, uwierzy i tak bardzo zabiega o sympatię. Czuję się jakbym bardzo długo szła w obrzydliwym deszczu i miała na sobie dziwnie ciężki plecak, który w zasadzie nie jest mój. Szłam z nim tak długo, że uwierzyłam, że muszę, a wszystkie komentarze – o tym, że robię to nie tak, nieporadnie i za wolno, bardzo brałam do siebie.

A teraz usiadłam zziajana i przemoczona. W zaparowanych okularach i obolała. Bo zapomniałam dokąd miałam dojść i czy dokądkolwiek. Słysząc w głowie sprzeczne głosy, ale nie swój.

Jeszcze niewiele wiem i wątpliwości we mnie więcej niż zwykle.
Niby stoję i śmieję się jakby śmielej, choć wielu uważa, że nie powinnam, ale czasem wystarczy smutna piosenka i zalewam się łzami.
Sprostałam wielu wyzwaniom, które ściągnęłam na siebie sama i stworzyłam wiele problemów, z których próbuję się wyplątać.

Chciałam przeprosić tych, których rozczarowałam, a potem, taka przemoczona i zziajana, zrozumiałam, że najpierw powinnam samą siebie i tylko to wybaczenie może coś naprawdę zmienić.

Mam masę wątpliwości i tylko jedno wiem na pewno – przecież nie da się żyć tak, żeby nikogo nie skrzywdzić i nie skrzywdzić przy tym siebie.

Dsc 3437
fot. Michał Szubert – Szubert Photography

I jestem bardzo ciekawa, niemniej przerażona, co dalej.

Cześć. Witam się z nowym etapem życia. Dawno mnie tu nie było, bo w dotychczasowe wybuchło w powietrze i zostało zmiecione z powierzchni ziemi, co na jakiś czas mnie ogłuszyło.

138 komentarzy
  1. Trzymam za Ciebie kciuki!! I wiem, że gdy złapiesz oddech, okulary „odparują , to wstaniesz i pójdziesz dalej. Mam 42 lata, od jakichś pięciu jestem w końcu asertywna, na bok sentymenty itp. W pracy już nikt nie kładzie roboty bez pytania czy dam rade, a mąż obczaił w końcu gdzie i po co trzymamy odkurzacz. Tylko po co ja się tak szarpałam 3/4 życia?

    1. Jestem z Ciebie bardzo dumna i jednocześnie zazdroszczę troszkę zrozumienia samej siebie. Miałam podobnie. Od ponad roku poniekąd osignelam wszystko co chciałam w kwestii życia rodzinnego przynajmniej a jednak stoję w miejscu i nie wiem co dalej. 3mam kciuki za wybranie właściwych drzwi ja jeszcze nie mam śmiałości otworzyć tych dla siebie nie wiem które stoję i przyglądam się framugom jakbym chciała wyczytać na których jest napisane moje imię. Bardzo trudno jest żyć dla siebie samej zwłaszcza gdy do tej pory zawsze żyło się dla innych. Jesteś krój dalej niż ja albo w miejscu w którym byłam jakiś cza temu. Czas pokarze w każdym razie 3mam kciuki i ściskam.

  2. Trzymam za Ciebie o ten nowy start kciuki, patrzę na to co pokazujesz i uśmiecham się kibicując. Nie wiem co przechodzisz mogę się tylko domyślać, leć kolorowy ptaku, niebo jest Twoje.

    1. Powodzenia, gratuluję, ja nie mam jeszcze tyle odwagi, niby już wszystko rozumiem, ale dalej naiwnie wmawiam sobie że przecież karma wróci i jeszcze będę szczęśliwa. To że idziemy na dietę jest ważne i zdrowe i dzieje się, ale nie to jest najtrudniejsze, najtrudniejsze jest utrzymać efekty po diecie bo nawyki trzeba zmienić. Wierzę że Ci się uda bo już otworu nie ma i mimo Twojego wpisu to nas, Twoich obserwatorek nie odważysz się zawieść a i my Ci nie pozwolimy się poddać. Trzymaj się.

  3. I tak trzeba! Pamiętać o sobie. Dbać o siebie. Sama staram się myśleć o sobie, ale najczęściej robię i mówię to czego oczekują inni, a sama pozostaję nieszczęśliwa. Dziękuję za to, że mi codziennie przypominasz o tym, że w tym życiu ważna, najważniejsza jestem JA. Trzymaj się Ola i nie daj się tym, co mówią źle. Ja często mówię, że zazdroszczę tym ludziom , że nie mają większych problemów i zajmują swoje głowy pierdołami (albo cudzym życiem). Trzymam kciuki za to, żeby wszystko ułożyło się po Twojej myśli. Pozdrawiam serdecznie!
    P. S. Mieszkanie piękne, ale tapeta w sypialni – sztos-nie wiedziałam, że taką chce 😀

  4. Zgadzam się z każdym napisanym przez Ciebie słowem, choć mimo tego, że wiem i rozumiem, tak ciężko jest wcielić to w moje życie! Mam nadzieję, że z czasem, powoli, małym kroczkami… Cieszę się, że jesteś i że w przelukrowanym wirtualnym świecie, w którym ludzie nawet w najgorszych sytuacjach życiowych pokazują, jak to niby wszystko jest w porządku, Ty prezentujesz takie prawdziwe oblicze trudnych życiowych sytuacji. Wiem jak dużo moze Cię to kosztować, ale pomaga jak cholera! Bez udawania, bez slodzenia, bez pierdololo o tym jak jest super – dzięki temu jeszcze bardziej wiem, że to co czuje i co przeżywam, jest ok i jest w porządku. Jesteś trochę, jak dziewczyny, które pokazują niewyretuszowane zdjęcia, żeby pokazać, że to normalne wyglądać normalnie. Super, że jesteś ❤️

  5. To co było już za nami! Teraz okulary odparują, wyprostujesz się i z podniesiona głowa będziesz Olinkiem ze zdwojoną siłą. Trzymam za Ciebie kciuki !

  6. Życzę Ci wszystkiego co najlepsze Olu:) dobrze Cię czytać i słuchać. Trzymaj się ciepło. Będzie dobrze.

  7. Brawo Lepiej późno niż wcale uświadomić sobie pewne rzeczy a na naukę nigdy nie jest za późno tak jak na Nowe lepsze jutro bo w końcu każdy dzień daje nowy początek 🙂

  8. Witaj Ola
    Fantastyczny tekst. Zdecydowanie to Twoje powołanie. Ten tekst naprawdę utorzamnia mnie z uszczęśliwianiem innych nie patrząc na swoje potrzeby byle inni byli zadowoleni.,by ich oczekiwania były spełnione… Ale to już w trakcie zmian…. Sama zaczęłam dużo czytać i uświadamiać sama sobie ile wyrzeczeń robię z siebie na rzecz innych…
    Powodzenia Olu dużo siły w wracaniu do normalności tej nowej, innej… spokojniejszej… ?

  9. Świetny tekst. Genialny wręcz. Jakie to powinno być oczywiste, a jakze nie jest. Po kilku latach walki a spokojny sen swój i dzieci, o szczescie i dobro, usłyszałam że nie wolno tak robić. Nie mów nikomu co się dzieje w domu, ale są dzieci, i inne ale.., więc powiedziałam głośno załóż moje niewygodne buty przejdź drogę która ja przeszłam, ostrzegam tam jest smród bród i pełno gówna, i wtedy możemy porozmawiać. Teraz zamierzam mieć głowę wysoko, szeroki uśmiech i nie patrzeć na opinie sąsiadów. Czy skrzywdziłam kogoś swoją decyzja? Zapewne tak. Ale czy ten ktoś miał odwagę odezwać się i podać mi dłoń? Nie. Więc myślę że jeżeli zawiodłam kilka osób swoją decyzja, bo wymarzyli sobie inne życie dla mnie i moich dzieci, trudno. My teraz żyjemy ta chwilą, tym porankiem, ta ciepła kawa. A jutro? Jak przyjdzie to będzie ❤️ ciepło ściskam ❤️
    P. S ***** *** ?

  10. Zaczynam tak jak i ty. Też jeszcze siedzę z zaparowanym i okularami…. Próbuje …. Myślę…. Damy radę Olka …. Pozbieramy to co nam się wysypało z serca po drodze przygarbione z plecakiem który musimy zrzucić tu i wstać z odparowanymi okularami poprawić koronę i z nowym uśmiechem iść do przodu…. Ale jeszcze posiedźmy tylko chwilę ….. Złapmy oddech …. Wytrzyjmy te łzy co rozpaprały nam makijaż…. I jeszcze chwilke…. Zaraz pójdziemy dalej

  11. „Wyszłam z roli dobrej Oli, która się ukłoni, przeprosi, wybaczy, uwierzy i tak bardzo zabiega o sympatię.”
    Ahhh…. Jak zazdroszczę…
    Łączy nas nie tylko imię, ale i „bycie Olą”. Chciałabym móc się tego jak najszybciej oduczyć. Nie przepraszać za wszystko, nie myśleć czy jak coś powiem, to czy kogoś to nie urazi, a to co inni mówią, Ci najblisi, działa jak wbijane wykałaczki w podziurawioną pewność siebie. Jak Tobie udało się odbijać, czy też „tępić te wykałaczki”? Pozdrawiam i kibicuje z całego serca!

  12. Ola, pomimo ze bije od Ciebie smutek, ja wierze ze dasz rade! Ze wszystko ulozysz jak tego chcesz. Trzymam za Ciebie kciuki 🙂

  13. Jesteś silna! Przed Tobą świat, ma który masz wpływ, bo przede wszystkim wiesz, czego nie chcesz! A to ważne!

  14. Jesteś wspaniałą osobą która każdego dnia nie znajomej osobie przyprawia uśmiech na twarzy, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo poprawiasz mi humor każdego dnia ❤️?? zapewne nie tylko mi. Trzymaj się bo każdego dnia będzie lepiej. Powstajesz
    barwny faniksie z popiołów ??

  15. Napisalas to co kreci mi sie po glowie od dluzszego czasu, a czego sama nie umiem wdrożyć w życie.. siedze i patrze jak mi życie spieprza przez palce. Mam 28 lat, dwoje malutkich dzieci i wiem, że jeszcze teraz nie dam rady niczego zmienic..
    Ciągle mam cichą nadzieję, że może cos sie wydarzy pozytywnego, zanim sie okaze ze do decyzji dojrzalam za poźno.
    Szanuję, że walczysz o swoje szczęście. Ja mam jeszcze za mało sił

    1. Miałam 28 lat i 5 letniego syna gdy wniosłam o rozwód, gdy okazało się że mąż ma od półtora roku romans z moją najlepszą przyjaciółką.
      Dałam radę, choć mieszkałam w mieszkaniu eks teściowej.
      Od 25 lat jestem w szczęśliwym związku. Mamy 3 dorosłych synów i teraz możemy znowu żyć dla siebie?
      Warto się odważyć, bo życie „na niby” i wbrew sobie będzie Cię niszczyć. Trzymsj się i dasz radę. Zycie jest za krótkie by je marnować.

  16. Twój uśmiech niejednokrotnie ratował kijowe dni w moim życiu, niech zatem, na pohybel wszystkim 'wiedzącym lepiej jak trzeba przeżyć nie ich życie’ powróci z przytupem wraz ze spokojem Twojego ducha. Wirtualnie ściskam ❤️

  17. Zazdroszczę że jestes juz na tym etapie. Ja nadal na tym ze muszę wszystkim coś udowadniać…..trzymej się. Podziwiam Cię. Dajesz siłę i nadzieję.

    1. ” Nie nadaję się na matkę męczennicę, której jedynie uśmiech dziecka rozjaśnia dzień. Kocham ponad życie, ale nie chcę się poświęcić w całości nawet dla kogoś, bez kogo moje życie nie ma sensu i nazywa mnie mamą.” ten fragment na zawsze odmieni moje życie. Jako w sumie świeżo upieczona mama, każdego wieczoru
      mam poczucie winy, że mogłam dać jej więcej siebie… Dzięki Ola nie wiem przez co przechodzisz, ale to chyba racja że co nas nie zabija to nas wzmacnia ❤️ cieszę się że wstajesz i tym razem tylko ze swoim lekkim bagażem zaczniesz iść przez swoje życie tak jak tylko chcesz.

  18. Zmiany w życiu są często trudne ale do zaakceptowania i żyjemy dalej. Trzymam kciuki za Twoje uśmiechy i dalszą drogę. I ❤️ you.

  19. Czy to ta niedziela czy też ta 30tka (u mnie przekroczona i jakoś przeoczona, a teraz czas się magicznie zatrzymuje o krok od 35) ale dziś pracuję nad podobnym wpisem po chwili nieobecności. Ja nad tą niezdrową potrzebą bycia ok, przynależności, sprawiania innym radości, dawania z siebie więcej niż powinnam i bym w rzeczywistości chciała pracowałam również podna 30 lat, jaki człowiek byl glupi. Okazuje się że rodzina żyje dalej i cię kocha ?‍♀️ a nawet paradoksalnie bardziej docenia, a większość ludzi na około obrażają się bo mówisz co myślisz i czujesz. Nagle okazuje się że jesteś bezczelna i wredna i ktoś ci bzdur nagadał, bo to co mówisz nie pasuje do tej osoby którą znali przez ćwierć wieku. Jesteś moją inspiracja…ps zamowilam tracki w kwiaty, matko w końcu zawsze o tym marzyłam ?

  20. Trzymam za Ciebie kciuki i kibicuje z całego serca w nowej drodze. Myślę że nawet nie zdajesz sobie sprawę jak wiele robisz dla innych kobiet. Ciągle wmawia się nam że możemy więcej, szybciej, że mamy być idealnym żonami, matkami, pracownikami , że marzenia innych to nasze marzenia itd A Ty pokazujesz i mówisz że tak nie musi być, że mamy prawo do własnego szczęścia i nie musimy mieć przez to wyrzutów sumienia.
    DZIĘKUJE ŻE JESTEŚ <3 🙂

  21. Tak właśnie się czuję „w roli dobrej Oli, która się ukłoni, przeprosi, wybaczy, uwierzy i tak bardzo zabiega o sympatię” I też mam na imię Ola, tak juz mnie to męczy, ale boję się postawić siebie na pierwszym miejscu bo wtedy zawiodę innych, takie mam wrażenie. Niby wiem ze tak nie powinno być że da się nad sobą pracować, ale…. no właśnie jest zawsze to ale. Trzymam za Ciebie kciuki za Ciebie i Lenke oby tych dobrych dni było coraz więcej.

  22. Olinku droga po zgliszczach dawnego życia nie jest łatwa i nie należy tez do najprzyjemniejszych ale te zgliszcza się kiedyś skończą a bosą stopą staniesz na zielonej trawie i ta droga będzie nowa czy łatwa nie wiem ale życze ci z całego ❤️ żeby taka była, by prowadziła do szczęścia…

  23. Moje zycie zaczęłam od nowa 3 lata temu 1.04 i mimo ze byl to Prima Aprilis mnie do żartu nie było zwłaszcza ze akurat wypadła Wielkanoc, zajarana przygotowaniem światecznego obiadku, obierająca ziemniaki bo rolady juz sie gryzły do domu zapukała kochanka męza, ktora była trzecią w czternastoletnim związku małżeńskim. Ale mimo łez właśnie wtedy poczułam ulgę. Bo dwie poprzednie kochanki zapomniałam, wybaczyłam a dlaczego ? bo trzeba walczyc, bo każdy moze miec chwile słabosci, bo jak to mówili zachorowałaś wiecznie po szpitalach latasz a chłop potrzebuje, i co uwazałam ze moja wina ze zachorowałam i to ja wpedziłam męża w ramiona i inne czesci ciała kochanki. Przy trzeciej powiedziałam dosc . Olu ja wiem kazde rozstanie jest ciezkie, ale po trzech latach powiem jedno warto walczyc o siebie, warto wylać te łzy. Bo gdzies za zakretwm pojawi sie Słońce tam jest lepiej tylko najpierw trzeba samemu w to uwierzyc. Powodzenia

  24. Brawo Olka tak trzymaj i pamiętaj że to ty jesteś najważniejsza i nikt za Ciebie życia nie przeżyje. Ja całe życie mówiłam co ja chciałam a nie co inni oczekiwali i nie raz w życiu za to dostałam po dupie i widzisz tak źle tak nie dobrze. Ale wiem jedno jeśli JA się czuję dobrze z własnymi słowami i decyzjami (oczywiście nie raniąc nikogo w około) to moje JA jest dla mnie i wara wszystkim od niego. Ja też nie jestem matką cierpietnica idealną, w tym powalonym motłochu od roku na homme office zwariować idzie, ciężko się wyłączyć ale się da. Swoją drogą podziwiam Cię za obecność w sieci z taką ilością gówna i zawiści jaka tu jest, wielkie ukłony dla Ciebie. Chłonę Cię całą sobą i czekam na więcej każdego dnia???

  25. Za kazdym razem odnajduję kawałek siebie w Tobie . Ale też za kazdym potrafisz tez mnie wyciągnąć z dolka, ktorych mam od groma ! Jestes poprostu cudnie zwyczajna w swojej niezwykłosci ! Uwielbiam Cię!

  26. „a wszystko, co robisz ponad normę i siły, tak szybko staję się cudzą rutyną” – chyba sobie to wytatuuje… Tak bardzo potrzebowałam tego tekstu teraz.

  27. Jesteśmy w podobnej sytuacji , już po przeczytaniu Twojej książki tuż po premierze , miałam wrażenie , że momentami czytam opowieść swojego życia … Z jedną małą różnicą , nie mam dziecka , ale właśnie całkiem niedawno rozeszłam się z wydawać by się mogło … miłością swojego życia … Również dawałam z siebie 200 % i chciałam dla wszystkich jak najlepiej , nigdy nie widziałam w tym siebie… dokładnie wiem co czujesz , ale podobno po burzy wychodzi słońce , a każdy dzień to nowy początek i wszyscy zasługujemy na szczęście 😉 Dlaczego nie mamy się o tym przekonać ? 🙂

  28. Każdego dnia walczę z tym żeby nie myśleć „czy oni mnie lubią?”..tylko zacząć myśleć ” czy ja ich lubię i czy oni na mnie zasługują” 🙂 – jak podobno mawiała Meryl Streep 🙂 i kiedy myślę że powoli zaczynam doceniać sama siebie to właśnie poleci piosenka, zdjęcie, ktoś coś powie i znów przychodzi myśl może znow robić za klauna żeby jednak wszyscy mnie lubili…ale nie 🙂 jutro jest nowy dzień i nie będzie on łatwiejszy …ale ” bez deszczu nic nie rośnie, zacznij doceniać burzę w swoim życiu ” 🙂 powodujesz swoim pisaniem ze milionom ludzi jest lepiej…to jest magiczne i jeśli setka osób w tym wszystkim Cię obrazi, oceni…to na bank nie przebije tego ciepła które powodujesz 🙂 dzięki za każdy wpis choć może czasem okraszony łzą 🙂 trzymam kciuki za każdy dzień 🙂

  29. Pani Olu, czytam komentarze i jestem szczęśliwa, że ma Pani tak wiele mądrych cudnych i wrażliwych kobiet wśród czytelniczek. Pani oraz wszystkim nam życzę spokoju zdrowia i szczęścia- takiego swojego upragnionego i naszego❤️

  30. Ciebie nie było chwilę, a my tu dalej jesteśmy. Ludzie, którzy czytają, czasem bez komentowania. Ale są i przytulają i trzymają kciuki za wszystkie Twoje decyzje. Bądź silna, nie dawaj się hejtowi i rób swoje. Bądź szczęśliwa ❤

  31. Kilka razy słuchając tej piosenki myślałam o Tobie ❤ Gratuluję Ci tej decyzji, i trzymam kciuki żeby jak najszybciej było normalnie i żebyś pozwoliła sobie na szczęście i jak feniks powstaniesz z tych popiołów i będzie jeszcze pięknie. Wszystkiego dobrego

  32. Wow…. jak dla mnie masz w sobie mnóstwo odwagi po pierwsze w piękny sposób opisujesz swoje słabości, po drugie masz w sobie dystans do samej siebie, nikt nie jest idealny,nie przejmuj się tymi wstrętnymi komentarzami no cóż niektórzy potrafią być odważni tylko przez internet…
    Co do bycia mamą mnie też daleko do doskonałości ale ciągle się uczę tego na nowo.
    Trzymam za ciebie kciuki ?

  33. Łączę się w bólu. Jestem na podobnym etapie. 32 lata stuknie za niecały miesiąc a ja po 13 latach związku chce to zakończyć bo się dusze. Tak bardzo się boje a jednocześnie tak cholernie chce zacząć zyc. Tak jak ja chce

  34. Nikt nie przeżyje zycia za Ciebie, nie jestes na swiecie po to żeby sprosać oczekiwaniom innych, bo zawsze komus będzie z Toba nie po drodze. Nie dogodzisz wszystkim, wiec odpuść. Idź dalej z podniesioną głową, bądź wzorem i wsparciem dla córki, a reszta się nie liczy. Kiedy bedziesz juz spokojna, bo na razie jestes rozdygotana choć udajesz, ze jest ok, zjawi się w Twoim życiu meżczyzna który doceni Ciebie taka jaką jesteś. Trzymam kciuki

  35. Ja ci powiem jak będzie nie będzie dobrze będzie wspaniale ? walka o siebie to jedna z naj trudniejszych ale Boże jak cudownie jest gdy w końcu ją wygrasz
    Jestem 3 lata po rozwodzie , pierwsze 2 lata to było piekło które się zaczęło od oznajmienia wszystkim ze odchodzę . Teraz jestem szczęśliwa a może będę jeszcze szczęśliwsza kto wie ? . Zanim będziesz chciała mi skopać tyłek za moje szczęście ?pamiętaj ze jesteś w połowie swojego nie poddawaj się nigdy .???

  36. Przeczytałem pierwsze linijki komentarzy innych. Piszą że jesteś silna, a ja tu widzę WWO, wysoko wrażliwa osobę. Może tak to widzę bo sam taki jestem i projektuje teraz swój obraz na Ciebie? Nie wiem… ale styl jakim piszesz tak mi podpowiada. Miałem podobnie, ale usiadłem, wysłuchałem się w siebie, zaakceptowałem i powiem Ci że super mi z tym jest. Życzę Ci takiego stanu, bo od tego jakby wszystko się zaczyna.

  37. Olu, zryczałam się że hej. Trzymam za Ciebie kciuki. Wierzę że kiedyś będzie dokładnie tak jak Ty sobie wymarzysz. Podziwiam Cię, że to czego ja po 40 dopiero się uczę, Ty wcielasz w życie. Sama teraz jestem w szoku, bo muszę odpowiedzieć na pytanie „Kim chcę być jak dorosnę?” Co ta terapia robi z ludźmi. Pewna mądra osoba powiedziała :” Dzisiaj jestem najlepsza wersją siebie jaką mogę być”, tego się trzymam. Ściskam mocno i czekam na powieść.

  38. Będzie dobrze Olinku. ❤️ Jesteś tak mądrą osobą że wierzę że chwile zwątpienia są tylko chwilami. Mam nadzieje że będą coraz rzadsze aż znikną na zawsze. ??

  39. Ja właśnie zaczynam podpalać to, co już czas zamienić w zgliszcza. Pora zacząć żyć po swojemu, stara już jestem, ale na to nigdy nie jest za późno. I oczywiście że będzie w ciul ciężko. I oczywiście że będziemy się śmiać coraz częściej.
    Ściskam mocno.

  40. Olinku ❤️ Po każdej burzy wyjdzie słońce. Nigdy nie wolno zapominać o sobie. Masz prawo być niedoskonała tak jak i każda z nas ma do tego prawo. I uwierz może to teraz trochę abstrakcyjne, ale lepiej zrobić kuku raz, a porządnie, niż krzywdzić długi, długi czas będąc nieszczęśliwym. Bo nie da się dać komuś szczęścia nie będąc samemu szczęśliwym. Dlatego tak ważne jest zadbanie najpierw o siebie i swoje uczucia. Przytulam Cię mocno do serducha i życzę Ci szczęścia! ❤️ Kobieta jak Feniks… Podniesie się z popiołów!

  41. Czytając ten wpis troszkę mogłabym podpisać się pod próbę bycia taką samą „idealną osobą”. Może nie troszkę ale nawet bardzo, chodź nie mam jeszcze dziecka, ale zawsze mimo problemów rodzinnych i bycia tą złą córką, starałam się wszystkim udowodnić że potrafię i będę taka jaką chcieli, nie udało się ale już nie próbuje grać kogoś innego 🙂 w pracy jak Ty, zawsze staran się wybić powyżej nie prosząc o pieniądze ale chociaż o uznanie, czego też nie zawsze można się doczekac. A jeśli chodzi o życie prywatne, ucięłam już połowę „najlepszych” przyjaźni, które nawet w prosty po x latach znania się, nie potrafią wprost powiedzieć mi szczerze o uczuciach czy co myślą, tylko wymieniają się informacjami za moimi plecami. Mam 29 lat, porzucił mnie narzeczony po kupnie mieszkania, każda nowa znajomość kończy się fiaskiem, a do tego dochodzą problemy które ciągną się latami przez innych złodziejskich ludzi. Mimo wszystko staram zbudować sobie świat , który ograniczyłam do najbliższych i kota, a przeprowadzka z maleńkiej kawalerki do większego mieszkania jest najlepsza rzeczą, jaką zrobiłam w ubiegłym roku i wierz mi, kupienie nowych sztućców, koca czy wazonu przynosiło mi więcej szczęścia niż wygranie na loterii. Nie przejmuj się kompletnie ludźmi, których komentarze jakże żałosne i puste uderzały Ci do serduszka. Tacy ludzie są ograniczeni umysłowo 🙂

  42. Codziennie sledze Twoje relacje na fb jesteś cudownym człowiekiem który ma w sobie bardzo dużo pogody ducha zawsze oglądając Twoje relacje pojawi się usmiech na mojej twarzy i myślę sobie ale Ona jest zajebista kocham Ją .Będzie dobrze zobaczysz wszystko się ulozy ,mam takie przeświadczenie ze nic nie dzieje się bez przyczyny poprostu cos musiało się skończyć żeby mogło przyjść może coś piękniejszego trzymaj się cieplutko i pamiętaj Olinku jesteś Wielka

  43. Pięknie to napisałaś. Uwierz,będzie jeszcze cudownie. Ja powtarzam sobie często- NIE JESTEM ZUPĄ, NIE WSZYSTKIM MUSZĘ SMAKOWAĆ. I to działa ?. Ściskam mocno

  44. Kurna! Ja też jestem takim typem! Jest już tak źle,że wybrałam się do Pani terapeutki i jakoś,małymi kroczkami,staramy się mnie przewrócić do punktu,w którym to ja też będę dla siebie ważna. I też mam myśl,żeby wszystko zacząć od nowa,ale „w starym” trzymają mnie dwie małe dziewczynki. Trzymaj się Olinku! Nowe jest dobre! Kochamy Cię!

  45. Najpierw jesteś TY, dopiero potem są inni. Żeby dbać o innych, musisz najpierw zadbać o siebie. Jesteś silną kobietą i dasz radę! Trzymam kciuki i ściskam ciepło.

  46. Kiedyś ktoś mi powiedział: będziesz szczęśliwa, nawet wtedy gdy innym to przeszkadza, ale to jest ich problem nie Twój.

    Bądź. Szczęśliwa. Nieszczęśliwa. Zapłakana. Asertywna. Bądź dla siebie. A inni albo zaakceptują, albo nie. To ich wybór.

  47. Woo! Mega prawdziwy i dobry tekst i niby to takie wszystko oczywiste a jednak tak często o tym zapominamy… Dziękuję za każde słowo ❤ Trzymam kciuki za Ciebie i za Siebie ?

  48. Nie da się żyć tak, żeby nikogo nie skrzywdzić… święte słowa… tylko dlaczego tak trudno je zrozumieć? Trzymam za Ciebie kciuki!!! i za siebie też abym w końcu zrozumiała, że czas na zmiany, i to ja mam być przede wszystkim szczęśliwa!

  49. Piękny tekst . Taki prawdziwy … I tak wielu się z nim utożsami
    Kibicuje z całego serca żeby było jak zechcesz -najlepiej dla Ciebie

  50. Bycie sobą zawsze unieszczęśliwia innych. Nie zliczę wszystkich gorzkich słów, które usłyszałam od tych „najbliższych”, za to, że nie myślę jak oni, nie mówię jak oni, nie przytakuję. Bo przecież miałam być grzeczna, miła, pomocna i dbająca o wszystkich. A gdy powiedziałam „dość, to moje życie, muszę zadbać o siebie, swoje dziecko, swoje małżeństwo, swoją przyszłość”, to poleciały wszystkie egoistki, idiotki, kretynki, te wszystkie nie tak Cię wychowałam, odje*ało Ci, zmieniłaś się, nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego. Efekt? W półtora roku straciłam siostrę i matkę. Żyją, mają się dobrze, ale nie uznają mnie za człowieka godnego szacunku i własnego zdania. Płakałam, analizowałam, ale nie chciałam wrócić do bycia czyjąś wycieraczką. I chociaż tęsknię za członkami rodziny, którzy stali się przypadkowymi ofiarami, to za tymi dwiema nie tęsknię i nie żałuję ani jednego dnia, ani jednej chwili bez nich w moim życiu. Nie mam rodziny, ale mam szczęście, spokój, sen w nocy, czas dla siebie i radość z życia z mężem i synkiem – i oczywiście z sama sobą.

  51. Dużo tu szczerości, serca i odwagi. Uszczęśliwianie innych mamy zaprogramowane. Bez celu. Bez sensu. Daj sobie czas. Wszystko będzie dobrze. Będzie znowu spokojny wieczór, spokojny poranek, ciepła kawa – szczęście. Życzę Ci. Uściski.

  52. Nie mam wątpliwości że decyzja wybrania Siebie jest trudna a jednocześnie najlepsza jaką można podjąć. Powodzenia na nowej drodze życia. Nawet nie wiesz ile piękna przed Tobą .

  53. Ola popraw okularki i do przodu ♥️ dasz radę ? tylko najpierw usiądź, odpocznij,napij się winka i zbierz siły♥️ i pamiętaj o sobie ♥️?

  54. No i zajebiscie. Bez kajania się, bez przepraszania za to, ze się żyje, czuje i decyduje. Na zdrowie! Girls power! 🙂

  55. Zacznę może od samego testu , sposobu w jaki to napisałaś. Jesteś w tym arcydobra !! Człowiek czyta i czuje te emocje, które chciałaś przekazać. Obserwuję Cię już od dawna. Od samego początku jestem pod wrażeniem Twojej osobowości. Jesteś taka ? wyjątkowa, kolorowa jak kwiaty które tak kochasz??. No poprostu zaj****** i 3maj się , nie dawaj przeciwnościom losu, jesteś najsilniejsza, wierzę w Ciebie, w Twoją siłę❗❗ ??

  56. Tak po prostu po ludzku przytulam na odległość i życzę szczęścia na które w pełni zasługujesz.

  57. Piękny tekst… bardzo prawdziwy. Nosimy w sobie wiele ciężarów, które do nas nie należą i próbujemy uszczęśliwiać wszystkich poza sobą.

  58. Bardzo dobrze Cię rozumiem, ja i setki innych, którzy zawsze byli za brzydcy, za głupi, za tacy, za sracy i próba udowadniania IM, że jest inaczej zawsze kończyła się failem ?‍♀️ A teraz jestem JA, którą lubię i doceniam, są moi najbliżsi, którzy dzięki bóstwom, też mnie rozumieją i kochają, i przestałam już przepraszać za to kim jestem i zadowalać ludzi, których tak naprawdę to mam w dupie. Po każdej burzy wychodzi słońce, chociaż czasem wydaje się, że zniknęło gdzieś na zawsze. Twoje pierwsze, nieśmiałe promyki właśnie osuszają przemoczone ubranie, trzymaj się, nie jesteś sama ?

  59. 7 lat temu podjęłam swoją decyzję o odejściu. Po półtora roku małżeństwa, po pół miesiąca od wprowadzenia się do wspólnego, wyczekanego mieszkania. Rodzina obraziła się na mnie, nie rozumiała, że robię to dla siebie, że można zmienić zdanie tak szybko. A ja byłam pewna tego co robię, choć absolutnie niepewna tego co będzie dalej. Wybrałam siebie. Czy jest idealnie? Nie jest, ale jest po mojemu 😉

  60. 15 lat temu podjęłam taka sama decyzję jak Ty… Też miałam wątpliwości czy ogarnę, czy sobie poradze, ale jeśli radziłam sobie i liczyć mogłam tylko na siebie do tej pory to było jasne, że dam radę. Rozwód uważam za, najlepsza decyzję w swoim życiu. Każdy rzucał teksty co zdradził Cie, odszedł do innej… NIE!! To ja miałam dość pasożyta. Rodzina to symbioza, a nie pasożytnictwo. Odchorowałam to niestety strasznymi lękami bo ciągle mnie zastraszał czego to on mi w sądzie nie zrobi… A ja bałam się na zapas. Do póki walczyłam to dawałam radę, jak wygrałam, to stres puścił i wylądowałam u psychiatry. Dziś 15lat później nadal mam lęki, problemy by dostać pracę, mimo, że jestem zawsze ta najlepsza tak jak Ty, ale boję się, boję się zmienić pracę. Ale kto jak kto Ty sobie radziłaś i radzisz doskonale, nawet jeśli uśmiech masz tylko dla nas, a w środku wszystko walczy. Życzę szczęścia i tej ciszy, która dziś jest by była zawsze ☺️ a gdybyś słyszała o fajnej pracy dla 44latki w Poznaniu to daj znać. Utulam ☺️??????

  61. Cóż można rzec..jesteś tym człowiekiem, który mówi za innym, nie tylko za siebie. Jesteś naszym głosem! Nie wiele kobiet w tym ja jest w stanie mówić o tym co boli. I nie, nie jestem na życiowym zakręcie. Wbrew pozorom ludzi pewnie mi nawet zazdroszczą. I nawet to czuję. A jednak wciąż walczę o siebie. Czemu? Nie wiem. Jak długo to potrwa? Nie wiem.
    Trzymaj się kochana!

  62. Z uwagą przeczytałam Twój wpis. Za mną bardzo trudny rok. Wreszcie się „wygrzebuję” emocjonalnie. Z wiarą patrzę w przyszłość, ponieważ przypomniałam sobie o czymś, co mi bardzo w życiu pomogło, a o czym przez chwilę zapomniałam… Bardzo chciałabym się tym z Tobą podzielić.. Chcesz stanąć szybko na nogi- napisz, proszę, do mnie 🙂 Pozdrawiam, Dana 🙂

  63. To niesamowite ile kobiecej siły bije z Twojego bloga, ale i z tych wszystkich komentarzy. Tyle historii na różnym etapie i tylko jeden morał „co nas nie zabije to nas wzmocni” Jeszcze będzie dobrze Kochana jeszcze słońce zaświeci. Trzymam za ciebie kciuki i życzę Ci by Twoje serduszko przestało czuć ten przeszywający ból i pustkę. I byś mogła w końcu uśmiechać się tak jak zawsze to robiłaś, a nie madkowac tylko ból który widać w oczach.

  64. Mam wrażenie, że doskonale Cię rozumiem, coś podobnego miałam prawie 3 lata temu. Odpaliłam lont, jebneło. Niestety nie miałam siły pozamiatać wtedy, dlatego teraz czekam na oficjalne zamknięcie spraw. Marzyłam o znalezieniu sobie kąta, niestety nie było mi pisane. Ogarniam stare, i układam siebie na nowo… Szukam terapii, bo mam dość bycia ZosiąSamosią.
    Podziwiam Cię!
    Dajesz mi energię i wiarę, że damy radę.
    Ps Super piszesz, ebooka kupię na bank!

  65. Olinku, przyłączam się do tych wszystkich głosów wsparcia. Obserwuje Cię od kilku lat i teraz moja kolej dać Ci coś od siebie – przesyłam mnóstwo ciepła i dobrej energii, byś miała siłę stawiać czoła nowym sytuacjom. Kto jak nie Ty! Wielki szacun za odwagę, bo takie decyzję wymagają nie lada odwagi. Żałuję, że moi rodzice nie podjęli podobnej decyzji wiele lat temu – wiem, wiem okropnie to brzmi, ale patrzeć 30 lat na ludzi, którzy się zwyczajnie nie lubią… To nie jest fajne.
    3 maj się kolorowy ptaku! Zarzuć warkocze i podbijaj świat ???

  66. Trzymam za Ciebie kciuki Radomska i życzę Ci z całego serca, żebyś poukładała sobie wszystkie sprawy tak, jak tego chcesz. Zasługujesz na to dziewczyno! To, co najgorsze, niech już będzie za Tobą, teraz pora na lawinę pozytywnych zdarzeń. Wierzę w Ciebie! Jesteś fantastyczną kobietą!

  67. Olinku! Życzę Ci byś już zawsze stawiała siebie na pierwszymi miejscu, miała odwagę do życia po swojemu, kochała siebie i innych tak jak chcesz ? Oby Nowy etap był pełen radości, pomyślności i miłości dla Ciebie!

  68. Brawo mi to zajęło 40 lat a i tak czasami stare wstrętne nawyki jeszcze sprawiają, że podśwoadomie zachowuje się jak kilka lat temu. Wtedy biorę rozpęd i w ścianę tak żebym się ocknęła ?
    Żyj przede wszystkim własnym życiem i dla siebie zgodnie ze swoją intuicją wszystkich nie zadowolimy.
    Zawsze myślałam, że skupienie się na własnym szcześciu to coś złego otóż nie, im bardziej ja jestem szczęśliwa świat wokół mnie jest pieknikniejszy a ludzi może i mniej ale tych prawdziwych nietylko na złe:) ale i na dobre. Ściskam Cię i trzymam kciuki
    Bądż szczęśliwa ?

  69. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo potrzebowałam dzisiaj tego Twojego wpisu ♥️ Chce Ci napisać jedno : DZIĘKUJĘ

  70. Trzymam kciuki i wierzę, że najlepsze przed Tobą ,❤️ Na moich zgliszczach od 7 lat powstaje coś, o czym przez długi czas tylko marzyłam … narysowaneszczęście.wordpress.com

  71. Olinku, jestem z Ciebie dumna i z Siebie. Wiem, ze podjęłam najlepszą decyzję odchodząc od męża po 20latach zwiazku(wcześniej nie mialam tyle odwagi ale przyszedł ten dzień…) mam trójkę cudownych dzieci- mama idealną nie jestem ale wiem ze sie bardzo staram dla Nich. Tak, jak Ty po drodze robiac wszystko dla innych zapomnialam o Sobie ale walczę o Lepsza Ja. Jeszcze duzo czasu minie za nim nauczę się tez mowic Nie – stawiam pierwsze kroki. Majac praktycznie 36lat z 3 dzieci, zaczynam swoje życie od nowa! Przyglądam sie twoim poczynaniom i każdego dnia mówię, ze Damy Radę!!! A Kto jak nie My!!! Wiem, że gdybym spotkała ciebie osobiście, zostały byśmy Przyjaciółkami ?Przeżywam te same rozterki jak Ty. Trzymam kciuki o kolejne twoje kroki na przod…. ???Dziękuję za to że Jesteś ????

  72. Oj.. <3 tak bardzo czuję, co masz na myśli… Najtrudniejsze są pierwsze kroki, potem to już z górki.. 🙂 podobno. Sama jeszcze takich zmian nie przeprowadziłam u siebie.. Ale bardzo ich pragnę. Zbieram się już "parę lat" 🙂 żeby tylko życia mi starczyło, by się w końcu odważyć, tak jak Ty. Życzę Ci dużo siły i wytrwałości i przesyłam tonę prądków miłości. Chociaż osobiście uważam, że jesteś swoim własnym, chodzącym słońcem i roztaczasz blask, który pada na Nas, Twoich czytelników i wszystkich tych, którzy są w pobliżu Ciebie… i to Ty ładujesz NASZE baterie, więc poradzisz sobie ze wszystkim i zawsze. Powodzenia! ♡

  73. Fantastyczny tekst! Zryczałam się okropnie…Mi zajęło 43 lata, żeby zrozumieć, że nie da się wszystkich zadowolić!! Moment, w którym zaczęłam wprowadzać zmiany był wyzwalający…powoli, małymi krokami ale do przodu. Życzę Ci dużo siły i szczęścia…Powodzenia!!

  74. Fakt zycie to dokonywanie wyborów i wiele z nas wybiera to co jest lepsze dla naszych bliskich dzieci, rodziców, partnerów, rodzeństwa…Ale dziekuje Ci Olu za przypominanie że myslenienie o sobie to nie jest grzech!!!

  75. Tekst przeczytałam z ogromnym zrozumieniem, podejrzewam że poniekąd większość z nas mogłaby się z nim utożsamić, bo takie to ku*** polskie żeby zadowalać wszystkich wokół, ale już słowo dziwka upokarza chociaż można by było stosować je zamiennie… 🙁

    A piosenka przepiękna, jakby napisana dla Ciebie! Wzruszyłam się i jestem pewna, że teraz dopiero będziesz żyć jak chcesz a Twoje przemyślenia powinny być przedmiotem obowiązkowe w szkole tuż po edukacji wczesnoszkolnej, tak uważam i wiem na pewno że przyniosłyby przyszłym pokoleniom więcej pożytku niż te zaleciałości przekazywane z pokolenia na pokolenie…

  76. Ściskam Cię najmocniej i przesyłam miliony dobrych myśli. Ciężkie chwile, to nadal tylko chwile…pomimo, że ciężkie. Mówię to ja… poobijana babeczka, która dobija 50-tki czuję się 28-latką… Cały czas uśmiechająca się do ludzi, wierząca w dobro i naiwnie myśląca, że „jak ja ludziom, tak oni mi”… Tak żałosne… Ale nawet dwa rozwody, samotne rodzicielstwo i agresja tych, których kłóje mój uśmiech, nie zabiły we mnie nadziei. Jest lepiej, jest gorzej, jest mega, jest daremnie… Stała huśtawka… Nie jestem sama… Wiara mnie pionizuje! To jedyna pewność, choć nienamacalna… Same paradoksy. Życie. Bóg to tlen. Zaciągij się nim, oddychaj miarowo. Wszystko będzie dobrze.

  77. A ja od kiedy Cie obserwuje a tj jakies 2 lata zaczęłam zmieniać podejście, właśnie dzięki Tobie zrezygnowałam z uszczęśliwiania innych ,zaczęłam uszczęśliwiac siebie (małymi rzeczami) ale siebie! Wspaniały tekst, idź po swoje a będzie tylko lepiej ! ❤ Ola pozdrawia Ole!

  78. Tekst Twój ale podpisać powinnam się pod nim ja. To jak historia mojego życia, odczuć i wniosków. Tylko okulary ciągle parują i ból trwa nadal. Pozdrawiam

  79. Dziękuję @Radomska za ważny wpis. Gdyby to co chcesz teraz robić, dla siebie, znajdowało się w pobliżu działań na rzecz osób potrzebujących wsparcia? Na przykład dorosłych osób z niepełnosprawnością intelektualną – to zapraszam do współpracy. Pozdrawiam i mocno trzymam za Ciebie kciuki. Dobrze, że są w przestrzeni wirtualnej takie osoby jak Ty. Prawdopodobnie będziesz robić nadal coś wartościowego, a część z nas będzie Cie czytać. <3

  80. Jestes cudowna I odwazna. Siniaki sie zagoja, a potem zostanie tylko Duma. Podziwiam I ja w wieku lat 44 asertywnosci sie ucze, bo jak nie jestem asertywna to ludzie mysla ze jestem zwyklym frajerem. I moge zawsze ostatnia z pracy wychodzic. Stale walcze ze swoja potrzeba uszczesliwiania swiata. I codziennie jest lepiej. Ucze sie komunikowac. BUZIAKI

  81. Po raz kolejny trafiasz w sedno, ja czesto slysze o sobie ze ciagle zle, ze za malo, ze jak zwykle noe tak i wydaje mi sie ze w swoim życiu doszłam do momentu że już nic nie potrafię zrobić dobrze. Skaczę koło wszystkich, dzieci, męża, domu… dobita do ziemi chorobą i śmiercią mamy, która była moją oazą i przystanią gdzie zawsze czułam się bezpieczna zostałam jeszcze z chorym tatą. Jestem z nim sama, tzn sama się nim opiekuję robię zakupy gotuję, ukladam leki i robie cala ta reszte, którą każdy robi u siebie w domu bo tata kiepsko chodzi. O sobie myślę żadko i myślę tylko ja, pomimo ze mam rodzinę … własną, to ja kombinuję kiedy poswiecic czas dla siebie ale robie to żadko bo nie mam ochoty, siły i w sumie to zastanawiam sie czasem po co? Dla kogo? Bede szczera nie chce mi sie,zasiadam z telefonem pijac kawe a moze wtedy moglabym pomyslec o sobie ale wtedy uswiadamiam soboe ze mam balagan ktory tylko ja ogarniam, smieci ktore tylko ja wyrzucam i pranie do zdjecia i powieszenia… i prasowania. Nie umiem juz gospodarowac swoim czasem, robie to zle, marnuje go na pierdoly bo najzwyczajniej wswiecie juz nic mi sie nie chce… i co chce tez juz nie wiem. Oglądam Cię od niedawna, moja kuzynka ciagle wspominala o Tobie i stwierdzilam „cholera no musze jej posłuchać”. Cieszę się że trafiłam na Twoj profil. Powyższy tekst pasuje też częściowo do mnie i tak ja tez ciesze sie z zakupu szczotki do kibla i takich dupereli?. Wybucham gdy dzieci doprowadzaja mnie do szału i jestem znerwicowanym klebkiem ale gdy Cie oglądam gęba mi sie śmieje i podziwiam bo świetnie sobie radzisz. Trzymam tym samym kciuki za siebie żeby tacy pozytywni ludzie jak Ty dawali mi power, wsparcie i wiare że można i trzeba walczyc o to co w życiu jest dla nas ważne. ŚCISKAM

  82. Prawdziwe i szczere, słodko – gorzkie?
    Zawsze lubię, jak przeżywasz życie i co z tego wyciągasz❤️

  83. Trzymaj się cieplutko ??? mi również mnóstwo czasu zajęło dojście do etapu, że jeżeli ja nie będę szczęśliwa… Jestem żoną, matką 4 dzieci i mam 42 lata i dopiero od dwóch lat stawiam siebie na pierwszym miejscu. Jeszcze czasem mam wyrzuty sumienia, ale dobrze mi z tym zdrowym egoizmem. Kocham mają rodzinę nad życie, jednak teraz jest mój czas? trzymam kciuki za Ciebie i uwielbiam Ciebie słuchać i oglądać ???

  84. Wiem,że sobie poradzisz, teraz po prostu żyj, oddychaj, ciesz się i bądź szczęśliwa ?. Trzymam kciuki Ola

  85. obserwuję cię od czasu tych pamiętnych 20zl..co dziennie czekam na story..żeby usłyszeć że mimo wszystko to będzie dobry dzień i dobry czas…z tobą się śmieje, wkurzam i płacze..książkę mam na chonorowym miejscu… i od ciebie nauczyłam się że trzeba walczyć o siebie, że nie warto odpuszczać swoich marzeń i pragnień..że świat się nie zawali jak się nie wyrobimy z obiadem…wychowuje sama 3 dzieci i też wiecznie pod presją że muszę robić tak a nie inaczej..że muszę zadowolić wszystkich tylko nie siebie…ex męża, dzieci , przyjaciół…a gdzie w tym ja? skończyło się złamaniem i spotkaniem z psychiatra i psychologiem. Leki biorę od niedawna i staram się wreszcie wziąsc życie za rogi jak ty. Chce mieć tą siłę którą masz ty…chce być dumna z siebie tak jak jestem z ciebie. Że dałaś radę ,że walczysz mimo wszystko o to co najlepsze dla ciebie . brawo.

  86. Świetny wpis, z którym może utożsamić się wiele osób. Często chcąc zadowolić innych, zapominamy o nas samych. Trzymaj się i bądź zawsze sobą, bo jesteś super! ❤

  87. Pewnie nie jest to proste, oczywiscie ze nie jest, ale dajesz rade Ola! Mocno trzymam kciuki ❤️ Asertywnym, dobrym dla siebie poprostu trzeba byc ?

  88. Dzięki Olu za ten wpis ❤ Dzięki niemu w końcu ścìągnełam plaster z mojej rany. Jestem po rozwodzie od paru lat. Pierwsze co zrobiłam to wyszłam ze złotej klatki w której trzymał mnie mąż. Wyjechałam do Niemiec. W końcu czuję że żyje. Wylizanie ran trochę potrwało. Nadal rodzina wytyka mi błędy z mojego małżeństwa. Zapominając, że ja płacę za to najwyższą cenę…
    Tobie kibicuje ze wszystkich sił. Jesteś silną wspaniałą kobietą ??. Początek bywa trudny. Później to będzie wspominanie dobrych momentów.
    Pozdrawiam

  89. Dzięki Tobie udało miz sie w koncu zawalczyc o siebie. O prace w ktorej się spelnia,ozwiazek a nawet o wyzsze alienty… zaczelam wierzyć w siebie, pokonalam starą ja i pokochalam nową siebie i nową rzeczywistowść gdzie to ja decyduje o swoim losie. Walcze nadal ( obecnie z covidem) ale wiem ze warto, wiem, że czasem będzie ciężko i jeszcze nie raz upadne ale juz się tego nie boje bo to Ty mnie tego nauczyłaś. Jesteś moim guru!!! Przeczytalam Twoja książkę 3 razy -on line. Wczoraj dostalam na spoźnioną walentynke i nawet nie wiesz jak sie ucieszyłam kiedy okazało sie ze to Twoja książka, do tego z dedeykacją kocham cię taką odmienioną. To najepszy prezent jaki koglam sobie wymarzyć. Zresztą to juz chyba kupiony 5 egzemplarz „Mam wątpliwość” bo kazda psiapsiula juz swoj ode mnie dostala.
    Co do tego jak sie teraz czujesz to wiem, nie,nie moge sobie wyobrazic ale wiem! Przeszlam przez takie piekło az 3 razy gdzie miało być na zawsze… a potem sie okazywao bo zupa byla za słona… dokladnie wiem co czujesz kiedy idziesz na spacer sama jest piekna pogda a wokoło same happy faces, szlag czlowieka strzela. Kiedy skonczylam zwiazek z ostatnim w moim życiu facetem usłyszałam od najbliższej mi osoby, wlasnej matki, że to moja wina bo nie umiałam zadbać o domowe ognisko… i absolutnie to że mnie lał jak starą szmate to była moja. Dzisiaj noszę głowę wysoko. Czasem upadam ale nie licze się juz z opinia z ludźmi,nawet wlasnej matki. Nikt za mnie zycia nie przeżyje,nikt za mnie nie zapłaci na koncu rachunków i strat, sama będę regulować należności za błędy i sama odbiore nagrodę za dobre zachowanie. Wywaliłam z mojego życia wszystkich toksycznych i żyje sie lżej.

  90. Cześć,
    trzymam kciuki, że wszystko uda Ci się poukładać.

    Nie mam pojęcia o czym konkretnie piszesz (nie śledzę Cię – poza blogiem a i tu zaglądam z rzadka i staram się nadrabiać zaległości), choć domyślam się, że przynajmniej częściowo problemy związane są z pechowo wybranym terminem przejścia na własną działalność.
    W rodzinie – czyżby efekt lockdownu i siedzenia w chacie na kupie 24h/dobę?
    Można znielubić najkochańszą istotę, jeśli jest jej za dużo. To tak samo jak przejeść się ulubionymi lodami.

    W każdym razie – jakiś czas temu stwierdziłem, że to właśnie popełnione błędy powodują, że życie jest ciekawsze i pchają naszą świadomość, samoświadomość oraz wiedzę życiową do przodu. O ile uda się je przetrwać i wyciągnąć z nich wnioski 🙂

  91. Na pewnym etapie mojego życia, mąż powiedział, że rozdałam siebie wszystkim dookoła, nie zostawiając sobie nic. Odbiło mi się to wielką i nieprzyjemną czkawką, której skutki będą się za mną ciągnąć pewnie do końca życia – chyba, że zapadnę na demencję starczą i zapomnę. Dalej potrafię się poświęcać, ale tylko z miłości do moich trzech chłopaków (mąż, syn, pies) i nie tracąc przy tym, tego, co cegiełka po cegiełce udaje mi się – z pomocą ukochanego – odbudować.
    Jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził – w końcu to pojęłam.
    Jestem szczęśliwa. Tobie życzę tego samego. Ściskam wirtualnie!

  92. Boże jak to wszystko idealnie opisałaś! W takiej sytuacji bylam rok temu. Postanowiłam żyć po swojemu, nie robić czegoś wbrew sobie, żeby zadowolić innych. I nagle straciłam bliskie osoby.. te które mnie ograniczały, mówiły jak mam żyć. nadal to do mnie wraca, nie potrafie zrozumieć dlaczego. Na szczęście te najważniejsze zostały ❤ A ja czuje się wolna

  93. Droga Olu,

    Dawno, dawno temu, przeczytałam na blogu Chustki, ze zanim zachorowała na raka biegła w wąskiej spódnicy i szpilkach i nie pamięta dokąd ani po co – popatrz, nie potrzebowałaś raka, żeby się zatrzymać! Jesteś o to do przodu przed Aśką, którą podziwiałam i 10 lat do przodu przede mną. Ja już okrzepłam po rozstaniu, znalazłam siebie, choć czasami muszę sobie przypominać, ze jestem, i ze jestem ważna, i ze nie dam, czego sama nie mam, ale jestem. I wiem, i mówię Ci: jest droga dalej. Ba, nawet jest słońce i tęcza. Jest wszystko. Powodzenia, Olu!

  94. Potrzebny tekst. Sama jestem w kurewsko ciężkim momencie swojego życia. Za chwilę zapuka 30-stka, od 10 lat lecze sie na depresje a w tym roku doszła nerwica lekowa. Próbuję zyc tak, jak zawsze chciałam, ale na chwile obecna jeszcze nie ruszyłam z punktu startu. Depresja ta czarna kurwa narazie prowadzi. Uczę się siebie na nowo, małymi kroczkami. Życzę wszystkiego co piekne i wysyłam mase pozytywnej energii.

  95. To prawda nie da się tak żyć, żeby każdego uszczęśliwić. Nie możemy żyć wbrew sobie i swoim wartościom tylko po to, żeby innym sprawić przyjemność, to jest nie dobre dla naszego zdrowia psychicznego. Na dłuższą metę wyczerpiemy się robiąc coś wbrew sobie. Życie w zgodzie z własnymi wartościami – to nas uszczęśliwi nic innego.

  96. Trzymam kciuki! Będzie git.
    Jestem na trochę podobnym etapie i bardzo podnosi mnie na duchu, kiedy widzę jak sobie radzisz <3

  97. Oczywiście, że tak – samo odrzucanie adoratorów jest krzywdzące, jednak mamy się poświęcać, by ktoś nie poczuł się urażony? Takie jest życie i lepiej jest się przyzwyczajać do takiego stanu rzeczy. Pozdrawiam

  98. mądrze mówisz ale ciężko to sobie samemu wpoić 🙂 ciężko jest zrozumieć pewne sprawy i poddać się w pewnym sensie aby nie walczyć o nic innego tylko o samego siebie. ja też obecnie próbuję o siebie walczyć ale nie jest łatwo i czuję, że sama się wyniszczam na własne życzenie żyjąc w presji którą sobie sama tworzę.

  99. Przeczytałam tekst o sobie…ja pierdziu, ciągle wszystko, żeby zadowolić innych a dla siebie ochłapy albo nic.
    Ale też znalazłam siłę, żeby zmienić swoje życie. Od miesiąca jestem rozwódką, mam dwoje małych dzieci i opiekę naprzemienną, powoli wracam do żywych, powoli pokonuję każdy schodek do mojego szczęścia, nie mam wsparcia terapeuty, próbuję sama ale wierzę, że mu się uda. Pozdrawiam Cię serdecznie ?

Napisz komentarz: Anuluj pisanie

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.