Zwykle nie wykorzystuję swoich kanałów do obnażania tego, co dla kogoś niewygodne. Nie piorę publicznie brudów i staram się trzymać zasady, że jeśli nie mam do powiedzenia o kimś nic dobrego, to lepiej milczeć. Niech ten tekst będzie wyjątkiem. A może także i przestrogą – bądź dobry dla ludzi, których spotykasz na swojej drodze. Nigdy nie wiesz, czy ktoś, kogo nie skrzywdzisz, nie założy kiedyś poczytnego bloga i obnaży Wasze „osiągnięcia”. To chyba nie karma, bo ta wróciła bez mojej ingerencji. Bardziej zemsta. Zacznijmy od początku.
Toksyczni ludzie
Każdy, kto bierze udział w dyskusji o toksycznych ludziach potrafi bez problemu wskazać ich cechy: to energetyczne wampiry, karmią się swoim i cudzym nieszczęściem, wyssą z Ciebie każdą kropę energii i nie wystarczy jej nie tylko na to, o czym śnisz, ale sprawią, że będziesz się bał uśmiechnąć. A jak już się uśmiechniesz to niespodziewanie przy niej/przy nim, poczujesz, a może nawet uwierzysz, że to głupie, bezzasadne i nie na miejscu, bo przecież życie jest tylko straszne, trudne i gorzkie.
„Unikaj”, „Zerwij kontakt”, „znam te osoby”, „są straszne”, „powinny się leczyć” – słyszałaś/-eś to nie raz. W teorii takie to proste. Podział na toksycznych drapieżców i niewinne ofiary. Biel i czerń.
Co jednak, kiedy nie możesz od tak wyrzucić ich ze swojego życia? Co jeśli to Twoja matka, nawet jeśli zniknie, zdąży narobić tyle szkód, że sprzątanie potrwa wieki? A szef? Skąd pewność, że w innym miejscu nie trafi się gorszy. Może mąż? Siostra? Sąsiadka? Dzisiejsi kaci, to często wczorajsze ofiary. Krzywdzą, bo zostali skrzywdzeni. Sztafeta.
Mój oprawca
W kontaktach z toksycznymi jednostkami nie chodzi o śmiertelne starcie. O wiele groźniejsze są te spontaniczne, kompulsywne ukąszenia, których najpierw się nie spodziewasz, a potem z przerażeniem oczekujesz w każdej chwili i nie możesz zaznać spokoju.
Nie mam pojęcia jak to się stało, że zaczęła odgrywać w moim życiu tak dużą i destrukcyjną rolę. Mieszkałyśmy pod jednym dachem, to fakt, ale przecież można mieszkać z kimś całe życie i nie wiedzieć o nim prawie nic, z gazet dowiedzieć się, że kogoś zamordował albo kradł. Bywa.
Nie wiedziałyśmy o sobie zbyt wiele, ja nie wiedziałam nawet o sobie prawie nic, a ona zachowywała się, jakby znała mnie na wskroś. Wiesz jak bolało, że nigdy nie miała na mój temat do powiedzenia nic dobrego?
Moja historia
Kontakt z nią był ciężki do zerwania, bo odkąd sięgam pamięcią po prostu razem mieszkałyśmy. Jak masz niewiele lat nie możesz nikomu powiedzieć spierdalaj, a nawet jeśli, nie potraktuje tego poważnie. Nieważne, czy zaprzęgałam się w dzikim pędzie i rywalizowałam z innymi o miano obiektywnie dobrej, wystarczająco mądrej, zdolnej, fajnej. Mogłam odbierać medale, a ona stała tak blisko, że czułam jej oddech i syczący szept:
„Myślisz, że CI uwierzą? Oni może tak, ale ja wiem, jaka jesteś. Po prostu CI się udało, nie masz w tym nic wspólnego. Udaje CI się tylko po to, żebyś na chwilę uwierzyła, że jesteś tym, kim pragniesz być. Twoja mina, kiedy to okazuje się nieprawdą, jest taka zabawna.”
Mogłam chcieć zapaść się pod ziemię, zniknąć pod kocem, próbować oddychać szeptem, żeby nie zwracała na mnie uwagi, ale wtedy pastwienie się sprawiało jej najwięcej radości:
„Widzisz? Mówiłam że jesteś słaba, nie poradzisz sobie. Lepiej nie wychodź. Naprawdę sądzisz, że możesz coś osiągnąć, kiedy codzienne czynności sprawiają, że zachowujesz się jakbyś przebiegła maraton? Zrozum, jesteś za słaba. Nie dasz rady.”
Połączenie faktu, że sama nie wiedziałam o sobie nic z jej opowieścią na mój temat sprawiły, że to, co mówi zinternalizowałam jako własne. Każdy sukces był przypadkiem i niczym ważnym, każda porażka, wyzwanie, problem, trudność – rzeczywistością, tym, co naprawdę mam.
Powtarzała, że musi się nie udać.
Że jest nieszczęśliwa.
Że cieszy tylko po to, żeby kontrast z rzeczywistością był bardziej bolesny.
Szukałam potwierdzenia jej słów, wierząc, że to te tak zwane fakty. Po jakimś czasie jej głos nie był już potrzebny, mój brzmiał dziarsko, pewnie i boleśnie, jak wierna kopia jej.
Naprawdę sądzisz, że możesz osiągnąć coś pisaniem? A kto będzie te rzygi czytał? Świat jest pełen zdolnych, oczytanych i utalentowanych, a to niby Ty miałabyś osiągnąć sukces?
Wierzysz w to, że ktoś mógłby Cię tak po prostu pokochać za to jaka jesteś i kim jesteś? Zaakceptować, kiedy nie dajesz z siebie 200% i trwać kiedy masz ich może 5? Mało razy odczułaś, jakie to, kim jesteś, jest niekomfortowe?
Biegnij, rób, działaj, pajacuj, próbuj, przebierz się i zasłoń, bo jeszcze zobaczą, jak chujowa jesteś!
Lata mijały, a nasza relacja nabierała mocy. Nie wiem, co mogłoby wydarzyć się w czasie, w których dyskutowałam z nim o wszystkich nieszczęściach, które tylko czekają, by wytrącić mi z rąk ochłap argumentu.
Częściej były to jej wykłady
O tym dlaczego nie mogę, nie będę, nie zobaczę, nie przeżyję i nie osiągnę. Była tak pewna tego, co mówi, wierzyła w to całą sobą, naprawdę trudno było jej nie wierzyć.
Uciekałyśmy razem tyle razy, w tyle miejsc, poznałyśmy tyle ludzi, a mi tak późno udało się poznać prawdę. Prawdę, która była zbyt bolesna i sparaliżowała mnie na długi czas.
Razem narzekałyśmy, na beznadziejnych ludzi i świat. Rozdrapywałyśmy rany brudnym patykiem, babrałyśmy się we własnych flakach i wymiocinach, zachłystując opowieściami o tym, jak ktoś nas skrzywdził. Razem gniłyśmy z zazdrości raz po raz zarzucając komuś niezasłużone szczęście, przypisując obrzydliwe cechy, byleby odstręczał nas bardziej od… nas.
I kiedyś na moment zamilkła, może ze zmęczenia. Słyszałam tylko swój głos.
Opowiadałam o tym, za co kogo nienawidzę, co mnie rani, czego nie chcę, wykładałam sobie, jak sumienna, choć nie za bystra uczennica. Ściany odbiły słowa jak echo, a te uderzyły mnie z siłą rażenia, która zwaliła mnie z nóg.
To nie żadni oni.
To nie ona.
To ja.
Mieć żal do mamy? Łatwe. Zerwać kontakty z siostrą? Wykonalne. Wyrzec się bliskich – a i owszem, koniecznie z narracją o swoim cierpieniu.
Odkryć, że samemu wyrządzało się sobie największą krzywdę, mówiło o sobie i innych najbardziej obrzydliwe rzeczy, było fałszywym z zazdrości, w środku poniżać każdego, kto swoim stanem posiadania, stylem bycia powodował dyskomfort i rozpalał pragnienia…
Boli.
Stanąć w lustrze, wyrzygać sobie wszystko, wypomnieć każdą przykrą sytuację albo zawyć niemo na myśl o tych, po których pozostały bolesne rany, bez nazwisk, dat i nazw.
Odkryć, że nikt nigdy nie był dla mnie tak toksyczny, jak ja sama, że może to dlatego nie mam przyjaciół, którzy byliby ze mną od zawsze? Bo może nie dało się ze mną wytrzymać?
Z zakładaniem najgorszego? Mąceniem? Zazdrością? Fatalizmem? Szydzeniem?
Jeśli zapytasz mnie, co było najtrudniejsze w mojej terapii, to zderzenie z prawdą, że to niekoniecznie ja jestem biedną ofiarą.
I nie chcę się mądrzyć, ale zanim z taką pewnością wskażesz wokół siebie kogoś, kto wysysa Twoją energię, podkłada nogi, przyjrzyj się sobie.
Dziś mogę się do tego ze wstydem, zażenowaniem i smutkiem przyznać i mieć nadzieję, że:
– to już za mną, bo ciężko nad sobą pracuję – i da się zerwać toksyczną relację nawet ze sobą samym
– osoby, które skrzywdziłam, a które może zaciekawił nagłówek i pomyślały, że „ciekawe na kogo zwali winę, nie pamięta jak było” i tu zajrzały poczują, że cholernie je przepraszam i ich utrata to najsurowsza kara i że już zawsze będzie mi przykro. I życzę im jak najlepiej, choć nie umiałam tego ani okazać ani robić kiedyś.
Baduum Tss..
Zdjęcia Izabella Garbarz. Mam nadzieję, że widać, że siebie lubię.
Potrzebowałam właśnie tego tekstu właśnie dzisiaj… Dziękuję.
Dziś mam taki dzień, który muszę przetrwać. Od rana szło źle. A może sama sobie podpowiedziałam, że jest źle? Też możliwe.
Dziękuję za właśnie ten tekst właśnie dzisiaj.
Jesteśmy swoimi największymi przyjaciółmi i wrogami. I to od nas zależy kim dla siebie będziemy. Najlepiej znaleźć złoty środek.
Jestem właśnie w miejscu gdzie próbuje zaakceptować, pokochac siebie. W momencie swojego życia kiedy cala sobą krzyczę że nie chce tak żyć i wierzyć w kłamstwo na swój temat że nic nie umiem ..Jestem za… I cala masa negatywów. Muszę odciąć się od samej siebie i uwolninic prawdziwa JA. Dziękuję za ten tekst, jest mi bardzo przydatny 🙂
Zanim weszłam w tekst, poszłam do kąpieli i sobie pomyślałam, że gdybym ja miała napisać taki tekst, to byłby o mnie. Dopiero potem o ludziach, którzy rzeczywiście mi nadepnęli boleśnie na odcisk. Mimo, że to ja byłam swoim najgorszym krytykantem, to nie brakowało innych toksycznych ludzi.
I jak na ironię losu, też chciałabym pisać. Odrzuciłam ten pomysł natychmiast, bo nie uważam się za ciekawą, bo nie piszę zbyt fajnie, bo nie umiem założyć domeny, bo nie wiem o czym bym miała pisać.
Zamierzam uporządkować najpierw bardziej zaległe sprawy, a potem uratuję siebie przed sobą.
Chyba pierwszy raz czytałam tekst w napięciu niczym u Agathy Cristhie (żartowałam, nie czytuję jej. Niech będzie Remigiusz Mróz) na blogu.
Fajnie, że jesteś Ola, rób to co robisz, bo robisz to dobrze !
To jest idealny świetny tekst ! ❤️
Taki dla mnie na dziś. Bałam się prawie się poddałam ale dziś dostałam oficjalna decyzje na która długo czekałam i się udało nie dałam się pokonać ? dziękuje Olinku ???
Świetny tekst! Jesteś genialna że potrafisz się tak otworzyć i być szczera. Pozdrawiam?
Oj Ola, Ola… To największy skarb pokochać siebie i jednocześnie być świadomym swoich ułomności. Cieszę się, że wyszłaś na prostą ?
Jestem pierwsza. Rozumiem. To smutny tekst, ale taki prawdziwy.
Powodzenia Olu.
Bardzo fajny tekst. I taki prawdziwy
Tekst jak zawsze w punkt. Dziekuje ze pokazalas toksycznosc z tej strony. Nie zawsze zdajemy sobie z niej sprawe ❤
Tekst dający do myślenia.. Brawo
Przyszłam Ci powiedzieć, że mądrze piszesz i że trzymam kciuki za wszystko czego się podejmujesz. Bo na to zasługujesz.
<3
Uwielbiam Cię od dawna…a za ten tekst szczególnie, dziękuje za niego :*przeczytałam jakbym czytała o sobie…Rób to co robisz dalej bo robisz to świetnie! ♥️
Wszystko w naszym życiu dzieje się po COŚ! Każdy napotkany człowiek daje nam lekcję. Czasem dobrą a czasem złą. Jedni z nami zostają, inni odchodzą. I my też jesteśmy napotykani. Po COŚ…
Uczymy się na blędach. Nie z książek. I to najpiękniejsza rzecz, jaką ktoś może nam dać. Nauka. Szkrywdził mnie ktoś… A ktoś inny był dla mnie cudowny… A teraz pomyśl, gdzie bym była, gdybym ich nie spotkała…
Potrzeba mega odwagi żeby wyrzucić z siebie taką bolesną prawdę. Podziwiam i dziękuję. Zacznę bardziej przyglądać się sobie.
Cudowny tekst i pouczający…zmusza do refleksji nad sobą i swoim życiem. I racja, ciężko uciec przed sobą, ale to chyba łatwiejsze niż uciec przed toksyczną osobą która się kocha…
Często w życiu zdążają się momenty w których przychodzi otrzeźwienie…chwila kiedy można spojrzeć na siebie z boku i jeżeli wiesz że coś nie gra, wiesz że już tak nie chcesz, próbujesz to zmienić, z różnymi skutkami, ale jak się dobrze postarasz to zrobisz krok na przód, potem następny i następny, kilka razy coś popchnie cię do tyłu, ale jeżeli będziesz wytrwała to ruszysz dalej…wszystko zależy od siebie…
Myślę że trudniej wyrwać się z uścisku takiej osoby która się kocha, z którą ma się wspólne życie, dzieci i nadzieję że może będzie jak kiedyś, że jeszcze przyjdzie lepszy czas, że może jeszcze się coś zmieni, albo dorośnie…myślisz nad tym, analizujesz i po chwili dopada cię myśl, może tak było zawsze, ale tego nie widziałam, może nie chciałam…a teraz nie mam odwagi na zmiany. I mimo że on wie że taki jest i zapewnia że nie chce tak żyć, tak robić, nic się nie zmienia i dalej tkwi się w takim związku bo…bo sama nie wiem dlaczego…
Dziękuję za tekst…
Masz rację Ola. Najtrudniej przyznać się przed samym sobą ?
Ech.. weszłam tu, bo miałam nadzieje na poradę co zrobić,, jak najbliższa osoba (w moim przypadku mąż) jest toksyczna.. kiedy mamy trójkę małych dzieci i ani sekundy czasu wolnego.. kiedy on w pracy ma stres, a ja na macierzyńskim jak w klatce, dostaje do głowy.. kiedy nie mam ochoty na niego patrzeć, ani żeby mnie dotykał, kiedy on jest tak niemiły dla mnie, wredny, uszczypliwy, czasem dla DZIECI tez .. na mnie wyrzuca cała swoją frustracje.. jak się z tego uwolnić, bez rozwodu i ceregieli.. myślałam ze znajdę tu pomysł 🙁 ale i tak uważam, ze masz duży dar i Twoją książkę będzie bardzo fajnie się czytało 🙂
możliwe, że Twój mąż ma depresję, bo u mężczyzn często objawia się agresją. Jedyne, co możesz zrobić, to postawić ultimatum – albo zacznie terapięi skonskultuję się z psychiatrą, albo Was zniszczy.
„I nie chcę się mądrzyć, ale zanim z taką pewnością wskażesz wokół siebie kogoś, kto wysysa Twoją energię, podkłada nogi, przyjrzyj się sobie.” Auć, chyba tu mnie masz. Jest mi cholernie przykro że jestem dla siebie i często dla innych nie taka jak faktycznie chciałbym być. Tylko co z tym zrobić?
pracować. opowiedzieć sobie o tej toksycznej, za co jej nienawidzisz i na to nie pozwalać. pójść na terapie. odwracać jej słowa.
Tak! Świetny tekst! Puszczam dalej.
Przykre ale prawdziwe … umieć się przyznać ze nie bylo się fair to jest coś ! Gratuluje odwagi !
Dałaś mi do myślenia. Dzięki.
W taki dzień.. W taki wieczór.. Olu-jakbym czytała o sobie! Otoczona stertą chusteczek, zalana melancholijną muzyką osolonymi oczami przeczytałamTwój tekst dwa razy i wyje…dzięki!
Tak bardzo o mnie, że wyć sie chce. Uświadomiłaś mi jak bardzo się krzywdzę i jak sama podcinam sobie skrzydła. Ja sama! to jest straszne.
Zanim weszłam w tekst, pomyślałam o tym ze właśnie taki będzie wydźwięk tego tekstu, ale uważam ze to niesamowicie potrzebny tekst. Potrzebny, dlatego ze każdy powinien sie czasem zatrzymać, poddać refleksji i zastanowić czy największej krzywdy nie robi mu właśnie on sam 😉 dziękuje, jak za każdy tekst ❤️ Przesyłam dużo dobroci ❤️
Fantastyczny tekst, bardzo prawdziwy. Czytałam zapartym tchem
Właśnie wczoraj podjęłam ważną życiową decyzję, która wpłynie na nasze domowe życie rodzinne ( mam teraz ciche dni ze staryn??). Ten tekst jest jak strzała prosto w serce ? i utwierdza mnie w przekonaniu, że będzie dobrze…
Dziękuję Olinku za Twoje teksty tak bardzo moje…Bardzo Bardzo ….
Dziękuję Ci za ten tekst. Otwierasz oczy.
Często sama sobie robię krzywdę – analizuję, porównuję (oczywiście zawsze wypadam źle).
Obwiniam. W duchu wiem, że nie mam racji, a mimo to obwiniam. I siebie i najbliższą mi osobę.
To ohydne, ale bywa tak, że dopiero kiedy oboje czujemy się źle to osiągam swego rodzaju satysfakcję.
Zaczęłam starać się nad sobą panować. Nie ranić żadnego z nas. Wychodzi różnie, ale jest lepiej niż było. Boję się tylko, że ten demon w środku zaraz znów się obudzi.
Mysle, ze wielu z nas tak wlasnie ma… bo zyjemy w tak chorym kraju, kiedy z innymi sie porownojemy, zazdroscimy, nienawidzimy itd
Patrzymy na innych, a nie dostrzegamy tego w sobie…
O ludu…
Miałam dreszcze jak przeczytałam: „TO JA.”
Kurcze…
To też JA….
DZIĘKUJĘ ZA LEKCJĘ! <3
Wróciłam właśnie z jednej z ostatnich sesji mojej indywidualnej terapii. Jestem teraz INNYM czlowiekiem i jestem z TEGO Człowieka – mnie dumna !!!! Jestem dumna z moich osiągnięć, ale przede wszystkim z bycia taką jaka jestem!!!! Radomska RULES!!!!
Jeśli mogę zapytać do kogo najlepiej pójść na terapię? Napisała Pani, że Pani pomogła powiem szczerze, że szukam pomocy dla siebie ale nie wiem od czego zacząć ?
Ała boli.
Wpadłam poczytać coś zabawnego na poprawę humoru po wymagającym dniu… A tu lekcja życia…
Masz rację Ola. I ja też nieraz marzę o tym, żeby jeszcze kiedyś odzyskać osoby z przeszłości.
Dzięki za ten tekst, jesteś niesamowita.
Jakbym czytała o sobie, naprawdę… Strasznie męczące są te dni, kiedy patrzę na siebie z boku myśle, że wszystko teraz zrobiłabym inaczej, inaczej wybrała profil w LO, wybrała inne przedmioty na maturze, wybrała inny kierunek studiów, w innym mieście, inaczej wybrałabym chłopaków, potem narzeczonego, męża… Korzystała bym z życia bardziej, mocniej, więcej… Nie bałabym się robić tego, czego teraz załuje że nie zrobiłam bo już nie wypada (na pewno?) przytłacza mnie myśl że na wszystko już a pozno… A nastwpnego dnia budzę się z przekonaniem, że przecież nie musi być spektakularnie, że jest dobrze tak jak jest i wiele jest osób, które modlą się o to, czego ja nie doceniam a powinnam, bo jestem zdrowa, mam rodzinę i syna którego uśmiech każdego dnia przypomina kiedy, ze jestem i jeszcze długo będę dla kogoś najważniejsza na świecie ❤
A te wszystkie blogerki czy instagramerki które pokazują nam swoje idealne życie z pospraatanymi na potrzeby zdjęcia wnetrzami tez miewają brudny kibel i rozpierdol w kuchni, za którym tylko zamykamy drzwi j gasimy światło, bo są rzeczy ważniejsze niż sprzątanie. I wtedy jest lepiej. Jak że sobą nie zwariować? 🙂 Ola, jesteś wspaniała w tym co robisz j w jaki sposób to robisz 🙂 rób to dalej, bądź sobą i czuj się dobrze – z sobą ale też z nami po drugiej stronie ekranu i wiedz, że na maxa Ci dopingujemy 🙂 buziaki❤
Wow. Czytałam i oczy robiły mi się coraz większe a no końcu pełne łez. Aż tak sama siebie krzywdę tyle lat? Cholera ja? Przecież wszyscy myślą że jestem fajna wesoła zawsze pełna energii i szalona jak mało kto. Ale ja boję się krzywych spojrzeń innych tego co o mnie pomyślą a to że stale żartuję i gadam jak nakręcona to moja tarcza obronna. Matka jedyna jak ja siebie takiej nie lubię ale właśnie taką jestem. Zero pewności siebie, za brzydka za gruba pomarszczona. Tak idę na terapię. Dzięki Ci Olinku za tego kopa w dupe
Cholera, to ja. Dziękuję, dobranoc.
❤❤❤ Olinku Twoje dzisiejsze słowa przelane na papier są dla mnie jak BOMBA ATOMOWA ?? która aktualnie wyraża to co dzieje się w moim wnętrzu. Dziękuję Ci bardzo …. ????⚘????????
To tak jak z tymi wilkami w środku, zależy którego karmisz…
Mistrzowsko napisane, podziwiam Cię za to…
Powtórzę przed mowczynie świetny tekst Jakby o mnie. Akurat mam gorszy okres i aż łzy w oczach Ale spinam poślady przykleja uśmiech i lecę dalej… Jutro 2h sam na sam ze sobą
Czytam myślę, babcia? Siostra? Depresja? Potem doszło do mnie, że chodzi o Ciebie samą i ciężko na sercu było czytać ten tekst.. jak wiele same dokładamy sobie na barki, jak krytyczne jesteśmy w stosunku do siebie, ciągle niewystarczająco dobre.. ale wiele rzeczy się na to składa, czasem takie podejście do siebie wzrasta razem z nami i nie ma nikogo kto zadbałby o wlanie w nas tego poczucia, że jesteśmy dobre takimi jakie jesteśmy i tak dorastamy z tym ciężarem i „rdzewiejemy” póki się nie przebudzimy..Dużo oj dużo odnajduje siebie w Tobie 😉
Witam.
Mam identyczny problem z teściową.Jej zachowanie sprawiło, że schudłam 9 kg w 1,5 tyg. Nie da się słowami opisać ile złego zrobiła w moim życiu i to w białych rękawiczkach.Psychologia to mój konik od zawsze a jednak miałam z tyłu glowy”to matka mojego męża! „. Dziś jestem po terapii i mój terapeuta tylko potwierdził moje myśli.Nie kontaktuję się z tą osobą, chociaż ona nie daje za wygraną. Po 9 latach zrozumiałam,że nie muszę znosić toksycznych zachowań ludzi, którzy nie zasługują na szacunek, mój czas. A dałam tej kobiecie wszystko w trudnych chwilach.Nie oczekiwalam niczego dobrego z jej strony-kosy w plecy również nie. Szanujcie proszę swoje zdrowie ?Pozdrawiam.
Faktycznie od początku zastanawiałam się kto zrobił ci tyle złego :(, to przykre że sami dla siebie możemy być największymi wrogami a życie przecież jest za krótkie by wyniszczac się od środka.
Jesteś cudowna i wiem ( choć Cię nie znam) że pewnie też masz ciężkie dni i ciężko Ci wstać z łóżka a życie Cię przygniata ale pamiętaj że często to Ty dajesz nam siłę gdy nas przygniata życie ?
Mogę tylko napisać jedno… Doskonale to rozumiem, przeżyłam, mam to za sobą, jestem silniejsza! Dziś WIEM, że jestem wyjatkowa, madra i pewna siebie i swojej wartości !!!! ???
Ps. Wspaniały tekst! Dajesz innym wiare i siłę! ??
Cudowny tekst,dziękuję ❤
Świetny tekst ?
Uderza mnie Twoja inteligencja – świetnie piszesz i masz niezwykłą inteligencję emocjonalną. Jesteś bardzo wrażliwa i dzięki temu mogłaś zauważyć w sobie toksyczną osobę i na dodatek się zmienić. Gratuluję z całego serca. Szkoda, że tak wielu ludzi nie potrafi przyznać się do wad i naprawiać błędy, tak dużo tracą. Uściski olbrzymie wysyłam Tobie.
Ja pierdziu, to tkwi w wielu z nas, we mnie na pewno każdy ma „toksyczność” trochę w sobie , ale to co napisałaś sprawiło że zaczęłam myśleć o sobie inaczej, i na pewno ten tekst da wielu osobom do myślenia. #nocprzemyslen. Dziękuję
Tekst mocny! Zabolało. Dało do myślenia. Tylko od czego zacząć.
Kochana cudowny tekst :* Bardzo prawdziwy
Ale uderzyło w serducho. Dzięki.
Mam dwóch takich wampirów siebie i moją matkę i zdecydowanie to drugie bardziej ? nie umiem się orzeciestawić i u mnie to już chyba syndrom sztokholmski…
Kurde czytając to trochę znalazłam takiej toksyczności w sobie. Zawsze mi się wydawało, że jestem trochę pesymistka, widzę świat w czarnych i szarych barwach a to może właśnie ta toksyczność. Moj facet jest obecnie w Podobnej sytuacji, bo staram się go wspierać na każdym kroku we wszystkim ale też nie źle daje mu w kość i właśnie zdałam sobie z tego sprawę czytając ten tekst. Radomska minęłaś się z powołaniem!!! Powinnaś być psychologiem!!
Piękny a zarezem straszny tekst.Straszny ,bo bardzo prawdziwy…Piękny, bo jednak jest w nim ogromna nadzieja na dobre zakonczenie.Kto z nas go nie lubi. Mało rzeczy mnie wzrusza,chociaż uczę się tego bardzo mocno Tobie się udało.
Bravo za odwage mowienia o tym glosno ???❤️
Piękne słowa… Pełne nostalgii wzruszenia.. Twój tekst jest bardzo głęboki, tak głęboki, że można w nim utopić wszystkie smutki i żale. Ściskam Cię serdecznie. Przybij piątkę tej Radomskiej po drugiej stronie lustra ? ona też tego potrzebuje.
Hmmm mm, takie prawdziwe, i boli, i może powinno porządnie jeb…. Ć żebym w końcu coś z tym zrobiła, dziękuję
A ja powiem Ci tak…Jestem z Ciebie dumna!!!Tak jak powtarzam to mojej corce???
Tak czułam, że może o nas samych chodzić. Jakoś nie pasowało mi do Ciebie, że możesz o kimś napisać źle, prawdziwie, ale źle…
Ogółem, jak zawsze celnie!
Genialne napisane, tak bardzo o mnie.
Jesteś super Babką, fajnie piszesz. Mocno trzymam kciuki za Ciebie i siebie i tych wszystkich próbujących sobie za sobą poradzić
Mistrzostwo ❤
Świetny tekst ? ❤️
Ola, robisz mi życie Twoimi tekstami! Dziękuję, że jesteś! 🙂
Sama dla siebie czasem jestem największym wrogiem… Ale warto to zmieniać. Radomska daje radę to czemu nie Ja 🙂
Niesamowita odwaga, dajesz przyklad I dajesz do myslenia. ❤️❤️❤️
Świetny tekst, który daje wiele do myślenia. Czytając Go zaczelam zastanawiać się nad swoim życiem i nad swoim postępowaniem. Jesteś super. Trafiłam do Ciebie przypadkiem i na pewno zostanę ?
Czytałam to po mału czytając. O boszeeee – ja tak o sobie myśle. Jestem mistrzynią w biczowaniu się, narzekaniu na siebie i podsumowaniu jaka beznadziejna jestem ogólnie cała. Na razie pracuje nad tym aby nie mówić tego na głos bo dzieci słuchają – a chociaż dla nich chciałabym kiedyś być kimś lepszym.
Nie umiem normalnie funkcjonować… uwierzyć że coś mi się uda… Nie mam pracy mimo 'dobrych papierków’ – uciekam, boje się czegoś nowego…bo.od dziecka słyszałam 'zostaw…nie umiesz… i tak nie wyjdzie’..Nie mam nikogo bliskiego, bo boję się otworzyć – 'i tak Cie zostawi.. bedziesz sama’….
Będę zbierać kasę na dobrego psychologa… Bardzo chce terapii… Wiem,że odgruzowanieojej duszy zajmie.lata…
Cytowalam.moja.mame….
Tekst w punkt. Tez znam taka osobę a raczej część. To cześć mnie niestety. Mam wykształcenie, nie jestem jakąś niemotą, lubię się uczyć ale ta druga strona budzi we mnie lek, mówi: nie dasz rady, nie próbuj, wysmieja Cie, po co Ty tam, przecież sprzątanie kibli powinno Ci wystarczyć. Tak właśnie jestem magistrem i sprzątam toalety bo moja samoocena jest poniżej zera, poczucia własnej wartości nie mam wcale. Nikt nigdy nie powiedział: dziecko Uwierz w siebie, brnij w to co lubisz, walcz. Wiecznie był krzyk, problemy, pretensje. A po co Ci to, a daj spokój, wróć do domu bo robota. Przez to teraz jestem killerem dla samej siebie. Zabijam w sobie pasję, zabijam w zarodku pomysły i marzenia bo przecież to się nie uda. I to jest tak silne, tak grube jak skorupa żółwia, tak mocno zakorzenione. Nie radzę sobie, mam doła non stop, boję się że nie będę umiała wychować dzieci na mądrych, sympatycznych ludzi. Boję się, że skrzywdze je tą swoją toksyczną strona…piszę to i ryczę, bo mam 26 lat i nie widzę przyszłości, nie widzę siebie w niej tak jakbym marzyła. Widzę jak wynajmuje mieszkanie bo na własne mnie nie stać i myje kible już zawsze…widzę jak moje marzenia legly i na tym koniec
Dziękuję….. Tylko tyle i aż tyle…
Cieszę się, że sama też usłyszałam ten wewnętrzny głos, co prawda krótko przed 30stką, ale jak to mówią „lepiej późno niż wcale” i przestałam patrzeć negatywnie na świat, na innych i na samą siebie. Śmiem twierdzić, że to właśnie instagramowi influencerzy, tacy od serca jak Ty, pokazali mi co w życiu jest ważne i w jaki sposób trzeba postępować, aby być szczęśliwym i dać szczęście innym. Tekst jak zwykle w punkt! <3
Pani Olu, dziękuję ? tekst jak w mordę strzelił. Ja czułam się ofiarą a okazało się, że jestem sprawcą. Teraz czas pracy nad sobą i naprawianie relacji z innymi.
Pozdrawiam serdecznie ?
Wczoraj przeczytałam to w biegu i wręcz z nerwami. „Co Ty gadasz?! Nie poznałaś tego toksycznego typa, który mnie prześladuje! Nie wiesz jaka potrafi być moja matka! Ja się tylko bronię.”
Dzisiaj rano obudziłam się z tym tekstem w głowie i wróciłam, z pokorą, aby podziękować. To ja sama robię sobie krzywdę. Niby to wiem, niby rozumiem.. ale. Ciągle jest ale. Podziwiam Cię, że doszłaś do tego etapu i umiesz przyznać się do czegoś takiego – nie, nie przed całym światem, ale przed samą sobą.
Trzymaj się ciepło 🙂
Brawo, mądre i przemyślane. Bo sami siebie najbardziej ściągamy w dół mówiąc „nie uda mi się” . Trzeba wierzyć w siebie w swoje możliwości i chciałabym, żeby taka była moja córka. Pewna siebie, mądra i do tego pełna entuzjazmu, że się uda, że da radę.
Dziękuję.
Bardzo fajny wpis.
Bardzo mądrze napisane. U mnie takim człowiekiem jest który wiecznie krytykuje jest własną matka. Przykre cholernie ale ciągle tylko słyszę jej pretensje, jej krytykę nigdy nic dobrego nie uslyszalam
Niestety najczesciej jest tak, ze nawet jesli ktos z boku zaszczepi w nas ta niszczycielska moc, to niestety czesto my sami juz pozniej wchodzimy w role oprawcy samego siebie i innych… Moj pierwszy chlopak zaczal mnie niszczyc, a pozniej ja dokonalam destrukcji… Moim wybawieniem byl moj obecny maz, ktory patrzyl na mnie oczami pelnymi zachwytu tak szczerze, ze nie udalo mi sie tego podwazyc i jego sila powalila moja… Jednak z perspektywy czasu wiem, ze walka o sama siebie bedzie trwac cale zycie – niestwty w milczeniu, aby juz nikt nigdy sie nie dowiedzial jak zle czasami siebie traktuje… A nastepny problem i cel walki o czysty umysl, to moja corka, ktora jest ogromnym wyzwaniem, bo niestety czesto jest tak, ze widze w niej to czego nienawidze u siebie….i co wtedy? Walcze o siebie i o nia. Ucze sie od innych… Dziekuje za ten tekst. Dal mi do myslenia :*
Dosłownie to ja parę lat temu, kiedy zrozumiałam że jednak odstraszam ludzi swoim podejściem do życia. Mówienie że każdy jest bez sensu to ja jestem idealna a oni źli doszło do mnie o wiele lat za późno, ale pomogło mi to kiedy moja babcia powiedziała mi: wiesz ja nigdy nikomu nie zazdroszczę, ani pieniędzy, ani życia, po prostu ciesze się tym co mam i wspieram ludzi w tym co robią. Od tamtej pory również to wyznaje a te słowa zapamiętam do końca swojego życia i swoim dzieciom będę również to wpajać na takim samym poziomie co codzienna higiena ♥️
Jakie to jest dobre… Prawdziwe… ?
Pozdrowienia.
To takie prawdziwe…. Olu,piękny tekst z głębi duszy. Daje do myślenia,co właśnie czynię…
Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymam kciuki byś nigdy nie przegrała tej walki.
Jesteś moim mentorem w tym całym skomplikowanym życiu. Naprawdę zawsze wiesz co w danym momencie napisać i powiedzieć. Tak jakbyś znała każdego i odczuwala co mu teraz powiedzieć.
WITAJ oglądam Twoje story co dzień lecz żądko czytam Twoje teksty , ten bardzo mnie zaciekawił właśnie jestem w miejscu w którym nie powinam się znaleźć gdybym chociaż przez chwilę ustala i zastanowiła się nad sobą, niestety stało się najgorsze A Ja powoli małymi krokami wchodzę spowrotwm w życie ten teks pozwolił spojrzeć mi na to sytuację nie co inaczej…Dziękuję Ci za ten teks, będę Go czytać ile kroc upadne. JESTES WSPANIAŁA
Piękna samoterapia! Mogą z nas szydzic, mówić ” jesteś beznadziejna, nic w życiu nie osiągniesz, nie poradzisz sobie beze mnie”. Mozemy winic innych za krzywdę ( bo bez wątpienia jest to krzywda) ale prawda jest też taka, że kiedy zaczynamy w to wierzyć, utożsamiać się z tymi słowami i kiedy już sami słyszymy je w swojej głowie to problem mamy my pozwalając na to. Warto skupić się co jest tego powodem, często niskie poczucie wartości nad którym warto popracować. Wiem doskonale o czym piszesz. Też byłam na terapii i przepracowywalam tak mi się wydaje podobny problem. Najpierw wyrządzonej krzywdy nie widziałam, nawet mi przez myśl mi nie przeszło, że ktoś mnie krzywdzi. Myślałam ze na wszystko ZASLUGUJE. Potem, gdy psychoterapeuta uświadomił mi, że zachowanie tej osoby jest przemocowe i nie musze sie na to godzic, ogarnela mnie zlosc i rownie pieknie weszlam w role ofiary. Następnym etapem właśnie było, że ok ta osoba postępuje źle ale skoro wyraziłam na to zgodę to problem może mam też ja. Również to było dla mnie wielkie BUUM. Jak to? Przecież ja jestem ta dobra a on ten zły. Oczywiście powodem było moje niskie poczucie wartości, brak wiary w siebie, brak zaufania do siebie nad którym sukcesywnie pracowaliśmy. Także kij ma dwa końce. Jeśli ja sama bede wiedzieć o sobie ze jestem mądra kobieta to nikt mi nie mówi że jestem głupia i do niczego. Także dbajmy i kochajmy siebie!
Olinek, gratuluję Ci odwagi.
Dziękuję, że napisałaś ten artykuł. W obecnym świecie zawsze szuka się odpowiedzialnych za nasz zły los…
Psychologowie, trenerzy mentalni pomagają utwierdzać się często w przekonaniu, że ktoś stoi za naszym żalem, smutkiem, decyzjami. I to nie my sami. Oczywiście, przypadki są różne. Ale zawsze należy zapytać:
– a Ty co sobie mówisz?
– a Ty, jak to widzisz?
– a jak widzą to inni?
– jakie konsekwencje masz Ty, a jakie mają inni?
Często okazuje się, że prawda jest inna niż widzimy ją powierzchownie.
Życzę Ci powodzenia i gratuluję odwagi do pracy nad sobą przyznania się przed samą sobą!
Ps. parując skarpety w pralni, zawsze o Tobie myślę i ćwiczę 🙂
Olinek, dziękuję Ci za ten tekst. Jest taki prawdziwy! Ja ciągle walczę z sobą, tłucze się własnymi myślami, a potem przepraszam…i tak w kółko. Nie potrafię tego zatrzymać, otoczenie nie pomaga. Próbuje z kimś o tym pogadać, ale chyba jeszcze nie teraz.
Dzięki, że jesteś .. wlaszcza teraz jak dopada nas jesienna depresja. Pozdrawiam mocno.
Olu, dziękuję za ten tekst. Zmusza do refleksji nad sobą bardzo… I nagle dostrzegłam, że przez tyle lat sama sobie to robiłam… Jednak to co powtarzam mojemu synkowi ma sens: „jesteś mądrym chłopcem, zawsze o tym pamiętaj. Jeśli Ty nie będziesz w to wątpił, nikt inny też w to nie zwątpi.”
Nawet nie wiesz jak bardzo zlewam sie z tym tekstem…
Dziękuję, że mi to wytłumaczyłaś.
?
Jedna lekcja na dzisiaj, jutro i pojutrze… docent małe rzeczy które się nam udają, małe gesty bliskich, uśmiech dziecka. I odwzajemniajmy się dobrem ?
Świetny tekst. Potrzebowałam. Dziękuję ❤️
Od niedawna Cię obserwuję, czytam i chyba dawno nie miałam tyle podziwu do kogoś innego, do innej kobiety. Tekst uderzający w samo sedno… Najbardziej przerażające w nim jest to że to historia wielu osób. Mam 38 lat nigdy się nie lubiłam teraz to już chyba się nawet nienawidzę. Codziennie katuję się myślą że robię wszystko nie tak, nic mi w życiu nie wyszło i nie wyjdzie. Jestem w tak beznadziejny okresie mojego życia że chyba sięgnęła dna den. Najgorsze ze na to wszystko z boku patrzy moja 9 letnia córka którą niestety chyba zaczyna dopadać moja toksyna. Nie wiem co robić, nie mam siły by walczyć robię to już przez całe zycie… Chciałabym to zmienić. Chcę to zmienić tylko jak?
To już wiem czemu moje terapię nie przynosiły efektu…
Czy ja dobrze zrozumialam ze sama dla siebie bylas toksyczna?? Nawet nie myslałam ze cos takiego istnieje..boze..to ja tez mam taka osobe w sobie..ktora mnie niszczy i robie co mi kaze..same zle rzeczy..krzycze,podcinam skrzydla partnerowi i samej sobie bo boje sie o wszystko..
Jestem po rozwodzie i po cięzkich przejsciach,tęsknie za dzieckiem ktore zabrał mi eks mąż i to napewno jest podłożem?Stres karmi toksycznych ludzi..
Ola dziekuje za ten tekst,życze sobie wszystkiego najlepszego! Jestes Wielka?
Dziękuję :*
Nawet Pani nie wie ilu osobą tym tekstem pomogła w tym mnie! W imieniu wielu… DZIEKUJEMY ❤
Chodziłam na terapię, wszystko wtedy zrzucalam i ja i moja terapeutka na mojego byłego. Ale kiedy zrezygnowałam z leczenia zrozumiałam ile złości i nienawiści do siebie we mnie siedziało i nadal siedzi. Ale najważniejsze to próbować walczyć o siebie! Z całego serca dziękuję!
I Tu masz rację, można się całe życie użalać nad sobą i zwalać winę na innych nie zauważając jak samemu staje się potworem dla siebie i innych. Taplałam się jak w błocie w swoim cierpieniu i czułam usprawiedliwienie gdy obrzucałam tym błotem innych, bo z jakiej racji mają mieć lepiej. Całe szczęście udało mi się wyjść z tego błędnego koła, ale całe dalsze życie to sprawdzian czy już nigdy nie powróci ta druga.
Świetny tekst, porusza.
Najtrudniej jest zmienić myślenie na swój własny temat ?
Już na początku tekstu wiedziałam, że piszesz o sobie. Chyba już Cię bardzo dobrze poznałam.. Tamtego dnia jak Mariusz Ci zaiwanił dwie dychy ??
Dziękuję za ten tekst. Przeżywam to, borykam się z tym, próbuje zmienić, przetrwać. Jest trudno lecz poczyniłam pierwsze kroki. Twój tekst uświadomił mi, że to dobre kroki. Ale bolesne. Przyznanie się przed sobą jest bolesne. Ale jeszcze gorzej w tym tkwić. Zranilam swoimi decyzjami wiele osób, jednak teraz staram się byc inna, reagować inaczej i postępować inaczej.
Eeee słabe to było… Już po dwóch akapitach wiedziałem, że obwinisz siebie. A myślałem, że opiszesz jak dopier…alała Ci matka że jesteś kurduplem, albo jak kominiarz ciągle łapał się za guzik widząc Ciebie, albo jak sąsiad z pod 7A ciągle przychodził ze swoimi browarkami kraftowymi żeby Ci powiedzieć że Cię ku..a nie stać… Zawiodłem się…
Czekam na ten moment kiedy będę potrafiła rozprawić w się tak że sobą sama przede wszystkim. Nie z każdym sie da. Będę wraca do tego tekstu. Dzięki
Olu dziękuję, z całego serca. Tego chyba właśnie mi było trzeba. Dziękuję
Sama mogłabym napisać ten tekst, z jednym wyjątkiem. Zawsze walczyłam, wierzgałam nogami, biłam pięściami w ścianę i krzyczałam, że nie jestem taka. Mnie jednak nauczyła, że nie można mi ufać, nie zasługuję na to. Nikomu nie wolno ufać, wszyscy chcą mnie oszukać. Atak to najlepsza obrona. Sprawiała, że czułam się nie kochana, że na to nie zasługuję. Zabrała mi prawo do miłości. Żyłam podwójnym życiem. Jednak w żadnym z nich nie byłam sobą. Wiele lat zabrało mi dojście do wniosku, że jej już nie zmienię, a moje życie smutno przecieka mi przez palce. Obróciłam bierny opór w ucieczkę i mimo, że teraz żyję, to nadal jestem na postonku o nazwie: nie zasługujesz..
Dziękuję Ci za ten tekst. Dziękuję, bo dobrze wiem o czym piszesz. Bardzo długo zadreczałam się i tworzyłam wokół siebie toksyczność. Uważałam, że jestem tą gorsza, ta brzydsza, głupsza, że nigdy niczego nie osiągnę. Całe lata szkolne, które dużo osób uważa za świetny czas i skąd ma masę ciekawych wspomnień, ja postrzegam jako udrękę i wieczne umartwianie. Dopiero w którymś momencie życia coś zaskoczyło, że to nie świat jest przeciwko tylko ja sama, że inni wcale nie patrzą na mnie z odrazą tylko ja tak widzę spojrzenia. Kilka ładnych lat minęło i wiem że tamten moment był zbawieniem, bo teraz umiem doceniać każdy dzień, mam w nosie co kto sobie o mnie myśli, bo ja sama znam swoją wartość, swoje wady i zalety i nie zależy mi na tym, żeby się dostosować do innych, bo oni tego chcą. Wiem jak dużo pracy nad sobą wymaga zmiana myślenia, ale i wiem że da się i że można. Dziękuję Ci wiec za ten tekst, za to że odkryłaś trochę prywaty i pokazałaś że to nie jest tak, że człowiek nie może się zmienić i że jak tkwi w jakimś schemacie to nie może nic z tym zrobić. Życzę Ci zerwania na dobre z tą toksyczną relacją, ale i tego by o jej istnieniu nigdy nie zapomnieć, bo ona umie wracać jak bumerang
Dziękuję. Wlaśnie spojrzałam na swoją sytuację z nieco innej perspektywy. Świetny tekst. Dobrze, że postanowiłaś go napisać. Spójrz na komentarze, ile ludzi się z tym utożsamia. Stałaś się niezwykle silną kobietą, miedzy innymi przez to co doświadczyłaś. 🙂
Radomska. Ja Cię przepraszam, ale śledzę Cię od jakiegoś roku i ani razu nie zajrzałam na bloga. Może dlatego,że nigdy blogów nie czytałam. Ten blog ma moc. Ten wpis ma moc.
Po 26 latach, teraz zdałam sobie sprawę, że nikt nigdy nie podkładał mi nogi bardziej niż robiłam to ja sama. Nadal to robię. To straszne. Właśnie sjończyłam studia, które skończyłam, bo MIAŁAM FARTA. Mam super faceta bo MAM SZCZĘŚCIE. Jestem gruba, brzydka i to sie nigdy nie zmieni. W tym przeświadczeniu żyłam od zawsze. Nic nie było zasługą tego, że się nauczyłam, że się postarałam, że jestem wytrwała…a to jaka jestem zależy wyłącznie ode mnie i mam wszystko to, na co się odważę. Teraz jestem na etapie poszukiwań pracy. Ostatnio byłam na rozmowie o pracę. Którą załatwiła mi sąsiadka. To mnie trochę załamało. Nic nie ruszy bez znajomości. Po miesiącu braku odzewu naszły mnie myśli, że jestem do dupy, że po co mi to było, że to faktycznie tylko papierek bez wartości. Ale sąsiadka nie byłaby skłonna do pomocy mi, gdybym nie była sobą. Kolejną kłodą jaką sama sobie znalazłam i rzuciłam pod nogi był pierwszy etap rozmowy kwalifikacyjnej. Świeża sprawa. Piątek. Byłam tak zestresowana, taka spięta, mózg odmówił współpracy totalnie. Nagle nie potrafiłam złożyć poprawnie zdania. Im bardziej było mi wstyd, tym gorzej mi szło. Już w myślach słyszałam „odezwiemy się do pani”. A tu Pani zaprosiła na 2 etap rozmowy. Pochwaliła, że poszło mi bardzo dobrze, że mam wiedzę, że mam dobry,profesjonalny outfit…. a jednak z tyłu głowy jestem z siebie tak niezadowolona. Nadal to przeżywam. Ten diabełek za.uchem cały czas mi powtarza „pocieszała Cię. Chciała żebyś poczuła się lepiej, wyluzowała się. Nie zadzwoni. Na pewno ma lepszych kandydatów. Bardziej komunikatywnych.” I jakoś ten głos jest tak stanowczy, jakby to były fakty i trudno mi uwierzyć, że jest inaczej. Jakbym musiała z tym żyć. Mam przed sobą ogrom pracy nad poczuciem własnej wartości i pokochaniem siebie.
My polki mamy coś dziedzicznego z niedocenianiem siebie samych. Dzięki Olinku za uświadomienie, kto mi w tym wszystkim najbardziej przeszkadza.
🙂 miłego dnia! Trzymaj kciuki ?
Radomska, jesteś wielka!
Tak po prostu.
Heh… Trafiłam tu (do Ciebie) przez wpis o buraku (w cieście). I taka nagroda. Dziękuję
Od pewnego momentu wpisu czekałam na to jedno zdanie „to ja sama jestem tą osobą, o której piszę”…
Niestety sami sobie potrafimy zrobić krzywdę.
Warto jednak z tym walczyć i poprosić o pomoc, jeśli ta walka jest zbyt trudna.
Pozdrawiam 🙂
Witam ciepło. Mam a właściwie miałem taką osobę a nawet 2 w bliskim otoczeniu. Poprostu ograniczam kontakt do minimum. A gdy się widzimy i słyszę bezsensowna krytykę. Mówię jak bezsensowna to krytyka argumentując i wychodzę lub kończę rozmowę telefoniczną. Od 3 miesięcy tak robię. U 1 z tych osób wyczuwam odrobinę żalu. Będę konsekwentny. Też trochę taki byłem, ale w czasie kwarantanny sporo myślałem nad swoją hierarchia wartości. Przemeblowalem ów hierarchię wartości. Pracuje nad tym. Pozdrawiam i życzę żelaznej asertywnosci 🙂
Pamiętam spotkanie z Tobą na jednym z eventów blogowych i pamiętam, że nigdy w życiu nikt mnie tak źle nie potraktował. Odwróciłaś się do mnie tyłkiem i zagadywałaś innych którzy stali z nami w grupce tak że w końcu zostałam sama, bo nie miałam jeszcze wtedy takiej pewności siebie jak mam teraz.
Unikałam spotkań z Tobą na kolejnych eventach jak ognia i unikam teraz. I nie, nie pomogło to co tu przeczytałam….