Mamo, zadbaj o siebie

Niedzielny wieczór. Jeśli jesteś matką ucznia, analizujesz w myślach, czy aby na pewno spakowałaś kolorowy papier i strój na w-f. Martwisz się, jak córce pójdzie dyktando, jak syn poradzi sobie z klasówką z matmy. Jeśli jesteś mamą niemowlaka, to ani dzień tygodnia ani pora nie mają znaczenia, w zasadzie nie wiadomo, czy jest sens się kłaść, maluch ma w poważaniu podział doby na porę snu i Twój dzieli skrupulatnie na jak najmniejsze porcje. Oczy zamykają Ci się same, przed chwilą skończyłaś ogarniać mieszkanie i szykować obiad na jutro. Mąż pyta, czy obejrzycie razem film, ale już w zasadzie odpływasz. Tylko odhaczysz w głowie tysiąc pozycji na liście zadań bojowych i… już. Czy aby na pewno, zrobiłaś wszystko, co powinnaś?

Nie odpoczęłaś. Znowu. Który to już weekend z rzędu? Ze wszystkich jesteś najlepiej przygotowana na przyjście poniedziałku, a raczej – najlepiej przygotowałaś wszystkich innych. Tylko sama zawsze jesteś zaskoczona, że nadszedł tak szybko.

Dzieciaki odwożone na dodatkowe zajęcia, wieczory spędzone na czytaniu z nimi książek, ciepły obiad na stole i wyprane koszule w szafie. Twoja codzienność. Zakupy, z których wracasz obładowana jak obwoźny akwizytor, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie. Tylko nie Ty. No chyba, że godzisz się na to, że dla Ciebie jest płyn do naczyń? Smutne. najsmutniejsze, że sama do tego doprowadziłaś.

Kochasz swoją rodzinę, są najważniejsi. Oddałabyś za nich życie, tylko, czy wiesz, że nie musisz? A już na pewno nie musisz płacić za macierzyństwo wyrzeknięciem się swojej kobiecości, potrzeb i egoizmu? I od razu uprzedzam – baton wyjadany z szuflady dzieci, duszkiem wypijane w samotności wino, czy nowa patelka, to nie jest egoizm. A oznaki, że Cię nie ma.

Tak, nie ma Cię. Bo ciągle coś robisz. Dla innych. A oni, przyzwyczajeni, już tego nie zauważają i paradoksalnie, wyjdzie im to bokiem. Bo jeśli któregoś dnia postanowisz jednak rzucić to wszystko i wyjechać (obawiam się, że niestety do sanatorium…) – Twoich bliskich pochłonie chaos. I Ty o tym wiesz, więc myśli o katastrofie, nie pozwoliłyby Ci i tak odpocząć. Odwołam się do Twoich rodzicielskich uczuć, bo na nich gra się najlepiej, a chcę zagrać tak, byś … poszła w tango. Bez przesady, żadne tam porzucanie, romanse i wyjazd w nieznane. Ot, tango przyjemności. Choćby drobnych.

Twoje dzieci dorosną. Syn przyzwyczajony, że kobieta go wyręcza, z trudem znajdzie taką partnerkę, która pokornie się na to godzi. Córka na myśl o tym, że będzie musiała robić wszystko za wszystkich, na myśl o własnej rodzinie dostanie drgawek. A jak, w międzyczasie, nie daj Boziu, zachorujesz, to Twój mąż zagłodzi się i umrze z ciekawości, szukając odpowiedzi na pytanie – skąd się na świecie biorą czyste skarpetki.

Niezależność jest potrzebna im wszystkim. Ich zaboli, Ciebie ma zacząć boleć mniej. Życiowe lekcje są potrzebne wszystkim. Ci wszyscy ludzie, dla których codziennie robisz to wszystko, pójdą w swoją stronę i nie będą zdawać sobie sprawy, dopóki sami nie zostaną rodzicami. Zostaniesz sama. Patrząc wstecz zorientujesz się, że w Twoim życiu najważniejsi byli oni, a nie było śladu Ciebie.

Potraktuj ten tekst jak ubogą wersję Opowieści Wigilijnej. Snuję przed Tobą wizję przyszłości, która stanie się teraźniejszością, jeśli się nie zbuntujesz. Umów się na wino z koleżankami. Wejdź do fryzjera i powiedz „czas na zmiany”. Wróć do swoich pasji, zamiast wieczorami myć podłogi i składać koszule męża w kostkę, weź długą kąpiel i poczytaj książkę. Wychodź z domu, sama i dla siebie. Teatr? Kino? Zakupy? Czemu nie, ale z zakazem kupowania czegokolwiek bliskim!

Kiedy ostatni raz oni kupili coś Tobie? Ok, wisiorek z wycieczki szkolnej syna, która była 10 lat temu, się nie liczy, wybacz. Kiedy zapytali, czy nie chcesz wyskoczyć do kina? Przespać się? Wyrwali ci z ręki mopa, powiedzieli: „Mamo, olej to, zacznij żyć!”? To nie ich wina. Ty dajesz im przykład. Udowadniasz każdego dnia, że jesteś nadczłowiekiem – nie potrzebujesz normalnego snu, czasu dla siebie, kiedy chorujesz, to robisz swoje po prostu czując się gorzej, a innym chorym bliskim zapewniając pełen zakres wygód i usług.

Stań przed lustrem. Bez rekwizytów, bez fartuszka. Spójrz sobie w oczy i zapytaj, czy lubisz to, co widzisz? Bo wiesz, ludzie przychodzą i odchodzą, doceniają albo nie, kochają, ale i łamią serca. Ty ze sobą jednak musisz trzymać sztamę. I nikt nie zadba o siebie za ciebie. Bo przecież Ty dbasz o wszystkich i wszystko najlepiej, prawda? To o siebie zadbaj.

____________________________________

Tradycyjnie – obecnych poproszę o kropkę, a jeśli komuś przypadło do gustu, to o udostępnienie. Ja tymczasem jadę na safari zbierać materiał do tekstów, czyli jednak decyduję się na krótki wywczas z rodziną. 

P.S. Jaja sobie nadal robię na instagramie, ja się śmieję, może i Wy będziecie? www.instagram.com/radomskaa

25 komentarzy
  1. No święte słowa. Dodam jeszcze, że to nie zadziała samo. Samemu to się przyzwyczaja do wygody. Do tego, że nie trzeba robić, więc nie ma co liczyć, że ktoś sam z siebie, po latach przyzwyczajania do wygody zabierze się za (dodatkową) robotę w domu. Ani nie ma co liczyć, że nawet mąż odzwyczajony od sprzątania zrobi to od razu wystarczająco dobrze.
    Tak wiec dopóki kobieta (która chyba z domu nauczona poświęcania się dla innych) sama nie zbuntuje się, i nie przetrwa burz z tego powodu – bo nikomu w domu nie będzie się to podobać, to nie odpocznie.
    Warto jeszcze wiedzieć, że nie ma znaczenia ile kalorii się zuzywa przy odkurzaniu, myciu okien, zamiataniu… I tak od tego nie schudnie. Oto jedna z największych tajemnic świata. W kazdym razie dlatego warto pomyśleć o tym i znaleźć czas naprywatną aktywność.
    A na koniec piosenka dla przepracowanych:)
    https://www.youtube.com/watch?v=7DS56ZIk6pw

  2. Fakt. Masz rację. Dlatego staram się jak mogę być egoistką od czasu do czasu. Dziś na przykład nic nie robiłam caly dzień. Książę czytałam. A co do syna to mam nadzieję, że wychowuję go na samodzielnego człowieka. Córkę zresztą też.?

  3. No, dzis zapytalam jasniemeza czemu nigdy nie umyje cholernego kibla, uslyszalam ze „przeciez ty myjesz” takze tego, czas skonczyc z rola sluzki.

  4. Hm… Ja nie jestem taka perfekcyjna. Potrafię znaleźć czas i na książkę i na inne przyjemności. Mój chłop nie ma dwóch lewych rak. Zarówno potrafi ugotowac, włączyć pralkę jak i wyszorowac kibel. Fakt często muszę go jakoś do tego zmobilizować. Przy obiedzie ma mi pomoc jeżeli zamierza zjeść obiad a nie pozna kolację… Opieka nad dzieckiem to głównie moja działka. Więc inne obowiązki domowe… No cóż. Rączki nie przyrosly do…. A ja nie jestem robotem. Też mam swoją pracę. I oprócz niej wszystko muszę ogarnąć. Więc zatrudnienie go do różnych rzeczy Jest normalne.

  5. Dziwnie sie Tobie, żeś takiego dyrdymala napisała. Jasne to jest, że trzeba o siebie zadbać, tyle ze juz ktoś wcześniej o tym napisał i to nie raz. To po co sie powtarzać.

  6. Ja jeszcze nie mam dzieci ale mieszkam z narzeczony i teściem i uwierzcie nie mają łatwo ze mną 🙂 jeszcze teraz gdy teść na emeryturze górniczej (czyt. 47 lat), narzeczony oficjalnie nie pracuje na etacie, a zapierdziela w domu przy remoncie ( wesele za 5 tygodni, a ja chciałam doprowadzić dom do jako takiego wyglądu), a ja wstaje codziennie o 5:30 i jadę do pracy na 8h 🙂 Nagle nauczyli się gotować spaghetti, sosy, robić schabowe, ugotować ziemniaki i makaron (więc z głodu nie umrą). Do tego 5 miesięcy po śmierci teściowej zbuntowałam się i powiedziałam, że skoro mam robić wszystko to nie będę zmywać i co tylko oni zmywali, a po 3 miesiącach jak zaczęli to kupili duża zmywarkę i tak już funkcjonuje ona od ponad roku 🙂 Teść raz w tygodniu przemywa podłogi w domu na parterze, a co do sprzątania łazienki to co sobota robi to ktoś inny. Więc ten teges… Można ? Można 🙂 Tylko od początku trzeba być konsekwentnym 🙂

  7. Zgadzam się z Tobą. Czytając widziałam swoją mamę, która żyła dokładnie tak, jak mówisz, że żyć nie powinna. Co prawda na nas jej zachowanie wpłynęło w nieco inny sposób – mój brat nie szukał kobiety, która zrobi za niego wszystko… on sam stał się taką „kobietą” (tzn. nadal jest facetem, ale zachowania ma dobrej żony). Moja siostra podąża za marzeniami i na pewnym etapie nawet porzuciła życie rodzinne z obawy, że skończy jak nasi rodzice. Ja zaś znalazłam dobrego faceta, który chętnie by mi we wszystkim pomagał, ale ja faktycznie po porodzie zaczęłam wchodzić w schemat, w którym robię wszystko nawet kosztem siebie. Także tekst i w dobrym dla mnie momencie. Czas coś zmienić i to nie będzie fryzura 🙂

    1. Gratulacje 🙂
      Ale masz rację – po porodzie kobieta często wchodzi w role Matki-Polki, poswięca się, bo czuje, że to ma głębszy sens, że robi to wszystko dla dobra dziecka, które przecież potrzebuje. I tak to zostaje, a mąż przy okazji korzysta. To się dzieje samo i niezauwazenie (jak rozrost biurokracji) – i to z dużą radościa ze strony kobiety. Bo przecież i tak była w domu, więc co to szkodzi, że zrobi pranie – 1 wiecej. Że zrobi obiad, że odkurzy, poukłada, itp. A facet wraca z pracy i ma gotowe. I siłą rzeczy nie robi skoro nie musi (a nawet nie może, bo nie ma czego). A potem jest wielkie zdziwienie (obustronne) jak kobieta wraca do pracy – bo przeciez było tak dobrze…

  8. Przesada jak się domyślam była zamierzona, żeby wstrząsnąć przypadkami beznadziejnymi? Pomiędzy totalnym uciemiężeniem, a totalnym egoizmem jest morze przestrzeni do zagospodarowania. Wydaje mi się, że dbam o moją rodzinę robiąc wszystko, co opisałaś powyżej a mimo to nie czuję się uciemiężona, poświęcająca siebie na ołtarzu rodziny, powłócząca nogami z nadludzkiego wysiłku itd. Trzeba trochę zaufać instynktowi. Nikt nikt nie może zrobić więcej niż może 🙂

  9. Bardzo, ale to bardzo dobry tekst. Ze swojej strony jeszcze dodam, że istnieje jeszcze jeden typ kobiety-matki, który nie wiedzieć czemu niesamowicie mnie wkurza. Mianowicie kobieta-matka, nie poświęcająca się dla rodziny, egoistka, ale w negatywnym znaczeniu. Bo za tym egoizmem wcale nie kryje się zadbanie o siebie, swój wygląd czy kontakty z innymi- wręcz przeciwnie. Egoizm typu „niech inni wychowają mi dziecko, ugotują obiad, posprzątają, a ja w tym czasie odpoczne, pośpię, pooglądam tv. Przecież pracuję po 8 godzin, to chyba wystarczy co?! Po co mi fryzjer, nowe ciuchy czy makijaż. Dresy po domu są wystarczające, a garsonka do pracy może być jedna.” Takie kobiety zazwyczaj jak już coś zrobią (posprzątają czy zrobią pranie, które czeka już od tygodnia) to są takie uciemiężone i nieszczęśliwe, że należałoby im postawić pomnik…
    Myślę, że wszędzie potrzebny jest umiar i wypośrodkowanie tego co dla siebie i tego co dla innych…

  10. Mam czworo rodzeństwa, nawet nie chcę myśleć co przeszła moja mama gdy byliśmy młodsi i poświęcała się temu wszystkiemu..

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.