Ja już mniej więcej naprawdę ogarniam. Przynajmniej na tym etapie. Ileż to artykułów mądrych przejrzałam w czasie miliarda godzin karmień i tych pseudo-drzemek, kiedy nie opłaca się ani kłaść, ani żyć. Mądra jestem niesłychanie, uwalone mam ubranie, tylko czasem tak się stanie…
Rodzicielstwo bliskości? Ależ proszę Cię! My z Lenonem jesteśmy tak blisko, że cały dekolt mam podrapany. I zębów zestawem mlecznym odbitym tu i ówdzie, i w miejscach o których się normalnym ludziom nie śni, mogę się szczycić jak biżuterią. Uczucia? Chryste, jakie my jesteśmy empatyczne! Ile to razy ryczymy razem w niebogłosy! I daję słowo, gdyby córka umiała mówić, to kurwa mać krzyczałybyśmy chóralnie 3 razy w tygodniu. No ale – wszystko przed nami. Śmiejemy się tak, że spółdzielnia rachunki wystawia za popękane ściany! chwalilibyśmy się nimi, ale za dużo na nich śladów po moim uderzaniu łbem.
A jak my lubimy ze sobą spędzać czas, to jest nie do opisania. No ale spróbuję, po to tu jestem przecież. Lena wie, że jest najważniejsza i wszystko przy niej blednie, dlatego tak szczelnie wypełnia mi przestrzeń do drugiej nad ranem, a potem co pół godziny sprawdza dokładnie, czy aby nic nie strąciło jej z piedestału mej uwagi. A ja? No kochasz szaleńczo i ochujeńczo i na nic innego nie marnuję czasu.
Receptą na życia niedoskonałości są mi wieczne uwalone okulary, ze śladami empatycznych małych palców, które pragną nakarmić kaszką całą mnie, dywan, wychudzoną prowadzącą program śniadaniowy oraz psa. Że brudno jest? A kiedy tu czysto było,co? Przed ciążą się nie rozglądałam, potem zasłaniał mi brzuch. No a teraz- przecież mówię, cały świat mi miłość do dziecka przysłania.
Naprawdę ogarniam coraz lepiej. Swoją niekompetencję określam mianem ludzkiej słabości. a wady przywarami, które nadają mojej osobie smaku i charakteru.
Nie ubierałabym się w sukienki nawet gdyby to miało sens, żeby ładnie wyglądać. Nie ubieram się bo nie chcę. Nie chcę mi się, mój wybór, a możliwość dokonywania wyborów jest w życiu dojrzałego człowieka bardzo ważna. Tym bardziej takiego, który nie może zadecydować o której położy się, wstanie, wysra i zje. Mnie zupełnie satysfakcjonuje wybór smaku jogurtu. Poza tym po co mi ładnie wyglądać? Jeszcze mnie któryś uwiedzie, skusi, pójdę w cug, a ja znam już ciąg dalszy. Zabezpieczam się swoją brzydotą!
Nie no, maluję się. Stylizacja na matkę spełnioną i szczęśliwą towarzyszy mi codziennie. kremem równoważącym zmęczenie kamufluje na twarzy. Tylko kiedy próbuję pewność siebie namalować, jakoś ręka mi drży, i wyglądam karykaturalnie. Ale widział ktoś pewną siebie Radomską? Kreować to się można, w internecie, na blogach, a nie w drodze po kartofle, kiedy dziecko połową organizmu już poza wózkiem lewituje.
Cieszymy się z drobiazgów. Że się przycupnąć udało na skrawku trawnika, na który akurat pies nie nasrał. Albo, że się ktoś zlituje i drzwi nam pomoże otworzyć, bo z tą ludzką życzliwością to zawsze jakaś loteria. Człowiek wygra „pani wejdzie” i się cieszy jak z kolczyków od Swarovskiego. Jak Lenon do pustego kartonu, dosłownie.
Umiem już przewijać w powietrzu i ugotować krupnik, o którym w najśmielszych snach nie śniłam, że potrafię. 40 minut potrafię robić ach, ojej i sikać z podniecenia widząc klocek, którym dziecko me trafnie celuje w stosowny otwór. Co najlepsze, przez co najmniej trzydzieści naprawdę czując się tak, jakby ukończyła Harvard.
Bo ambicje mamy, że ho ho. O 3 nad ranem i kiedy bądź w japę dostaję książkami i podziwiać mam, jak latorośl pokazuje, dzie chopcik, dzie dziefcinka. I mama i kaka. Tylko gdzie moja godność, jeszcze nie potrafi wskazać, no ale może z czasem, razem odzyskamy to i owo. Pewnie pod łóżkiem, razem z gumową żabką, piłeczką,co robi baach i Atlantydą, czeka na spokojniejsze czasy.
Tylko cierpliwości, muszę przyznać, jakoś mi brak. I czasem sił, żeby ogarnąć. I usprawiedliwień, jak jednak nawalam.
„No kochasz szaleńczo i ochujeńczo i na nic innego nie marnuję czasu.” Uśmiałam się jak nigdy, chociaż końcówka przyćmiła mi całą zabawę. Czekam więc, co dalej z Twoją wątpliwością.
:*
o Kot by się uśmiał, to Wybory w Polsce, Kazali mi Sprzątać? http://www.almoc.pl/img.php?id=2453
jak mawiaja Niemcy – nic do jedzenie.. http://almoc.de/img.php?id=1534
Po prostu w punkt.
Świetne :)))
Rechotalam z młodym przy cycu, bo po własnie po raz trzeci przerabiam te historie, wiec teka mi niezwykle bliski, ale tym razem sie mniej przejmuje 🙂
Czego i Radomskiej życzę
B.
😉
ale ja ja się przejmuję nadto? jak rechotałam pisząc i to przy pierwszym!!?
No to super 🙂 bo raczej rzadko sie ma luz przy pierwszym 🙂
Pozdrawiam i czekam na następne
🙂
Artykuły oczywiście !
[zamiast teka miało byc – temat]
Artykuły oczywiście !
Nie dopytuję co, jak, dlaczego. Masz swoje powody, zaglądam regularnie, poczekam na Ciebie, jak już będziesz gotowa na powrót. Czytałam fb, ściskam. <3
widzisz… urodziłam już drugie dziecko i to uczucie nie znika. nie zniknęło w sumie po urodzeniu pierwszego dziecka. teraz jest tylko gorzej, bo wciąż dalej i dalej, lat przybywa, stajesz się DOROSŁY i NA-ZAWSZE-ODPOWIEDZIALNY, bez prawa bycia już więcej SOBĄ-OSOBĄ. kupuję sukienki, ale się w nie nie mieszczę. kupuję, chociaż nie mam ich gdzie nosić… pozdrawiam Ciepło.
Decyzję szanuję oczywiście, ale mam cichą nadzieję, że będę mogła Cię jeszcze przeczytać.
Czytam każdy Twój tekst, dziękuję za każde rozbawienie i wzruszenie :))
ochujeńczo zajebiste :*
ps. ma 3 latka, 3 i pół i za wuja tej godności nadal nie znalazł… a dręczą o drugie, taaa…
Dopiero co przeczytałam raptem jeden Twój tekst (i od razu poklikałam tam gdzie trzeba, by być na bieżąco), a Ty już się wstrzymujesz? Eeeeeee :(((
Mam jednak nadzieję, że szykujesz się na coś grubszego (ale czy tak się da w ogóle?) i jeszcze padniemy na kolana wszyscy 😀
ojej jakoś smutno, że koniec, ale będziemy wiernie czekać 🙂
parę dni temu napisałam o podobnych uczuciach http://samaniewiem.pl/?p=94
Radomska Miauczyńska 🙂
Też nie mogę sie doczekać co dalej.
Radomska… smutno mi się to czytało, bo straszysz, że znikniesz. Wszystko Twoja decyzja, ale wiedz, że jeśli znikniesz, to pustkę niezapełnialną zostawisz. Cokolwiek zrobisz, niech Ci z tym dobrze będzie 🙂 serdeczne pozdrowienia!
Ola, Ty nawalasz? A z której strony? 😉
Wszystko jest dobrze.
Dla Leny jesteś najlepszą Mamą na świecie, nawet, jeśli Tobie się wydaje, że czasami nie ogarniasz…
Co ja będę czytała w nocy przy cycowaniu?
Buuuu…. A właśnie, że nie „nie lubie”. . Jak to koniec bloga?
Zresztą. Zmiany są dobre. Mogą oznaczać dwa razy więcej tekstów na drugim blogu =]
Trzymam kciuki i tak czy inaczej pozostaje wierną czytelniczką 🙂
Pamiętasz maila, którym chciałaś mieszkanie wytapetować? Przeczytaj go ponownie. I przeczytaj zapewne wiele innych, choć podobnych, w których czytelnicy Ci piszą, że Cię wielbią jak Króla Juliana. Nabierz dystansu, odpocznij i pamiętaj, że my tu wszyscy jesteśmy, czekamy i trzymamy za Waszą trójkę kciuki 🙂
Najlepszy tekst który udało mi się ostatnimi przeczytać. Cudowny! Sikałam jak czytałam! (Bynajmniej z powodu problemów z pęcherzem). Idę drukować. Może i mi dane będzie tak pisać jak się tak napatrzę i na pamięć wykuję…
poznałam Cię nie dawno, jeszcze później zaczęłam czytać… i co teraz nada sens moim samotnym wieczorom pełnym wątpliwości i wyrzutów sumienia… jesteś wspaniałą Mamą przez duże M, wspaniałą pisarką, dajesz ludziom, a przynajmniej mnie, nadzieje…
:*!
Swietny blog, zapraszam do siebie.
Kurcze… jak czytam to przypomina mi się moja przyjaciółka. gdy jej pierwsza córeczka mila kilka miesięcy, bardzo płakała. Moja kumpelka, na ogol silna i bardzo charakterna, czasem dostawała takiego szalu, ze chciała złapać dziecko i po prostu zrobić karuzele…
gdzie się przenosisz? mam nadzieje ze już na swoja stronę 🙂
Pozdrowienia, Joasia
fajnie że przeniosłaś się w nowe miejsce, super tutaj się to prezentuje 🙂 mam nadzieję że będziesz teraz regularnie pisać
:*
Jak mawiał Helmut Kohl: „Ze smutnej dupy radosny pierd się nie wydobędzie”. I właśnie radosnej dupy chciałam Tobie życzyć Radomska, bom Cię uwielbieniem swym dawno namaściła i odmaścić nie zamierzam. Jesteś najlepsza, bo z krwi i kości. Buenas!
Cóż chyba każda z nas tę godność przez kilka lat cudownego macierzyństwa gdzieś gubi. Między brydnymi pieluchami, rozlanym mlekiem a śliną kapiącą z ust naszego ukochanego dziecka. Im starsze tym łatwiej chciałoby się napisać. Po trzech latach jednak wcale łatwiej aż tak nie jest. Nagle zaczynasz tęsknić za jakimś maleństwem i ni z gruchy, ni z petruchy okazuje się, że kolejne w drodze. A z dwójką to dopiero będzie zabawa…
Ha ha ha , ja tez z córką jestem bardzo blisko, ślady zębów potwierdzą; )) plus sine worki pod oczami i ból szyi po nocnych sesjach karmienia. Rodzicielstwo bliskości praktykuje się od dawna, tylko teraz ktos to nazwal i napisał o tym książkę. Juz v pierwsza córka pokazała mi jak mam je praktykować
Brawo 🙂
Znam to ,najgorszy jest brak cierpliwości, niecierpię siebie za to.Na pocieszenie powiem,że podpisuję sie pod tym co napisałaś, jest nas więcej…Dodatkowo jak słyszę kiedy drugie dziecko,to cieszę się,że w tym kraju broń niedostępna. Mnie pociesza to,,wyrośnie” .A my zatęsknimy za tymi czasami..Amen
Cudne :-))))
Takie cudne, takie urocze, że aż brak mi słów Kochajcie sie ! 🙂
Kurde jak ja cię uwielbiam dziewczyno, po prostu słów mi brak ( a to się rzadko zdarza, uwierz mi na słowo ?) Radomska ty po prostu mądra jesteś, ale nie tak książkowo ( może jesteś tez książkowo, ale ja tam na to dowodów nie mam to się nie będę wypowiadać) tylko życiowo. Brakuje takich ludzi w społeczeństwie, życie byłoby dużo łatwiejsze, gdyby każda z nas mogła by mieć taka Radomska w swoim otoczeniu. Nie zatrzymuj się kochana bo robisz świetna robotę.
Pozdrawiam xxx