Upał. Czas urlopów. Turystyczny grajdoł Polski. 7 dni.
Pamiętam swoje przejęcie przed wyjazdem nad morzem kiedy byłam nastolatką. Podniecenie związaną z fajną pracą na plaży i możliwością poznawania nowych ludzi. A potem to smyranie stróżki potu, która lała się po tyłku i gorycz spowodowaną nadmiarem wiedzy o Polakach na wakacjach.
Pamiętam luźne tuniki i odwracanie uwagi od swojego wyglądu gadką i dziarskimi żartami, to ukłucie, kiedy do baru wchodziły piękne jak nimfy rówieśniczki i działające jak okład, widok rzeszy paskudnych lapsów, dzięki którym przez moment nie wciągałam brzucha.
Nastolatki mają to do siebie, że myślą, iż wszystko jest dla nich, o nich, przez nie, albo nie daj boziu bez nich, że wszechświat koncentruje się wokół ich przeżyć- małe kotki miauczą i liżą pyszczki tylko po to, aby one mogły wić się w spazmach dzikich wzruszeń. Ja też miałam wrażenie, że wszyscy patrzą właśnie na mnie, wiedzą to, czego niokomu nie chcę powiedzieć, widzą to, co najbardziej na świecie chciałabym ukryć.
Wróciłam tam po kilku latach- biorąc perspektywę prywatnych zmian- to powrót po latach świetlnych.
I znów widziałam dziewczęta piękne i smukłe tak, że chciało się podejść i uszczypnąć, żeby sprawdzić, czy prawdziwe. Słyszałam rozmowy o miesiącach wyrzeczeń i ćwiczeń. Widziałam panie z żylakami, rozstępami, tłuszczem, który nie oklejał chyba tylko ich uszu. Kobiety na plaży wypacykowane tak, jak normalny człowiek na własne wesele i takie, które według wielu naprawdę mogłyby nie robić sobie wstydu a innym przykrości i wyjechać w góry. Widziałam młodych opalonych Adonisów licytujących się na pikantne opowieści o poprzedniej, namiętnej i pijackiej nocy. I Marianów z Mirkami skupionych na narzekaniu na upał, ceny piwa. Sączących entą już dolewkę z plastikowego kufla.
Kilka lat starsza, skoncentrowana na chłonięciu reakcji własnej córki, która pierwszy raz poczuła, że piach jest za gorący a woda za zimna, stałam na brzegu morza pewna siebie jak nigdy.
Przytyrana seriami zarwanych nocy, zmęczeniem,blada z włosami nieczesanymi od dwóch dni,w kostiumie w rozmiarze XXXL, dwuczęściowym, zwyczajna, z trzęsącym się od śmiechu bęcem naznaczonym kilkoma pamiątkowymi, pociążowymi rozstępami – taka na jaką patrzyłabym z niesmakiem kilka lat wcześniej.
Dziś spokojniej jak nigdy wcześniej. Jakbym paradowała po własnej łazience a nie publicznej plaży.
Tak, było za gorąco, a potem za zimno. Za głośno i za tłoczno. Piach w butach znów będę nosić tygodniami. Niektóre rzeczy się nie zmieniają, inne, szczególnie w mojej głowie, na szczęście tak. Odkryłam z radością i ulgą pewien banał!
Nikogo nie obchodzę!
Nikogo nie obchodziło na plaży, jaki noszę rozmiar i czy widać mi rozstępy, nawet jeśli ktoś poświęcił mi chwilę swojego czasu i nie szczędził pod nosem krytyki- nie trwało to dłużej niż Lenkowe łapanie orientu, że morska woda jest słona i nie powinna jej zlizywać.
Tak jak i ja mam w dupie, czy pięknej damie kapelusz pasuje do majtek, czy pięty ma wystarczająco miękkie. I czy baba z leżaka nie dostanie za moment udaru albo raka. Nie moje przepite wakacje Mirosława. Nie moje żylaki, otyłość. Mięśnie brzucha, fałdy. Nie moje wkurwiające dzieci, skretyniali małżonkowie, nie znam też tych wszystkich miłych i fajnych ludzi, którzy plażowali razem ze mną.
Nieważne,co pomyślą ludzie, którzy są dla nas bez znaczenia, których tak naprawdę nie ma- bo znikną nim zdążymy się zorientować, że z tyłka od słońca już schodzi nam skóra.
Nie moja sprawa, ile godzin ktoś spędził na siłowni i czy nie gorąco mu w skarpetkach na plaży. Mogę się zaśmiać pod nosem widząc Andrzeja, który robił sesje budom z kebabem tabletem wielości laptopa, ale urlop krótki, trochę szkoda czasu chyba.
Polecam rozpłynąć się w błogim olewactwie i poczuciu anonimowości. Polecam skupić się na tym i na tych, którzy ważni.
Żadnej minki Lenuszki nie przegapiłam. Śmiałam się tak, że rozstępy na moim brzuchu tańczyły kankana. I co? Nikt nie widział. Ale ja wiem! Nie zmarnowałam tego urlopu na zamartwianie się, czy wszechświat mnie akceptuje. Wszechświat ma mnie zasadniczo w dupie, miło też go czasem olać!
A jak Wasze samopoczucie i wakacje? 🙂
Ależ idealne podejście, najlepsze! Nie szkoda nam kobietom tracenia czasu na zamartwianie się czy przypadkiem w oko nikogo nie razi tłuszczyk lub jak kto woli sex uchwyty na wysokości bioder ? Ja osobiście wypinam brzuch, eksponuje rozstępy i tak jak ty łapię chwile 🙂
Drugie zdjęcie przecudowne. To znaczy Wy na nim. 😉 A poza tym to dzięki, szczerze się śmiałam pierwszy raz dzisiaj, czytając. Taki dystans to coś nieocenionego. I o ile prościej się żyje. Pozdrowienia, Rodzinko Wypoczęta.
że jaka rodzinko?! chyba żart ;]
Olu, ależ to nie prawda ,obchodzisz i to bardzo nas Twoich czytelników :))) A figurkę masz super i żadnych tam rozstępów nie widać . Widać za to szczęscie jakie daje Ci Lenka i nawleczony :))
A pomimo różnych niedogodności i tak polskie morze jest the best !!!
Samoakceptacja aż kipi:) Mając wszechświat w dupie odpoczywamy najpełniej- aż się ciśnie na myśl: „Tylko czemu odnajdujemy tak proste prawdy dopiero po rozmnożeniu i dzieci, i rozstępów” ;))
hej.niby to wszystko wiedziałam bo przecież mgr się ma 😉 ale,ale dałaś mi do myślenia i nakierowałaś na właściwy to-r a niedługo wyjeżdżam- a przyczepiły się starej babie dylematy prawie jak u małolaty. pozdrawiam OLU!
Wow. I to bez kitu da się olewać wszystkich wokół? Ja to tak mam, że się przejmuję wszystkimi i wszystkim, a potem sobie pluję w brodę…
Zdjęcia super, stalkowałam trochę, lajkowałam fejsbunia i ochy i achy! 😀 Fajna Wasza rodzinka jest <3
ja też. Jelita drażliwego się nabawiłam. Jedna kolanoskopia i jak w mordę strzelił, zmiana nastawienia! 😉 przynajmniej czasami!
Dokladnie do takich samych wnioskow doszlam bedac nad morzem w zeszlym roku… 😉 Podczas tego samego pobytu wyleczylam sie z wszelkich kompleksow! Widzac ciala mam w moim wieku stwierdzilam ze w wiekszosci wygladamy podobnie… a przede wszystki wlasnie mamy w dupie jak wygladaja ludzie obok nas bo zwyczajnie nie zwracamy na nich uwagi… skupiamy sie na naszych dzieciakach i WYPOCZYNKU 😉
To pisalam ja-matka dwojki,po trzydziestce 😀
I to jest właśnie piękne! 😀
Ahhhh, wdupiemanie jest takie odprężające. Wykiełkowane na plaży należy pielęgnować w domu i zasadzić na biurku w pracy. Podlewać codziennie. Niech rośnie jak dąb tysiącletni!
Czego życzę i Tobie i sobie.
Kochana pieknie napisane az milo, a i tak jeknelam radosnie o podobnych gustach i naszych corkach w identycznym kostiumie :)) hihihi
lowe pepcowe! 7,99!!!
Jestes genialna! Od tego sa wlasnie wakacje. By cieszyc sie bliskimi i miec gdzies wszystkich tych innych, ktorych nie znamy. Ale to mozliwe jest wtedy gdy sami akceptujemy i kochamy siebie i gdy zyjemy z pasja.
ej z tą samoakceptacją to bez przesady, chodzi o to, że to naprawdę nie powinno być ważne, kiedy akurat mamy okazję mieć wolne. po co zaprzątać sobie tym łeb alkurat wtedy
Sama właśnie wróciłam z nad morza i miałam podobne przemyślenia. Choć muszę przyznać, że przez nanosekundę pojawiła się niepokojąca myśl, że już tak zdziadziałam, że nic mnie nie obchodzi jak wyglądam na plaży.
Właśnie tak należy spędzać wakacje 🙂 Z takim nastawieniem duchowym 🙂
P.S. Minka Lenki jak zwykle genialna 🙂
Super tekst! 🙂 Bardzo lubie czytac twoje wpisy:) Pozdrawiam z Anglii, x
Genialne!!
Nie wiem czytam coraz wiecej blogow i wpisow i utwierdzam sie w przekonaniu, ze sie osmieszam i pisac nie powinnam 🙁
Moje slowa jakies takie byle jakie – banal no, dnoni wodorosty!
Innych wydaja sie byc duzo ciekawsze!
Swietnie napisane.
Tez wrocilam do miejsca swego ukochanego po latach z corka 4 miesieczna.
Do miejsca, gdzie zapijalam ryja na umor, no ale jak kie zapijac, jak bylam barmanka w miejscowej knajpie? Genialne lata swoja droga!
Czlowiek mial tyle energii.
Pracowal od 14 do 4 nad ranem – pil w trakcie pracy, po pracy na plaze pic dalej budzil sie o 7 rano na plazy, szedl do domu dalej spac, budzil sie o 12 – prysznic, zarcie i do roboty i tak 4 miesiace 🙂
Ktos jeszcze tak mial?
Heheh
Genialne!
Nie wiem kurde, ja chyba nie powinnam pisac.. co prawda dopiero raczkuje w tej dziedzinie, al ejak czytam teksty innych to sa takie zabawne I sarkastyczne a moje to po prostu banal, dno I wodorosty.. zena normalnie..
Co do wpisu to sie usmialam.
Tez kiedys wrocilam do miejscowosci nadmorskiej po latach nieobecnosci z zawiniatkiem na reku..
A pamietam jak tam zapijalam ryj na umor, ale jak nie zapijac, jak bylam barmanka w miejscowej knajpie?
od 14 do 4 nad ranem w pracy, pilo sie w trakcie pracy I po pracy na plazy, budzilo sie zakopanym w piachu pijanym jeszcze, szlo sie sie do domu pod prysznic I dalej spac do 12 I znowu na 14 do pracy. I tak przez 4 miesiace.
Dobre czasy to byly…
Pozdrawiam.
no i wtedy to się dało noce zarywać, a z dzieckiem się codziennie sapie, że zaraz zdechnie ze zmęczenia ;D
Wiesz co? Idealnie trafiłaś z tym postem. Ja za niedługo wybieram się z rosnącym bęcem i w kostiumie XXL nad morze i nie powiem – takie myśli były: a że stanik kiepsko dopasowany, a że brzucho coraz większe i jak tak na plażę i że chyba w kiecce będę non stop latać tudzIeż w innych skarpetkach. Ale masz cholera idealną rację – kogo to? Oficjalne wielkie dzięki 🙂
rewelacyjny post!!!! 🙂 🙂 🙂
Witam serdecznie,
Świetny tekst, trafiony bo chyba nie znam kobiety łącznie ze mną chociaż jako coach nie powinnam się do tego przyznawać, które nie miałyby oporów z eksponowaniem swojego ciała na plaży. Nie ma sensu się porównywać z innymi babkami. Ja zawsze mówię sobie jak zadaję sobie pytanie co pomyślą o mnie inni , czy inne osoby naprawdę tracą czas żeby się zastanawiać nade mną? nie obchodzi ich to, na plaży dla ludzi najważniejsza jest pogoda czyli słońce non stop, lody, dyskoteka itp. a obcy ludzie nie są ważni chyba że zabiorą miejsce na plaży wtedy obcy ludzie zaczynają nas obchodzić…
Kompleksów pozbyłam się jak byłam na niemieckiej plaży tam kobiety zwykle mają rozmiar ubrań 48 lub 50 i wcale się tym nie przejmują, maszerują po plaży jakby były modelkami i tylko od nich się tego uczyć bo atrakcyjność tkwi w głowie…
pozdrawiam i dużo dobrych myśli życzę
dobrycoach.bloog.pl
Do majtek to akurat obecnie pasują mi paznokcie u stóp. Zad, dolne kończyny – jest harmonia.
Moim urlopowym wszechświatem był mój Belweder, więc kiedy chciałam to tańczyłam z rozstępami kankana i bezwstydnie.podrapałam się po odwłoku. Tak więc loozik.
Kur-de. No ale tak wygląda pisanie na fonie. To miał być osobny komentarz. Nie.udźwignęłam tego swoim kciukami.
Fajnie się czyta twój tekścik, ale ja swoje wakacje będę miał bardzo krótkie i to dopiero pewnie na końcu października … i też pewnie nad morzem !!!!
Wakacje i wyazd ma byc totalnym resetem, a nie rewią mody i poglądów. Nie znoszę na wakacjach przymusu: posiłków na gwizdek, zwiedzania z zegarkiem w ręku, trzymania się za wszelką cenę planu, zpaisanego w Exellu. NIe lubię, by zawsze i wszystko było do końca przewidywalne. Na wakacjach powinno sie mieć choć jedne, dwa dni totalnego zapomnienia i „lajtu”. Dlatego unikam „objazdówek” w sezonie letnim. Na zwiedzanie pięknych miast Europy najlepszy jest kwiecień-maj oraz wrzesień i pierwsza połowa października.
Ps. Wygląda na to,że urlop był udany? A Progeniutura fotogeniczna jest na dodatek:))))
nie da się odpoczac z niemowlakiem, ale miło było się oderwać od rutyny. dzięki za ciepłe słowa
Różnica częściowo leży w tym, że nastolatki chcą kogoś poderwać i dlatego tak się stresują swoim wyglądem, a teraz już dorosła kobieta już ma faceta, który ją widział bez makijażu i nie uciekł oraz dziecko, które odwraca uwagę swojej matki od reszty świata i reszty świata od matki 🙂
A poważnie – ja swojej kobiecie też co roku powtarzałem na plaży, że ma mieć kostium 2-częściowy, żeby trochę słońca poczuła, bo to dla zdrowia jest jej potrzebne (witamina D czy coś tam) i nie krępować się tym czy ktokolwiek na nią patrzy. Od patrzenia na nią ma mnie 😉
Najgorzej to było zastartować z jej nieprzejmowaniem się na początku sezonu
teraz macie juniora 🙂 chyba, że ma hormonalne jazdy ;D
ano, w te wakacje to juz raczej na plaze nie trafimy, wlasnie ze wzgledu na malego. Ale bede kombinowal z basenem i jakims aquababy:)
Jeszcze mi przyszło do głowy – odkrycie, że nikogo nie obchodzi dla nastolatka/i raczej nie byłoby wyzwalające. To byłoby dołujące spostrzeżenie, że wszyscy mają jego/ją w dupie. W tym wieku ludzie z reguły chca być w centrum uwagi, duszą towarzystwa.
I z reguły dopiero po latach docenia się święty spokój. Zwłaszcza jak sie osiągnęło to co w życiu najważniejsze, więc już sie nie chce nikomu pchać na afisz i zdobywać zamków z piasku. No i jeszcze jest kwestia wykonywanej pracy – jak na codzień trzeba mieć kontakt z wieloma ludźmi i (nie daj boże!) być dla nich miłym, to też zachęca do olewania ludzi przynajmniej w wakacje , żeby choc trochę odpocząć:)
Amen! Zgadzam się z przedmówcą w stu procentach, a z Radomską w stu dwudziestu!
…mam tylko nadzieję, że i mi pogoda dopisze 🙂
Kiedyś mogłam dłużej leżeć na słońcu, nic mnie nie gnało do obowiązków, i było fajnie 🙂 odkąd przeczytałam ze opalanie się ma duuży związek z produkcja jakiegoś hormonu podobnego do opium to tęsknie do urlopu gdzie sie troche znarkotyzuję słońcem 🙂 .
Wszystko przede mną !!
Morze? 🙂 Zazdroszczę. Od zawsze lubiłem morze. Choć są też minusy m.in tłok, faceci noszący skarpetki w „laczkach Kubota”.
Co do „olewania” słuszna postawa. Ja to ja – a nie, że wszyscy mają dyktować co mam robić. 🙂
Zaś co do moich wakacji cóż..u mnie gorąco, parno, duszno (wentylator pomaga) a nawet grilla nie można zrobić bo kochana brać sąsiedzka zadzwoni po moją „ulubioną” służbę mundurową..
Ja siedzę nad polskim morzem, wyjątkowo udało się dobrze trafić na pogodę 🙂
Z tym rozmiarem XXXL to histeryzujesz trochę. No i babie z leżaka jednak bym pomogła 🙂 Olewka olewką ale empatia wakacji nie ma. Na tegorocznym urlopie od samego patrzenia na wielkie gabaryty plażowiczek czułam jak tyję, ale jakoś mnie to już nie rusza.
Kochana, twój wpis świadczy o tym, że nie uwolniłaś się od filozofii podlotka. Ale próba jest udana, jako refleksja godna odnotowania.