Dlaczego powinieneś paść na kolana przed własną Matką?

Dlaczego musisz paść na kolana przed własną matką?
To wpis angażujący Twoją wyobraźnię. Zaczynamy…
Dzień jest z pozoru zwyczajny – wstajesz rano i jest ci po prostu cholernie niedobrze. Dochodzisz do wniosku, że to kac po dobrej imprezie, której po prostu nie pamiętasz. Kac trwający tydzień bierzesz za jelitówkę. Niestety, po dwóch miesiącach lekarz stawia Ci mrożącą krew w Twoich żyłach diagnozę, że to, co powoduje taki dyskomfort i podejrzane objawy, to bardzo powszechny i podstępny  pasożyt, który wije sobie gniazdko w Twoim ciele( albo, przy odrobinie szczęścia, efekt ocieplania Twojego bloku azbestem).
W pierwszym stadium choroby tracisz połowę mózgu, gust i większość przyjętych pokarmów, bo ciągle wymiotujesz.  W wyniku krzywienia się na widok wszystkiego, co jeszcze chwilę temu sprawiało ci radość, zmianie ulegają Twoje rysy twarzy . Kolejny etap to obrzęki. Najbardziej widoczne w okolicy łydek, twarzy, ramion, brzucha i garderoby. Robisz się też niesamowicie podły i nieznośny, rodzina z litości nie powie Ci prosto w twarz, że Cię nienawidzi, ale  nie jesteś głupi, domyślasz się, ze w nocy, z zemsty, wozi Cię roller coasterem po mieście, dlatego nadal, cały czas towarzyszą ci mdłości.
TO jednak tylko jeden z etapów tego stanu.
W czasie następnego przemieszczeniu ulegają kości miednicy. Obrzydliwie bolesnym skurczom towarzyszy  potworny ból. Ten etap może trwać nawet kilkanaście godzin. W kluczowym momencie pęknie lub nadetną ci krocze, ale nie martw się,  potem to jest już naprawdę z górki – ciało obce ma głowę nie większą niż melon, więc jego wydalenie nie może trwać dłużej niż kilka godzin.
Kiedy wydaje Ci się już, ze umierasz, czuwa nad tobą zespół absolutnie niewzruszonych i obojętnych,  zamaskowanych terrorystów  w niebieskich kitlach,  którzy lubią się przyglądać jak cierpisz i  wkładają Ci łapy tam, gdzie sam bałbyś się nawet zajrzeć.  Jeśli zaistnieje obawa, że umrzesz w czasie parcia, albo przesz mając lat dziesięć i bardzo wąską miednicę, ostatecznie –dałeś  terrorystom w niebieskich kitlach w łapę, podejmą decyzję o przecięciu Twoich powłok brzusznych, co przyśpieszy akcje wydostawania się Obcego na świat, ale wydłuży Twoją rekonwalescencje o co najmniej kilka tygodni.  W plotki o możliwości poproszenia o znieczulenie nie wierz. To jest Polska, tu trzeba cierpieć i odmawiać paciorek, drogi na skróty i znieczulenia są dla mięczaków.
Po tak traumatycznych przejściach wydaje CI się, że to już musi być koniec,  a niedługo zapomnisz, albo wniesiesz pozew o odszkodowanie, w wyniku poniesionych szkód.
W sumie mógłbyś, bo Twoje ciało zdewastowane jak stadion po derbach – nie da się nie zauważyć dodatkowych kilogramów, rozstępów, rany krocza/podbrzusza, nienaturalnie wielkiej klatki piersiowej i wyciekającej z niej wydzieliny, wypadających włosów i postępujących problemów z próchnicą. Nie masz jednak nawet chwili, aby poużalać się nad sobą, bo w szpitalu mówią, że wydalony Obcy to Twoja wina i jest Twój, że masz go kochać ponad wszystko, żywić, pieścić, trzymać z daleka od ognia i ostrych krawędzi oraz zabrać do domu.
Obcy jest niewdzięcznym egoistą, nie śpi w nocy, traktuje cię jak jadłodajnię i służbę, płacze na szesnaście różnych sposobów, a Tobie  „Mamo to ja” i Kasia Cichopek karzą się cieszyć, że wydaje dźwięki, robi kupę o stosownej konsystencji, z czasem, w przeznaczonym do tego miejscu,  nie zwraca się do Ciebie per „sługo”, a łaskawie – „mamo” i zdaje z klasy do klasy. Z Twojego zamiłowania do ambitnej literatury w mgnieniu oka pozostaje niezmordowane wertowanie wierszy Tuwima, a miejsce życiowych dramatów zajmuje katarek i bolący brzuszek. Jedziemy dalej!
W wyniku płodowego rozwoju Obcego nie spałeś +/- pół roku.  Spokojny sen przez kilka następnych lat uniemożliwia Ci obowiązek zaspokajania dzikich potrzeb podopiecznego  i jego ostentacyjne  podkreślanie swojej obecności  płaczem, kwikiem i wrzaskiem. Kiedy dorośnie, przestanie siać spustoszenie w Twoim życiu i skupi się na własnym, poprzez przeprowadzkę/ wychodzenie z domu, zorientujesz się zszokowany, że  nie będziesz mógł spać z tęsknoty i strachu, o to, jaką krzywdę może sobie sam zrobić. Od chwili jego spłodzenia obowiązuje Cię nieformalny kodeks, zgodnie z którym zobowiązujesz się rezygnować z własnych pragnień na rzecz takich niezbędnych rzeczy, jak kurs angielskiego czy zestaw klocków lego.
Mimo oczywistych niedogodności  nie masz wyjścia i kochasz Pasożyta całym sercem, a  ten, Twoim kosztem, rozwija się w przerażająco szybkim tempie.  Musisz go  kochać, bo jakbyś nie kochał, to byś takiego niewdzięcznika już dawno w dupę kopnął lub zabił.
Robisz, co możesz by był szczęśliwy, a on w wieku lat 14 mówi Cię, że go rozumiesz i nie znasz, za co Cię nienawidzi, w wieku 20 wyprowadza się z domu i zapomina, że się znacie i dzwoni rzadziej niż do zegarynki pozostawiając cię z uczuciem ogromnej pustki i utraconego sensu. 
Koniec
A teraz,  odpowiedź sobie na pytanie, czy znasz kogoś, dla kogo dałbyś się torturować  miesięcy, zdewastować całe swoje ciało, pozwolić się pokroić, zarywać noce i uzależnić od tej osoby całe swoje życie i szczęście, której potrzeby zawsze będą stały na pierwszym miejscu i przy kim, wszystko, co kiedyś było ważne i barwne, zblaknie i utraci sens.
Kogoś, dla którego robisz to świadomie i z własnej woli,  godząc się na ogromną cenę obecności tego kogoś w Twoim życiu, kto po kilkunastu latach stanie najebany w Twoim korytarzu i powie, ze Cię nienawidzi i byłeś najgorszym człowiekiem ever.
Nie?
To teraz dymaj do kwiaciarni i po laurkę i na kolana Psie. Bo Pewna Wspaniała Kobieta ma dziś swoje Małe Święto i zasługuje wyrazy ogromnego szacunku.
P.S. Kocham Cię Mamo.  Dziękuję, że jesteś, nie uderzyłaś mną o próg, nie oddałaś do sierocińca i kupowałaś mi lalki Barbie.
Ponoć najlepszym prezentem dla Mamy jest szczęśliwe dziecko. Z braku dostępnego asortymentu moja mama musi się w tym roku zadowolić suszarką i ramką z moim zdjęciem, które będzie udostępniać tabloidom  jak będę sławna, albo mnie wsadzą.
To wpis angażujący Twoją wyobraźnię. Zaczynamy…
Dzień jest z pozoru zwyczajny – wstajesz rano i jest ci po prostu cholernie niedobrze. Dochodzisz do wniosku, że to kac po dobrej imprezie, której po prostu nie pamiętasz. Kac trwający tydzień bierzesz za jelitówkę. Niestety, po dwóch miesiącach lekarz stawia Ci mrożącą krew w Twoich żyłach diagnozę, że to, co powoduje taki dyskomfort i podejrzane objawy, to bardzo powszechny i podstępny  pasożyt, który wije sobie gniazdko w Twoim ciele (albo, przy odrobinie szczęścia, efekt ocieplania Twojego bloku azbestem).


W pierwszym stadium choroby tracisz połowę mózgu, gust i większość przyjętych pokarmów, bo ciągle wymiotujesz.  W wyniku krzywienia się na widok wszystkiego, co jeszcze chwilę temu sprawiało Ci radość, zmianie ulegają Twoje rysy twarzy. Kolejny etap to obrzęki. Najbardziej widoczne w okolicy łydek, twarzy, ramion, brzucha i garderoby. Robisz się też niesamowicie podły i nieznośny, rodzina z litości nie powie Ci prosto w twarz, że Cię nienawidzi, ale  nie jesteś głupi, domyślasz się, ze w nocy, z zemsty, wozi Cię roller coasterem po mieście, dlatego nadal,ciągle Cię mdli. To jednak tylko jeden z etapów tego stanu.

 

W czasie następnego przemieszczeniu ulegają kości miednicy. Nieznośnym skurczom towarzyszy  potworny ból. Ten etap może trwać nawet kilkanaście godzin. W kluczowym momencie pęknie lub nadetną ci krocze, ale nie martw się,  potem to jest już naprawdę z górki – Ciało Obce ma głowę nie większą niż melon, więc jego wydalenie nie może trwać dłużej niż kilka godzin.

Kiedy wydaje Ci się już, ze umierasz, czuwa nad tobą zespół absolutnie niewzruszonych i obojętnych,  zamaskowanych terrorystów  w niebieskich kitlach,  którzy lubią się przyglądać jak cierpisz i  wkładają Ci łapy tam, gdzie sam bałbyś się nawet zajrzeć.  Jeśli zaistnieje obawa, że umrzesz w czasie parcia, albo przesz mając lat dziesięć i bardzo wąską miednicę, ostatecznie –dałeś  terrorystom w niebieskich kitlach w łapę, podejmą decyzję o przecięciu Twoich powłok brzusznych, co przyśpieszy akcje wydostawania się Obcego na świat, ale wydłuży Twoją rekonwalescencje o co najmniej kilka tygodni.  W plotki o możliwości poproszenia o znieczulenie nie wierz. To jest Polska, tu trzeba cierpieć i odmawiać paciorek, drogi na skróty i znieczulenia są dla mięczaków.

Po tak traumatycznych przejściach wydaje CI się, że to już musi być koniec,  a niedługo zapomnisz, albo wniesiesz pozew o odszkodowanie, w wyniku poniesionych szkód. W sumie mógłbyś, bo Twoje ciało zdewastowane jak stadion po derbach – nie da się nie zauważyć dodatkowych kilogramów, rozstępów, rany krocza/podbrzusza, nienaturalnie wielkiej klatki piersiowej i wyciekającej z niej wydzieliny, wypadających włosów i postępujących problemów z próchnicą. Nie masz jednak nawet chwili, aby poużalać się nad sobą, bo w szpitalu mówią, że wydalony Obcy to Twoja wina i jest Twój, że masz go kochać ponad wszystko, żywić, pieścić, trzymać z daleka od ognia i ostrych krawędzi oraz zabrać do domu.

 

Obcy jest niewdzięcznym egoistą, nie śpi w nocy, traktuje cię jak jadłodajnię i służbę, płacze na szesnaście różnych sposobów, a Tobie  „Mamo to ja” i Kasia Cichopek każą się cieszyć, że wydaje dźwięki, robi kupę o stosownej konsystencji, z czasem, w przeznaczonym do tego miejscu,  nie zwraca się do Ciebie per „sługo”, a łaskawie – „mamo” i zdaje z klasy do klasy. Z Twojego zamiłowania do ambitnej literatury w mgnieniu oka pozostaje niezmordowane wertowanie wierszy Tuwima, a miejsce życiowych dramatów zajmuje katarek i bolący brzuszek. Jedziemy dalej!

 

W wyniku płodowego rozwoju Obcego nie spałeś +/- pół roku.  Spokojny sen przez kilka następnych lat uniemożliwia Ci obowiązek zaspokajania dzikich potrzeb podopiecznego  i jego ostentacyjne  podkreślanie swojej obecności  płaczem, kwikiem i wrzaskiem. Kiedy dorośnie, przestanie siać spustoszenie w Twoim życiu i skupi się na własnym, poprzez przeprowadzkę/ wychodzenie z domu, zorientujesz się zszokowany, że  nie będziesz mógł spać z tęsknoty i strachu, o to, jaką krzywdę może sobie sam zrobić. Od chwili jego spłodzenia obowiązuje Cię nieformalny kodeks, zgodnie z którym zobowiązujesz się rezygnować z własnych pragnień na rzecz takich niezbędnych pragnień Podopiecznego, jak kurs angielskiego czy zestaw klocków lego.

Mimo oczywistych niedogodności  nie masz wyjścia i kochasz Pasożyta całym sercem, a  ten, Twoim kosztem, rozwija się w przerażająco szybkim tempie.  Musisz go  kochać, bo jakbyś nie kochał, to byś takiego niewdzięcznika już dawno w dupę kopnął lub zabił.

Robisz, co możesz by był szczęśliwy, a on w wieku lat 14 mówi Ci, że go nie rozumiesz i nie znasz, za co Cię nienawidzi, w wieku 20 wyprowadza się z domu i zapomina, że się znacie i dzwoni rzadziej niż do Zegarynki pozostawiając cię z uczuciem ogromnej pustki i utraconego sensu.

Koniec

A teraz,  odpowiedź sobie na pytanie, czy znasz kogoś, dla kogo dałbyś się torturować kilka miesięcy, zdewastować całe swoje ciało, pozwolić się pokroić, zarywać noce i uzależnić od tej osoby całe swoje życie i szczęście, której potrzeby zawsze będą stały na pierwszym miejscu i przy kim, wszystko, co kiedyś było ważne i barwne, zblaknie i utraci sens.Kogoś, dla którego robisz to świadomie i z własnej woli,  godząc się na ogromną cenę obecności tego kogoś w Twoim życiu, kto po kilkunastu latach stanie najebany w Twoim korytarzu i powie, ze Cię nienawidzi i byłeś najgorszym człowiekiem ever.

Nie?To teraz dymaj do kwiaciarni i po laurkę i na kolana Psie. Bo Pewna Wspaniała Kobieta ma 26.05 swoje Małe Święto i zasługuje na wyrazy ogromnego szacunku.

________________________________________________________________-

P.S. Kocham Cię Mamo.  Dziękuję, że jesteś, nie uderzyłaś mną o próg, nie oddałaś do sierocińca i kupowałaś mi lalki Barbie.

Ponoć najlepszym prezentem dla Mamy jest szczęśliwe dziecko. Z braku dostępnego asortymentu moja mama musi się w tym roku zadowolić suszarką i ramką z moim zdjęciem, które będzie udostępniać tabloidom  jak będę sławna, albo mnie wsadzą.

________________________________________________________________________

Zapraszam na Facebooka, fanpage: Mam Wątpliwość

51 komentarzy
  1. Właśnie swoją 'planowaną’ ciążę przekładm z 28 na 32 rok życia. 🙂 Dziecko jest nam potrzebne nie tylko dla tego że jest tak słodnkie i można je ubierać w małe ubranka. Wiem że jak się zestarzeje będę potrzebowała ich/jej/jego aby mieć dla kogo żyć. Na dzień dzisiejszy jestem jeszcze zbyt egoistyczna, żeby pakować się w śmierdzące pieluchy.. ale wszystko przede mną 🙂

    Wpis tradycyjnie genialny! 🙂 Kocham moją MAMĘ !!

  2. Przeczytałam i ryczę.Ileż bolesnej prawdy jest w Twoim tekście!Ja od innych matek różnię się tym że mój pasożyt nie pobiegnie do kwiaciarni ani po laurkę. Wróci najebany,będzie spał do wieczora po nocnej imprezie (weekend bez piwa,to weekend stracony) potem wyjdzie na kolejną,a mnie nawet nie zauważy-chociaż nie! zapyta czy coś jest na obiad? Jeśli nie będzie,okaże niezadowolenie bo dziecko lubi gotowane żarełko.Oj jak bardzo boli to jutrzejsze święto!

    1. Nie rozumiem. Moja kuzynka takiego pasożyta wywaliła z domu na bruk. Dostaje gówniarz alimenty, dopóki się będzie uczył i koniec. Nie ma dzieciaka.

  3. Trochę mnie ścisnęło w gardle pod koniec. Bardzo mocny tekst, albo może ja jestem zbyt wrażliwa. Z innej beczki- czytam Cię kilku dni i niezmiernie podoba mi się styl i klasa, z jaką walisz prawdą i konkretem. Lubię Cię. Czytam dalej. 🙂

  4. Jak zawsze znakomity i mocny test.
    Ucieszyła mnie reklama na Twoim blogu, zniosę więcej z wiadomych powodów.

    1. tylko to niestety nieporozumienie. nie mam wpływu na obecność reklam na belce u góry i nie mam z ich tytułu żadnych korzyści. Nadal piszę za darmo, ale chyba dobre i to,bo poza tym -ciągle pod górkę. Dziękuję za ciepłe słowo.

  5. psychox5-gv.blog.pl/ Proszę odwiedź bloga .. może akurat cię zaciekawi 🙂 zapraszam:)

  6. strasznie ordynarny i wulgarny tekst ktory odpowiednio potrafi zrazic do macierzynstwa. Jak dla mnie zbyt drastyczny, bo przeciez zadno dziecko na swiat sie nie prosilo. A nieplanowanej ciazy, mozna uniknac…

  7. Autorowi dziekuje)) Pyszna laurka.Pani Czubaszek tez bylaby usatysfakcjonowana)) Pozdrawiam serdecznie.

  8. A ktoś komuś każe zachodzić w ciążę? Zajmijcie się własnym życiem, karierami, podróżami, itp. Żadne dziecko na świat się nie prosi, także same jesteście sobie winne.

  9. „Na kolana psie”? doprawdy żenujące.
    Skąd w pani tyle niechęci, by nie powiedziec nienawiści do ludzi i siebie samej, czyżby trauma z dzieciństwa

  10. Tekst jest mocny, zabawny do łez i pouczający. A takie lubię :). Tylko nie lubię ludzi, którzy nie rozumieją ironii i sarkazmów oraz siarczystego języka pisanego.

  11. Ale kurna pierdoły! Kobieto, byłaś trzeźwa, jak to pisałaś czy naprawdę miałaś aż tak ciężką ciążę i poród? Przy okazji, kontakt z azbestem ujawnia się nie po 9 miesiącach, ale po 10-20 latach, warto wiedzieć, zanim się coś napisze głupiego. Mam wspaniałego syna i wcale nie czuję się straumatyzowana ani wykorzystania, nie wymagam od niego wdzięczności za to, że go powołałam na ten świat, on sam jest mi wdzięczny i oby tak zostało, 19 lat to dopiero początek. Piszesz bzdety, miało być oryginalnie, a wyszło groteskowo. Jestem matką, realizuję się zawodowo, nie uważam tego za poświęcenie życia i stanowczo protestuję przeciwko takiemu podejściu nawet pół żartem, bo jeszcze jakiś idiota weźmie to na serio.

  12. Świetny tekst.Tez się czułam jakbym obcego miała;).Ale dziś dostałam piękna różę i życzenia.I ten mój 21-letni Obcy jest całkiem ok…Chyba dobrze wychowałam;)

  13. Niektórym dorosłym „dzieciom” należą się baty na gołą dupę, autorowi tego wpisu chyba też 😉 Niewiasta z Apokalipsy

  14. Kto się nie boi, niech pozbywa się dzieci, będe ścigać nawet w piekle 😉 Zadne niemowle nie bedzie cierpiec z powodu głupoty dorosłych.

  15. Mimo, że ta Twoja pisanina w założeniu miała mieć pozytywny wydźwięk, to szczerze współczuję Twoim dzieciom… :/

  16. ” w wieku 20 lat opuści dom…” chciałoby sie, dzisiejsze pasozyty nie chcą opuszczeć domów, o nie, bo gdzie im będzie tak dobrze jak u darmowej służącej, dzisiejsze pasożyty siedzą na garnuszku do 40, jak sam nie dasz kopa to zapomnij że sie ruszy

  17. masz talent. niech padają na kolana, ale może lepiej z własnej woli. Jeżeli tak będzie, to warto było. Ja mam pewność, że warto było. Mój pasożyt nie pada, ale docenia. Czyja to zasługa?

  18. Łoł.. Autorko bloga – jeśli kiedykolwiek przyjdzie pomyśleć Ci o swoim potencjalnym dziecku „pasożyt” i nie będzie to ujęcie wprowadzone po to, by było „faaajnie, luzacko i z pazurem”, to a). zacznij inwestować w psychoterapeutów dla dziecka, które, najprawdopodobniej matce zawdzięczać będzie swoje ze sobą późniejsze problemy, b)., opcja słuszniejsza – zachowaj „pasożyta” alias „obcego” w sferze imaginacji, bez realnego powoływania do życia.

  19. Dwa razy dałam się nabrać na mieszkanie dla pasożyta. Macierzyństwo ma niezaprzeczalne plusy (z wyłączeniem misji). Wszystkich minusów nie dałaś rady wypisać. Nie chcę oczywiście straszyć czy zniechęcać, ale prawda taka, że nie uwierzysz jak nie zobaczysz;-)))
    Jest też druga strona księżyca: jak każdy także byłam pasożytem. I tak się zawsze czułam traktowana, więc mnie nie stać na padanie na kolana. Ale stać mnie by się przyzwoicie zachowywać. Dlatego mam ambiwalentne odczucia w Dzień Matki.
    P.S. Twoja Mama powinna robić wykłady: jak wychować wolnego człowieka. Szacun

  20. pozdrowienia od trzech pasożytów 🙂 dostałam kwiaty i całusy a moje wredziochy są cudowne
    Może 9 miesięcy to nie bajka ale wartoD: D:

  21. opis macierzyństwa żywcen wyjęty z moich „przedciążowych” wyobrażeń 🙂
    Ale w tym wszystkim jest jeszcze jeden element: pasożyt przez pępowine wsącza ci narkotyk przy którym hera z koką to pikuś… Narkotyk ów całkowicie wyżera ci mózg, doprowadzając do tego, że potrafisz siedzieć nieruchomo wpatrzona w śpiącego (już wyklutego) pasożyta i tak sobie cichutko płaczesz ze szczęścia – taki wielogodzinny orgazm wzrokowy, każdy ruch pasożyciej kończyny doprowadza cię do niemal spazmów szczęścia. Uzależnienie jest całkowite… nieprzespane noce czy zmęczenie po prostu ulatują z pamięci gdy wlepiają się w ciebie te wielkie pasożycie ślepia…. a najśmieszniejsze jest to, że z czasem wcale to nie mija. Patrzysz na wyrośniętego juz pasożyta (195cm wzdłuż i 85kg w poprzek) i widzisz te wytrzeszczone tuż po wykluciu ślepia….

  22. Pomyśleć że kościół chce żeby na takie coś narażać kobiety po np, gwałcie. I potem jeszcze każe żeby mąż kobiety i ona sama przez dwadzieścia lat urabiali sobie ręce po łokcie żeby zapewnić owocowi gwałtu, jedzenie, ubranie, dach nad głową itd. A gwałciciel śmieje się w tym czasie w żywe oczy że znalazł frajerów do odchowania jego kodu genetycznego.
    Jak nieludzka musi być moralność księży i tzw. obrońców życia.

  23. Z Waszego punktu widzenia jestem PASOŻYTEM, urodzonym w bólach, wychowanych z poświęceniem, jak mówi moja matka: krew mi dla ciebie tryskała z rąk, żebyś miała wszystko, teraz dzownię do matki 3 razy w roku, czasem dwa, nic od niej nie chcę i …jak się głębiej nad tym zastanawiam to jej nienawidzę („nie chcę widzieć na oczy” wtedy czuję się lepiej). Nie, nie wracałam pijana, ale dla mojej matki moje życie to porażka: wybierałam nie te szkoły co chciała, przyjaźniłam się z nieodpowiednimi ludźmi, wyszłam za mąż za „kretyna”, pracuję „u hujów” itd… Nidgy nie usłyszałam od ukochanej matki, że coś mi się udało, prała mnie i biła tym, co miała pod ręką, szczególnie upodobała sobie plecionkę (zaplatane cudo, które zostawiało krwawe plamy na ciele przez kilka tygodni, kazała się kłaść na wersalce i prała w zapamietaniu, potem wagarowałam, bo wstyd było przyjść na wf, jak tu się rozebrać? No to biła znowu, nigdy nie pytała, tylko biła, zreszta po co pytać, nigdy nie miałam racji, a dzieci i ryby głosu nie mają. Mówi się, że jak kobieta zostaje matką to wszystko wybacza własnej. Mnie moje macierzyństwo uświadomiło jaką miałam toksyczną matkę i jak bardzo mnie w życiu skrzywdziła i jeszcze, jak bardzo nie chcę jej widzieć i być jak najdalej od niej. Na moje dzieci w życiu nie podniosłam ręki i mam nadzieję, że tak zostanie. Jak widzicie drogie panie, są dwa punty widzenia, ze strony mojej matki jestem pasożytem, z moejgo punktu widzenia, staram się być matką niepasożytów. Bo wierzę w to, że jakie dzieci wychowamy, takie mamy.

  24. Wiem, że tekst miał być z dużą dozą humoru 🙂 Ale chciałam zauważyć, że często spotykam się albo z przedstawianiem macierzyństwa jako czegoś strasznego, albo z drugim podejściem typu „Matka Polka” pod nowszą nazwą „rodzicielstwo bliskości” a ja się pytam gdzie jest miejsce dla normalnych rodziców, świadomych tego, że jak chcesz coś mieć (dziecko) to z czegoś musisz zrezygnować? Wkurza mnie to rozpatrywanie miesiącami przez kobiety, które nawet nigdy w ciąży nie były ile to ma się rozstępów i problemów. Ludzie, którzy świadomie decydują się na dzieci większości tych „problemów” nawet nie zauważają. Bycie rodzicem jest fajne i trochę nie rozumiem co ma na celu takie strasznie? Ja ciążę wspominam super, 10h porodu widzi mi się jako relaks w porównaniu do np. operacji na zębie, gdzie przez tydzień skamlałam żeby mnie mąż litościwie dobił 😉

  25. blog jest super.
    Muszę pokazać moim synowym.
    Macierzyństwo, nigdy tak o tym nie myślałam.
    Otyłość, nie przeczytałam jeszcze tylko zdjęcie, szok.
    Mierzę, dziś ciuchy w sklepie a trzy synowe mi przynoszą.
    Szukajcie ubrań. Mam wyglądać na 40, broń Boże, na 60.
    Nic nie pasuje. Jak oni szyją te ubrania?
    Matko, jaki brzuch, fe. Fałdy, skąd to się wzięło?
    To naprawdę ja? Kiepski ten biustonosz.
    Rozmiar 42? nie da rady, zbyt opięte, co 44?, o nie, tylko nie 46?

  26. otoz to! swietnie napisane! ja mam dwoch takich badz co badz kochanych pasozytow!poswiecilam swoje plany na zycie,zycie i cialo ,a malzonek ktoremu tak na tym zalezalo zwyczajnie kopnal mnie w du..e.moglby sobie to przeczytac.pozdro

  27. Super tekst, dziękuję. Jedno jest pewne – mamy zawsze najlepsze matki na świecie i lepszych nie będzie 🙂 Warto je cenić i ich słuchać – nic nie przebije wiedzy płynącej z doświadczenia zdobywanego 20 lub 30 lat dłużej niż nasze… Jednym słowem – Mamo, jesteś najlepsza 🙂

  28. Genialne! Tekst przemawia również do mnie, jako syna i ojca. Każdy „rugrat” powinien to obowiązkowo przeczytać. Radomska jesteś GENIALNA! Masz kolejnego fana. Pozdrawiam.

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.