Dlaczego kobiety chcą być fit?

fitness

Normalnie to wiadomo, że  w życiu liczy się wnętrze, inteligencja, poczucie humoru i spryt, ale kiedy do drzwi puka czerwiec i trzeba bardziej otwarcie zaprezentować w co wyżej wymieniony pakiet jest zapakowany, do głów, głównie samic, przychodzi myśl błyskotliwa jak biżuteria z odpustu- skoro już jestem taka zajebista, to czemuż by na taką nie wyglądać?

Oczywiście na świecie istnieje wąska grupa Ań Lewandowskich, które Bozia powołała do istnienia takie piękne, jędrne, bogate i urocze po to, aby inne kobiety wybierały ją na obiekt swojej nienawiści, zazdrości i pogardy. A co za tym idzie nie miały już siły na udział w ustawkach i tworzenie gangów czy przemoc domową.  Anie dziarsko i zupełnie altruistycznie biorą na siebie bycie zajebistymi, dobrymi, ładnymi, znienawidzonymi i niespoconymi dzięki Rexonie.

My, kobiety plebsu jesteśmy podporządkowane nieco innym zasadom funkcjonowania wszechświata. Jedna z fundamentalnych sprawia, że co roku błyskotliwie odkrywamy, że upał dupę karze odkryć, a sumienie owej dupy pokazać nie pozwala.

Wtedy próbuje wmówić sobie i innym,że jest fit. Komu wydaje się, że bycie fit oznacza aktywne życie, zbilansowaną dietę oraz zdrowy rozsądek najwyraźniej jest… mężczyzną. Wśród bab to nie takie oczywiste. Dlaczego i jak kobiety są fit?

  1. Kiedyś byłam sumo, dziś ociekam dumą.- DLA POKLASKU I OWACJI

Przyszła fitneska przez większość swojego życia wyglądała jak Wańka Wstańka, żarła co popadnie tak ochoczo, że strach było wyciągnąć w jej stronę rękę na powitanie. Z napchanymi ustami głosiła wyższość duszy i tuszy nad ciałem twierdząc, że woli być szczęśliwa niż szczupła. Ile łez wylewała co wieczór, aby zmyć z całej, za dużej, powierzchni swojego ciała, wie tylko ona i przyzna się dopiero, jak schudnie.

Któregoś dnia nagle zorientuje się, że świat jest okrutny i choćby odkryła sens życia i lek na raka ludzie i tak nie będą słuchać, tylko patrzeć jak śmiesznie kłapią jej te dwa podbródy. I podejmuje walkę.

Najbliższe dwa lata swojego życia poświęca na wojnę ze sobą, z tłuszczem, z lenistwem, słabościami, kaloriami i całym złem tego świata. Fitness, basen, dieta. Kilogramy i centymetry.

Chudnie, spektakularnie- długotrwały, morderczy wysiłek zostaje wynagrodzony ilością lajków pod zdjęciem w bikini na fejsbuku. Czy można umrzeć szczęśliwszym?!

Wraz z utratą wagi dokonuje się aborcja osobowości. Z fajnej, sympatycznej świnki wyrasta lachon, który gardzi plebsem, chipsami i ludźmi, którzy nie ćwiczą. W jej życiu towarzyskim nie zachodzą oczekiwane cudowne zmiany – wcześniej nikt nie słuchał tego co ma do powiedzenia, bo nie mógł na nią patrzeć, a teraz patrzy i z niedowierzaniem stwierdza, że nie da się jej słuchać, bo w morderczym procesie walki o swoje ciało poświęciła wszystko – także mózg.

Jeżeli da radę – będzie ćwiczyć do końca życia,aby utrzymać efekty  i powtarzać sobie, że ludzie nie lubią jej z zazdrości. Jeśli nie, powróci do starych nawyków, będzie powtarzać, że jak chciała to mogła, ale już po prostu nie chce i głosić, że ludzie to hieny bez względu na masę ciała i ilość polubień na portalu społecznościowym.

2. Bo na życie mam ochotę tylko wtedy gdy się spocę – DLA ENDORFIN.

Endorfiny to takie małe robaczki, które wabi zapach potu -zjawiają się wtedy obok Twoich dyszących zwłok i obsypują je brokatem, tańcząc i grając na tamburynie. Są na Ty, ale niestety nikt poza spoconą ich jeszcze nie widział. Jej mama była już u Ewy Drzyzgi opowiedzieć, że córa ćpa. Za to kłaniają się Fitnesce wszyscy dresiarze z osiedla, bo liczą  na zniżki i dobry towar. koleżanek nie ma już dawno, bo nikt nie lubi szczupłych lasek. I nikt, ale to nikt nie chce Ci uwierzyć, że jesteś szczęśliwa i spełniona. A ona jest po prostu w tej dziwnej grupie osób, które… lubią się pocić, męczyć. Lubią jak je boli, rwie, jak muszą szukać wyplutych płuc.

Kiedyś też mi ktoś opowiadał, że w pewnym momencie aktywność fizyczna sprawia przyjemność, ale jestem sceptyczna jak wobec Śpiącej Królewny (no bo serio, wierzysz, że nawet fajną laskę ktoś pocałowałby gdyby sto lat nie myła zębów i spała z takim kapciem w japie?!) No ale szanuję Fitnesski. Nienawidzę z zazdrości, ale szanuję.

3. BO MAJĄ MAŁO PROBLEMÓW, BUJNĄ WYOBRAŹNIĘ, NISKĄ SAMOOCENĘ, ZA DUŻO CZASU.

Ponoć miały kiedyś do zgubienia 3 kilo, nie mogły znaleźć sukienki w sklepie dla lalek Barbie i… wpadły w gówno po uszy. Niegdyś interesowały się fotografią i sztuką, teraz skupiają się na robieniu zdjęć swojemu jedzeniu i bycie dziełem sztuki rzeźbionym siłą własnych mięśni i potęgi niezłomnego umysłu, któremu nie straszne lenistwo, sen, ani eklerek.

Ktoś im czasem szepnie, że ćwiczenia 7 razy w tygodniu i dwa razy dziennie to lekka przesada, ale przecież wiadomo, że jest zazdrosnym, niedowartościowanym hejterem, którego nie warto słuchać. Nawet jeżeli powołuje się na swoje dyplomy rehabilitanta/ ortopedy/ czy innego oszołoma, który na niczym się nie zna i jest przeszkodzą w walce o osiągnięcie celu. Celu, który jakimś dziwnym trafem, ciągle się przesuwa.

Delikwentka nie ma pasji innej i innych wartości, szczęście mierzone jest w kilogramach, centymetrach, intensywności zakwasów i litrach potu. Dzień bez wysiłku jest dniem straconym, ale i zawsze odpracowanym z dwukrotną siłą.

Psychofit nie potrzebuje chłopca, matki, dziecka, przyjaciół. Wystarczy jej mata, karnet na zajęcia i siłownie, koleżanki z forum o odchudzaniu i witryny sklepowe, które prawią jej komplementy i powtarzają, że jest dzielną dziewczynką.

Kied upływ czasu nie wzbogaci jej systemu wartości i sprawi, że jej kontrola nad ciałem przestanie być tak ogromna, z opuchniętą od botoksu wargą i implantami cycków będzie przekonywać siebie i innych, że chirurgia plastyczna jest dla ludzi. Trzeba tylko umiec stawiać sobie granice.. Albo ćwiczyć wyrażanie emocji intonacją głosu, bo sparaliżowana twarz może nie dać rady.

4. FIT … Z ZEMSTY

Kiedyś porzucił je chłopak, którego bardzo kochały i ubzdurały sobie, że gdyby nie ich boczki, cellulitis i małe cycki to na pewno byliby bardzo szczęśliwi i na zawsze razem.

Najbliższe 5 lat poświęca tuningowi, każdego dnia na siłowni, chwilę przed utratą przytomności wyobrażają sobie JEGO MINĘ, kiedy w końcu spotkają się na ulicy.

Wszystko co robią w życiu jest tłem dla dbania o swój wygląd, nie marnują energii na relacje międzyludzkie, bo oszczędzają ją dla arbitrecka i zumby. I w końcu nadchodzi taki dzień. Suną chodnikiem jak wyrzeźbione muzy Adonisa, pewne siebie, piękne, jędrne niczym z fotoszopa. I widzą go. Kiedy roześmiany, szczęśliwy stoi z taką, co ma boczki, celulitis i razem, jak ptaszki z dziubków, zjadają sobie kebaba.

Blask w oczach znika, opalenizna sztuczna jakby blednie, nie pozostaje nic tylko wypłakać się na ramieniu trenera w kształcie chmurki i wypocić resztę łez na spinningu. 

5. BO SĄ KRÓTKODYSTANSOWCAMI I MAJĄ CEL.

Jeżeli jakaś kobieta twierdzi, że bierze ślub po to, by oficjalnie przysięgać przed Bogiem miłość, wierność i blablabla to łże. Nie od dziś wiadomo, że ślub kobiecie potrzebny jest po to, żeby wyglądała i czuła się zajebiście.  Podobnie jest z każdym innym ważnym dniem- będzie godny odnotowania tylko wtedy jeśli ona okaże się być wystarczająco seksowna. To prostackie, trochę może i smutne. Tia… Nie znam przyszłej panny młodej, której się jednak nie śniło, że mąż nabawia się przepukliny i łamie kręgosłup przenosząc ją o krok.

Krótkoterminowa walka ma też drugą stronę. Kobieta koncentruje się co prawda na wysiłku i pracy w walce o lepsze ciało, ale sił dostarcza jej nie tylko wizja sukcesu, ale i, jeśli nie przede wszystkim, wizja tego wszystkiego, co zeżre jak tylko rzuci dietę w pizdu.

6. BO U NAS MODA TAKA, NA ĆWICZENIA JEST PADAKA.

Nic, co robią wszyscy nie jest dobre. Są takie jednostki, które powinny porzucić nawet pomysł oddychania, a jednak brną w zaparte…

Adeptki sztuki modnego fitnessu słyszały, że zdrowo jest biegać, ale to, że nie po sklepach w poszukiwaniu ładnego dresu i odpowiednio markowych butów już do nich nie dotarło. 

Kryzys fundamentalnych religii, poczucie bezradności sprawia, iż szukają na oślep autorytetów z krwi i kości. I mięśni rzecz jasna.  Kochają Ewę, zdjęcia jogurtu naturalnego z żurawiną i robienie sobie fot w bieliźnie przed lustrem.

Wierzą, że trening liczy się tylko wtedy, kiedy wszyscy wiedzą, że go zrobiły. A Każdy poprzedza prasowanie stosownego outfitu, który dobrze wypadnie na samojebkach, oraz makijażu, który wchłonie pot, podkreśli blask endorfin w oczach i ukryje zęby połamane od wbijania ich w podłogę. 

One nie są aktywne i wysportowane dla zdrowia i lepszego samopoczucia. Są po to, żeby sprawiać ci przykrość i przypominać jak nie wyglądasz i że Twoje życiowe priorytety nie wyglądają atrakcyjnie na Instagramie.

A TY? DLACZEGO JESTEŚ/ BYWASZ FIT?

Radomska od miesiąca rusza swoją płaską dupę. Szukając motywacji zaliczyła wszystkie wyżej wymienione punkty. Nim zacznie być cokolwiek widać stwierdzi pewnie, że absorbowanie się swoją cielesnością, jest nazbyt przyziemne i puste i lepiej ten czas poświęcić na pisanie bloga, ale…

Nadal ma coś w pamięci … 

CZEKAM NA WASZE FIT PRZYGODY, PERSPEKTYWY!!! 🙂

57 komentarzy
  1. Fakt,fakt. Jak zwykle ocenianie innych gra główna rolę. To ze ktos ma jazde na bycie fit to jego problem ,jak daje mu to szczęście to why not ? Wszystko z umiarem jest dobre. Jestem mama,i sama przeobrazilam sie z foki w sarne ,cwiczenia dają mi satysfakcję itd. Nie stawiam jednak tego ponad wszystko:) zmieniłam jadłospis diametralnie, ale wciaz potrafię pic JD z cola w sobotni wieczor. Zdrowie wszystkich Pań!:)

  2. Ja jestem trochę fit, bo byłam toczącym się baleronem. A trochę dlatego, żeby robić sobie zdjęcia w bieliźnie przed lustrem i jarać się tym, że coś potrafię:)
    9 miesiąc lecę z koksem. I co…moje nogi nie chcą być takie chude jak u Anji Rubik, ramiona też jakoś do szczupłych nie należą. Ale co mam? Mięśnie i coraz wyższą samoocenę. Co z tego, że w obwodzie łydy 39cm? To są moje ciężko wypracowane mięśnie, które pięknie się napinają z każdym ruchem, mam fajne bicepsy, mam mięśnie brzucha. I w milionie różnych momentach w moim życiu powiedziałam sama do siebie: WARTO BYŁO! Na snowboardzie, kiedy miałam mega siłę na kolejne zjazdy i nogi nie telepały mi się z wysiłku, wbiegając na 5 piętro z delikatną tylko zadyszką, która zaraz przechodzi, kiedy przebiegłam pierwszy raz 6km ciągiem… Po prostu WARTO było!

  3. Pięknie napisane. Lajka dać Ci za to, to za mało. Brak słów i polotu, by skomentować. Co mogę zrobić – dedykuję Ci dwie godziny zajęć, które dzisiaj będę prowadzić w jednej ze świątyń fitnessu. Pozdrawiam Cię ja, najbardziej normalna fitnesska z mojego miasta, która ma w dupie ile waży – a dupę ma całkiem sporą. 😀

    1. agatamusz, czasem chodzę na zajęcia pt. płaski brzuch i prowadzi je babeczka co ma ok. 100cm w obwodzie. Pierwsza myśl jak ją zobaczyłam to, że ćwiczenia będą nieskuteczne skoro jej samej nic nie pomagają ale po ćwiczeniach pokochałam tę kobietę 🙂 Nie dość, że zabawna to jeszcze lepiej się z taką ćwiczy bo wygląda jak przeciętna babka a nie jak kości obciagnięte skórą i modnymi dresami 🙂

      1. Haha. 🙂 No instruktor z nadwagą może nie będzie motywować do pracy, ale „zdrowy” wygląd to też względne pojęcie i ja akurat staram się propagować zdrowie w trochę innej postaci niż typowe fit-inspiracje. Masz absolutną rację z tymi dresami itd. : ))

  4. Ależ argument – „absorbowanie się swoją cielesnością jest nazbyt przyziemne i puste” – przemawia na tyle mocno i pojawia się na tyle często, że co u niektórych (czyt. np. mnie) skutecznie zwalcza wszelkie motywacje do ćwiczeń i gwarantuje wygodny i … całkiem sensowny powód do rezygnacji z samego rozpoczęcia jakiegokolwiek wysiłku … 😉

    PS. Urzekasz w Orange Open

  5. Wpis świetny, jak większość zresztą 😀 I od razu chcę Ci powiedzieć, że uważam, że dobrze robisz czyniąc kampanie reklamowe, bo blog to Twoja własność i powinnaś mieć z niego wreszcie jakieś korzyści. Życzę powodzenia :*
    Pozdrawiam 🙂

    1. *Niektórzy mają tendencję do ubierania treści w takie słowa, że często zostaje ona zupełnie na opak rozumiana i … chyba tak mam;) Zastanawiam się czy komentarz ~Sary nie nawiązuje przypadkiem do mojego postscriptum … jeśli tak to dla jasności dodam, że szczerze mnie w tym filmiku Pani Radomska urzekła i nie mam nic przeciwko uczestnictwu w kampaniach reklamowych. Zwłaszcza w takim wydaniu to jak najbardziej na Plus… a raczej Orange 😉

  6. Kocham Cię, Pani Radomska 😀
    Ja bywam fit, bo nie umiem usiedzieć w miejscu. I mam cellulitis. I łudzę się, że tak zrównoważę ten studencko-imprezowy sposób życia. I jeszcze żeby po byłym nie płakać… 😀

  7. Ja kiedyś lubiłam aktywność fizyczną o ile nie był to szkolny wf bo tych lekcji nienawidziłam. Były NUDNE, non stop siatkówka albo koszykówka bo gwiazdy klasowe lubiły w to grać. I to zabija chęć do ruszania się i powoduje lawiny zwolnień lekarskich. Studia z turystyki i rekreacji zaowocowały tym, że aktywność pokochałam. Ale nie jakiś pot i łzy- miałam przedmioty typu gry i zabawy ruchowe, fitness, gy zespołowe itp. I tam nauczyli nas BAWIĆ SIĘ tym 🙂 i chociaż nigdy sportsmenką nie byłam, do klubów nie chodziłam, na siłkę też nie to na ostatnim roku, równo rok po urodzeniu syna skończyłam kurs na instruktora fitness. I od tamtej pory, żeby „nie wypaść z rytmu” chodzę 2x w tyg na abt, ćwiczę dla siebie- dla sylwetki, dla oderwania się od garów i dziecka choćby na godzinkę. A może mi się poszczęści i jak któraś instruktorka odejdzie to wskoczę na jej miejsce 😀

  8. Za dużo czasu? Chyba własne podwórko oceniasz, co? 😉
    Trening to po prostu dobry patent na wypocenie stresu i złego dnia. I jak się chce, to nie przeszkadzają dwa kierunki, udzielanie korków i ogrom nauki wielki jak Everest. I rozciągnięty dres tez nie 😉

  9. Oleńka, jesteś zajebistym obserwatorem…
    Ja po części bywam w każdej roli. Zależy od pory roku…
    Najbardziej chciałabym tak sama z siebie, dla siebie, dla zdrowotności bęcol zrzucić.. Umiem pływać więc opona, znaczy się koło ratunkowe nie jest mi potrzebne…
    Wiem, ze to może durne tłumaczenie, ale mnie najtrudniej zmienić nawyk objadania się na stres…zazdroszczę laskom co jak stresik to na jedzenie nie mogą patrzeć, buuu

  10. „Wraz z utratą wagi dokonuje się aborcja osobowości.”
    Oj tam oj tam 😛 Jak ty Radomska nic nie rozumiesz – przecież ona dopiero teraz weszła na wyższy poziom rozwoju i od dziś dostrzega to, czego nie widzą inni 🙂 Gardzi plebsem? Ależ skąd! Ona tylko dzieli się swoim doświadczeniem wszczepiając innym swój oświecony mózg 🙂
    „Komu wydaje się, że bycie fit oznacza aktywne życie, zbilansowaną dietę oraz zdrowy rozsądek najwyraźniej jest… mężczyzną.”
    Jesteś pewna, że mężczyzną? Tak sobie myślę, że męskie fit też nie jest tożsame z powyższą definicją 🙂
    Do reszty notki się nie odnoszę bo leniwa jestem 🙂 Ale jak zwykle duży plus 🙂 Jeszcze trochę i będziesz mogła z powodzeniem pisać o rzeczach na których się kompletnie nie znasz (dokładnie tak, jak to mówiłaś w którymś z programów w tv). Tego życzę.

  11. Czytam i zachwycam się od dawna. Jesteś dla mnie nr 1 – zdolność ciekawego opisywania rzeczywistości w połączeniu z niezwykłym poczuciem humoru stanowi mieszankę, która jest balsamem dla mojej duszy – często pisałam o tym w komentarzach i namawiałam do napisania książki. Film mi się nie podobał. Inaczej wyglądasz, jesteś jakaś smutna, zdołowana, stremowana. Na fejsie nie poprę, bo mnie tam nie ma. Jesteś wyjątkowa. Pozdrawiam serdecznie.

  12. O sobie chyba mogę powiedzieć, że jestem fit. Przynajmniej dwa razy w tygodniu chodzę na basen, biegam, jeżdżę na rowerze, jak mam czas, to chodzę na wycieczki w góry…;-) Robię to, bo lubię. Nie chciałabym wyglądać jak panie ze zdjęcia. Ale co kto lubi…;-)

  13. Ległam z porównań do Ań. Tak z rana to dobrze.
    I na zdrowy rozsądek, większość czasu nie ma żeby coś zacząć robić. Zwykło się mawiać, że jak ktoś chce znajdzie sposób a jak nie chce to znajdzie powód. Jednak bycie matką, żoną, kochanką, siostrą,córką, ciotką, sprzątaczką, kucharką, elektrykiem, mechanikiem i do tego pracownikiem i to w jednej osobie, to trochę za bogata opcja na to żeby jeszcze być fitneską;]. Oczywiście chodzi o organizację czasu. Ale my, ten plebs spocony biegający za promocjami w większości nie mamy mężów Robertów, ale zwykłych Marianów, Krzyśków czy Grześków, którzy nie chodzą na 2 treningi za milion pięćset sto dziewięćset, tylko za MAX średnią krajową. I mamy kredyty na samochody, mieszkania, domy, bo na bogato żyć się zachciało. Jednak w tym całym bałaganie można odnaleźć jeden cel. Mniej żreć (a może nawet nie mniej, ale trochę inaczej)! I biegając nadal za dziećmi, mężem, promocjami, do i z pracy zrzucić to co się chce (tylko nie cycki bo akurat czasem one i tak liche są).

  14. jest jeszcze jeden powód – lekarz kazał;)

    A poza tym schudnięcie też poprawia samopoczucie (jak się staje na wadze). A przepłynięcie całego basenu pod wodą daje satysfakcję.
    Natomiast obecnie ćwiczenia zastępuje mi przerzucanie gratów na nowe mieszkanie. W tydzien schudłem ponad 2 kilo.

    Męczy mnie tylko jedna myśl. Tyle energii się marnuje, jak ludzie chodzą na siłownię. Przecież możnaby pod każdy sprzęt podłączyć jakąś prądnicę np, żeby każdy ładował akumulatory, baterie w komórce, itp., bo tak jak teraz to jest strasznie nieekologicznie 🙂

    ps. akurat trafiłem na zblizony temat na innym blogu – dlaczego kobiety nie ćwiczą:
    http://malvina-pe.pl/post/244-kim-jestes-jestes-dupa

      1. Jako byly bibliotekarz jestem beznadziejnie uzalezniony od czytania. Czytam wszystko, nawet instrukcje obslugi 😉

          1. Wystarczyło się kilka razy naciąć, żeby przynajmniej przed użyciem sprzętu przynajmniej ją przejrzeć. (I stwierdzić, ze piszą tam bzdury;))

            Ale powiem więcej – jak się gdzieś zgubię (co mi się ostatnio zdarzyło nawet w szpitalu 🙂 ) to nawet o drogę spytam. Umiem rozpoznać właściwy moment. Jest on wtedy kiedy stwierdzam, że na pewno sam sobie poradzę. 🙂

    1. Popieram Pana wyżej. Sama jak chodziłam na siłownię, to się zastanawiałam dlaczego jeszcze nikt nie pomyślał i nie podłączył do przynajmniej rowerków przynajmniej dynama. Przecież jak tyle ludzi pedałuje na tych rowerkach, to bieżnie by mogli drugim napędzać 😉

    2. Ja zaczęłam ćwiczyć dla kilku kilo mniej. Nie mam ani grama nadwagi ale kształt gruszki uniemożliwia mi zakupy ciuchowe. Poza tym w wieku lat 30 i pracy biurowej dobrze jest się ruszyć, bo plecy bolą, człowiek ociężały i zwyczajnie warto nad sobą popracować, aby potem nie siedzieć całymi dniami u lekarza. Nie zawsze próżność jest powodem ćwiczeń ale zdrowie i samopoczucie (dotleniony organizm, wydalenie toksyn).

  15. kto pisze tak głupie artykuły? Czy kobieta inną piękną kobietę nie może podziwiać zamiast nienawidzić? czy nie może próbować naśladować na miarę swoich możliwości zamiast zazdrościć? Cy zamiast gardzić nie lepiej dopingować gdy inna kobieta odnosi sukcesy?…
    A potem dziwią się te polskie kobiety, że mężczyźni je nie szanują, bo same się tak traktujecie nawzajem!
    Czekam na mądry, pozytywny artykuł pisany przez kobietę o kobietach

    1. ejże, prr! że dystansu i poczucia humoru zabrakło to do siebie prosze mieć pretensję. sama cwicze a dla swoich pieknych kolezanek mam mase podziwu i szacunku, najbardziej lubię jednak to, że ONE POTRAFIĄ SIĘ ŚMIAĆ z siebie.

      1. Zastanawiam się, jak długo jeszcze… weź może napisz na środku tego bloga – „obśmiewam rzeczywistość, przerysowuję ją, ukazuję w krzywym zwierciadle. Tekst z pewnością zostanie źle zinterpretowany przez ludzi śmiertelnie poważnych. Nie polecam więc czytać.”
        Coś w ten deseń. Będzie mniej nerwów a przede wszystkim zaoszczędziesz czas, na odpisywaniu ciągle tego samego 🙂 Pozdrawiam.

    2. Ewelino, daj na wino. Albo lepiej sobie kup. Tak dla spokojności i rozluźnienia 😀 Bój się Stwórcy, że się Go nie boisz 😉
      Ps: Ola: szacun za filmik. Ciężko mnie rozbawić, ale „Mariusz, masz coś do prania?” ustawiło mnie do pionu między jednym, a drugim chrychnięciem (bo chora jestem, taki surprise na upalny weekend mi się zdarzył).

  16. Poplułam się ze śmiechu. Obraz z tekstu przelałam na kilka moich koleżanek – rzeczywistość doskonale ubrana w słowa. Gratuluje polotu !!

  17. Tekst bardzo zabawny, ale nie do końca się z nim zgadzam. Uważam, że dobrze jest, że moda zmienia się z siedząco-leżącego trybu życia na ruch i sport:)

  18. specyficzne poczucie humoru.
    Trenuję od ponad 21 lat, mam dziecko i nie mam na tyle wolnego czasu a jednak trenuję…
    Gdyby nie trening, stres by mnie zabił.
    Trening bardzo wzmacnia psychikę.
    Możesz kupować fajne ciuchy, możesz dostawać je w prezencie i wzmacniać swoją motywację, bo ćwiczyć warto a nawet trzeba, bo współczesne jedzenie musi być przepalane, jest zbyt słodkie, zbyt sztuczne i zbyt łatwo osadza się w adipocytach a my stajemy się dysplastyczne, ocieżałe i nieatrakcyjne.

    Laski z instagramów i fb przestałam obserwować jak urodziłam dziecko. To chore, amerykańskie i nierealne ciała, krótkotrwałe efekty, bo osoby z branży wiedzą, że utrzymanie takiego poziomu odtłuszczenia to kwestia czasu i igranie ze zdrowiem. One się operują, współpracują z trenerami, dietetykami- my Polki w większości nie.

    Nie popieram ruchów rodem z sekty- Chodakowska itp. Bo to biznes niszowy- znajdujesz masę kobiet, które czytają pudelka, kozaczki i życie na gorąco, nie mają pojęcia o wysiłku fizycznym, a potem wyskakujesz im z lodówki i głosisz hasła o wyzwoleniu, braniu życia w swoje ręce i tylko 5 min. dziennie. Po miesiącu okazuje się, że te 5 min. jednak nie wystarcza i trzeba jeszcze stosować dietę. itd.itp.

    Powodzenia!

    1. wszystko swieta rpawda i się kłaniam przed nią iprzed Tobą, ja rzeczywistość tu po prostu pokazuję w krzywym zwierciadle 🙂 pozdrawiam, początkująca ćwicząca mama!

  19. Myślę, że każdy chce super wyglądać niezależnie od płci 🙂 Ja ćwiczę przede wszystkim dla zdrowia ponieważ mam siedzącą pracę. Dzięki intensywnym i częstym ćwiczeniom czuję się naprawdę świetnie i myślę, że w głównej mierze jest to zasługa endorfin 🙂

  20. Fakt, mam za dużo czasu, fakt, mało problemów, fakt, niską samoocenę, i pewnie kilka innych. Faktem jest też, że mam wybór – albo antydepresanty albo zająć się czymś, co sprawi, że nie będę myśleć, że pewne rzeczy nie idą jak powinny i wolę wylewać pot niż nerwy. Ciekawie poczytać w krzywym zwierciadle o sobie 😉 Wesoły wpis. Mogę go dalej zacytować?

  21. Byłam fit przez kilka miesięcy, bo 1. towarzyszyłam mężowi w zgubieniu „piłki”, 2. moja siostra zostałam świruską biegową i chciałam wiedzieć o co tyle szumu. Wnioski? Schudłam, moja samoocena wzrosła, faktycznie czułam się ładniejsza/fajniejsza. Dołączyłam na fb do grupy BIEGOWYCH MAM (zapraszam) i okazało się, że znalazłam kolejne koleżanki (wcześniej blogowe). Nikt nie zrozumie Cię lepiej niż inna mama w drodze o lepszą wersję siebie. Po półrocznej przerwie wracam do biegania (nie dałam rady biegać po ciemku i w zimnie, brrrrr), bo mój mąż wyjątkowo ochoczo zajmuje się naszą dwójką dzieci, a ja mam godzinkę luzu. Totalnego. Nic nie muszę, nikt mi nie gada. Muza leci, nogi niosą, tęsknię za tą wolnością. Także tego…No, jakiś rodzaj fit kobiety jestem 🙂

  22. wesoło 🙂 nie wiem czy u mnie ewoluuje stosunek do ćwiczeń. gdybym nie musiała – z pewnością wolałabym leżeć z czekoladkami na kanapie i oglądać filmy. albo z masłem orzechowym. albo z lodami magnum. znaczy to, że pewnie nie lubię tych ćwiczeń. ale trzęsącego się sześciowału na brzuchu też nie lubię i ciężko mi go zwalczyć 🙁
    i tak jak piszesz – podziwiam i zazdroszczę, wygrażam się, że gdybym ja tylko nie musiała, jak każda normalna kobieta, zasuwać od 8 do 16 tylko miała cały dzień! oj co ja bym nie osiągnęła!
    tak jak dziewczyny wyżej i Ty droga Radomsko, przeszłam po trochu każdy etap… i nienawidzę tego odchudzania i nie potrafię dać sobie spokój. taka „schizofrenia” trochę. może sobie trochę wmawiam, że lepiej się czuję po treningu. może dlatego, że już po? 🙂
    kiedyś mi się uda schudnąć, wejdę na ten wspaniały etap, że spojrzę na swe ciało z jakąś sympatią… i pewnie dojdę do wniosku, że tyle gadania o taką pierdołę 😀
    pozdrowienia bardzo 🙂
    p.s. na zdjęciu niedawnym z fb wyglądasz duużo szczuplej niż na filmie 😉

  23. A czy jak się codziennie ćwiczy jogę, je się kaszę jaglaną z brokułem, ale nie ma się ciuchów sportowych ani nawet butów odpowiednich i nie było się nigdy na fitnessie, to się jest fit? Bo ja myślałam, że nie jestem, i w sumie to nie chcę być, bo fit laski mnie przerażają, ale po namyśle też lubię, jak mnie wszystko boli i lubię to uczucie spokoju i radości, i to że mroczne nastroje zniknęły jak ręką odjął, i to jak facet zachwyca się moją talią, i lubię mieć coś fajnego aktywnego do roboty zamiast leżeć przy kompie po pracy.

  24. Od lutego oglądam filmiki na YT z Ewa i Mel B, ale cholera nadal nie widzę efektów, byłam pewna ze jak sie tak naogladam to cos sie zmieni, bo przeciez wszystko zaczyna sie w glowie 😀 balsamy na celulit i rozstepy uzywam od jakiegos miesiaca i cholera nadal nie widze efektow!!! 😀 ot tyle jezeli chodzi o moje bycie fit 😀

    1. ja znowu jem wszystko, dosłownie wszystkiego próbowałam i od niczego,co zjadłam, nie chudnę, już kończą mi się pomysły!

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.