Co się zmienia po terapii?

Ponad miesięcznej ciszy na blogu nie usprawiedliwia nic, więc kajam się Drodzy Państwo i obiecuję poprawę! Zapewniam, że nie próżnuję – po prostu nie wszystkie efekty pracy widać akurat tu (dlatego zachęcam do śledzenia @radomskaa na Instagramie!) Dziś wracam z nowym podcastem! Nawijam na temat, który często wraca do mnie w Waszych wiadomościach – na temat terapii i tego co po niej!

Podcasty traktuję jako najbardziej intymną formę komunikacji, bo ta forma daje mi poczucie, że nie gadam do tłumu, a tych, którzy chcą mnie słuchać. Mam nadzieję, że i tym razem umilę Wam domowe obowiązki, relaks, jazdę autem, bieganie albo picie kakało.

WSZYSTKIE INNE ODCINKI TUTAJ:

Zdjęcie w nagłówku: Iza Garbarz @bellove.pl @ Kasia Słomka @muskatie.official

20 komentarzy
  1. Jest dokładnie jak mówisz. Czasem jednak ta świadomość że najbliższe osoby cie „blokują” dalej chcą trzymać w starej szufladzie, wytwarzają sytuację abyś w nią wpadła kiedy jesteś w mniejszości jest nie tylko męcząca ale i dołująca. A kiedy jest to partner życiowy, uciekasz w pracę to i tak z czasem masz poczucie że marnujesz życie, mimo albo dlatego że wiesz a nie możesz zrobić nic poza czymś czego się boisz…

  2. Terapia terapia ciągle powtarzam to mojej koleżance. Ponad 10 lat zmaga się z depresją tony leków i co gówno żadnego efektu. Czuje się okropnie raz śpi non stop ,później nie śpi wcale .Leki mam wrażenie niszczą ja może źle dobrane zbyt duża ilość. Zresztą nie jestem lekarzem ,jedno wiem musi dołożyć terapię.Moze ktoś mieszkający w Londynie ma namiary na dobrego terapeute. Olu bardzo mądry podcast.

  3. Olu, odkryłam Cię jakis tydz temu, a dziś jestem od Ciebie uzależniona. Uwielbiam te twoje posty, te pełne humoru i te bardziej refleksujne też . Podcast wysłuchałam, cudowny. Ponad 90 % tego o czym mowisz to ja i moje życie. Też przeszłam przez terapie, mam męża i 6 letnią corke. Rozumiem o czym mowisz doskonale. Ta gonitwa myśli, analizowanie, poznawanie siebie jest trudne. Baaa bycie sobą jest trudne. Ograniczyłam kontakty z ludźmi którzy mi nie służą, nawet z rodzinom. Walczę o siebie, staram się jak to mowisz „”tulic siebie”. Jest to trudne. Bo niestety rzeczywistość i ludzie, którzy mnie otaczają prą z całych sił. Ja nie mam w sobie jeszcze tyle zaparcia żeby stawić im czoła i często mnie to przytłacza. Ale powstaje na nowo.
    Mowisz, że szukasz ludzi ktorzy zamiast przytłaczac będą cię budować (parafrazuje bo nie pamietam dokladnie ?), szkoda że Radomska to ty bo mogłabyś sobie poczytać i posłuchać.
    Cudownie piszesz i mówisz, nie przestawaj.

  4. Wspaniale o tym opowiedziałaś. Myślałam, że to ze mną jest coś nie tak po terapii. Uświadomiłaś mi, że to jest normalne. Dziękuję. ♥️

  5. Mega mądre przenikliwe słowa miałam wrażenie że mówisz o mnie choć ja nie jestem po terapii ale w trakcie choć też mam wrażenie że jestem ja „kontra reszta swiata” UWIELBIAM CIE i BARDZO DZIEKUJE ZA TO PODZIELENIE SIE SWOJA INTYMNOSCIA

  6. Dziękuję za ten podcast. Jestem w sytuacji tej drugiej strony i bardzo dużo zrozumiałam. Niby wszystko powinno być oczywiste, a jednak nie jest. I love you ❤️

  7. Nie wiem jak to robisz, ale sprawiasz, że ciągle chce się Ciebie słuchać ? cieszę się, że Cię znalazłam, bo pomagasz spojrzeć na świat nieco inaczej. Ja też od pewnego czasu bardziej zwracam uwagę na siebie, na swoje emocje i niektórzy odbierają mnie jako egoistke, cóż trudno… Powodzenia i cieszę się, że jesteś! ??

  8. Dziękuję Ola. To nie jest tak, że wszyscy szukają u Ciebie tylko heheszków. Ja najbardziej lubię Twoje odkrywanie siebie, bo jest mi bliskie. Czasem pomocne, żeby też coś sprawdzić, a czasem wspierające wspólnotą doświadczeń ?
    Fajnie, że jesteś ?

  9. Powiedziałaś bardzo dużo ważnych i mądrych słów w tym podcaście. Tak dobrze wyjaśniłaś to jak sama się czuję, że aż się poryczałam. Ale to były dobre łzy bo poczułam, że mimo, że sama dźwigam ten ciężar to nie ja jedna tak się czuję i nie ja jedna mam długa i wyboistą drogę do przebycia. Dziękuję ?

  10. Poryczałam się… Powodem było to że jakoś jestem przekonana że gdybym ,aczela stawiać na siebie nikt by mnie nie zrozumiał. Odciąć się od męża i rodziny jakoś nie bardzo. Proboje przemycać do życia epizody w których się spelniam,odnajduje i w tych momentach czuje to coś ta energię czuje siebie. A potem jest wypominanie że bym tylko jeździła robiła poświęcała czas nie temu co wg innych jest bezużyteczne niepotrzebne nieopłacalne itd. wiem że terapeuta sprawiłby że rozpadła bym się z tej poskaladanej przez lata układanki w drobnice. Że wszyscy musieli by mnie zrozumieć a to raczej mało realne. Więc tkwię bez zrozumienia, i układam to życie od lat tak by dogodzić świat innych i czasami się zbuntuje zrobię coś małego wg siebie a po czasie i tak dostanę po nosie. Chyba nie da się tak bezwarunkowo postawić na siebie i żyć wg siebie gdy się jest matką i żoną. Kompromis w tym wypadku to chyba odpowiednie słowo, choć gdy twój partner nie potrzebuje do życia nic więcej prócz picia jedzenia i spania to ciężko dyskutować o wyższych aspiracjach.

  11. Hmmm … Miałam rozpisać się na temat „po terapii” ale …
    Dziękuję Ci za wywlekanie prawdy na światło dzienne ?
    Gratuluję odwagi – ja dzielnie walczę i potrwa to jeszcze chwilę ?
    Życzę Ci wewnętrznego spokoju , dobrych ludzi wokół siebie , miłości do świata i od świata ?
    Zdrowia przede wszystkim ???
    Spełniaj siebie i marzenia – te duże i te całkiem małe ?

  12. To prawda, rodzina i bliscy ludzie mają problem z zaakceptowaniem nowej wersji osoby, którą znają. Bo kobieta nie ma prawa mówić i myśleć o sobie dobrze, ma być skromna i układna, oraz spełniać wszystkie narzucone przez społeczeństwo role. Inaczej jest dziwna, jakaś głupia a jeśli coś się jej w życiu poukłada to zarozumiała. W 2014 roku zawalił się cały mój świat, zdrowie, praca i ludzie których uważałam za przyjaciół, okazali się moimi przyjaciółmi tylko w mojej wyobraźni. Ta praca miała być taką wymarzoną, w zawodzie i forever, włożyłam w nią mnóstwo energii, pracy, awansowałam do średniej kadry i wtedy niektórzy „z dołu” nie mogli tego przeżyć, a tym na moim poziomie przeszkadzał mój zapał i chęć zmian skostniałej rzeczywistości, choć i tak udało mi się zmienić bardzo dużo, wbrew im wszystkim. To zderzenie przypłaciłam zdrowiem. Nie poszłam na terapię, ale do psychiatry, dostałam leki, wzięłam urlop bezpłatny (potem e-mailem złożyłam wypowiedzenie) i wyjechałam do UK nauczyć się języka, zarobić i pozwiedzać. Była to najlepsza decyzja w moim życiu, w UK było ciężko i lekko, wspaniale i strasznie, wiele się nauczyłam, zwiedziłam a podczas podróży spotykałam ciekawych ludzi, dużo fotografowałam. Wróciłam pod koniec 2017. Prowadzę małą firmę, jest niełatwo, ale daję radę. Nikt mi nie pogratulował sukcesu, a wiele osób ma problem z moją pewnością siebie, umiejętnością cieszenia się chwilą, optymizmem, asertywnością. Nie spotykam się z nikim ze znajomych, bywam na imprezach masowych i spaceruję z psami, w lesie i górach można spotkać ciekawych ludzi. Nikt nie zdaje sobie sprawy ile wysiłku kosztuje mnie czasem wstanie z łóżka, uśmiechanie się do klientów – bo po zrobieni makijażu i wyjściu z mieszkania wchodzę w rolę – tego nauczyłam się w UK i jest to najcenniejsze. Nie biorę już leków. Nie wiem co zdiagnozował lekarz, przestałam brać leki stopniowo, rok temu. Antydepresanty pomagają, ale też tłumią i ograniczają, choć akurat w tamtym okresie były potrzebne, bez tego fizycznie moje ciało dawało symptomy wycieńczenia fizycznego. Po mojej przygodzie w byłej pracy nie mam już możliwości takiej koncentracji i umiejętności szybkiego uczenia się, podzielności uwagi, szybkiej regeneracji. Uważajcie na toksycznych ludzi i toksyczną pracę, nie pozwólcie komuś decydować za was. Nigdy. Zmiany bywają trudne ale zawsze wychodzą na dobre. Trzeba tylko potrafić spojrzeć na każde zdarzenie z odpowiedniej perspektywy. I uśmiechać się mimo wszystko, to pomaga.

  13. moja siostra też po ciężkich przeżyciach dała się wreszcie namówić na terapię i już widać postępy. powoli zaczyna nabierać siły i pewności że będzie lepiej, że nikt jej nie opuści i będziemy jej pomagać w życiu. ale przede wszystkim ona zaczyna wierzyć w swoje możliwości i siłe i to najwazniejsze

  14. Odkąd zaczęłam samodzielnie myśleć- mam wątpliwość ? ale jednego jestem pewna, jesteś mądrą kobietą, szanuje to jak potrafisz „pajacować” na insta, ale w sprawach ważnych to już jest level high ? uwielbiam Twoje podcasty (zarażam otoczenie)

  15. Zawsze byłam grzeczna i potulna na zewnątrz i z buntem w środku, zagluszonym nawet przez siebie samą bo spokój zawsze był dla mnie wartością nadrzędną. Teraz zaczynam coraz częściej sama przed sobą przyznawać w jakiej obłudzie żyję ile myśli i słoów i przekonań nie jest moich a wtłoczonych przez otoczenie.. ah im więcej Cię czytam i słucham tym bardziej widzę jak podobne jesteśmy, jestem „krok nad przepaścią” i coraz silniej chcę go zrobić, zacząć żyć swoim życiem a nie życiem które ktoś mi wymyślił, tylko czemu to takie trudne… Niewygodne..

  16. Po 12 latach tupnełam… Stałam się niewygodna. Teściowie odcięli się od nas na dobre. Pewnie myśleli, że znów coś wymuszą, nie wiem. Zamierzam napisać książkę o tych wszystkich latach upokorzeń, manipulacji i bólu. Wcześniej zawsze przymykalałam oko na wszystko. Jedynie co mogę sobie zarzucić to to, że grałam w ich grę 🙁

  17. Hej,
    Zaczęłam Ciebie słuchać właśnie od tego podcastu. Rewelacja!!! Mogę zrozumieć to co sprawiało mi trudność od 2017 jestem na terapii psychodynamicznej. I sama pewnie wiesz, że nie jest łatwo. Dlatego dzięki za ten odcinek, zapewne nie raz go jeszcze przesłucham :)Pozdrawiam serdecznie

Napisz komentarz: Anuluj pisanie

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.