Uważaj o czym marzysz, bo się spełni :D – zobacz jedyne takie na świecie auto w kwiaty!

Prawo jazdy zdane we wrześniu. Tym sprzed 13 lat. To, jak dotąd mój największy sukces motoryzacyjny, choć za namową kołczów powinnam wspomnieć o bezkolizyjnej jeździe (nie licząc utraty lusterka, bo nie zmieściłam się w czasie mijania kierując… Seicento. Taki napuszonym, agresywnym, kawałem bydlaka, serio!), braku karnych punktów… Prawda jest jednak taka, że z miejscem kierowcy nie było mi po drodze.

Prawko zrobiłam, bo wiedziałam, że kiedyś dopadnie mnie dorosłość i siła wyższa i po prostu lepiej je mieć. Żadna siła nie była jednak na tyle skuteczna, by wygrać z moim panicznym lękiem przed poruszaniem się autem.

Mam 31 lat, jestem niezależna finansowo, mam własny pokój i zdanie. Lęk motoryzacyjny to mój ostatni bastion do pokonania przed założeniem kostiumu kąpielowego na legginsy, owinięciem szyi peleryną z ręcznika kąpielowego i obwieszczeniem światu, że jestem zajebista.

Fakt, że ludzie głupsi ode mnie jeżdżą i nie poprzedzają każdej wyprawy atakiem biegunki, doprowadza mnie do szału. Gorsza jest tylko konieczność proszenia męża o pomoc albo powrót z marketu obładowaną jak cygański tabor na pieszo.

I nie zrozum mnie źle, staram się być eko – gdzie mogę łażę pieszo, mąż od lutego obiecuje przeciąć mi zabezpieczenie do roweru (zgubiłam klucz), na który zaraz potem wsiądę, w dalsze podróże wybieram się pociągiem lub PKSem. Złota dziewczyna, naprawdę – jednak skłamałabym gdyby chodziło tylko o środowisko, a nie paniczny lęk.

Ja naprawdę próbuję.

Czasem jeżdżę z mężem ale kiedyś wybije głową boczną szybę, bo dosyć gwałtownie skręcam na pobocze i informuję, że z nim jeździć nie będę. Odmawiam różaniec, kiedy w aucie siedzi Lena. Ba, wykupiłam dodatkowe jazdy, by pokonać lęk z profesjonalistą u boku i -SZOK– z Panem Heniem okazało się, że jeżdżę naprawdę nieźle, a moje obawy są wyimaginowane. Przynajmniej w dużej mierze. Znów okazało się, że to, co powinno być oczywiste, baby odkrywają ze zdumieniem zdecydowanie zbyt późno – JA MOGĘ [ TU WPISZ CZYNNOŚĆL KTÓRA SPĘDZA CI SEN Z POWIEK] PROWADZIĆ.

Niemniej jednak – auto do pracy zabiera Mario, gdzie indziej jeździmy razem, a ja nie będę kierować, bo mój domorosły instruktor (mąż) nawet Kubicę by odwiódł od wsiadania za kółko. I zaczęłam sądzić, że posiadanie własnego auta byłoby argumentem nie do podważenia…

Własnego = tylko dla mnie, ale  z opcją nie poniżania się przed mężem, że świeci mi się kontrolka, tylko z serwisem i opieką w pakiecie, jakiej potrzebuje każda niezależna kobieta.

Dlaczego nie kupiłam?

Bo przejechaliśmy się na kupnie używanego auta nie raz i nie będę teraz angażować połowy rodziny w poszukiwaniu idealnego samochodu dla mnie. Jestem nieasertywną kozą i kupię kaczkę jak mi Pan sprzedawca powie, że ma chorom curke.

Dlaczego nie leasing?

Bo to poważna decyzja na minimum 3 lata i zobowiązanie finansowe, którego na początku prowadzenia działalności podjąć się boję. Poważnie myślę o zmianie mieszkania, czekają mnie remonty i moje czarnowidztwo nie pozwoliłoby mi usnąć przez myśl, co będzie jak za 2 lata zostanę z ratami, ale bez środków. Tę opcje biorę pod uwagę za jakiś czas. Poza tym leasing wymaga ok. 20% wkładu własnego, a z moją poduszką finansową za dobrze mi się śpi, by się jej pozbywać.

Jak nie kupno ani leasing,  to co? QARSON!

Chcę sprawdzić, czy będę kierowcą.
Czy posiadanie auta na wyłączność ułatwi mi życie.
Chciałabym, by było nowe i nie wymagało dodatkowych nakładów.
I ubezpieczone, bym nie parkowała w Borach Tucholskich jadąc do Carrfoura w Łodzi z obawy przed zarysowaniem.

I MAM. AUTO W KWIATY!

Uważaj jak żartujesz i o czym marzysz

Jesienią 2019 brałam udział w Festiwalu Kobiet, którego jednym z partnerów był Qarson. Zobaczyłam uroczego fiata 500, mimochodem zaczęłam zadawać pytania, co wchodzi w zakres usług i… Zażartowałam, że jakby był w kwiaty, to bym się nie wahała.

No i bang.

Radomska, samozwańcza bohaterka dnia codziennego, która częściej niż „nie” mówi „nie wiem, sprawdzam” przy wsparciu Qarson podejmuje próbę pokonania lęków i podbicia szos. Argumenty przeciw być może istnieją, ALE FAKT ŻE PRZEZ ROK BĘDĘ MIEĆ DO WŁASNEJ DYSPOZYCJI FIATA 500 W KWIATY skutecznie je zagłusza.

Dlaczego warto rozważyć wynajem?

  1. CZAS TRWANIA UMOWY
    Umowa wynajmu obejmuje wyłącznie 12 miesięcy, a nie np. 3 czy 5 lat jak przy leasingu. Przez rok korzystasz z nowiutkiego auta na gwarancji producenta
  2. NISKI WKŁAD WŁASNY
    Przy leasingu musisz wpłacić kilkadziesiąt procent wartości auta na starcie – dla początkującego przedsiębiorcy może być to kwota zaporowa. W Qarson opłata startowa mieści się w widełkach od 999 do 2999 zł  za standardowe auto benzynowe lub hybrydowe.
  3. BRAK ODPOWIEDZIALNOŚCI SERWISOWEJ
    Użytkowanie auta w abonamencie wiąże się z brakiem odpowiedzialności serwisowej – koszty obsługi serwisowej nie są po naszej stronie.

Trzymajcie kciuki, bym pokonała swój ogromny lęk i odnalazła frajdę z jazdy. Bądźcie na drodze wyrozumiali dla białego fiacika w kwiatuszki. Zacznę skromnie -od zakupów spożywczych bez męża i powrotu na basen. Kto nie boi się jeździć ten nie zrozumie Olinka, ale niech zrozumie jedno – w życiu trzeba podejmować wyzwania, cokolwiek to dla Was oznacza.

No i mierzcie się ze swoimi słabościami!

Marzę, by móc za jakiś czas samodzielnie pojechać na spotkanie z Wami do wybranego miejsca w Polsce. Czy się uda? Dam znać. Kto nie próbuje, ten nie wygrywa.

Tymczasem wypatrujcie relacji z drogi (w czasie postojów, wiadomo!). Za kilka miesięcy wrócę z opisem wrażeń i, mam nadzieję, osiągnięć.

A jeśli z informacją, że jazda jest jednak nie dla mnie, to przynajmniej zweryfikowaną, a nie opartą na przypuszczeniach.

I jak? Bo moim zdaniem bije na łeb każde Ferrari, choć Mario i Lena twierdzą, że nie wsiądą. Pff, myślę, że odważnych chętnych na wycieczkę ze mną NIE ZABRAKNIE, CO?

Jestem bardzo ciekawa Waszych reakcji i opinii. Koniecznie dodajcie je w komentarzach!

QARSON: FACEBOOK
QARSON: INSTAGRAM

QARSON: STRONA INTERNETOWA

*Koszt wynajmu auta takiego jak moje to w wersji podstawowej 599 zł do której doliczyć należy ubezpieczenie.

** zdjęcie główne: Iza Garbarz @bellove.pl

27 komentarzy
  1. Mega? szerokości i wytrwałości Olinek. Silna babka jesteś i dasz rade ? bądź z siebie dumna za każdym posadzeniem tyleczka za kierownicą ? świat do odważnych należy.

  2. Autko bomba!!! Fiat 500 moje marzenie! Czyli w abonamencie płacisz np.te 599 co miesiąc przez rok i bujasz się takim fantastycznym „bąbelkiem”? Jest śliczne!!! Gratulacje i…. Jak to mówią SZEROKOŚCI!!!

  3. Piękne auto i cudownie napisane! Przyjaciółka też się bała, ba, wmówiła sobie, że potrąciła swojego kolegę, który stał niedaleko auta kiedy cofała, żeby tylko udowodnić wszystkim, że stanowi śmiercionośną, niebezpieczna siłę na drodze. I co? I jeździ. Po przebojach, dodatkowych godzinach i stresach. Lepiej się trochę obawiać, niż siać postrach na drodze. Opcja z abonamentem to dla mnie nowość, więc super, że o tym piszesz, choć sama zbieram się do prawka, jak żaba do jeża. Szerokiej drogi!

  4. Super sprawa ten abonament.
    Samochód piękny! Czy tylko mi się wydaje, że Twoje auto nie jest białe, tylko w kolorze „baby blue”? Hmmm… ?

  5. Gdzie te parkingi w Borach Tucholskich, jak byłem w tym roku na grzybach trudno było tam znaleźć miejsce ??

  6. Mam tak samoooo jak Tyyyy…. 🙁 Chęć ochrony środowiska jest świetną wymówką, podobnie jak dobry dojazd do pracy, korki w mieście i jedno auto w domu, które musi zabrać mąż… Także jestem pod wrażeniem! Autko sztos! Powodzenia i wytrwałości dla kierowcy.

  7. Olinku, dasz rade. Pamietam jak zdawalam prawko, paniczny strach. Moj instruktor mowil, ze jest bosko, moj maz – tragedia. No i komu uwierzylam? Oczywiscie mezowi. Zdalam za 5 razem!!!! Strach wsiascia za kolkiem z mezem z boku…masakra, wychodzilam mokra z auta. POmogly samotne, krociotkie podroze ”wokol komina”. I tak smiga 12 lat. Wiem co czujesz, pokonac swoj strach – bezcenne. Olka coco jumbo i do przodu.

  8. Będzie super na pewno! własne auto zmieniło u mnie WSZYSTKO, tzn nadal się rozjeżdżam ale zabrało mi blokadę, że rozwalę komuś samochód i mnie to rozwali finansowo 😉 a z parkowaniem ja żyje według zasady: może być daleko, byle przelotowe 😉

  9. Tak lepsza wersja malucha którym jeździłam sporo lat i wspominam z czułością. Małe, zgrabne,łatwiej zaparkować. Teraz tylko Olu trzeba życzyć wyzbycia się leków i cieszenia się z przyjemności jazdą pachnącym nowością sitkiem. To najlepsze perfumy dla kierowcy?

  10. No mega mnie inspirujesz ?. Mierze się właśnie z lękiem przed własną działalnością gospodarczą i bardzo mnie to stresuje. Do tego bardzo jestem w tym sama. Mam wsparcie terapeuty co prawda, ale nikogo kto przytulić, polskie i powie: dasz radę. Ale wiem jestem frajerką i jeśli ktoś ma dać radę no to przecież ja. A jak się nie uda -cóż, będę szukać dalej.
    Autem jeżdżę prawie 20 lat i spokojnie się z Tobą przejade – nie boję się ?. W niedzielę jestem w Łodzi. Tak że ten ??

  11. Powodzenia fajna alternatywa lecz finasowo 7,200przez rok idzie ze tak powiem w nic co twoje byc moze na stałe. Ale jak piszesz ma to sens w niektórych przypadkach. Szerokość ???

    1. ale ja w życiu nie miałam auta – miałam teraz szukać, jeździć po giełdach, nie spać, czy nie bite, licznik ok i chust wie co i dowiedzieć się, że wcale nie potrzebuje auta i nie chce jeździć?

  12. Jakie to zacne! A od widoku auta sama jestem mietowa w kwiatki z zazdrości!!!! Ekstra Dziewczyno, go for it!

  13. Cieszę się razem z Tobą szczęściem i emocjami pozytywnymi, tylko nie zgub płatków przy rozwijaniu prędkości na autostradzie 🙂

  14. W prezencie na 18 urodziny, rodzice zapisali mnie na kurs. Ile mnie to nerwów kosztowało, wiem tylko ja. Oblewałam teorię, raz za razem i czułam się jak totalny matoł. Dodatkowo dołowało mnie, że egzaminy zdają ludzie głupsi ode mnie. Mama pocieszała mnie, mówiąc, że oni się po prostu nie stresują i podchodzą do egzaminu na luzie… Może i tak, ale ja się w końcu poddałam.

    Dopiero 3 lata temu namówił mnie partner. Miałam małe dziecko, przeprowadziliśmy się trochę dalej od centrum, a w głowie miałam milion pomysłów na to, co mogłabym zrobić gdybyśmy mieli samochód.

    Zdałam teorię za pierwszym razem. Praktyczny za którymś, a miesiąc później siedziałam za kierownicą swojego auta i z podekscytowania jechałam…bez świateł ? dziwiąc się, że tak ciemno na ulicy.

    Przeraża mnie jednak wizja jazdy po obcym, dużym mieście bo po swoim to już jeżdżę bez problemu. Za każdym razem, gdy wjeżdżam na prom stresuję się, że zahaczę o barierkę, albo zajmę za dużo miejsca. W dłuższe trasy też ciągle się boję jechać i wybieram pociąg. Mam jednak nadzieję, że w końcu pokonam ten lęk i pojadę dalej niż te 100 km od domu 😉

    Raz zaklinowałam się między wiatą śmietnikową, a płotem. Musiałam kręcić na milion razy i to na cm. Zarysowałam sobie tył, a gdy z klatki ktoś wychodził udawałam, że tak stoję bo gadam przez telefon ???

    Tobie życzę szerokich dróg, gumowych drzew i jak najmniej kolizji 🙂

  15. Osobiście nienawidzę tego modelu samochodu, nigdy co prawda takim nie jechałam, bo po pierwsze jest małe, po drugie brzydkie 🙂 Ale tutaj robotę robią kwiaty i kurde jest całkiem fajne 🙂 Może mojego suva tak odpicuję hmmmmm ???? Ja preferuję duże samochody, po kilku latach użytkowania większego i wyższego jak mam wsiadać do mniejszego i niższego, przechodzę katorgi niewiele mniejsze od Twoich gdy masz przejechać przez miasto w godzinach szczytu. Oczywiście rozumiem Twoje obawy z przemierzaniem większych miast, nawet w swoim gronie mam taką osobę, która jak ma jechać do miejscowości obok śledzi google mapy dzień wcześniej i patrzy jak z parkingami. Za każdym razem daje radę, a ja za każdym razem powtarzam „i co nie było tak źle, prawda, więcej wiary w siebie”. Także Tobie życzę więcej wiary w siebie i odwagi, z każdym przejechanym kilometrem będzie łatwiej, nawet się nie obejrzysz a nagle będziesz parkować tyłem walcząc o ostatnie miejsce na jakimś malutkim parkingu 😀

  16. Witaj?to tak jak bym czytala o sobie 4 miesiace temu….
    Mam prawko od..oooo juz 11 lat.heheh…
    Zdalam..troche..nie od razu oczywiscie pojezdzilam po naszym kraju, po czym przeprowadzilismy sie za granice i na tym moja jazda sie skonczyla.
    Anglia…wszystko na odwrot..no to NIE MA MOWY!!!!!!!!!!!!!!!!!! zebym kiedykolwiek wsiadla za kierownice…
    i tak przemeczylam sie 8 lat. Od 3 dojezdzalam do pracy autobusem. Trasa autem spod mojego domu do pracy 20min, a autobusem 1godz. przy dobrym polaczeniu i nie spozniajacym sie lub do 2 godzin jak uciekl czy jakies takie…
    No wiec nerwy mi puscily…przy czym zaznacze, ze odkad zaczelam dojezdzac do pracy moj maz i znajomi caly czas tlukli mi do glowy, zebym jezdzila autem..bo mamy??. No,ale wymowek tyle sie znalazlo, na wszystko….najpierw, ze nie „automat” wiec nie umie…no to szanowny malzonek kupil „automat”…no,aleeee….Audi Q7…przeciez to prawie jak bus???? dla mnie oczywiscie bo dla wszystkich innych normalne auto…a to potem, ze w autobusie sobie przez ta godzinke odpoczne. Ksiazki czytam, czy jakies listy na zakupy, ale ogolnie, ze odpoczywam. Nie i juz auto za duze jedzic nie bede!!!!

    I nastal ten dzien kiedy juz mialam dosc!!!
    Zmienili mi rozklad jazdy i zeby byc wczesnie tak na 8 w pracy to musialam jechac juz o 6.40.

    Dobra..wsiadam..jade..koniec..postanowione.
    Akurat sie stalo, ze moj maz wyjechal do Polski na tydz. Pierwsze dni jakos sobie radzilam, no jak?? Ja sobie nie poradze..od 5 rano do poznej nocy na nogach, ale kto jak nie ja…
    No to jade…nie nie..nie ze tak od razu cwaniak i wsiadam i juz…wczesniej juz byly jakies przymiarki z pol roku..to wsiadla, ale z mezem wszysyko pokazla co i jak..i gdzies tam z nim obok podjechalam…bron Boze sama???i tak tego dnia pojechalam…
    No, ale przed to ze 3 razy w toalecie??ale nie ze daleko..tak rzut beretem na probe…
    I przyszedl ten dzien kiedy mialam pojechac do pracy..pierwszy raz????Olinek nie chcesz wiedziec..malo przytomnosci nie stracilam zanim wsiadlam do auta…dojechalm..cala i zdrowa…a duma myslam,ze mnie rozsadzi???

    No i tak smigam juz 4 miesiace i za kazdym razem gdzie ktos chce jechac to oczywiscie jade.. ja kierowca…a tu sa takie waskie uliczki, ze ledwo sie dwa auta mijaja…ale sie jezdzi i taka ULGAAA!!!!!

    A ile czasu zaoszczedzonego????

    Ola no kto jak nie TY???

    WSIADAJ W PIEKNE AUTECZKO I SZEROKIEJ DROGI!!!!

    ?????????????⛽

  17. Jestem tu pierwszy raz i od razu taka niespodzianka – uwielbiam 500-tki. Gratuluję wyboru i zebrania się na odwagę, tym samym zyskania kolejnej płaszczyzny niezależności 🙂 I ja mam Fiata 500 w wersji Abarth 595, w kolorze żółciutkim, najżółtszym (yellow modena). Wygląda jak nadpobudliwy szczeniaczek na jezdni.
    Życzę Ci radości z jazdy takiej samej jak moja (ja uwielbiam prowadzić) i bezpieczeństwa.
    Świetny blog!
    Pozdrawiam.

  18. Pytanie, ile to auto kosztuje miesięcznie naprawdę, jeśli doliczyć ubezpieczenie i wziąć pod uwagę, ze chciałoby się zrobić więcej niż 10 tys. km rocznie, a także wymienić opony. No i kary, kary…
    Towarzyszy mi tez taka myśl, ze podpisujac umowę abonamentowa, zobowiązuje się do płacenia tych choćby 600 zł miesięcznie, coby się nie działo, inaczej poniosę koszty jej rozwiązania. Kupując auto, pewnie ze gorsze, starsze, mniej fajne, za te 10 tysięcy wiem, ze nie dość ze nie będę dopłacać do kilometra, jeśli się rozpędzę, to jeśli piorun walnie w gospodarkę i stracę prace, ja to auto od biedy sprzedam, wrócę na miejsce pasażera lub ponizę się prosząc partnera o kluczyki. Takie jakieś refleksje w czasie kyzywowym, kiedy aż się boje przedłużenia abonamentu na wyborcza i spotify, bo jutro jest dzisiaj bardziej niepewne niż za 10 lat 20 lat temu 🙁

    1. nie kupię używanego, bo się nie znam i wydam fortunę na naprawę ukrytych wad. nie kupię nowego, bo mnie nie stać. nie wezmę leasingu, bo nie mam kilkudziesięciu tysięcy na wkład własny i zobowiązanie na 5 lat mnie przeraża. dlatego wybrałam abonament: tylko rok, niski wkład, pełens serwis i auto zastępcze w razie awarii. a co do innych wydatków – zamknęłam konto w cinema city, płacę za netflix, telefon mam w nju – i aparat kupiłam za gotówkę bo w abonamencie się nie opłacało. i nie biorę nigdy nic na raty, jedyny kredyt jaki mam – mieszkaniowy wynosi 1/4 wynagrodzenia jednego z nas sprzed 5 lat. uważam, że decyzja była przemyślana i jestem bardzo zadowolona.

      1. Pytanie było inne. Pytanie brzmiało, ile faktycznie miesięcznie schodzi na wypożyczone auto. Bo to nie jest 600 zł. Ja absolutnie nie oczekuje wykazywania wydatków. Każdy sobie wydaje ile chce na co chce. Tyle tylko ze Fiat 500 na abonament 600 zł na miesiąc nie kosztuje, ot co.

Napisz komentarz: Anuluj pisanie

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.