To nieprawda, że to, co o Tobie mówią, jest nieważne.

Miałam może ze trzy lata, kiedy spacerowałam z mamą po osiedlu, a ona zaczepiła nas, żeby zagaić i bez pardonu zwrócić mojej mamie uwagę – „Pani Radomska, czy zdaje sobie Pani sprawę, że dziecko prawie nie widzi?”. U nieuważnej, małej dziewczynce, która się potyka i mruży oczy, bez problemu dostrzegła problemy z widzeniem, które mama tłumaczyła roztrzepaniem. To ona zdiagnozowała u mnie problemy z oczami i to ona leczyła mnie latami. Niby oficjalnie z wady wzroku, a tak naprawdę z braku wiary i kompleksów.

Do jej gabinetu zawsze ustawiały się ogromne kolejki. Kilkadziesiąt osób, skoro świt, narzekając pod nosem, czekało ile trzeba, żeby dostać się na wizytę. Czy dlatego, że za drzwiami czekała na nich wybitna diagnosta i ekspert? Tego nie jestem w stanie zweryfikować. Przepisywała leki jak każdy inny absolwent medycyny z długoletnim doświadczeniem, nie odkryła żadnych nowatorskich metod leczenia. Po prostu i aż umiała uważnie słuchać, niekoniecznie o dolegliwościach. I garnęły do niej tłumy.

Każda wizyta trochę jak spowiedź, dlatego trwała zdecydowanie za długo. W osiedlowym ośrodku wszyscy przymykali oko, bo wiedzieli, że nadejdzie dzień, że sami znajdą się w gabinecie i nie będą chcieli wychodzić zbyt szybko, mimo złowrogich spojrzeń oczekujących w kolejce. Na drugim etacie, w prywatnym gabinecie, Pani doktor narzekała na ograniczony czas, a nowi pacjenci na kolejki, jednak kto ją znał, ten wracał. A kogo znała ona, nigdy nie zostawiła bez pomocy.

Pewnie ciężko mieć w domu kogoś, dla kogo praca jest pasją, a poczucie misji nie raz nie pozwala poświęcić się rodzinie. Mogę tylko się domyślać i snuć tezy, że dzieci często miały do niej żal, że tak dużo pracuje. A mąż nie raz wściekał się, że znowu przyjmuje kogoś w domu po godzinach. W gruncie rzeczy musieli chyba jednak wiedzieć, że taka już jest. Doktor Kulesza. Pani Tereska. Terenia. I że nie umie żyć bez pracy, bez ludzi, bez historii, bez pomagania.

W chwilach rozpaczy przychodzi mi na myśl, że to przez ludzi i od ciężaru ich historii zachorowała, bo ile można było je dźwigać bez szkody dla siebie, bez uszczerbku? Ona chyba jednak zdawała sobie sprawę z ceny, jaką niesie droga, którą wybrała. Bo nigdy jej nie zmieniła, aż do końca. Trudnego i pełnego bólu.

Chcę Ci o niej opowiedzieć nie tylko dlatego, że dla mnie to jedna z najważniejszych osób, które spotkałam na swojej drodze i które dały mi siłę i motywację, by pójść swoją własną dalej. Po prostu wiem, że mimochodem kojarzysz nazwiska osób zupełnie niewartych uwagi i po ludzku uważam, że to tacy zasługują na uznanie.

Nie wiem, co opowiadali jej w gabinecie inni ludzie, ale chyba nie chodziło tylko o pogorsznie widzenia, bóle pleców, czy anginę, bo wychodzili często z zapłakanymi oczami, z którymi dorosłym przecież nie wypada się obnosić. Wiem, czego doświadczałam ja.

Prowadziła mnie jako lekarz od dziecka. A jako mądry człowiek odkąd zyskałam własną świadomość i do gabinetu zgłaszałam się sama. Tłumiona kompleksami, brakiem przyjaciół, poczuciem bycia gorszą i bez szans. Mierzyła mi ciśnienie w oczach, przepisywała antybiotyki i wpajała do głowy coś, co zakiełkowało i kwitnie. Kiedyś przychodziłam do niej jako mała, pyzata dziewczynka w grubych, wstrętnych okularach. A jeszcze niedawno jako spełniona, przebojowa baba, która na nowych okularach z dumą ma wygrawerowane swoje nazwisko. I wiecie co? Ona patrzyła na mnie dokładnie tak samo. Wcześniej i wtedy. I to, że już nie spojrzy, boli mnie potwornie.

***

To ona wpajała mi to, w co wierzę i czego się trzymam, choć wszyscy mówią, że dzisiaj trzeba olać krytyków i biec po swoje. To ona mówiła, że krytyki trzeba wysłuchać, wziąć na warsztat. Przeanalizować, czy jest zasadna. Zrobić rachunek sumienia. A jeśli uzna się, że trudne słowa były na wyrost i bezzasadne, dopiero wtedy… kazać się całować w dupę i iść po swoje. Akurat za to zdążyłam jej podziękować.

Bo naprawdę tak robię, wiesz? Nad każdym bolesnym słowem na swój temat się pochylam. Nie raz rycząc. Coraz częściej jednak znajdując w sobie siłę, żeby przyznać „ktoś się pomylił, to nie o mnie” i nie walczyć, tylko przyjąć swoją, a nie cudzą opinię za wiążącą. Albo uderzyć się w pierś, kiedy uznałam, że coś spieprzyłam.

Mówiła też, że tu i teraz – kiedy tamto i wtedy bolało mnie tak bardzo –  jest na chwilę, że mam iść po swoje i nie oglądać się za siebie, a Ci, którzy teraz się ze mnie śmieją, kpią i szydzą, jeszcze przyjdą z gratulacjami i będą opowiadać, że mnie znali. I powtarzała, że Ci ludzie nie są ważni, bo tylko potrzebują zatrzymać innych w miejscu, bo sami nie mają odwagi ruszyć gdziekolwiek.
Tu się nie zgadzam do końca, bo i nieprzytakiwania ślepo mnie nauczyła, bo ludzie są ważni, Tereska. Dla Ciebie zawsze byli przecież najważniejsi, choć często podli i niewdzięczni. Ich słowa mają moc. Potrafią dawać siłę lub zabijać.

To nieprawda, że to, co mówią o Tobie ludzie jest ważne, bo tylko to nam zostało. Powinno się przecież opowiadać o tych, którzy zmienili nasze życie i nadali mu głębszy sens. Albo po prostu, po ludzku, mieli czas, choć ich doba, zupełnie jak wszystkich innych, miała tylko 24 godziny.

____________________________________

Przyjmowała w gabinecie, kiedy tylko pozwalało jej na to samopoczucie. Jeśli nie dawała rady przyjść do pracy, to ludzie przychodzili po pomoc do jej domu. Nie szanując, że też jest chora i nie odmówi, trochę jak dzieci, które nie potrafiły sobie bez niej poradzić. Osierociła nas, wiecie? Odeszła. Mam nadzieję, że praca dawała jej spełnienie, bo gdybym chciała podliczyć, ile czasu ze swojego życia poświęciła dla innych, okaże się pewnie, że dla niej samej, na pracę w ogrodzie, podróże i odpoczynek zostało niewiele.

Jolcia, Terenia,
mam nadzieję, że kiedy się spotkamy  będę miała za sobą choć w połowie tak wyciśnięte jak cytrynę życie, jak Wy. Bo Was mogłabym słuchać bez końca i ta cisza, odkąd wiem, że nie będzie mi to dane, rozsadza głowę i serce. Dziękuję za wszystko, tak chciałabym Wam postawić pomnik, a jeszcze bardziej po prostu czajnik z wodą na wspólną herbatę.

Odpoczywajcie dziewczyny, zasługujecie jak nikt inny. A świat niech się martwi, gdzie znajdzie armię takich, co Was dwie mu zastąpi…

___________

Dnia 16 czerwca, po wieloletniej, heroicznej walce z chorobą nowotworową odeszła Pani doktor Teresa Kulesza, internista, lekarz medycyny pracy, okulista. Świetny lekarz i wspaniały, ciepły człowiek.

63 komentarze
  1. Pierwszy mój komentarz u ciebie Olinku ale nie mogłam odejść z bloga tym razem bez słowa .
    Jesteś szczęściarą ,że masz takich ludzi wokół siebie..Ja też takich mam i wiem jak ciężko pogodzić się z ich strata ,tu na naszym padole…
    I wiesz co? Też bym chciała być dla kogoś taką osobą jak dla nas Jolcia,Terenia czy Danusia…Bardzo się staram…
    Buźka wielką!!

    1. Przepraszam, muszę. Na fb biega taki mniej więcej tekst – ” samotność to cena za to, że żyło się dla wszystkich prócz siebie” największa bzdura jaką słyszałam. Nie spotkałam egoisty, który cieszył by się gronem przyjaciół. Olu Twoja piękna dusza, wystawia tu właśnie najwspanialszy pomnik Tej Pani. Co tam granit, tyle serc poruszyłaś. Ciesz się urlopem, Pani Tereska odbiera nagrodę za swoje ziemskie dzieło.

  2. Pięknie napisane. Łzy same napływają do oczy. Zazdroszczę, że mogłaś spotkać tak cudowne osoby, które Ci pomogły kiedy nie zawsze sama w sobie wierzyłaś..

  3. Chciałabym kiedyś spotkać na swojej drodze takiego człowieka, który we mnie uwierzy i da takie życiowe wskazówki jak Pani Terenia.
    Pięknie się to czyta. Oby kiedyś ktoś tak mnie wspominał.

  4. Niedawno sama musiałam pogodzić się z taka strata … osoba niby obca a jednak tak bliska … serduszko ciagle boli ale pomimo trzeba żyć dalej …

  5. Mówią, że spotykamy na swojej drodze ludzi, w jakimś konkretnym celu.. Czasami aby oberwać od życia po głowie, czasami, by się czegoś nauczyć.. Niekiedy jednak w życiu pojawiają się ludzie, których strata boli szczególnie mocno, bo wryli się w nas i pamięć o nich będzie trwała zawsze… Przyłączam się do życzeń.. Odpoczywajcie spokojnie [*] Świetny tekst Olu -<-@

  6. Pierwszy raz, odkąd Cię obserwuję, zostawiam tutaj swój komentarz. Piękny tekst. Prawie się popłakałam czytając go. Też kiedyś miałam taką osobę w swoim życiu i bardzo żałuję, że nasz kontakt się urwał.
    Oby więcej takich ludzi.

  7. I się popłakałam…
    Wielkie to szczęście Olinku spotkać tak pięknie dobre osoby w swoim życiu.

  8. Łzy płyną po policzkach! A jednocześnie cieszę się jak dziecko. Hmm… cieszę się, tak! Nie z utraty ważnej dla ciebie osoby, również nie z tego iż ta kobieta odeszła przegrywając walkę z choroba, ale cieszę się czytając, ze tacy ludzie jak Tereska istnieją a co najważniejsze zostają zauważeni i docenieni! Coraz mnie jest takich ludzi, a moc spojrzeć w obrazy z przeszłości i posiadać w nich portret Tereski to naprawdę bezcenne.

  9. Czytam i obserwuje od dawna, nie szafowałam słowem uśmiechając się tylko pod nosem, bądź poklepywałam po ramieniu szepcząc ciche słowa wsparcia. Dziś też za wiele nie powiem poza tym, że warto pielęgnować pamięć o tych, którzy całym swoim życiem udowodnili, że warto było! Choćby dla takiego Olinka, który dzięki Nim właśnie z kaczątka wyrósł na mądrą, piękną i (tu garść pochwał) kobietę.
    Tak! Warto żyć, by potem ktoś pisząc, tęskniąc wracając we wspomnieniach nie zapomniał odejść, tak po prostu…

  10. Olinku miałaś niesamowite szczęście, że takie osoby stanęły na Twojej drodze!! Ale Ty też jesteś wielka, wiesz?? Potrafiłaś nie tylko wysłuchać rad, ale je zastosować. Nie każdy ma taką umiejętność. Brawo Ty!!

  11. Wspaniale napisane ?myślę, że każdy z nas na swojej życiowej drodze spotyka takich ludzi, tylko nie wszyscy ich doceniają, zupełnie tak jak Ci pacjenci co nachodzili Panią doktor w domu.
    Dobrze, że Ty ją docenilas.

  12. Piękny tekst Radomska. To musiała być wyjątkowa kobieta. Poryczalam się, wiesz. Fajnie ze jesteś

  13. Miałam napisać coś więcej, ale wiesz co?
    Dobrze, że jesteś. Tak po prostu.
    Łapiesz mnie za serce tym co piszesz….i to już nie pierwszy raz.

  14. Współczuję Ci – zapewne- ogromnej straty. Ale chciałabym Ci też podziękować, za to że się z nami dzielisz tym. Takie posty mną wstrząsają „dziewczyno, nie masz wszystkiego, ale zobacz co masz, doceń, przemyśl”.

  15. Piękny tekst, chwyta za serce.. czytając Go myślami i sercem wróciłam do osób które były dla mnie najważniejsze a których już ze mną nie ma.

  16. Twój tekst chociaż to niewłaściwe określenie dla jego treści jest piękny w swej prawdziwości. Myślę że tym razem nie tylko skłoniłaś do refleksji, niektórym otworzyłaś pewne drzwi. Dziękuję ❤❤

  17. Sporo osób pisze tutaj – Radomska, miałaś szczęście spotkać kogoś takiego na swojej drodze. Wiecie co? Moim zdaniem każdy z nas spotyka na swojej drodze kilka takich osób, którym należy się pomnik z dobrych myśli i wspomnień, przynajmniej w naszych sercach. Tylko nie zawsze w porę zdajemy sobie z tego sprawę. Rozejrzyjmy się dokoła, doceniajmy, ściskajmy, dziękujmy i całujmy. Bo życie na nas nie poczeka…
    Olinku wielbię, ściskam i dziękuję za te łzy wzruszenia, chwilę nostalgii i zamyślenia nad tym, co dookoła. Co tu i teraz.

  18. No znowu, znowu sie popłakałam.. masz w sobie coś takiego ze jak czytam to czas staje na ta chwile, zastanawiam sie nad tym i analizuje. Bardzo pięknie potrafisz pisać ❤️ ( oczywiście swój komentarz pisze jeszcze dłużej niż czytam bo mi wstyd ze nie umiem składnie pisać i sie staram a wychodzi masło maślane ?)

  19. Olu musisz to wiedzieć – dla mnie jesteś właśnie taką Terenią i Jolą, chociaż nigdy się nie spotkałyśmy.

    Dziękuję.

  20. To ja. Kaśka z insta . Ta od wina.
    Przykro żegnać takich ludzi. Z takich osobowości czerpiemy, uczymy się zycia, są dla nas inspiracją .
    Być może ta wspaniała osoba przyczyniła się do tego kim dziś jesteś i dzięki Jej za to. Bo głupim, proznym, zaufanym w sobie i jeszcze jak Bóg stanął trochę urody to już ohohoho- być dziś nie trudno. Dotrzeć do ludzi tak jak Ty, inteligencją, żartem, do tym słowem I przede wszystkim autentycznością- to jest coś.
    Szanuję za to bardzo ?

  21. Każdy z nas powinien mieć taką p Tereskę w życiu…. a dla ilu osób ty Olinku nią jesteś??? Trzymaj się cieplutko. A Lennonek pobił wszystkie internety na głowę. Jest wspaniała

  22. Ależ Ci zazdroszcze takiej Tereski. Niestety brakuje już ludzi dla których inny człowiek jest równie ważny, który rozumie, wysłucha i nie zmiesza z błotem przy najbliższej okazji.
    Cieszę się, że na nią trafiłaś. ?

  23. Olu te dwie wspaniałe kobiety, o których napisałaś mają już pomnik. On jest w Twoim serduchu i stoi na mocnych fundamentach wdzięczności i szacunku, a także na specyficznym rodzaju miłości, którą obdarza się osoby dodajace nam skrzydeł. Tego pomnika nikt nigdy nie zburzy…

  24. Super tekst Ola ?, też zapamiętam Panią Tereskę jako ciepłą i bardzo życzliwa osobę, takich ludzi jest naprawdę bardzo mało, ahhh szkoda że już Jej nie ma..

  25. Chciałabym ,aby kiedyś ktoś powiedział o mnie tak,jak Ty o tych Paniach. Ola powodzenia w życiu bo wiele jeszcze do zrobienia ?

  26. Poruszyłaś mnie do głębi. Czytając to, płakały nie tylko moje oczy, ale chyba każdy centymetr ciała.
    Kto z nas nie spotkał na swej drodze takiej Jolci czy Tereni. Nikt w naszym życiu nie pojawia się bez przyczyny, każdy spotkany człowiek ma wpływ na nasze życie.
    Życzę z całego serca każdemu, żeby w jego życiu też pojawiła się jakaś „Jolcia” czy „Terenia”, żeby nauczyły nas, tak jak one Ciebie drogi Olinku iść przez życie z podniesioną głową, jednak nie na tyle wysoko żeby przestać zauważać innych, akceptując swoje wady, pielęgnując swoje zalety i doceniając to co dobrego przynosi nam los…

  27. Dawno nie czytałam tak wzruszajacego i pelnego ciepla i wdziecznosci wpisu. Chwyta za serce. Bardzo poeuszajacy wpis ale jedno jest pewno mało gdzie sa tacy lekarze z powolania…

  28. Pomyślałem o ludziach, którzy uwierzyli we mnie bardziej niż ja wierzyłem w siebie sam, tych, którym tyle zawdzięczam i jestem Ci wdzięczny Radomska za tą refleksję.
    Nigdy Cię nie spotkałem, ale jest mi po drodze z Twoim sposobem patrzenia na świat i opisywania go. Bardzo mnie inspirujesz i motywujesz, za co dziękuję i proszę o jeszcze 😉

  29. Aż nie wiem co napisać…
    Znowu czytałam twój tekst ze łzami w oczach. Mimo wszystko to piękny tekst o kobiecie o pięknym, wielkim i dobrym sercu.

  30. Piękny i wzruszajacy tekst… Na pewno obie panie patrzą teraz na Ciebie z góry i są dumne… Jestem pewna że mają piękny pomnik w Twoim sercu…

  31. Świetna sprawa jesli dane jest nam spotkać kogoś tak nietypowego i oddziaływujacego na naszym późniejszym życiu kto daje nam siłę do walki i działania. Nie smuć sie Tereska juz teraz odpocznie sobie bo tych wszystkich latach niesienia pomocy innym.???

  32. Płaczę.. Płaczę od połowy wpisu aż do teraz.. Cudownie mieć takich ludzi w życiu.. Boli gdy odchodzą ale ten ból czasem pomaga.. Piękny tekst, tekst kobiety mądrej i ambitnej..

  33. Radomska cholero…. albo śmieję się jak upośledzony albo oczy mi się przez Ciebie pocą… fajny tekst – dzięki za niego ☺

  34. wiesz, co jest najpiękniejsze, prócz tego, że była wspaniałą kobietą ?
    to, że Ty to zauważyłaś, potrafisz docenić i zawsze będziesz pamiętać.
    Bo niestety.. ci którzy walili oknami i drzwiami na wizyty, za miesiąc.. dwa.. ech.
    to mój pierwszy komentarz pod Twoimi tekstami, choć śledzę na bieżąco.
    Jest mało ludzi, którzy zauważają takie rzeczy i potrafią je docenić.
    Cieszę się, że masz w sobie tyle empatii i wrażliwości.. 🙂 :*

  35. Wspaniała kobieta, nikt jak on nie potrafił przemówić do rozumu mojej upartej jak osiol prababci! Super osoba, zawsze stawiała dobro pacjentów ponad swoje. Miło że aż tak dobrze ja wspominasz 🙂

  36. Po informacji na insta o nowym wpisie tak naprawdę miałam już w głowie, co napiszę w komentarzu, bo w zasadzie mam kilka kwestii do poruszenia.

    Po przeczytaniu tego tekstu – zaniemówiłam. A nawet zaniepisałam, więc po prostu zamilknę.
    Słowa są tu już zbędne.
    Wielki szacunek dla dr Kuleszy. I wielka strata.
    Serce boli i łzy płyną.
    Jedyne, co napiszę, że pani Tereska powinna być autorytetem nie tylko dla młodych adeptów sztuki lekarskiej, ale i dla każdego obywatela tego świata.

  37. Radomska, siedze sobie na balkonie, czytam książke, grzeje nogi w słońcu i tak uznałam – sprawdze co u Ciebie. Obejrzałam zaległe relacje z wycieczki – tak trzeba żyć. Zaproponowałam znajomym wyjazd w góry – Tyś inspiracją 🙂 no i tekst przeczytałam i tak sobie myśle, jak dobrze że znałaś Panią Tereske, bo teraz Tyś taką Tereską acz Radomską, i niech to wszystko dalej się kręci. Jednocześnie zazdroszczę tych chwil u dr Tereski ale sobie też zazdroszcze, że mogę Cię czasem poczytać. Ściskam :*

  38. Jak czytałem to co wcześniej pisałaś o swoim dziadku, o nauczycielce czy teraz o okulistce, to mam nieodparte wrażenie, że realizujesz ideę, która mnie zachwyciła w drugim tomie cyklu „Gra Endera” O.S. Carda, chodzi mi o tytułowego Mówcę Umarłych.
    Człowieka, który umiał zagłębić się w czyjeś życie, i wyjaśnić przyczyny różnych życiowych decyzji. Nie – udawać, że ktoś był super, bo „o zmarłych mówi się tylko dobrze albo wcale”, albo – jak to było w komedii „Wyścig szczurów” że Klaus Barbie wprawdzie był zbrodniarzem, ale przecież był kochającym mężem i ojcem;)

    Chodziło o kogoś kto umożliwiał zrozumienie czyjegoś życia. W tej książce Carda był przedstawiony motyw defraudanta, który – jak się okazało – (ujmując w dużym skrócie) z powodu przeżyć z dzieciństwa był zafiksowany na idei, żeby jego rodzinie nigdy pieniędzy nie brakowało.

    Cytując z książki:
    „– (…) Kiedy pozna się kogoś naprawdę, nie można go nienawidzić.
    – A może nikogo nie można naprawdę poznać, póki nie przestaje się go nienawidzić?
    – Czy to paradoks błędnego koła? Dom Cristão twierdzi, że większość prawd daje się wyrazić jedynie poprzez błędne koło.
    – Nie sądzę, by miało to związek z prawdą. To po prostu kwestia przyczyny i skutku. Nigdy nie zdołamy ich rozróżnić. Nauka nie uznaje żadnych przyczyn prócz najpierwszej – jeśli przewrócisz klocek domina, sąsiedni upadnie także. Jeśli idzie o istoty ludzkie, to jedyną przyczyną, która ma znaczenie, jest przyczyna ostateczna – cel. Co dana osoba chce osiągnąć. Kiedy zrozumiesz, czego ludzie naprawdę pragną, nie możesz ich nienawidzić. możesz się ich bać, ale nie nienawidzić, ponieważ zawsze znajdziesz te same pragnienia we własnym sercu.”

  39. Ryczę… ze złości… na siebie… na swoją obojętność…ze mi się nie chciało przeczytać od razu twojego bloga… że współczułam Ci tylko ,, na chwilkę” jak opowiadałaś o tym na insta… Ryczę, bo przez pierwszych 6 lat mojego życia p. Teresa była częścią też mojego życia… Ryczę… bo tak bardzo pochłonęła mnie rutyna…

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.