To będzie wpis sentymentalny i osobisty.
W ciąży świat kończył się na porodzie. Byłam pewna, że umrę ze strachu i bólu i będzie po kłopocie, pisanina Radomska pójdzie w zapomnienie, posag zostanie zaprzepaszczony, a wyborne poczucie humoru zeżarte przez robale. Analizowałam tamten dzień na miliard sposobów i w sumie to dobrze. Nie miałam czasu zastanowić się, jak będzie wyglądało moje życie z Lenonkiem po drugiej stronie bęca.
Jak jest?
Dostrzegam tylko dwie narracje macierzyńskie w mainstreamowym pianiu o swoich rodzicielskich przeżyciach innych ludzi. Jedni dadzą się pokroić i będą Ci wkręcać, że ich dziecko zamiast kupy znosi złote jajka, nie ma kolek, a po prostu motylki w brzuszku, a kiedy drze japę to tylko z niepohamowanej radości. Ich dziecko będzie inne niż wszystkie dzieci. Nie tylko dlatego, że będzie miało rączuniuniunie zamiast rąk, nuniuniunie zamiast nóg. Będzie po prostu lepsze i to przekonanie pozwoli im łatwiej wytrwać we wcale nie cudowniuniej rzeczywistości.
Narracja drugich to słowa tych,którzy lubią cierpieć. Ich nie spotykają w życiu pospolite doświadczenia – kiedy ty masz zły dzień, nie zdążysz przejść na zielonym świetle i ochlapie cię TIR, to oznacza, że zaczął się nowy dzień i nie ma szczególnie nad czym się pochylać. Oni są więźniami maratonu cierpień, ciężkich losowych doświadczeń i bólu istnienia. Może kiedyś bolała cię głowa, ale nie masz pojęcia jak ich boli. Może miałeś ciężki dzień, ale nie jesteś w stanie sobie wyobrazić ile waży ich! Może i masz dziecko, ale Twoje dziecko przy ich dziecku to chomik przy amstafie. Nie porównuj,bo ich ból dupy i istnienia rozsadzi ci czaszkę. W ich opowieściach o rodzicielstwie dziecko to bachor, który zniszczył im życie, bez którego byliby po stokroć szczęśliwsi i robiliby miliard lepszych i ambitniejszych rzeczy. Oczywiście WCALE NIE, ale wygodnie zwalać winę za swoje życiowe niepowodzenia na jakieś 4 kilo człowieka, którego życiowym problemem aktualnie jest niemoc puszczenia bąka. Słowa klucze dla rodziców frustratów? Bachor, rzygi, kupa, zmęczenie, więzienie.
A ja znów stoję w bolesnym rozkroku. Rozdarta między rozckliwieniem, robieniem sobie jaj, a tęsknotą za czasami, kiedy mogłam pisać, kiedy tylko przyszła mi na to ochota. Całuję maleńkie łapki swojej córci, ale nie udaję, że nie walą rzygami, a w czasie jej histerii potrafią mnie okładać po pysku tak, że muszę szukać strąconych z nosa okularów. Brakuje mi własnej przestrzeni, ale śmieję się w głos, kiedy ta mała cholera znów zdąży mnie osikać przy przewijaniu. Jest słodko-gorzko bardzo. Słodko przypomina mi po co i dla kogo żyję, gorzko kim jestem i czego pragnę poza tym, żeby jej nigdy nie stała się krzywda i przestała mieć te pierdolone kolki przez które zamiast pisać sarkastyczne teksty wieczorami, płaczę razem z nią -ona z bólu, ja z bezradności.
Minął miesiąc, wiecie? Moje dzieciątko nie jest już noworodkiem. Mam niemowlę w domu, które zaraz zacznie mi pyskować, przyprowadzać jakichś gachów, za których zamordowanie nawleczony pójdzie siedzieć i powie mi, że nie będzie ze mną gadać, bo ja nie ogarniam. Wiem, że blog cierpi przez to moje macierzyństwo, ale apeluję o cierpliwość- zbieram i zapisuję pomysły, ale najzwyczajniej w świecie potrzebujemy z Lenonkiem jeszcze odrobiny czasu żeby wypracować jakiekolwiek zasady, których moje dziecko nie osra i nie przekrzyczy. Na razie dzień zlewa się z nocą, priorytetem stała się rozwrzeszczana istota, która furią reaguje na wszystko,co nie jest zgodne z planem uknutym przez nieprzenikniony, 30-dniowy umysł.
Obiecałam Wam piękne zdjęcia Lelolka, ale Lelolek jest na etapie kochania świętego spokoju, maminego cycka i samych swoich, więc na razie nie będę jej męczyć tylko po to, żeby sprawić sobie radość. Zamieszczam zatem jedno z ulubionych robionych w czasie codziennej walki o nasze nowe wspólne życie. Zdjęcie pic na wodę, bo zrobione w chwilach, których rzadko doświadczamy, jak Lenon, ukontentowana mała amiszka po kąpieli, po prostu spokojnie śpi.
P.S. Myślałam, że wiem, co sprawia mi w życiu radość. Odkąd się do mnie uśmiechnęła pierwszy raz świadomie dowiedziałam się, że gówno wiedziałam na ten temat 🙂 Ściskam Was i proszę o cierpliwość. Wrócę. Będę szczekać i odreagowywać, obiecowywuowuuuję!
Wykończona, przerażona, szczęśliwa, niewyspana
– Radomska. Mama.
O,kurcze.Twoja córa ma rozwalający uśmiech.Jest bardzo do Ciebie podobna.Życzę dużo zdrówka i inspiracji.Pozdrawiam!
Obie jesteście piękne:) A Lenuszka chyba do taty podobna, chociaż znam tatę tylko z Twojego bloga i ze zdjęć 🙂 Gratuluję skończenia miesiąca-moja mała skończyła 5. Czekam z niecierpliwością na nowe wpisy, ale ciesz się macierzyństwem. To ważny czas dla was obu, dla waszej trójki właściwie. Ucałuj malutką w wirtualny czubek głowy 🙂
Lenon jest miksem mamy i taty podobnym do siebie na szczescie 😉 sciskamy!
Wystarczy przyjrzeć się fotkom i ich opisom. Nawet bez czytania tekstu. Inteligentna Oleńka szybko dojrzewa, radzi sobie. Skarcony poprzednio nie zachwalam, bo to już zapisano w pamięci. Następnym razem koniecznie dwa zdania o tatusiu … radzi sobie ? Co tam blog … jakoś tu leci. To trochę potrwa. Tatuś ma córeczkę wiec dla mamuni synuś ! … wtedy można myśleć o blogu. Zdrówka wszystkim życzę. 🙂
Tato na medal.Lepszego dwymarzyc nie moglam i ustalamy date slubu,bo go nie oddam. nikomu !sciskamy! co do dzieci-Lenon absorbuje jak szescioraczki..padamy oboje i mysl o kolejnym Bąblu na razie nas wzdryga,ale matka antura jest cwana więc się nie zarsekam 🙂
cudna malutka z pięknym uśmiechem.
Łaaa, 30dni! jeszcze trochę i kupy będą bardziej skoncentrowane i życie będzie się normować 😉
Btw, mnie się Lennej dziewczynki podoba trzecie zdjęcie chillout na całego. I Mona Lisa tez musiała tak wyglądać, gdy robiła w pieluchy!
obys miala racje…
Oleńko tak już będzie cały czas i słodko i gorzko i śmieszno i straszno. Ale dasz radę wychować mądrą kobietkę, bo sama taką jesteś:-).
Ale żeby nie było tak całkiem milusio – łagodna Radomska to coś nowego ;-).
Trzymajcie się mocno razem świetna rodzinko:-).
Internetowa Babcia 🙂
Za każdym razem jak czytam to sie trochę przerażam ale potem widzę te zdjęcia i wierze Ci tylko w te dobre słowa, moze zdjec jak napłakał ale są mega przekonujące a ze na fotoshopa chyba nie masz czasu to tymbardziej
bo to jest przerazajace 🙂 i nie mam czasu na toalete ;-))) buziaki
Radomska….jestescie cudne. Obydwie i sama nie wiem, ktora ladniejsza. Chetnie bym tam do Was poszla i wycalowala te male piętki sikuna małego:)
Pozdrawiam serdecznie i nie spiesz się. Przytlaj, pieść, całuj i wychowuj tę ” małą Radomsko – Nawleczoną”. Cium
tak jest!;)
Gratuluję pięknego dzieciątka. 🙂
Naprawdę nie mam mam wypośrodkowanych? Takich pomiędzy „niuniuniu” a „bachorem”? Myślę, że nie ma ich wiele, ale są.. te co mają po prostu dziecko-małego człowieka.
PS. Miało podobno nie być czapki po kąpieli 🙂
sa ale malo.. ja uslyszalam we wlasnej rodzinie ze nie kocham swojego dziecka bo sie nie ciesze i nie doceniam bo robie to po swojemu.po naszemu Asiu.mam nadzieje ze u was lepiej.buziaki.
U mnie bez zmian. Depresja w pełni. Poporodowa czy insza.. czy to ważne? Akceptuję taką siebie, może trzeba czasem stanąć. I poczekać. Szkoda tylko, że odbiera mi to nieskrępowaną radość z istnienia małego stworzenia. Na szczęście nie jestem z tym sama, bo partner wspiera. Minie…
wróć na terapię.
Jestem wzruszona sednem tego tekstu, chyba na wspomnienie, jak to było, kiedy dzień zlewał się z nocą. A miesiąc mojego dziecka minął tak, że nie pamiętam w nim siebie 🙂
Ale jak zawsze udało Ci się wszystko tak świetnie napisać, że oprócz wzruszenia, uśmiałam się też nieźle.
Dziękuję i powodzenia.
Czy mogę udostępnić na FB prawdziwość Radomskiego macierzyństwa ? 😉 Cudny ten Wasz pozornie śpiący Amisz 🙂
sama upubliczniam,więc..dziękujemy za cieplło!
Nie przejmuj się, kto kocha ten poczeka 🙂 a w życiu sa ważniejsze sprawy niż „szczekanie” i każdy normalny człowiek to rozumie 🙂
Po tym jak ostatnio robiłam sesje dla noworodka a on zupełnie nie chciał leżeć jak na ślicznych zdjęciach Anne Leibowitz naszła mnie refleksja – czym oni szprycują te dzieci żeby były tak spokojne na zdjęciach … jeśli sie kiedyś dowiem to Ci powiem, póki co rozumiem dlaczego zdjęć nie ma choć nie powiem baaaaardzo bym chciała zobaczyć zdjęcia Lenona w wykonaniu Aleksandry na pewno byłyby magiczne
Aleksandra chyba się nie jara foceniem dzieci, nawet moich. Nie śmiem prosić
Jak widać poza mainstreamem są jeszcze normalne matki, które kochają nad życie, gotowe jednocześnie zagryźć latorośl w chwilach własnej słabości połączonej zazwyczaj z niespożytą siłą do darcia się małego ludzika. Znaczy nie jestem wyrodną matką?! 🙂 P.S. Lenka jest prześliczna. Zupełnie nie wiem po kim, ale jest :-). I rzeczywiście trochę amiszowato wygląda. Cudaczek. Duuużoooo ciepełka, miłości i spokoju dla Ciebie Matko.
Kocham jak swoje!
Cudna jest, gratuluje i życzę zdrówka i spokojnej szczęśliwości :*
No dzisiaj wpis jest bardzo osobisty aż mnie zatkało – niby odporną na takie potok pozytywnych emocji. Proponuje do zdjęć zawiązywać dużą czerwona kokarde, aby odganiać niedobre intencje. To niby gusła ale od kokardy nikomu jeszcze sie nic nie stało , a może przypadkiem uchroni od czegoś złego.Poczytaj sobie język niemowląt – w necie na pewno znajdziesz to będziesz wiedzieć co cię czeka w najbliższej przyszłości , no i monolog dzidzi będzie bardziej zrozumiały 🙂 Pozdrawiam i wielu uśmiechów życze 🙂 🙂
i tak się drze jak opętana, z kokardą czy bez. 😉
bo macierzyństwo to huśtawka w słoneczny dzień nad stertą łajna…raz słońce..raz gówno…
życzę dużoooo słońca 🙂
lepiej bym tego nie ujęła!
Zdrowia – tego ja życzę Tobie i małej bo wyglądanie prze pięknie 🙂
Bardzo fajny bobas, na pewno będziecie z nią mieli przygód i radości. Pozdrawiam
Czekam na te krzykliwe, ironizujące wpisy, które wywołują uśmiech na twarzy. Radomska – dziecię masz fajne. Oby zawsze zdrowe!
Pozdrawiam!
masz jak w banku!
OBY!
Świetna córeczka, tak bardzo podobna do Ciebie. Widać to już na pierwszy rzut oka. Niczym się nie przejmuj i rób swoje 😉
ooooo stopki wiszące kochane malusie rozwalające wszystkie mamusie 😉 pieknie rośnie Leonek, bułeczka się robi 🙂 na kolki – polecam chustowanie, jak mojego Michała zakreciałam w chuste płacz mijał jak ręką odjął, i chociaz chwile mialam na posłuchanie ciszy….ale to mija. Dzielnie się trzymajcie, a ja tymczasem zamykam kompa w pracy i biegne do przedszkola i żłobka po moich królewiczów 😉 kissss
To małe ciałko uczy pokory
ustala wlaściwy porządek rzeczy
sprawia ,że człowiek mniej narzekać skory
gdy nie swój a jego żywot zabezpieczy
mała istotka i wielka mama
a jednak przy niej zmalała
na zawsze inna, choć taka sama
serce i duszę weń wlała :-))
matka wie, że ćpiesz? 😉
Nie,ale już przestanę..:-)
Świetne zdjęcia i uśmiech córeczki nie do przebicia!
Słodziak niesamowity 🙂
Śliczna kruszynka. Dużo zdrówka i siły dla Ciebie i dla Niej.
Gratulacje!!! 🙂
Zdaje mi się, że Lenka będzie bardzo stanowczą kobietką, wszak na podstawie obserwacji własnych byłam pewna, że jedynie chłopaki pędraki siurają po odchyleniu rąbka pieluchy 😉 a tu proszę 🙂 indywidualistka! 🙂
Ściskam nie za mocno, co by mleczarni nie uszkodzić :* w razie Radomskiej potrzeby wynarzekania się na wszystko od pogryzionych sutów, przez brak sil do podniesienia tyłka, po niechęć do laktacyjnego żarcia dla mam, jestem i służę swoim baaaardzo rozumiejącym uchem. Buziaki!
no powiem Ci że córka ma taki ukontentowany wyraz twarzy jak mój kot po zjedzeniu czegoś dobrego. Wie że jest bezpieczna i śpi sobie jak ten przysłowiowy aniołek, z szelmowskim uśmiechem.
Lenka to sama słodycz, to mówię ja Furia która zazwyczaj się dziećmi nie zachwyca 😉
jak ona jest sama słodycz, to ja jestem kiełbasa podwawelska. Omen Furia, na dzieciach się ni cholery nie znasz! :*
ale słodziutkie 🙂 gratuluje mamie :), a ja swoich nie mogę się doczekać 🙂
Piękne maleństwo, pamiętam jak urodził się mój Jacuś, nie bywam mężczyzną bojaźliwym i miękkim lecz w tamtym dniu kolana zrobiły mi się jak z waty gdy dostałem Jacusia na ręce.
Słodki Bobas. Nich rośnie jak na drożdżach 🙂
Na kolki – SABSIMPLEKS – POLECEM – przetestowany prawie 3 lata temu…..pozwalał usłyszeć CISZĘ w domu i łagodził ból Naszego Bastka…..
ps. wersja polska – zamiennnik: Espumisan
Pozdrawiam i BUZIAK WIELKI DLA MŁODEJ ŚLĘ:-)
nie dziala.
Jest jeszcze jedna nurt pisania o macierzyństwie: że jest jakie jest. Polecam Twojej uwadze akcję „Macierzyństwo bez lukru”, więcej informacji podeslę mailem.
Powodzenia w matkowaniu! 🙂
ale was dziewuszki ja znam i kocham, że też pisząc ten tekst nie odniosłam się do waszej cudowności- głąb i baran ze mnie! <3
Piękna dzidzia 🙂
uwielbiam dzieci 🙂
Niesamowity uśmiech na zdjęciu. Super fotka. Pozdrawiam!