Remontujemy.

Jeżeli komuś się wydaje, że posiadanie zgodnego życia narzeczeńskiego jest związane tylko z wzajemną miłością, szacunkiem, tolerancją i skłonnością do kompromisów, to jest naiwny i rozwiedzie się zanim zdąży oswoić się z obrączką na palcu. Otóż moi Drodzy – fundamentem trwałym i nieulotnym tak jak uczucia, są wzajemne deklaracje i słowność. Pominęłam chyba w opisie zaręczyn parę faktów. Moje „Tak będę Twoją żoną” nie skończyło się wykrzyknikiem czy łzami. A ustaleniem i haczykiem – „o ile przemalujesz ten cholerny zielony pokój”.

To nie koniec negocjacji!
Mężczyźni lubią używać sformułowań nieograniczonych czaso-przestrzennie. Kobiety też kiedyś lubiły, ale gdzieś tak 200 lat temu zorientowały się nagle, że przedślubne „będę Cię na rękach nosił” ewoluuje po ceremonii w „tak bardzo bolą mnie plecy, umieram, usmaż mi schaba, chcę zjeść coś przed śmiercią”.
Teraz są cwane. Te najcwańsze z cwańszych nie oczekują żadnych deklaracji, tylko wysokich kwot na koncie wybranka, a potem stosownych do ich potrzeb alimentów, bo wiedzą, o czym marzą, a marzenia przecież kosztują.
Osobiście wolę jednak kobiety inteligentne, które potrafią wyegzekwować swoje potrzeby tak, że ich mężczyzna jest przekonany, że sam na to wpadł.

U nas jest pośrednio. Dopóki mieszkanie było tylko Niemęża, słowem nie skrytykowałam za ciemnych kolorów ścian, mebli o nieustannie kurzącej się fakturze, obrzydliwej oczojebnej zieleni ścian w pokoiku, ławeczki do ćwiczeń,która zajmuje w owym pokoiku 3/4 przestrzeni. Pełna pokory przytakiwałam tylko słysząc, że korytarz i kuchnia wymaga remontu, szukając już w tym celu trotylu na allegro.

Jednak teraz, kiedy miłosne deklaracje uczyniły to mieszkanie naszym, a ja jako matrona ogniska domowego i psa dostałam prawo do decydowania… Zorientowałam się, że w ogóle tego nie chcę i że krytykować to świetnie umiem, ale sama ogarnąć przestrzeń, ni cholery.

Od kilku dni mieszkam w Castoramie. I jak Sokrates udowadniam Nawleczonemu jego głupotę krytykując wybrane przez niego kolory farb.  Udając mędrca przytakuję Panom w niebieskich ogrodniczkach smerfów i przyznaję rację, choć nie mam pojęcia o czym mówią (jak to mam sama sobie wymierzyć blat? ja odruchowo podam mniej centymetrów niż mam w rzeczywistości!)

Dylematy?

  • Kolory

Ludzie dzielą się na dwie grupy -mężczyzn, którzy nie rozróżniają kolorów, które widzą oraz kobiety, które rozróżniają kolory, które nie istnieją. Jestem pośrodku. Niby mam macicą, ale, z przyzwyczajenia, przez brudne okulary, głupoty, widzę wszystko w  odcieniach szarości.

I te nazwy. Biały nie jest białym, jest anielską poświatą. A jak brudnym białym, to beżowym albo kremowym. A biały+ plus siki = jasmin. To ogarnęłam.  Nie ogarniam jednak, gdzie można kupić tomik tego poety, co pochylił się nad kolorem korzenia kurkumy, kajmakowym marzeniem,  marchewkowym snem, czy malinowym szaleństwem. Nie pozostaje nic innego, jak zamknąć oczy, wyciągnąć palec i powiedzieć to, operując liczbą, bo nie będę tej nomenklatury debilnej używać, bo wyjdzie na to, że milej odnoszę się do farby  niż do narzeczonego i psa.

  • Płytki

Zasada wyboru płytek jest prosta. Płytki są na całe życie nawet jeżeli myślisz, że nie są. Albo po walce z ich zakładaniem przez myśl ci nie przejdzie, żeby je skuć, albo zdechniesz przy ich zakładaniu właśnie. Muszą być uniwersalne- ściany przemalujesz,ze ścianami możesz strzelać. Nie znajdziesz jednak żadnego Śwagra ani majstra, który na siódmym piętrze zdecydowałby się na dobrowolną wymianę płytek…

Drugą cechą obok banalności/neutralności jest… jakaś taka strukturo-faktura, która już na dzień dobry sprawia, że płytki wyglądają na brudne. Po prostu, będziesz miał o  jedno mycie podłogi  w tygodniu mniej – to,czego nie widać, NIE MA. Ci, którym podobają się gładkie ciemne meble też myśleli, że najważniejsze, żeby były ładne. Teraz zamieniliby je na karton byleby nie musieć ścierać kurzu częściej niż karmi się noworodka.

  • Meble

Nasze miały być robione na zamówienie, porządne, drewniane, sprawdzone, niezniszczalne i na lata. Potem sprawdziliśmy ceny i stan konta. I to jest ten moment, w którym nieoceniona okazuje się być umiejętność zgadzania się na kompromisy. Nie, nie w związku – w związku kompromis sprawia, ze żadna ze stron nie jest zadowolona. Chodzi mi o kompromis z życiem – musi nam wystarczyć zestaw  gotowym mebelków z marketu. Jeśli rodzice nie pomogą, to dla Barbie.

Remont ma jednak i pozytywne strony, tym bardziej jeżeli jest się rozdartą histeryczką. Cała rodzina ze Śwagrem, majstrem i nawleczonym na czele opłaci mi każde wakacje, bylebym tylko nie stękała im nad uszami i zniknęła na czas przeprowadzania prac.  parafrazując przysłowie – i mieszkanie wyremontowane, i Radomska cała. Wkróóótce…

No a za 2,3 lata to zacznę w końcu zarabiać rozsądne pieniądze i kupimy ten cholerny domek w Bieszczadach, razem z projektantem i gosposią i będzie z głowy.

__________________________________________

P.S. Scenka rodzinna: Świąteczny obiad, padre sączy rosół niedzielny, w tradycyjnie włączonym telewizorze emitują reklamę z Dodą. Tato na to:
– Ta k…a 300 tys. za reklamę dostała i co ja z tego mam?!
– cycki, tato!
– i telewizor dwa razy droższy, bo ktoś musiał za jej cycki przecież zapłacić.

Na łądne patrzeć cycki i ładne mieszkanie mieć, to by każdy chciał, a robić to nie ma komu.

 

___________________________________

Będę się starała bywać tu cześciej, serio, ale nie jest lekko. Zapraszam na fb: mam Wątpliwość

23 komentarze
  1. … takie jest życie … kolory , płytki i meble … to pikuś … KASA … to zawsze problem … by zdrowie było … bo uczucie jest … racje mają Śwagier , Nawleczony i majster … trzeba się na ten czas usunąć … z korzyścią dla Pani , dla Nich , dla pieska, dla sprawy … stres wykańcza … proszę się zaszyć gdzieś na odludziu … i pisać … zobaczy Pani … po pewnym czasie polubi Pani to co Oni zrobią … byleby z kasą nie przeholować … „nie patrz na to … patrzaj w serce ” … powodzenia …

  2. Mieszkam na wynajmowanym więc urządzić sobie mogę co najwyżej pulpit na komputerze. Ale jak już się dorobię czegoś coś w teorii będzie moje/nasze (a w praktyce przez 30 lat banku) to przewiduję armagedon totalny z urządzaniem. Nie przewiduję, żebym zarobiła na tyle żeby chatę razem z projektantem kupić, więc będzie wesoło.
    Co do Dody, obawiam się, że zbliża się dzień w którym za jej cycki będę z mojego rachunku w firmie na P płacić… Nie ma lekko.
    Powodzenia w remoncie życzę 🙂 A chłopom dużo cierpliwości 🙂

  3. Rozwieje twoje marzenia co do mieszkanie.
    Wspólny macie Dom, taki przez duze D. Ognisko domowe, zapach ciasta i rozmerdany Negro i Wy; wzajemnie Nawleczeni.
    Pamietaj jednak, że mieszkanie jest Jego, po ślubie tez bedzie. Nie ważne ile wybierzesz farb, mebli i wazoników, dywaników… i tak w księdze wieczystej widniec bedzie On. No chyba ze ci podaruje conajmniej część(upewnij sie wtedy czy to nie tylko kuchnia)

  4. JUz chciałam krzyczeć jak ci ladnie w mundurku majstra patrząc na zdjecie ale doczytałam sie że że masz roztoczone inne wizje przez nawleczonego na czas remontu – korzytaj z tego- odpoczynku i kontaktu z nami nigdy na wiele 😉 .
    Ja co prawda straciłam zaufanie do fachowców po moim ostatnim remonciku ale nadal zostałam niepoprawną optymistką, i posiadam jeszcze wiare że są jeszcze majstrowie prawdziwi …

  5. skąd ja to znam… nasi „chłopcy od remontu” wynieśli się w piątej, alleluja, bo już byłam pewna, że kiedy powiedziałam, że ma być zrobione do świąt, oni wzięli pod uwagę święta bożego narodzenia…
    w pokojach mam ściany w kolorach: miodowy, brzoskwiniowy i, i! tajemniczy ogród… 😀 płytek jeszcze nie wybierałam, bo spojrzeliśmy na stan konta właśnie. więc mamy pomalowane pokoje, łóżko, stolik i to na razie tyle… ale najważniejsze, że w końcu to mamy i teraz możemy w końcu być razem.
    tak więc życzę powodzenia przy remoncie, Radomska. teraz Ty się męcz, a ja bardzo chętnie o Waszych zmaganiach poczytam :))

  6. Podniosłaś mnie na duchu strukturo-fakturą płytek. Od dzisiaj świat będzie lepszy, a moje płytki bardziej niewidocznie-brudniejsze 🙂

  7. Oj, o remontach to chyba każdy może coś skrobnąć, to chyba jak ospa, trzeba przez nią przejść. 😉 My pół roku temu kupiliśmy nasz wymarzony domek. Pierwszy remont (z grubsza) ogarnęliśmy. Na mebelki (niektóre) kaski zabrakło. Telewizor stoi na starym stole. Do niedawna stolik w pokoju to był karton z książkami. Ale nie ma co narzekać, ważne, że nasz własny 🙂

  8. Zapomniałam się pochwalić. Pamiętasz, jak kiedyś Ci pisałam o swoim pragnieniu przegonienia swojej idolki? 😉 Udało mi się! 🙂 Serdecznie pozdrawiam (ale nie myśl, że odpuszczę i przestanę tu wpadać, o nie!)

  9. Współczuję remontu, bo znam ten ból, męczę się z nim po dziś dzień. Póki narzeczeństwo to też znosiłam odrapaną ścianę i jej kolor bliżej nieokreślony. Ale jak tylko GPS założyłam mu na palec to się skończyły czasy okopowe gdzie po domku wszystko leży i ,,teoretycznie tam jest tego miejsce”. Z racji mizernego stanu konta to remont mam od czerwca 2012 (miodowy miesiąc upłyną na romantycznym zrywaniu sufitu) a z racji zbliżającego się dzidziusia to mamy zaciśnięty pas na maxa tak co by zdążyć przed maleństwem. Życzę powodzenia z remontem:)

  10. wcześniej pewnie wszystko Ci się podobało , a teraz przewracasz facetowi dom do góry nogami, on zaraz (albo już) żałuje że razem zamieszkaliście i zaczyna analizować, że zamiast głupich paskudnych kafelków czy przysłowiowych zasłon mógłby kupić motocykl, łódkę czy polecieć do Australii

  11. Opisane świetnie i zabawnie…uśmiałam się : ) Wspólne życie właśnie tak wygląda, jak z boku na to popatrzeć to każdy odwala takie numery, ze pozostaje się pośmiać : )

    1. troche smęcisz ale coś w tym jest . też czasami myślę czy to już wszystko co mnie spotka … czy coś niespodziewanego i miłego się wydarzy… nie pisze więcej bo dojdę do tego , że zmęczenie materiału mam

  12. Moi drodzy mieszkanie czy dom czy nawet pieniądze w dużej ilości nie dają szczęścia. To tylko dobra materialne. Ja mam piękny nowy dom, mam również mieszkanie, które wynajmujemy ludziom, mamy aranżatorów i dekoratorów – mamy też psa yorka. Niestety mam 34 lata i już czuję, że nic więcej w życiu nie osiągnę i jestem nieszczęśliwy. Chociaż moja partnerka życiowa jest inteligentna, mądra, ładna i również dobrze zarabia to nie daje mi to szczęścia w życiu. Ona się bardzo stara ja też, ale najważniejsze jest w tym żebyście się nie pogubili – wzajemnie nie utracili. Najważniejsza musi być wasza więź, wzajemne uczucie i to abyście razem dążyli do jasno określonych celów. Oczywiście pieniądze napewno są pomocne w życiu lecz nie najważniejsze. Jak jestem w sklepie i widzę młodych ludzi, którym napewno się nie przelewa a mają dziecko i wspólny cel i wiąże ich piękne uczucie to im zazdroszczę. Ja włąsnie sobie zdałem sprawę, że zatraciłem się w tym wszystkim i że szukam takiego uczucia, którego nigdy nie miałem. Więć pamietajcie o tym, że można żyć skromnie ale uczucie i relacje między wami jeśli będą szczere wynagrodzą trudy dnia codziennego. Bo to uczucie nazwijmy to miłością jest ponad czasowe i silniejsze niż wszystkie pieniądze tego świata. Ja sam poznałem niedawno dziewczynę, która może nie jest bogata i nie pasuje do mojego świata ale ona pokazała mi, że się zatraciłem i że jestem skrzywiony na punkcie materialnym. Więć moi drodzy cieszcie się sobą a nie farbą, domem, mieszkaniem, samochodem. To jest tylko pozorne szczęście widoczne dla innych z zewnątrz, którzy tak to odbierają. Ja w życiu szczęścia jeszcze nie znalazłem, a wydawać by się mogło, że wygrałem życie na loterii.

  13. Czyli to swoje szczęście – znaczy wybranka serca zrobiłaś w konia na całej linii. Rządzisz się i tyle. A chata jego była przed ślubem?? -jeśli tak- dodatkowo cwaniakujesz nie u siebie. Ciesz się chwilą i rozkoszuj bo tak 3-5 lat po ślubie tolerancja u facetów dla -kochanie ja wiem lepiej – topnieje jak śnieg wiosną( tej wiosny nie bierz pod uwagę). No i schody będą ( zawsze możesz wtedy się popłakać) przez jakiś rok podziała. Potem grzecznie słuchaj męża albo noś siekierę bo nie ustapi ( chyba , że zawsze ustępuje- rzadko ale i takie egzemplarze się trafiają)

  14. cóż za prawdziwie, nieokiełznane podejście! do związku! Choć zależy na kogo się trafiło, jak moja wraca, a ja byłem w domu to obiad i porządek być musi, inaczej, kiszka 🙁

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.