Pączki bez glutenu i cukru – tłusty czwartek po Radomsku!

Witam po krótkiej przerwie od przepisów z serii „każdy łakomy debil to zrobi i zeżre”. Ja nazywam się Radomska, jestem tym debilem, a moje łakomstwo sprawia, że odkrywam w kuchni małe radości. Dziś specjalnie z okazji tłustego czwartku przepis na PĄCZKI. No, ale takie po radomsku – pączki bez glutenu i bez cukru oraz:
– bez zagniatania
– bez czekania
– bez drożdży

Od razu dodam, że robiłam je z myślą o mojej rodzinie, nie o sobie, aczkolwiek gdyby nie to, że aktualnie sobie poszczę, to pewnie przymknęłabym oko na fakt, iż owe pączki zawierają nabiał, którego nie jem. Zdrową wersję tego nabiału tzn. serki homogenizowane, ale bez żadnych ulepszaczy, cukru, chujów mujów. I, tak jak mówię, ja niejedząca nabiał stwierdziłabym pewnie, że nie ma sensu się krzyżować i już fakt nieinstalowania cukru i mąki pszennej jest wystarczającą innowacją i nie ma co tańczyć za ostro, bo endoproteza biodra to bolesna sprawa. Serki homo wyczaiłam w Lidlu i kupiłam, gdyż zadziwił mnie ich skład. Czyli jednak można zrobić coś bez wsparcia Mendelejewa!

16880738_1631440166872507_1201245909_o 16833088_1631440220205835_1208862205_o

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

UWAGA! To jest ważne. To zdrowsza wersja normalnych pączków, ale… to nadal pączki. Smażone, kaloryczne, smaczne. Zatem niech ktoś nie sądzi, że jak je je, to w ramach diety odchudzającej, bo się osmarkam ze śmiechu. Po prostu – jest tłusty czwartek i na pewne sprawy przymykamy oczko. Ja to akurat lewe, zezowate i niedowidzące, więc mi w zasadzie bez różnicy, i tak nie zjem. Jak masz w dupie gluten i cukier, to normalnie  sypiesz pszenną mąkę i słodzisz połową szklanki cukru, a po usmażeniu obtaczasz w cukrze pudrze – zyskasz to, że zrobisz je sam, potrwa to kwadrans i duma oraz ilość każą Ci zjeść 10.

Ok, masz ślinotok, ominęłaś te dwa górne akapity, zatem już czas:

Składniki (na sporą michę):

  • 3 całe jajka
  • ¾ szklanki ksylitolu
  • 2 serki homogenizowane naturalne ok. 135-150 g ( u mnie zwykłe, tanie, lidlowe)
  • 2 szklanki mąki jaglanej (kukurydziana też da radę, jest łatwiej dostępna, ale ja polecam jaglaną, bo wiesz, to prawie tak jakbyś zdrowa kaszę jadła :D)
  • Kilka kropel zapachu waniliowego
  • 40 ml spirytusu – chyba, że gluten zabiłby Cie nawet w takiej ilości, w tej sytuacji kieliszek wódki na bazie kartofli, czyli wódki bezglutenowej
    (Tak, możesz polać sobie w drugi na poprawę nastroju, nikt nie widzi, ciężko pracujesz, zasłużyłaś, chlup za moje zdrowie.)
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • Olej do smażenia (ilość: tak by na dnie garnka była min. 1,5 cm warstwa tłuszczu)

Co potrzebne:
– blender, duża łyżka, szklanka z odrobiną oleju do maczania łyżki, 2 miski, taki chwytak do frytek do wyławiania pączków.

Ciasto:

  1. Do miski mąka jaglana  i proszek do pieczenia siup. Zamiętol żeby proszek się rozniósł, ale tak, żeby po misce, a nie całej kuchni, uczulam, bo to strasznie wkurza mojego męża. i odstaw na chwilę. Miskę, chociaż męża też możesz, jeśli Cię drażni.
  2. Miska druga: serki do miski siup. Do serków zapach i ksylitol siup. Blendujesz dopóki ksylitol nie przestanie być wyczuwalny. Nie wkładaj palucha, bo odetniesz i co będziesz potem wtykała? Taki serek z ksylitolem i zapachem smakuje spoko, też nie wiem dlaczego wszyscy kupują te syfiaste pełne chemii.
  3. Mąka z proszkiem do miski z serkami robi co? Siup! Do tego 3 całe jajka siupają także! I ten spirit, co go dopić nie zdążyłaś. Blendujesz dopóki nie powstanie taka budyniowata masa.
  4. Do garnka nalewasz olej do smażenia. Czekasz aż się nagrzeje.
  5. Teraz najtrudniejsze: bierzesz dużą łyżkę, miziasz ją w szklance z olejem, żeby ciasto się nie przyklejało. Nakładasz na nią ciasto i delikatnie zdejmujesz, zsuwając paluchem, na rozgrzany olej. Wyjdą takie śmieszne, różnokształtne, artystyczne jakby najebane, ale smaczne.
  6. Jeśli masz odpowiednio dużo miejsca między pączkami same się obrócą, jeśli nie, czuwaj – smażą się pieruńsko szybko i musisz je odwrócić sama, żeby się nie przypaliły.
  7. Zarumienione łowisz chwytakiem do frytek. Odsączasz na papierze. Odczekujesz, bo poparzysz japę.
  8. ODCZEKUJESZ NAPISAŁAM. Tak, usmażyły się w środku. Tak, zeżresz, Jezusie jaka łakoma, patrzcie ją. Masz kopiastą miskę do dyspozycji. Rodzinie nie dawaj, bo się śmiali, że wydziwiasz z tą mąką z kaszy, teraz niech cię cmokną w kuper.

16879955_1631439940205863_1550499393_o16838046_1631439933539197_2101842008_n 16910837_1631439950205862_1893705643_o

 

 

 

 

 

 

Najlepsze, kiedy świeże, jak każde pączki. Gotowe w kwadrans, tanie. Alternatywa dla tych sklepowych, fajne dla dzieci. Te słodkie same w sobie, żeby nie trzeba było ich obtaczać. Na kolana teraz, wyznaj mi miłość. I daj znać, ile zeżarłaś. Mój mąż pół miski w jeden wieczór. Brzuch go trochę bolał, ale to pewnie od smogu. No i zostaw coś dla mnie, w sensie e-maila:

[wysija_form id=”1″]

 

12 komentarzy
  1. Jezu, czytasz w moich myślach 😀 Bóg zapłać!!! a już myślałam, że bee musiała przeżyć czwartek w piwnicy 😀

  2. Ej dokladnie w niedziele smażyłam takowe!!
    Tylle tylko ze mniej zdrowe, bo z glutenem… rodzina pozarla a corka nie bardzo chciala sie podzielic z mamą… no cóż, takie życie!
    A do tego wykorzystalam rewelacyjny gadżet kupiony na Aliexpress 😉 nie trzeba moczyc łyżki w oleju i kombinowac z wkladaniem pączków do smażenia. Polecam! ?

  3. Gotuj po Radomsku! ❤❤❤
    Ola, książka do napisania. Kucharska.
    Cudownie to wszystko wyjaśniasz – jak krowie na rowie. Do mnie właśnie tak trzeba. Chyba aż spróbuję i ja te pączki w czwartek usmażyć.
    Brzuch mnie boli… ze śmiechu.
    Smog zostawiam na zapas ?

    1. w tej konsystencji nie ukulasz raczej. ale gdzieś mi smignal przepis na paczki z piekarnika, warto pokmbinowac 🙂

  4. Jesteś zajebista! Nie, pączków nie zrobiłam i nawet dziś nie zamierzam, bo nie chce mnie się jak cholera, więc nie dlatego 🙂 Ale takie przepisy, takim językiem to ja mogę czytać codziennie! Kupiłaś mnie!

    1. Mo dobra! Popędziłam na fejsa do Cię i zdziwiona, że kupiłaś mnie drugi raz! Bo już Cię lubię od dawna, tyle, że z fejsem ostatnio rzadziej się spotykam 🙂

Napisz komentarz: Anuluj pisanie

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.