Jakiego Błazna zeżremy jutro?

Branżunia znów wzburzona. Nim ktoś ulegnie wrażeniu, że chcę napisać enty tekst oceniający postępowanie kolesi z agencji ClickApps uspokajam- nakreślę w kilku zdaniach co się stało, a potem przejdę do tego, co chodzi mi po głowie odkąd dowiedziałam się o popisie  tych chłopców (tak chłopców) wrze we mnie i przewraca mi się w środku nie tylko dziecko.

Nakreślam:

Panowie z agencji Click Apps zorganizowali warsztaty, na których jednym z prelegentów miał być Jacek Żak. Pan Jacek od jakiegoś czasu bawi internetową gawiedź pełniąc funkcję internetowego mema – prowadzi fanpage na facebooku poprzez który … oferuje pomoc w dodawaniu firm do google maps i szereg innych, nieco banalnych i wzbudzających radość gawiedzi usług.

Jak dotąd działanie Pana Żaka można było interpretować dwojako – w sposób wyrafinowany uznawać go za wybornego trolla, który bawi się konwencją 'bycia profesjonalistą z branży’, który niewiele musi umieć, ale to wystarczy, by drwić z innych podając się za autorytet. Druga interpretacja to po prostu możliwość, że ten sam Pan Żak nie do końca ogarnia z czego wynika zainteresowanie jego osobą, nie kuma do końca (a przynajmniej nie kumał, do teraz), że jest źródłem żartów, szyderstw i kpin. Jest po prostu zwykłym Panem Jackiem, który na serio wierzył, że to,co robi, jest niezwykle nowatorskie, inne, godne uwagi i dochodowe. W tym przypadku prawdą okazała się wersja druga.

Autorzy konferencji postanowili wzbić się na wyżyny swojego poczucia humoru i zaprosili Pana Jacka prosząc o wykład. Teraz tłumaczą się m.in. że chcieli mu dać szansę na zaprezentowanie siebie, że propagują inność, że są otwarci, że Pan Jacek sam jest sobie winien, bo przecież upubliczniając swoją działalność i zgadzając się na udział w konferencji sam wydał zgodę na ocenianie siebie i swoich kompetencji.

Historia bardzo mocno przypomina mi case sprzed kilku lat – kandytata na prezydenta RP Kononowicza, choć oczywiście w żaden sposób nie porównuje sylwetek obu panów, ot – widzę analagie pomiędzy ich „przygodami” z medium, jakim jest internet i z bydłem, jakim są ludzie.Naiwność, brak samoświadomości biednego pana w swetrze z komputerowym wzorem sprawiły, że stał się pośmiewiskiem niemal całego narodu. Kraj rżał słysząc, że przyszły prezydent obiecuje, że nie będzie niczego, jąkał się i pocił przed kamerą, przemawiając w swoim zrujnowanym domu ze swoją starą i schorowaną matką w tle, głęboko wierząc w to, co wmówili mu autorzy świetnego pomysłu na dowcip i twórcy jego kampanii- że jest brany na poważnie.

Dorzućmy do tego jeszcze opowieść o panu dzielnicowym, z którego zdjęcia utworzono mem, który zrujnował mu życie.

I podsumujmy,

Taaak, internet jest bezlitosny- kocha, nienawidzi, szydzi i szykanuje zawsze tylko mocno, bo w Internecie żyje tylko to,co jest wyraziste. A kiedy jeszcze leczy nas samych z kompleksów, pokazując, że są ludzie mniej poradni, mniej świadomi, brzydsi, głupsi od nas, staje się remedium na kiepski dzień. Nic tak nie poprawia humoru jak beka z drugiego człowieka. Co innego jednak wytykać głupotę, a co innego gnoić za nieświadomość i naiwność.

Nie lituję się nad osobami publicznymi, które świadomie pokazują się publicznie i nie liczą się z tym, jakie wrażenia mogą wzbudzać. Nie bronię samej siebie – karmię ten blog jadem, obracam w paluchach stereotypy wytykając nam -sobie i wam – własne wady i przywary, krótkowzroczność (choć jednocześnie nie obrażam Marysi X ekspedientki ze sklepu Y a raczej jej cechy wykorzystuje do stworzenia postaci, zlepku cech, które chcę obśmiać bez uciekania się do wycieczek personalnych)

Kiedy jednak publiczność spragniona błazna wyciąga łapy po ludzi, którzy są zupełnie nieświadomi konsekwencji i zagrożenia, mamiąc ich bają o podziwie i zachwycie, mamy przyjemność zasmakować, poznać, zobaczyć, jak wygląda skurwysyństwo i pastwienie się nad słabszym, bez względu na to, jak tą słabość moglibyśmy zdefiniować.

Wszystko jeszcze mieści się nam w głowie, dopóki rozgrywa się  na arenach internetowych- no kurwa, przecież w Internecie można napisać tekst używając słowa „kurwa”,  można kogoś zgnoić i obśmiać odwołując się do wolności słowa, nieskrępowanej możliwości wyrażania siebie i swoich myśli. Do niedawna wydawało mi się, że to po prostu w Internecie można więcej, ale nawet Internet robi się za ciasny więc…

…w realu zaczynamy sobie organizować spektakle, na których, zupełnie jak widzowie youtuba, wybieramy sobie błazna, z którym wolno nam zrobić, co zechcemy. Bo jest inny, słabszy, mniej elokwentny, nie napiszę, że gorszy, bo ci, którzy powinni się czuć gorsi to chociażby autorzy dzisiejszej konferencji, którzy na pewno, wymyślając swój genialny dowcip, posikali się ze 3 razy z zachwytu nad swoim geniuszem.

Nie pojmę tego chyba, że ignorujemy obecność na piedestale prawdziwych kretynów, których powinno się stamtąd strącać kamieniem, a jednocześnie wyciągamy na ten sam piedestał tych, którzy nie dostali szansy, nie mają możliwości się obronić.

Skoro można już, jako przedstawiciele poważnej, chyba całkiem ogarniętej instytucji, cisnąć łacha z nieporadnego Pana Jacka, to może pójdźmy o krok dalej.

Proponuję, abyśmy natychmiast udali się pod drzwi nielubianego sąsiada i nasrali mu  na wycieraczkę. Powiedzieli dziewczynie, która nas mija, że jest brzydka i beznadziejna. Powiedzieli robotnikowi wracającemu z pracy, że wygląda na debila, a tak w ogóle to śmierdzi.

I tu nie chodzi konkretnie o żadnego Żaka, Kononowicza,  autorów konferencji na której z jednego z nich robiono sobie jaja (teraz tłumacząc, że WCALE NIE, ale to tłumaczenie dziecka, które twierdzi, że nie zeżarło batona, a ręce i jape ma jednocześnie uwalone czekoladą)

W Hiszpanii walczą z bykami i obrzucają się pomidorami. Proponuję żebyśmy wyszli na zewnątrz, zagryźli się i porzucali w siebie gównem. 

 

Skoro w Internecie można wszystko, to po co te durne konwenanse i instynkty samozachowawcze w realu?

Czekam na jakąś historię o ofiarze internetowych dowcipasków, która nie wytrzyma ludzkiego jadu i stwierdzi, że łatwiej i sympatyczniej, będzie jej strzelić sobie w łeb. Oczyma wyobraźni widzę te poruszające reportaże o ludzkiej bezduszności.

Oglądane nad kanapką z serem i keczupem.

To co, Internecie,  kogo jutro mianujemy Błaznem bez pardonu i  zahamowań, a potem rzucimy sobie na pożarcie jutro?

_____________

P.S. z tego,co widzę, sam Pan Jacek, którego przygoda z agencją stała się inspiracją dla tego wpisu, nie czuje się urażony i lepiej dla niego oraz autorów konferencji, że tak jest.  Nie zmienia to jednak faktu, jakiego rodzaju wizytówkę sobie autorzy konferencji wystawili. 

12 komentarzy
  1. … oj, jakie nauki dla mnie Oleńko płyną … wprawdzie zbytnio nie filozofuję u siebie, taki umiarkowany ze mnie baran … ale wiadomo jak kto te moje bazgrały odbierze ?… a inteligencją zbytnio nie grzeszę, więc ? … gdy ktoś zechce mnie wyśmiać lub powiedzieć wprost „siwy do przedszkola” i tam baw się w pociąg ? … przecież to możliwe … prawda, u jednego z blogerów gdzie też komentuję jego wpisy … nazwał mnie ktoś „starym capem”, bo miałem zdanie odmienne … wprawdzie ktoś inny ocenił mnie inaczej i mnie bronił … czy to, że określam siebie jako „początkującego amatora” mnie usprawiedliwia ? … jak powinienem postąpić ? … wycofać się ? … dziękuję i pozdrawiam … 🙂

  2. a ja pozwolę sobie zamieścić cytat z FB w temacie przewodnim …

    „,,,
    Marcin Łukasz Makowski
    Wszelkie branże mają swoje zakamarki. Ciemne i jasne strony. Dla wielu dzisiejsze warsztaty click apps z Panem Jackiem Żakiem z Dodawanie firm do google maps były czymś w rodzaju znalezienia nowego Kononowicza i wykpienia człowieka. Zaczęły się marudzenia: a bo facet nie rozumie co się wokół niego dzieje, a bo jest dziwny więc na pewno nie może wziąć odpowiedzialności za swoje słowa i czyny – generalnie litujmy się, bo szkoda człowieka, tak go Rahim bezczelnie wykorzystał. W wielu komentarzach (w większości osób które nie były na warsztatach) przeważała opinia, że wszyscy którzy na nie przyszli, podświadomie chcieli się z Pana Jacka nabijać. Leczyć swoje kompleksy kosztem osoby, która została tam przywieziona jak baba z brodą ze średniowiecznego cyrku. Pana Jacka miałem okazję poznać prywatnie i powiem tak: każdy, kto odmawia mu prawa funkcjonowania w środowisku, zachowuje się jak nadęty hipokryta. Pan Jacek doskonale wie co się wokół niego dzieje. Swój profil założył w ramach eksperymentu, który miał pomóc w funkcjonowaniu jego firmy fotograficznej. Od tego czasu zarabia więcej, robi kampanie na FB za 10 zł ze wskaźnikami opłacalności wyższymi niż połowa branży. Ten człowiek w intuicyjny sposób posługuje się mediami społecznościowymi, pomijając wszelkie schematy. Pan Jacek przyjechał niezłym SUVem i wyjął aparat za 30 tys. Ma sklep w Rumii i zatrudnia kilku pracowników. Jeśli taka jest definicja ofiary, to chyba czegoś nie rozumiem. Więcej pokory ludzie. Uważając, że Jacek Żak stał się pośmiewiskiem pokazujecie, jak łatwo zaszufladkować osobę, bez żadnej próby zrozumienia, że nie jest on w niczym gorszy. Wiele wyniosłem z tego spotkania i nie uważam, żeby mogło ono komukolwiek zaszkodzić… ”

    być może Pan Jacek wcale nie jest taki „naiwny” jak się nam wydaje ?

    1. to kim jest Pan jacek i jaki jest, to zupełnie odmienny temat niż to, czym kierowali się panowie z agencji zapraszając do na warsztaty – bekę mieli ogromną, koszulki, foteczki, pełna kpina i szydera. a to, że akurat pan Jacek ma wyproacowaną samoocenę i samoświadomość TO ICH CHOLERNE SZCZĘŚCIE.

  3. Nie wierzę, że nie ma tu komentarzy. o.O
    Czyżby strach przed kompromitacją i internetami? Bo w sumie napisalaś już wszystko, co powinno zostać napisane. Niestety życie jest bezlitosne i przypierdala nam deską przez łeb, a jak się poszczęści, to decha nie ma gwoździa. Ludzie zawsze będą leczyć swoje kompleksy w taki i podobny sposób. Może chociaż dzięki tej notce ludzie zastanowią się, co odpierdolili.

  4. Nie jestem zaznajomiona z całą sytuacją, ale to prawda że Internet potrafi być naprawdę okrutny. Autorzy konferencji mają jednak odrobinę racji – każda publiczna działalność, czy to w przestrzeni wirtualnej, czy w rzeczywistości, jest narażona na ocenę i krytykę. Co innego jednak konstruktywna ocena, a co innego bezczelne wyśmiewanie się.

  5. Dziś z braku laku i innych zajęć postanowiłam poprzeglądać strony internetowe, chociaż nigdy mnie nie ciągnie do pudelków i innych papilotów stwierdziłam, że czemu nie. Traf chciał iż znalazłam artykuł, jeśli można to tak nazwać, o niejakiej pani pająk, nie wiedziałam kim jest ta kobieta dlatego postanowiłam poczytać, w artykule poruszona była kwestia jej wypowiedzi na temat potraktowania radwańskiej przez kościół. Oczywiście portal ten przed zacytowaniem jej wypowiedzi pokusił się na wycieczke osobistą przedstawiając kobietę jako delikatnie mówiąc osobą o niskim poziomie inteligencji..pomyślałam więc ,że skoro jest tak jak w opisie to jak ta kobieta w ogóle opanowała sztukę pisania..okazało się jednak, że kobieta ta nie tylko nie p.ieprzyła od rzeczy, pisała z sensem i moim zdaniem na temat( pokrótce chodziło o rolę kościoła, który w dzisiejszych czasach chyba swoją rolę zagubił). Oczywiście gawiedź w komentarzach nie zostawiła na niej suchej nitki, bo przecież gdzieś to takie i owakie się wypowiadać może..albo nie czytali jej wypowiedzi albo był to po prostu owczy pęd nakręcany przez owy portal…czasem mam ochotę zostać supermanką i bronić takich ludzi przynajmniej komentarzami, bo przecież wcale tacy głupi i nie poradni nie są, że może nie tu są gdzie powinni być, ale to nie ich wina czasem, a że coś z sensem powiedzą to tym bardziej nie. Czasem mi się wszystkiego odechciewa myśląc, że żyje w kraju, jak to mówi wojewódzki, gdzie największą obelgą jest „żyd” i „pedał”..

  6. Ludzie a gdzie dystans do samych siebie.
    Są ludzie i ludziska – tych matka z powrotem nie wciska..
    Tak to już jest jak świat, światem, że internet stworzył warunki dla tych słabszych, zakompleksionych, którzy inaczej nie potrafią się pojawić,, jak przez szyderę i przysłowiową już bekę z innych..
    Takich ludzi mam generalnie w tyle…wyrosłam z wieku przejmującej się wszystkim i wszystkimi .. to było sto lat świetlnych wstecz – można się przyzwyczaić do tych mądrych inaczej … da się żyć…
    Pozdrawiam
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
    http://kadrowane.bloog.pl/

  7. Nic nowego, przecież zawsze na każdym zadupiu był wsiowy głupek, z którego sobie robiono jaja, teraz to się przeniosło do internetu. 🙂

  8. moim zdaniem wytykanie innym błędu, nie zauważając w tym swoich jest domeną ludzi słabych, działających najlepiej w dużej grupie, człowiek silny świadomy tego co robi wyraża swoje zdanie świadomie i w sposób konstruktywny, nie można podejmować kroków, które ranią kogoś w taki sposób jak opisałaś z panem Jackiem chociażby, moim zdaniem tacy ludzie są na etapie dzieci, którzy nie wiedzą czym jest odpowiedzialność, i że mogą zrobić coś złego

  9. A propos tego pesymistycznego podsumowania… Były już chyba jakieś takie zdarzenia, że dzieciaki podglądały koleżankę i robiły jej fotki i nagrywały ją w intymnych sytuacjach, a potem wrzucały to do sieci zaśmiewając się do łez. Skończyło się (nie pamiętam, czy udaną) próbą samobójczą dziewczyny…

    Z jednej strony internet stał się dla nas niezwykle realny, bo w nim pracujemy, z niego czerpiemy informacje o świecie, w nim komunikujemy się ze znajomymi i szukamy rozrywki. Z drugiej strony zapominamy o tym, gdy można komuś dosrać za przeproszeniem, kogoś zgnębić… jakby był tylko avatarem i nickiem, a nie prawdziwym człowiekiem. Chamstwo to zawsze chamstwo. Równie dobrze można zaprosić kogoś nieogarniętego na scenę, a każdemu z widzów dać pomidora i obiecać możliwość rzucenia w ofiarę. Będzie świetny show.

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.