Rodzina to taka dziwna instytucja społeczna, którą chyba chwalą sobie najbardziej… ludzie jej pozbawieni. Najpierw rujnuje dzieciństwo i wyposaża w plecaczek dzierżonych całe życie traum, a potem podważa każdą decyzję i od narodzin do samej śmierci traktuje nas jak łysego, śliniącego się głuptaska w pampersie-bez różnicy czy mamy pół roku, osiemdziesiąt lat, czy coś pomiędzy.
Niemniej jednak któż wyobraża sobie życie bez swoich bliskich?! Gdzież byśmy mogli monitorować to, komu wokół nas lepiej się powodzi, jak nie na wspólnie celebrowanych stypach? Cóż zastąpi widok brzydkiej kuzynki w nieładnej kiecce? Jak wyobrazić sobie można funkcjonowanie bez jadu wzburzającego naszą krew na widok ładnej, zgrabnej siostry?! Wesele bez spoconego wujka Mariana? Aż wreszcie- oczekiwanie na którekolwiek ze świat bez przewracania oczami, że znów trzeba będzie być miłym dla tych wszystkich spokrewnionych z nami kaplatych, wrednych i niewdzięcznych jap?!
Życie jest tak zabawnie skonstruowane, że na koniec to,co było najbardziej wkurwiające, najtrwalej zapada nam w pamięć. Ot, niewielu z nas pamięta cokolwiek z okresu żłobka, ale wszyscy-ohydny smak zupy mlecznej, ból przyciętej przez matkę suwakiem brody, to upokarzające podciąganie rajstop po same pachy i wycieranie nam twarzy oślinioną chusteczką… Tak samo jest ze świętami- dziś nimi gardzimy, bo kojarzą nam się z ciężką pracą, wymuszoną życzliwością, zapachem potu ciotki Bożeny, a za 30 lat, kiedy nasze dzieci nas oleją, będziemy tęsknić za własnym wkurwieniem wynikającym z odnotowania smutnego faktu, iż kuzynka jednak schudła. To nie zmienia faktu, że musimy w czasie i po świętach obrać jakaś taktykę, która pozwoli nam wyjść z rodzinnych konfrontacji z pełnym żołądkiem ale bez odruchu wymiotnego. Oto kilka podpowiedzi.
- Na hejtera
Odzierasz wszystkich ze złudzeń. Mówisz teściowej, że niepotrzebnie spała w kuchni przez tydzień i dosalała barszcz swoimi łzami i potem. Babci, że jesteś na diecie. Kilkuletniej siostrzenicy, że jest złym człowiekiem, bo wpierdala Kinder czekoladę zamiast radować się, że jej Pan zmartwychwstał. Puszczając przy rodzinnym obiedzie „Pasję”.
Taktyka ta sprawia, że wszyscy Cię nienawidzą i życzą śmierci. Cel osiągnięty- odpieprzą się od Ciebie na Boże Narodzenie. Tylko jak Ty poradzisz sobie bez rodzinnego wsparcia, a co gorsza bez sernika i pasztetu z królika? Opcja dla odważnych, głupich, albo za grubych.
2. Na miłego człowieka
Naoglądasz się wzruszających reklam Biedronki i nagle Ci się zbiera tyle pluszu i słodyczy, że musisz z siebie wydusić, bo braknie miejsca na serniczek i jajeczko. Idziesz do babci podziękować jej za lata poświęceń, piękne wspomnienia z dzieciństwa i racuszki z jabłkami. Mamie za zarwane noce i obecność. Tacie za to, że nigdy nie sprawdzał ile papierosów w paczce mu zostało. Siostrze, że się wyprowadziła i uchroniła Cię przed jej zamordowaniem i zgniciem w więzieniu.
Efekt też jest marny. Babcia Cię nienawidzi, bo jest przekonana, że chcesz ją żywcem pochować i wyłudzić mieszkanie. Matka nie wierzy,bo zna Cię psie jak nikt. Ojciec spuszcza zaległy wpierdol. A wszyscy razem podejrzewają, że jesteś miły, bo masz raka przez co nie możesz opowiedzieć żadnego dowcipu i wydaje Ci się, że wyglądasz gorzej niż zwykle, bo wszyscy odwracają od Ciebie wzrok i unikają rozmowy, a na fejsbuku piszą, że Ci współczują i chcieliby jakoś pomóc, ale nie są w stanie.
3.Na hipokrytę
Nienawidzisz ich wszystkich i życzysz im śmierci, ale chwalisz sukienki, fryzury, życiowe porażki i sukcesy. Zalewającą Cię od środka żółć tłumisz słodyczą wielkanocnej baby i zalewasz barszczem, żeby prawdomówna suka nie doszła do głosu,bo Cię wydziedziczą i spalą.
Swoim szczęściem dzielisz się na portalu społecznościowym zamieszczając zdjęcie z mamą, babcią, dziećmi. Bazią, Bozią i łzami w oczach.
Efekt? Wszyscy wiedzą, że kłamiesz i nawet przez pół minuty nie jest im miło, bo są zmęczeni,przejedzeni, niewyspani i myślami w robocie. W czasie kolejnych świat pęka Ci wrzód i umierasz.
4. Na wyzwoleńca
Gardzisz plebsem, tradycją, brudzeniem sobie rąk i wspólną wymianą ciepłą przy rodzinnym stole? Nie ma dla Ciebie nic lepszego, niż ekskluzywny, świąteczny pobyt w SPA, spontaniczny, planowany co roku z premedytacją wypad na narty, szalona wyprawa w nieznane z 4 gwiazdkami i all inclusive. Efekt?
Wszystko pięknie,dopóki wszystko jest pięknie. Po kilku takich akcjach zostajesz skreślony. A kiedy będziesz dzwonił po rodzinne wsparcie i pomoc, dowiesz się, że rodzina nie tylko nie rozumie Twojej fascynacji z upijania się polską wódką za granicą, ale nawet języka, którym władasz i dopraszasz się troski i ciepła.
Postawa polecana obrzydliwie bogatym. Bo będą mogli i tak umierać z uroczym uczuciem satysfakcji, że członkowie rodziny wymordują się nawzajem brutalnie walcząc o ich majątek.
5. Na babę
Stroisz się godzinami jakby Jezus Chrystus nie odważył się zmartwychwstawać, kiedy jesteś nieumalowana. Normalnie nie jesz takich rzeczy, no ale z okazji świąt i tylko dlatego- cztery dokładki i trzy talerze. W lany poniedziałek zarzekasz się, że zamordujesz każdego, kto muśnie Cię wodą i sfilcuje prasowane misternie włosy. Potem płaczesz, że jesteś brzydka i niekochana, bo nikt Cię nie oblał.Gdzieś do środy karmisz się radośnie babcinym „Zmizerniałaś” i resztkami ze świątecznego stołu, by potem przez miesiąc odmawiać swojemu mężczyźnie seksu, bo na pewno takiej obleśnej świni jak Ty to nie tknie.
Opinia? Pozostaje mi życzyć Tobie i sobie, aby bycie babą i święta nigdy nie zbiegły się z okresem, bo będą mówić o tym w Panoramie.
6. Na normalsa
Godnie znosisz przytyki babci, na prośbę mamy nie garbisz się, nie dłubiesz w nosie i przez moment nie przekonujesz wszystkich, że religia to opium dla mas, a wierzący to ogłupiałe pragnieniem lepszego życia po wegetacji na tym padole łez stado baranów. Jesz dużo, żeby babcia była zadowolona, kłamiesz cioci, że wygląda kwitnąco, żeby nie płakała, bo tani tusz wyżre jej oczy i do końca świata będziesz, z racji dręczącego Cię poczucia winy, robił za jej psa przewodnika. Rozmawiasz grzecznie ze wszystkimi -dziadkowi potakując, że PO kradnie, a kuzynowi, że studia to strata czasu, bo dziś liczy się fach w ręku, więc on zostanie profesjonalnym graczem w PSa. Z wujem starszym od siebie o 50 lat, że teraz ta młodzież o kant dupy rozbić i do bani. Z mamą, że kiedyś się ożenisz lub, że może Ci zaufać, że jesteś dziewicą.
Potem wracasz do domu i niesmak spowodowany swoim zakłamaniem próbujesz stłumić alkoholem i landrynkami. Pod prysznicem próbujesz brutalnie zedrzeć z siebie tą zakłamaną, obrzydliwą powłokę.
Potem stwierdzasz, że peeling dobrze Ci robi na cerę, alkohol na samopoczucie, a kolejne święta dopiero za pół roku, więc masz masę czasu na pielęgnowanie zamordowanej z premedytacją tęsknoty za wszystkimi i rozsmakowywanie się w nienawiści.
A Jak wy sobie radzicie w ten trudny i ciężki dla układu trawiennego i nerwowego czas? Czekam na opinie 🙂
SPOKOJNYCH WSZYSTKICH DNI BEZ ŚWIĄT!
Ja zwykle spędziłam jak każde święta na normalsa.
Pozdrowionka.
Jak to dobrze, że ktoś pyta, jak przeżyłam…Ano, trochę się załamałam. Myślałam, że będę mieć fajną teściową, ale wszystko wzięło w łeb. Nigdy wcześniej nie pytała ani o ślub, ani o dziecko. Teraz, kiedy wie, że będzie ślub, ruszyła jak byk, który zobaczył czerwoną płachtę. Że kiedy dzidziuś, że chciałaby wnuczkę, bo ma dwóch synów. Że kupi wózeczek, że odda 30 – letnią sokowirówkę z piwnicy, bo trzeba soczki dla dzidzi robić, żeby zdrowa była. Nic, tylko mordować. A tak ją lubiłam…:/ Zjebany humor do końca spędu…
napisałabym coś, ale wsyztsko,co napiszę zostanei skierowane przeciwko mnie ;]
Rodzina jest w życiu największą wartością. I tyle. 🙂 🙂 🙂
GENIALNY tekst!!!! GENIUSZ w swej prostocie!!!!:):):) będę do niego wracała!
brawo radomska matko – obserwatorko!
oh stop it youuuu..;3
Święta Święta i po Świętach, a i rodzina już wyjechała;)
…sms od siostry (z tego samego miasta) z życzeniami w sobotę popołudniu
…sms od mamy (zagranicą) z życzeniami w sobotę wieczorem
…życzenia od teściowej przesłane przez małża gdy odwiózł poświęcony koszyczek
ogólnie bardzo rodzinnie – we własnym gronie – zero spinki, zero fałszywych komplementów, zero udawania że jest okej, zero wylewanych żali, zero stresu – te święta naprawdę były wyjątkowe – chciałoby się mieć serdeczny i ciepły kontakt z rodziną, a jest jak jest, nic na siłę i tak najważniejsza jest ta „moja” 🙂
Hahaha dawno się tak nie uśmiałam przy żadnym tekście!!! Pozdrawiam.
A ja spędziłam święta z rodziną i było bardzo miło! Ale fakt, że u nas w domu w święta nic nikomu nie narzuca, pełny luzik!
Święta są takie jakie sami sobie zgotujemy…
To od nas zależy jakie są relacje z członkami rodziny
Zjesc barszczyk, jajeczko, babeczke, wypic wodeczke. Potem zniknij po angielsku. Ktos to wszystko przygotowal, docen. Nic nie trwa wiecznie, kiedys przyjdzie twoja kolej. Jak nie podejmiesz paleczki tradycja zdechnie smiercia naturalna. Pozostana hamburgery albo kebab. AAAaaaa!!!!
Doecniam, zawsze doceniam. One same siebie nie doceniają. Płaczą robiąc, płaczą,bo nie jedzą, płaczą,bo czują się niedowartościowane. Płaczą,bo po świętach.
Wolę z uśmiechem na kebabie, niż zarżnięta w kuchni.
Zajrzyj kebabiarzom do kuchni. Turasy sa brudasy. To nie rasizm, to naga prawda. Jak juz dojdziesz do siebie po szoku pobiegniesz do wlasnej kuchni gotowac osobiscie chocbys sie przewracala ze zmeczenia.
😀 Uroczo 😀 Ja wbijam do domu, witana, jakby mnie z rok nie było, a nie parę tygodni – sama też głęboko wyrażam ból tęsknoty 🙂 Od mamy dowiaduje się, czy ktoś ma przyjechać w odwiedziny – jezeli tak, biorę siostry pod pachę i idziemy w teren rozkoszować się urokami mojej wioski, jeżeli nie… robię to samo, tylko w wolniejszym tempie. Jeżeli nie uda się nam wymknąc przed przyjazdem gości, udajemy, że nikt nas nie widzi i też wychodzimy, czekając na wiadomość od mamy, czy już sie towarzystwo ulotniło. Z rodzeństwem mam kontakt wysiepany, wiec tutaj niema żadnej spiny 😀 Tak więc w tym roku Święta były udane, choć niestety z choróbskiem uboku, dzięki któremu ludność robiła sobie ze mnie podśmiehujki – na dwa dni człowiek traci głos i już włażą mu na łeb 😀
straciłam głos raz w życiu.. Bałam się, że pochowają mnie żywcem o.O
najlepszy sposob to zaprzyjaznic sie z „kocham gotować” zaprosic do siebie rodzine i przygotowac u siebie swieta rodzinne. A wiadomo ze ten co gotuje to naje sie zapachow więc porcje które sobie nakladam sa symboliczne , a reszte z uroczym usmiechem zachwalac biesiadnikom.:-) Dzięki temu w tym roku udalo mi sie uzyskac wynik 0.5kg + …tylko, hurra!
Współczuję. Wszystkim, którzy źle się czują z rodziną. Sam wyraz: rodzina już wydaje się w tym wpisie patologiczny. No rzeczywiście, to nic dobrego. To właściwie po co Wam śluby i inne takie ceregiele? Mam nadzieję, że Wasze dzieci też Was opiszą. W dodatku podobnie. I nie będzie Wam do śmiechu, bo przecież Wy jedyne/jedyni urodziliście się wyjątkowi i stworzycie wyjątkową rodzinę, której daleko będzie do konwenansów i wszelkich norm, już Wy się o to postaracie. I nikt z Was nie wie, jak bardzo się myli:))) Będzie tak samo:)))
Ja bardzo lubię spędzać czas z rodziną, a najbardziej cieszą mnie właśnie rodzinne zjazdy jakie zawsze mamy na święta. Jest zawsze miła atmosfera i wszyscy świetnie się bawią.
Ja wolę spędzać święta bardziej aktywnie, w ruchu. Siedzenie przy stole tyle godzin to nie dla mnie:)