I wiedz,że się dzieje!

chris4

Im więcej się dzieje i dłuższa lista tematów do zrealizowania, tym mniej czasu na pisanie. Melduję się z garściami pełnymi informacji! Jakiś czas temu pisałam Wam o moim synku- Chrisie, którego wraz z Nawleczonym adoptowaliśmy na odległość.

Przypomnę w skrócie- Chris ma lat 12, wygląda na 3. od 10 cierpiał z powodu skrajnej biedy i niedożywienia. Mniej zaradny niż jego siostra, która radziła sobie dzięki żebraniu, był na skraju śmierci głodowej.

W wyniku naszej prywatnej decyzji opisanej na forum okazało się,że śmiało możemy mówić, iż… pod skrzydłami Mam Wątpliwość mamy ponad 30 dzieciaków. Adoptowaliśmy całą klasę!

Jestem bardzo ciekawa co słychać u dzieciaków moich czytelników. I czekam na wieści. Na temat Chrisa też mam kilka cudownych newsów – kilka tygodni temu zdrowie, życie i przyszłość Chrisa stały pod ogromnym znakiem zapytania,bała się więc pisać o nim coś więcej, poza poleceniem samej inicjatywy adopcji.

Dziś już mogę. Mam pozwolenie czuwających nad Chrisem babeczek, zatem melduję.

Iż Chris miał jedno marzenie-zupełnie niezrozumiałe z perspektywy polskich dzieci i mojej własnej- pragnął pójść do szkoły. Dzięki mojej decyzji o miesięcznym zlecaniu przelewu na kwotę 70 zł, siostra Alicja mogła mu obiecać, że nastąpi to tak szybko, jak tylko szybko Chris zdoła udźwignąć swój plecak.

Czy już dźwiga, ciężko mi uwierzyć- od czasu zabrania go do szpitala przytył co prawda kilka kilogramów, ale w związku z tym, ze startował z pozycji dziesięcio kilowego okrucha, wiele jeszcze przed nim. Nie mogę mu wysłać mojej babci ani teściowej, dzięki którym już borykałby się z ładami na brzuszku i niestrawnością, ale bardzo gorąco trzymam kciuki. I chwalę się obliczem syna mego.

Mam jakoś szczęście do dzieci pyskujących – siedmioletniej księżniczki Magdaleny znanej z potyczek z rakiem oraz porażeniem nie przegada nic i nikt – kiedy wytknęłam jej jedzenie gofra, mimo obietnicy, że będziemy się razem odchudzać, opalać i aplikować do Akademii Księżniczek, poinformowała mnie, że w bikini nie wygląda zbyt seksownie. Moje osobiste dziecię jeszcze nie gada, a już nie daje mi dojść do słowa. Chris, z racji doświadczeń i głodu, przypominający wyglądem adepta żłobka, na wieść o tym,że ma iść spać jak wszystkie małe dzieci w porze drzemki, oburzył się i oświadczył, że na takie głupoty jest za duży.

Moja matka śmieje się, że strach mnie gdziekolwiek wypuścić,bo zawsze wracam z jakimś nowym pomysłem i dzieckiem. A tak się składa, że właśnie częściowo wróciłam do pracy. I okazuje się, że miała rację… Ale o tym, na drugim blogu, bo temat zbyt dla mnie istotny by spłycać go w dwóch zdaniach.

Dzieje się dzieje dzieje dzieje! Podziwiajcie syna mego! Kolejne teksty już w drodze!

chrisO  adopcji możecie poczytać na stronie Fundacji „Czynimy Dobro” <klik>

__________

Miałam zakończyć tym optymistycznym akcentem,ale prawda jest taka, że potrzebuje Waszej pomocy. Do banku nie pójdę, bo zedrą ze mnie, do Providenta też nie, bo będą mnie nachodzić w domu. Potrzebuję dokładnie jedenaściorga z Was. 

Jeżeli jedenaście osób pożyczyłoby mi 50 zł, mały Grzechu nie musiałby już czekać na fotelik samochodowy, który umożliwi mi kontakt ze światem zewnętrznym. Sześć stówek zostało do zebrania, tyle co nic, ale ja dopiero wróciłam do pracy i całości wyłożyć nie mogę. To jak? Dogadamy się? Serio oddam, ustalimy termin. Wyślecie mi potwierdzenie przelewu a ja Wam kasę jak tylko będę mogła. Wy możecie chwilę poczekać, Grześ już czeka za długo.

Więcej informacji o Grześku TUTAJ!!!

11 komentarzy
  1. Chris przystojny jest , bez dwóch zdań:)) Brawo,to cudnie, że dałaś mu szansę:))))

    My staliśmy się „rodzina zastępczą” na 6 miesięcy dla pewnego chłopca z niepełnej rodziny , Niemca, który przyjechał na trwający rok program wymiany międzyuczniowskiej.
    Chłopca wychowywała samotna matka. W Polsce chłopiec poczuł, jak to jest mieć ojca. Zastępczego.Widzieliśmy,że służyło mu to doświadczenie. Spędził z nami m.in Boże Narodzenie. W niedziele dziwił się, że gotujemy normalny obiad. Na pytanie: co jadałeś zwykle w niedzielę, odpowiedział:Kebab z pobliskiej fast-foodowni… Bo mama cały dzień była w pracy… Dobrze jest zrobić od czasu do czasu coś dobrego zupełnie bezinteresownie….

  2. Dziekuje Ci, droga Radomska (o?).
    Zajrzałam do Ciebie tym razem w przerwie rozważania dylematu czy kupić dziecku (kolejne i absolutnie nie niezbędne) sandałki w kolorze kogla mogla czy gumy balonowej. Już nie mam problemu. Dziękuję Ci bardzo, przywracasz mi właściwą perspektywę!
    P.S. Dzieki Tobie mam też drugą córeczkę bez konieczności kolejnej traumatyzujacej wizyty na porodówce. ;oP

      1. Ja mam hopla na punkcie butów. Dziecko ubieram w szmateksie, ale buty muszą być nowe. ;o) Pozdrawiam i cmok dla Lenki!

  3. Witaj, trafiłam tu zupełnie przypadkiem, ale jestem pod wielki wrażeniem tego, co przeczytałam! Świetne podejście i odwaga sprawiły, że pomagasz dzieciakom! Super! Sama muszę pomyśleć nad adopcją na odległość. Trzeba pomagać.
    Pozdrawiam.
    A.

  4. Gratuluję synka, jest super! 🙂

    Nie chcę się rozpisywać za dużo, więc w skrócie – dobry z Ciebie człek. <3 Podziwiam Cię, no i przyznam też, że znalazłam drobny sposób, jak mogę pomóc w innej kwestii.
    Słyszałaś o Fundacji RaknRoll? Robią akcję "daj włos" – obcinasz swoje włosy, oni dają firmie na peruki dla kobiet walczących z nowotworem i kobiety te, z odpowiednim formularzem dostaną te peruki za darmo. Tak więc postanowione – po weselu ścinam włosy! (Czyli już po 23-cim, aaaa!)
    🙂
    Buziaki dla Ciebie, Chrisa, Lentolka, psa, a Nawleczonemu piątkę przybiję, żeby nie było że obcemu facetowi buziaki ślę;)

  5. Złote masz serce kobieto! Do tego czuje się po tym blogu, że masz mnóstwo energii. To się udziela serio, z czego się niezmiernie cieszę 😉

Napisz komentarz: Anuluj pisanie

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.