Tekst jest efektem współpracy podjętej z GK PGE
STOJĘ W BOLESNYM ROZKROKU POMIĘDZY „TU JEST POLSKA, TU SIĘ NIE DA ŻYĆ” A „POLAK POTRAFI” – SZUKAM KOMPROMISU TAK, ŻEBY DOSZUKAĆ SIĘ CZEGOŚ POZYTYWNEGO I NIE ROZEDRZEĆ GACI W KROKU. MARUDZĘ. MARUDZĘ, WIĘC JESTEM – WYTYKACIE I CZEPIACIE SIĘ, CHOĆ TO MARUDZENIE OKRASZONE ABSURDEM SPRAWIA, ŻE WRACACIE. WY WRACACIE, JA MARUDZĘ DALEJ. RAZ NA JAKIŚ CZAS PRZEMYCĘ JAKĄŚ MNIEJ ZGORZKNIAŁA TREŚĆ, ZAAPELUJĘ O POMOC, POŻEBRZĘ O WSPARCIE ETC. … SŁOWEM – TRZYMAM SIĘ TROCHĘ SCHEMATU. A DZIŚ CO?
Gdzieś w połowie sierpnia napisali do mnie Tajemniczy Ludzie, żeby owe marudzenie mi wytknąć. Zwracali się do mnie ładnie, ale słowo daję, że wyczytałam między wierszami „Radomska, za dużo sapiesz i narzekasz”. Zwyczajowo pyskuję w takich chwilach, że „marudzę, więc jestem” i że ciężko nie sapać w ósmym miesiącu ciąży, ale wzięli mnie pod włos.
Żyjemy w takich wygodnych czasach, że żeby zrobić coś dobrego, wcale nie musimy być Małgorzatą Foremniak, nie musimy pakować w torbę swojej prostownicy do włosów i jechać do Sudanu, żeby budować studnie. Coraz częściej wystarczy ruch palca, kliknięcie, wystarczająco głośne darcie japy, które coś uświadomi. Pomagać jest coraz łatwiej, ale medal ma też drugą stronę – coraz trudniej namówić kogoś do zrobienia czegoś poza kliknięciem. Duże firmy też udowadniają, że myślą czasem o czymś więcej, niż własne konto i tyłek. A Radomska się po ludzku cieszy, że wielkie firmy kumają, że jak się coś od świata uzyskuje, to trzeba też temu światu w zamian coś od siebie dać. Nazywa się odpowiedzialnością społeczną, dla mnie to po prostu staranie się być fair.
Niedługo rodzę. Przez najbliższe miesiące, w najgorszym wypadku lata albo co najwyżej całe życie, nie pojedziemy nigdzie dalej. Już zaczęłam stękać, że umrzemy w bloku na Bałutach, że szara rzeczywistość wpieprzy nam się na chatę nocą i poderżnie nam gardła. Tajemniczy Ludzie napisali jednak, że nie muszę umierać, że niedaleko Łodzi też można gdzieś się ukryć, zaszyć i uciec.
Szczekałam, że kłamią i … muszę odszczekać. Zmusili do zapoznania się z miejscówkami ogarniętymi niedaleko miejsca zamieszkania Radomskiej. I rozbudzili wyobraźnię rozpasaną, której dam się ponieść, bo za plany i marzenia się nie płaci. Wszystkie miejsca, które opisuję poniżej zostały stworzone z inicjatywy GK PGE miejscówki, wszystkie w zasięgu ręki Radomskiej, czyli nie więcej niż 80 km od Łodzi. Wyniki rekonesansu poniżej.
Otóż Boziu, daj mi i pozwól, jak tylko będzie to możliwe, zostawić dziadków z drącym japę (najpiękniejszą na świecie!) oseskiem i uciec, niekoniecznie w siną dal, ale do Wawrzkowizny. Przefiltrowałam ich stronę – i choć jestem kobietą, to wiem, czego pragnę!
Radomska in Warzkowizna created by GK PGE.
Weekend w apartamencie. Niedaleko od Łodzi, ale w miejscu, które nie ma z nią nic wspólnego. Cisza i spokój. Byczenie nad Widawką, plażing i dzika rozpusta. Nawleczony wysłany na paintball, gokarty, do parku liniowego, a Radomska jak pasztetowa na Słońcu. Dla beki pójdzie do sauny, żeby wrócić spocona i udawać, że ćwiczyła. Spokój, cisza, woda, plaża, wypasiony hotel – i dzieli mnie od tego 60 km- to tyle ile od teściów. A do nich jeżdżę, więc… Boziu daj Radomsi uciułać zaskórniaczki i jechać, bo jeśli będzie dalej taka marudna, to zrobią jej się zmarszczki mimiczne od wykrzywienia japy w grymasie i tak jej zostanie, co sprawi, że będzie marudzić jeszcze bardziej.GK PGE 60 kilometrów od mojego domu stworzyło miejsce do upragnionego wypoczynku, w którym można robić masę rzeczy, a co najlepsze- NIE ROBIĆ NIC! I TO W PIĘKNYM OTOCZENIU I CISZY.
więcej informacji na stronie: www.wawrzkowizna.com.pl
Zanim rzeczywistość zweryfikowała nasze życiowe plany pt. „chcemy zwiedzić pół świata” mieliśmy wyjechać w góry, Nawleczony miał posiąść umiejętność jazdy na nartach, a ja miałam klapnąć dupą w śnieg z deską do snowboardu na nogach i jęczeć, że chce mi się siku i grzanego wina. Jakie to piękne, że ta wizja wciąż jest realna. Nie musimy poginać do Zakopanego, żeby wydać mnóstwo pieniędzy i zorientować się, że dziki tłum turystów i pijany koleś w śmierdzącym kostiumie Misia zasłonił nam góry. Mamy górę pod nosem.
Góra Kamieńsk
Czas w końcu rozwinąć długą nazwę, żeby użyć w tekście synonimów i nie brzmieć jak ta Pani, która mówi, że „nie ma takiego numeru” -Spółka GK PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna S.A stworzyli miejsce, które zamiast straszyć i pobudzać do stękania, zmusza do sapania z zachwytu i wysiłku. Tor kartingowy, tor saneczkowy, wyciąg krzesełkowy, a także ścieżki rowerowe, które sprawiają, że moja argumentacja pt. mam wystarczająco szerokie perspektywy, nie muszę włazić tak wysoko, przestaje być wystarczająca. Nic tylko wsadzić dziecko do Mini Parku rozrywki, faceta w sanki, albo na odwrót, i sączyć kawę czerpiąc radość z rodzinnej niedzieli. Mądre głowy przekształciły tereny zniszczone w procesie eksploatacji kopalni w miejsce rozrywki i sportu.
Więcej informacji, mniej barwnych, ale bardziej merytorycznych na: http://gorakamiensk.info/
Lasy sadzą
Trzecia pomysł GK PGE wprawia mnie w konsternacje. Sadzą lasy, dużo lasów. Najwięcej w Turowie, ale nie szczędzą drzew i reszcie Polski. I tak – albo mają bardzo dużo synów, mieszkają w miejskiej dżungli, w której sadzenie jest niemożliwe, więc postanowili to sobie jakoś zrekompensować, albo nie mają synów, a sadzeniem drzew próbują sobie wypełnić pustkę w życiu tym faktem spowodowaną (zgodnie z przyjętą przeze mnie kretyniczną logiką, „facet musi mieć dom, drzewo i syna, a jak nie ma domu i syna, to musi posadzić dużo drzew”). Najbardziej prawdopodobna opcja jest taka, że chcieli zrobić coś dobrego. Najpiękniejsza dla mnie- dają mi znać, gdzie będę się mogła ukryć, kiedy dopadnie mnie sława albo wspomniana wcześniej rzeczywistość.
Niemniej jednak- chwali się.
Podsumowanie
Radomska poleciła Wam 3 miejscówki, które (szczególnie pierwszą!) sama mocno chciałaby zobaczyć. Wszystkie 3 znajdują się niedaleko Bełchatowa. Widziałam o nich reklamę w telewizorze i jako dociekliwy bloger chciałabym sprawdzić, czy nie kłamie, Wy też możecie. Albo na stronach –www.robimyprad.pl i www.GK PGE.pl . A jak ma się możliwość, to pewnie warto tam pojechać.
A jak się, przynajmniej na razie, nie ma, tak jak Radomska, to można z nią za blok lecieć i desperacko kopać basen w trawniku. Na pocieszenie. Zanim spotkamy się w Wawrzkowiźnie.
HAWK.
Tekst jest efektem współpracy podjętej z GK PGE
PGE to niech lepiej odbuduje kamienicę na Piotkowskiej 58… Do tego czasu ze wstydu nie powinni tykać się łodzian
Moja matka mieszkała w Łodzi. Na Pojezierskiej. Oprócz zagajnika pt;”niewchodźbociezgwałco” wszystko inne wydawało mi się bure, szare i ponure. Wobec powyższego cieszy fakt,że okolice Łodzi kolorowieja i odponurzają się.
P.S. Olu jeszcze troszkę i marudzenie skończy się. Obiecuję :-). Za to zaczną się modły o przespanie samodzielnie calutkiej nocki a może nawet kawałka dnia. To też obiecuję :D. Więc teraz nie tłumacz się tylko marudź ile wlezie:-). Pozdrów Lenkę od internetowej babci 🙂
Ciekawą współpracę podjęłaś. 🙂
Grzane wino na Górze Kamieńsk kojarzy mi się z ciepłym, słabiuśkim sikaczem o posmaku wina 😛 Ale poza tym fajnie jest 😉
a ja tam uważam że wpis ciekawy a miejsce jeszcze bardziej i gdybym tylko miała okazję to napewno bym się wybrała 😉
pozdrawiam 🙂
Kuriozalne jest to, ze Polacy odkrywają uroki swojego kraju dzięki….reklamom w TV a nie dzięki podróżom i przwodnikom turystycznym. Wawrzkowizna,pobliski Słok i góra Kamieńsk istnieją już od ładnych parunastu lat a wiedza o nich jakby znikoma. Trzeba wydac miliony żeby Polska o nich usłyszała?
Hej! Zgadzam się z tym, ale jednocześnie fajnie, że w ogóle się dowiadujemy! Ja zdecydowanie zazdroszczę mieszkańcom takich miejsc, bo choć mieszkam na zielonej Saskiej Kępie w Warszawie, najbliżej mi na kryty basen (w kontekście aktywności). Na fajny spacer muszę już sporo podjechać 😉
Grafiki mnie po prostu rozwalają! Genialne są! 😀
warto zadac sobie pytanie czy chcemy odpocząć , czy opowiadać o dopoczynku w dalkich tropikach.
Mnie, w tym roku nie udało sie wyjechać na urlop, ale przyznaje uczciwie , przymierzałam sie i to mocno na wyjazd nie dalej jak 60 km od Łodzi. I ceny jakby niższe…ale do TYCH miejsc o których piszesz nie dotarłam- Teraz mam jeszcze szerszy wachlarz ofert do wyboru na najbliższy urlop 🙂 DZiękuje
Łodzianko, zapomniałaś o supermiejscówce PGE – Piotrkowska 58. Pięknie, przestronnie, pusto…
Payonk – faktycznie, odbudowanie kamienicy jest o tyleeee istotniejsze od posadzenia lasu…
Szkoda, że PGE nie pamięta o mnie. 🙁
ola wez sie w garsc a nie sprzedawaj artykulu sponsorowane… kiedys pisalas bo lubiłaś a teraz kasa juz toba zawladnela… wroc do tradycji a nie łapania wszystkiego jak leci… błyszczyki juz swiadczyły o tym, że wezmiesz wszystko co ci dadza a teraz pge to ci fanów nie doda
Szanuję Twoje zdanie i jednocześnie się z nim nie zgadzam. A dodawanie anonimowych komentarzy jest jak dzwonienie do sąsiadów nielubianych domofonem i uciekanie, jak podnoszą słuchawkę. Współprace były 3. Blog ma 3 lata. 1 na rok. Twoje argumenty są bezzasadne. Pozdrawiam.
Jak słyszę cos takiego to mnie jasny szlag trafia. Co to znaczy sprzedawać się? Idź nabruździj Kominkowi albo Fashionelce to zobaczysz czy odpiszą Ci tak dyplomatycznie jak Radomska.
Ola, Ty się nie tlumacz. Każdy bloger marzy żeby zarobić coś na swojej pisaninie i z całego serca Ci życzę zeby reklamodawcy zglaszali się do Ciebie.
A kasę przeznacz na co chcesz i nic nikomu do tego czy poszła na kołyskę, malowanie domu czy wycieczkę na Kanary.
Matko co za zawiść. I jeszcze smialaś oficjalnie się przyznać że to wpis sponsorowany a nie ukrywać i udawac ze uwielbiasz okolice Łodzi 😉
pozdrawiam serdecznie!
Bardzo fajne miejsca! Z chęcią bym takie miała obok siebie, może by mnie bardziej motywowały do aktywności!