Głupcy są szczęśliwsi.

Słyszałeś o tym kiedyś? Głupcom w życiu łatwiej, nie zawracają sobie głowy planowaniem i troszczeniem się o swoją przyszłość, bo przyszłość to dla nich absolutny abstrakt, coś, czego nigdy tak nie nazwą, bo dysponują zbyt ograniczonym słownictwem Nie czytają książek, bo z książek można się dowiedzieć,że ktoś, gdzieś, kiedyś i z jakiegoś konkretnego powodu żył inaczej i oto „inaczej” niezmordowanie walczył. A po co tak, niezmordowanie walczyć, męczyć i rozczarowywać. Czasem pewnie warto, ale kto sobie będzie na dłuższą metę zawracał głowę tym, kiedy i w imię czego warto? Spokojnie,mam tylko taki tik nerwowy, że od razu wsadzam kij w mrowisko. Jasne, że uważam, że warto. Tylko sama zawsze miałam problem w znalezieniu odpowiedzi na to, KIEDY i W IMIĘ CZEGO.

Uczę się od paru miesięcy bardzo intensywnie. Przede wszystkim robić i myśleć mniej. Bawię się w Głupca i bardzo mi z tym dobrze, bo głupcom naprawdę w życiu lżej. Pisałam o tym kiedyś, że najbardziej w życiu rozczarowywało mnie to,co sobie wymarzyłam, a co się nigdy nie spełniło. Źródłem frustracji była zatem tylko i wyłącznie moja głowa. Bo po co tęsknić za czymś, czego nigdy się nie miało?

Jakkolwiek dekadencko by to nie zabrzmiało, zmieniłam taktykę i już nie marzę. Ewentualnie planuję. Wyjście na zakupy, spotkanie, ustalam harmonogram tygodnia. Chowam w kieszeń to wszystko,co wiem i staram się obserwować i analizować to,co się przydarza jak dziecko – bez żadnej wiedzy i uprzedzeń. Daję się zaskoczyć. I zdumiewa mnie to, jak wiele w naszym życiu nie zależy od tego,co nas spotyka, a od interpretacji, które na owe zdarzenia nakładamy, dokonując czasem, a raczej zbyc często, złej interpretacji.

Jest dobrze, jest coraz lepiej, chociaż to,co jeszcze rok temu było marzeniem, nadal się nie spełniło. Nie ma ambitnej pracy i ludzie, którzy mieli być zawsze przy mnie rozeszli się w tłumie, ale to nic przecież, to tylko kolejna lekcja. Jest dobrze. I będzie lepiej, wiem to. W ciągu tego roku sporo się zmieniło, ale przez szacunek do mojej prywatności, którą i tak naruszam przez swoje ADHD i mordę, która się nie zamyka, teraz wyjątkowo postawię kropkę. Ot, miło poczuć w końcu coś miękkiego pod tyłkiem po takich seriach kopniaków. Doceniam. Jak dziecko.

Z perspektywy czasu uważam, że blog był cholernie ważnym elementem mojej autoterapii. Nie zdawałam sobie kompletnie sprawy, jak przedstawianie rzeczywistości w krzywym zwierciadle uczy myślenia o niej na tysiąc sposobów, z których żaden nie jest gorszy, ani mniej prawdziwy. Coraz lepiej odnajduję się w codzienności, choć ta, nawet mnie za bardzo nie zauważa. Brakuje mi tylko paczki popcornu, bo czuję się jak w kinie – chodzę, rozmawiam, obserwuję, próbuję opisać chociażby w głowie, a potem długo analizuje.To,co tu i teraz. Ale przede wszystkim to przeżywam, takie jakie jest i trochę takie, jak chciałabym by było, bo doceniam rolę narracji. Uczę się bycia narratorem swojego życia. Więc doczytaj jeszcze kilka zdań, bo mam Ci coś ważnego do zakomunikowania. Ważnego dla mnie, ale to mój blog pisany do Ciebie, nie mogę się konsultować z Tobą zanim coś napiszę, więc liczę na wyrozumiałość.

Rola bloga się zmienia. Udało mi się zgromadzić masę ludzi ciepłych, zabawnych, złośliwych i miłych, których wsparcie jest niezwykle ważne – obdarzają ciepłymi słowami, którymi ja nigdy nie miałam odwagi sobie powiedzieć.To bardzo wygodne liczyć na innych, kiedy naprawdę nie ma się siły. Nie miałam jej, ale rekonwalescencja przynosi przewidywane efekty. Czuję się dobrze.

Spakowałam do torby to,co pozytywne, więc nie pytaj mnie dlaczego mam garba. Taszczę ją ciągle ze sobą. I ogrzewam się tym na przystanku, jak nie przyjeżdża kolejny tramwaj linii 4 albo kiedy otrzymuję kolejną wiadomość, która jeszcze pół roku temu zwaliła by mnie z nóg. Czytam i analizuję. Nie umiem tak osądzać ludzi, wbrew temu,co wydaję się tym, którzy mnie czytają, którzy nie wierzą mi, że wykpiewam zachowania i konstrukty, czasem zjawiska, a nie Pana X i Panią Y. Blog z bezpiecznego miejsca, gdzie mogłam odreagować i się ogrzać, stał się areną walki z tym, z czym zawsze miałam problem – co myślą inni?

Jest już dobrze. potrafię się odciąć. Z uśmiechem wstaję o 6 i robię Mu śniadanie oraz kawę. wkurwienie odreagowuje myciem wanny. Robię swoję i ciągle uczę się pokory.

Dobrze mi z byciem trochę głupszą. Z nieanalizowaniem każdego słowa, z niezatruwaniem sobie głowy tym, co może się zdarzyć, z nie czekaniem na najgorsze i nie obwinianiem siebie za trzęsienie ziemi w Ameryce Południowej. Żyję.

A po co to piszę? Żebyś wiedział, że może być dobrze, nawet jeżeli nie wszystko jest dobrze. potrzebowałam wsparcia masy, w większości obcych osób, żeby się o tym przekonać i leków, ale wiesz co? Warto było i piszę Ci o tym, żeby się przypomnieć. Tobie i sobie, że każdy się mierzy z jakimś gównem, ale to, jak do tego podchodzi, to w dużej mierze jego zasługa. Albo wina.

Jest dobrze. Jeżeli napiszesz, że cudownie – uśmiechnę się z pobłażaniem, bo nie możesz wiedzieć, ale ucieszę się, że jesteś. Napiszesz, że łżę, bo chujoza jest wszechogarniająca, a ja jej wizytówką – wezmę głęboki oddech, przeczytam po raz drugi i zastanowię się, czy to,co piszesz, niesie jakąkolwiek treść. Bo jest dobrze i ja to wiem najlepiej, bo nikt nie ma prawa tego oceniać.

Założenie głupiego bloga było wstępem do wprowadzania poważnych zmian w moim życiu, przede wszystkim w formie  zmiany podejścia. Czas na zaprowadzenie zmian tu.

Nie zamierzam być czyimkolwiek sposobem na leczenie jego własnych frustracji i lęków, nie życzę sobie czytania na swój temat obelg, oceniania mojej inteligencji, czy wyglądu. Wszelkie komentarze niezwiązane z tekstem, pisane anonimowo, pod pseudonimem, będą usuwane, bo napluć sąsiadowi na wycieraczkę to każdy potrafi, a stanąć z nim w twarzą w twarz i powiedzieć, dlaczego jest chujem – nieliczni. Roszczę sobie prawo również do rozstrzygania tego, czy argumentacja do nazwania mnie chujem jest wystarczająca. Rozróżniam krytykę i żałosny jad, a tego drugiego nie będę tolerować. Bo mam do tego prawo, bo ja jestem właścicielką tego bloga i moderatorką komentarzy.

Zauważyłam, że Ci, którzy czytają mnie dłużej, zrozumieli już konwencję, absurd, nawet jeżeli im się to nie podoba, o czym niejednokrotnie piszą, a co ja szanuję i biorę do siebie. Nie będę jednak tolerować treści, które spokojnie nadawałyby się jako podstawa dla rozprawy sądowej. I bardzo mi przykro, że niektórzy, a raczej lwia część czytelników, którzy na szczęście szybko stąd znikają, ma takie życie pełne problemów i frustracji,( albo, że prowadzi bloga, którego nikt nie czyta … ) że nie może się obyć bez odreagowania w formie dokopywania innym. Rozumiem frustracje, sposobu odreagowywania – nie.

Tymczasem wracam do kończenia normalnego tekstu, mycia wanny, czytania, wszystkiego tego, co realne. Bo jest dobrze.

43 komentarze
    1. Wszedlem na chwile na ten blog. To jest istna tragedia. Ludzie bluzgaja na siebie, a autorka sama jest aktywnie zaangazowana w ta praktyke.
      Jakosc blogu < 0. Jak sie pozagryzacie ludzie, to bedzie przynajmniej spokoj, a tak to jest zmarnowana przestrzen w internecie.

  1. Rewelacja, u siebie na blogu, też juz od pewnego czasu wywalam komentarze ociekające jadem. Niech spieprza, ta sfrustrowana, zazdrosna, pełna kompleksów masa. Niech zrobią coś ze swoim życiem, albo niech nie żyją wcale. Mam to gdzieś, ale niech do cholery dadzą żyć innym. Krytyka, krytyką, róznica pogladów, niezykle zdrowa, ale niech będzie w granicach dobrego smaku, szacunku i poszanowania druiego człowieka. Rozumiem, że ktoś jest brzydki, wytykają go palcami i nienawidzi za to całego swiata. Ale wara od ludzi z pasją, z chęcią robienia czegoś ponad. Waraaaa!

  2. Wydaje mi się, ze związek przyczynowo-skutkowy jest odwrotny – Ci, którzy rozumieją konwencję (i lubią ją, bo to też dwie różne sprawy), zostają na dłużej, nie na odwrót. Poczucie humoru się ma albo nie, nie da się go raczej wyrobić, można je co najwyżej powoli, ewolucyjnie, mimowolnie formować.

  3. Trzy luźne myśli, które mię się nasunęły

    Pierwsze primo – ludzie większość czasu spędzają na myśleniu, co o nich myślą inni, zatem przejmowanie się, co myślą o Tobie jest bezcelowe.

    Drugie primo – problemy w życiu są i będą zawsze, pytanie tylko, jak do nich podchodzisz i jak rozwiązujesz.

    Trzecie primo – „dookoła tylu idiotów, ale JA idiotą na pewno nie jestem” – skoro nikt nie jest, to kto jest? Radomska, Tobie akurat dołowania się nie potrzeba, ale brakuje mi w internecie postawy związanej z trzeźwym spojrzeniem na siebie. Rozsądku znaleźć w internecie nie mogę.

    Czwarte primo – tyle się mówi o inteligencji, że ważna – a dupa blada. Najważniejsze jest, żeby działać i mieć odwagę do działania. Z dekadenckiego literata o IQ170 wiele nie będzie. Myśli mają wartosć, ale przekutą w działanie.

    PS Nie myślałaś, żeby tą niebieską, pogrubioną czcionkę na początku każdego tekstu trochę załagodnić? Ciężkie według mnie to wizualnie jest do przetrawienia.

  4. Odniosę się do krytyki i potwierdzę niejako moich poprzedników. Krytyka jest potrzebna, jest niesamowicie ważna. Musi być jednak konstruktywna i logiczna. Pominę już oczywistą oczywistość, że należy się szacunek drugiej stronie. Niestety tu jest Polska – 'ja mam źle, to żeby tak sąsiad miał jeszcze gorzej’

  5. Super! Ty jesteś tu Gospodarzem i masz prawo (a nawet powinnaś) usuwać to, co obraża Ciebie i Twoich Czytelników. Jeśli ktoś ma problem ze swoim życiem, to powinien zasięgnąć porady kogoś, kto może pomóc, a nie wylewać hektolitry jadu na Twoim blogu. Gratuluję mądrego i stanowczego podejścia 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂

  6. Mam 19 lat i zaczęłam studia w tym roku, w mieście oddalonym o ponad 200 km od mojego rodzinnego miasteczka.. Dużo się dzieje w moim życiu, straciłam ważną osobę. Miała być ze mną do końca, okazało się, jak bardzo się myliłam.. I jest mi ciężko, wszystko się zmieniło, a ja nie umiem sobie z tym poradzić, pogodzić się. Popadam w depresję, często myślę i analizuje.. I też pragnę stać się takim głupcem, chociaż na moment.. Pani słowa mnie wspierają. Proszę pisać dalej, dla mnie to ważne widzieć, jak ktoś umie się podnieść.

  7. dobrze okresliłaś granice:) bo on:
    Nie ma twarzy
    Nie ma imienia
    Nie ma nazwiska
    Rozpoznawalny tylko porzez badanie DNA
    Nie ma odwagi cywilnej
    Nie miałby także odwagi wojskowej
    jego poczekalnia to niewielki schron
    z otworem na oddech…
    wczoraj na przykład krzyknął „naprzód!”
    i ci w pierwszych szeregach polegli
    sekretny niczym ręka
    pod spódnicą Mony Lisy
    w konkursie na przyzwoitość
    przegrał tylko z Neronem
    tocząc bój z zamknietymi oczami
    trafia same kolibry
    czyniąc spustoszenie
    na miarę indyjskich Drawidów
    Attyla i Tamerlan
    to przy nim łagodne gołąbki
    kukiełkowy autorytet
    rdzawy jak powieści Emily Bronte
    jego pioro
    pozostawia kleks za kleksem
    anonimowo
    incognito…
    bez cogito…
    ergo sum ?
    ergo kim ?
    ergo ano
    ergo nim…

  8. Nie boj zaby, ja tez glupia jestem ..chyba juz pare lat z gora, albo i troche dluzej. Tak latwiej. Juz nie mysle „a co inni powiedza?” Po prostu wstaje i robie. Robie co mysle, mowie co mysle i mysle co chce. Jestem wolna i spokojna. A molekularne paskudy niech sie bujaja, ich glosy sa wazne tylko dla nich samych, pamietaj! Olewanie prostoty przynosi efekty: albo sie prostota wyprostuje i zacznie byc mila , albo, w wyniku powszechnego ignorowania, po prostu przestanie byc widoczna. Buzka!

  9. Czytam Twojego bloga od kilku miesięcy i tylko on zdołał mnie przytrzymać na dłużej, spośród tych setek tysęcy innych. Niestety ten wpis nie jest zbyt dobry w moim odczuciu. Po pierwsze rzuca mi się w oczy „hejtowanie hejterów” z Twojej strony. Skoro wg Ciebie się nimi nie przejmujesz to czemu ostatino tak często o nich piszesz? Mam nadzieje że nie odbierzesz mnie jako jednego z nich. To tylko subiektywne odczucia Twojego czytelnika.
    Po drugie zauważyłem duża zmianę jeśi chodzi o treść twoich wpisów. Styl masz fenomenalny i za to Cię cenie i główie dlatego codzienie wieczorem odświeżam Twojego bloga w poszukiwaiu nowego wpisu. Jednak ostatnio poruszasz bardzo ciężkie tematy. To twój blog, Twoje życie i masz prawo opisywać co chcesz. Nie jestem ignorantem, cenie sobie Twoje myśli ale troche tęsknie za Twoimi lekkimi tekstami o siłce, dietach i paniusiach. W tej tematyce Twój styl odajduje się najlepiej. Pozdrawiam

    Bruno

    1. Bruno, właśnie wysłałam do CIebie maila, żeby uspokoić i podziękować 🙂 niestety mam tak, że muszę pisać zarówno jak mnie coś śmieszyi cieszy, jak i boli. ostatnio przejawów hejtu było na tyle dużo, że rozważałam ucieczkę. ale spokojnie, zostaję, lekko też będzie, ale nie tylko, bo to nie cała ja.

      Odpisz na maila, poślij buziaczka no i nie bój się cioci Radomskiej, bo się będziesz w nocy moczył :* sciskam 🙂

      1. Miło czytać te słowa (spokojnie, zostaję) 🙂
        Przyznam się, że byłem mocno zaniepokojony Radomskim samopoczuciem… i tu jest to potwierdzenie, że istotnie chyba – nie było najlepiej.
        Obserwując wpisy i odpowiedzi Radomskiej szczególnie pod „Te, syneczek…” – byłem PRZERAŻONY!! Przerażony zarówno falą hejtu, jaka spłynęła na blond główkę (ale to w rodzimym internecie dość normalne – kwestią jest tylko nauczyć się nie brać tego zbyt osobiście, do siebie) jak też (i tym bardziej) – Radomskimi replikami.
        Starała się bowiem Radomska z tym błotem na nią rzucanym: walczyć… coś udowadniać ludziom – nie zainteresowanymi żadnymi argumentami. I stosunkowo dużo *odpowiedzi* Radomska udzieliła – a to też zwiastowało dużą emocjonalność i wyjście „z siebie”.
        Zdawało się to wszystko wskazywać na duży stopień Radomskiego rozżalenia, przeżywanie poczucia jawnej krzywdy.
        Tak zły nastrój psychiczny i złe emocje – MOGŁY mieć określone konsekwencje… mogły grozić czymś kategorycznym i nieodwracalnym (a czego się bałem).
        I o ile zranionemu człowiekowi niektóre rzeczy ciężko jest zapomnieć, zostają długo gojące się blizny… o tyle pisarz, twórca – POWINIEN z takich terminów wyjść z pewną nauką, MOCNIEJSZY i pewniejszy swego.
        Tego Radomskiej życzę 🙂 … i liczę, że głupotami i ewidentnym chamstwem się nie będzie specjalnie przejmować, a dopuści do swojej świadomości tylko część krytyki – i to tej konstruktywnej, wynikającej z życzliwości jej czytaczy.

        Ciepło pozdrawiam pani Olu 🙂 🙂

  10. Doskonale to rozumiem. Moja terapią bylo przelewanie uczuc na papier.Ostatnio probuje na blogu. Bo w realnym zyciu mam z tym problemy.Fajnie sie Ciebie czyta.Moze to z powodu identyfikcji z podobnymi odczuciami wobec wiekszosci poruszanych przez Ciebie tematow….

  11. Ci powiem, ,ze już jakiś czas temu zastanawiałam się dlaczego Ty właśnie na swój blog ściągasz tyle chamstwa i takiego całkowicie bezinteresownego wyrzygu. Wszędzie w necie te pamperki są, ale u Ciebie często i jakby nowy podgatunek…..radomskozależny. Niektóre radomskozależne pamperki przychodzą tylko, by nabluzgać. Jakbyś tylko miała tytuł (więc pamperki na swe skrzynki dostaną powiadomienia, że jest nowy wpis), a w treści pustka albo bukiet kwiatków wklejony to dopiero by Ci nabluzgali! Ja pierdolę!
    Pewnie, że pierwsza myśl nasuwająca się to, że zieją jadem z zazdrości, żeś popularna, nagrodzona i do tego ładna. Nawet, kurwa mać, depresję masz, a to takie modne teraz. Jednak czuję pod skórą, że za coś jeszcze lubią Ci nabluzgać i lepiej się czują potem. Na razie nie umiem tego nazwać.
    P.S. Trochę żal, że będziesz usuwać te najsmakowitsze, bo czasem zabawa była przednia, ale rozumiem, że do wielu nawet King-Kong dystansu by nie nabrał

  12. Dziękuję za bloga. Dziś mialam zly dzien, jak tylko wpadlam do domu i zobaczylam, ze Pani cos napisala, to od razu poprawil mi sie humor. Bo Pani pisze tak prawdziwie. Uczciwie. Jako arysta mogę rzec genialnie.

  13. Hejterzy, z moich obserwacji, są tam, gdzie ktoś osiągnął sukces, o którym oni sami marzą. Ty osiągnęłaś go w blogowej sferze: masz stałą grupę czytelników, na innych portalach komentują twoje nowe wpisy, nawet telewizja się Tobą zainteresowała. Masz to, co hejter chce mieć. A ponieważ on nie wiem jak to zdobyć, postanawia uprzykrzyć życie tym, którym się udało.
    Choć Ty to już przecież wiesz.
    Ale zabawne jest to, że hejterów nie ma na mało popularnych blogach. Albo tam nie trafiają, albo są dla ich właścicieli wyjątkowo mili: przecież nie będą kopać kogoś, kto jest w tej samej sytuacji.
    Jestem za moderacją komentarzy. Co prawda u mnie na blogu nie jest to potrzebne (i ze względu na niszowość pewnie nie będzie), ale przy popularnych blogach wydaje mi się, że jest to konieczne. Nawet Lekko Stronniczy w pewnym momencie powiedzieli „dość” i kontrolują merytoryczność komentarzy na FB.

  14. Oj tam że ludzie gadają niech gadają. Ja się łapię na tym że jak ktoś mnie krytykuje w jakikolwiek sposób to jakoś to po mnie spływa i jest takie powszednie a jak ktoś chwali to hmm… trzeba się zatrzymać i zastanowić o co temu komuś chodzi czy mówi prawdę czy czegoś ode mnie chce. Więc i tak nie dobrze i tak 🙂 ALe to człowiekowi nigdy nie dogodzisz a sobie najbardziej 🙂

  15. Witam, przeczytalem pare pani tekstow. Nie da sie ich porownac z blogami zagranicznymi. Ludzie, ktorzy pisza diaries albo blogs, nawet offset nie pisza w sposob zlosliwy albo wulgarny. Dziwi mnie, ze skoro jest pani studentka socjologii, komentuje pani wyglad muzulmanek. Jakos to nie koresponduje. Poza tym ze wzgledow genetycznych „phenotype of different ethical backgrounds varies”. Zwlaszcza, ze spedzila pani jakis czas w amsterdamie. Na zachodzie jest wiadome, kogo amsterdam przyciaga. Ale wroce do watku: my, polacy, ktorzy nie zyjemy w polsce, mamy za cel nie naigrywanie sie z cudzych gustow, wygladu i sposobu zycia, bo jestesmy przyzwyczajeni do diversity. Przynajmniej ja i moi przyjaciele, ktorzy zostali tu wychowani. We appreciate diversity. Z pani tekstow mozna odczytac kompleksy i to co nazywa sie polska zasciankowoscia. Therefore I would not recommend you to a friend.
    daniel student of biochemistry na leeds metropolitan university +part time worker at yorkshire coast radio.
    pozdrawiam i zycze mniej zgorzknienia.

    1. Radomska czytam Cię od dawna, rzadko się odzywam, ale w pełni popieram. Chamstwo trza tępić, więc wywalaj tych złośliwców niech spadają na drzewo banany prostować.
      pisz, pisz i jeszcze raz pisz

      do daniel.junior: czy co drugie zdanie po angielsku ma udowadniać że jesteś mniej zaściankowy niż Ci co zostali w Polsce. Wysil się trochę i pisz po polsku, Polaku!

      1. daniel.junior to jeden z tych typów osobowości, o których głupocie i poczuciu szczęścia – pisała Radomska.
        A tych znaków, że to pisze pyszny buc, któremu trochę w życiu lepiej wyszło (?), a nie ktoś mający coś do powiedzenia, jest w jego poście – zdecydowanie więcej…

  16. Blogi czytam dla przyjemności.Zazwyczaj zaczynam od promocji wpisu na Onecie. Jeśli mi się spodoba treść i sposób jej opisania – zostaję. Czasem cofam się do archiwum, najczęściej jednak czytam aktualności. Jeśli mi się z różnych powodów (światopogląd, religia,moralność,grafomania) wpis nie podoba, zamykam stronę i nigdy do niej nie wracam. Nie piszę ociekających jadem komentarzy bo mi szkoda czasu. I dlatego dziwię się Radomska, że traciłaś swój cenny czas na polemikę z ciemnogrodem i umysłową ciemnotą. Twój blog jest jak Twój dom – wpuszczasz do niego tylko tych, których lubisz, chociaż nie zawsze z nimi się zgadzasz. A śmieci się utylizuje :-). Pisz dalej. PRECZ Z TROLLAMI (to zaczyna być moim hasłem przewodnim…)

  17. Powodzenia wszędzie, Radomska.

    p.s. Ja zanim w ogóle stworzyłam bloga, znaczy się adres, przygotowałam sobie stronę, na którą będę odsyłać tę jadowitą masę (Dear Hater). Nie mam ochoty się użerać, więc będę wywalać ich od razu. Na zbity pysk

  18. Wielka zdolność, chciałabym się jej kiedyś nauczyć. Nie wymyślać miliona scenariuszy, nie analizować każdej złej sytuacji która mi się przytrafia i nie niszczyć na milion sposobów ludzi którzy mnie skrzywdzili (cóż z tego ze jedynie w myślach?) ….Dziękuję Radomska, dobrze wiedzieć że są inni, którzy myślą za wiele i że nie jest to stan ostateczny i niezmienny.

  19. Fajnie Pani pisze i widac, ze jest Pani zdeterminowana. Wydaje mi sie jednak, ze formula jezyka z meliny moze sie szybko wyczerpac, i poszukiwanie innych artystycznych srodkow wyrazu bedzie konieczne.
    Powodzenia.

  20. Oooo zajadle zmije…nie zlamiecie jej…wszystko do przezycia jest…odpierdolcie sie od Radomskiej…
    Radomska…glowa do gory…sami zdechna od swojego jadu.
    Pisz i nie poddawaj sie. Jestes forma terapii nie tylko dla siebie…nawet nie wiesz jaka masz sile.

  21. łooo matko,ale ta popularność Radomskiej i Jej blog muszą was w dupę uwierać skoro takie bluzgi pod jej adresem kierujecie.
    A Ty się Radomska nie przejmuj,wiadomo nie od dziś,że strasznym jest jak komuś lepiej coś w życiu wychodzi……………..

  22. Poziom dyskusji sięgnął dna… Olka ja doceniam to w jaki sposób postrzegasz świat i jak umiejętnie potrafisz wyrysować to swoim piórem, niemniej jednak zaczyna mi przeszkadzać to, że wdajesz się w dyskusję z osobami wątpliwego pokroju i zaczynają oni mieć wpływ na Twoje życie, na to co piszesz i jak piszesz. Rób co uważasz za słuszne, chcesz kasuj komentarze, chcesz nie kasuj, Twoja sprawa. Ale litości zostań tą starą, dobrą Radomską, doświadczoną przez życie, ale mającą dystans do siebie i innych. Olka ostatnia szansa. Jeszcze jedna taka pyskówka to ja spadam i nie wracam

    1. usuwałam źle, broniłam się źle, olewałam -źle… wracam do usuwania.. i rozumiem frustracje. Pozdrawiam i dziękuję 🙂

      1. Nie dogodzisz wszystkim, po prostu rób swoje . Jestem w szoku poziomem komentarzy do tego wpisu… jednak z czymś takim się nie polemizuje! To wszystko zabrnęło za daleko… oni ciągną Cię na blogowe dno, a Ty tańczysz jak oni grają… Masakra. Życzę więcej wiary w siebie i mam nadzieję, że będzie tu jeszcze do czego zajrzeć, na co szczerze liczę:)

  23. Wiedziałam, że wraz z czasem ludzi zacznie cisnąć to że piszesz i to Ciekawie, że jakoś się w życiu realizujesz. Kiedy widziałam Cię w telewizji miałam wrażenie, że się stresujesz i nie odbierz tego źle. Myślę, że właśnie po tym pojawiało się więcej nie pochlebnych komentarzy. Pewnie kilka osób poczuło się pewniej. Wyczuli tą słabość. Ja całe życie jestem przekonana, że zdolność do ironii jest domeną ludzi inteligentnych. Moja polonistka powtarzała, że jeżeli druga osoba nie chwyta twojego poziomu ironii, to jest od Ciebie głupsza. Coś w tym jest. Rób swoje.

  24. piszesz fantastycznie 🙂 sądziłam, że jestem osamotniona w swoim myśleniu, że to ja zwariowałam a nie ludzie, którzy mnie otaczają. Relacje międzyludzkie są coraz bardziej pojebane a ja z każdym dniem tracę wiarę w ludzi bo ileż można dawać się olewać ciepłym moczem i mówić, że to letni deszcz? Trzymam kciuki, ja też wprowadzam rewolucję do swojego życia tylko boję się samotności.
    P.S Polska domena to zjadliwie komentować komentarze i opinie więc się nieprzejmuj tylko rób swoje!

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.