Bitwa o Tron – starcie teściowych sezon I

Lubię zaczynać teksty od pisania o tym, czego nie będą dotyczyć. Zatem – to nie będzie tekst o nowym teleturnieju dwójki, nowym quizie czy emisji nowego serialu. Bo scenariusze z najbardziej spektakularnymi zwrotami akcji pisze same życie i żadna Łepkowska czy Radomska nie jest w stanie mu dorównać. Najczęściej po prostu wystarczy wyostrzyć wszystkie zmysły, albo też stłumić bodźce, które przez nie do nas docierają i opisać rzeczywistość z mocno przymrużonym okiem. Zyskujemy dzięki temu możliwość wyładowania emocji i .. nowy  wpis. Rzecz o teściowych, Drodzy Państwo. Aktualnych i przeszłych, Radomskich i nie tylko.

W moim życiu było co najmniej kilka pań, które pieszczotliwie określałam mianem future wanna be teściowa. Albo niekoniecznie z ich strony wanna be, bo różnie bywało i nie wszystkie pałałały do mnie sympatią. A tak naprawdę to jedna,  której z perspektywy czasu życzę zdrowia i tego, żeby jej okulary cały czas parowały bez względu na temperaturę powietrza,  a uchwyty w puszkach urywały się zanim zdąży owe puszki otworzyć. Myślę, że dałam z siebie wszystko, żeby mnie polubiła, najwięcej, odchodząc od jej syna, ale nie sądzę, że ciepło mnie wspomina. Ale niech wspomina jak chce. Z zaparowanymi okularami.

Ogólnie w kwestii teściowych miałam w swoim życiu okrutnego pecha. Żadna z nich nie była wredną mendą, której mogłam nie lubić. Żadna nie zatruwała mi życia, nie była zanadto zaborcza i nie walczyła zaciekle o miłość swojego syna. No po prostu sielanka, nuda, flaki z olejem. Z większością łapałam szybko dobry kontakt i z biegiem czasu i nie raz okazywało się, że obdarzyłam je większą sympatią niż synów… Raz nawet uknułam niecny plan zostania zastępczą córką w celu wynagrodzenia teściowej cierpień związanych z nierokującym zbyt dobrze potomkiem. No ale człowiek młody, głupi był, naczytał się o jakichś męczennikach i zajarał się jak amerykańskie nastolatki mutacją głosu Beibera..

Ktoś mi kiedyś powiedział, że mężczyźni szukają w swoich kobietach drugiej matki, albo, kiedy ta się nie sprawdzała, jej absolutnego przeciwieństwa. Inny ktoś radził, żeby obserwować sposób, w jaki facet traktuje swoją rodzicielkę, bo w ten sposób możesz dowiedzieć się, jaki będzie dla Ciebie.  Z tym pierwszym – nie wiem, chyba za krótko żyję. Jeśli chodzi o  opinię numer dwa to wzięłam ją sobie do mojego zgorzkniałego serca i, o dziwo, działa.

Jeżeli synuś ma w dupie potrzeby mamy, nie docenia jej i nie szanuje, to najprawdopodobniej szybciutko przyzwyczai się do korzyści, jakie stwarza mu stały związek i zacznie dzielić się swoją filozofią kontaktów z kobietami pt. mamtowdupizm i onatozamniezrobizm. Jeżeli matkę kocha bezgranicznie, ma odruch, że sam z siebie do niej dzwoni i nawet, kiedy ją opieprza robi to czule i uroczo, możesz spać spokojnie. Albo nie, jeśli się okaże, że opinia matki jest dla niego najważniejsza, bo skończy się na tym, że to ona będzie decydować o tym, gdzie pojedziecie na wakacje i wpędzać w poczucie winy. No ale oj tam oj tam, nikt nie powiedział, że będzie lekko. Powszechnie wiadomo, że wiążąc się z kimś wiążemy się też z całym jego inwentarzem. lepiej jednak jak najszybciej zorientować się, co owy inwentarz wniesie do naszego życia. No ale nie o związkach i inwentarzach miało być, a o teściowych.

Jak już wspomniałam ciąży nade mną fatum. Moje teściowe zawsze okazywały się – miłe, szalenie atrakcyjne, eleganckie i piękne. Doświadczone życiowo, mądre, ciepłe i życzliwe. I weź tu bądź Radomską, kamufluj swoje zdziwienie, wciągaj brzuch i panuj nad mimiką, jak co druga z potencjalnych przyszłych mam nosi rozmiar 36 i wciąga bez pardonu trzy kawałki serniczka, torciku i wsypuje do herbaty co najmniej dwie łyżeczki cukru?! W takich chwilach wierzyłam, że Nietzsche miał racje -Boga nie ma.

Jako, że ewentualne zamążpójście planuje się jednak z facetem, a nie jego mamą, wszystkie teściowe, które zaskarbiły sobie moje serce i wzbudzały chorobliwą zazdrość nie ze mną pijają dziś kawę, nie mi mówią, że od jeszcze jednego kawałka ciasta się nie tyje i nie one słuchają, jak żale się na ich dziecko. Są dziś prawdziwymi, formalnymi teściowymi, jedna z nich nawet babcią i żyją w moich wspomnieniach jako naprawdę fajne kobiety. Nawet ta, której mają parować okulary, miała przecież rację, nie nadawałam się na jej synową i obie możemy oddychać dziś z ulgą.

Czas mijał i po iluś tam dłuższych bądź krótszych relacjach, zwiedzaniu miast, miasteczek i wiosek w poszukiwaniu tego jedynego, kilku „na zawsze” albo przynajmniej „co najmniej do wtorku” znajduję się w zaskakującym, zupełnie nowym momencie swojego życia. Znów mam teściową i ręczę prawą ręką oraz okularami własnymi, że tym razem to TO i nie dlatego, że to ona jest świetna. Ot, uwielbiam ją za to, co zabrzmi infantylnie, że wydała mi na świat tak fajnego faceta. No ale znów to nie o nim ten tekst, nie o nas. A raczej o nas w wersji poczwórnej. Bo na scenie rozgrywającego się spektaklu stoimy my i one dwie, przyszłe teściowe. Kabaret, groteska, dramat i komedia w jednym.

telefony dzwonią nieustannie i to co jem, co robię, jak się czuję urasta do rangi tematu dnia. kiedy wracamy do domu z wałówką wyglądamy jak cygański tabór, który ograbił całe województwo. Lodówka pęka w szwach, a stare jeansy się nie dopinają. Ale teściowej nie odmówisz, tym bardziej, jeśli jest kucharką. Kiedy ma niecny plan utuczyć Cię jak prosię i sprzedać na rynku za dobrą kwotę. Nie odmawiasz i jesz, z grzeczności i łakomstwa, dziękujesz nieistniejącej, jak ustaliliśmy wcześniej, Bozi za rozciągliwy żołądek numer jeden i ten numer dwa, który możesz zapełniać w wyniku łakomstwa, kiedy czujesz się absolutnie najedzona.

Teściowe mimochodem walczą między sobą. Zazdroszczą jedna drugiej tego, że akurat u drugiej spędzamy czas, z zegarkiem w ręku sprawdzają, czy aby żadna z nich nie jest bardziej faworyzowana. Jedna planuje dla nas wybór szafy, druga po kryjomu przemyca jeszczejednegomaluteńkiegoschaba. Jedna jeszcze niedowierza, że ja  i on to już my, druga mimochodem rzuca, że lepiej by było dać sobie spokój z robieniem kariery (nie wiem o jaką karierę chodzi, niestety), bo wtedy będę wiecznie w rozjazdach, a dobrze byłoby mieć mnie blisko. Mnie i wnuki.

tarzają się po dywanie z psem i traktują go jak wnuka, przez co wiemy, że zostawienie u nich potencjalnego dziecka skończy się na tym, że odbierzemy opływową w kształtach istotę bez rysów twarzy. Jak nigdy, bo nigdy wcześniej nie były tka przekonane, nawet czasem bardziej niż ja i on, że my to już Ci my na zawsze, przebąkują o weselu i o tym, że ciąża moja nawet teraz nie byłaby żadnym dramatem. Ale co ja gadam?! Jaka moja ciąża?! mam wrażenie, że będzie to ciąża zbiorowa. moja, jego i ich. i raczej w tej kwestii niewiele mówię. Zaspokajam swój nowo narodzony instynkt macierzyński zbierając psie kupy, nadal nie rezygnuję z ambicji i wciskając w siebie jeszcze jeden kawałek ciasta, od którego przecież się nie tyje, dochodzę do rozsądnego wniosku, że ewentualna kiecka ślubna to będzie musiała być na gumkę.

Dopiero odnajdujemy się w nowej sytuacji  i zdarza się, że wychodzimy z ról. Ja mam znów 14 lat i mam ochotę trzasnąć drzwiami krzycząc, że jestem dorosła i mam swoje życie. Teściowa matkuje. A matka najchętniej wsadziłaby mnie z powrotem w macicę i nie oddawała tak łatwo na pożarcie dorosłemu, bezdusznemu światu. Wszyscy przekraczamy co i rusz tą umowną i cienką granicę, która dzieli poprawne stosunki od przesady i wychodzi nam różnie. Ale łatwiej tak, nawet wkurwiać się okrutnie, wiedząc, że istnieją co najmniej dwie osoby, które skoczyłyby za nas w ogień (moja mama to ostatnio raczej chyba bardziej za nim, niż za mną, no ale może wyciągam pochopne wnioski, może po prostu  z roztargnienia tylko jemu robi herbatę…). I trudniej tak wątpić nam w Nas, kiedy zdajemy sobie doskonale sprawę, że pękną nie tylko nasze, ale i ich zatroskane matczyne serca.

A dlaczego mówiłam, ironizując jak zawsze, że fajna teściowa to dramat? W relacji ze „złą macochą” stawianie granic jest chyba łatwiejsze. A i poczucia winy brak, kiedy odmawia się wizyty na niedzielnym obiedzie. Poza tym temat o podłej teściowej jest jak znalazł, kiedy narzeka się na życie przy kawie z koleżankami. A tymczasem? Co mam im powiedzieć? Że dostaję tyle żarcia i miłości, że niedługo nie będę mieścić się w drzwiach?

Z teściowymi bywa różnie. Relacja  z nimi, jak każda inna ewoluuje i nikt nie ma pewności czy wzajemna miłość nie przerodzi się w niechęć i na odwrót. Lepiej jednak nie wywoływać wilka z lasu i dmuchać na zimne. Miłym być, o jej syna dbać, bo to najlepszy sposób na okazanie szacunku i wdzięczności, a w rozmowy na trudne tematy wrabiać partnera, co b się bezsensownie nie narażać w jałowej dyskusji, w której zwykle każda ze stron ma trochę racji.

_______________________________

A jakie są Wasze wspomnienia dawnych teściowych? Czy aktualną da się kochać jak drugą mamę?

Czekam na komentarze. i idę na spacer. Bo obiad nie muszę się martwić. Tylko rozmrozić, tralala.

 

No i zapraszam na fanpage bloga: Mam Wątpliwość na fb. Wpisz Mam Wątpliwość na facebooku. Tym razem polecam bardziej, bo organizuję pierwszy w życiu konkurs. Do wygrania bilety do kina.

51 komentarzy
  1. No to zazdroszczę Teściowej,ja niestety nie mam takiej opinii o swojej choć jestem po ślubie 11 lat i sama niejednokrotnie nie dowierzam,że taka świnia miała no i ma tak fajnego syna, tłumaczę sobie ten fakt tym,że Teścio był dobrym człowiekiem i to właśnie po nim mąż odziedziczył najlepsze cechy a po wrednej mamusi reszta trzody w postaci rodzeństwa męża.

  2. Świetny tekst, nie każda teściowa to zołza, chociaż i takie się zdarzają. W końcu każdy ma swoje wady i zalety, a teściowa też człowiek 😉 Moja ma ciepłe serducho i tak samo ja Twoja obdarowuje mnie i lubego tonami jedzenia, więc na bezrobociu z głodu nie umrzemy- o rozmiarze 36 mogę zapomnieć na wieki.
    Uwielbiam Twoje wpisy 😉
    Pozdrawiam K.

  3. Bardzo żałuję, ale niestety moi teściowie nie żyją, rodzice również, więc musimy sobie z mężem dawać radę bez pomocy babć i dziadków. Taka pomoc bywa bezcenna, szczególnie kiedy pojawiają się dzieci. Z drugiej strony nie każdemu trafia się teściowa, która chce i ma czas pomóc. Jakiś czas temu zastanawiałam się nawet na swoim blogu jaką będę kiedyś teściową (ha ha). Mam nadzieję, ze nie tą wredną, nielubianą zołzą, jak ze słynnych kawałów o teściowych. Pozdrawiam i życzę coraz lepszych relacji z rodziną przyszłego męża. 🙂

  4. Napisałaś gdzieś, że Twój pies to taki mały sroch. Przez to nie wyobrażam go sobie inaczej, ale właśnie jako małego srocha. Przyłapałam się na tym, że do swojego też tak mówię 🙂
    A co do teściowych…Póki co nie mam, za młoda jestem.

  5. Moja Matula kochana zawsze rozpacza, kiedy Teściowa specjalnie dla mnie robi gołąbki, bo jak to tak, zeby gołąbki Teściowej smakowały bardziej niż mamine, a jeszcze jak kiedyś chłopię moje przywiozło je mi za granicę, ryzykując nadbagażem :D… Szczerze powiedziawszy, oboje z Teściowymi też trafiliśmy bosko ;).

  6. Ech teściowe.
    I taką miałam co gdyby mogła to encyklopedią po łbie by mnie waliła, żebym jej synalkowi inteligencją dorównać mogła, a i taka, z którą kawę popijałam i ciasto od niej do domu dostawałam, aby wieczór słodszy był.
    Obecną widziałam tylko raz, kiedy jeszcze nie przypuszczałyśmy, że będziemy o jednego mężczyznę się troszczyć. Za granicą mieszka i póki co nic nie wskazuje na to, że bliżej w najbliższym czasie się poznamy. Ale musi być wspaniałą kobietą, skoro tak dobrze syna mi wychowała 😉

  7. Moją ex „teściową” podziwiałam, bo ma ciężko w życiu i mimo tego daje radę, jest stale uśmiechnięta, ciekawa życia, natomiast nie mogłam znieść tego, że jej słowo było dla mojego ex „święte” i mogłam sobie gadać i gadać i choć zawsze miałam rację to jednak to, co powiedziała mamusia liczyło się najbardziej. Jestem zbyt silną osobowością, żeby znieść taki układ.
    Pozdrawiam moje potencjalne teściowe i informuję, iż podejmowanie decyzji za swoje dorosłe dzieci skutkuje ich nieogarnięciem życiowym (niepełnosprytnością).

    Tekst jest super, z resztą jak każdy :]

  8. Jestem teściową. A, że do Ciebie przychodzi niska średnia wieku, to kto wie czy nie będą tu, w komentarzach, jedyną. Cytując:”jak co druga z potencjalnych przyszłych mam nosi rozmiar 36 i wciąga bez pardonu trzy kawałki serniczka, torciku i wsypuje do herbaty co najmniej dwie łyżeczki cukru” i nanosząc poprawki mogę się przedstawić, bo serniczek zamieniam na kabanosiki, no i cukru sypię 2 i ciut, ciut…
    Jestem zestresowaną teściową, od 3 i pół roku. Tak pilnuję, żeby się w nic nie wpierdalać, nie drażnić i nie wmuszać żarcia, że mało mam radości z faktu, że mogę sobie odpuścić opiekowanie córeczką. Mam szansę jeszcze zostać świekrą. I nie ukrywam, że liczę na to, że choć słowo brzmi tragicznie, to będzie to zwyczajniejsze i naturalniejsze jakieś. Po prostu może trafi mi się fajna synowa, bez napinki, by świetnie wypaść w oczach całego świata.

      1. Ojej! Jakaż ja bym była szczęśliwa, gdyby moja synowa była do Ciebie podobna czyli miała takie poczucie humoru i tak wielki dystans do świata i ludzi!

        1. TO SE MY POSŁODZIŁY! nie pozostaje nam nic innego, jak marzyć o sobie nawzajem i swoją synową/teściową traktować jakby była właśnie taka wymarzona! ściskam!

  9. O matce nie napiszę, że mam fantastyczną… ale teściowa to mi się trafiła prawdziwa suka…
    Ale też dopiero po jakimś czasie dostrzegłem, że jej nie chodziło tak naprawdę o mnie, jaki to ja nie byłem skurwiel, tylko o ochronę własnej córki – jej interesów, w źle pojęty sposób, broniła.
    I nawet może nie skrzywdziłaby nas oboje tak bardzo, jak się to jej udało, gdybyśmy nie musieli zamieszkać razem z nią pod jednym dachem… najgorsze, że JEJ dachem…
    Mój żal do tej starej małpy już mocno zelżał… za niektóre rzeczy jestem jej dziś nawet wdzięczny… 🙂

    A morał z mojej lekcji życia dla młodych ludzi jest jeden: idźcie na swoje, nie zamieszkujcie w jednym mieszkaniu/ domu razem – z KIMKOLWIEK z rodziny…
    Może nie najlepiej ułożycie swoje życie, może nieumiejętnie… ale: PO SWOJEMU, biorąc za nie jednocześnie pełną odpowiedzialność (i nie będzie na kogo wtedy zwalać winy: za ewentualny rozpad związku/małżeństwa)…
    I sugeruję też, że odstęp kilometrów od miejsc zamieszkania teściów: powinien być dość spory… przede wszystkim dlatego, że i obrzydzanie komuś życia jak i jego nadmierne osładzanie: mają często podobnie niszczycielską moc…

  10. Szczęściara z Ciebie 😉 Ale ja też nie mam co narzekać, bo jak na razie doświadczenia z niedoszłymi teściowymi są jak najbardziej na plusie i zaczynam się już zastanawiać, czy to nie jest jakiś ohydny przesąd? Mam tylko nadzieję, że nie zapeszyłam, bo tej „właściwej” teściowej jeszcze nie znam. Pozostaje się modlić, żeby była super babka 😉
    Ps. Rozbroiłaś mnie wtórnym wsadzaniem do macicy 😀

  11. Ja moją teściową kiedyś bardzo bardzo… Naiwna byłam. Teraz to wiem. Co ja sobie myłsałam? Że możemy się przyjaźnić? A u nas konkurs na lepszych rodziców trwał tylko ja nie wiedziałam. Konkurs przynajmniej zdaniem mojej teściowej. I to jej zdaniem ona wygrała, przecież tak nam pomaga … A moi rodzice to za mało dają. Kiedyś jak zaczynała gdać jej syn ją uciszał, ale to ją nie zrażało, a kropla skałe drąży. Jak słyszę jej słowa w ustach mojego męża to mnie skręca.
    Uważaj Radomska. Mamę masz tylko jedną, nie daj się nabrać. Synek to synek, a Ty jesteś obca kobieta.
    Druga synowa była mądrzejsza zachowała dystans.
    Pozdrawiam Cię.

  12. A ja nie narzekam na moja teściowa. Ma tam swoje wady wieczne choroby/ mimo b. dobrych wyników / ale w sumie nie mogę narzekać przez te 25 lat. Powiem więcej lepiej dogadam sie z moją teściowa niż z własna matka a ona wiecznie doszukuje sie teorii spiskowych a to powiedział a to nie powiedział a to sie uśmiechnął a to sie nie uśmiechnął, nigdy nie jest z niczego zadowolona na wszelki wypadek woli narzekać, ten kto ma pieniądze to ostatni bandyta i złodziej więc lepiej klepać biedę.

  13. ja rzycze moje ex-tesciowej zeby sie zastanowila jak bardzo rozbila moje malzenstwo z jej corka…I zostalem rozwodnikiem ..bo mamunia curuni tak chcciala…Wstyd —to za male slowo …A na pogarde tych zniewiescialych starych i podlych ludzi mnie nie stac …bo nie sa dla mnie zadnymi wartosciami…

  14. Mialam tez tesciowa, byla to druga matka mojego meza.
    Nie wchodzilysmy sobie w droge ale jak spotkalysmy sie
    to rozmawialysmy jak kobiety oczywiscie bez zwierzania sie. Teraz ja jestem tesciowa i mam taka synowa suke
    ktora pracowala juz we wrzystkich zawodach; jako
    prostytutka a teraz jako „modelka” juwierzycie? a do lozka
    pojdzie z kazdym, mam nawet Video jak zdradza mojego syna. Moj syn kocha te zdzire. Jak ona to robi?
    Szkoda ze tego kiedys nie wiedzialam ale ja bylam
    przede wszystkim kobieta, zona i matka i pracowalam
    w zakladzie na etacie referenta d/s transportu.
    Synowe spojrzcie na siebie czy to wy aby nie jestescie
    powodem do zlego traktowania Was przez Tesciowe ?

    1. Dziekuje bardzo za twoj komentarz- wynika z niego, ze kazda synowa to zdzira i kazda zasluguje na to, ze tesciowa odpowiednio traktuje.
      Wiecej nie napisze, bo szkoda czasu i szkoda zasmiecac komus miejsca na jego blogu.

    2. piłeczkę można odbić… ale obwiniać się zanadto też bez sensu. jeżeli traktujemy ludzi tak jak sami byśmy chcieli być traktowani, a oni na to leją, trzeba nauczyć się lać na nich. warrrtkim struuumieniem.

      1. Myślę, że to jedna z najprostszych zasad: traktuj innych tak, jak Ty chcesz być traktowany/-a. W niej zamyka się wszelkie dobro. Nie potrzeba 10 przykazań, całych Biblii czy Koranów, wojen, krucjat i spowiedzi. Wystarczy jedno zdanie, ale wzięte sobie do serca.

        Nie, to za dużo dla ludzi, bo wtedy trzeba się skupić na sobie, a ludzie wolą skupiać się na innych.

  15. poczekaj wszystko sie zmieni jak pojawi się dziecko ja swoja tez lubiłam ale w pierwszy dzień po powrocie ze szpitala ją znienawidziłam i życzę wszystkiego najgorszego tej podłej jędzy!!! poda franca na stos z takimi zdzirami

    1. ale ludzie są chyba różni..poza tym nie zamierzamz nią mieszkać. a co do dziecka już wiem- że rozpuściłaby i upasła, z miłości ale ku dramatowi mojemu, więc będę czuujna

  16. Moi drodzy moze w to nie uwiezycie ale tesciowa mam tak dograna ze do ramy przyłóz naprawde nie sciemniam.Jestem juz 8 lat po slubie i nigdy miedzy nami nie było ani przykrosci ani wyzwisk ani nic tego typu rzeczy.Na ta kobiete moge zawsze liczyc zawsze nam pomoze i wogóle fajna babka nie nakazuje nam jak mamy zyc cos tam nam podpowie ale konczy zawsze i tak zrobici jak bedziecie chcieli to wasze zycie a tesciu jest jak dobry przyjaciel kolega na którego zawsze moge liczyc w kłopotach dograny chłop .Wiem ze wiekszosc z was w to nie wiezy ale tesciowa zajebista na 100%.

  17. Zgadzam się, że odległość od teściów powinna być spora. Sama mieszkałam z teściami 5 dni i były to najgorsze dni w moim życiu. Gdybyśmy zostali 2 dni dłużej skończyłoby się rozwodem. Moja teściowa była przebiegła jak lis. Wszystkie szpileczki wbijała kiedy synka nie było w pobliżu i chwaliła mnie na potęgę kiedy w pobliżu był ktoś postronny, na przykład moi rodzice. Dzięki temu zbudowała sobie wizerunek teściowej idealnej, a kiedy próbowałam się skarżyć wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę. Nigdy się ze mną nie liczyła. Jeśli o cokolwiek ją poprosiłam zawsze robiła odwrotnie. podrywała mój autorytet na każdym kroku. Mówiła do mojego syna „synku”. Oceniała każdy mój krok. Źle go ubierałam, źle karmiłam, źle że chciałam by sam jadł, o niewłaściwej porze robiłam zakupy i byłam rozrzutna. Na wakacje jeździliśmy nie tam gdzie trzeba, do moich rodziców w ogóle niepotrzebnie. Perfekcyjnie sterowała poczuciem winy mojego męża. Wtrącała się do tego co wisi u nas na ścianie, do tego jaką mamy mieć pracę i jak spędzamy czas. Przez 10 lat, kilka razy w tygodniu, pytała dlaczego nie mamy drugiego dziecka i że powinniśmy je mieć teraz, bo ona teraz ma siłę nam pomóc. Mieszkaliśmy wtedy w kawalerce i kiedy mąż powiedział, że nią mamy miejsca zaproponowała aby starszy mieszkał z nią, a ja sobie urodzę nowe dziecko. Wylałam przez nią morze łez, zanim nauczyłam się perfekcyjnie lekceważyć jej „chcenia”. Pamiętam jak mój starszy syn chodził na zajęcia plastyczne do domu kultury. Namalował na konkurs pracę pt. „Święta w mojej rodzinie”. Na obrazku byli wszyscy poza mną. Babka, która prowadziła zajęcia zwróciła mi na to uwagę i powiedziała, że powinnam się nad tym zastanowić. Było mi strasznie przykro, ale jestem jej za to ogromnie wdzięczna. To był moment, w którym przestałam się oszukiwać, że wszystko jest w granicach normalności. Syn miał wtedy 5 lat. Babcia pilnowała go przez 4 godziny dziennie i to wystarczyło, żeby mnie zredukować do zera. Wydałam jej wtedy otwarta wojnę, po kawałku odbierałam utracone tereny. Wojnę wygrałam, ale był to ciężki, bój. Teraz nasze stosunki są poprawne. Widujemy się raz na dwa miesiące. Nigdy nie została z moim młodszym synem dłużej niż na godzinę i to nie częściej niż raz na dwa miesiące. Poza tym tylko 15 minutowe wizyty z tatą. Wszystko co mi się z nią kojarzy, kojarzy się źle.

    1. czasem spotykamy niektórych ludzi, żeby wiele się nauczyć. czasem przede wszystkim o sobie. Gratuluję wygranej walki Moja Droga 🙂

  18. Mialam kiedys mila tesciowa. Lubila mnie, lubila sie zwierzac, opowiadac rozne historie, poczestowac szklaneczka porto… nie, nie moge narzekac. Jedynym problemem, ktoremu ona nie byla osobiscie winna, byl jej..poziom intelektualny. Byla po prostu tepa i mocno ograniczona. Dobra kobieta, ale o takim malym rozumku. Wiec pogaduchy i zwierzenia stawaly sie czasem katorga, gdy musialam mimo wszystko zachowywac kamienna twarz, godzinami sluchajac opowiesci, gdzie mozna kupic tansze korale, ktore wygladaja jak prawdziwe, jakie to miala szczescie kiedys nie zamieniajac sie na wieksze mieszkanie, bo kto by to osprzatal i ogrzal, a Adamczyk to taki przystojny chlopak i swietny aktor.. i jak walczy z problemami zdrowotnymi i nadwaga, palac paczke fajek dziennie, slodzac kawe 3 lyzeczkami cukru, z warzyw jedzac tylko mrozonki (pokrojone, umyte – toz to sama oszczednosc czasu i pracy!) i nigdy nie uprawiajac zadnego sportu – „od mlodosci sport jej nie sluzyl” (?!?) Myslalam – wow, syn mocno odcial sie matki, jest zupelnie inny, jak to mozliwe?!? Otoz, nie jest mozliwe!!! Troche mi to zajelo, ale wyszlo szydlo z worka. Czasem w zdrowy sposob i rozsadnie mlodzi wyrastaja na zaprzeczenie swym rodzicom, ale najczesciej sa ich zupgare’owanymi kopiami lub uciekajac od rodzicielskiego pietna, hoduja sobie calkiem przyzwoite wlasne schizoidalne chorobsko.

    Nie trzeba kochac sie z tesciowa i gruchac sobie nad kawusia jak psiapsioleczki, ale trzeba ja szanowac, w sensie: trzeba miec za co ja szanowac. Tesciowa musi byc przede wszystkim homo sapiens. Ale to juz jej broszka.

    1. to, że człowiek jest inny i prosty nie oznacza jeszcze, że powinniśmy nim gardzić chyba.. ale może frajer jestem, może miałam więcej szczęścia niż mi się wydaje…

  19. Moja świekra to potwór żywcem z piekła wzięty! Uwielbia tylko swojego najstarszego syna i jego dzieci. Mojego Narzeczonego i jego córeczkę traktuje jak zło konieczne. Przyjeżdża bez zapowiedzi, wchodzi bez pukania, przy mnie bez skrępowania grzebie po szafkach i w koszu na śmieci (jak zobaczy butelkę po piwie, które raz na tydzień wypije mój Narzeczony, rozpowiada po całej rodzinie, że jesteśmy alkoholikami). Potrafi zadzwonić w niedzielny poranek z tekstem „Co robicie? Ruszcie d*py! Myślałam, że przyjedziecie!”. Obgaduje nas wszędzie bez wyjątku, dorzucając tekst „Możesz to powtórzyć tej jego k*rwie”, więc ktoś nam to powtarza, a ona się wtedy wypiera. Wszystkim gada, ile to nam dała i że ją wykorzystujemy (mieszkamy na swoim, żyjemy za swoje – oboje pracujemy. Dostałam od niej kiedyś tylko używane garnki, które jej oddałam po takich tekstach). Wiele razy prosiłam ją, żeby mi mówiła, kiedy ma jakiś problem do mnie, bo wszystko można wyjaśnić, a nie obgadywać po ludziach, którzy mi to potem „przekazują”. Nie poskutkowało. Nic jej się nie podoba, miała kiedyś problem, że nasz pies ma za długie futerko, obcięłam go ładnie a ona skomentowała „Co oni ci zrobili!? Do gołej d*py cię wystrzygli!”. Ręce opadają, bo wszystko jest źle! Narzeczony kupił używany samochód za oszczędzoną gotówkę, było źle, bo miał kupić nowy na gwarancji! – na kredyt! A my nie chcemy pożyczek. Przeklina, przezywa i ciągle powtarza – „Zrobię z wami porządek!” Chociaż jej nawet nie wchodzimy w drogę….. Chcemy po prostu normalnie żyć… 🙁

    1. to nie kwestia roli społecznej jaką pełni, niektórzy ludzie są po prostu nieszczęśliwi i podli. jako ludzie, nie tylko jako teściowe. współczuje, ale wiesz przecież, ze najważniejszy jest wasz duet i na pochybel reszcie … 🙂
      pozdrawiam!

      1. Niby wiem, ale jest tak wulgarna, złośliwa, fałszywa i podła, że jestem przerażona. I żal mi Mojego, bo przejmuje się strasznie… Nigdy nie będzie dla niej wystarczająco dobrym synem, ja nigdy nie będę dobrą synową, choćbym się jak dla niej starała. Wszystkie jej trzy synowe mamy jej dosyć… Chociaż pozostałe mają łatwiej – jedna już się rozwodzi (w dużej części z powodu teściowej), druga mieszka gruuuube kilometry od tej czarownicy… Mnie ma teraz na celowniku… Aaaa, zapomniałam! O każdej z naszej trójki mówi „ta jego k*rwa”… Fajnie, nie?

        1. To niedopuszczalne! :/ I ona chce, by jej syn był szczęśliwy? No, w sumie może nie chce, bo boi się, że jak będzie szczęśliwy, to oddali się od mamusi, więc to z nią jest problem, to ona nie może się pogodzić ze zmianami i upływem czasu.

          Jeśli jednak już takie potężne słowa wchodzą w grę, to sugeruję porozmawiać z nią w cztery oczy. A najlepiej razem z jej synem. Niech mamusia ma szansę wykazać się, skoro jest taka odważna!

  20. masz rację teściowa to podłe i nienawistne zjawisko.
    (zauważcie kto to pisze) ale krótko. ty będziesz taka sama!!!
    w waszych genach jest to zaprogramowane. i (mam) (znam) swoją drugą teściową (matka mej przyjaciółki dla mnie dobra dla córki suka ??) no i teściowa mej córki niby dobra ale do wszystkiego się wpieprzy a synuś dobry lecz jest między młotem a kowadłem. jakie wyjście?? przynajmniej 20000 tys. kilometrów dalej. a teraz przyszłe teściowe zjedzcie mnie. mam nadzieję że post się pojawi ?!?!


  21. radomska_to:

    to nie kwestia roli społecznej jaką pełni, niektórzy ludzie są po prostu nieszczęśliwi i podli. jako ludzie, nie tylko jako teściowe. współczuje, ale wiesz przecież, ze najważniejszy jest wasz duet i na pochybel reszcie …
    pozdrawiam!

    No wlasnie!! nie chodzi o role spoleczne! nie kazda matka jest opiekuncza, nie kazda babcia jest przekochana, nie kazda tesciowa musi byc wredna!
    pytanie – do tych wszystkich, ktorzy maja chujowe tesciowe – czy te kobiety sa tylko takie jesli chodzi o bycie tesciowa? Czy poza tym potrafia byc dobrymi, troskliwymi, cieplymi zonami i matkami? Pomocnymi, kulturalnymi sasiadkami? Czy wredna tesciowa, ktora obrzuca synowa najgorszymi inwektywami udziela sie potem w Caritasie i hmm..chadza do opery lub na przeglady kina niezaleznego i czyta Umberto Eco? Mysle, ze wredna tesciowa jest przede wszystkim wredna, zawistna kobieta. Czy sie myle?

  22. Łepkowska pisze tak durne, mdłe scenariusz, że widać, iż robi to tylko dla pieniędzy. Zero ambicji, zero twórczości, same schematy, słodkie pierdzenie i nic, co ma wspólnego z prawdziwym życiem. Zresztą wystarczy przejrzeć „aktorów”, którzy u niej grają: wzięci z ulicy lub po znajomości, bez szkół aktorskich, o drewnianej mimice.

    Odpowiadając jednak na Twoje pytanie, to owszem, da się normalnie żyć z teściami, ale pod warunkiem, że obie strony nie są do siebie wrogo nastawione. Rodzice nie mogą podejrzewać, że nowa partner dziecka „zabierze” im je, z kolei dzieci powinny wziąć pod uwagę, że rodzice mają prawo wyrażać swoje zdanie, jednocześnie pamiętając, że decyzje są ich, a nie rodziców. Ludzie jednak często żyją w splątanych rodzinach i nie wiedzą, jak sobie z tym poradzić, nie są też chętni, by udać się psychologa, a szkoda, bo tak nie wiele trzeba, by było normalnie!

  23. Ciekawe ilu z was cwaniakow, ktorzy opluwaja swoje tesciowe bralo od nich pieniadze, mieszkalo pod ich dachem i jadlo z ich garnka?
    I czy wasze dzieci nie tesknia za tesciowymi kieszonkowymi?
    No, to, kto sie przyzna?
    Bo moja tesciowa jest ok, tyle ze ja nie mam doswiadczenia w w/w polu.

  24. A ja znam Twoją teściową i Ci zazdroszczę. Takiej uśmiechniętej i szczerego kobiety, to ze świecą szukać. A jedzonko, mmmmm, jeszcze z czasów szkolnych pamiętam. Trzymam kciuki. I życzę sobie zaproszenie na ślub. Bo zegar biologiczny cyka, cyk cyk cyk…

    1. Nie ma ludzi idealnych,ale chyba naprawde dobrze trafilam.i na tesciowa i na syna,wbrew temu co moze sie ludziom w naszej rodzimej Arkadii wydawac.a na slub zaprosze z przyjemnoscia.pozdrawiam przecieplo i dziekuje za nauczenie madrosci zyciowej-sport prowadzi do kalectwa ;)bedzie dobrze.w koncu musi.

  25. czytam Wasze komentarze i …czy naprawde tak jest ze wszystkie(prawie) tesciowe to zolzy?..czy naprawde wszystkie synowe to anioly?Przeciez to niemozliwe.Wszyscy mamy wady i zalety,zdecydowanie wszyscy.Tez bylam synowa i jestem tesciowa ale…przerazenie mnie bierze kiedy czytam wpisy. Ciut obiektywizmu biedne poniewierane synowe…ciut zrozumienia i dobrej woli.Nikt nikogo nie zmusza do mieszkania pod jednym dachem,nikt nikogo nie zmusza do ciaglych odwiedzin itp….biedactwa,fajnie miec kogos kto na kazde zawolanie opiekuje sie dziecmi itp….a odrobiny szacunku nikt Was nie nauczyl?????tez niezbyt dobry przyklad wynioslyscie z domu i czego nauczycie Wasze dzieci?????pomyslcie..a tak na marginesie nie wtracam sie w zycie moich dzieci ale..byloby mi diabelnie przykro gdyby ktokolwiek tak zle sie o mnie wyrazal….no coz teraz mozecie mnie krytykowac………

  26. teściowa daleko, to dobra teściowa. Coś w tym z prawdy jest niewątpliwie. A dlaczego tak jest teściowymi… matce wiele rzeczy się wybacza… z przyzwyczjenia… z miłości… z szacunku… u teściowej te same zachowania rażą… nie mamy ochoty, ani siły zmuszać się do wybaczania obcej osobie… Ja dla niej nigdy nie będę córką i nie chce, a ona dla mnie matką. Szanuję ją jak każdego człowieka, ale nie każdy człowiek wchodzi z butami moje życie. A teściowa czasem nie zna umiaru. I tu się zaczynają schody.

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.