Ślub RadoMikorskich – jak to się stało?!

Moi Drodzy, ja nie umiem w optymizm. Jestem mistrzynią szukania dziury w całym, wkładania palców w drzwi, oblewania się gorącym tłuszczem z patelni. Moja głowa potrafi wysnuć najmroczniejsze scenariusze, a potem rzeczywistość zadziwia absolutnie niczym nadzwyczajnym. Dlatego ten wpis to wyraz zaprzeczenia samej siebie. I wyraz chęci podzielenia się z Wami tym, co mnie spotkało.

Zaręczyliśmy się sto lat temu, na fali pierwszego zauroczenia, a potem szybko zaczęła nas podtapiać rzeczywistość. Ustalona data wisiała nad nami, jak rodzaj wyroku, bo szczerze mówiąc niejednokrotnie szczytem naszych marzeń było po prostu wolne, leniwe popołudnie, a nie jakieś tam, przygotowania ślubne. Byliśmy przekonani, że ślub niczego nie zmieni, że to tylko formalność, a stresujące przygotowania nie raz stawiały nas pod ścianą z wymalowanym łzami napisem „PO CHOLERĘ NAM TO?!”.

Mieliśmy super urocze momenty w czasie dogrywania Tego Dnia. Wybór sukni, wspaniały kurs przedmałżeński, szukanie obrączek, zapraszanie gości i inne słodkości. Kilka przygód „sprzed” sprawiało też jednak, że moje oczy zalewała krew wściekłości i chwilami zapominałam po co i dlaczego to robimy. Wyprawa z Mario po garnitur, była jak wyprawa do dżungli. Patrząc na moje zakrwawione od odcisków kulosy i strącając ze spoconego czoła grzywkę, doszłam do wniosku, że kocham go, ale nie zabije tylko dlatego, że garnitury udało się kupić. Było śmiesznie, strasznie, stresująco, luźno aż zanadto czasem też. Aż nadszedł ten dzień.Umordowani przygotowaniami, przeprawami z instytucją kościoła, która naprawdę potrafiła nam obrzydzić stan narzeczeństwa, nie mieliśmy wobec tego dnia absolutnie żadnych górnolotnych oczekiwań. Limit stresu wyczerpaliśmy dzień przed i w dniu ślubu uznaliśmy, że cokolwiek się nie zdarzy, ważna jest przysięga i jak najszybszy powrót do normalności. Ależ byliśmy w błędzie!

Pierwszy raz w moim radosnym, filuternym, figlarnym życiu coś tak po prostu mi się udało, zapierając dech w piersiach od A do Z, sprawiając, że śmiałam się w głos i ryczałam ze szczęścia. Nie wymarzyłam sobie piękniejszego dnia, a wszystko,co się wtedy działo, było serio jakimś znakiem od Tego z Góry, że tak ma być, damy radę. Najpiękniejszym prezentem.

Zależało mi na tym, aby do ołtarza wraz z córą odprowadził mnie tata, przy akompaniamencie ukochanej linii melodycznej. Chwila, w której dowiedziałam się, że nie będzie obok Lenki, a w tle muzyki sprawiła, że zgasłam, zaniemówiłam i zrobiło mi się trochę wszystko jedno. Także niesamowicie życzliwy wikary ostrzegł nas, że nie będzie mógł poprowadzić naszej ceremonii. Postanowiłam cieszyć się z męża, przysięgi, córy i sukienki i przetrwać jakoś wesele, przed którym wszyscy nas ostrzegali („Umęczycie się, podepczą Was, nawet nie znajdziecie chwili, żeby coś zjeść, a goście i tak będą niezadowoleni..”)

Tymczasem życie potrafi pisać najbardziej niesamowite scenariusze.

Pogoda? Jak na zamówienie. 24 stopnie, słońce, noc ciepła zupełnie jak w lipcu. Sukienka jeszcze ładniejsza niż ją zapamiętałam. Podobnie inne drobiazgi, jak fryzura, biżuteria, czy makijaż. Nawet buty się opamiętały i przestały maltretować moje stopy.

Mama płakała ze wzruszenia, tato patrzył z dumą i  zachwytem. Mario oniemiał na mój widok przed ołtarzem. Lenka nie odarła swoich rajstop i nie zalała się zupą. Udało się wyciągnąć spod mojej sukienki, spod której niemordowanie robiła AKUKU, bez większej afery. W kościele zjawiło się tylu ludzi, że część z nich musiała stać na zewnątrz. A najpiękniejsze nadal było dopiero przede mną!

Do ołtarza odprowadził mnie Tato. Księżniczka Madzialena sypała nam kwiatki. Witały mnie spojrzenia życzliwych i uśmiechniętych ludzi, a potem obadulił zachwyt przyszłego męża, który zaniemówił z wrażenia. Chwilę później okazało się, że NASZ CUDNY WIKARY jednak zdążył i poprowadzi mszę. Wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że takiego ślubu jeszcze nie było. Kate i William mogą się schować, przysięgam.

Piękne kazanie, wzruszające i z jajem, wygłoszone na zasadzie luźnej, ale pięknej i głębokiej rozmowy z nami. Kościół wypełniany na przemian naszym śmiechem, rechotem gości oraz łkaniem wzruszenia. Rozładowujące atmosferę teksty („Mariusz, ja ją trochę znam i się boję, Ty serio jesteś pewien, że chcesz? Bo ona chyba tym razem nie ma wątpliwości…”) i najważniejsze, najpiękniejsze, najlepsze. Przysięga.

Ksiądz zapytał, gdzie nasza córeczka i natychmiast kazał ją przyprowadzić. Lentoszka, w swojej balowej kreacji, jak cukierek i modelka z reklamy, wspięła się na nasze ręce, objęła mocno oboje i tuliła całując w czasie, kiedy zakładaliśmy sobie obrączki i ślubowaliśmy to i owo. Nie wyśniłam nawet takiego momentu. I niczego już więcej nie pragnęłam. A mimo to dostałam!

Wesele było po prostu genialne. Pierwszą piosenkę zatańczyliśmy we trójkę. Bawiłam się jak nigdy w życiu, zatańczyłam niemal z każdym, śmiałam w głos i chciałam czerpać  tego dnia garściami. Mario zaginął na początku wesela, było tam strasznie głośno, nie mieliśmy a dużo czasu, by tańczyć razem, a ja od śmiechu straciłam głos – w związku z tym, nie zdążyliśmy się ani podeptać, ani pokłócić i wspólnie uznaliśmy, że małżeństwo nam służy.Lenka cudnie zniosła noc bez rodziców, a całe poprawiny wymiatała z gośćmi na parkiecie, popisując się pozami i minami. Przeżyliśmy najmagiczniejszy weekend w swoim wspólnym życiu, który naładował nas masą pozytywnej energii. Dziękuję pięknie mojej wspaniałej rodzinie, bo pokazała, JAK SIĘ BAWIĆ. I gościom zgromadzonym na ślubie. Drżą mi ręce, kiedy piszę ten tekst, bo wciąż żyję weekendem!

P.S. Pyta część z Was, po co nam ślub, skoro żyjemy jak rodzina, mamy dziecko, mieszkanie i swoje problemy i radości. Do soboty chyba sami nie mieliśmy pojęcia. Tymczasem teraz czujemy się jakbyśmy urośli o pół metra (nie tylko wszeż od pysznego żarcia), o wiele ważniejsi i zobowiązani do starania się bardziej. Oficjalnie dorośli i odpowiedzialni za swoją rodzinę. Zobligowani, żeby się starać bardziej, pamiętać o tym,co najważniejsze. Poza tym każdy z nas potrzebuje swojego święta, okazji do celebracji i zaczarowania na chwilę rzeczywistości.

Mamy nadzieję, że wspomnienie tamtego dnia pomoże nam przetrwać trudne chwile. Mario zanim postanowi odejść, przywoła mój widok w białej sukience, a ja nim trzasnę drzwiami, przypomnę sobie jego spojrzenie przed ołtarzem. Czemu kościelny  ślub? Zawsze bezpieczniej mieć po swojej stronie Siłę Wyższą, bo jeśli Bóg z nami to cokolwiek przeciwko nam? 😉 Zdjęciami chętnie się podzielę, jak tylko sami je otrzymamy.

Kłaniam się i dziękuję za Wasze ciepłe słowa i wsparcie, przypominam, że nadal możecie współweselić się z nami i zrobić coś ekstra, Madzialena czeka, spisała się na medal i zasługuje na wszystko,co najlepsze!!!

Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”
Bank BPH S.A.
15 1060 0076 0000 3310 0018 2615
Tytułem:
8315 Loręcka Magdalena Maria darowizna na pomoc i ochronę zdrowia

bardzo szczęśliwa Mężatka
-Aleksandra Radomska-Mikorska!

 

28 komentarzy
  1. chlip chlip się poryczałam…..cudownie się cieszę, życie pisze takie scenariuszę, że głowa mała co nie 😉 ale tam na górze też Ktoś czuwa, i to był od niego prezent, tak myśle! zasłużyliście, Gratulacje! kochajcie się i wspierajcie….i idźcie czasem na kompromis, to pierwsze przykazanie w małżeństwie (mówie z 8 letniego doświadczenia, a razem jesteśmy 13 lat) 🙂

  2. Wzruszyłam się, czytając… bo przypomniałam sobie własny ślub, który (tak samo, jak Wasz, był magiczny).
    Jeszcze raz życzę Wam wszystkiego najlepszego!
    Wiem, że te słowa są banalne, ale chyba najlepiej wyrażają sympatię i dobre myśli, które chciałabym Wam w tak wyjątkowym momencie życia przekazać.
    Gratulacje, Olu Radomska-Mikorska :-* I niech moc będzie z Wami! 😉

  3. super, że wszystko się udało.
    (jak mysmy podsumowywali swój slub, to wrażenia mielismy takie: ogólnie – super, ale wchodząc w szczegóły to stwierdzaliśmy, że nam nie wyszło. A patrzac znowu ogólnie – no przeciez było super!… ale w szczegółach znowu…;). )

    A nie mieliście wrażenia, że biorąc pod uwagę czas trwania przygotowań do ślubu, to ten dzień slubu jakoś tak za szybko się skończył? Myśmy mieli – kładąc się spać wykonczeni: „I co? już po wszystkim? :(”

    To teraz jeszcze – udanego miesiąca miodowego 😀

  4. Coś pieknego! Marzenie kazdego.lecz najwazniejsze sa te dwie nie zawodne osoby wzgledem siebie. oby tak przez cale zycie! gratulacje!

  5. To co powiesz na co, że najlepsze dopiero przed Wami? 🙂 Gratuluję i jak najbardziej podzielam Twoje zdanie na temat rodziny założonej pod kątem formalnym – człowiekowi aż chce się starać bardziej! Pamiętaj, obrączka zobowiązuje, to raz, a dwa to taka mantra: „jestem świetlistą istotą, która nie posiada żadnych zmartwień” w ciężkich chwilach pomaga 😛
    Najlepszego życia! 🙂

  6. Jakoś tym razem wyjątkowo udatnie udało Ci się przykleić Radomską głowę do tej pięknej kiecki. 🙂 Czekam na więcej zdjęć.

    Wszystkiego najlepszego! 🙂

  7. Najpierw obejrzałam film z tańczącą Lenką, widać, jak radośnie robi sobie prywatne „poprawiny”.
    Szczęście to stan umysłu – mówi się. Cieszę się, że wszystko tak rewelacyjnie się udało, łącznie z pogodą ( w październiku mogło być przecież różnie).To wszystko dobre znaki, że Rado-Mikorscy będa na dalszej drodze szczęśliwi, czego serdecznie wam życzę:)

  8. No to się wzruszyłam i wróciłam myślami do naszego dnia. Też było pięknie i świetnie. A te wszystkie ludzkie „przestrogi”… pfff… Widocznie bardzo tego chcieliśmy, bo stresu nie było, zabawa była przednia, a weselicho to już nam ksiądz rozkręcił, jak zaczął żartami sypać. Warto dodać, że nie braliśmy ślubu w naszych parafiach, więc postawa księdza, bądź co bądź obcego dla nas, bardzo nas pozytywnie zaskoczyła.

    Spełnienia dla Was! 🙂

  9. Jak tak sobie czytałam, samej mi się przypomniało, co jest w życiu najważniejsze I jeszcze jedno – nigdy tak o tym nie myślałam, ale fajnie brać ślub z dzieckiem na ręku. Tony szczęścia dla Was

  10. Gratuluję!!! Cieszę się razem z Tobą. Cudnie czyta się ten wpis, tyle z niego bije radości i uśmiechu. Życzę Ci, żebyś każdego dnia była tak szczęśliwa!

  11. Właśnie obchodzilismy wczoraj z mężem 3 rocznicę ślubu. Też mamy coreczke w wieku Lenki a ja mam tyle samo lat co Ty. Twój wpis byl mi bardzo potrzebny bo tak wiele przypomniał mi z tego naszego wielkiego dnia. Nie znam Cię, ale czekam zawsze na każdy wpis z niecerpliwością (na ten szczególnie) i cieszę się Waszym szczęściem na prawdę. To cudowne, że jesteście zaprzeczeniem tej wielkiej 'wątpliwości’, w którą popadł świat. Szkoda tych ludzi, którym tak w życiu nic nie potrzeba

  12. To musiał być faktycznie piękny dzień 🙂 Kochana życzę Ci samych wspaniałości, na Wasze niby starej, ale zupełnie odmienionej drodze życia. Mam nadzieję, że wszystkie kolejne dni, miesiące i lata będą Cię tak miło zaskakiwać, a wszystko potoczy się jeszcze lepiej niż kiedykolwiek byś chciała. Najlepszego!

  13. Najpiękniejsza reklama ślubu jąka czytałam ;D
    Czytam Cię od niedawna i bardzo mi się u Ciebie podoba 🙂
    Gratulacje i dużo szczęścia i radości na nowej drodze życia! :)))

  14. Wspaniale że ten dzień udał się tak jak sobie to wymarzyłaś. Przepiękny wpis, podnosi moją nadzieję, że u mnie wszystko też będzie dobrze a mój ślub już w następną sobotę 🙂

  15. Pięknie to wszystko opisałaś, a łzy popłynęły same… Choć mam synka to pewnie nigdy nie przeżyje tak w 100% takiego dnia, bo jego biologiczny ojciec nas zostawił… Ale bardzo się cieszę Twoim szczęściem i życzę wszystkiego najlepszego na nowej (starej) drodze życia 😉

  16. Wspaniale jest czytać Twoją relacje, szczęście bije z każdego słowa, z każdego przecinka i kazdej kropki 🙂 Gratuluję i życzę powodzenia! Wszystkiego najpiękniejszego 🙂

  17. Graruluje i zycze wielu lat milosci i szczescia!!!
    Napisalas cos pieknego. Napisalas, ze po slubie czujecie sie ” o wiele ważniejsi i zobowiązani do starania się bardziej. Oficjalnie dorośli i odpowiedzialni za swoją rodzinę. Zobligowani, żeby się starać bardziej, pamiętać o tym,co najważniejsze”. Nie mamy z M slubu koscielnego i mimo zw temat wraca, nie potrafimy postawic tej kropki na i. Te slowa sklonily mnie do refleksji i moze wreszcie zdecyduje sie by ja postawic.

Napisz komentarz: Anuluj pisanie

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.