Radomska w obronie …. kurczaków i imitacji kobiet

Jakby ktoś kiedyś powiedział mi, że będę występować w obronie kobiet ważących mniej niż 65 kilogramów, zabiłabym go śmiechem. Sama przecież nazywałam je kurczakami i imitacjami kobiet. Ciężko mi było z brakiem akceptacji samej siebie, łatwiej niż spojrzeć prawdzie w twarz, jest zrzucać ją na innych. Zatem to nie ja, z moimi ponad 70 kilogramami byłam nie ok,  a te, które ich nie mają.

Dziś mi wstyd. Wielu spraw trzeba doświadczyć, żeby zrozumieć i figlarny los sprawił, że… Dla wielu zostałam imitacją kobiet i kurczęciem. Znoszę to godnie, a nawet z uśmiechem, pokornie pamiętając o własnych złotych myślach sprzed kilku lat. Nie byłabym jednak sobą, gdybym samej sobie i wielu innym nie wytknęła pewnego braku konsekwencji. Żyjemy w kulturze poprawności politycznej, która skłania nas do zamieniania słów, których chcielibyśmy użyć i które cisną się nam na usta, na takie, które… są bardziej poprawne, cywilizowane i kulturalne. Nie wszystkim to odpowiada i zdecydowanie wola nazywać rzeczy po imieniu, dowcip polega na tym, że zazwyczaj …tylko cudze rzeczy. I tak wiecie – ktoś inni będzie brudasem, ale „JA” nie wziąłem prysznica, tamten to „ZŁODZIEJ”, mi się zdarzyło coś po prostu wziąć. Szczególnie wyraźnie widać to w odniesieniu do osób otyłych.
Otyłych nie wolno nazywać grubasami i upasionymi świniami, to dość oczywiste, prawda? Otyli mają prawo czuć się dobrze we własnej skórze, starać wyglądać dobrze, a nawet seksownie. Otyli maja swoje marki odzieżowe, pieszczotliwe określenia  dot. „puszystości”, „krągłych kształtów” i mądrych stwierdzeń tj. facet nie pies, na kości nie leci. Możemy długo debatować o tym, co się komu podoba, jak złe są wszelkie skrajności i głupie szukanie uniwersalnych, złotych środków. Niemniej jednak oto kilka radosnych stwierdzeń, które dane mi było usłyszeć, odkąd zmienił się mój wygląd (a dodam, że jakoś wybornie szczupła nie jestem i aż współczuję tym, którzy są i nie mają na to zbyt wielkiego wpływu):

  • „Ty chuda glizdo”
  • „Wyglądasz jak śmierć”
  • „Na pewno się głodzisz”
  • „Naczytała się bzdur i nie chce jeść normalnych rzeczy”
  • „Na pewno ma anoreksję”
  • „Ohydnie już wyglądasz”
  • „Strasznie widać ci zmarszczki”
  • „Przecież ty w ogóle nie masz cycków”
  • „Jesteś chora?”
  • „Wiesz, że to niezdrowe, co robisz?”

Oczywiście spotykałam się także z pozytywnymi reakcjami i mam swój rozum oraz dystans, by na trzeźwo ocenić, czym warto się przejąć, niemniej jednak gdybym ośmieliła się poczęstować jakąkolwiek z dużych znajomych tekstami:

  • „Ty gruba świnio”
  • „Wyglądasz jak globus”
  • „Na pewno się obżerasz”
  • „Mogłabyś w końcu poczytać o zdrowym odżywianiu, a nie żreć śmieci”
  • „Może jesteś na coś chora?”
  • „Masz kilka podbródków!”
  • „Matko, gdzie ty kupujesz bluzki na takie wymiona!?”
  • „Wiesz, że to, co robisz, jest niezdrowe?”

Pierwsza wersja jest uznawana za niewinne teksty, żarciki,  nawet wyraz troski. Druga – za objaw chamstwa, bezczelności, braku taktu, wyczucia i kultury. Po latach otaczania kultem chudych kobiet, presji świata mody, po wybiegach którego chodziły tylko androgeniczne postaci, mamy potrzebę zemścić się na tych, którymi nigdy nie dane nam było być. I zgnoić, zaatakować, żeby uniknąć ataku na sobie?
Przed chwilą modne było bycie krągłym i plus size, teraz coraz częściej mówi się o kulcie bycia szczupłym i fit. Czasem mam wrażenie, że ludzie zrobią wszystko, żeby nie być po prostu sobą i są w stanie zaatakować każdego, bo tak boją się, że ktoś ich zrani…?

[wysija_form id=”1″]

______________________

Zdjęcie: Karolina Paluszkiewicz FORMA Fotografia
Spodnie Radomsi: FREESHION

12 komentarzy
  1. O tak ? Najgorzej mają ci co się wezmą za siebie, bo wtedy przerąbane: ” no tak, siedzisz z dziećmi w domu masz czas ćwiczyć”, „już całkiem powariowalaś z tymi ćwiczeniami”, „musi ci się nudzić”…… Wydaje mi się, że takie uwagi wynikają z tego, że Ludziska czują się zagrożeni i wyciągnięci ze strefy komfortu. Łatwiej kogoś zgnoić niż dostrzec w sobie lenia o flejtucha i grubasa, bo to nieprzyjemne przecież ?

  2. Kurcze- ja nie wiem czy mam spaczony obraz siebie czy o co ho? Mam 172 cm wzrostu i ważę 63 kg i uważam, że wcale nie jestem szczupła. I opona jest i noga niczego sobie.
    Z 5 kilosów by się jeszcze przydało schudnąć – ale za cholerę mi nie idzie!

    1. Pytanie czy tego naprawdę chcesz (mam na myśli zrzucenie tych kg) czy ci się wydaje ze musisz? wydaje mi się ze media cały czas wciskają nam w głowę mądrości jak ma mamy żyć, wyglądać, co kupować etc. Mnie się wydaje ze przy twoim wzroście i podanej wadze to jesteś „laska”
      Pozdrawiam

  3. Powiem z własnego doświadczenia: nigdy się nie odchudzałam, nie stostowałam diet, dodatkowo choruje na niedoczynność tarczycy i Hashimoto, więc teoretycznie powinnam być grubsza. No nie jestem, mam 160cm wzrostu i wagę 40-42 kg, mam też tyłek i cycki, nie wyglądam chudo tylko drobno. Obecnie jestem w 6 miesiącu ciąży (mimo, że Cię czytam, to mnie nie odstraszyłaś od macierzyństwa 😉 Ba! Miała być Lenka, ale będzie Mikołaj) i słyszę, że „w końcu wyglądam jak kobieta”, do czasu, aż powiem, że ważę 44kg, bo tyję tyle co dzieć, wody i macica. A wtedy znowu lecą stare, dobre „wieszak, suchotnik, idź coś zjeść” 😉

  4. No tak, zawsze znajdą się komentatorzy, nie ważne po której stronie jesteś 🙂
    Ale jakbyś powiedziała na mnie globus, to pękłabym ze śmiechu 😛 Moja bliska osoba jest szczupła od zawsze. Po prostu taka jest. Choć świat i rodzina żyje z jej chudością już ponad 30 lat na każdym większym spotkaniu rodzinnym słyszy głupie komentarze. Obok siedzę ja z widoczną nadwagą i jakoś nikt się nie odważy komentować moich krągłości.

  5. Sama mam budowę typu „szczypiorek” więc nie mam zbyt kobiecych kształtów, chociaż chciałabym je mieć. A na komentarze „przytyłabyś trochę” mam alergię – tak jakby to było takie proste…

  6. Mam poważną obawę, że nigdy nie było mody na plus size. Krągłości są super tylko na modelkach Victoria’s Secret, wszystkie inne krągłości trzeba jakoś zaczarować Gokiem Wanem albo zamaskować pod gaciami wyszczuplającymi i innymi obciskaczami. Generalnie jest źle i to temat na wielką debatę, bo choć oczywiście masz rację, mówiąc o jawnej hipokryzji w nazywaniu osób chudych/szczupłych wieszakami, gdy nie wolno nazwać osoby grubej grubą, to wciąż osoby plus size, okrąglejsze, otyłe spotyka dużo większy ostracyzm społeczny. Chudym się głównie mówi, że „wyglądasz jak śmierć”, grubymi się gardzi. Widać w taki nieudolny sposób społeczeństwo wypracowuje kaleki kompromis, który sprawę tylko pogarsza. A moda na bycie fit zatacza już kręgi szaleństwa. Zdrowie jest ważne i spoko, ale rozpędzona machina przemysłu odchudzającego nie wie już, co by tu wymyślić, żeby zbić więcej kasy…

  7. autopsychoanaliza? rozliczasz się z przeszłością?
    Powiem Ci jak to jest – jeszcze zbyt niedawno przeskoczyłaś na drugą stronę barykady i tzw. wewnętrzny grubas Cię uwiera 😉

Napisz komentarz: Anuluj pisanie

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.