Kiedy mama wyjeżdża sama. I 4 życiowe prawdy.

Zwykle jest tak, że każdy autor tekstu chciałby, aby efekt jego pracy zaskoczył. Zadziwił, zostawił w głowie czytelnika jakąś myśl, zadumał albo rozbawił. Tymczasem ja zaczynam od tego, że bardzo chciałabym przeczytać w komentarzach, że dziś piszę o czymś absolutnie oczywistym, bo fakt, że dla wielu z Was takie to nie będzie, boli, bardziej niż kolka po przebiegnięciu 50 metrów. 

Rok temu po sieci krążyła taka ŚMIESZNA grafika z kuponami dla mamy, która z okazji swojego święta otrzymuje w prezencie takie prestiżowe wyróżnienia jak: możliwość wyspania się w sobotę, wizyta u fryzjera, wyjście do kina. Setki tysięcy udostępnień przez kobiety z dopiskiem „oj tak, mama też człowiek”, „w końcu coś dla mnie”, „należy mi się” mnie zmroziło, choć tego, że to luksus, na który sama często sobie nie pozwalam, także doświadczyłam. I też zaczynałam tak myśleć!

DOŚĆ.

Socjalizowania dziewczynek do bycia robotem domowym, który nie choruje, nie nawala, swoje potrzeby zawsze zepchnie na drugi plan, a jeśli już musi się rozwijać, to najlepiej w nocy. I byłoby super gdyby robiła to w czasie wypiekania jagodzianek lub prasowania.

Ja wiem, że bycie ważną i niezastąpioną może podnosić samoocenę, ale gdzie trzeba napisać:

Hej, jeśli Twoje 4 letnie dziecko nie pozwala Ci na weekendowy wyjazd, to to nie jest w porządku. Nie możesz zawsze wszystkich pytać o zdanie, choć do tego się nas przyzwyczaja. Rodzicielstwo to cholernie absorbująca robota. Efektem wydania na świat dziecka jest to, że, to nie kara, odkrycie, przymus, ale fakt, przez jakiś czas trzeba podporządkowywać mu swoje życie, bo tego wymaga i potrzebuje, ale uwaga… DZIECKO NIE JEST TYLKO MATKI. NAPRAWDĘ. TO MOŻE ZASKOCZYĆ, ALE…

Ma ojca. Zazwyczaj dziadków. Ciocie. A nawet sąsiadkę. I zaraz napiszesz mi, że twój partner to kutafon. Aja na to odpowiem: SAMA MASZ Z NIM DZIECKO NIE ZWALAJ WINY NA NIEGO, BYŁ KUTAFONEM ZANIM CIĘ ZAPŁODNIŁ!!! I przestań szukać wymówek i dowartościowywać się tym, że jak wyjedziesz, to Twoi bliscy umrą z głodu. Bo a) nie umrą b) jeśli by umarli to przez Ciebie, bo ich nauczyłaś, że nie muszą umieć sami się o siebie się troszczyć. A każdy musi. Z myślą o sobie i innych.

Dlaczego? Bo ma swoje życie do wykorzystania także dla siebie. I bo jeśli latami olewasz siebie na rzecz innych i np. nie odpoczywasz, nie leczysz się, nie robisz badań i w wyniku lat zaniedbań na starość, lub wcześniej, stajesz się zależna od innych to oni… Nie staną na wysokości zadania. Nie ogarną tego, że relacja to wzajemność. Nie będą potrafili, bo za wszystko zawsze odpowiedzialna byłaś Ty, więc przestań sama kręcić sobie ten cholerny bat na dupę.

Nie drzyj mordy w akcie rozpaczy, że hej, jestem, potrzebuję, czuję, bo skoro nie wiedzą to znaczy, że nie komunikowałaś od początku, że tak jest! Nie będę teraz prowadzić warsztatów jak nie dać dupy i robić swoje, bo ciągle się uczę i uwierz mi nie raz mąż popsuje mi krew tak, że rezygnuję z czegoś co dla mnie ważne, a potem jestem wściekła – na niego, na siebie i na wszystko.

A oto i 4 moje złote odkrycia, niech będą oczywistością, błagam:

  1. INNI NIE ZROZUMIEJĄ I NIE MUSZĄ, SERIO.

Moja mama nie wyjeżdżała. Teściowa prędzej umarłaby niż wyjechała na kilka dni bez dzieci, żeby odpocząć. Mąż niby rozumie, ale lubi zadzwonić i powiedzieć, że dziecko wymiotuje, kiedy ja mam się dobrze bawić i z odległości 300 km raczej nie przybiegnę z miską, żeby łapać rzygi. Babcie się dziwią, bo powinnam siedzieć na dupie. I muszę mieć ją naprawdę twardą i naprawdę lubić siebie i to,co robię, żeby założyć i powiedzieć:

  • Teściowo, szanuję Twoje wybory, nie potępiam, ale pozwól mi na własne.
  • Mężu, masz swoją pasję, nigdy nie staję Ci na drodze i zawsze pozwalam się cieszyć wyjazdem, nawet jeśli koliduje z moimi, bo dla mnie to oczywiste, że każd potrzebuje odetchnąć i przypomnieć sobie kim jest poza byciem partnerem i rodzicem.
  • Mamo, byłabyś szczęśliwszą mamą, gdybyś raz na jakiś czas wyjechała napić się wina bez rodziny, nadrób koniecznie.
  • Obcy człowieku, zazdroszczę ci czasu, który możesz poświęcić na to, by skomentować, czy robię coś niewłaściwego. Podrzuć jakiś pomysł jak to pogodzić, bo nie ogarniam.

2. NIE JESTEŚ NIEZASTĄPIONA.

I Twoje dziecko nie ma tylko matki. Wszyscy jesteśmy od siebie zależni. Ty opiekujesz się mężem jak jest chory, wspierasz siostrę jak ma problem, odwiedzasz dziadków i tak dalej. Też jesteś częścią systemu, tak jak i Twoje dziecko. Nie masz wyłącznego aktu własności – twoje dziecię to także czyjś syn/córka, wnuk, siostrzeniec. I nie musi być z Tobą 24h 7dni w tygodniu, by kumał, że jesteś ważna. Ba, też kiedyś założy może rodzinę. Fajnie, gdyby ktoś mu/jej pokazał, że nie oznacza to końca wszystkiego co jego własne i tylko dla siebie.

3. PIERWSZE RAZY BOLĄ.

Ryczysz, bo dziecko tęskni i Ty tęsknisz. Czujesz się winna. Mąż dzwoni i pyta, za ile wracasz, a Ty stoisz w korytarzu i patrzysz jak na idiotę, bo nie zdążyłaś w sumie wyjść. Nie bawisz się dobrze, ale wiesz co? NA razie zrób to, żeby oni skumali, że świat się nie zawali, a Ty jesteś ważna. Za trzecim razem zrozumiesz, że albo wykorzystasz ten czas na odpoczynek albo jesteś kretynką i idź się ukrzyżuj zamiast narzekać, że nie masz siły, czasu i prywatności.

4. NIE, NIE MOŻNA MIEĆ WSZYSTKIEGO

Wizja pięknej Ciebie z sześciopakiem na brzuchu, książką w lewej dłoni, siatą zakupów na ramieniu i 3 dzieci na rękach z uśmiechem i perfekcyjnym makijażem jest zła. Nie mówię, że niemożliwa, ale zła. W gonitwie za tym, co ktoś pokazuje CI jako łatwo dostępne albo realne, możesz się zajechać. Zamiast zrozumieć: każdy dzień to sztuka wyboru, po prostu, bez udręczania.
Jeśli jedziesz do pracy autem, to płacisz za paliwo, ale możesz włączyć klimę, posłuchać radia i śpiewać. I stać w korku. Kiedy wybierzesz tramwaj, możesz poczytać, spóźnić się lub nasiąknąć potem ludzi. W każdej, ale to w każdej dziedzinie wybory mają swoje konsekwencje, zatem:

  • Jeśli chcesz zrobić trening, to dziecko obejrzy bajkę, może nawet durną.
  • jeśli chcesz poczytać, nie gotujesz obiadu, a serwujesz gotowe pierogi.
  • jeśli serwujesz dwudaniowy obiad, to zrób go więcej, żeby dzień później w tym czasie przespać się z dzieckiem.
  • jeśli 4 popołudnia z rzędu ogarniasz życie rodziny, to piątego MÓWISZ, nie pytasz, a INFORMUJESZ, bez roszczeniowej postawy, tylko takiej ludzkiej, że wychodzisz, bo ich rozstrzelasz, choć kochasz.

Ty masz wiedzieć co jest ważne. Dziś, teraz, dla Ciebie, co może poczekać, a co nie. Twoje dzieci patrzą i jeśli mają o siebie dbać, same i w relacjach z innymi, DAJ IM PRZYKŁAD,  a nie wymagaj cudów! Nie słuchaj Pani z telewizji – ona się cieszy, że wyszła tam odpocząć, umalowali ją i dali kawę, w domu ktoś zajmuje się dziećmi, płaci trenerowi za to, żeby jej pilnował, a u kosmetyczki spędza godziny, bo musi wszystko zmienić, żeby akceptować siebie i musi bez przerwy coś udowadniać. A to naprawdę wyczerpujące.

I jak sobie to wszystko weźmiesz do serca i uświadomisz to zacznie się… Wyzwanie. Praca. Bo umówmy się, nie od razu relaks i nowe życie,  o ile w ogóle. Biorę nawet pod uwagę, że przy zmianie myślenia kobiety o swojej roli jakieś rodziny mogą się rozpaść. Skoro jednak taka jest cena za to, żeby kobieta miała prawo być sobą, to… Niech sama rozstrzygnie, czy woli być dla innych i wierzyć, że przyjdzie sam magiczny moment w którym dobra wróżka przyjdzie i powie: dzieci ogarnięte, mąż utulony idź, leć, zdobywaj świat, tylko wróć przed 22? NIE.

Ja pojechałam. Po 6 latach. Szukania wymówek, kasy, odwagi, czasu. aż 6, ale może właśnie tyle musiało upłynąć, bym uwierzyła i może Tobie pójdzie szybciej?

Córka zareagowała spoko, bo powiedziała, że zajmie się tatą, ale pierwsze 3 lata jej życia były gehenną dla każdego, kto musiał z nią zostać, bo nie przesypiała ani godziny. To trudne, bolesne, pewnie płakała, a jej opiekun był zmęczony. Skoro jednak ja mogłam zarywać tych nocy kilkaset lub kilka tysięcy, podarowanie komuś bliskiemu jednej nie stanowi chyba jakiejś absurdalnej ceny? Finalnie tęskniła, bo nie było mnie za długo. Spędziła czas u babci, cioci, trochę płakała. I wiecie co? Przeżyła. Tak jak musiałaby przeżyć fakt, że np, trafiam do szpitala, z którego wracam zmęczona i wściekła. A ja wróciłam po prostu z wakacji, prze-szczęśliwa i stęskniona.

Teściowej powtarzam jak mantrę: nie musisz rozumieć, uszanuj. Mamy sporo spraw, które nas różni i nie podoba mi się sporo jej metod wychowawczych, ale albo wyluzuję albo się zajadę. Przyjmuję, że dziecko wypasane przez tydzień batonami  karmione łyżeczką korzysta z fajrantu i tydzień po moim powrocie skuma, że koniec bajlando. I już. A swojej teściowej do końca życia będę wdzięczna i nie zapomnę, bo to jest kozactwo – nie zgadzać się, ale nie stawać na drodze.

Przestańcie się do cholery zachowywać jak męczennice. Jesteście na stanowiskach kiedy tylko macie możliwość, siłę i czas i to ekstra, ale ileż można stać na baczność? Moja córka nie zapamięta raczej 3 daniowych obiadów, domowych jagodzianek, ale liczę na to, że pogadamy kiedyś o książce, którą czytałam, kiedy zajadała gotową bułkę z cukierni. Że zabiorę ją do miejsc, które odkryłam sama.

Bo ja jestem. Mamą, żoną, synową, jestem, wiem, serio, to najważniejsze, jak mnie potrzebują, to daję z siebie wszystko. Tylko ja też potrzebuję. I musiało płynąć 6 lat i musiałam zawalczyć o swój wyjazd jak pojebana, rozwodząc się ze 3 razy, przysięgam. I wiecie co? Było warto. I ja zamierzam o siebie walczyć. A jak Wy nie, to najwyraźniej Wam nie zależy. A jak Wam nie zależy, to nie mamy o czym gadać. Sorry.

Zdjęcia z wyprawy ciąg dalszy, autorka najlepsza: Karolina Paluszkiewicz Forma Fotografia – polub koniecznie, bo to ogromne wsparcie dla naszych wspólnych działań i projektów. Foty wykonałysmy w Utrchcie, mieście w którym studiowałam. Spokojny spacer uliczkami, bez gonienia – bo kilka lat temu wiecznie goniłam i ciągle wydawało mi się, że muszę.

 

122 komentarze
  1. kocham Cię jeszcze bardziej za ten tekst!
    nie miałam nigdy problemu z rozstaniem z Młodym. I On też lubi odmianę. Ciężko z realizacja, Ale dajemy radę raz na jakiś czas. Dla zdrowia psychicznego. Polecam ?

  2. Dwa lata temu udało mi się wyjechać bez chłopców na 5 dni, przyznam że było super a wyrzuty sumienia mnie opuściły już po pierwszym dniu. Sergiusz jak i Tobiasz cieszyli się że mama odpoczela trochę.

  3. W 100% zgadzam się. Jestem mama siódemki dzieci, gdybym chcialabyć perfekcyjna żona i mama to siedzialabym teraz w zakładzie zamkniętym. Uwielbiam twój styl pisania o rzeczach prostych i wydawać by się mogło prozaicznych. Sama niestety nie potrafię tych spraw tak prosto opisać. Pozdrawiam

  4. To jest jak w samolocie…najpierw maska z tlenem dla matki…. Dopiero pozniej dziecku. Dbajac o rodzine MUSISZ najpierw zadbać o siebie… Bo chuj Cie któregoś dnia strzeli i po ptokach, zaplacza sie.

    Matki Polki z 70 czy tam 80 lat… Mialy w „dupie” dziecko… Wazny byl obiad, sprzątanie, zadowolony maz po pracy.. Ktora czytala czy bawila sie z dzieckiem? Siedzialo sie na plotach u sasiadki a dzieci „sie soba zajely”. Sorry kurwa ale tak to widzialam. Mialam moze 4 lata jak mnie usypiali, zamykali na klucz i wypad na dancing. Bylam z naprawde „szanowanej rodziny” Szlag mnie trafial jak mnie matka z pretensja w glosie pytala…. A kto z dzieckiem jak TY w pracy…

    Zadbaj kobieto kochana o siebie…bo o reszte dbasz kazdego dnia….

    1. To prawda tak bylo. Moje dziecinstwo to wiecznie pusty dom i ja sama. Nikt sie nie przejmowal, ze parolatka siedzi w domu bez opieki. Bylam grzeczna, bylo wiadomo, ze glupot nie narobie wiec mnie zostawiali. W sumie wyszlo mi na dobre bo stalam sie samodzielna bardzo szybko.

    2. U nas było tak samo, pamiętam nawet jak rodzice wracali do domu wstawieni. Nie codziennie, ale jednak zdarzało się. Bawiłam się wiecznie sama. A teraz moja mama (ta sama, która bez wyrzutów sumienia dawała sobie samej możliwość relaksu), kiedy ja wyjeżdżam na dwie noce do koleżanki, pyta: „Nie żal Ci dzieci?? Będą tęsknić, wiesz?? Nie dzwoniłaś, nie pytałaś co u nich słychać, nie masz nowych zdjęć?? Wracaj już do domu”, „Jakub o nie nie zadba tak jak Ty”. Hipokryzja na poziomie hard 😉

  5. Well said Radomska! Młody ma pół roku i ja już od jakiegoś czasu staram się wprowadzać zasadę- dzielimy się opieką, bo inaczej dostanę pierdolca 😉 w piątek wyszłam na 5h, telefon zawibrował raz- zdjęcie zadowolonych chłopaków. Kolejna próba- Wypad na całą noc na panieński przyjaciółki. Fuck yeah, tak trzeba żyć!!!

  6. Ale trafiłaś z tym tekstem. U mnie jest trochę w drugą stronę, bo to ja zostałam na miejscu a mąż i córka wyjechali na kilka dni to i tak czuję że wygrałam. I nie spędzę tego czasu na sprzątaniu, itd itp ale właśnie zrobię coś fajnego dla siebie! Pozdrawiam cie i bardzo dziękuję za to że jesteś, uwielbiam cię czytać, słuchać, oglądać. Acha, jeszcze jedno… Może jednak przespij się chociaż trochę dzisiejszej nocy 😉 *

  7. Olinek!!!
    Ten tekst trzeba drukować i dawać matkom na porodówce, przy wypisywaniu ich ze szpitala! ?

  8. Podróż życia 🙂 ? mam nadzieję, że z czasem będziesz miała i czuła coraz więcej wsparcia od bliskich, może w końcu zrozumieją, że mają Olę, która nie zadowala się bylejakością i spokojnym etatem od 8-16 tylko rwie ją do przodu i docenią to 🙂

  9. Zgadzam się w 200%, to że zostałam mamą, nie stanie mi na przeszkodzie, żeby mieć zrobione pazurki i rzęski. Pierwsze wyjście do kosmetyczki, trzy godziny w salonie i trzy telefony. 🙂 Teraz już wie,że to czas dla mnie i nie dzwoni. Pierwsza babska impreza za mną, ja tęskniłam, maluch jeszcze bardziej,miał dwa miesiące, płakał, ale przeżył i ma się świetnie. Warto walczyć o siebie. Olinek, jesteś nam potrzebna, poruszasz tematy, które powinny być oczywiste, ale smutne jest to,że nie zawsze są. Buziaki. ?

  10. Ty rozumiesz, ja rozumiem, otoczenie mówi: musisz o siebie dbać! A kiedy chcesz wyjść, zająć się przez chwilę po prostu niczym, masz jakieś plany, które nie są związane z gotowaniem obiadu albo myciem okien, to jest: „Ale jak to?” „Kiedy będziesz?” „Jesteś zmęczona? Przestań, przecież wszystko to kwestia dobrej organizacji.” I ręce Ci opadają i już Ci się nie chce udowadniać, że kurwa, no też masz potrzeby. A jeśli jednak zaczynasz ten upadlający monolog o tym, że „Tobie też się należy”, to już Ci się wszystkiego odechciewa. I chuj Cię strzela, bo pretensje możesz mieć tylko do siebie. Jakie to wszystko co napisałaś jest cholera prawdziwe. Nawet nie sądziłam, że aż tak mi bliskie.

  11. „Teściowo, szanuję Twoje wybory, nie potępiam, ale pozwól mi na własne.”
    Dziękuję za to zdanie! ❤️

  12. Mamą jestem dopiero od dwóch miesięcy, więc dziecko potrzebuje mnie prawie non stop, ale staram się znajdywać chociaż chwilę dla siebie. Wreszcie zaczęłam chodzić na pilates, do którego długo nie mogłam wrócić. A teraz dobrze mi robi wyjście bez młodej. Za miesiąc mam wesele znajomych 200km od domu, na które wybieramy się z mężem bez dziecka, łatwo nie będzie, ale stwierdziłam, że jedną noc przeżyjemy i ona i ja. A moja mama chętnie z nią zostanie. Z jednej strony się denerwuję, a z drugiej nie mogę doczekać. Trzeba coś dla siebie robić.

  13. Byłam jedną z takich co to zawsze muszą mieć w domu czysto, dziecko ma jeść zdrowo, wszystko uprane i wyprasowane. W miedzy czasie szkola. Córka ma 4 lata a ja się czułam zmęczona. Gdy chłop miał czas dla siebie to spoko a ja gdy to teoretycznie miałam to zawsze znalazłam coś do zrobienia. W końcu powiedziałam dość! Na obiad nie zawsze jest coś super zdrowego i ugotowanego dzisiaj. Nie zawsze wszystko jest wyprasowane. Na meblach znajdzie się kurz a podłogi się lepią od soku który córka rozlala wczoraj. Zawoze ją do dziadków nawet na 2 tygodnia gdy chlop jest w pracy za granicą. Nie jestem jakimś turbo robotem zeby wszystko było idealnie. I gdy jej nie ma zwiedzam czytam leżę cały dzień w łóżku. Nie każdy jest tym zachwycony ale trudno. Ja jestem człowiekiem i mam prawo mieć czas dla siebie i robić to na co mam ochotę. Ostatnio zostawiłam chłopa z corka na cały weekend. Pierwszy raz został z nią sam na taki „długi ” okres. I co? Dom się nie spalił oni nie umarli a świat się nie skończył. A nawet rano doczekalam się herbaty i pytania czy było fajnie. I dostałam nawet propozycję ze możemy tak częściej bo oni sami się świetnie bawili. Teraz jest idealnie. Zrozumiałam to po prawie 4 latach

  14. Nie jestem mamą, mam dużo swobody mieszkając sama i decydując jak ma wyglądać mój dzień. Jednak ten tekst trafił do mnie mocno. Nie chodzi nawet o wyjazd, chodzi o sam fakt nauczenia się odpoczywać. Gonitwa za kasą, idealnym domem i obowiązkiem wyglądania jak większość zrobionych Pań w mediach skutecznie nam to utrudnia. Brawo dla Ciebie i dla każdej z Pań, która nie zapomina, że to dla siebie trzeba być najlepszym 🙂

  15. Jesteś tak mądrą i życiową kobietą, w tekstach o codzienności przypominasz mi moją mamę, której niestety już ze mną nie ma. Dla niej nie było sytuacji bez wyjścia, mam nadzieję że mnie tego nauczyła i będę kiedyś taką mamą jaką ty jesteś i ona była. Życzę Ci spełnienia wszystkich marzeń i realizacji celów, dużo siły i zawsze uśmiechu! Tekst oczywiście jak zwykle w punkt ❤️

  16. Tak bardzo się zgadzam! Najpierw pojechałam na panieński do innego miasta, bez 2letniego dziecka. Nie dzwonili stęsknieni, czasem wysłali foto na messengerze. Potem na ślub bez nich. A teraz w sierpniu pojadę na Festiwal Słowian i Wikingów, jako słowianka, sama, bez nich. Bo czasem chcę się poczuć jak autonomiczna jednostka a nie wyłącznie jak mama.

  17. Pięknie napisane ?w tym roku również miałam swój wyjazd i to na 8 dni !!!!! I jak z kimś rozmawiam to się ludzie dziwią, że taka szczęśliwa byłam i było mi dobrze, a w domu 3,5 lataka i 2 latek. Naladowalam baterie, psychicznie i fizycznie odpoczelam i na koniec brytyjskich wojaży strasznie się cieszyłam, że wracam. Polecam każdej mamie i nie ma się czego bać. Ja też się bałam ich zostawić, ale dali radę. Buźka

  18. Dobrze nanapisane! ja osobiście ” mam wątpliwość ” czy dojrzałam do tego co piszesz..najwidocznej potrzebuję jeszcze trochę czasu by oswoić się z tym, że dziecko ” będzie ” żyło beze mnie. Ale Ty tak trzymaj! Spelniaj marzenia ! Bo pokazujesz, że można!

  19. Piękne słowa 🙂 dokładnie to czułam jak wyjeżdżałam na 7dni do Polski w kwietniu. Pierwszy raz sama odkąd urodziłam starsza a było to 6 lat temu 🙂 tęskniłam straszenie ale fakt ze martwiłam się tylko o siebie był cudowny. Dużo czytałam, spotykałam się ze znajomymi i spałam całe noce 😉

  20. Radomska to jest w punkt!!!! Właśnie mi przypomniałaś że czas wyciągnąć wino z lodówki i zadzwonić po kolezanki i nie wrócić na noc do domu!
    Zapomniałam. . . Na moment o sobie zapomniałam i dobrze, że Ciebie tutaj mamy?

  21. Dla mnie jako dla młodej osoby, która macierzyństwo ma jeszcze przed sobą, ten post nie jestem niczym zaskakującym. Wiem, że matka „to też człowiek” i czasami musi odpocząć, jednak w mojej mamie, które zawsze znajdzie jakieś ale żeby zrobić coś dla siebie wzbudził niemałe poruszenie. Szkoda, że kobiety, które zostają matkami tak rzadko dbają o siebie, uważając, że nikt inny ich nie zastąpi.

  22. Mam inne zdanie ale wynika to z tego,że moja rodzina(czwórka dzieci+mąż)mają odciętą pępowinę już dawno.Nie cackam się.Ja gdybym wyjechała sama to pewnie dostałabym pierdolca.Nie dla tego ,że bałabym się że sobie nie poradzą,bo poradziliby sobie świetnie,tylko dlatego że ja poprostu lubię z nimi być.Zawsze.Lubię mój dom,psa,kota…Uważam,że zwyczajnie trzeba od początku wpajać,że każdy członek rodziny ma takie same obowiązki.Tyle.
    I zdaję sobie sprawę że kiedyś wyjdą z domu,założą swoje rodziny …i wiem też,że będą cholernie szczęśliwi.Bo nauczę ich korzystać z życia tak,żeby wycyckać z niego co najlepsze ale nie krzywdząc przy tym nikogo.
    Pozdrawiam

  23. Super tekst ?, dla mnie oczywiste… choć mam wrażenie, że dla wielu osób wciąż nie. Czasem jeszcze sobie tłumaczę, że nie jestem niezastąpiona. Przede mną jeszcze kilkudniowy wypad…Mąż nie ma z tym problemu, ale jest problem z kompanem, ponieważ wciąż wiele kobiet tego nie rozumie….Natomiast w miarę regularnie wychodzę na reset, regularnie chodzę na siłownie, rzadko gotuję i jakoś żyjemy ? ?

  24. Nie mam dzieci ale absolutnie się zgadzam!
    Za każdym razem jak gdzieś wychodzę mój partner powtarza: „co to by było gdybyśmy mieli dziecko! Wtedy też byś tak wychodziła do koleżanek?!”
    Odpowiadam: „Tak! Ty nie jesteś tu na ozdobę i tak samo jak ja musiałbyś sie nim opiekować!”
    Mamuśki świat sie nie skończy jak odpoczniecie?
    Jak będę już miała dzieci napewno też tak postąpie!?

  25. To co piszesz to oczywistość. Ja dodam jeszcze jeden argument – robimy to nie tylko dla siebie ale i dla dziecka. To takie powolne przygotowanie do przeciecia pepowiny mentalnej, kiedys tam. Moj syn mial 2 lata gdy pierwszy raz zostal z tata i dziadkami a ja pojechalam do mojej przyjaciolki na weekend.

  26. Wakacje jestem z moja córka 7 dni w tygodniu 24 godziny na dobę, do tego codziennie obiad dla 5 osób w konfiguracji mięso, surówka, dodatki. Ogarniam cały dom mam na głowie problemy, siostry, dziadków i czym ja jestem zmęczona, kiedyś kobiety cały dom ba głowie miały i 5 dzieci a ja tylko jedno, na rozwijanie swojej firmy, która faktycznie na razie przynosi straty nie mam czasu, mój mąż stwierdził że skoro nie prznosi dochodu, nie warto jej poświęcać czasu…jak czasem wspomniałam ze chciala bym chociaż godzine miec dla siebie odpocząć od dziecka to myślałam że otocenie mnie zje…jestem zmęczona.

  27. Tu ujelas wszystko co chcialam z siebie od roku wydusic, dziekuje Ci za to! Od 3 miesiecy staram sie rozkrecic swoj biznes realizujac swoja pasje, jednak wszyscy powtarzali- siedz z dziecmi, bo je krzywdzisz…. Obled ! Twoje slowa zmotywowaly mnie jeszcze bardziej. ?

  28. Tak Olinek Tak ‼️ Ja w drodze na pierwszy samotny wyjazd płakałam i myślałam ze dzieci mnie znienawidzą Po dwóch latach pojechałam spotkać się z Tobą w Magellanie. Teraz wychodzę chociaż z koleżankami do kina ale jak mój najmłodszy ssak odejdzie od piersi to znów się gdzieś wybiorę. ??

  29. Ja od samego początku miałam takie chwile wyjazdowe bez dziecia mego. Nawet te pierwsze razy były dość łatwe i nie czyni mnie to wyrodną matką ? Pierwszy raz gdy syn miał 7 miesięcy a ja pojechałam na 10-dniowy obóz narciarski, obowiązkowy na studiach, na zaliczenie. Potem do pracy do DE na 2 miechy- to był hardcore dla mnie ale syn nawet nie odczuł tego. A potem już na noc do siostry, wyjście na imprezę itp. Za 3 miesiące jedziemy na wesele na drugi koniec Polski. Syna 6l. bierzemy bo będą tam dla dzieciaków animacje i opieka ale córa, prawie roczna już wtedy, zostanie z babcią i ciocią na 3 dni. Ale dodam na koniec- najwięcej uwag i pytań „jak możesz?!” usłyszałam od koleżanek-młodych matek! Sama nie potrafi to innej dokopie! Teściowa i mama chyba nigdy mi nic nie powiedziały, partner sam mówi że spoko- ogarnie.

  30. Olinek ogladam Cię od jakiegoś czasu, ale raczej się nie udzielam. Tym razem przybijam Ci piatke.
    Tekst super. Wysylam dzieci do znajomych na nocowanie tak często jak często są chętni ?

  31. Popieram w 100%, mój pierwszy samotny wyjazd to akurat był wyjazd szkoleniowy, ale w tamtym czasie i szkolenie to była niezła impreza dla mnie 😉 Mąż początkowo przerażony, poradził sobie nawet z jelitówką syna, a ja byłam po drugiej stronie morza, więc choćbym chciała nie mogłam wrócić. No i co się stało? Tatuś uwierzył w siebie, nie musiał wzywać babci na pomoc, dzielnie zmieniał dzieciom gatki i prał zarzygane pościele 😉 Później było już tylko coraz lepiej 😉

    Wiele osób mi się dziwi, ze jak to wychodzę do kina, pubu, wyjeżdżam na weekend, a co z dziećmi? No cóż, moje dzieci mają też ojca, który jest takim samym rodzicem jak ja, dlaczego on może wyjść z kumplami, a ja nie? I co mnie smuci? Że często wtedy słyszę „jak ja Ci zazdroszczę”. Każdy potrzebuje chwili spokoju. Od teściowej kiedyś usłyszałam, że ona tak nie umiała, ale teraz się zastanawia, dlaczego taka głupia była, ciągle tylko prała, sprzątała, gotowała, a jej jedyną rozrywką był serial wieczorem 😉

  32. Mi też trochę czasu zajeło żeby pomyśleć o sobie. Ale moim zdaniem bez tego można zwariować. Radomska jesteś boska!?

  33. Jestes cudowna!!!! Uwielbiam cie od dnia kiedy cie odnalazlam… teks w punk oddaje sytuacje wiekszosci kobiet-matek. Ja w tym roku rowniez wyjechalam sama bez syna (wczesniej bralam go nawet po mleko do sklepu… ma 8lat ?‍♀️?‍♀️?‍♀️) musialam… jestem sama z synem od roku I wiedzialam ze jeszcze chwile I mnie wywioza w kaftanie.. 7 lat pracy na nocna zmiane zeby w dzien gotowac I sprzatac I podcierac nosek.. mieszkam daleko od calej rodziny (oni w Polsce ja z synem w Anglii) I uslyszalam milony komentarzy jak moge zostawic dziecko I po prostu wyjechac? I o dziwo zazdroscily mi (pozytywnie) wlasnie kolezanki-matki.. syn zatesknil dopiero 5dnia.. ja o dziwo nawet przez chwile nie zaplakalam. Cieszyl mnie kazdy dzien nad basenem z ksiazka kazda wycieczka bez tego „mamo jestem zmeczony ” „kupisz mi cos” „nudzi mi sie” itp.. po powrocie cieszylam sie jak glupia I obiecalam synowi kiedy razem ogladalismy zdjecia ze nastepnym razem pojedziemy tam razem. SZCZESLIWA MAMA TO SZCZESLIWE DZIECKO ??❤❤

  34. Dziękuję Ci za ten tekst, puszczam go dalej w świat, niech się niesie i dochodzi do matkowych głów. Ja też dopiero po 4 latach zrozumiałam, ba, to nowy partner uświadomił mi mocnymi słowami: „Nie masz na imię mama, tylko Joanna. Nie jesteś tylko matką, ale i Kochaniem, koleżanką czy kobietą!”

  35. W zeszłym roku zostawiłam 4 letnią córkę z mężem ( jest fantastycznym ojcem) i wyjechałam z koleżanką na weekend do Krakowa. Pierwszego dnia miałam takie wyrzuty sumienia, że Ania chciała odwieźć mnie na dworzec żebym wracała do domu. Zostałam. Było fantastycznie. Po powrocie córka spytała kiedy znowu wyjeżdżam bo weekend z tatą był boski. Kurtyna.

  36. Jeszcze dzieci nie mam, mam nadzieję że kiedyś będą, ale już wiem, że też się nie dam. Każdy, ale to absolutnie każdy musi mieć czas dla siebie. Mam nadzieję, że to nie przestanie być dla mnie oczywiste kiedy zostanę mamą.

  37. Jesteś najlepsza ♥️ uwielbiam Twoje teksty. Właśnie wczoraj wytoczyłam wojnę w domu w sprawie obowiązków domowych ???

  38. W punkt. Odwalasz mrówczą robotę:-) Gotowość do dzielenia się obowiązkami jest budulcem najmocniejszych relacji ? czytam cię i oglądam i lubię 🙂 jesteś potrzebna i będę ci to pisać wciąż i wciąż 😉

  39. Tekst genialny, tak jak każdy Radomskiej, niby o rzeczach banalnych, ale najważniejszych w życiu kobiety, o tym czasie dla siebie i tylko dla siebie…Mogę powiedzieć jedno, jestem ogromną szczęściarą, mam dwóch wspaniałym mężczyzn. Męża, który rozumie moje potrzeby i daje mi czas na rozwijanie moich pasji, bo wie, że on jest TATĄ i Syna, który już nauczył się, choć była to cholernie trudna nauka, że mama kocha podróże i znika na kilka dni.

  40. Moja córka (3 l.) właśnie spędza wakacje u dziadków. Już 2 tygodnie. Pierszuy raz była u nich jak miała roczek. A ja z mężem w tym czasie zdobywaliśmy Rysy ?
    Od zawsze byłam zdania że dziecko nie jest tylko moje. Ma tatę, dziadków, ciocie i wujków? Mam to szczęście że rodzina to rozumie i chętnie nas wspiera ?
    Ps. Od miesiąca córka ma siostrę. Ciekawe czy dwie na raz też chętnie przygarną?

  41. Oczywiście zgadzam się z Tobą i nie mam żadnego problemu by wyjść z domu i zostawić męża z córka…. wielokrotnie zostawiłam ich na pół dnia bawiąc się w najlepsze, wiem też że dadzą sobie radę beze mnie ( ewentualnie oboje będą chodzić w b. wymienionych ciuchach hahah) . Mam problem by zostawić corke z treściami i ciężko mi wytłumaczyć dlaczego.

  42. Kilka lat zajęło mi dochodzenie do momentu kiedy nie mam wyrzutów sumienia z powodu mojego wyjscia/wyjazdu, ale teraz jestem już na etapie korzystania z życia. Dzieci mają ojca, matka ma własne życie 😉 Mimo, że moja mama była typowa zmęczona matka polka to ja nie dałam się w te pułapkę złapać. Chociaż było blisko. Pomogło rozpoczęcie życia daleko od korzeni, bez dobrych rad i życzliwych uwag. Cieszę się, że moje córki widza, że ich mama ma swoje zainteresowania, swoje przyjaciółki i swoje sprawy. Że ich tata potrafi się zaangażować i że dzień bez obiadu też da się przeżyć.

  43. W moim otoczeniu jest taki pogląd : nie narzekaj na zmęczenie, sama chciałaś dziecko. Olu, czy możesz zostać moim mężem, matką i teściową??

      1. Od urodzenia dziecka mam z tyłu głowy myśli : nie możesz tak non stop z dzieckiem, musisz sama odpocząć. Na początku nie chciałam, drżałam o bobasa więc dałam sobie czas. Zostawialam tylko tacie, gdy jechałam na shopping. Potem powolutku, na 2 godzinki babci. Potem na pół dnia. Powoli, mimo że się sama z sobą bije, to robię to na siłę. Niby to oczywiste, ale dobrze, że napisałaś. Dobrze, że jesteś!

  44. Nie wszystkie dzieci mają ojców, czy jakąkolwiek rodzinę, o ciociach nie wspomnę, a znajomi sami mają dzieci i obowiązki..znam osobiście mamy, które samotnie wychowują dwoje-troje dzieci..i nie stać je na przekomarzania się z rzeczywistością..

    1. Bardzo mi przykro że tak jest. Nie trzeba jednak od razu jechać w pizdu na tydzień. Wystarczy wydebic czas na samotny spacer. Kto chce znajdzie sposob, kto nie chce znajdzie powód.

  45. Pokrzepiające, ja sumuję wszystkie wyjazdy partnera, zebrałam póki co 2 tygodnie, w odpowiednim czasie powiem: tam jest Twoja córka, wyjeżdżam, bawcie się dobrze, kocham Was 😉

  46. Z pierwszym dzieckiem nie było szans na jakiś wyjazd , nikt z nią nie został ze względu na astmę ,na zakupy ciężko było się ruszyć tylko jak mąż był w domu gdyż ataki były częste i babcie ,ciotki po prostu się bały i nie potrafiły pomóc. Po 6 latach pierwszy raz zostawiłam córkę starsza jak wylądowałam w szpitalu w ciąży z drugą , i tak jeszcze 3 razy ale dzięki Bogu astma ujarzmiona nie ma ataków częstych i sama już potrafi wsiąść tabletkę czy zrobić inhalacje . My z mężem zostawiamy czasem dzieci na weekend by pobyć razem , a pierwszy raz pojechałam na weekend sama do ciebie na zlot. Nie mam nic przeciwko na takie wyjazdy odpoczynek jest wskazany ale znam kobiety które po prostu co 2 tyg. Jadą a to szkolenie ,a to na imprezę itd ,pracują do 20 bo chcą a dzieci widują jak już śpią one tensknia ,poniewierają się po ludziach ,nisnkach i to już dla mnie jest skandal bo dziecko potrzebuje rodziców jakiejś stabilizacji. Ola fajny tekst ale mam mieszane uczucia czy takie ,,odświętne ,, mamy przeczytają i utwierdza się w przekonaniu iż należy im się odpoczynek.

    1. To jest zupełnie odwrotny problem, kiedy „dziecko jest dodatkiem” do lajfstajlu. I temat na kolejny tekst. Tu mowie o mamach, które uwierzyly że w imię rodziny muszą zaorac Siebie.

  47. Ja jeszcze nie mam męża ani dziecka, ale bardzo lubię Ciebie czytać 😉 ale po przeczytanym tekście zacznę przygotowywac już mojego narzeczonego ? Dziękuję Ci bardzo że umiałaś to powiedzieć głośno ?

  48. Cała prawda wyszła na jaw❤️Brawo za świetny i prawdziwy tekst, temat nie jest łatwy ale bardzo potrzebny by dać kobietom odwagę na realizowanie samej siebie. Super.

  49. Uwielbiam cie ?
    Ja, matka trojki dzieci(corka 10 ktora jest chora i synowie 6 i 8) staram sie nie oszalec i miec czas tylko dla siebie. Na szczescie moj maz tez reaguje i kiedy widzi,ze moge zaraz wybuchnac wrecz wygania mnie z domu ??
    Ten dzisiejszy swiat pokazuje tylko kolorowe obrazki,idealy do ktorych kazdy probuje dazyc. Tylko ja zawsze powtarzam „ideal nie istnieje” i trzeba zyc wlasnym zyciem, po swojemu nawet jak sie to konus nie podoba.
    Sciskam mocno ?

  50. U mnie to wyglada tak, że ja ogarniam dom i trójkę słodziaków i zbójów w jednym a mąż pracuje na dwie zmiany. Gdy potrzebuję wolnego on sam mnie zachęca i wspiera. Jednakze po 7 latach pozwolilismy sibie na wyjazd tylko we dwójkę i było zajeb***, choć przez wiekszosc czasu padało. Dzieci przeżyły i przy okazji prawie zamęczyły babcię, ale dzieki temu mogliśmy się za sobą stęsknić. To o czym pisze autorka przeżyłam na początku macierzyństwa, gdy wiele razy byłam zajechana i bliska zalamania nerwowego. Teraz wiem jak ważne jest uświadamianie sobie i partnerowi, że opieka nad dzieckiem bywa wyczerpująca nawet gdy jesteś z nim w domu i trzeba się wzajemnie wspierać by zachować zdrowe podejście i jasność umysłu, które są tak ważne w ukształtowaniu małego człowieka. Brawa dla autorki!!!!

  51. Świetny tekst Kochana! Teraz jak będę jeść frytki z sosem orzechowym i majonezem pomyślę sobie o Tobie ?

  52. Ja w piątek wyszłam na imprezę emerytalną koleżanki i w ciągu 3 h miałam od męża 6 telefonów! Z tekstem a ciebie nie interesuje co robimy – moja odpowiedź była krótka – nie. Ale tak to jest jak po 3 latach wychodzisz na parę godzin

  53. Idealnie w punkt. Oby coraz więcej kobiet rozumiało, że najpierw trzeba być dla siebie, żeby móc być dla innych. Pozdrawiam

  54. Podpisuję się pod tym tak bardzo! Ja też dopiero niedawno to wszystko sobie uświadomiłam.
    Musimy pamiętać o tym że tylko my jesteśmy odpowiedzialne za swoje szczęście.
    I jeśli liczymy na to że nasi mężowie domyśla się o co nam chodzi, to niestety przeliczymy się. Ja, mając romantyczne podejście do związku, liczyłam na kosmiczne porozumienie dusz, że mój mąż poprzez mój grymas domysli się czego mi w tym momencie potrzeba. Niestety… Życie?
    Dlatego uczę się komunikować swoje potrzeby i plany. Jest to trudne. Być egositka. Pierwsze chwilę po wyjściu z domu to pasmo nerwów, bólu brzucha i wyrzutów sumienia że *porzuciłam * dziecko. Ale potem jest już coraz lepiej… Trzymam kciuki za każdą z nas ❤️

  55. Ja wyjeżdżam od zawsze. Gdy pierwszy syn był mały to był to np tylko wieczór z koleżankami ale 100kmod domu i wracałam nad ranem. Potem okazjonalne wyjścia. Weekendy raczej we dwoje bez dzieci a dzieci u dziadków szczęśliwe jak nigdy. Pierwsze wakacje samotne z mężem za granicą 7dni. (3przeryczane z tęsknoty) ale uczę się. Wczoraj wróciłam z weekendowego panieńskiego. Dzieci i mąż przyzwyczajeni że mama jedzie do kina czy na kolację z koleżankami czy też gdziekolwiek indziej. Przede mną najgorsza próba we wrześniu 2miesiace bez dzieci i męża… Zarycze się ale muszę wyjechac…

  56. Radomska you made my day? tego mi bylo trzeba (przeczytać,przetrawic i teraz najciezsze-wdrazyc w życie) ? uwielbiam Cie.. jestes Najlepsza-naprawdę ❤

  57. Jestem Twoją absolutną fanką, tekst jest mocny, aż chce się w jedynej chwili wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady tylko….tylko z jednej strony mam wrażenie że ten tekst to przeprosiny, tłumaczenie się dlaczego zrobiłaś coś dla siebie, nie zrozum mnie źle błagam bo tak jak pisałam wcześniej od dawna jestem miłośniczkom Twoich tekstów, nasuwa się myśl że skoro to oczywiste że i Nam należy się odpoczynek, zdjęcie z siebie choćby na kilka dni obowiązków, ciężaru codzienności to po prostu pakujemy się wyjeżdżamy i nie musimy 20 razy powtarzać że się należy ??

  58. Uczę się tego. Codziennie. Żeby przy wszystkich obowiązkach, znaleźć czas dla siebie. Raz wychodzi, raz nie 😉 ale dzięki twojemu tekstowi znowu widze jakie to ważne 🙂 jaka ja jestem ważna ? dzięki!

  59. Olu,
    dobrze się Ciebie czyta. Mieszkam sama, nie mam rodziny, ale właśnie spędzając wolny czas tak, jak mam na to ochotę, nie raz nie dwa słyszę od koleżanek-mam: „No tak, nie masz dziecka, jak będziesz mieć, to zobaczysz, co to życie!”, „Ja nie mam czasu ciepłej kawy wypić, a co dopiero wyjść na spacer bez dzieci, ha, ha, ha”, „Mój to nigdy z dzieckiem nie zostanie, ja bym go nawet nie zostawiła, bo sobie nie poradzi” itp.
    Udostępnię u siebie ten tekst. Dzięki. 🙂

  60. Ja tylko chciałam się nie zgodzić z podpisem na ig, że każdy ma prawo do odrobiny egoizmu! Uważam, że do egoizmu nikt nie ma prawa! Egoizm to wykorzystywanie innych do swoich celów a to o czym piszesz to jest zwykłe myślenie o sobie! Pięknie napisałaś coś o czym zapominamy – dzieci nie są tylkk nasze, mężowie to nie kolejne dzieci!
    Na pocieszenie – wiesz ile mi zajęło zrozumienie tego? Jedno małżeństwo i jakies 15 lat! Piętnaście zmarnowanych lat! Co gorsza wcześniejsze też nie były tylko dla mnie ale to długa historia o wychowaniu!
    Dziś mam troje dzieci, niemęża, dwa psy, pracę (którą kocham, choć nie mogę do niej wyjść bo jest w domu), mam też czas na treningi, kosmetyczkę i wyjazdy!
    Tylko kto mi odda te 15 lat poświęcenia i myślenia, że beze mnie nie dadzą rady?
    A mąż z wymiotujacym dzieckiem też da radę 🙂

  61. Tekst cudowny! Nic dodać nic ująć. Rozumiem rów 200 procentach. Każda z nas ma prawo do siebie. Całuje mocno!

  62. Święte słowa!! Niestety takie podejście do pozycji kobiety zakorzenione jest w nas bardzo głęboko,a na zmianę mentalności i światopoglądu potrzeba jeszcze wiele lat! Super jednak,ze jest ktoś taki jak Ty,kto krzyczy o tym głośno! I to jeszcze w taki fajny sposób 🙂

  63. Myślę, że to bardzo ważny tekst. Ja nigdy nie musiałam prowadzić z mężem negocjacji, że chcę wyjść do kina, zajmij się wieczorem dzieckiem albo że jadę na pilates. Myślę, że to ważne pamiętać, że należy się odpoczynek. Ja przez dłuższy czas zmuszałam się do rodzinnych wielkich spotkań, których bardzo nie lubię. Od jakiegoś czasu na nie nie jeżdżę, jeździ sam mąż z dzieckiem. Tak samo wycieczki, maż jedzie sam s synem, ja nie mam na to siły, nie odpoczywam wtedy, mam lekką agorafobie i każdy wyjazd to walka o przetrwanie i z atakami paniki. Nie mam już na to siły. Teściowa prawi kazania, że jak to, że jej jest tak przykro, że są całe rodziny od jej brata, że niektóre rzeczy trzeba robić wbrew sobie, że jak nie będę z nimi jeździć na wycieczki to na pewno się rozstaniemy, że przecież to tak miło się spotkać i porozmawiać, zjeść razem. Kiedyś to zbywałam, ale raz nie wytrzymałam. Wyłożyłam kawe na ławe, że dla niej to przyjemność, a dla mnie męczarnia, że nie będę robiła czegoś totalnie wbrew sobie, żeby komuś było przez kilka godzin miło, że mąż i syn wiedzą, że nie jestem w stanie tego znieść, że później bym to przez tydzień odchorowała, a opinia obcych dla mnie ludzi i fakt, że mnie obgadają mnie nie intetesuje, bo to nie oni się źle czują tylko ja, więc niech mi pozwoli zadbać o siebie. Oczywiście się obraziła i nie odzywała cały wieczór. Trudno.

  64. Cholera, Olinek
    Jak ja się cieszę że Cię odnalazłam.
    Ten tekst uderzył we mnie ogromnie. Mimo że nie założyłam swojej rodziny tym bardziej się cieszę że przeczytałam ten tekst.
    Łatwiej będzie budować to od początku niż zmieniać swojego utrate przyzwyczajenia i przekonania o byciu niezastąpiona.
    Dziękuję, jestem ogromnie wdzięczna za to że jesteś i Uchylasz nam kawałek siebie.

  65. Dzieci nie mam, ale męża już „szkolę” 😛 Tzn. wie, że jak on nie umyje prysznica, czy nie wyniesie śmieci, to nikt tego nie zrobi. A jak nie zrobi, to będę marudzić. Ja gotuję, spoko, on zmywa (w zasadzie tylko on zmywa, ja cały dzień tylko wsadzam do zlewu). Jak się przeprowadzimy na swoje w przyszłym roku, to będzie zmywarka, będę musiała inne zajęcie wymyślić. Na zakupy wolę jeździć sama, ale wie, że będzie nosić siaty razem ze mną, ja tylko puszczam sygnał, on schodzi. Tak, ja poszłam do sądu wpisywać bank w hipotekę, ale to on dzwonił, umawiał, gadał i ustalał wszystko z naszym doradcą kredytowym. Ja wybieram destynację na wakacje, on planuje wszelki atrakcje, wycieczki etc (w jego interesie, bo lubi kraft i zawsze gdzieś się znajdzie jakiś browar, nieważne, czy jesteś w Polsce, Czechach, czy Serbii). Zawsze u nas powstaje jakiś tam naturalny podział obowiązków 😀
    A szlag mnie trafia, jak słyszę „no, jak będziesz miała dziecko to już nie będziesz miała takich ładnych paznokci, bo nie będzie czasu na wypady do kosmetyczki”. Zrobiłam oczy i mówię „dziecko będzie miało tatę, nie zabije go, jak spędzą sami dwie godziny”. „No ale może się nie da”. „Zawsze się da, trzeba tylko chcieć”.
    No nie?
    Moja Mama też się wreszcie ogarnęła. Bo tak rozpuściła Tatę, że on ani „dziękuję” nie potrafił już powiedzieć, ani sprzątnąć po sobie po obiedzie. Wstawał i wychodził i nara. Brrr.

  66. Poczatkiem czerwca musialm wyjechac na 5 dni, dzieci zostaly w domu. Nie plakaly, a i ja tez nke. Potrzebowalam tego oderwania sie po 4 latach skedzenka w domu. Ale oczywiscie organizacja byla,nagktowalam, pozamrazalam jedzenke by mąż nie musial tracic czasu na gotowanie(btw wiekszosc byla nadal w zamrazalniku po powrocie) . Po miesiacu, tzn w zeszly weekend musialm wyjehac na 3 dni i tym razem powiedzialm mam to w dupie. Nie gotuje, nie ogarniam domu przed wykazdem. Daliscie rade wczesniej to da ie i teraz. Ale ogolnke presje to sama daje sobie, nie jest ode mnie wymagane. Musze nauczyc sie olewac czasem banalne rzeczy i skupic na sobie, tylko jak wylacxyc te czesc w mozgu. Juz czekam na kolejny samotny wypad w październiku 🙂

  67. Wszystko w punkt. Zgadzam się w 100 proc. Martyrologia kobieca to coś co moje pokolenie sączyło bezpośrednio z pępowiny od mamuśki. Ale czas wreszcie tę pępowinę przeciąć. Dla naszego wspólnego dobra. Mamy na ten temat piosenkę pt. Walczyk pępowina
    https://www.youtube.com/watch?v=xjVd_SZE1fE

    Pozdrawiam teściowa z zespołu Teściowa Śpiewa

  68. Jestem w takim wieku, że moje koleżanki hurtem zachodzą, rodzą, wychowują. Sama dzieci jeszcze nie mam, więc może nie powinnam się wypowiadać, ale… W przyszłym tygodniu będzie mój wieczór panieński. I 5 koleżanek (wszystkie mają dzieci w wieku 5+) nie może przyjść, bo ,, mój facet sobie sam nie poradzi z dzieckiem”. Uwielbiam te dziewczyny, są wspaniałymi matkami, świetnymi kumpelami. Wszystko rozumiem… Ale czasem mam wrażenie, że kobiety robią z mężczyzn niepełnosprawne roślinki, które same nie myślą, nie działają bez wydawania komend i zostawione bez nadzoru giną w tragicznych okolicznościach 🙂

  69. Na pierwszych koloniach byłam jak miałam 4 lata bo rodzice pracowali i stwierdzili ze to lepsze rozwiązanie niż siedzenie w domu z babcia. Ale kiedy komukolwiek mówię o tym każdy wywala oczy i widać straszne zdziwienie i szok. Pewnie ich pierwsza myślą jest wyrodna MATKA jak mogła zostawić małe dziecko. Ale dzięki niej i dzięki milionom koloni i opiekunkom które się mną zajmowały nauczylam się samodzielności. Nigdy nie czułam się pokrzywdzona ze nie siedzę non stop w domu z mama i ze cześć wakacji spędzam z rówieśnikami. Nie mam jeszcze dzieci, ale własna mama dała mi przykład na całe życie 😉 myśle ze same siebie napędzamy do bycia „idealnymi” ale tak się nie da trzeba wrzucić na luz i cieszyć się życiem 😉

  70. Kocham! Szanuje! Podziwiam! A za ten tekst, jeszcze Wielbię Cię pod niebiosa! ?
    Sama mam 1,5 rocznego synka i z jednej strony, jak z nim jestem non stop to marzę o tym by wyjść gdzieś z mężem. A jak już wychodzę to za bramą ryczę, że go zostawiamy. Ale nigdy nie zawracam.
    Czas dla siebie egzekwuje małymi kroczkami. Najpierw wychodziłam sama po zakupy. Potem do kina z mężem. 2 razy w miesiącu zostawiam Małego z Babcia i idę do kosmetyczki. A w ten weekend pierwszy raz zostawiliśmy go z Dziadkami prawie na cała noc. Oczywiście pol wieczoru sprawdzałam czy nie dzwonili z informacja, ze mały płacze i mamy szybko wracać. I co?! I NIC! Synek pięknie jadł, szybko zasnął i w ogóle się nie budził w nocy.
    Te bariery są w naszej głowie. Grunt to je pokonywać i czasem stawiać siebie na pierwszym miejscu. Jak to mówią- szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Podpisuje się pod tym obiema rękami 🙂

  71. Jak zwykle idealny tekst taki prawdziwy i fajnie ze w końcu ktis głośno o tym mówi ? jestem mama prawie 3 letniej Zosi i czasem zdarzylo sie ze została na noc u swojej babci ( mojej teściowej) i chociaż pierwszy raz przeżyłam to bardzo nie martwilam sie bo wiedzialam ze jest pod dobra opieka ? teraz czeka mnie większe wyzwanie w sierpniu jade na Mazury na 4 dni na wesele z mężem a moja mała uciecha zostaje z babcią tym razem moja mama ( w sierpniu wypada nasza 2 rocznica ślubu i chcemy ja celebrować w końcu sami ? ) strasznie to przeżywam ale po przeczytaniu Twojego tekstu bedzie mi łatwiej zostawić mała i cieszyć sie wyjazdem ? dziekuje Olinku za cudne wprowadzenie w nowy tydzień ? w końcu tak trzeba żyć ?❤

  72. Sama prawda!!! Przy pierwszym dziecku miałam duuużo czasu dla siebie. w zwiazku z jej problemami zdrowotnymi od poczatku zaangazowana byla cala rodzina. przez liczne pobyty w szpitalu nie wyszlo karmienie, za to wyszlo bezproblemowe zasypianie i spanie. nie bylo problemow zeby zostala z kims innym niz ja na noc, a pozniej na kilka dni. I bylo dla mnie oczywiste , ze trzeba miec tez czas dla siebie. To bylo dla mnie swiete. Teraz sytuacja nieco sie skomplikowala. Starsza ma juz 8 lat, jest coraz silniejsza i niestety ma bardzo trudny charakter. Niepelnosprawnosc intelektualna tez nie pomaga. Dziadkowie juz nie daja rady fizycznie. I nie dziwie im sie, bo sama ledwo daje rade. Do tego mlodsza roczna jest absolutnie cyckowa i w nocy uwieszona na mnie, budzi sie co chwile i nie ma poki co chetnych, ktorzy by sie podjeli opieki w nocy. Wiec poki co skonczylo sie rumakowanie. Mlodsza sie za jakis czas ogarnie, ale starsza juz raczej nie, wiec ewentualnie kiedys opcja starsza z tata a mlodsza z dziadkami. Ale to jeszcze hoho…

  73. Świetny tekst ! Trafiony w punkt. Udostępniam!! Niech idzie w świat i uczy ludzi jak mają żyć!! Powinien to przeczytać KAZDY mąż, partner, ojciec, kochanek, mężczyzna. A kobiety wszystkie powinny mieć powierzony ten taka na lodówce i czytać dziennie rano przy CIEPŁEJ kawie.
    A ja po raz kolejny powtarzam: OLINEK NA PREZYDENTA !!!!! ??

  74. Dziękuję Radomskości. Trzeba mi uczyć się tego codziennie. I będę ! Obiecuję Ci i se. Serdecznie pozdrawiam !

  75. Ja zostawię tu serducho <3, żebyś wiedziała, że czytałam, że wybrzmiało, że pójdzie dalej i że wspieram muczo mocno 🙂
    Pozdro!

  76. Meeeeeeeega! To takie prawdziwe i bliskie… ale też wzięłam się za siebie i małymi krokami zaczynam w tej całej układanie widzieć SIEBIE, swoje potrzeby i pragnienia! Brawo za ten tekst!!???

  77. Bardzo dobrze, że to napisałaś.
    Takie teksty są potrzebne, bo potrafią uświadomić człowiekowi, że nie jest sam w takiej sytuacji, gdzie z każdej strony wymagania i warunki, bo przecież wszystko musi być prefekt.

    Brawo Radomska, nie przestawaj 🙂

  78. Mam 24 lata, dzieci jak na razie brak, więc staram się nie wydawać sądów i opinii na tematy, które mnie jeszcze nie dotyczą. Przyznam, że ten wpis mocno mnie zszokował. Przede wszystkim z uwagi na to, że w dzisiejszych czas taki temat może być/jest kontrowersyjny. Naprawdę, nie wpadłabym że nagle po urodzeniu dziecka tracę prawo do tego, żeby sama decydować o tym, czy mogę i kiedy mogę spędzić czas ze sobą. Jeszcze bardziej, szokuje mnie to, że w chwili kiedy staję się matką, kwestia mojego prawa do wolnego czasu staje się tematem do rozmów innych osób. Nie mówię, tego w negatywny czy złośliwy sposób, bo jak powiedziałam nie oceniam skoro sama matką nie jestem. Bardziej zmierzam do tego, że po prostu nie przyszedł mi taki temat do głowy i tym bardziej dziękuję za ten wpis. Dziękuję, bo postaram się bardziej dbać o moje granice. Już teraz kiedy mój partner zostaje sam w domu, a ja wyjeżdżam, słyszy od znajomych czy rodziny, że jest „słomianym wdowcem”. Do tej pory się z tego śmialiśmy (mówię „my”, ponieważ ani on, ani ja nie widzimy nic złego w moich samotnych wyjazdach nawet zagranicznych!). Może jednak warto zacząć pracę u podstaw i starać się nie umniejszać jego zaradności, a ze mnie nie robić złej kobiety, która opuszcza „biednego” mężczyznę. Olinku, dziękuję Ci za wpis, będę jeszcze bardziej o siebie zabiegać!

  79. Jestem mamą 7 i 5latka, od początku zanim jeszcze zostałam mamą, a byłam „jedynie”żoną komunikowalam mężowi,że poza nim mam swoje życie, swoje pasje i przestrzeń, do której go nie wpuszczam. Uszanował, ucieszył się:)bo to działa w dwie strony.
    Odkąd zostałam mamą- nadal to obowiązuje, moje relacje z przyjaciółkami nie ucierpiały,bo nadal jestem Anką-ktora potrzebuje gadania o głupotach, czasu na książki, na fitness,na zrobienie paznokci…
    Od 3lat co roku wyjeżdżamy z przyjaciółkami na 4dni nad polskie morze, gdzie jesteśmy przede wszystkim przyjaciółkami, zapominamy na ten czas,że mamy dzieci, mężów…jesteśmy razem, wygłupiamy się, gadamy o niekoniecznie mądrych rzeczach i śmiejemy się z głupot…są ludzie,których to kole w oczy, ale ja wiem,że nikomu nie robię tym krzywdy, moi chłopcy cieszą się,że mama ma życie poza nimi, że ma pasje i ludzi,na których może liczyć.. a ci wszyscy ludzie,którzy patrzą na mnie z oburzeniem są tacy smutni i nieszczęśliwi.. Olu to takie fajne,że jesteś!!!

  80. Już po przeczytaniu samego początku tekstu (Akapit DOŚĆ.) pomyślałam „no kur… jak ja się z nią zgadzam”.
    Dzieci jeszcze nie mam ale bardzo popieram Olu Twoje podejście do życia i tematu rodzicielstwa. Sama chciałabym stworzyć taką relacje gdzie dziecko wie, że ma dwoje rodziców a rodzice szanują wzajemnie siebie i swoje pasje. Wychodzę z założenia, że jeśli nie zadbasz o siebie to nie będziesz miał siły dbać o najbliższych. Cieszę się, że udało Ci się spełnić Twoje marzenie bo to daje przykład nam, że jeśli czegoś chcemy to jesteśmy w stanie to osiągnąć a dzieci czy mąż nie są blokadą czy wymówka. Popieram również Twoje zdanie na temat kobiet, które same z siebie robią kozła ofiarnego, że same się zdecydowały na ten los.
    Według mnie to na własne życzenie urabiają się po łokcie w domu i wyręczają we wszystkim domowników żeby potem nagle zorientować się że mąż nie potrafi umyć po sobie kubka a dziecko nie wie gdzie zniknęła wróżka która sprząta jego pokój. Tu też warto poruszyć temat zaniedbania kobiet przez same siebie, które wychodzą z założenia, że jeśli siedzi w domu z dziećmi to nie musi o siebie zadbać. A Gucio prawda żaden facet nie ma ochoty wracać z pracy do domu do kobiety, która nie wygląda schludnie i nie mówię tu o chodzeniu do kosmetyczki codziennie tylko o zwykłym umyciu włosów czy założeniu czystego nie rozciągniętego ubrania. To ona sama doprowadziła do tego, że facet wracając z pracy nie zajmie się dzieckiem czy domem bo go tego nauczyła.
    Temat mogła bym kontynuować dalej ale niepotrzebnie się nakręca. Zaraz przeczytam komentarze, że co ja to tam wiem jak nie mam dzieci… Ale drogie Panie – Mam oczy i widzę co dzieje się w rodzinach moich sióstr czy koleżanek i mam przykłady, że jednak da się inaczej niż przypiąć sobie łatkę Kury Domowej 😉
    P. S. Cieszę się Twoim szczęściem Olinek! Pisz dalej bo masz dla kogo i świetnie Ci to idzie a zdjęcia są Boskie 🙂

  81. Świetny tekst, szkoda tylko że musimy o siebie walczyć… to powinna być norma. Od nas zależy czy będzie to norma dla naszych córek, oby…:) pozdrawiam

  82. Święte słowa!!! Mamą jeszcze nie jestem ale byłam żoną… A mam wrażenie że przez całe moje małżeństwo właśnie w taki sposób pochodziłam do siebie że powinnam być dla innych a moje potrzeby były na samym końcu… Jednak zostałam sprowadzona na ziemię jeżeli sama o siebie nie zawalczysz nikt tego nie zrobi chociaż nie wiem jak bardzo byłabyś dla innych… Musimy zawsze zauważać siebie… Jeżeli my nie będziemy szczęśliwe nasze otoczenie też nie będzie… Świat się bez nas nie zawali na prawdę warto pochylić się nas sobą… Dzieki takim osobom jak Ty widzę że nie ma w tym nic złego żeby czasem robić coś dla siebie ?

  83. Mnie to zajęło 13 lat. ?
    Puszczam dalej, bo napisane tak „po mojemu”: konretnie, rzeczowo, dobitnie, ażwpiętyidziowo!

  84. Myślę, że właśnie takie teksty są potrzebne nie tylko nam – kobietom, ale głównie naszym partnerom, teściowym i znajomym! Bo zazwyczaj wszystkim się wydaje, że siedzienie z dzieckiem w domu to luksus, można odpocząć, nie trzeba nic robić, więc na co my – matki, narzekamy?! Ogromne dzięki za ten tekst! Uwielbiam Cię za Twoją prawdziwość i mówiebie wprost o tym co myślisz! 🙂 dzięki Tobie nabieram wiary i cieszę się każdym dniem 😉 teraz i tym, w który mówię, że wychodzę! 🙂 ściskam mocno! 🙂

  85. No właśnie! Ja po roku siedzenia z niemowlakiem wyleciałam z przyjaciółką do Mediolanu na 4,5 dnia. Dwa lata potem wyleciałyśmy do Lizbony też na 4,5 dnia, zostawiłam wtedy w domu trzylatka i kolejne roczne dziecię. Od znajomych ciągle słyszę: „Zazdroszczę, mnie by mąż nie pozwolił” na co śmiać mi się chce i płakać jednocześnie. Drogie Panie, dbajmy o swoją psychikę, bo jak się ona pokruszy czy złamie to calej rodzinie będzie źle!

  86. Dziękuje, ze mówisz o to głośno . Ja właśnie w końcu po 9 miesiącach wychodzę w miasto … i wiesz i czuje się pół na pół. Ale idę i koniec kropka ! Dość siedzenia w domu. Ktoś kiedyś powiedział mi bardzo ważne słowa : jak urodzisz dziecko to nie zapominaj o sobie. Bo ono kiedyś pójdzie stworzyć swoją rodzine. A ty zostaniesz sama ze sobą i będziesz sobie pluła w twarz za brak roZwoju, myśli o sobie itp. I tego teraz będę się trzymać ? buźka

  87. Tak trzeba żyć! ❤
    Na oddziale neonatologicznym kiedy po wielu tygodniach mogliśmy wreszcie nakarmić malucha butelką, jak oznajmiłam, że będzie karmił tata położna była zdumiona ? Powiedziała, że to niespotykane, że matki nie dopuszczają ojców do tych prozaicznych czynności jak karmienie czy przewijanie (bo to w sumie nie lada wyczyn przewinąć takiego robala co waży minimalnie więcej niż torebka cukru). U nas to przełamało wszelkie bariery w relacji ojciec-dziecko, tyle wygrać.

  88. Cóż mogę rzec, jako facet?

    Cieszy mnie, że choć jedna kobieta dostrzegła, że męskie podejście do relacji w związku/rodzinie i do wychowywania dzieci nie jest takie złe, jak to widzi większość kobiet (mojej nie liczę, bo sam musiałem ją tego uczyć. Także na jej własnym przykładzie – pozwoliłem jej się rozleniwić – ostrzegając ją uprzednio co robi, by wiedziała w co się pakuje. Dopiero jak odczuła to na własnej skórze, to zaczęła się uczyć pozwalania sobie na odrobinę wolności. Choć faktem jest, że nie spodziewałem się, że mi się będzie tak trudno przestawić z pasożytnictwa na mutualizm;)).

    Statystycznie ojcowie intuicyjnie lepiej to rozumieją (co mnie o tyle zaskakuje, że to kobiety są bardziej społecznymi istotami) mają w tym temacie więcej luzu, pozwalają dzieciom na więcej wolności i mają świadomość, że czasem tej wolności też potrzebują, by „naładować akumulatory”. Natomiast większość matek się ciągle spina, ciągle na najwyższych obrotach, ciągle dają z siebie 110%… A długo tak żyć się nie da. Bo narasta frustracja, którą kobiety skrywają, duszą w sobie, przez co frustracja narasta jeszcze bardziej…
    W dodatku doprowadza do sytuacji znanej z przysłowia, że „dobrymi chęciami dno piekła jest wybrukowane” – im bardziej się stara jedna ze stron, tym mniej powodów do starań zostawia dla drugiej. Czy to w kontekście relacji między rodzicami czy między matką a dzieckiem.

  89. Ten tekst to strzał w dziesiątkę! Ja kieruję się taką zasadą: tylko kobieta szczęśliwa, realizująca swoje plany lub marzenia, uśmiechnięta, zdystansowana i w miarę wypoczęta może spełniać się w 100% na płaszczyźnie macierzyństwa. Tylko wtedy jest w stanie dać swojemu dziecku czy mężowi pozytywną energię. Jeśli będzie zmęczona, znudzona życiem, znerwicowana to istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że tę złość i frustrację przeleje na swoich bliskich, a wówczas bie ma mowy o rodzinnej sielance… Nie bójmy się pozwalać sobie w życiu na przyjemności! To nie grzech! A macierzyństwo to nie więzienie! Pozdawiam wszystkie mamy, które mają dzystans do siebie i swojej rodziny. Odrobina zdrowego egoizmu to nie zaprzestanie miłości!

  90. U mnie to zawsze było tak że mąż mnie namawiał! Wyjedz gdzieś z dziewczynami, pojedz do kuzynki czy siostry.. a ja że nie bo co z dziecmi. Zawsze brałam jednego synka (mam dwoch) ze sobą żeby JEMU było łatwiej. a ten mój on się zawsze dziwił. Ale kilka msc temu natrafiłam na super cene za kurs który marzył mi się już od roku… kliknełam bez wahania, pozniej informując o tym rodzine. 5 dniowy wypad w Bory Tucholskie. Mąż zachwycony że się odważyłam… a rodzina, znajomi – ale że jak? sama? bez dzieci? a kto z dziecmi zostanie, przecież babcia wyjechała. ten to ten tamto..
    – … eeee z Tatą przecież. i tylko to straszne – AHA. troche bylam smutna nie ukrywam, ale odpiełam się już przy wiezdzie na autostrade i ani przez sekunde nie mialam negatywnego nastawienia. wyluzowałam sie, wyspałam, nauczyłam tego co chciałam – co daje mi dodatkowego powera do działania, bylam sobą, byłam Szczęśliwa 🙂 a mąż zachwycony wykorzystał czas z synami na maksa.
    tak wiec tak, każdemu jest to potrzebne 🙂 w październiku lece na kolejny 5 dniowy kurs! nie moge sie juz doczekać!!!
    Dziekuje RADOMSKA :*

Napisz komentarz: Anuluj pisanie

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.